• Nie Znaleziono Wyników

Omijaæ prawdê jak dziury w drodze: o relatywistycznym intencjonaliŸmie

Stanley Fisha.

Jedno z najbardziej zastanawiaj¹cych spostrze¿eñ, które staæ siê mo¿e udzia-³em czytelnika teoretycznoliterackich pism Stanleya Fisha dotyczy kwestii prawdy tekstu literackiego. O ile czêsto padaj¹ w esejach Fisha s³owa „znaczenie”, „sens”, „intencja” to nader rzadko pojawia siê tam s³owo „prawda”, nawet w tak skrom-nym zakresie jak prawda interpretacyjna. Owa frapuj¹ca kwestia bywa czêsto Ÿró-d³em zabawnych nieporozumieñ. Zawziêci esencjonaliœci ju¿ dawno napiêtnowali Fisha jako zatwardzia³ego relatywistê, którego pogl¹dy na prawdê, a raczej na jej brak, s¹ a¿ nadto przejrzyste. Uwa¿niejsi i mniej uprzedzeni czytelnicy zwracaj¹ uwagê na poczesne miejsce jakie w teorii Fisha zajmuje rola intencji autorskiej, fakt ochoczo ignorowany przez wiêkszoœæ jego przeciwników. Wobec tego maj¹ prawo oczekiwaæ poniek¹d bardziej stanowczego stwierdzenia, okreœlaj¹cego cho-cia¿by co jest a co nie jest interpretacj¹ prawdziw¹, lub, jak kto woli, prawd¹ tekstu. Obie strony maj¹ wiêc podobny dylemat, mimo i¿ widziany z przeciwle-g³ych biegunów: niech¿e siê wreszcie ów relatywista/intencjonalista (niepotrzebne skreœliæ) jasno zadeklaruje: czy istnieje „prawda” tekstu, czy te¿ nie. Owe w¹tpli-woœci mo¿na by sformu³owaæ w postaci pytañ, na które odpowiedzi postaram siê udzieliæ w niniejszym artykule. Dlaczego Fish, jako zadeklarowany intencjonali-sta, nie nazywa interpretacji pod¹¿aj¹cej za intencj¹ autora interpretacj¹ prawdzi-w¹, czyli prawd¹ tekstu? Czy jest to jedynie zbieg okolicznoœci, niedopatrzenie, czy te¿ jest to zabieg celowy, skrywaj¹cy, ujmuj¹c to s³owami Szekspirowskiego protagonisty, jakiœ darker purpose?

Czytelnicy obecnego numeru Er(r)go byæ mo¿e znajd¹ satysfakcjonuj¹c¹ ich odpowiedŸ w zamieszczonym tu tekœcie Fisha. Osobiœcie, a mam nadziejê, ¿e nie jestem w tym przekonaniu odosobniony, uwa¿am teksty pochodz¹ce z wczeœniejszych etapów kariery Fisha za znacznie bardziej interesuj¹ce. Po-przez radykalnoœæ swych stwierdzeñ jak¿e zachêcaj¹ do (konstruktywnej) po-lemiki. To, ¿e pogl¹dy Fisha uleg³y, przynajmniej z pozoru, radykalnej zmianie w ostatnim dwudziestoleciu nie ma w zasadzie ¿adnego znaczenia w odniesie-niu do wagi i wp³ywu jego tekstów wczeœniejszych; tak jak skleiæ st³uczonego jajka, tekstu raz napisanego nie da siê odpisaæ. Mo¿na by tu pokusiæ siê o nieco przewrotny komentarz: to wspólnota czytelników „decyduje”, które teksty sta-j¹ siê mniej lub bardziej istotne dla jej paradygmatu interpretacyjnego – auto-rowi nic tu do tego. Nawet jeœli autor jest jak ujmuje to, równie¿ w obecnym numerze, Leszek Drong, „piskorzem” dopasowuj¹cym za³o¿enia w³asnej teorii do doraŸnych celów.

