• Nie Znaleziono Wyników

Richard Shusterman vs. uniwersalizm hermeneutyczny

We wstêpie do jedynego jak do tej pory polskiego wyboru prac Stanleya Fisha Richard Rorty stwierdza z aprobat¹, ¿e pisarstwo tego¿ autora (oraz Kuhna) „po-maga nam sobie wyobraziæ kulturê, w której twierdzenie Nietzschego, ¿e «nie ma faktów, s¹ tylko interpretacje» sta³oby siê czêœci¹ zdrowego rozs¹dku”1. Mo¿na i zgodziæ siê z t¹ tez¹, jednak niezale¿nie od tego, czy owa kultura zapanuje kiedyœ i czy rzeczywiœcie nale¿y wi¹zaæ z ni¹ nadzieje tak wielkie, jak te ¿ywione przez Rorty’ego, trzeba przede wszystkim zauwa¿yæ, ¿e de facto ona ju¿ istnieje – tyle ¿e w zal¹¿kowej formie. Co prawda ograniczona jest do wydzia³ów uniwersytec-kich, ale wci¹¿ ekspanduje, zaœ jednym z jej luminarzy jest w³aœnie Fish2. Mowa tu o reprezentantach stanowiska nazywanego „paninterpretacjonizmem”, „monizmem interpretacyjnym” czy te¿ „uniwersalizmem hermeneutycznym”3, których ³¹czy przekonanie o s³usznoœci cytowanego wy¿ej zdania filologa z Bazylei.

Jako ¿e teza paninterpretacjonizmu stanowi dzisiaj dogmat postmodernistycz-nej humanistyki, a w ka¿dym razie „armia”, jak to ujmuje Richard Shusterman, „hermeneutycznych uniwersalistów” rozbi³a w proch i py³ co silniejsze punkty oporu, ka¿da próba zakwestionowania owego dogmatu warta jest szczególnej uwagi, zw³aszcza jeœli pochodzi nie od jakiegoœ epigoñskiego b³êdnego rycerza fundamen-talizmu, lecz z samego œrodka „postêpowego” obozu pragmatystycznego. Z sytu-acj¹ tak¹ mamy zaœ do czynienia w przypadku argumentacji, przedstawionej w eseju Beneath Interpretation Richarda Shustermana4, któr¹ zajmê siê poni¿ej.

Zacznijmy dla porz¹dku od tego, jak sam Shusterman rozumie „hermeneutycz-ny uniwersalizm”5. Otó¿ ma to byæ pogl¹d, który wychodz¹c od zaczerpniêtej z Nietzscheañskiego perspektywizmu antyfundamentalistycznej przes³anki g³osz¹-cej niemo¿liwoœæ „uzyskania niczym nie przes³oniêtego boskiego ogl¹du rzeczywi-stoœci” g³osi, ¿e „widzimy wszystko przez zas³onê interpretacji lub z punktu widze-nia narzucaj¹cego jak¹œ interpretacjê”, co ostatecznie, skoro nie mo¿na utrzymaæ zasadnoœci idei rzeczy samej w sobie, prowadzi do przekonania, ¿e „nie tylko wi-dzimy wszystko przez interpretacjê, lecz ¿e wszystko jest przez ni¹ konstytuowa-ne” (EP 143). Jak wiêc powiadaj¹ wyznawcy paninterpretacjonizmu, do których grona zaliczeni zostaj¹ nietzscheaniœci (Nehamas), pragmatyœci (Fish, Rorty) oraz reprezentanci filozofii hermeneutycznej (Gadamer): ka¿de „postrze¿enie i ka¿de rozumienie musi byæ interpretacj¹”(EP 144).

Shusterman jest gotów zgodziæ siê na odrzucenie fundamentalizmu, a nawet na „wszechprzenikaj¹c¹ rolê interpretacji”, ma jednak wobec hermeneutycznych uni-wersalistów dwa podstawowe zastrze¿enia: po pierwsze, przedstawiane przez nich

50

argumenty nie wspieraj¹ ich g³ównej tezy i – po drugie – uznanie tej tezy jest nie-bezpieczne i mniej korzystne ni¿ uznanie „idei przeciwnej”, tj., ¿e nasze „rozumne i sensowne relacje ze œwiatem obejmuj¹ doœwiadczenie, dzia³anie i rozumienie wol-ne od interpretacji” (ibidem). Teza hermewol-neutyczwol-nego uniwersalizmu ma byæ nie-bezpieczna, poniewa¿ grozi tym, ¿e zbyt rozci¹gniête pojêcie interpretacji ca³kiem straci sens, czego mo¿na unikn¹æ przeciwstawiaj¹c mu pojêcie rozumienia6.

