Stanley Fish ju¿ od d³u¿szego czasu nie jest w Polsce postaci¹ anonimow¹. Miêdzy innymi za spraw¹ zbioru przek³adów jego esejów pod redakcj¹ Andrzeja Szahaja oraz kilku publikacji na ³amach Er(r)go czytelnik zainteresowany ewo-lucj¹ pogl¹dów amerykañskiego naukowca mo¿e wyrobiæ sobie zdanie na temat podstaw jego popularnoci i kontrowersyjnej reputacji w rozmaitych (nie tylko akademickich) krêgach. Najwiêkszy jednak problem stanowi z pewnoci¹ ogarniê-cie ca³oci dorobku Fisha, którego to¿samoæ intelektualna zaskakuj¹co trafnie odpowiada jego nazwisku. Niczym ryba szczególnie pasuje do niego okrelenie: piskorz wymyka siê definicjom i szufladkom, w które usi³uj¹ go w³o¿yæ badacze i klasyfikatorzy nurtów mylowych. Jest w jego karierze naukowej jeden bodaj tylko rys niezmienny: bez wzglêdu na aktualne mody i konwencje Fish zawsze wybiera samodzieln¹ drogê wbrew obiegowym pojêciom i narzucaj¹cym siê (a tak-¿e narzucanym innym) regu³om. Fish zawsze p³ynie pod pr¹d.
Sprzyjaj¹ temu jego liczne zainteresowania badawcze. Pocz¹tki kariery nauko-wej Fisha wi¹¿¹ siê z pracami nad siedemnastowieczn¹ literatur¹ angielsk¹, której pozosta³ wierny do dzisiaj (Kilka lat temu ukaza³a siê ksi¹¿ka stanowi¹ca zwieñ-czenie jego wieloletnich zmagañ interpretacyjnych z twórczoci¹ Johna Miltona1). Na bie¿¹co wykorzystuje w pracy dydaktycznej teksty i chêtnie siêga do pogl¹dów Thomasa Hobbesa. Cytaty z poezji dobiera wertuj¹c w pamiêci stronnice z wier-szami Georgea Herberta, Edmunda Spensera i Johna Skeltona. Sam przyznaje, ¿e jego mylenie o literaturze ukszta³towa³y studia na uniwersytecie Yale, gdzie zaj-mowa³ siê intensywnie m.in. retoryk¹ jako narzêdziem analizy tekstu2. Jednak wkrót-ce po zrobieniu doktoratu skierowa³ swoje zainteresowania ku teorii aktów mowy, która pod koniec lat szeædziesi¹tych ubieg³ego stulecia zyskiwa³a coraz wiêkszy rozg³os w Europie, a tak¿e w du¿ym stopniu przyczyni³a siê do zmiany obowi¹zu-j¹cego paradygmatu badawczego w literaturoznawstwie amerykañskim. Pobyt we Francji i póniejsze dowiadczenia dydaktyczne pchnê³y Fisha w kierunku teorii rezonansu czytelniczego (ang. reader-response theory), która ugruntowa³a jego pozycjê nie tylko w amerykañskim rodowisku naukowym. Rozwijaj¹c swoje po-gl¹dy na istotê interpretacji i rolê czytelnika Fish zaproponowa³ prze³omowe roz-wi¹zanie pozwalaj¹ce uci¹æ odwieczny spór pomiêdzy zwolennikami niekwestio-nowanego i naukowo weryfikowalnego obiektywizmu interpretacyjnego
26
i radykalnego subiektywizmu bêd¹cego funkcj¹ idiosynkratycznego profilu psy-chologicznego ka¿dego czytelnika. Pogodzi³ zwanione strony choæ mo¿e raczej nale¿a³o by powiedzieæ, ¿e zjednoczy³ je w walce z nowym wspólnym wrogiem, którym sam siê namaci³ wprowadzaj¹c w jednym z najwa¿niejszych esejów lite-raturoznawczych drugiej po³owy dwudziestego wieku (Interpreting the Variorum opublikowanym w 1976r na ³amach Critical Inquiry) pojêcie wspólnot interpre-tacyjnych.
