serial-killer i terrorysta-kamikadze.
Patologia ofiarniczej wymiany.
I.
Techniczne media jest to maszyna, a w³aciwie szeroko rozbudowana maszy-neria do produkcji wiary1 (wiary w fantazmatycznie jawi¹ce siê przedmiotowe re-prezentanty pragnienia). Rzecz nieco rozwijaj¹c: Jest to maszyna do produkcji wiary w charakterze sprywatyzowanej i zdeteologizowanej devotio moderna, wiary umy-s³owoci cierpi¹cej cierpienie wszelkiego nieobecnego bycia w intymnym jego al-bowiem technicznie zinterfejsowanym wizjonowaniu, trwaj¹cym w odosobnionym od religio re¿imie spectatio, re¿imie patofanii (daj¹cej widzieæ patos). Projekcje i identyfikacje id¹ tu z sob¹ w parze, tak jak emocjonalny rezonans i jego korelat owa devotio moderna zaprowadzaj¹ca nowoczesn¹ zdeteologizowan¹ ju¿ po-bo¿noæ w re¿imie spectatio, ogl¹du tego, co nieobecne poprzez wprowadzenie intymnych praktyk techniczno-wyobraniowych na miejsce gregarnych praktyk obrzêdowych. Jest to residualna i wynaturzona forma ofiarnictwa w stechnicyzo-wanym spo³eczeñstwie i w technomerkantylnym spo³eczeñstwie, w którym wyeli-minowano logikê ofiarniczej wymiany, technicznymi i rynkowymi osi¹gami pod-wa¿aj¹c w ogóle jej sens. Parafrazuj¹c Maxa Webera, jest to technokapitalizm zrodzony z ducha nie-etyki stechnicyzowanej i zsekularyzowanej protestanckiej przecie¿ ze swego pochodzenia devotio moderna, propaguj¹cej jedynie, jakby to powiedzia³ Max Scheler, uczucia czczego na odleg³oæ wspó³odczuwania uczu-cia paraetyczne. Gdy bowiem ofiarnictwa nie staje to i etyki nie staje; pozostaj¹ ich obu jedynie czcze residua.
II.
Stechnicyzowane i zdeteologizowane devotio moderna oznacza triumf nad roz-s¹dkiem obsesyjnych konstrukcji. Innymi s³owy jest to triumf jednostkowego wy-miaru anomalii i obsesji w skali globalnej i ogólnospo³ecznej, odk¹d wymiar ten zosta³ wprowadzony do globalnego obiegu technomedialnych fantazmatów skut-kiem powszechnoci tworzenia w ich ramach indywidualnych fantazmatów nie-przek³adalnych na obiegowe pojêcia, ale za to dostêpnych oczom ka¿dego na mi-liardach ekranów. W ten oto sposób, komunikowanie tego, co jednostkowe [ w tym równie¿ anomalii i obsesji przesta³o byæ konieczne] poprzez zapored-niczenie w tym, co ogólne, w konwencjonalnym jêzyku, w wiecie rozumu i
stad-64
nych wartoci, [który] jednostkowoæ tê w istocie unicestwia. To zakwestionowa-nie uprzywilejowanej pozycji s³owa (pojêcia, rozumu) i zwrot w stronê obsesyj-nych indywidualobsesyj-nych wizji otworzy³y drogê technomedialnemu komunikowaniu indywidualnych anomalii i obsesji szczególnie zestereotypizowanych w dwóch spo-³ecznych fantazmatach technomedialnych superbohaterów naszych czasów se-rial-killera bogatej Pó³nocy i terrorysty-kamikadze biednego Po³udnia. Sta³o siê to za spraw¹ odwrócenia relacji miêdzy myl¹ (jêzykiem) a wyobrani¹ (wizj¹, ob-razem) przez techniczne media ukazuj¹ce w audiowizualnych fantazmatach to, co z trudem podlega opisowi s³ów niewyra¿alny wiat intensywnych tchnieñ2
jednostek-nosicieli swoich indywidualnych anomalii i obsesji.