40

Hipotetyczny krytyk teorii Fisha móg³by w tym miejscu zakwestionowaæ s³usz-noœæ naszego zapytania, utrzymuj¹c, ¿e relatywista taki jak Fish, poprzez swoje metodologiczne podejœcie, odebra³ sobie jakiekolwiek prawo do wyg³aszania s¹-dów na temat prawdy. Tego rodzaju pogl¹d wyra¿a na przyk³ad Reed Way Dasen-brock w swojej ksi¹¿ce Truth and Consequences – na podstawie tego studium mo¿na by wnioskowaæ, i¿ pytanie o to dlaczego Fish nie afirmuje intencji autor-skiej poprzez pojêcie prawdy tekstu jest pytaniem po prostu niedorzecznym1. Przed-stawiaj¹c ów pesymistyczny pogl¹d w skrócie: jak relatywista mo¿e w ogóle uznaæ za prawdziw¹ jak¹kolwiek interpretacjê czy teoriê(wliczaj¹c w to swoj¹), je¿eli jego podejœcie kwestionuje istnienie wszelkich uniwersaliów krytycznych i inter-pretacyjnych? Jest to moim zdaniem b³êdne stawianie sprawy; postaram siê zade-monstrowaæ, ¿e je¿eli Fish cokolwiek relatywizuje, to jest to „wy³¹cznie” znacze-nie tekstu, co tym samym znacze-nie zmusza go do formu³owania radykalnych wniosków o nieistnieniu prawdy. Fish sprytnie unika logicznej pu³apki relatywizmu, os¹du, i¿ ¿aden os¹d nie jest s³uszny – ta bowiem pu³apka zaistnieæ mo¿e tylko pod warun-kiem pewnych metodologicznych za³o¿eñ, a Fish takowych nie przyjmuje. Posta-ram siê jednak udowodniæ, ¿e nie akceptuje on tak¿e (bo prawdopodobnie z pew-nych przyczyn nie chce zaakceptowaæ) konsekwencji takiego wyboru.

Problem relatywistyczny niezwykle wyraŸnie uwypukla ró¿nicê w przeszko-dach, które musz¹ przezwyciê¿yæ pozorni interpretacyjni wspó³plemieñcy Fish i Rorty w zmaganiach z esencjonalistami. Dekonspiruj¹c kategoriê prawdy filozo-ficznej, argumentuj¹c na rzecz wyrzucenia pojêcia prawdy z dyskursu teoretyczne-go w ogóle, Rorty zmuszony jest przez swoje w³asne tezy do uprawiania filozofii dyskursem, który nie zdradzi go w krytycznym momencie, sugeruj¹c, i¿ to, co postuluje jego autor jest w³aœnie filozoficzn¹ prawd¹ ostateczn¹. To szczególnie trudne zadanie nieustannie czyni Rortiego podatnym na podwójn¹ krytykê ze stro-ny esencjonalistów, atakuj¹cych zarówno tezy, jak i jêzyk u¿ywastro-ny przez pragma-tystê do ich wyk³adni. Podporz¹dkowuj¹c obiektywizm i uniwersaln¹ wymowê fi-lozofii jêzykowi w jego sprawczym aspekcie poprzez akcentowanie roli retoryki w tworzeniu prawd i znaczeñ, Rorty jest nawet bardziej nara¿ony na ow¹ krytykê ni¿ na przyk³ad Derrida. Autor „Marginesów Filozofii,” przedk³ada grê nad pragma-tykê, demonstracjê nad manipulacjê. Choæ oczywiœcie mo¿na nazwaæ pisma Rortie-go pewneRortie-go rodzaju „dekonstrukcj¹” filozofii, by³oby to raczej modnym semantycz-nym uproszczeniem, ni¿ oddaniem charakteru postulatów neopragmatysty.