Dalsza czêœæ artyku³u poœwiêcona bêdzie krytyce zarzutów sformu³owanych przez Shustermana – mówi¹c dok³adnie zamierzam teraz wykazaæ, ¿e s¹ one nie-trafne, oraz ¿e funkcjonalne rozró¿nienie na interpretacjê i rozumienie, które pro-ponuje autor Estetyki pragmatycznej jako alternatywê dla hermeneutycznego uni-wersalizmu, nie ma wartoœci polemicznej wobec tego stanowiska. Najpierw jednak chcia³bym uczyniæ pewne zastrze¿enie. Otó¿ zdajê sobie sprawê, ¿e jest kwesti¹ sporn¹, czy pogl¹dy wy¿ej wymienionych autorów s¹ na tyle zbie¿ne, aby mo¿na by³o ich zgrupowaæ, jak czyni to Shusterman, pod jedn¹ bander¹ „uniwersalizmu hermeneutycznego” – np. Andrzej Szahaj postrzega stanowisko Gadamera jako niezgodne z pragmatyzmem Fisha, podczas gdy Steven Mailloux z kolei wydaje siê mieæ inne zdanie7. Dlatego te¿ ze wzglêdu na to, ¿e brak tu miejsca na roztrz¹sanie tej kwestii (a przy tym bior¹c pod uwagê tematykê niniejszego numeru „Er(r)go”), bêdê siê g³ównie zajmowa³ adekwatnoœci¹ argumentów Shustermana wobec pogl¹-dów Stanleya Fisha, a wiêc paninterpretacjonisty przypisywanego do obozu matyzmu (uwzglêdniê przy tym Shustermanowsk¹ krytykê stanowiska innego prag-matysty – Richarda Rorty’ego)8.

Zarzutów sformu³owanych przez autora Estetyki pragmatycznej jest szeœæ i mo¿na je podzieliæ na dwie grupy. Te z grupy pierwszej (1-3) maj¹ analogiczn¹ strukturê i sprowadzaj¹ siê do wskazania, ¿e skoro hermeneutyczni uniwersaliœci z tego, i¿ rozumienie i interpretacja maj¹ pewn¹ wspóln¹ cechê (s¹ 1.uprzedzone, 2. korygowalne, 3. perspektywiczne), wyprowadzaj¹ wniosek, ¿e rozumienie jest interpretacj¹, to musz¹ przyjmowaæ dodatkow¹ przes³ankê, ¿e „tylko interpretacja mo¿e byæ uprzedzona [korygowalna, perspektywiczna], natomiast przedinterpreta-cyjne rozumienie lub doœwiadczenie nie mo¿e byæ uprzedzone [korygowalne, per-spektywiczne]” (EP 153). To zaœ pozwala Shustermanowi oskar¿aæ ich o „po¿a³o-wania godne” przywi¹zanie do kategorii fundamentalistycznych.

Powy¿sza argumentacja nie stosuje siê jednak do Fishowskiego paninterpreta-cjonizmu. Mo¿na by j¹ zakwestionowaæ dowodz¹c, ¿e rozumowanie Fisha wygl¹-da inaczej, ni¿ przedstawia to autor Estetyki pragmatycznej, jednak nawet jeœli za³o¿yæ, i¿ proponowana przez tego ostatniego deskrypcja jest poprawna, to i tak mo¿na wykazaæ, ¿e sam zarzut jest chybiony. Proponujê przyjrzeæ siê w tym celu nastêpuj¹cej analogii. Przyjmijmy, ¿e ktoœ z tego, i¿ (1) kwadrat ma cztery boki oraz ¿e (2) czworok¹t ma cztery boki, wyci¹ga wniosek „kwadrat jest czworok¹-tem”, opieraj¹c siê na dodatkowej przes³ance, ¿e (3) tylko czworok¹t ma cztery boki. Czy oznacza to jednak, ¿e musi tym samym zak³adaæ, i¿ kwadrat nie ma czterech boków? Oczywiœcie, ¿e nie, a wynika to z banalnego faktu, i¿ pojêcie czworok¹ta jest ogólniejsze od pojêcia kwadratu, a zatem mo¿na powiedzieæ, ¿e