Mo¿na wiêc podsumowaæ: To dziêki globalnie funkcjonuj¹cym technomediom produkuj¹cym audiowizualne fantazmaty, obsesje i anomalie indywiduów mog³y staæ siê powszechnie i ³atwo komunikowalnym tematem, najatrakcyjniejszym wrêcz dla technokomunikacji, odk¹d to, dziêki technomediom, moja myl jest tylko my-l¹ poprzez obrazy3. Pierre Legendre przypomina: Kwestia obrazu to kwestia rozpoznawania siebie znaczy to drugiego w sobie. To kwestia zwierciad³a. (...) Zwierciad³o jest wiêtoci¹, jest ono z istoty religijne4. To, co jest dzisiaj wiêto-ci¹/sacrum nie mo¿e byæ obwieszczone; jest ono od tej chwili nieme5, precyzuje George Bataille, tkwi bowiem w zwierciadlanym fantazmacie indywidualnej obse-sji i anomalii drugiego i mnie w postaci drugiego. I to dlatego z³o i negacja drugie-go6, z³o jako krwawa negacja drugiego jest i mo¿e byæ dzisiaj wietnym tematem naszego poznania poprzez technomedialne obrazy indywidualne i spo³ecznie ze-stereotypizowane fantazmaty zarazem a to dlatego, ¿e to poprzez nie w³anie rozpoznajemy w sobie drugiego, w tym te¿ i si³ê z³a krwawej negacji drugiego.
III.
Stechnicyzowane i zdeteologizowane devotio moderna to powa¿ne zaburzenie, by nie powiedzieæ daleko id¹ce dysfunkcje cyklu, logiki i ról ofiarniczej wymia-ny, to patologia celu ofiarnictwa i samej jego postaci. Wystarczy powiedzieæ, ¿e nieobwieszczaln¹ ¿adnym s³owem wiêtoci¹, czy te¿ pseudosacrum, staje siê dzi najczêciej widzialnoæ w technicznie stworzonych fantazmatach drugiego jego anomalii i jego obsesji, które to rozpoznajemy w postaci siebie samych drugiego, nimi roznamiêtnianego. Cykl ten, technicznie ujêty w czysto fantazmatyczne po-rednictwo, nie ma w sobie nic materialnego, jest czyst¹ ekonomi¹ symboliczn¹ metamorficznej wewnêtrznej to¿samociowej przemiany, nie ma tu bowiem ofiar-niczej wymiany obecnych materialnych znaków na sens, ani te¿ sensu stanowi¹ce-go czytelne ofiarnicze wartoci, choæby jak w katolickiej liturgii. Cykl ten, a w³a-ciwie tylko pewien niematerialny wewnêtrznometamorficzny szcz¹tek starego ofiarniczego cyklu, ogranicza siê do wspó³odczuwania drugiego i rozpoznawania go równie¿ w sobie, a zatem dania nieuzewnêtrznionej ofiary z siebie drugiemu, ofiary tak intymnej jak devotio moderna i zdeteologizowanej i stechnicyzowanej jak ona w czasach nam wspó³czesnych. W tym szcz¹tkowym cyklu, stanowi¹cym
krótkie spiêcie realnego czasu widzenia przez nas nieobecnego drugiego, za w³aciwe tremendum i numinosum zdeteologizowanej wiêtoci s³u¿yæ mo¿e sama obserwacja nieobecnego drugiego, który oto zbrodniczo neguje drugiego, przez co te¿ jest to ju¿ obserwacja powoduj¹ca nasze w³asne intymne rozpoznanie w nas samych tej negacji drugiego, tak bezwzglêdnie przeprowadzanej przez obserwo-wanego drugiego. Chodzi tu te¿ o ofiarê czynion¹ dziêki mediom z obrazu cz³owie-ka definiowanego jako tradycyjny godny, ofiarê rozumian¹ jako utrata siebie, jako akt polegaj¹cy na wydatkowaniu siebie, jako utrata swej w³asnej godnoci wej-cie w transgresyjny stan upojenia, (...) stan ekstazy przekraczaj¹cej wszelkie gra-nice wstydu. Chodzi o cz³owieka, który straci³ g³owê, (...) [bêd¹cego] poni¿ej ludz-kiej godnoci7, którego obraz jest nam bezwstydnie niegodnie przez media dostarczany.