Wspólnoty interpretacyjne okreli³y nowy sposób mylenia o lekturze tekstu; Fish a za nim wp³ywowe grono badaczy, wród których wyró¿nia³ siê jego by³y student Steven Mailloux uwypukli³ konwencjonalny charakter procesu interpre-tacji, ukszta³towany poprzez bezporednie rodowisko spo³eczne, ideologiczne i intelektualne, w jakim zanurzony jest ka¿dy czytelnik. Taki konwencjonalizm na-le¿y rozumieæ w bardzo ogólny i dalekosiê¿ny sposób. Wynika z niego pewna wy-razista, spójna wizja to¿samoci jednostkowej, która dla Fisha zawsze bêdzie nace-chowana deterministycznie: jestemy tym, czym nas uczyni szko³a, grupa rówienicza, lokalne autorytety, podsuniête nam lektury, pogl¹dy ciesz¹ce siê uzna-niem wród wp³ywowych przedstawicieli naszego zawodu, itp. Zatem protoko³y naszych indywidualnych strategii interpretacyjnych zawsze pisane s¹ rêk¹ wspól-noty interpretacyjnej, z któr¹ siê identyfikujemy. Interpretacja ma w pierwszym rzêdzie charakter spo³eczny, a nie czysto psychologiczny.
Pojêcie wspólnot interpretacyjnych stanowi najistotniejszy wspólny mianownik dla wielu kluczowych w¹tków przewijaj¹cych siê przez prace naukowe i publicy-styczne Fisha. Tym wiêkszy mo¿e budziæ niepokój sposób, w jaki ¿ongluje on defi-nicjami tego pojêcia w zale¿noci od zmieniaj¹cych siê kontekstów i doranych celów poszczególnych wywodów. Pierwotnie rozumiane jako kolektywy skupiaj¹ce czytelników i pisarzy, których cechuje podobne podejcie do tekstu i interpretacji (okrelone przez Fisha mianem strategii interpretacyjnej), wspólnoty takie mia³y stanowiæ odpowied na pytanie, dlaczego odmienni pod wzglêdem psychologicz-nym, a czasem tak¿e i spo³eczpsychologicz-nym, przedstawiciele gatunku homo sapiens odczy-tuj¹ dany tekst w podobny sposób3. Otó¿ nale¿¹c do wspólnoty interpretacyjnej nie maj¹ wyboru ich mylenie o literaturze (i szerzej: o jêzyku) kszta³tuje siê nie na poziomie indywidualnym, lecz w³anie poprzez wp³yw bezporedniego rodowiska intelektualnego, które determinuje predyspozycje interpretacyjne ka¿dej jednostki. Co wiêcej, Fish podkrela, i¿ predyspozycje owe wywieraj¹ decyduj¹cy wp³yw tak-¿e na sposób pisania, tak wiêc wspólnota obejmuje równie¿, a motak-¿e nawet w pierw-szym rzêdzie, autorów interpretowanych tekstów.
O ile podstawowe za³o¿enia tej koncepcji nigdy w póniejszych tekstach Fisha nie zosta³y podwa¿one, trudno przypisaæ mu konsekwencjê co do okreleñ, jakich u¿ywa w odniesieniu do samego pojêcia wspólnot interpretacyjnych. Ju¿ w esejach zebranych w tomie Doing What Comes Naturally przewa¿a pogl¹d, który uto¿sa-mia wspólnoty z okrelonym punktem widzenia, a nawet zestawem praktyk instytu-cjonalnych podlegaj¹cych ci¹g³ym transformacjom4. I wreszcie w jednej ze swoich najnowszych prac, ustosunkowuj¹c siê do krytycznych g³osów i komentarzy na
temat jego pogl¹dów, Fish definiuje pojêcie wspólnot interpretacyjnych jako narzê-dzie badawcze (ang. a device of interrogation) pozwalaj¹ce na metodologiczn¹ analizê róde³ decyzji, wyborów i procedur, jakimi kieruj¹ siê czytelnicy skupieni w ramach danego kolektywu hermeneutycznego5. Trafniejsze wydaje siê jednak nieco ostro¿niejsze okrelenie wspólnot jako narzêdzia opisu u¿ywanego w celu podkrelenia komunalnego czyli spo³ecznie i ideologicznie uwarunkowanego charakteru wszelkiego rozumienia. Warto zaznaczyæ, ¿e dla Fisha takie posta-wienie sprawy nie oznacza si³owego narzucenia jednostce woli ogó³u, wola i autonomia jednostki s¹ bowiem z koniecznoci pochodn¹ norm i imperatywów zaczerpniêtych ze skarbnicy wspólnotowej. Jednostka mo¿e zdefiniowaæ siê tylko i wy³¹cznie poprzez przynale¿noæ do której ze wspólnot (najogólniej rozumia-nych jako paradygmaty mylowe).
