• Nie Znaleziono Wyników

OSIEMNASTOWIECZNE KALENDARZE LUBELSKICH JEZUITÓW

W dokumencie Lublin w dziejach i kulturze Polski (Stron 147-157)

Kalendarze stanowiły szczególnie ważny rodzaj wydawnictwa w czasach dawnej Rzeczypospolitej. Szeroko kolportowane w ówczesnym środowisku czytelniczym szlachty, mieszczaństwa, duchowieństwa, pośrednio oddziaływały także na ówczesne chłopstwo. Był to rodzaj książki dokładnie czytany, świadczą o tym m.in. często mocno podniszczone egzemplarze poszczególnych roczników, które dotrwały do naszych czasów. Już współcześni podkreślali wielką rolę tego typu wydawnictw, przede wszystkim praktyczną, utylitarną. Były informatorami w zakresie nie tylko biegu czasu, ale także i w przeróżnych innych dziedzinach życia codziennego. Zawsze wydawano je w odpowiednio niewielkich formatach, często w postaci książki kieszonkowej.

Pierwsze polskie wydawnictwa kalendarzowe pojawiły się już w końcu X V wieku. W wiekach następnych — X V I i XVII — szczególną popularnością cie-szyły się kalendarze krakowskie, których redaktorami byli profesorowie Akade-mii Krakowskiej. W drugiej połowie XVII wieku wydawnictwa kalendarzowe zaczęto drukować także i w innych ośrodkach drukarskich Rzeczypospolitej, w Poznaniu, Zamościu. A ż do 1737 roku były to jedynie kalendarze o cha-rakterze prognostykarsko-astrologicznym. Obok kalendarium zawierały zawsze prognostyk oparty na przewidywaniach astrologicznych dotyczących zdarzeń na-stępującego roku. Zresztą ten typ kalendarza o stereotypowych częściach prze-trwał bardzo długo, profesorowie Akademii Krakowskiej przerwali wydawanie swoich kalendarzy z prognostykami dopiero w latach siedemdziesiątych XVIII wieku, po reformie akademii przeprowadzonej przez Hugona Kołłątaja.

Szeroko kolportowane były w ostatniej ćwierci XVII i przez cały XVIII wiek astrologiczne kalendarze zamojskie. Zaczął je drukować od 1674 roku Stanisław Jan Niewieski (zm. 1699 r.), profesor Akademii Zamojskiej, a nawet kilkakrotny rektor tej uczelni. Był on zresztą także administratorem drukarni zamojskiej

1 5 0 B O G D A N ROK

i przynoszące niezły zysk jego kalendarze były drukowane aż do 1700 roku.

Potem, od 1703 roku, przygotowywał do druku kilkanas'cie roczników kalenda-rzy astronom i astrolog Franciszek Stanisław Niewieski (zm. 1743 r.) — syn Stanisława. W tym też czasie słynne kalendarze wydawał profesor medycyny Akademii Zamojskiej Tomasz Ormiński (zm. 1735 r.). Druki jego ukazywały się najpierw, od 1688 roku, w typografiach krakowskich, a od rocznika 1696 do 1710 drukowane były w Zamościu. Od 1725 do 1773 roku najsłynniejszymi kalendarzami na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej stały się wydawnictwa Stani-sława Duńczewskiego (1701-1767), profesora Akademii Zamojskiej. Wydawca ten związał się prawie na stałe z typografią zamojską. Na poszczególne lata przygotowywał po kilka różnych edycji kalendarza. W sumie w ciągu pół wieku ukazało się 146 roczników jego kalendarzy.

