• Nie Znaleziono Wyników

Podzi ękowania

1. Rozdział I: Polska polityka wschodnia w uj ęciu Jerzego Giedroycia i Juliusza Mieroszewskiego

2.11. Podsumowanie rozdziału (lata 1989-2000)

2.9.4. Rosja – permanentne napi ęcie

W omawianym czasie, również relacje z Rosją trudno nazwać sukcesem polskiej dyplomacji. Niemalże przez całe lata 90. XX w dominował stan napięcia i nieufności. Władzom w Warszawie nie udało się przekonać Rosjan, iż integracja z NATO i Unią Europejską nie stanowi zagrożenia dla Moskwy. Mający znaczenie priorytetowe, euroatlantycki kierunek polityki zagranicznej był stałym powodem zaogniania relacji polsko-rosyjskich. Nie inaczej Kreml postrzegał również działalność dyplomacji RP na odcinku wschodnim. Polska polityka wspierania niepodległości krajów ULB i ich przyciągania do

359 Ibidem, s. 112.

360

jednoczącej się Europy była odbierana w Moskwie, wbrew intencjom Giedroycia, jako kolejna odsłona polsko-rosyjskiej walki o dominację na obszarze Międzymorza361. Tym razem polski imperializm miał przybrać szaty głosiciela wartości niepodległościowych, demokratycznych i liberalnych. Paradoksalnie więc, pomimo wycofania się Rzeczypospolitej z politycznej obecności na tzw. Kresach, nadal występowała rosyjska kontrakcja – szczególnie na Białorusi, a w mniejszym stopniu na Ukrainie.

***

Jako element podsumowania, nasuwa się wniosek, że władze polskie realizując w polityce zagranicznej koncepcję paryskiej „Kultury”, przeoczyły jej kluczowy element. Nie doceniano mianowicie tzw. miękkiego oddziaływania na wschodnich sąsiadów przede wszystkim na polu kultury i nauki (podejmowane inicjatywy zbyt skromne, aby być skutecznymi). Główną przeszkodą na drodze do budowania niepodległej i demokratycznej Białorusi i Ukrainy okazała się mentalność tamtejszych społeczeństw. Jak zauważa cytowany już minister Rosati, kluczowe tutaj byłoby oddziaływanie na jak najszersze kręgi społeczne propagując realne korzyści jakie niesie „europejski model państwa i gospodarki”362. Proces ten powinien przebiegać m.in. poprzez organizowanie stypendiów, międzynarodowych spotkań młodzieży, szkoleń, popularyzacje polskich wydawnictw na Wschodzie (i również w drugą stronę – rosyjskich, czy ukraińskich w Polsce), regularne kontakty elit – nie tylko politycznych, ale przede wszystkim intelektualnych i artystycznych. Ważne, aby młodzi Białorusini, Ukraińscy i Rosjanie mieli jak najwięcej okazji do poznawania innej rzeczywistości niż postsowiecka, ale też by polska młodzież miała okazję skonfrontować swoje wyobrażenia o Wschodzie ze stanem faktycznym i w ten sposób pokonać ewentualne uprzedzenia.

Jak podkreśla Jerzy Marek Nowakowski, „walka o przestrzeń informacyjną jest walką o zachodnią część duszy obywateli tego obszaru” 363. Polska miała tu znakomity punkt startu, jakim była ich znajomość języka polskiego przez elity jej wschodnich sąsiadów. Otwierały to dogodne możliwości oddziaływania poprzez polską telewizję, prasę i literaturę – niestety szansa ta została w dużej mierze niewykorzystana364.

361

Międzymorze inaczej nazywane Trójmorze, Trójkąt ABC – określenie grupy państw leżących w Europie

Środkowo-Wschodniej w trójkącie, którego wierzchołki określają morza: Adriatyckie, Bałtyckie i Czarne. Co

najmniej od początku XX w. po czasy współczesne adresowano wobec tego obszaru liczne koncepcje polityczne postulujące budowę sojuszu politycznego, gospodarczego i wojskowego w oparciu o istniejące tam państwa.

362

Ibidem, s. 17.