tylko czworok¹t ma cztery boki, a jednoczeœnie twierdziæ, ¿e kwadrat tak¿e. Po-dobnie rzecz siê ma w przypadku hermeneutycznego uniwersalizmu Fisha9: w tym kontekœcie interpretacja jest kategori¹ nadrzêdn¹ wobec rozumienia b¹dŸ doœwiad-czenia (rozumienie, doœwiadczenie, a w³aœciwie wszystko, co robimy, jest aktem interpretacyjnym)10, a wiêc forsuj¹c swoje paninterpretacjonistyczne tezy Fish nie musi wcale zak³adaæ fundamentalistycznych przes³anek, takich jak ta, ¿e rozumie-nie rozumie-nie mo¿e byæ uprzedzone, perspektywiczne itd.

PrzejdŸmy teraz do drugiej grupy zarzutów (4-6). W pierwszym z nich Shu-sterman powiada, ¿e choæ musi siê zgodziæ, i¿ rozumienie jest selektywne, to nie mo¿e jednak przystaæ na to, ¿e ma ono naturê interpretacji, poniewa¿ wymaga³oby to przyjêcia przes³anki „¿e ka¿dy celowy wybór jest wynikiem interpretuj¹cej my-œli i decyzji” (EP 154), zaœ przes³anka ta stanowi przyk³ad „b³êdu intelektuali-zmu”, rozpoznanego i napiêtnowanego przez Deweya11. Jak twierdzê, jest to mo-ment kluczowy dla ca³ej dalszej argumo-mentacji Shustermana, poniewa¿ tutaj okreœla on, co sam rozumie przez „interpretacjê” i na tej podstawie uznaje pogl¹dy panin-terpretacjonistów za fa³szywe (a póŸniej konstruuje swoj¹ dystynkcjê interpreta-cja-rozumienie). Opieraj¹c siê na „potocznym obyczaju jêzykowym” (EP 169), Shusterman pojmuje wiêc „interpretacjê” przede wszystkim jako dzia³anie reflek-syjne („interpretacja w zwyk³ym, potocznym znaczeniu tego s³owa zak³ada niew¹t-pliwie uœwiadomion¹ myœl i celowy namys³” – EP 154) i przeciwstawia j¹ temu, co mo¿e byæ bezrefleksyjne i bezpoœrednie (tak jak np. postrze¿enie czy rozumienie). Zatem skoro nie ka¿dy akt rozumienia ani „sensownego zachowania” „opiera siê na rozumowaniu” i jest „uœwiadomiony”, to nie ka¿dy jest interpretacj¹, z czego wynika, ¿e tezy hermeneutycznych uniwersalistów musz¹ byæ b³êdne. W tym miej-scu nasuwa siê jednak pytanie, czy w ogóle istniej¹ tacy hermeneutyczni uniwersa-liœci, którzy mówi¹c, ¿e ca³e nasze „sensowne zachowanie” jest interpretacj¹, maj¹ na myœli to, ¿e poza wszystkim innym musi ono byæ tak¿e œwiadome, celowe, re-fleksyjne itd. Shusterman ani razu nie wykazuje, aby przekonanie takie ¿ywili au-torzy wskazani przez niego jako mistagodzy paninterpretacjonizmu, co nie by³oby jeszcze specjalnym problemem, sêk w tym jednak, ¿e, jak s¹dzê, nie móg³by tego uczyniæ, bowiem ich teksty nie daj¹ po temu w³aœciwie ¿adnej przes³anki. Odno-sz¹c siê zaœ do Fisha, który interesuje mnie tutaj szczególnie, chcia³bym zazna-czyæ, ¿e w wypowiedziach cytowanych przez Shustermana autor Is there a Text In This Class? wykorzystuje termin „interpretacja” przede wszystkim po to, by pod-kreœliæ, ¿e rozumienie, poznanie czy doœwiadczenie jest zawsze ukontekstowione, zapoœredniczone b¹dŸ te¿ uprzedzone12, a nie ¿e mia³oby byæ nieodmiennie re-fleksyjne, uœwiadomione czy celowe 13. Zreszt¹ w jednym ze swoich ostatnich tek-stów Fish sam t³umaczy, ¿e g³osz¹c tak „ekstrawaganckie” tezy, jak „interpreta-tion is the only game in town”, chcia³ po prostu daæ wyraz „s³abemu antyfundamentalizmowi, który stwierdza wszechobecnoœæ zapoœredniczenia [me-diation] («wszystko dociera do nas pod postaci¹ jakiegoœ opisu»)”14. Widzimy zatem, ¿e wyraz „interpretacja” jest w tym kontekœcie u¿ywany w znaczeniu meta-forycznym, a nie dos³ownym i nie zag³êbiaj¹c siê w analizê semantyczn¹ mo¿na