W XVIII wieku na skutek nowych prądów kulturowych, docierających także na ziemie Rzeczypospolitej, rozpoczęto drukowanie kalendarzy nowocześniej-szych zrywających z prognostykarstwem. Pojawiły się wtedy kalendarze poli-tyczne, których najważniejszą częs'cią były wszelkiego rodzaju informacje histo-ryczne, geograficzne i ustrojowe, a obok tego zaczęto w nich wyszydzać pseudo-naukową astrologię. Pierwsze wydawnictwa tego typu związane są z drukarniami jezuickimi. Zaczął je drukować jezuita wileński Jan Poszakowski (1684-1757) od 1737 roku. W następnym roku opublikowano pierwszy kalendarz polityczny w Poznaniu, a od 1740 roku takie wydawnictwa przygotowywać zaczęli także jezuici kaliscy i lubelscy. Edycje kalendarzy poznańskich i kaliskich znane są jedynie z niewielu roczników z przełomu lat trzydziestych i czterdziestych tego stulecia. W sumie wyszło w Kaliszu 7 roczników, a w Poznaniu jedynie 3. Dłuż-szy żywot miały kalendarze lubelskie i wileńskie. Potem od 1753 roku kilka roczników kalendarza politycznego wydali jeszcze jezuici warszawscy. W po-łowie XVIII wieku wydawnictwa te cieszyły się już znaczną popularnością. Od początku lat pięćdziesiątych sławną „Kolędę warszawską" drukować zaczęli pija-rzy warszawscy. Warto wskazać na zainteresowanie odbiorców kalendarzami po-litycznymi jezuity wileńskiego Franciszka Paprockiego (1723-1790) z przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Znamy listy szlachty litewskiej z odległej prowincji z prośbami o przysłanie na wieś tego typu wydawnictw ze stołecz-nego Wilna. Kalendarze polityczne systematycznie zaczęły wypierać archaiczne wydawnictwa prognostykarskie w ciągu drugiej polowy XVIII wieku. Jezuic-kie kalendarze z połowy XVIII wieku stały się nośnikami nowej wiedzy, można je wiązać z ogólniejszymi przemianami w duchu oświeceniowym na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej.

Wśród ośrodków drukarskich jezuitów w Rzeczypospolitej największą liczbę roczników kalendarzy politycznych wydali jezuici w Lublinie, łącznie w latach 1740-1763 wydrukowano ich tu co najmniej 25 edycji. Tyle roczników notuje

bibliografia Estreicherów. Prawdopodobnie już K. Estreicher nie znał wszystkich roczników kalendarzy lubelskich z autopsji. Warto może nadmienić, że w Biblio-tece Czartoryskich w Krakowie odnaleziono kalendarz lubelski z 1739 roku nie notowany przez znane dotąd bibliografie. Niestety, egzemplarz ten jest zdefekto-wany i nie ma karty tytułowej.

Lubelskie wydawnictwa kalendarzowe zaczął drukować jezuita Wojciech Bystrzonowski (1699-po 1773), znany matematyk. Do zakonu jezuitów wstą-pił w 1713 roku w Krakowie. Pełnił potem obowiązki nauczyciela filozo-fii, matematyki i teologii w wielu kolegiach polskich. Był też rektorem m.in.

w kolegium lubelskim. W latach 1767-1770 został nawet prowincjałem ma-łopolskim. Okazał się reprezentantem nowych tendencji w zakonie jezuickim, zajmował się propagowaniem nowej filozofii. Swoje kalendarze lubelskie na lata 1740-1742 przygotował z wielką starannością. Były to obszerne kilku-dziesięciostronicowe wydawnictwa w formacie ćwiartkowym. Obok kalenda-rium zawierały sporych rozmiarów dodatkowe artykuły z zakresu astronomii, matematyki, fizyki, geografii i historii. Potem artykuły te przedrukowane zo-stały w osobnym wydawnictwie, w którym zamieszczono dodatkowo inne jesz-cze wiadomości. W rezultacie powstała pewnego rodzaju encyklopedia wie-dzy praktycznej. Zapewne także Bystrzonowski wydał na 1740 rok kalenda-rzyk w mniejszym, kieszonkowym formacie, który zachował się w jednym eg-zemplarzu defektowanym (bez karty tytułowej) w zbiorach Biblioteki Jagiel-lońskiej.

Na lata 1742-1743 kalendarze polityczne w formacie kieszonkowym przygo-towywał w Lublinie inny jeszcze jezuita Franciszek Koczorowski (1687-1743).

Zakonnik ten, po studiach w latach 1712-1716 w Rzymie, reprezentował na gruncie polskim nowe tendencje w zakresie wymowy. Odszedł od starych, ba-rokowych wzorów poetycznych, literackich. Przygotowany przez niego „Kate-chizm. . . " oraz kilka kazań wyróżniają się dodatnio tak językiem, jak i treścią.

Okazał się także zdecydowanym przeciwnikiem pseudonaukowej astrologii. Wy-dawnictwa kalendarzowe w Lublinie kontynuowane były przez następne lata do

1763 roku. Trudno jest dziś ustalić redaktorów tych roczników.

