• Nie Znaleziono Wyników

Od federacji Piłsudskiego do Unii Europejskiej

Podzi ękowania

1. Rozdział I: Polska polityka wschodnia w uj ęciu Jerzego Giedroycia i Juliusza Mieroszewskiego

1.2. Czym była paryska „Kultura”?

1.3.4. Od federacji Piłsudskiego do Unii Europejskiej

W pierwszych latach funkcjonowania „Kultury” koncepcje Jerzego Giedroycia były w pewnej mierze kontynuacją federacyjnych planów Józefa Piłsudskiego, czyli koncepcji budowy bloku niepodległych państw oddzielających II Rzeczpospolitą od Rosji. Niewątpliwie Redaktora łączyło z Marszałkiem podobne spojrzenie na narody Europy Wschodniej,

29 J. Mieroszewski, Kordian i cham, „Kultura”, 1973, 01/304-02/305, s. 77.

30

K.M. Ujazdowski, Żywotność konserwatyzmu, [w:] „Szkoła Adolfa Bocheńskiego. W 60. rocznicę śmierci”, Warszawa 2004. cyt za:

http://ujazdowski.eprojektyweb.pl/attachments/039_Zywotnosc_konserwatyzmu_s_1_97.pdf (dostęp 15.03.2018)

31

w których obaj widzieli politycznych partnerów, a nie potencjalne przedmioty dominacji i polonizacji. Jak sam Redaktor wspominał:

„Federacyjna polityka Piłsudskiego bez wątpienia bardzo mnie zapłodniła. To jednak, co najbardziej cenię u Piłsudskiego, to jest jego realizm polityczny. […] To jest bardzo typowe dla Piłsudskiego, który był jednocześnie bardzo zimnym kalkulatorem, ale umiał temu nadać takie jakieś szaty romantyczne. Dla mnie więc Piłsudski to jest głównie legenda […]”32.

Myśl tą dobrze uzupełnia kilka lat późniejsza wypowiedź Giedroycia

w wywiadzie udzielonym redaktorowi Markowi Zielińskiemu:

„Nasze założenia ideowe wiązały się w pewnym sensie i koncepcjami Józefa Piłsudskiego, ma się rozumieć zmodyfikowanymi. Doszliśmy więc do przekonania, że rola Polski na Wschodzie jest nadal ogromna, ale inna niż by to wynikało z koncepcji jagiellońskich. Dzisiaj są one kompletnie nierealne na skutek nacjonalizmów narodów sąsiadujących z Polską od wschodu. Powtarzanie tego spotkałoby się z podobną reakcją, z jaką spotkał się federalizm Piłsudskiego. Byłoby to uznane za nową formę imperializmu polskiego. Nie można było powielać dawnych koncepcji federacyjnych. Wszystkie te idee były, i są do dziś, przyjmowane z niesłychaną nieufnością przez narody ościenne”33.

W miarę jednak jak następowała gospodarcza i polityczna integracja Europy Zachodniej, Giedroyc z Mieroszewskim zaczęli odchodzić od idei federacyjnych na rzecz wizji Polski jako członka struktur euroatlantyckich. Już w roku 1951 „Londyńczyk” pisał, że

„sprawa Polska nie istnieje dziś jako zagadnienie odrębne – stanowi natomiast fragment kluczowego problemu uwolnienia i zjednoczenia Europy. Albo będziemy jedną z federalnych, czy kantonalnych republik zjednoczonej Europy - albo nie będzie nas wcale”34.

Warte odnotowanie jest również to, iż Mieroszewski patrzył na integrację kontynentu nie tylko przez pryzmat polityczny – w sensie niwelowania zagrożenia imperializmem sowieckim – ale również w kontekście wyzwań gospodarczych:

„cywilizacja europejska doszła do stadium, w którym wiekowe ramy naszego bytowania stają się anachronizmem. […]. Suwerenność państw, które tworzyły przez stulecia koncert europejski – jest dziś pojęciem nierealnym. Rozwój techniki produkcji i komunikacji wytworzył zagadnienia ekonomiczne,

32 B. Toruńczyk, Rozmowy w Maisons-Laffitte 1981, Warszawa 2006, ss. 22-23.

33 M. Zieliński, Droga na Wschód, wywiad z Jerzym Giedroyciem, „Więź”, 1989, nr 10, https://www.wiez.pl/czasopismo/;s,czasopismo_szczegoly,id,187,art,4882 (dostęp 05.01.2019)

34

które są nie do rozwiązania wśród państw poodgradzanych zasiekami zakazów datujących się z epoki ideału samowystarczalności”35.

Kilka lat po śmierci Mieroszewskiego, dość jednoznacznie za integracją europejską na łamach „Kultury” wypowiedział się również Leopold Unger pisząc, że

„wolna unia demokratycznych narodów, to wyrwanie się w dobrowolny i racjonalny, ale kolektywny sposób, z intelektualnego odrętwienia i konsumpcyjnej rdzy, to zryw ponad bariery ludzkie i handlowe, nacjonalistyczne i sklepikarskie. Europa jest taką szansą”36.