Logika za ofiarniczej wymiany to ju¿ tylko nasza intymna i nie wyra¿ana na zewn¹trz chwilowa wewnêtrzna autoprzemiana, dokonuj¹ca siê pod wp³ywem wspó³-odczuwania ogl¹danego przez nas nieobecnego drugiego. Kogo zatem z nieobec-nych z najwiêkszym przejêciem ogl¹damy? Samoboga serial-killera i samoofiar-nego terrorystê-kamikadze. Dlatego zak³ócenie ról ofiarniczych jest najoczywistsze i najwidoczniejsze, gdy przejawia siê w³anie w sile indywidualnej anomalii i obse-sji tego rodzaju patogennego typu ogl¹danego drugiego. Dodajmy: sile, która kore-sponduje z si³¹ naszej wewnêtrznej autoprzemiany.
Wemy najpierw patologiczny przypadek samoboga serial-killera, dla które-go to nieobecnoæ autorytetu staje siê ze swej strony autorytetem, by móg³ on w ponawianym zbrodniczym postêpku wci¹¿ na nowo na powrót odnawiaæ sw¹ absolutn¹ podmiotow¹ suwerennoæ nale¿n¹ w steologizowanej pobo¿noci tylko transcendentalnej boskiej instancji w³aciwej instancji odbiorczej ka¿dej ofiary i jej nieod³¹cznej ofiarniczej sakralnej przemocy. Tu tymczasem tak¹ instancj¹ odbiorcz¹ ofiary staje siê sam jej wykonawca zbrodniarz neguj¹cy tym wci¹¿ ponawianym postêpkiem wszelkie wartoci wzglêdne, ekonomiczne8, siêgaj¹cy na-tomiast wci¹¿ po wartoæ bosk¹, absolutn¹ absolutn¹ podmiotow¹ suwerennoæ. Gest destrukcji jest tu gestem suwerennym, jedynym mog¹cym byæ absolutnie su-werennym. Opowiadaj¹c siê po stronie anomalii (...) uwalnia [siê tu bowiem] pasjê i to ona wiedzie odt¹d ku suwerennoci9. S³owo ma jeszcze nadziejê wy-rwaæ swobodnie pomylane czyny z niewoli namiêtnoci10, jednakowo¿ niechaj tylko przewa¿y namiêtnoæ i jej fantazmaty w myli ogarniêtej indywidualn¹ obse-sj¹ oraz anomali¹, myl zaraz poprowadzona bêdzie nimi do absolutnej suweren-noci, takiej jak we nie11, i powiedzie szybko do destrukcji to¿samoci ja tej zrodzonej i ustabilizowanej poprzez ci¹g³e u¿ywanie jêzyka, a to znaczy Pierwot-nej To¿samoci, Obecnoci, przek³adaj¹cej namiêtnoci na racjonalny jêzyk12. To fantazmat, a szczególnie ów indywidualny fantazmat obsesji b¹d anomalii, wi¹¿e mylenie z namiêtnociami. To namiêtnoæ, lepa nieopanowana pasja za-warta w anomalii, w obsesji, ka¿e bezwzglêdnie d¹¿yæ do suwerennoci, kiedy to indywidualny fantazmat pewnej anomalii czy pewnej obsesji oddaje g³os popêdo-wi bez porednictwa jêzyka. Warunki s¹ wtedy spe³nione: wy³ania siê integralna
66
potwornoæ absolutnie suwerennego zbrodniczego podmiotu: podmiotu samobo-ga. Tylko w³aciwy potworowi rozum nieczysty [oddaj¹cy siê anomalii, swemu fantazmatowi, popêdowi oraz namiêtnoci] jest nadludzko konsekwentny có¿ znacz¹ wszystkie ziemskie istoty wobec jednego z (...) pragnieñ, [które] w miejsce filozofii powo³uje monomaniê13, tê, która wszelk¹ niesuwerennoæ podmiotu bez-wzglêdnie i zbrodniczo usuwa.