Należy też zwrócić uwagę, że do naszych czasów dotrwało niewiele egzem-plarzy kalendarzy lubelskich. Nieco więcej zachowało się roczników obszerniej-szych kalendarzy historyczno-politycznych z lat 1740, 1741 i 1742. Roczniki te, zawierające cenne dla ówczesnego czytelnika dodatki z informacjami politycz-nymi, geograficznymi i astronomiczpolitycz-nymi, przechowywano zapewne z większą pieczołowitością. Mogły one służyć jako pewnego rodzaju informatory przez dłuższy czas. Roczniki z lat następnych, wydawane w mniejszym formacie, ła-twiej były zaczytywane, prawdopodobnie noszono je przy sobie przez cały rok, dlatego obecnie znajdujemy ich niewiele. W sumie z 23 przypuszczalnie

wy-1 5 2 B O G D A N ROK

danych roczników przetrwało do naszych dni jedynie 14, 9 znanych jest tylko z opisów bibliograficznych.

Jezuickie kalendarze polityczne podjęły ostrą i zdecydowaną krytykę prze-sądów astrologicznych. Walkę tę rozpoczęto już w kalendarzach J. Poszakow-skiego. Także w roczniku kalendarza lubelskiego z 1740 roku znamiennie pisano:

„astrologowie, którzy z słońca, z księżyca i innych gwiazd obrotu figur i aspektów 0 ludzkich akcjach pochodzących od wolnej woli pewne jakie skutki opowiadają, ciężko niech będą karani". Astrologia zaatakowana została przez ówczesnych teo-logów z racji jej niezgodności z przekonaniem o wolnej woli człowieka. Artykuł z wspomnianego kalendarza przygotował zapewne W. Bystrzonowski. Jezuita ten w krytyce pseudonaukowej astrologii odwoływał się do autorytetu Pisma Świę-tego, a także przytaczał ostre zdania w tym przedmiocie z dzieł Johannesa Keplera 1 Tycho de Brahe'a. Przepowiednie astrologiczne stawiane były w jednym rzędzie z innymi praktykami wróżbiarskimi. Wiązano je z działaniem szatana, a zatem jednoznacznie uznawano za grzeszne praktyki. Jednocześnie z astrologią podda-wano krytyce chiromancję, a więc wróżenie z linii dłoni, i „fizjognomię", a więc przepowiadanie przyszłości z wyglądu twarzy człowieka. Podjęto też przy okazji krytykę prognostykowania przyszłości ze snów. Sen według Bystrzonowskiego ,jest to prezentacja rzeczy jakiej w fantazyi i imaginatywie ludzkiej śpiącego człowieka". Oczywiście mogą być sny powodowane ingerencją Boga, niektóre zaś wypływały z „iluzyi diabelskiej". Najczęściej jednak sny „pochodzą z ra-cyi naturalnej. To jest z częstych myśli około jakiej rzeczy, te bowiem species swoje, to jest obrazki siebie zostawując w imaginatywie ludzkiej, to sprawują, że przez te obrazki wzbudzają fantazyją ludzką do apprehencyi i attencyi na ich reprezentacyją. Zbytnie też zakochanie się i upodobanie w jakiej rzeczy tęż ima-ginatywą przez species obudzą". Bystrzonowski wskazał bezsens owych praktyk wróżbiarskich. Uderza w tym wręcz nowoczesne wyjaśnienie psychologicznych podstaw istoty marzeń sennych. Najszerzej przedstawiano dalej sprawę progno-stykowania astrologicznego. Wyjaśniano przy tym naturalny charakter zjawisk at-mosferycznych. Urodzaje bowiem na ziemi zależały od warunków pogodowych, a występowanie chorób powodowane było także naturalnymi przyczynami. Za-razy pochodziły np. „ze skażonej i zepsutej konstytucyi przez nieposzanowanie natury". Na koniec swego wywodu zadał Bystrzonowski czytelnikowi znamienne pytanie: „te tedy illacyje i skutków prognostyki jeżeli cokolwiek konneksyi i ro-zumnej racyi mają, a prawdy przynajmniej na paznokieć?, niech każdego zdrowy rozum rozsądzi". Odpowiedź mogła być jedna. Należało odrzucić przesądy astro-logiczne.