W podobnym duchu Fish postrzega tekst i tu trzeba podkreliæ konsekwencjê i spójnoæ jego pogl¹dów na przestrzeni ostatnich trzydziestu kilku lat. Fish by³, jest i pewnie ju¿ pozostanie zaprzysiêg³ym antyformalist¹. W du¿ym uproszczeniu (pozwalam sobie na takowe, poniewa¿ szczegó³owy wyk³ad antyformalizmu daje Fish w eseju Stanowisko tekstualne nie istnieje zamieszczonym w niniejszym numerze Er(r)go): ci¹g znaków jêzykowych nie posiada ¿adnych immanentych w³aciwoci, które mog³yby pos³u¿yæ do okrelenia jego znaczenia; ród³em zna-czenia jest kontekst (w przekonaniu Fisha zawsze jest to kontekst intencjonalny), który pozwala nam dostrzec w czarnych kropkach i kreskach na jasnym tle se-kwencjê komunikatów jêzykowych odkodowywanych przy pomocy dostêpnych nam konwencji interpretacyjnych. Nota bene, przekonanie o konwencjonalnym cha-rakterze wszelkich kodów jêzykowych stanowi podstawê przynale¿noci do wspól-noty interpretacyjnej, w której znajdziemy miêdzy innymi pragmatystê Richarda Rortyego, a tak¿e wiêkszoæ filozofów i literaturoznawców spod znaku teorii aktów mowy, konstruktywizmu, a tak¿e poststrukturalizmu. A zatem tekst jest tym, czym chce go widzieæ wspólnota. To jednak zaledwie punkt wyjcia do na-mys³u nad tym, jak wspólnota patrzy i co wp³ywa na obowi¹zuj¹ce w niej protoko³y interpretacyjne.
II.
Dla badacza i klasyfikatora cudzych pogl¹dów wymarzonym przedmiotem zainteresowañ jest osobnik, który takowych pogl¹dów praktycznie nie zmienia. £atwo wtedy uj¹æ syntetycznie dorobek wielkiego myliciela, ukazaæ zrêby jego stanowiska i poprzeæ swój wywód przyk³adami z ró¿nych okresów aktywnoci naukowej, dowodz¹c zasadniczej to¿samoci cz³owieka i jego pogl¹dów. Stanley Fish to przeciwieñstwo takiej postaci. Z jednej strony konsekwentnie obstaje przy twierdzeniu, ¿e kszta³tuj¹ nas w³asne przekonania i najg³êbiej skrywane (nawet przed samym sob¹) za³o¿enia mylowe, z drugiej sam przyznaje, ¿e zmieniaj¹ siê one w sposób niemo¿liwy do przewidzenia, albowiem nie mamy wp³ywu na kieru-nek owych przemian. Jednoczenie Fish nie traktuje tego jako wymówki dla
w³a-28
snych przeobra¿eñ intelektualnych; to raczej ironiczny komentarz wobec prób defi-niowania stanowiska poprzez konsekwentn¹ postawê intelektualn¹ jego autora, postawê, której nie ima siê czas, polemiki, ani zmieniaj¹cy siê kontekst spo³eczno-instytucjonalny. W profilu intelektualnym naukowca z kilkudziesiêcioletnim sta-¿em pracy nie powinna zatem dziwiæ ani konsekwencja, ani te¿ labilnoæ pogl¹dów. W ka¿dym razie cechy te nie stanowi¹ i nie powinny stanowiæ podstawy do oceny s³usznoci niczyich zapatrywañ.