363 J.M. Nowakowski, [w:], Polska Polityka Wschodnia. Pełny zapis dyskusji zorganizowanej przez Fundację im.

Stefana Batorego oraz redakcję „Tygodnika Powszechnego” w dniu 1 marca 2001 r. s. 12,

http://www.batory.org.pl/ftp/program/forum/ppw.pdf (dostęp 15.05.2018)

364

Z tego typu głosami polemizował na łamach „Tygodnika Powszechnego” (popierając jednocześnie doktrynę ULB) historyk i polityk Bartłomiej Sienkiewicz. Autor ten argumentował, iż głównym problemem polityki wschodniej w pierwszej dekadzie istnienia III RP było nie lekceważenie soft-power, lecz brak realnych adresatów tej polityki po drugiej stronie granicy i stawianie przed polską dyplomacją postulatów niemożliwych do zrealizowania. Sienkiewicz przywołał konkretne, obiektywne czynniki przesądzające o niepowodzeniach polskich działań na Wschodzie:

− brak zaistnienia Warszawy w mentalności Białorusinów i Ukraińców jako alternatywnego

„ośrodka cywilizacyjno-politycznego” wobec Moskwy, a w mentalności Rosjan jako samodzielnego podmiotu polityki międzynarodowej;

− brak społeczeństwa obywatelskiego i realnych instytucji oraz procesów demokratycznych

na Białorusi, Ukrainie i Rosji (środowiska liberalnych demokratów – naturalnych partnerów Zachodu w procesie modernizacji – są marginalne) i powiązana z tym nieprzejrzystość i nieprzewidywalność środowiska prawnego utrudniająca działalność przedstawicieli polskiego biznesu, nauki i kultury na tym obszarze;

− brak po polskiej stronie zaplecza kapitałowego i surowcowego, które stanowiłoby alternatywę dla zasobów kontrolowanych przez Kreml.

Z powyższej diagnozy współtwórca Ośrodka Studiów Wschodnich wyłączył Litwę, której społeczeństwo w zdecydowanie mniejszym stopniu uległo sowietyzacji, a system polityczny już wtedy (rok 2000) bliski standardom demokracji zachodnich. I to właśnie – obok niewielkiego rozmiaru tego państwa, odpowiadającego możliwościom polskiej dyplomacji – zdaniem Sienkiewicza zadecydowało o relatywnie udanym bilansie relacji Warszawa-Wilno. Dla publicysty stanowi to argument dla propagowanej przez niego tezy, iż Polska – nie rezygnując z doktryny Giedroycia – powinna była pogodzić się z faktem, iż przemiany mentalnościowe na Wschodzie wymagają czasu i skupić na małych, realnych do wykonania, projektach – przede wszystkim we współpracy z partnerami z UE365.

Znając proces popularyzacji idei paryskiej „Kultury” w kolejnych dekadach istnienia PRL, jak i poglądy twórców tego pisma, postulat Sienkiewicza, aby powściągnąć ambicje zmiany mentalności wschodnich sąsiadów Polski może budzić wątpliwości366. Niemniej

365

B. Sienkiewicz, Pochwała….

366 Z artykułem Sienkiewicza polemizował m.in. publicysta „Gazety Wyborczej” Wojciech Maziarski (W. Maziarski, Gdzie jest Twój sąsiad?, „Gazeta Wyborcza”, 6-7 stycznia 2001), a także bliski współpracownik Giedroycia prof. Jerzy Pomianowski (J. Pomianowski, Wszystkie błędy zostały już popełnione, Kraków – Warszawa 2014).

precyzyjne zdefiniowanie przez autora obiektywnych ograniczeń polskiej polityki wschodniej było istotnym głosem w debacie dotyczącym jej bilansu.