52

powiedzieæ, ¿e podstaw¹ porównawcz¹ dla znaczenia przenoœnego jest w tym mo-mencie w³aœnie zapoœredniczenie, przetworzenie, jakie konotuje „interpretacja” w znaczeniu potocznym15.

Wszystko to wskazuje, ¿e mamy tu do czynienia z klasycznym przyk³adem nieporozumienia (b¹dŸ celowego przeinaczenia), i nale¿a³oby siê zapytaæ, czy atak Shustermana rzeczywiœcie jest atakiem na hermeneutyczny uniwersalizm. Otó¿ je-œli prawd¹ jest to, co powiedzia³em wy¿ej, to nale¿y odpowiedzieæ negatywnie i autor Estetyki pragmatycznej wykreowa³ sobie po prostu papierowego wroga. Znowu jednak, gdyby mia³by to byæ tylko przyk³ad b³êdnego odczytania, nie by³o-by a¿ tak Ÿle (w koñcu historia filozofii jest histori¹ b³êdnych odczytañ), wszelako Shusterman w jednym z przypisów ubezpiecza siê niejako od podobnych zarzutów, popadaj¹c przy tym w jeszcze gorsze tarapaty:

Hermeneutyczni uniwersaliœci oczywiœcie odrzuciliby taki pogl¹d na standardo-wy zstandardo-wyczaj jêzykostandardo-wy [tj. ¿e „interpretacja zstandardo-wykle zak³ada celowo podjête, a przynajmniej uœwiadomione myœlenie”, zaœ „rozumienie z niczym takim wi¹-zaæ siê nie musi” (EP 154-155)] i stwierdziliby, ¿e nawet nieœwiadome dzia³a-nia i bezpoœrednie postrzegadzia³a-nia musz¹ byæ natury interpretacyjnej i dadz¹ siê tak w³aœnie opisaæ bez karygodnego pogwa³cenia stylu dobrego mó-wienia. Uwa¿am, ¿e uniwersaliœci nie podaj¹ ¿adnego przekonywaj¹cego powo-du, ¿eby tak rozszerzaæ pojêcie interpretacji oraz tak¿e, ¿e to na nich spoczywa ciê¿ar dowodu, jeœli idzie o zalecenie jêzykowej zmiany lub odrzucenie u¿ytecz-nego rozró¿nienia. Powinno byæ ju¿ jasne, ¿e si³a ich tezy wspiera siê na przeko-naniu, i¿ niezinterpretowane doœwiadczenie jest niemo¿liwe, poniewa¿ musi byæ rozumiane w sposób fundamentalistyczny (EP 155, przyp. 15)