Fish jest zasadniczo wolny od dylematów trapi¹cych Rortiego; przyjmuje on istnienie podstawowej ró¿nicy pomiêdzy teori¹ a literatur¹, tekstem a metatekstem (czego nie mo¿e zrobiæ Rorty, a z zachwytem nie czyni Derrida). Takie rozwi¹za-nie potencjalrozwi¹za-nie wzbudza falê krytyki ze strony dekonstruktywistów w³aœrozwi¹za-nie, rozwi¹za-nie w tym tu jednak rzecz. Zarówno w sposobie pisania Fisha, jak i w zestawieniu owego sposobu z doborem tekstów jakie poddaje omówieniom, nie ma nic, co suge-rowa³oby, i¿ traktuje on teoriê literatury na równi z literatur¹. Celowe zatarcie granic miêdzy filozofi¹, teori¹ i literatur¹, oraz sprowadzenie ich do wspólnego mianownika tekstualnoœci, nijak nie znajduje odbicia w krytycznym dyskursie

Fi-sha. Wrêcz przeciwnie, Fish niejednokrotnie u¿ywa sformu³owañ w rodzaju meto-dologia czy metoda2, co sugeruje silne rozgraniczenia a priori na teoriê literaturo-znawcz¹ i praktykê literack¹. Z perspektywy owego rozgraniczenia bez zaj¹kniê-cia wiêc mo¿na by mówiæ o prawdzie tekstu. Metodologiczne twierdzenia mog³yby mieæ charakter zarówno pozytywny, potwierdzaj¹cy jej istnienie, jak i negatywny, odmawiaj¹cy jej prawa bytu – os¹d w takim przypadku wyg³aszany by³by (z pe³n¹ œwiadomoœci¹) niejako z zewn¹trz. Dokonywa³by siê tu jasny podzia³ na prawdê os¹dów i prawdê o tekœcie, czyli o jego w³aœciwym znaczeniu; pojêcia te pozosta-wa³yby niezale¿ne. Mo¿na by, na przyk³ad, twierdziæ, ¿e prawda tekstu nie istnieje, nie popadaj¹c jednoczeœnie w wewnêtrzn¹ sprzecznoœæ.

Maj¹c wszelkie teoretycznie uzasadnione prawa i mo¿liwoœæ by wypowiedzieæ siê jednoznacznie w kwestii tekstualnej prawdy, Fish decyduje siê z nich zrezygno-waæ, zamazuj¹c wy¿ej wspomniany podzia³ na teoriê i literaturê. Nie pod¹¿a jed-nak œladem Derridy czy Rortiego, gdy¿ nie czyni tego poprzez celowe zatarcie klarownych wyznaczników granic miêdzy jednym „gatunkiem” tekstu a drugim; Fish wprowadza do paradygmatu swej teorii element trzeci, nadrzêdny. Jest to, oczywiœcie, retoryka, czy ujmuj¹c rzecz nieco tautologicznie, tekstualnoœæ tekstu. Owo zamazanie granic miêdzy teori¹ a literatur¹ odbywa siê poprzez u¿ycie zabie-gów i strategii retorycznych zarówno deskryptywnie jak i preskryptywnie, to zna-czy, w odniesieniu do sugerowanej teorii interpretacji jak i do osi¹gniêtych zgodnie z ni¹ odczytañ. Interpretacje Fisha3 maj¹ na celu przekonanie czytelnika do swej s³usznoœci, a wiêc w klasycznie pragmatyczny sposób konstytuuj¹ prawdê lokaln¹ i chwilow¹, istniej¹c¹ dziêki sile argumentu, perswazji retorycznej i na mocy con-sensusu. To samo jednak odnosi siê do dyskusji teoretycznych, gdzie Fish, polemi-zuj¹c z innymi krytykami, niejednokrotnie ucieka siê do podobnych zabiegów, da-j¹c czytelnikowi do zrozumienia, i¿ retoryka jako metoda interpretacyjna forsowana jest za pomoc¹ argumentów w du¿ej mierze na niej w³aœnie opartych.