Przyjrzyjmy siê baczniej zmianom, jakie zasz³y w pogl¹dach Stanleya Fisha w ostatniej dekadzie. Przede wszystkim coraz wyraniej odcina siê on relatywizacji s¹dów etycznych, epistemologicznych i estetycznych. Jeszcze w latach osiemdzie-si¹tych ubieg³ego stulecia Fish mia³o odczarowywa³ wszelkie twierdzenia nor-matywne, podwa¿aj¹c mo¿liwoæ istnienia (ale nie: mo¿liwoæ doranego, skon-tekstualizowanego okrelenia wrócê do tego paradoksu poni¿ej) obszaru poza interpretacj¹ i retoryk¹. Jego s³ynne i wielce kontrowersyjne Interpretation is the only game in town6 w po³¹czeniu z panretoryczn¹ wizj¹ wszelkiej komunikacji jêzykowej zaprezentowan¹ w Doing What Comes Naturally stawia³y go w rzêdzie najbardziej radykalnych przedstawicieli tzw. mocnego antyfundacjonizmu (ang. strong antifoundationalism). Tymczasem ju¿ w po³owie lat dziewiêædziesi¹tych widaæ by³o wyranie, ¿e Fishowi nie jest po drodze z bezkrytycznymi relatywista-mi. Do jego podrêcznego s³ownika wróci³y takie pojêcia jak prawda, niekwestiono-wana racja/s³usznoæ i poprawnoæ najpierw w kontekcie zawodowym (w odnie-sieniu do literaturoznawstwa), a potem ju¿ ogólniej, w sytuacjach, które wymagaj¹ odwo³ania siê do niepodwa¿alnych norm i kryteriów.
W wydanym w 1995r Professional Correctness7 Fish zarysowuje podstawowe parametry stanowiska, które rozwijaæ bêdzie w póniejszych tekstach. Jest tu mowa o powrocie do tradycyjnego literaturoznawstwa skupionego na tekstualnym wy-miarze utworu (w odró¿nieniu od proponowanego przez wielu upolityczniania tekstu) Fish czêsto szafuje takimi zwrotami jak przekazanie prawdy o tekcie8, w³aciwe odczytanie tekstu (s. 66), czy ustalenie intencji autora (s. 14). Brzmi¹ one dziwnie, by nie rzec zdumiewaj¹co, dla mniej uwa¿nego czytelnika jego wcze-niejszych prac. Jednak Fisha warto czytaæ przez pryzmat pogl¹dów, które ukszta³-towa³y jego mylenie o jêzyku na wczesnym etapie rozwoju intelektualnego amery-kañskiego naukowca. Retoryka i pragmatyka pozwalaj¹ dostrzec zakamuflowany komunikat, jaki wy³ania siê spod wielu sformu³owañ. Kiedy Fish wystêpuje z dia-tryb¹ przeciwko upolitycznieniu literatury, to wcale nie znaczy, ¿e jego wyst¹pienie jest pozbawione charakteru politycznego. Ka¿¹c nam uszanowaæ intencjê autora, nie domaga siê w gruncie rzeczy bymy postêpowali zgodnie z powszechnie obo-wi¹zuj¹c¹ metodologi¹ okrelaj¹c¹ procedury ustalania, co pisarz mia³ na myli. Natomiast pod pozorem reakcjonizmu Fish chce ratowaæ wizerunek swojej dyscy-pliny i wytyczaæ w³asne kierunki jej ewolucji. Pogl¹dy prezentowane w Professio-nal Correctness i wielu innych tekstach opublikowanych w drugiej po³owie lat dziewiêædziesi¹tych i na pocz¹tku dwudziestego pierwszego wieku nie stanowi¹ tylko i wy³¹cznie odzwierciedlenia jego stanowiska. To raczej elementy
wypowie-dzi o charakterze performatywnym, interwencja instytucjonalna obliczona na okre-lony efekt retoryczny.