Pomijaj¹c sam fakt, ¿e onus probandi mo¿e równie dobrze zostaæ zrzucony na barki Shustermana, jego argumentacja jest tu cokolwiek dziwna i to nie tylko dlate-go, ¿e opiera siê na jakimœ niepojêtym rozumieniu zwyczaju jêzykowego i najwy-raŸniej ignoruje to, ¿e owa „zmiana jêzykowa” zwyczajnie nast¹pi³a ju¿ na gruncie filozofii (i to dawno temu), ale przede wszystkim z tego powodu, ¿e nara¿a jego samego na argument tu quoque. Jednak wytykanie Shustermanowi, ¿e w takim razie powinien najpierw wyt³umaczyæ, dlaczego sam u¿ywa pewnych s³ów, np. „doœwiadczenie”, w taki a nie inny sposób, niezgodny z potocznym uzusem (kiedy mówi np. o „nieuœwiadomionym doœwiadczeniu” EP 159)16, by³oby rzecz jasna spraw¹ trywialn¹, jako ¿e ostatecznie ca³a filozofia, jak i ca³a nauka pe³na jest takich „nieuzasadnionych u¿yæ”.

Oprócz zarzutu wspomnianego wy¿ej Shusterman formu³uje jeszcze dwa inne nawi¹zuj¹ce do potocznego rozumienia s³owa „interpretacja”. Pierwszy, którego nie bêdê tu rozwa¿a³17, kwestionuje zasadnoœæ rozumowania, ¿e z czynnego cha-rakteru rozumienia i postrzegania wynika ich interpretacyjna natura, drugi zaœ wymierzony jest w „lingwistyczny” argument paninterpretacjonizmu (Rorty, Da-vidson, Gadamer), który scharakteryzowany zostaje nastêpuj¹co: (1) wszelkie

do-œwiadczenie i myœlenie ma charakter jêzykowy, (2) sam jêzyk jest „gr¹ interpreta-cji”, a zatem wszelkie doœwiadczenie i rozumienie musi byæ interpretacj¹.

Ad. (1) – Autor Estetyki pragmatycznej chce podwa¿yæ to stanowisko argu-mentuj¹c, i¿ „wydaje siê, ¿e z pewnoœci¹” (EP 159) istniej¹ akty cielesnego do-œwiadczenia i rozumienia maj¹ce charakter niejêzykowy; mog¹ one byæ œwiadome (jak wtedy, gdy „w tañcu sens i trafnoœæ ruchu oraz pozycji cia³a rozumiemy za pomoc¹ receptorów wewnêtrznych, czuj¹c je grzbietem i miêœniami i nie przek³a-daj¹c ich rozumienia na pojêciowe terminy jêzykowe” – ibidem) oraz nieœwiadome („Doœwiadczamy w sposób bezwiedny w³asnej wyprostowanej postawy oraz ukie-runkowania wzroku”). Shusterman stara siê tak¿e uprzedziæ ewentualny zarzut uniwersalisty hermeneutycznego, wyra¿aj¹cy siê w pytaniu: Jak mo¿esz stwier-dziæ, ¿e „pewne doœwiadczenie nie jest jêzykowej natury, skoro twierdz¹c tak [...] [musia³eœ] o nim mówiæ i odnosiæ siê do niego za pomoc¹ jêzyka?”, dowodz¹c, ¿e choæ „nie potrafimy mówiæ (lub w sprecyzowany sposób myœleæ o rzeczach), jeœli nie s¹ jêzykowo zapoœredniczone; nie znaczy to, ¿e nigdy nie mo¿emy doœwiadczaæ ich w sposób niejêzykowy” (EP 160).