Zwróæmy uwagê na zasadnicz¹ ró¿nicê podejœcia, która jednak wbrew wstêp-nym za³o¿eniom owocuje podobwstêp-nym rezultatem. Nadmienieni w poprzednich aka-pitach Rorty i Derrida wystêpuj¹ przeciw podzia³owi odpowiednio na retorykê i filozofiê, oraz literaturê i filozofiê. Takie, bez w¹tpienia daleko id¹ce, uproszcze-nie myœli obydwu teoretyków pozwala nam jednak zauwa¿yæ i podkreœliæ radykal-n¹ odmiennoœæ strategii Fisha – choæ polega ona na czymœ innym ni¿ z pozoru mog³oby siê wydawaæ. Na pierwszy rzut oka, u Fisha teoria i literatura s¹ oddziel-ne: Agatha Christie i John Milton, jakkolwiek miêdzy sob¹ ró¿ni, to jednak zupe³-nie inna gromada u¿ytkowników pióra ni¿ Wolfgang Iser, Ronald Dworkin, czy Richard Posner4. Gdy jednak ró¿nica ta zostaje zniwelowana poprzez podobny sposób prowadzenia dyskusji z tekstami autorów obydwu grup, Fish subwersyw-nie rezygnuje z pozycji pozwalaj¹cej mu na wyg³aszasubwersyw-nie s¹dów na temat prawdy tekstu. Przyjmuj¹c perswazjê retoryczn¹ zarówno jako jedno z narzêdzi teorii rezo-nansu czytelnika, jak te¿ i sposób na forsowanie samej teorii wobec za³o¿eñ konku-rencyjnych, Fish stwarza pozory, i¿ jego stanowisko nie pozwala mu na wydawa-nie wyroków ostatecznych. Zamazywawydawa-nie granic miêdzy teori¹ a literatur¹, czyli

42

potencjalne otwarcie siê na anty-relatywistyczn¹ krytykê, nie polega tu bowiem ani na podporz¹dkowaniu jednej drugiej, ani te¿ na wt³oczeniu obydwu w ramy seman-tycznie pojemniejszego pojêcia. Polega ono na postulowaniu metodologii nadrzêd-nej wobec obydwu, która jest jednoczeœnie metodologi¹ stoj¹c¹ w opozycji i ra¿¹-cym kontraœcie do dyskursów mniej cynicznych, podejmuj¹cych (zapewne naiwnie) zagadnienia dotycz¹ce prawdy tekstu. Jest to oczywiœcie jedynie wra¿enie wywo³a-ne natur¹ retoryki, jej naturalnym przeciwstawianiem siê esencjonalistycznym me-todologiom; wra¿enie to jednak odnosi, moim zdaniem, zamierzony skutek – pomi-mo, i¿ nie ma ku temu logicznych przes³anek wynikaj¹cych z natury jego teorii, Fish wydaje siê usprawiedliwiony w swej powœci¹gliwoœci podejmowania kwestii prawdy interpretacyjnej.