Lektura wspomnianego tekstu skłania do jeszcze jednego generalnego wniosku. W omawianym czasie, ale również obecnie (w drugiej dekadzie XXI w.), powszechnym grzechem wielu polityków i publicystów III RP – jak celnie zauważa Tomasz Kamiński – było postrzeganie krajów ULB jako „przedmurza”, podczas gdy Giedroyc i Mieroszewski opowiadali się ideą „pomostu”. To te niepodległe i demokratyczne państwa miały „europeizować” Rosję, czyli działać na rzecz jej modernizacji i wyrzeczenia się przez nią ambicji imperialnych367. Jak już zostało to szerzej zaprezentowane w poprzednim rozdziale, Juliusz Mieroszewski wychodził z założenia, iż w przewidywalnej przyszłości nie ma możliwości pobicia Rosji w sensie militarnym (nawet gdyby doszło do konfliktu Wschód-Zachód, to Polska byłaby jego pierwszą ofiarą). Oczywistym dla „Londyńczyka” było też to,

że nie można zmienić geografii i uciec przed rosyjskim sąsiedztwem. W przypadku

odzyskania suwerenności, rozwiązaniem nie byłoby również odgradzanie się murem, za którym znalazłaby się moskiewska „barbaria” – tym samym traktowanie Polski jako najdalej wysuniętej na Wschód twierdzy cywilizacji łacińskiej. Rzeczpospolita zresztą próbowała wdrażać tą strategię przed II wojną światową i skutek był tragiczny. Błędność koncepcji „przedmurza” polega na tym, iż implikuje ona „izolację i stan permanentnej wojny defensywnej”368. Szansą na pozytywne ułożenie sobie relacji z Rosją i zagwarantowanie sobie bezpieczeństwa jest działanie ofensywne na rzecz zmiany tego kraju od środka. Jak pisał „Londyńczyk”:

„musimy od wewnątrz osiągnąć to – czegośmy nie zdołali osiągnąć z zewnątrz. Musimy stać się drożdżami przyśpieszającymi proces przemian w Rosji”369.

To działanie od środka na Rosję miało być strategią skierowaną na zmianę mentalności tamtejszego społeczeństwa i elit. Aktywność tą Mieroszewski nazywał „polityką wpływów pośrednich” i „otwieraniem okna na Zachód”, a odbywać się ona miała m.in. poprzez popularyzację polskiej kultury, a zwłaszcza literatury. W zamyśle tym chodziło, aby podważyć wśród Rosjan charakterystyczny dla nich pryncypializm i zaszczepić w nich zachodni pluralizm i krytycyzm, jako najlepszą „szczepionkę” przeciw imperialistycznej

367

T. Kamiński, Wizjonerzy zostawili nam za duże buty. O niezrozumieniu koncepcji polityki wschodniej Jerzego

Giedroycia, „Liberté.pl”,

https://liberte.pl/wizjonerzy-zostawili-nam-za-duze-buty-o-niezrozumieniu-koncepcji-polityki-wschodniej-jerzego-giedroycia/ (dostęp 15.05.2018)

368 J. Mieroszewski, Na ruinach „przedmurza”, „Kultura”, 1962, nr 5/175, s. 105.

369

propagandzie. Co szczególnie ważne w kontekście niniejszych rozważań, skuteczność „wpływów pośrednich” jest, wg Mieroszewskiego, zależna od zmiany nastawiania samych Polaków wobec Rosjan, czyli porzucenia poczucia wyższości, niechęci i roszczeniowości (w sensie eskalowania pretensji):

„Pragnąc dopomóc narodom Związku Sowieckiego w wydobyciu się z izolacji musimy sami wyjść z izolatora naszych wiekowych tradycji. W naszą zbiorową świadomość musi głęboko zapaść przekonanie, że pewne uzachodnienie Rosji jest naszym historycznym zadaniem. Owo przybliżenie Rosji do Europy i Zachodu – o ile dla innych byłoby tylko korzystne – dla nas jest dosłownie niezbędne”370.

Problemu potencjalnego zagrożenia ze strony imperializmu rosyjskiego nie rozwiąże polityka izolacji Moskwy na arenie międzynarodowej i demonstracyjnej niechęci wobec tamtejszego społeczeństwa:

„Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Rosja musi się zmienić. Ale nie ulega również najmniejszej wątpliwości, że i my musimy się zmienić. […] Jednym z elementów warunkujących przemianę Rosji – jest przemiana polskiego «klimatu» w stosunku do Rosji. W tym przypadku chodzi o przemianę ogólno-narodowego «trend’u» w odniesieniu do naszego wschodniego sąsiada”371.