Przede wszystkim chcia³bym zauwa¿yæ, ¿e skoro Shusterman bêd¹c prag-matyst¹ o analitycznej proweniencji sam twierdzi, i¿ nie istniej¹ ¿adne nieza-poœredniczone jêzykowo obiekty18, nie powinien siê zdziwiæ, kiedy uniwersali-sta hermeneutyczny powie mu, ¿e nie jest w uniwersali-stanie uwierzyæ w ca³kowicie pozajêzykowe œwiadome doœwiadczenie, zaœ podawane przez Shustermana przy-k³ady s¹ dla niego ma³o przekonuj¹ce. Jeœli bowiem – bêdzie dr¹¿y³ paninter-pretacjonista – jestem œwiadom tego, ¿e „tañczê”, „ruszam siê”, „wyginam”, etc., to czy¿ u podstaw tej stematyzowanej œwiadomoœci nie le¿¹ jednak kate-gorie jêzykowe, dajmy na to: te w³aœnie a nie inne czasowniki? Jak uwa¿am, Shusterman nie jest w stanie przekonaæ swego adwersarza, i¿ ten siê myli, i nie chodzi mi o to, ¿e paninterpretacjonista ma tutaj absolutn¹ racjê (tej bowiem mieæ po prostu nie mo¿e, w takim przynajmniej zakresie, w jakim twierdzi, ¿e jest ona absolutna), lecz o to, ¿e paninterpretacjonizm, jak w³aœciwie ka¿dy inny pogl¹d filozoficzny jest odporny na tego typu kontrprzyk³ady empiryczne. Podobnie, a nawet gorzej jest w przypadku „nieuœwiadomionego doœwiadcze-nia”. Przede wszystkim zauwa¿my, ¿e pojêcie doœwiadczenia zostaje tutaj tak bardzo rozci¹gniête, ¿e trudno stwierdziæ, jaki w³aœciwie ma sens, przez co, by u¿yæ jednego z ulubionych powiedzonek Rorty’ego, „it makes more trouble than it’s worth” (pomijam w tym momencie kwestiê tego, ¿e nie do koñca jest jasne, co Shusterman ma na myœli mówi¹c o niejêzykowoœci/niedyskursywno-œci)19.

Wszelako nawet gdyby argumenty Shustermana by³y przekonywaj¹ce, nie sta-nowi³yby one zagro¿enia dla stanowiska Rorty’ego. Autor Estetyki pragmatycznej nie dostrzega bowiem, ¿e Rorty’emu nie zale¿y wcale na forsowaniu totalizuj¹cej tezy, i¿ wszystko jest jêzykiem, lecz na czymœ znacznie skromniejszym. Chce po prostu popsuæ zabawê swoim fundamentalistycznie nastawionym kolegom-episte-mologom zadaj¹c im k³opotliwe pytania w rodzaju:

54

Czy jesteœcie w stanie znaleŸæ jakiœ sposób na dostanie siê pomiêdzy jêzyk i jego przedmiot (jak to sardonicznie uj¹³ Wittgenstein), po to by zasugerowaæ, które spojenia [miêdzy rzeczami] nale¿¹ do natury [...], a które s¹ wy³¹cznie „nasze”? A jeœli nie, to czy widzicie jakikolwiek sens w stwierdzeniu, ¿e niektóre deskrypcje lepiej koresponduj¹ z rzeczywistoœci¹ ni¿ inne?20

Dlatego te¿, co podkreœlaj¹ tak¿e jego komentatorzy21, Rorty nie zaprzecza istnieniu doœwiadczeñ niedyskursywnych (podobnie zreszt¹ jak Gadamer)22 – naci-ska jedynie, ¿e nie mo¿na ich wykorzystaæ jako dowodu filozoficznego, nie wyra¿a-j¹c ich jednoczeœnie w jêzyku.

Ad. (2) – Shusterman wytyka uniwersalistom lingwistycznym, ¿e prezentuj¹ „przesadnie sformalizowany i przeintelektualizowany obraz tego, czym jest rozu-mienie” jêzykowe, bowiem uznaj¹, ¿e „zawsze polega [ono] na dekodowaniu, t³u-maczeniu b¹dŸ interpretowaniu arbitralnych znaków za pomoc¹ regu³ znaczenio-wych i sk³adnioznaczenio-wych”, podczas gdy wed³ug Shustermana nic takiego nie zachodzi w przypadku prostego i bezpoœredniego rozumienia s³ów. Koncepcji tej Shuster-man przeciwstawia „alternatywny model”, „w którym jêzykowe rozumienie jest spraw¹ zdolnoœci do w³aœciwych reakcji lub posuniêæ w danej grze jêzykowej i wed³ug którego zdolnoœæ taka jest nastêpstwem zwyk³ego æwiczenia b¹dŸ musz-try” (EP 158)23. K³opot z t¹ argumentacj¹ jest podwójny. Przede wszystkim nie za bardzo wiadomo, dlaczego proste, intuicyjne rozumienie s³ów nie mog³oby byæ poj-mowane jako interpretacja czy dekodowanie znaczenia na podstawie regu³ znacze-niowych i syntaktycznych. Wszystko staje siê jednak jaœniejsze, gdy zrozumiemy, ¿e Shusterman, aplikuj¹c tutaj znowu potoczne znaczenie s³owa „interpretacja”, ow¹ interpretacjê rozumie jako dzia³anie refleksyjne i celowe (jest „œwiadom¹ de-cyzj¹ dotycz¹c¹ tego, jak rozumieæ i reagowaæ”, EP 158) – a nie ma przecie¿ chyba nikogo, kto reprezentowa³by tak radykaln¹ tezê o naturze wszelkich zachowañ jê-zykowych. Po drugie, gdy idzie Rorty’ego i Davidsona, scharakteryzowany wy¿ej model Wittgensteinowski jest im jak najbardziej bliski – a wreszcie, by zamkn¹æ sprawê, dla obydwu nie ma niczego takiego, jak jêzyk24.