Wemy teraz pod uwagê samoofiarnego terrorystê-kamikadze. To ofiarnik i zarazem kozio³ ofiarny, który nie ma co daæ, co ofiarowaæ, pozbawiony jest bowiem licz¹cych siê w technomerkantylizmie wartoci wymiennych, poza samym sob¹, te¿ jednak bezwartociowym, bo jako producent i jako konsument redukuje siê on do zera. Ma tylko dla siebie i dla Boga, w którego wierzy, dla Allacha, absolutny walor w³asnego ¿ycia. Logika technomerkantylizmu pozbawi³a go bowiem jakiejkolwiek licz¹cej siê, rynkowej przecie¿, wartoci, czy to producenta dóbr czy to konsumenta, której on, arcypobo¿ny biedak w ogóle nie posiada. Jego wartoci¹ jest mieræ nie-wiernych, nieczu³ych na jego bezwartociowoæ, których to wartoæ ¿ycia i wartoæ uznawan¹ powszechnie przez technomerkantylizm ofiarowuje on swemu Bogu jako licz¹c¹ siê te¿ dla jego pobo¿nej wspólnoty, zdoln¹ przeb³agaæ Boga na rzecz wspó³-braci wydziedziczonych przez dyktuj¹cy wartoci zwyciêski technomerkantylizm. Samoofiarny jest tu zatem ofiarnikiem czyni¹cym sw¹ ofiarê z siebie wzmocnion¹ ofiarami innych: czyni on bowiem sw¹ ofiar¹ z siebie równie¿ ofiary z tych, wród których sam siê zdetonuje. Terrorysta-kamikadze jako ofiarnik sk³adaj¹cy ofiarê z innych, z wartociowych jedynie w pe³ni intersubiektywnie innowierców, sam jest te¿ najpierw samozwañczym koz³em ofiarnym sk³adaj¹cym ofiarê ¿ycia z samego siebie. Jako taki w³anie kozio³ ofiarny jest wiêc suwerenny...
Role ofiarniczej wymiany s¹ wiêc pomieszane: serial-killer/samobóg jest sam adresatem i wykonawc¹ ofiary, a samotnoæ w jakiej staje siê on wykonawc¹ tej w³aciwie pseudoofiary wyklucza jego pseudoofiarnicze akty z porednictwa jêzyka, a wiêc z ich po¿ytku na korzyæ jakiejkolwiek ofiarniczej wspólnoty jêzyka. Terrory-sta-kamikadze/samoofiarny jest z kolei zarówno ofiarnikiem, dzia³aj¹cym samotnie poza ofiarnicz¹ wspólnot¹, jak i koz³em ofiarnym pozbawionym w ofierze rytualnej obecnoci wspó³ziomków-ofiarników, zarazem za jest przede wszystkim samotnym samozwañczym wykonawc¹ ofiary na wielu koz³ach ofiarnych, których jego samo-ofiara mniej lub bardziej przypadkowo w siebie wik³a. Absolutna samotnoæ (w t³u-mie przypadkowych ofiar) jest tu te¿ miar¹ osi¹gania absolutnej suwerennoci.
IV.
W obu przeanalizowanych przypadkach zaburzona jest wiêc celowoæ ofiary, gdy czyni siê j¹ na rzecz absolutyzacji wartoci podmiotowej suwerennoci, której technomerkantylizm tak samo nas pozbawia, jak pozbawia ofiarnicz¹ wymianê jej logiki, porednio wiêc te¿ i celowoci. Przypomnijmy wiêc, ¿e celowoci¹ ofiarni-czej wymiany jest za¿egnywanie we wspólnocie kryzysów niedoboru i kryzysów nadwy¿ki.