Oceniając polską politykę wschodnią w pierwszej dekadzie III RP można zauważyć pewne zaniechanie w tej pracy oddolnej. Jak zostało nadmienione, polskie władze wkładały dużo wysiłku w intensyfikowanie kontaktów politycznych, natomiast wydaje się, że zaniedbano próby wpływu na klimat intelektualny elit rosyjskich kształtujący politykę Federacji Rosyjskiej. Nie próbowano też budowania specjalnych relacji z którymś z rosyjskich środowisk politycznych na zasadzie tworzenia tzw. polskiej partii, czyli grupy polityków programowo przyjaznych Rzeczpospolitej i odrzucających ideologię imperialną. Jak celnie zauważył Andrzej Romanowski, krytycznie pisząc o polskiej polityce wobec Rosji:

„Po falach mrozu przychodzą w Rosji okresy odwilży. A obok antypolskiej wrogości istniały zawsze olbrzymie obszary życzliwości, przyjaźni, fascynacji, nawet propolskiego snobizmu. Było więc na czym budować, zwłaszcza w okresie większej rosyjskiej otwartości [zapewne profesor ma na myśli czas przed dojściem do władzy Władimira Putina – przyp. MF] Ale nawet gdyby tego nie było,

370 J. Mieroszewski, Na ruinach…s. 108.

371

aktualne pozostawało wezwanie Cypriana Norwida «Granicząc z Rosją, trzeba w niej mieć swą partię». Aby jednak mieć taką partię, trzeba najpierw Rosję zrozumieć.372

Choć w całym artykule, którego fragment tu jest cytowany, ani razu nie pada nazwisko Giedroyc czy Mieroszewski, to jak trafnie odnotował Tomasz Kamiński, prezentowana tu surowa ocena stanu relacji polsko-rosyjskich jest zgodna „z myśleniem prezentowanym na łamach paryskiej «Kultury»373”. Szczególnie jest to widoczne, gdy zestawimy słowa Romanowskiego z wypowiedzią Giedroycia z 1995 r.:

„Niezależnie od zabiegów o wejście do zjednoczonej Europy, sprawą newralgiczną pozostaje normalizacja stosunków z Rosją. Myślę, tu zwłaszcza o nawiązaniu współpracy ze społeczeństwem rosyjskim, o próbie stworzenia «partii polskiej» w Rosji. W pewnych kołach – przede wszystkim inteligencji rosyjskiej – mamy przecież dużo sympatii i należy to pogłębiać. A jak? Na przykład, przez lepsze, wzajemne poznanie się. Oba narody w gruncie rzeczy niewiele o sobie wiedzą lub mają karykaturalny obraz drugiej strony. W stosunkach międzypaństwowych należy unikać niepotrzebnej uniżoności czy arogancji, która – jak dotąd – jest zjawiskiem powszechnym. Oczywiście, bliższe kontakty z Rosją nie mogą być przeszkodą w koniecznym zacieśnianiu stosunków z Ukrainą, Białorusią i państwami bałtyckimi. Stosunki te są bowiem gwarancją naszej niepodległości”374.

Niemniej należy również odnotować, iż redakcja „Kultury” postulując nawiązywanie relacji z rosyjskimi demokratami, zdawała sobie sprawę jest to zadanie bardzo trudne. Jak zauważał po koniec lat 90. XX w. bliski współpracownik Giedroycia – Jerzy Pomianowski – nawet moskiewscy liberałowie nie są wolni od pewnych imperialnych nawyków myślowych, co utrudnia kontakty z polskimi politykami375.