Problem le¿y jednak w tym, ¿e Fish nie jest w swym postanowieniu do koñca konsekwentny, gdy¿ jeden z kluczowych elementów jego teorii w sposób oczywisty przeczy wy¿ej wspomnianym zabiegom poprzez wprowadzenie do metodologii in-terpretacji czynnika wpasowuj¹cego siê w paradygmat dyskursu prawdy. Nie trze-ba przypominaæ jak wielce zró¿nicowany jest to dyskurs, i z jak wielu diametralnie odmiennych perspektyw podejmuje ten temat – jest to w czasach obecnych stwier-dzenie raczej aksjomatyczne. Na potrzeby obecnej dyskusji nale¿y jednak wyod-rêbniæ jakiœ wi¹¿¹cy element, ³¹cz¹cy czêsto kontrastuj¹ce punkty widzenia. Je¿eli w ogóle mo¿emy mówiæ o jakimkolwiek wspólnym mianowniku zró¿nicowanych przez wspó³czesnoœæ koncepcji prawdy (Prawdy?, prawd?), jest nim logicznie nie-zbêdna zasada weryfikowalnoœci. Bez znaczenia jest czy rozumiemy prawdê kore-spondencyjnie i normatywnie, czy konstruktywistycznie i kulturowo – w wewnêtrzn¹ logikê terminu „prawda” wbudowane jest kryterium weryfikacji, jakakolwiek by ona nie by³a i na jakichkolwiek zasadach by siê ona nie odbywa³a. Bez weryfiko-walnoœci, i co za tym czêsto idzie, powtarzalnoœci, koncepcja prawdy traci znacze-nie i semantyczn¹ funkcjê – zasadzie tej podlega zarówno tradycyjna definicja praw-dy nauk œcis³ych, jak i ontologiczna prawda Heideggera, ironiczna bo uwarunkowana prawda Gadamera, samodekonstruuj¹ca siê prawda Derridy, czy wreszcie para-dygmatyczna prawda Kuhna. Czym wiêc w œwietle powy¿szej obserwacji jest kon-cepcja wspólnoty interpretacyjnej jak nie zamaskowanym kryterium weryfikacji prawdy o znaczeniu tekstu?

Mo¿na by siê spieraæ, i¿ zadaniem wspólnot interpretacyjnych jest jedynie wyjaœnienie niejednokrotnie zbie¿nych interpretacji tekstu dokonanych poprzez in-dywidualnych czytelników. Wydaje mi siê, i¿ takie w³aœnie uzasadnienie postuluje Fish. Wspólnoty interpretacyjne by³yby wiêc odpowiedzi¹ na pytanie, dlaczego powstaj¹ podobne interpretacje tekstów, pomimo zindywidualizowanego procesu tworzenia znaczenia podczas aktu czytania5. Czy to nie jednak ja³owy spór o ter-minologiê? Kwesti¹ oczywist¹ jest, ¿e Fish w swych wczeœniejszych pracach od-rzuca formalistyczne i strukturalistyczne intentio operis, czyli podejœcia stabilizu-j¹ce znaczenie tekstu i stwarzastabilizu-j¹ce (przynajmniej w teorii) mo¿liwoœæ ustanowienia kryteriów oceny prawomocnoœci interpretacji6. Tym samym odrzuca on jak¹kol-wiek korespondencyjn¹ koncepcjê prawdy o znaczeniu tekstu. Trudno jednak

trak-towaæ wspólnoty interpretacyjne jedynie jako wygodne wyjaœnienie niewygodnego faktu zbie¿noœci, gdy¿ czyni¹c tak mylilibyœmy przyczynê ze skutkiem. Wspólnoty interpretacyjne wyjaœniaj¹c zjawisko empiryczne s¹ jednoczeœnie instrumentem weryfikacji zaistnia³ego znaczenia, mimo i¿ jednoczeœnie go relatywizuj¹. Poprzez analogie mo¿na by tu wspomnieæ spo³ecznoœci naukowców z filozofii Thomasa Kuhna, które jednoczeœnie instytucjonalizuj¹ jak i tworz¹ przez naukowy consen-sus kryteria prawdy nauk œcis³ych. Wydawa³oby siê, ¿e wspólnoty interpretacyjne Fisha s¹ wiêc tworami poprzez które postulowany jest model prawdy paradygma-tycznej i zmiennej. W ¿aden sposób nie zmienia to jednak faktu, i¿ taka prawda jest nadal prawd¹ weryfikowaln¹ wewn¹trz paradygmatycznie, poprzez zestawianie indywidualnych interpretacji z interpretacjami ju¿ obecnymi i funkcjonuj¹cymi w spo³ecznoœci. Wspólnota interpretacyjna jest odpowiedzialna za powstawanie pewnych interpretacji jak te¿ i ocenianie ich wed³ug tych ju¿ istniej¹cych – jest wiêc tak samo przyczyn¹ jak i os¹dem.