Brukselski korespondent „Kultury” w jednoczącym się kontynencie widział najlepsze zabezpieczenie przed powrotem tendencji nacjonalistycznych i totalitarnych – czy to nazistowskich czy to komunistycznych. Unger nie miał wyidealizowanego wyobrażenia o unii, natomiast był świadom wyzwań, jakie niesie ze sobą dynamicznie zmieniający się

świat i dodawał:

„Jedność europejska nie jest celem samym w sobie. Świat jest w ruchu. Trzeba mu dotrzymać kroku […] Prawdziwa jedność europejska, wbrew demagogom różnej maści, to nie likwidacja suwerenności i demokracji, a jedynie sposób na ich wartościowanie (…). Europa powinna dać światu ideę unii i współpracy. W okrutnym świecie globalnych wyzwań tylko Europa zjednoczona będzie mogła się liczyć. Inaczej pozostanie jej tylko finlandyzacja, samobójstwo nacjonalistyczne albo jeszcze gorzej”37.

Jak zwraca uwagę Iwona Hofman, w myśl koncepcji twórców „Kultury” – Polska jako przyszły członek zjednoczonej Europy powinna pełnić wobec swych wschodnich sąsiadów funkcję „zwornika”, „sprzęgła” łączącego ich z zachodnią częścią kontynentu38. Szczególne znaczenie w tej koncepcji Mieroszewski nadawał Rosji:

„Nasze niezmiernie trudne położenie geopolityczne zdyskontowalibyśmy w pełni na naszą korzyść tylko wówczas – gdybyśmy w przyszłości przekonali Rosjan, że potrafimy być głównym pośrednikiem pomiędzy Moskwą a Zachodem. Równocześnie musielibyśmy przekonać Zachód, że Polska jest kluczem do Rosji”39.

35 J. Mieroszewski, Finał klasycznej Europy, „Kultura”, 1950, nr 2-3/28-29, s.10.

36

Brukselczyk, Widziane z Brukseli. A jednak się kręci, „Kultura”, 1979, nr 5/380, s. 70.

37 Ibidem.

38 I. Hofman, Zjednoczona Europa na łamach „Kultury”, http://www.kulturaparyska.com/pl/idee-i-mysli/zjednoczona-europa-na-lamach-kultury (dostęp 30.06.2016)

39

To przejście od idei „przedmurza” do „pomostu” „Londyńczyk” uzasadniał wymogami nowej – zaistniałej po II wojnie światowej – sytuacji na arenie międzynarodowej:

„Utraciliśmy nie tylko niepodległość – lecz utraciliśmy również Europę w której ramach mogliśmy wywalczyć i odbudować naszą niepodległość. Wszystkie polskie koncepcje i doktryny polityczne stały się anachronizmem nie dlatego, że były fałszywe – lecz dlatego, że utraciły układ odniesienia, który stanowił ich fundament. Jestem przekonany, że Polska i kraje Europy Wschodniej odzyskają w pewnych formach niepodległość – natomiast nie wierzę by nasz kontynent wrócił do sytuacji porównywalnej z układem z 1939 r. W konsekwencji nie wierzę w polityczną zastosowalność jakichkolwiek polskich doktryn czy koncepcji politycznych mających swe źródła w układzie sprzed września 1939 r.”40.

W wyżej cytowanym artykule Mieroszewski podkreślał znaczenie elastyczności w dostosowywaniu programu politycznego do zmieniających okoliczności:

„«Mocarstwowy» schemat – tzn. ani z Rosją ani z Niemcami – zarówno obecnie jak i w dającej przewidzieć się przyszłości jest nierealny […] Idea federacji polsko-czechosłowacko-węgierskiej, którą «Kultura» zawsze popierała i popiera nadal – staje się coraz mniej realna na skutek polityki niemieckiej. Ani Czechosłowacja ani Węgry nie zechcą wiązać się z Polską, która ma zatarg z Niemcami”41.

Również Giedroyc nie pozostawiał wątpliwości, iż bliskie mu idee Marszałka musiały zostać gruntowanie przemodelowane na potrzeby zmieniającej się rzeczywistości:

„Mój stosunek do Piłsudskiego jest również i krytyczny. Baza moja – wyjście moich poglądów – to jest Piłsudski, ale w jakiś sposób zreformowany. Moje koncepcje w polityce wschodniej tym się różnią od koncepcji Piłsudskiego, że ja nie stawiam na żadne federacje. Dla mnie już kwestia niezależności krajów wschodnioeuropejskich jest rzeczą najważniejszą. Piłsudski nie doceniał trudności. Nie doceniał tego, że te narody wschodnie się nas boją”42.

Obserwując na przestrzeni lat ewolucję poglądów redakcji z Maisons-Laffitte wydaje się, że zasadnym jest stwierdzenie, iż z myśli Piłsudskiego zachowano postulat wspierania niepodległości wschodnich sąsiadów i współpracy z nimi, a jednocześnie – na skutek zmian na kontynencie, jakie przyniosła II wojna światowa – wpisano to w szerszą politykę integracji europejskiej.

40 Ibidem, s. 44.

41 Ibidem, s. 48.

42