O krytycznym stosunku Giedroycia do polityki III RP, a może też bardziej o emocjonalnym zaangażowaniu w sprawę, świadczy fakt, że Redaktor dopiero w latach 90. XX w. zdecydował się regularnie pisywać w „Kulturze” (wcześniej ograniczał się do inspirowania tekstów – sam nie publikując). Jak zauważa Iwona Hofman, ta autorska rubryka pt. „Notatki Redaktora”, w dużej mierze zajmowała się postulowaniem działań ze sfery pozapolitycznej, takich jak „dyplomacja kulturalna, współpraca naukowa, współdziałanie jednostek administracji samorządowej w wymianie transgranicznej czy wspieranie inicjatyw

372 A. Romanowski, Polska, Ruś i racja stanu, „Gazeta Wyborcza”, 26 sierpnia 2014, http://wyborcza.pl/1,75968,16529003,Polska__Rus_i_racja_stanu.html (dostęp 18.05.2018)

373 T. Kamiński, Co mamy robić z Rosją gdy już skończy się wojna?, „Liberté.pl”, 27 sierpnia 2014, https://liberte.pl/mamy-robic-rosja-juz-skonczy-sie-wojna/ (dostęp 18.05.2018)

374 I. Hofman, L. Unger, op. cit., ss. 94-95.

375

gospodarczych”376. Ten aspekt – może za wyjątkiem współpracy ekonomicznej – był zdaniem Giedroycia wyraźnie zaniedbywany. Obserwacje tę potwierdzają wnioski z rozmów przeprowadzonych przez autora niniejszej dysertacji z urzędnikami polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych377 i Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju378. Faktycznie, w latach 90. XX w. nie istniały rozbudowane rządowe programy pomocowe dla wschodnich sąsiadów. Inicjatywy wspierające szeroko rozumiane procesy modernizacyjne miały charakter punktowy i nie stanowiły elementu kompleksowego systemu. Główną przyczyną tego stanu rzeczy były własne problemy ekonomiczne i zapóźnienie cywilizacyjne Polski, która sama wymagała wsparcia Zachodu.

Należy więc powtórzyć, iż efektywność polskiej polityki wschodniej w omawianym okresie determinowana była w dużej mierze własnym ograniczonym potencjałem ekonomicznym. Klucz do zmiany tego stanu rzeczy, a więc dalszego rozwoju gospodarki i jej modernizacji znajdował się we współpracy ze światem euroatlantyckim. Przekonania elit politycznych – mimo pewnych luk czy uproszczeń379 – były natomiast w decydującym stopniu tożsame z ideami paryskiej „Kultury”. W tym czasie brakowało przede wszystkim skutecznych narzędzi oddziaływania na Wschód, które stopniowo zaczęły się pojawiać w kolejnej dekadzie wraz z wejściem Polski w skład Unii Europejskiej.

376 I. Hofman, Koncepcja wschodnia paryskiej „Kultury” po transformacji ustrojowej w Europie Wschodniej, s. 14, [w:] „Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej”, 2012, Rok 10, Zeszyt 1, Lublin 2012.

377 Rozmowa przeprowadzona z proszącym o anonimowość dyrektorem jednego z Departamentów w

Ministerstwie Spraw Zagranicznych w Warszawie w dn. 21.11.2018 (nazwisko rozmówcy w posiadaniu autora).

378 Rozmowa przeprowadzona z dyrektorem Departamentu Programów Pomocowych w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju Panem Maciejem Aulakiem w Warszawie w dn. 23.11.2018.

379 Szczególnie krytycznie o tych symplifikacjach mówiła Maria Janion: „Chociaż niemal wszyscy się mianowali uczniami "Kultury" i Giedroycia, nie doszło tak naprawdę do przemyślenia jego koncepcji Rzeczypospolitej. Za to mamy przerażający upadek życia politycznego. Politykę, która pretenduje do przewodnictwa w narodzie, rozumie się dziś w sposób niesłychanie ciasny i ograniczony. Nie określa dziś ona duchowego stylu istnienia […] – ale ogranicza się do socjotechniki, by nie powiedzieć – manipulacji. Patrz szerzej: P. Goźliński, Rozmowa

z prof. Marią Janion o jej nowej książce „Do Europy tak, ale razem z innymi umarłymi”, „Wyborcza.pl”,

3. Rozdział III: Koncepcje „Kultury” a polityka wschodnia Polski

w latach 2001 – 2014.