Niedobór René Girard scharakteryzowa³ syndromem tak zwanej mimesis przy-w³aszczenia, kiedy to wszystkie rêce wspólnoty wyci¹gaj¹ siê po ten sam owoc, którego w tej sytuacji najczêciej wspólnocie brakuje by obdzieliæ nim wszystkich jej cz³onków. By za¿egnaæ wewnêtrzne krwawe walki na tym tle i zminimalizowaæ ludnociowe straty wspólnoty, a tak¿e chaotyzacjê wewn¹trzwspólnotowych hie-rarchii, winnym za stan wzburzenia wspólnoty og³asza siê koz³a ofiarnego, którego rytualne stracenie ma zagwarantowaæ roz³adowanie napiêæ miêdzy cz³onkami wspól-noty, a tak¿e zadowalaj¹c¹ p³odnoæ i plony ogólnie po¿¹danych owoców. Ma za-pewniæ przeto równie¿ ³¹cznoæ z protekcyjnym bóstwem wspólnoty wywodz¹cym siê z przodków.
Nadwy¿ka natomiast, tak zwana przeklêta czêæ wed³ug Georgesa Batail-lea, by nie sta³a siê zarzewiem napiêæ miêdzy cz³onkami wspólnoty, musi byæ ofiar-niczo roztrwoniona spo¿yta przez wszystkich na rytualnym bankiecie, potlachu, wydanym przez tego, kto j¹ zgromadzi³, zakumulowa³ i prywatnie jedynie bez w³asne-go konsumpcyjnew³asne-go celu posiada.
Mo¿emy wiêc powiedzieæ, ¿e ofiara dynamizuje stosunki ¿ywych z ich przod-kami, z ich bóstwami, przywraca równowagê kolektywnego obiegu wymiany i w ten sposób pozwala na ekspansjê grupy. Ofiara zak³ada symboliczne znikniê-cie akumulacji [Bataille] i ruch redystrybucji [Girard] zasadê zatem trzewiowo wrêcz antynomiczn¹ wzglêdem owej charakterystycznej dla kapitalistycznego porz¹dku. Cz³owiek uczciwy to w porz¹dku ofiarniczym ten, który restytu-uje, który oddaje to, co zakumulowa³. To ten, który symbolicznie nie pozosta-wia pozosta³oci14; rozdziela je zyskuj¹c tym symboliczn¹ nie za ekonomiczn¹ wielkoæ w oczach swych wspó³ziomków. Trzeba wiêc uznaæ, ¿e nieskoñczona akumulacja zwi¹zana z ekonomi¹ polityczn¹ kapitalizmu po prostu eliminuje lo-gikê wymiany ofiarniczej. Nieustanna nadprodukcja i nadkonsumpcja nawo³uj¹ wrêcz do bezgranicznej mimesis przyw³aszczenia jako do nieprzerwanie po¿¹-danego stanu, dawniej niepo¿¹po¿¹-danego i za¿egnywanego za pomoc¹ logiki ofiarni-czej wymiany. Nie czynimy te¿ ofiarniczego u¿ytku z czêci przeklêtej15; po-zostaje nam zdeteologizowana i stechnicyzowana devotio moderna jako residualna i wynaturzona pozosta³oæ ofiarnictwa w jego zaburzonym cyklu i logice ofiarni-czej wymiany wymiany sprowadzonej teraz oto do logiki cyklu niekoñcz¹cej siê to¿samociowej przemiany, metamorficznoci, dziêki technicznie przez media zre-alizowanemu cyklowi wiecznopowrotowoci chaotycznej ró¿nicy (czyli ruchu ró¿nicy) w ramach technicznie te¿ przez nie zrealizowanego cyklu ekonomicznie produktywnej teleobecnoci, b¹d szerzej technopochodnej obecnoci, a innymi s³owy teletechnoewolucji wy³anianej z nieskoñczonej komutacji technopamiê-ciowych danych. Pamiêtajmy: to nie ewolucja (naturalna), to technoewolucja z pamiêciowej eksploracji przesz³oci dobywana: z komutacji technopamiêcio-wych danych. To w ramach tej teletechnoewolucji, czyli technopochodnej obec-noci, superbohaterowie tego nowego technomedialnie, teletechnologicznie upra-wianego przez nas devotio walcz¹ w wynaturzonych ofiarniczo rolach o sw¹ brakuj¹c¹, tak jak i nam, w technomerkantylizmie podmiotow¹ suwerennoæ.