Tu w³anie powraca kwestia normatywizmu. Jeszcze w esejach z tomu Is The-re a Text in This Class? Fish zdecydowanie przeciwstawia interpThe-retacjê perswa-zyjn¹ hermeneutyce demonstracyjnej/przedstawiaj¹cej. Nie chodzi wcale o to, ¿e jak twierdzi Rorty w Filozofii i zwierciadle natury jêzyk nie jest w stanie reprezentowaæ rzeczywistoci. Wrêcz przeciwnie: Fish uwa¿a, ¿e takie za³o¿enie jest konieczne, abymy mogli siê porozumieæ, tyle ¿e relacja przystawania jêzy-ka do wiata jest umowna i skonwencjonalizowana. Jednak w latach osiemdziesi¹-tych Fisha bardziej interesuje podwa¿anie przyjêosiemdziesi¹-tych sposobów mylenia, ni¿ ich ocena pod k¹tem u¿ytecznoci i wagi normatywnej. Innymi s³owy, wybiera dyskurs demaskatorskiego sceptycyzmu, by obna¿yæ prawdziwy stan rzeczy, jednocze-nie zapominaj¹c, ¿e logika jego w³asnego wywodu nie pozwala przypisywaæ ta-kiej cechy jak bezwzglêdna i obiektywna prawdziwoæ ¿adnemu stanowisku filo-zoficznemu. Fish d¹¿y do powiedzenia ca³ej prawdy o braku niekwestionowanych prawd i w pe³ni stabilnych norm interpretacyjnych. Dopiero po namyle dorzuca na wszelki wypadek, ¿e z takiej wiadomoci i tak nic nie wynika 9
Mam wra¿enie, ¿e zmiana w sposobie wyra¿ania pogl¹dów, jak¹ mo¿na zaob-serwowaæ u Fisha pocz¹wszy od Professional Correctness, to wynik przemylanej taktyki oraz przyjêcia zmodyfikowanych za³o¿eñ co do celu i sensu dzia³alnoci intelektualnej. Sam Fish zaprzecza, jakoby dokona³a siê w jego myleniu jaka radykalna metamorfoza, jednak nie ukrywa, ¿e pod niektórymi sformu³owaniami z lat osiemdziesi¹tych ju¿ by siê dzisiaj nie podpisa³10. Nie zamierzam tutaj pory-waæ siê na szeroko zakrojon¹ analizê powodów, które sk³oni³y go do przedefinio-wania swoich pogl¹dów, chocia¿ ³atwo zauwa¿yæ cis³y zwi¹zek tych zmian z jego karier¹ naukow¹ i zaanga¿owaniem w polityczno-instytucjonalny wymiar funkcjo-nowania akademii. Chcia³bym siê natomiast skupiæ na wewnêtrznym napiêciu re-torycznym, które cechuje zmodyfikowane stanowisko amerykañskiego literaturo-znawcy. Do tego celu pos³u¿y mi apologia intencjonalizmu i rehabilitacja prawdy dwa sztandarowe imperatywy s³abego antyfundacjonizmu Fisha11.
Zacznijmy od prawdy i bodaj najg³êbiej zakorzenionego przewiadczenia Fi-sha co do niepodwa¿alnoci naszych przekonañ (ang. beliefs to, w co wierzymy). Na tej podstawie H. Aram Veeser w swoim eseju Extirpating for Fun and Profit okrela Fisha mianem fundamentalisty. Fundamentalizm antyfundacjonistyczny w wydaniu Fisha mia³by sprowadzaæ siê przede wszystkim do sfery etycznej i episte-mologicznej, ale tak¿e estetycznej12. Taki fundamentalizm zdaniem Veesera polega po prostu na silnej wierze w to, ¿e warto i trzeba postêpowaæ zgodnie z tym, w co siê wierzy. I rzeczywicie w pracach Fisha pojêcie przekonania (zawsze opartego na wierze niezmiennie u¿ywa on w tym kontekcie s³owa belief) zajmuje szcze-gólne miejsce. Wierzy on albo przynajmniej daje wyraz takiej wierze (to kolejny przyczynek do uwa¿nej lektury jego tekstów pod k¹tem ich wiarygodnoci jako zapisu osobistych przekonañ autora) ¿e ka¿de nasze przekonanie jest prawdziwe i bezwzglêdne, poniewa¿ tylko wtedy mo¿emy siê z nim uto¿samiaæ. Odwracaj¹c
30
tê zale¿noæ mo¿na te¿ powiedzieæ, ¿e uto¿samiamy siê tylko z tymi przekonania-mi, które s¹ dla nas absolutnie prawdziwe i bezwzglêdnie s³uszne. Jako ¿e dla Fisha przekonania stanowi¹ sedno naszej jani, nie mo¿emy sobie nawet wyobra-ziæ istoty ludzkiej ich pozbawionej. A wiêc ka¿dy z nas to z koniecznoci funda-mentalista gotowy broniæ swoich racji, poniewa¿ je¿eli w co naprawdê wierzy-my, to trudno oczekiwaæ, ¿e uznamy to za wzglêdne albo wymagaj¹ce ka¿dorazowej weryfikacji13.