„Ci, którzy mówią o końcu koncepcji Giedroycia, nie rozumieją, że dopiero teraz otwierają się możliwości na skalę, która kiedyś była niewyobrażalna."

Adam Daniel Rotfeld1

3.0. Wprowadzenie

Sytuacja wewnętrzna Rzeczpospolitej, jak i jej otoczenie międzynarodowe u progu XXI w. były zdecydowanie bardziej stabilne niż w przełomowym 1989 r. Kondycja gospodarcza kraju – mimo licznych problemów takich jak wysokie bezrobocie2 czy deficyt budżetowy3 – była dobra i skłaniająca do optymizmu. Zwiększyła się też liczba państw graniczących z Polską, a tym samym adresatów jej polityki zagranicznej. O ile w 1989 r. Rzeczpospolita posiadała tylko trzech sąsiadów (NRD, Czechosłowację i ZSRS), tak w roku 2001 r. ich liczba wynosiła już siedem (RFN, Czechy, Słowacja, Ukraina, Białoruś, Litwa, Rosja). Stosunki ze wszystkimi tymi państwami zostały w latach 90. XX w. uregulowane traktatowo. Przez te dwanaście lat, zmieniła się też pozycja Polski na arenie międzynarodowej. Z kraju leżącego w „szarej strefie” bezpieczeństwa – pomiędzy jednoczącą się Europą a rozpadającym się ZSRS – Rzeczpospolita stała się członkiem NATO i była coraz bliżej członkowstwa w Unii Europejskiej. W ślad za tym musiały ulec zmianie bieżące zadania polskiej polityki zagranicznej. Stopniowo wielkie projekty w miarę ich realizacji (przestawienie kraju ze współpracy w ramach bloku sowieckiego na kierunek euroatlantycki, zbudowanie od nowa relacji z sąsiadami) ustępowały miejsca prozie codziennej pracy dyplomacji (choć nie mniej ważnej – jak choćby negocjowanie warunków członkostwa w UE). Nie oznaczało to jednak, że doktryna Giedroycia-Mieroszewskiego straciła swą aktualność. Pomimo sukcesów osiągniętych przez Warszawę w poprzedniej dekadzie, wiele postulatów paryskiej „Kultury” wciąż czekało na zrealizowanie.

1

Cytat za: J. Pomianowski, Wracajcie do Giedroycia, „Wyborcza.pl”, 25 października 2011, http://wyborcza.pl/1,75968,10532067,Wracajcie_do_Giedroycia.html (dostęp 08.01.2018)

2 W październiku 2001 r. – to jest w miesiącu w którym został sformowany rząd Leszka Millera – stopa bezrobocia rejestrowanego w Polsce wynosiła 18,2% (Stopa bezrobocia rejestrowanego w Polsce w latach

2001-2003,

https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/rynek-pracy/bezrobocie-rejestrowane/stopa-bezrobocia-rejestrowanego-w-polsce-w-latach-2001-2003,3,1.html, dostęp 01.02.2019)

3 W 2001 r. deficyt budżetowy Polski kształtował się na poziomie 4,3% PKB, co było znacznym przekroczeniem założeń ustawy budżetowej wynoszących 2,6 PKB (W. Kostanciak, Przemiany deficytu budżetowego w Polsce w

Jak zostało już zasygnalizowane we wstępie, niniejszy rozdział poświęcony jest analizie polskiej polityki wschodniej realizowanej już po śmierci Jerzego Giedroycia. Siłą rzeczy bazuje więc w większym stopniu na autorskiej interpretacji koncepcji paryskiej „Kultury” w realiach XXI w niż na komentarzach jej twórców. Z kręgu bliskich współpracowników Redaktora przez większość omawianego czasu funkcjonował jeszcze w debacie publicznej głównie Leopold Unger, Bohdan Osadczuk oraz Jerzy Pomianowski. Komentarze tych intelektualistów niewątpliwie były przydatne w prowadzonych przez autora

badaniach, niemniej nadużyciem byłoby całkowite utożsamianie ich poglądów

z przekonaniami Giedroycia i Mieroszewskiego.