W kalendarzach lubelskich redagowanych przez W. Bystrzonowskiego za-mieszczono też wiele informacji z zakresu astronomii i fizyki. Jezuita lubelski popularyzował w tym względzie nowsze poglądy naukowe. Trzeba tu wyjaśnić,

że ówczesne szkoły jezuickie stworzyły nowe, eklektyczne programy naucza-nia. Odstąpiono w nich od niektórych poglądów Arystotelesa i Ptolemeusza, przyjęto natomiast wiele nowych ustaleń w naukach szczegółowych z filozo-fii XVII wieku. Taki właśnie etap oficjalnego eklektyzmu reprezentują artykuły Bystrzonowskiego w kalendarzach. Jezuita ten zafascynowany był obserwacjami i obliczeniami Tycho de Brahe'a (1546-1601) i odkryciami Johannesa Keplera (1571-1630). Już w kalendarzach na rok 1740 podał za Tycho de Brahe'em dane o wielkości planet, ich odległości od ziemi i prędkości biegu tych ciał niebie-skich. Potem w obszernej „Informacji astronomicznej" w kalendarzu na 1741 rok opowiedział się za budową kosmosu także według tego astronoma. Bystrzonow-ski był przeciwnikiem teorii Kopernika. W jednym ze swych kalendarzy omówił układ kosmosu według teorii heliocentrycznej, w zakończeniu stwierdził jednak:

„było to wprawdzie zdanie Filolausa, Arystarcha, Kopernika osadzających na tym miejscu ziemię, gdzie pospolite zdanie kładzie słońce i przypisujących ten obrót ziemi około słońca, które jest słońca około ziemi, lecz ten błąd masz zbity".

Sam bowiem przedstawił wiele argumentów zgodnych ze „zdrowym rozsądkiem"

przeciw teorii heliocentrycznej.

Bystrzonowski zgodnie z przyjętymi zasadami programów szkolnych stał na stanowisku nienaruszalności „przyrodniczych" fragmentów Pisma Świętego.

W „Informacji cosmograficznej" z kalendarza na rok 1741 zamieścił interpretację stworzenia świata opartą na biblijnej Księdze Rodzaju. Odchodził przy tym od arystotelesowskiej teorii kryształowych sfer, po których obracać się miały planety.

Firmament niebieski zbudowany miał być z „elementu czystego powietrza". Przy-toczył też wiele argumentów przeciw starej fizyce Arystotelesa. Odszedł wreszcie od teorii obrotu sfer niebieskich przez „Intelligencje to jest Aniołów" i opowie-dział się za zdaniem „drugim teraz pospolitszym matematyków sądzących, iż te obroty pochodzą od samychże luminarzów". Czytelnicy kalendarzy zapoznawani byli z innymi jeszcze nowoczesnymi poglądami astronomów z XVII wieku na temat budowy księżyca i planet. Matematyk lubelski pisał także o istocie komet.

Nauka astronomii daje podstawę do tworzenia zasad pomiaru czasu, do two-rzenia kalendarza. Bystrzonowski już w pierwszym roczniku swego kalendarza zamieścił „Informację chronograficzną o kalendarzu" i „Praktykę chronograficzną o kalendarzu kościelnym". Wyjaśnił tu wszelkie zawiłości budowy kalendarza.

Skoncentrował się na przedstawieniu reguł tworzenia kalendarza kościelnego.

Podał wreszcie wiele praktycznych pouczeń na temat „koncypowania kalendarza kościelnego na każdy rok", a więc praktycznego określania terminów kościelnych świąt ruchomych. Wyjaśniał więc praktykę tworzenia kalendarium.

Wielką wagę przywiązywał Bystrzonowski do nauki geografii. Od lat czter-dziestych XVIII wieku wiedza ta staje się odrębnym przedmiotem nauczania w kolegiach jezuickich i pijarskich. Jezuita lubelski znamiennie napisał, że

„chwa-1 5 4 B O G D A N ROK

lebną rozumnej duszy ciekawością uważać co to jest ta ziemia", na której czło-wiek żyje i pragnie osiągnąć zbawienie. Z różnych przyczyn niemożliwe jest poznanie całej rozmaitości krain istniejących na Ziemi. Wpływają na to koszta podróży, zdrowie oraz względy czasowe. „Prawie niepodobna (na koniec), aby kto wszystkie części Ziemi, morza, państwa, królestwa, prowincyje, lubo naj-ciekawszy nogami zmierzył, okiem zlustrował". Możliwe stało się jednak prze-zwyciężenie tych niemożliwości. „Inwencyja ludzka długim eksperymentem wy-uczona taką sporządziła naukę, to jest geografią, która każdemu w domu wła-snym zostającemu, nie tylko w imaginatywie świat cały ziemny, ale przed oczy, czyli to w mapach, czyli w sferze geograficznej (globusie) przedstawić może".