Dlatego w³anie nie powinno dziwiæ kategoryczne twierdzenie Fisha, ¿e praw-da nie podlega relatywizacji, a mo¿na jedynie polemizowaæ z uzasadnieniami, które formu³ujemy dla naszych przekonañ14. Tak postawiona kwestia wymaga oczywi-cie rozwiniêcia i uzupe³nienia. No bo jeli za³o¿yæ, ¿e wszyscy mamy przekona-nia, a czêsto ró¿ni¹ siê one od siebie dosyæ wyranie, to jak pogodziæ mnogoæ prawd, w które wierzymy? Dla Fisha istotniejsza jest jednak teza, ¿e ka¿dy z nas na w³asny u¿ytek uniwersalizuje swój sposób rozumienia prawdy. Ju¿ w opublikowa-nym w 1980 eseju Demonstration vs. Persuasion [Demonstrowanie i przekonywa-nie] podkrela, ¿e to, i¿ nigdy nie dysponujemy kryterium prawdy, które by³oby niezale¿ne od wszelkich przekonañ, nie oznacza, ¿e nigdy nie wiemy z ca³¹ pewno-ci¹, co jest prawd¹. Wrêcz przeciwnie: zawsze mamy tak¹ pewnoæ (poniewa¿ zawsze pozostajemy pod przemo¿nym wp³ywem tego, czy innego przekonania)15. W nowszych tekstach ujmuje to trochê inaczej, k³ad¹c nacisk na potrzebê przyjêcia okrelonego modelu postrzegania prawdy. Zdaniem Fisha musimy byæ przekonani, ¿e prawda jest tylko jedna, wspólna wszystkim, niezale¿na od historycznych oko-licznoci, usytuowania podmiotu, czynników emotywnych itp. Dopiero wtedy po-jawia siê mo¿liwoæ wymiany pogl¹dów za³o¿enie prawdy (podkrelam: z punktu widzenia teoretyka mówimy o za³o¿eniu, chocia¿ w praktyce w prawdê po prostu wierzymy) jest warunkiem sine qua non wszelkiej debaty, to niezbywalny funda-ment wymiany zdañ, w przeciwnym bowiem razie sami pozbawilibymy siê przed-miotu sporu (wrócê do tego jeszcze w kontekcie intencji). Fish nie tyle zatem do-wodzi istnienia uniwersalnego kryterium prawdy, co uzasadnia jej potrzebê przy pomocy argumentu ad baculum.
Podobny sposób mylenia mo¿emy odnaleæ w najnowszej ksi¹¿ce przyjaciela i sojusznika Fisha Waltera Benna Michaelsa. W The Shape of the Signifier [Kszta³t signifikantu] Michaels dowodzi, ¿e takich kategorii jak prawda, obiektywizm, ra-cja i znaczenie nie nale¿y relatywizowaæ (taka postawa to jego zdaniem polityka to¿samociowa polegaj¹ca na tym, ¿e ka¿dy podporz¹dkowuje te kategorie w³a-snej subiektywnej wizji w myl zasady, i¿ wszystkie interpretacje s¹ równopraw-ne), bo grozi nam sytuacja, w której nie bêdziemy w stanie odró¿niæ tego, co s³usz-ne, od wierutnej bzdury. I znowu niecis³oæ takiego rozumowania polega na zbyt pochopnym za³o¿eniu, ¿e zgoda co do uniwersalnoci prawdy bêdzie stanowiæ wspól-ny mianownik dla posadzowspól-nych po przeciwwspól-nych stronach sto³u dyskutantów. Mi-chaels chce nas zabezpieczyæ przed konfliktem, którego nie da siê rozstrzygn¹æ16, ale zapomina, ¿e najostrzejszy konflikt od dawna toczy siê wokó³ tego, któr¹ praw-dê przyj¹æ za powszechnie obowi¹zuj¹c¹ Kategoryczne stwierdzenia na temat
niezale¿noci prawdy od naszych s¹dów do niczego nie prowadz¹, jeli nie przeko-namy najpierw pozosta³ych do tego, ¿e w³anie nasza prawda jest obiektywna.