68
To dlatego ich ofiarnicze tremendum i numimosum tak nas obsesyjnie do ekra-nów przyci¹gaj¹, czyni¹c z nich bohaterów naszych czasów, walcz¹cych o zdete-ologizowany ju¿ i zdezaktualizowany przez technomerkantylizm absolut pod-miotowej suwerennoci.
Przyjrzeæ siê wiêc trzeba, czy nie jestemy tym samym byæ mo¿e u pocz¹tku drogi ku nowej biotechnonaukowej, biotechnomerkantylnej antropologii na miejsce starej antropologii symbolicznej, mityko-religijnej, do¿ywaj¹cej swych ostatnich dni w³anie na naszych oczach zwróconych na ekrany, wpatrzonych z przejêciem w zdegenerowane ofiarnicze role a w³aciwie z³owrogie grymasy i spazmy serial--killerow i terrorystów-kamikadze.
V.
Winnimy na koniec zauwa¿yæ, ¿e oto za spraw¹ technonauki, dwigni techno-merkantylizmu, rodzi siê nowa antropologia techniczna16, techniczno--melioracyjna wzglêdem natury, b¹d szerzej antropologia ju¿ biotechnonauko-wa, oparta na technicznej manipulacji cia³ami wbrew ich naturalnej oraz dziedzi-czonej ewolucji, na miejsce starej antropologii symbolicznej, mityko-religijnej, ofiar-niczo przezwyciê¿aj¹cej wspólnotowe kryzysy zwi¹zane ju¿ to z niedoborem ju¿ to z nadwy¿k¹. Jestemy wiadkami rodzenia siê na naszych oczach nowej antropolo-gii technicznie poprawiaj¹cej zbyt powoln¹ ewolucyjnie naturê, by usatysfakcjo-nowaæ technomerkantylizm i jego apetyty nieograniczonego zysku. Innymi s³owy chodzi tu o technomerkantylnie i technonaukowo rodzone pragnienia i potrzeby cz³owieka, przede wszystkim z wymogu technomerkantylizmu powsta³e techno-merkantylizmu ¿¹daj¹cego dla maksymalizacji zysku (bezgranicznej akumulacji kapita³u) przyspieszenia ewolucyjnych zmian. Tak wiêc ta nowa antropologia ro-dzi siê chocia¿by z powodu utraconej samoodnawialnoci biosfery zniszczonej bowiem powa¿nie przez sam ten technomerkantylizm. Rodzi siê nowa antropolo-gia: nie naladuj¹ca ju¿ symbolicznie natury, nie imituj¹ca ludzk¹ kultur¹ zastanej natury, nie usymboliczniaj¹ca swym naladownictwem zastanej przez siebie natu-ry, a¿eby da³o siê w niej cz³owiekowi ¿yæ, ale antropologia technicznie poprawiaj¹-ca naturê, modyfikuj¹poprawiaj¹-ca j¹ wewnêtrznie w jej powolnym ewolucyjnym procesie niewydolnym sw¹ ociê¿a³oci¹ dla nie trac¹cego chwili, spiesz¹cego siê do zysku technomerkantylizmu.
Trzeba zatem zapytaæ: Co siê t¹ now¹ antropologi¹ przezwyciê¿a, skoro potrze-ba przezwyciê¿ania wspomnianych kryzysów niedoboru i nadwy¿ki zdezaktualizo-wana zosta³a przez zwyciêski technomerkantylizm? Odpowied jest jedna: chodzi o symulakryczno-techniczne przezwyciê¿anie miertelnoci, przezwyciê¿anie jej ¿y-ciem pozagatunkowym i pozazindywiduowanym drogim ju¿ biotechnomerkantyli-zmowi i jego s³u¿ce biotechnonauce, albowiem bêd¹cym nieskoñczonym ród³em merkantylizacji, ród³em niewyczerpanym w przeciwieñstwie do wyczerpuj¹cej siê ju¿ dzi natury, niewró¿¹cej technomerkantylizmowi kokosów lecz same utrapie-nia, poczynaj¹c od rosn¹cych trudnoci z pozyskiwaniem kopalnych róde³ energii.