PrzejdŸmy teraz do Shustermanowskich argumentów za utrzymaniem dystynk-cji rozumienie-interpretacja. Otó¿ po pierwsze, jeœli za³o¿yæ, ¿e ka¿de s³owo uzy-skuje znaczenie dziêki opozycji wzglêdem s³ów innych, to skoro powiadamy, ¿e „wszystko jest interpretacj¹”, pozbawiamy tym samym termin „interpretacja” ja-kichkolwiek terminów kontrastywnych, a wiêc skazujemy go na rozp³yniêcie siê w „semantycznej pró¿ni” (EP 162). Aby ocaliæ to s³owo, jak dowiadujemy siê od Shustermana, nale¿y mu zatem zapewniæ jakiœ termin opozycyjny, do której to roli nadaje siê znakomicie termin „rozumienie”. Argumentacja ta, choæ logicznie s³usz-na, mo¿e wprawiæ w pewne zak³opotanie. Przede wszystkim, czy jeœli termin „in-terpretacja” jest u¿ywany w pewnym specyficznym kontekœcie, a mianowicie hu-manistyce, w tak szeroki sposób, to grozi mu, ¿e ca³kowicie rozp³ynie siê w semantycznej pustce? Z pewnoœci¹ nie – istniej¹ ca³e rzesze u¿ytkowników jêzy-ka, które o takim zastosowaniu tego terminu nie s³ysza³y i nigdy zapewne nie

us³y-sz¹. Natomiast jeœli Shustermanowi chodzi wy³¹cznie o rozmycie siê znaczenia tego terminu na gruncie filozofii czy humanistyki, to sprawa ma siê ju¿ nieco ina-czej. Co prawda mo¿na by polemizowaæ, ¿e termin „interpretacja” w u¿yciu Fisha oraz innych hermeneutycznych uniwersalistów ma bardzo wyraŸny termin kontra-stywny, a jest nim poznanie absolutne (a wiêc niezapoœredniczone, nieperspekty-wiczne i nieuprzedzone)25, jednak bez w¹tpienia jest coœ na rzeczy w tym, co mówi autor Estetyki pragmatycznej. Otó¿ trudno by³oby zaprzeczyæ temu, ¿e zjawisko nadu¿ywania terminu „interpretacja”, które faktycznie ma miejsce w naukach hu-manistycznych, stanowi wcale nieb³ahy problem. „Interpretacja” sta³a siê bowiem na tym gruncie jednym ze szczególnie modnych s³ów-wytrychów, maj¹cych abso-lutn¹ moc eksplanacyjn¹, a to niesie za sob¹ doœæ nieprzyjemne konsekwencje, które trafnie okreœli³ Zygmunt Bauman: „im wiêcej doœwiadczeñ zyskuje dziêki nim [modnym s³owom] przejrzyste wyjaœnienie, tym bardziej same staj¹ siê mêtne i niejasne [...] w miarê jak roœnie liczba dogmatycznych prawd wypartych i wyru-gowanych przez modne s³owa, one same coraz szybciej staj¹ siê zasadami, o któ-rych siê nie dyskutuje”26.