W tym miejscu rysowanie analogii miêdzy Fishem i Kuhnem musi siê zakoñ-czyæ, gdy¿ naukowcy Kuhna jakkolwiek by nie odnosili siê do zjawisk (nie fak-tów!) w przyrodzie, maj¹ jednak takowe do dyspozycji. Fish znacznie bardziej komplikuje sytuacjê, gdy¿ poprzez postrzeganie znaczenia jako tworu powstaj¹ce-go podczas aktu czytania, pozbawia siê tekstualnych odpowiedników zjawisk przy-rodniczych, a jednoczeœnie utrzymuje istnienie intencji autorskiej jako celu i kryte-rium interpretacji. Postaram siê zademonstrowaæ skutki owego podejœcia poprzez porównanie teorii Fisha z niektórymi aspektami teorii jego zajad³ego adwersarza (niechêæ obydwu teoretyków jest zreszt¹ wzajemna), E.D. Hirscha.

W swej pod pewnymi wzglêdami radykalnie odmiennej teorii interpretacji7, Hirsch równie¿ powo³uje siê na obowi¹zuj¹ce poprzez silê przekonywania i po-wszechnoœæ interpretacje, jako dowód na poprawne odczytanie intencji autorskiej. Hirsch, w którego teorii wyraŸnie widaæ inspiracje hermeneutyk¹ wywodz¹c¹ siê z tradycji Fredricha Schleiermachera, zupe³nie odmiennej od analitycznych korze-ni myœli Fisha, dzieli przedmiot interpretacji na dwa osobne wymiary: znaczekorze-nie i wymowê. Znaczenie jest to¿same z intencj¹ autorsk¹, monolityczne i niezmienne. Wymowa to byt chronologicznie póŸniejszy, zale¿ny od znaczenia: czytelnik two-rzy wymowê poprzez lokowanie uprzednio odtworzonego znaczenia w dowolnym kontekœcie. O ile wymowa jest z natury pluralistyczna i zmienna, znaczenie pozo-staje zawsze sta³e: stanowi ono odtworzone odbicie intencji autorskiej. W procesie interpretacji czytelnik najpierw rozumie znaczenie, biernie je „ods³aniaj¹c”, a na-stêpnie zastosowuje je do konkretnej sytuacji, tworz¹c wymowê.

Teoria Hirscha, jak ka¿da oparta na esencjonalistyczno-formalistycznych za³o-¿eniach, wprost desperacko potrzebuje kryterium weryfikacji, dziêki któremu mo¿-na by stwierdziæ czy czytelnikowi uda³o siê odtworzyæ intencjê autorsk¹, czy te¿ nie. Jakakolwiek sytuacja poœrednia nigdy nie bêdzie w pe³ni zadowalaj¹ca; co wiêcej, znaczenie stoj¹ce wobec intentio auctoris pod³ug relacji prawda/fa³sz do-maga siê weryfikacji, bo jak inaczej w sposób pewny przyst¹piæ do budowania wymowy. Dychotomia znaczenie/wymowa ¿¹da stabilnych fundamentów – w

prze-44

ciwnym wypadku misternie budowana druga warstwa interpretacji mo¿e zostaæ w ka¿dej chwili zakwestionowana pod zarzutem b³êdnego odczytu znaczenia/ /intencji. Z logicznego punktu widzenia takiej metody, rzecz jasna, nie ma. To, co wymaga jasnych i niezawodnych kryteriów ze wzglêdu na szczególnie radykaln¹ istotê za³o¿eñ, musi zadowoliæ siê pó³œrodkiem: Hirsch w miejsce kryterium nie-podwa¿alnego przyjmuje kryterium probabilistyczne. W uproszczeniu sprowa-dza siê ono do twierdzenia, i¿ jeœli wiêkszoœæ czytelników (o, dodajmy, odpo-wiednim krytycznym autorytecie) zgadza siê na dan¹ interpretacjê, oznacza to, i¿ jest ona, wed³ug rachunku prawdopodobieñstwa, prawdziwa, wiêc zgodna z in-tencj¹ autorsk¹.