Zgodnie z powyższą sugestią Bystrzonowskiego w kalendarzach lubelskich znaj-dziemy sporo artykułów o tematyce geograficznej. Odwołać się tu możemy przede wszystkim do „Informacji geograficznej o sferze ziemnej świata" z kalen-darza Bystrzonowskiego z 1742 roku, w której przedstawiono krótki rys budowy wnętrza Ziemi, a potem dokonano opisu krajoznawczego świata z wyekspono-waniem Rzeczypospolitej.

Niestety, jeśli chodzi o wyobrażenie wnętrza naszej planety, Bystrzonowski opierając się na dosłownej interpretacji Biblii oraz pism teologów starożytnych i średniowiecznych starał się wskazać na istnienie tam piekła i czyśćca. „Przy centrum Ziemi pierwszego zaraz dnia stworzenia świata wszechmocna sprawie-dliwość boska osadziła piekło i ogniem napełniła tę otchłań piekielną [...].

Jakby zaś obszerne było miejsce całego piekła przy centrum Ziemi osadzonego?

Chyba nieszczęśliwi geometrowie potępieńcy opowiedzieć dostatecznie mogą".

Przy okazji też podaje autor argumenty teologiczne za istnieniem czyśćca. Nad tymi zaś miejscami ostatecznego przeznaczenia grzeszników znajdować się miały

„lochy i podziemne piece różnemi miejscami ogniste". Dowodem na ich istnienie są występujące w wielu miejscach globu wulkany.

Czytelnik zapoznany został także z poszczególnymi kontynentami i pań-stwami. Najpierw wskazywał Bystrzonowski na istnienie różnorodności klimatów uzależnionych od szerokości geograficznej. Wyróżnił więc kraje podsłoneczne, zasłoneczne i subpolarne. Informacje o poszczególnych kontynentach pozaeuro-pejskich są stosunkowo krótkie. Szersze wiadomości podawano o krajach na-szego kontynentu. „Europa od innych części Ziemi wprawdzie najmniejsza, ale wszystkich części prawie wielowładna pani. Bo monarchowie europejscy całej prawie Ziemi panują". Dane o poszczególnych państwach dotyczą ich położenia, organizacji kościelnej, ustroju politycznego itp. Znajdujemy tu też informacje o stolicach i innych miastach „pryncypalnych". Na końcu artykułu zamieszczono rozdział o Polsce, w którym przedstawiono szczegółowy podział administracyjny kraju, dodatkowo zaś wymieniono poszczególne biskupstwa. Przy tym opisie Polski podkreślono znaczny eksport zboża polskiego poprzez Gdańsk i eksport

wołów z Podola i Ukrainy poprzez Śląsk do Europy Zachodniej. Polska „obfi-tuje (też) w konie, iż ledwie który szlachcic jest majętniejszy, aby swego stada nie chował". Wielkopolska słynęła swoimi dobrymi owocami. Bogactwem kraju były dodatkowo liczne huty i rozległe lasy.

Wreszcie w dwóch rocznikach (na 1746 i 1747 r.) drukowali jezuici lubel-scy ponownie szerszą informację geograficzną o Rzeczypospolitej. Na wstępie wyjaśniano: „Wielkość państwa umniejszają niektórzy niewiedzący zarzucając małość ludu i wielkość lasów, ale stąd ich znać błąd, ponieważ na sejm electio-nis blisko Warszawy zjeżdża się więcej niż sto tysięcy samej szlachty, chociaż zaś niektórzy są mniejszej fortuny, przecież wielu dosyć mają poddaństwa". Au-torzy kalendarza zwracali też uwagę na wiele ujemnych ocen na temat stanu Rzeczypospolitej, które zawierały wcześniejsze i obecne tamtym czasom opisy naszego państwa. W zdecydowany sposób wskazywano na zmiany w sytuacji kraju, który stał się „wypolerowańszy" i „daleko ozdobniejszy". „Nie schodzi na ozdobach Krakowowi i Wilnu, ma piękne pałace królów stolica Warszawa, owszem całe królestwo jak pole miłemi przyozdobione kwiatami, tak pałacami i rezydencjami pańskiemi napełnione". Błędne też było zdaniem jezuitów lubel-skich przekonanie o trudności dojechania na Litwę w porze letniej ze względu na bagna i błota. Autorzy przyznawali, że kraj ten ma wiele miejsc błotnistych, ale stanowią one jedynie część terytorium Litwy. Kraj nasz szczycić się może licznymi kopalniami, np. żupami w Bochni i Wieliczce, wydobywaniem miedzi w Tęczynie. W Prusach zaś było wiele bogatych portów, a liczne jeziora urzekały swoją pięknością. „ W Polszczę i Litwie, i innych prowincjach są pola urodzajne, iż prawie po wielu składach tyle się znaleźć zboża może, co by starczyło do wyżywienia całej Europy".