Niewiadom¹ ofiarê czyni siê tu biotechnomerkantylizmowi z gatunkowo i indywidu-acyjnie miertelnego ¿ycia, czyli z w³asnej w tym ¿yciu ka¿dego podmiotowej suwe-rennoci, oczywicie nie tej znanej cz³owiekowi w wymiarze absolutnym, typowym dla Bogów, ale tej w ludzkim wymiarze, ograniczonym do gatunkowych uposa¿eñ i do zindywidualizowanych osi¹gniêæ ka¿dego cz³owieka.
Zanalizujmy pokrótce jak siê tê ofiarê czyni i jak siê za ni¹ pozagatunkowe i pozazindywiduowane ¿ycie dostaje, ¿ycie pozbawione owej tak drogiej cz³owie-kowi podmiotowej suwerennoci, do której symbolicznej antropologii nieustannie wzdycha³, wyobra¿aj¹c sobie absolutn¹ jej realizacjê w postaci wszechmocnych i wszechpotê¿nie panuj¹cych Bogów.
Otó¿ w tej nowej antropologii chodzi o to, by zast¹piæ cz³owieka pojêtego jako nieustannoæ trwania, jako zwyk³a ci¹g³a obecnoæ17, teleobecnoci¹ rodem z te-letechnologii i technopochodn¹ obecnoci¹ rodem z biotechnologii i z nanotechno-logii. I by t¹ drog¹ ofiarowywaæ nam ucieczkê od mierci jako ucieczkê od naszej gatunkowej i indywiduacyjnej identycznoci bycia-tu-i-teraz, czyli by ofiarowywaæ nam ucieczkê od w³asnej godnoci bycia zwyk³¹ ewolucyjn¹ obecnoci¹, podmioto-wo suwerenn¹ czyli niezale¿n¹ od teletechnologicznych, biotechnologicznych czy nanotechnologicznych procesów. Zast¹piæ logikê ofiarniczej wymiany technopo-chodn¹ wewnêtrzn¹ autoprzemian¹ (metamorficznoci¹) teleobecnego podmiotu tego z powodzeniem dokonuje ju¿ na nas na co dzieñ medialna teletechnologia. Do³¹czaj¹ce teraz do niej technologie przysz³oci, biotechnologia i nanotechnolo-gia, maj¹ ju¿ tego dzie³a dokonywaæ w zewnêtrznym, organiczno-biologicznym i molekularnym wymiarze. Chodzi tu o biotechnomerkantylistyczn¹ pretensjê do obalenia mierci (...) poprzez nieskoñczony rozwój technonaukowego procesu (...) po³¹czonego z ekonomi¹ polityczn¹ i wymodelowanego wedle idei nieskoñczonej akumulacji. Te trzy czynniki nieskoñczony rozwój naukowego procesu, ekono-mii politycznej i nieskoñczonej akumulacji stanowi¹ razem przys³aniaj¹ce od-wrócenie uwagi wzglêdem bycia dla koñca bycia-tu. Tym odod-wróceniem uwagi zaciera siê fakt, ¿e bycie-tu, w³aciwe ka¿demu, efektywnie umiera od zawsze. Ucieczka od bycia-tu, [dla koñca bycia-tu] (...) znaczy to ucieczka wzglêdem mier-ci18, ofiarowywana jest nam ju¿ dzi przez teletechnologiê i typow¹ dla niej tele-obecnoæ, jutro ofiarowywana te¿ ju¿ bêdzie i przez biotechnologiê i nanotechnolo-giê i typow¹ dla nich technopochodn¹, biotechnoewolucyjn¹ i nanotechnoewolucyjn¹ obecnoæ powi¹zan¹ z technopochodn¹ metamorficznoci¹. Ofiarowuje siê w ten sposób ucieczkê od mierci jako ucieczkê od naszej gatunkowej i indywiduacyjnej identycznoci/suwerennoci bycia-tu-i-teraz naturalno-ewolucyjnie obecnym. Po-woli martwi przestaj¹ istnieæ. Odrzuceni s¹ poza symboliczny obieg grupy19, al-bowiem ofiarnictwo jako dotychczasowy kontakt z nimi przechodzi degrengoladê i zastêpowane jest przez (ich) teletechnologiczn¹ teleobecnoæ, a jutro wejdzie w (ich) biotechnologicznie technopochodn¹ obecnoæ obecnoæ biotechnoewolu-cyjn¹. Symboliczna odwracalnoæ pomiêdzy ¿yciem i mierci¹20 zastêpowana jest d³ugowiecznoci¹ nielimitowan¹, tzn. zastêpowana jest byciem technologicznie sprogramatyzowanym, innymi s³owy byciem, które toczy siê ju¿ nie ewolucyjnie,
70
ale biotechnoewolucyjnie, tj. poza gatunkow¹ i indywiduacyjn¹ identycznoci¹ by-cia-tu-i-teraz naturalno-ewolucyjnie obecnym.