W argumencie drugim Shusterman powo³uje siê na Heideggerowsk¹ koncepcjê ko³a hermeneutycznego oraz na uwagi Wittgensteina z Dociekañ filozoficznych27. Wskazuje, ¿e przystêpuj¹c do interpretacji zawsze musimy wyjœæ od jakiegoœ wstêp-nego rozumienia tekstu, które nastêpnie rzutuje na nasz¹ interpretacjê, ona zaœ tworzy nowe rozumienie, które z kolei stoi u podstaw kolejnej interpretacji, itd. Tak wiêc poni¿ej ka¿dej interpretacji, le¿y jakieœ wstêpne rozumienie (jej podstawa), które jest bezpoœrednie, nie wymaga namys³u i jeœli w pe³ni nas zadowala, to mo¿e-my siê powstrzymaæ od interpretacji i pozostaæ na tym w³aœnie etapie. Widzimo¿e-my tutaj, ¿e Shusterman konsekwentnie pos³uguje siê w swoich rozwa¿aniach s³owem „interpretacja” w znaczeniu czynnoœci, która – inaczej ni¿ rozumienie – jest z isto-ty celowa i refleksyjna, przy czym nale¿y dodaæ, ¿e w Shustermanowskim ujêciu nie ró¿ni siê od ona od rozumienia „niezawodnoœci¹ epistemologiczn¹” (tzn. jest tak samo uprzedzona, uzale¿niona od perspektywy itd.), choæ, epistemologicznie rzecz bior¹c, spe³nia inn¹ funkcjê28. Skoro zatem w owym argumencie z ko³a her-meneutycznego chodzi o przedstawienie pewnej teorii percepcji, zak³adaj¹cej na-stêpstwo rozumienia i interpretacji, które de facto ró¿ni¹ siê przede wszystkim cechami wskazanymi wy¿ej, to mo¿na przystaæ, ¿e, jak sugeruje sam Shusterman, mamy tu do czynienia z rozró¿nieniem funkcjonalnym, a nie ontologicznym29. Jed-nak wtedy rozró¿nienie to traci walor polemiczny wzglêdem teorii Fisha, poniewa¿ bior¹c pod uwagê, ¿e teza o interpretacyjnym statusie wszelkiego rozumienia doty-czy tutaj w gruncie rzedoty-czy wy³¹cznie wspomnianej „niezawodnoœci epistemolo-gicznej”, ów mo¿e je bez problemu zaakceptowaæ30.

Trzeci argument g³osi, ¿e nale¿y to rozró¿nienie wprowadziæ w obronie po-tocznej, zwyk³ej skromnej sfery ¿ycia. I bynajmniej nie chodzi tu o obronê potocz-nego znaczenia s³owa „interpretacja” przed zbezczeszczeniem przez filozofów nie maj¹cych poszanowania dla jêzykowego obyczaju, tylko o fakt, ¿e, jak s¹dzi Shu-sterman, uto¿samiaj¹c rozumienie z interpretacj¹ podwa¿a siê „zasadnoœæ i

war-56

toœæ” tych „potocznych doœwiadczeñ rozumienia”, które nie maj¹ charakteru inter-pretacyjnego. Przyk³adem ma tu byæ „koncepcja czytania” Stanleya Fisha:

Zatar³szy ró¿nicê miêdzy pomiêdzy lektur¹ i interpretacj¹, Fish zaciera po-nadto ró¿nicê miêdzy interpretacj¹ i zinstytucjonalizowan¹ interpretacj¹ typo-w¹ dla profesjonalnej akademickiej krytyki, gdzie interpretacja – by okazaæ siê „uzasadniona i „warta uwagi” – musi nie tylko mieæ dyskursywn¹ formê, lecz ma dostarczaæ „czegoœ odmiennego” lub istotnie nowego. St¹d ka¿da lek-tura w³aœciwa leklek-tura tekstu zak³ada „zmienienie go” w sposób, który bêdzie mia³ znaczenie z profesjonalnego punktu widzenia. Potoczne, nierefleksyjne i nieprofesjonalne sposoby lektury traktowane s¹ w rezultacie z nieufnoœci¹ i odrzuca siê je jako podsuwany przez fundamentalizm mit. (EP 167 – cyt. nieznacznie zmieniony na podstawie Pragmatist Aesthetics…, wyd. II, s. 132).