Na pierwszy rzut oka mo¿e siê wydawaæ, i¿ paradoks obecnych pogl¹dów Fisha i Michaelsa polega przede wszystkim na przyjêciu logiki, któr¹ krytykowali zawziêcie kilkanacie lat temu. Preskryptywna retoryka na pozór nie pasuje do zagorza³ych antyfundacjonistów, jeszcze niedawno zaciekle wojuj¹cych z narzuca-nymi nam szablonami i powszechnie obowi¹zuj¹cymi schematami mylenia. Wy-starczy przypomnieæ sobie buñczuczne wypowiedzi Michaelsa i Stevena Knappa z pocz¹tku lat osiemdziesi¹tych, kiedy to w eseju Against Theory rzucali rêkawicê ówczesnej ortodoksji spod znaku teorii literatury, czy konsekwentny upór, z jakim Fish i Michaels obstawali przy uto¿samianiu znaczenia z intencj¹ pisarza wbrew przewa¿aj¹cym opiniom rodowiska akademickiego (przynajmniej krytyczno-lite-rackiego), które ju¿ dawno pogodzi³o siê z og³oszon¹ przez Rolanda Barthesa mier-ci¹ autora. Czytelnicy zd¹¿yli ju¿ oswoiæ siê z kontrowersyjnymi deklaracjami Fisha na temat interpretacji, polityki i retoryki, tymczasem on w najnowszych tek-stach wykonuje pozorn¹ woltê i staje po stronie niedawnych adwersarzy, poucza-j¹c swoich akolitów, by nie traktowali antyfundacjonizmu zbyt powa¿nie i mieli zawsze na uwadze jego niedostatki oraz ograniczenia.
Na pewno modyfikacji uleg³ sposób formu³owania pogl¹dów Fisha, natomiast nietrudno znaleæ przekonuj¹ce uzasadnienie ich obecnej tonacji zarówno w zmie-niaj¹cych siê okolicznociach spo³eczno-politycznych, jak i w wymowie wielu jego wczeniejszych prac. Fish zawsze podkrela³ ró¿nicê pomiêdzy dwoma stylami uprawiania krytyki (nie tylko) literackiej. Z jednej strony mamy do czynienia z modelem deskryptywnym (opisuj¹cym), który w du¿ym uproszczeniu przed-stawia to, co jest. Taki model bazuje na fundamentalnym za³o¿eniu, jakiego zwykle dokonujemy siêgaj¹c po tekst: tekst odwo³uje siê na zasadzie odpowiednioci do pewnego wycinka rzeczywistoci. Tylko w ten sposób mo¿emy mówiæ o prawdzi-woci twierdzeñ i ich weryfikowalnoci17. Drugi model ma charakter performa-tywny s³u¿y perswazji, a wiêc zak³ada odmienne wykorzystanie jêzyka, który, jak utrzymywa³ J. L. Austin, a po nim m. in. Rorty, jest ze swej istoty narzêdziem dzia³ania i zmieniania wiata, a nie jego zwierciad³em.
Na tym etapie Fish zdaje siê sk³aniaæ ku takiej w³anie filozofii jêzyka, samo rozró¿nienie s³u¿y bowiem uprawomocnieniu modelu perswazyjnego18. A jednak tutaj nastêpuje charakterystyczny szczególnie dla jego wczesnych prac manewr polegaj¹cy na podwa¿eniu w³asnego wywodu i wyci¹gniêciu krytycznych wnio-sków z wczeniejszych obserwacji. Pod tym wzglêdem Fish jest mistrzem odkry-waniakolejnych warstw tam, gdzie nam siê wydaje, ¿e st¹pamy ju¿ po samym dnie danego toku rozumowania. Otó¿ dwa wspomniane wczeniej modele ró¿ni¹ siê tylko powierzchownie. Model demonstracyjny jest tak naprawdê jednym z naj-skuteczniejszych narzêdzi retorycznych, poniewa¿ odwo³uje siê do nieodpartego uroku oczywistej prawdy (wszak ka¿de twierdzenie po prostu pokazuje to, co ist-nieje w sposób niemo¿liwy do zakwestionowania), która ka¿e nam zaakceptowaæ wszelkie poparte takim wywodem wnioski. Dyskurs prawdy jest dyskursem o
nie-32
bywa³ej efektywnoci niewa¿ne, ¿e najznamienitsi filozofowie wspó³czeni udo-wadniaj¹, jak z³udne jest nasze przekonanie o przedstawieniowej naturze jêzyka; zniewalaj¹ca moc tego, co nosi szaty prawdy, anuluje wiadomoæ krytyczn¹ i retoryka oczywistoci bierze górê nad poczuciem, ¿e jestemy przedmiotem reto-rycznych manipulacji.
Na tej samej zasadzie model perswazyjny musi pos³ugiwaæ siê aparatur¹ jêzy-kow¹, która przyda mu cech prawdziwociowych. Jak inaczej przekonaæ