Przyjdzie nam wiêc zakoñczyæ wnioskiem: Roszczenie do wymazania dowiad-czenia mierci zwi¹zane jest z przedsiêwziêciem akumulacji i (...) produkcji kapi-talistycznej ekonomii21, czego pierwszych jaskó³ek dowiadczamy ju¿ dzi do-wiadczaæ w postaci teletechnologicznej teleobecnoci i zaburzeñ ofiarniczego cyklu, logiki i ról, które ona nam ze sob¹ przynosi.
Nieodzowny wydaje siê tu jeszcze jeden wniosek: absolutna suwerennoæ stawia siê dzi jako wartoæ absolutna nie tylko wzglêdem panuj¹cych relatywnych jedynie wartoci merkantylnych, jak twierdzi Kardaszewski, ale te¿ i wzglêdem pozbawiaj¹cej suwerenno-ci programatyzacji bycia i ¿ycia w technomerkantylizmie, a nawet w biotechnomerkan-tylizmie dzisiejszej ju¿ doby, czyli po prostu czynienia z bycia i z ¿ycia martwej podmio-towo i indywiduacyjnie teletechnoewolucji, biotechnoewolucji, a¿ wreszcie nanotechnoewolucji. Niestety jednak, ta upragniona wartoæ absolutnej suwerennoci, w sytuacji gdy suwerennoæ zagro¿ona jest ju¿ w ci¹g³ym cyklu programatyzacji, mo¿e byæ ju¿ dzi osi¹gana tylko przez zbrodnicz¹ patologiê zaburzenia ofiarniczego cyklu, jego logiki i ról, a przede wszystkim jego dotychczasowego celu przywracania równo-wagi napiêæ wewn¹trzwspólnotowych i minimalizowania strat wewn¹trzwspólnotowych. Albowiem tylko gest destrukcji mo¿e byæ absolutnie suwerennym. Jest gestem mocy Z³a ju¿ nie nosiciela konstruktywnego nieporz¹dku, ale nieporz¹dku absolutnego. Nie do rozszyfrowania w jego singularnoci22, gest ten jest na miarê bezmiaru techniczno-pro-grammatycznego systemu, dla którego stanowi wyzwanie i wiadczy te¿ o potêdze pato-logii zaburzenia przez technomerkantylizm ofiarniczej wymiany.
Pozwólmy sobie jeszcze i na wniosek trzeci: z³o technomerkantylizmu zrodzi³o sob¹ absolutne Z³o pseudoofiarniczego killeryzmu i terroryzmu; zapowiada siê wiêc d³uga, trwaj¹ca ju¿ zreszt¹ tytaniczna walka dwóch z³oci, z³em owocuj¹ca. Toczy siê wiêc ju¿ dzi ta walka z³a technomerkantylizmu z absolutnym Z³em pseu-doofiarnicznego killeryzmu i terroryzmu, a celem jej jest zapobieganie singular-noci zdarzenia przez moc programowania, czyli ogólne zapobieganie