Podsumujmy wiêc podobieñstwa i ró¿nice pomiêdzy obydwoma teoriami. Dla Hirscha, tak jak i dla Fisha intencja autorska jest kluczowym elementem procesu interpretacji: stanowi ona wytyczne, którymi pod¹¿a czytelnik podczas spotkania z tekstem. Obydwaj teoretycy przyk³adaj¹ du¿¹ wagê do koncepcji grup interpreta-cyjnych: u Fisha s¹ to wspólnoty dziel¹ce podobne strategie postrzegania literatu-ry, u Hirscha grupy krytyków dziel¹ce podobne pogl¹dy na znaczenie danego tek-stu, i tym samym je weryfikuj¹ce. Tak wiêc „pocz¹tek” i „koniec” obydwu teorii jest zaskakuj¹co zbie¿ny: intencja autorska stanowi o ostatecznym kszta³cie, który przybierze interpretacja, a produkt interpretacji zostanie uprawomocniony (b¹dŸ nie) przez istniej¹c¹ grupê czytelników. Co wiêc stanowi o zasadniczej ró¿nicy i jak ma siê to do koncepcji prawdy tekstu?

Kwesti¹, która radykalnie dzieli obydwu teoretyków jest koncepcja znaczenia. Jest to do tego stopnia istotna ró¿nica, ¿e ich pogl¹dy mo¿na okreœliæ jako przeciw-stawne bieguny wrêcz binarnej opozycji – Fish stwierdza stanowczo: nie ma uprzed-nio istniej¹cego znaczenia, podczas gdy Hirsch wprost przeciwnie: znaczenie ist-nieje i jego poprawne odczytanie stanowi o wadze dalszej interpretacji. Ró¿nica ta jest mo¿liwa dziêki odmiennoœci podstawowych za³o¿eñ przyœwiecaj¹cych oby-dwu teoretykom: dla Hirscha bowiem intencja autorska jest to¿sama ze znaczeniem tekstu jako tzw. „znaczenie werbalne,” dla Fisha intencja i znaczenie to dwa od-dzielne i w du¿ym stopniu niezale¿ne pojêcia. Kluczow¹ dla zrozumienia central-nej ró¿nicy jest wiêc relacja miêdzy znaczeniem a intencj¹.

Owa relacja rzutuje w nieuchronny sposób na inn¹ z kolei relacjê – pomiêdzy prawd¹ a jej kryterium weryfikacyjnym. Stawiaj¹c znak równoœci pomiêdzy inten-cj¹ a znaczeniem, Hirsch nieodwo³alnie wprowadza do swej teorii koncepcjê praw-dy tekstu, i to do tego prawpraw-dy korespondencyjnej; nie zapominajmy, ¿e wed³ug jego postulatów znaczenie jest bytem sta³ym, niezale¿nym w ¿adnym stopniu od inter-pretuj¹cego. Prawd¹ tekstu jest wiêc prawda znaczenia i czytelnikowi uda³o siê j¹ odkryæ albo nie. Rezultat ten weryfikowany jest, jak ju¿ wspomnia³em, probabili-stycznie, na podstawie konfrontacji z ogó³em istniej¹cych ju¿ interpretacji danego tekstu.

Fish, w przeciwieñstwie do Hirscha, usi³uje zjeœæ ciastko i je mieæ: u niego znaczenie i intencja stoj¹ wobec siebie w relacji, gdzie z jednej strony s¹ niemal to¿same a z drugiej pozostaj¹ odmiennymi bytami. Ich to¿samoœæ jest zasadniczo

empiryczna i ujawnia siê po zakoñczeniu procesu interpretacyjnego; znaczenie, które wytworzy³ czytelnik powstaje dziêki intencji autorskiej, i mo¿e, o ile zosta³y spe³nione wymagania paradygmatu wspólnoty interpretacyjnej, korespondowaæ ze znaczeniem stoj¹cym za oryginaln¹ intencj¹. Mo¿e, ale oczywiœcie nie musi – sta-nie siê to tylko pod warunkiem iststa-nienia wspólnej p³aszczyzny praktyk interpreta-cyjnych (a wiêc i twórczych) miêdzy autorem a czytelnikiem. Jest wiêc jedynie potencjalnie to¿same. Mamy jednak równolegle do czynienia z innym aspektem tej relacji. Chronologicznoœæ owego zjawiska, zaakcentowana poprzez postulat zna-czenia jako zdarzenia, przeczy jednoczeœnie dwóm za³o¿eniom: jego pocz¹tkowej to¿samoœci z intencj¹, oraz przynale¿noœci do tej samej kategorii zjawisk. Skoro wed³ug Fisha nie istniej¹ ¿adne immanentne cechy tekstu, które sugerowa³yby wstêp-n¹ obecnoœæ znaczenia jako bytu ustalonego, a intencja autorska przecie¿ istnieje, znaczenie, kiedykolwiek by ono nie powstawa³o, zawsze bêdzie drugorzêdne wo-bec uprzednio istniej¹cej intencji. Inaczej ni¿ u Hirscha, znaczenie nie mo¿e byæ tu konkretyzacj¹ intencji, nie mo¿e byæ nawet zgodne z intencj¹ pod wzglêdem treœci, czy jakiejkolwiek innej cechy charakteryzuj¹cej byt trwa³y. Jako zdarzenie, przy-nale¿y do odmiennej kategorii ontologicznej ni¿ wolitywne intentio.

Owa terminologiczna akrobatyka uprawiana przez Fisha stawia konsekwencje jego teorii w znacznie korzystniejszej sytuacji ni¿ ta, w której znajduje siê Hirsch. Nie do koñca klarowna to¿samoœæ/nie-to¿samoœæ intencji i znaczenia jest jednocze-œnie odpowiedzi¹ na pytanie postawione w niniejszym tekœcie. Rozwa¿my to zjawi-sko w kategoriach koncepcji prawdy tekstu. Uwagi poczynione wczeœniej na temat wspólnot interpretacyjnych przedstawiaj¹ je jako potencjalne narzêdzie weryfiku-j¹ce zaistnia³e interpretacje. Takie przedstawienie sytuacji to oczywiœcie pewnego rodzaju skrót myœlowy: na ow¹ weryfikacjê sk³adaj¹ siê rozmaite czynniki, tak procesualne jak i „statyczne.” Pod niezmiernie szerokim parasolem wspólnoty in-terpretacyjnej kryj¹ siê paradygmatycznie akceptowane definicje kompetencji czy-telniczych, strategii literackich, historyczno-kulturowej tematyki, intertekstualno-œci, funkcji autorskich, ideologii, filozofii, itp. Wspólnie wyznaczaj¹ one nie tylko mo¿liwy kierunek w jakim pod¹¿aæ bêdzie interpretacja (bo pewien element idio-synkratyczny to nieod³¹czny x-factor ka¿dego czytania), ale jednoczeœnie j¹ upra-womocniaj¹ b¹dŸ odrzucaj¹. Uprawomocnione bêd¹ te interpretacje, które miesz-cz¹ siê w paradygmacie wspólnoty. Odrzucone zostan¹ te, które ³ami¹, b¹dŸ nie dostosowuj¹ siê do paradygmatycznych zasad. Tym samym, wspólnoty s¹ w stanie okreœlaæ, które interpretacje s¹ prawdziwe – w sensie lokalnym rzecz jasna, a nie uniwersalnym. Mog³oby siê wiêc wydawaæ, ¿e nic nie stoi na przeszkodzie by mówiæ o paradygmatycznej prawdzie tekstu, zmiennej, niejednoznacznej, zale¿nej spo-³ecznie, i choæ dalece odbiegaj¹cej od klasycznej wizji prawdy znakomicie