Wiedza geograficzna odgrywała ważną rolę w wykształceniu statysty szla-checkiego, ceniono zwłaszcza znajomość geografii politycznej i gospodarczej Europy. Szczególnie wiele wiadomości z tego zakresu wydrukowano ponownie w kalendarzu na rok 1754. Obok danych o monarchach europejskich podawano wiele informacji krajoznawczych o poszczególnych państwach i ich stolicach.

I tak informowano o Rzymie, że jest to „głowa miast wszystkich", że leży nad Tybrem, 192 mile od Lublina, że w pałacu papieskim jest 12 500 izb. Także i przy innych stolicach podawano zawsze odległość od Lublina. Dawało to wyobrażenie o rozległości naszego kontynentu. Były to wreszcie praktyczne wskazówki dla ewentualnych podróżników. Zwracano też uwagę na różnego rodzaju kurioza, np. Praga słynęła z wyrobu pięknych kryształów, Neapol ze swej piękności — nazywano go perełką świata. Przy omawianiu Bazylei podano, że znajdował się tu most z „przedniego marmuru" na rzece Ren. Wyodrębniono specjalną notatkę o Śląsku. Kraina ta składała się ówcześnie z kilku mniejszych księstw. Przeszły one pod władzę króla pruskiego. Regent króla rezydował we Wrocławiu. „Śląsk

1 5 6 B O G D A N ROK

należał przedtem do Polski, lecz kiedy zwaśnieni na Władysława Łokietka ksią-żęta śląskie jedni się dobrowolnie Janowi królowi czeskiemu poddali, drugich zaś wojną do siebie przycisnął, wszyscy od nas stronić poczęli. Nie wszystek jednak Śląsk oderwany, bo wschowska ziemia od Kazimierza króla mieczem windykowana po dziś dzień majestatom polskim hołduje i księstwo oświęcim-skie, Zatoroświęcim-skie, siewierskie nieprzerwanie z tym królestwem sklijone". Przypomi-nano więc dawną przynależność ziemi śląskiej do macierzy polskiej i precyzyj-nie informowano o historyczprecyzyj-nie śląskich miejscach wchodzących w skład dawnej Rzeczypospolitej.

Informacje geograficzne i polityczne uzupełniają dane z historii poszczegól-nych państw. Najczęściej były to jedynie krótkie wzmianki o najważniejszych wydarzeniach z zakresu dziejów politycznych.

Warto przy okazji wskazać na zamieszczenie w kalendarzu Bystrzonowskiego z 1742 roku informacji praktycznych na temat posługiwania się mapami. Je-zuita ten wyjaśnił istotę sporządzania tych odzwierciedleń globu ziemskiego, podawał sposoby rysowania siatki geograficznej południków i równoleżników.

Dzięki tym wiadomościom mapy stawały się czytelne dla szerszych odbiorców.

Wiemy, że różnego rodzaju atlasy znajdowały się nieraz w bibliotekach dwor-ków szlacheckich. Omawiane kalendarze zachęcały do nabywania takich wy-dawnictw.

Szerokie informacje podawały kalendarze lubelskie z zakresu ustroju poli-tycznego Rzeczypospolitej. Przede wszystkim zaznaczano dualistyczny charakter państwa składającego się z Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litew-skiego. W kalendarzu z 1746 roku pisano: „Obywatele sami dzielą się na dwa narody: polski i litewski, także senatorowie i inni urzędnicy wyżsi od obudwu narodów nazywają się koronni i litewscy". W roczniku zaś z 1760 roku dano szeroką i pozytywną ocenę ustroju politycznego Rzeczypospolitej. Podkreślono rolę wolności szlacheckiej, wskazano na splendor przysługujący władcom pol-skim wybieranym wolnymi głosami narodu szlacheckiego, powagę stanu sena-torskiego oraz męstwo i zacność stanu rycerskiego. Jeśli chodzi o monarchów, ich znaczenie w państwie „nie na okazaniu przymuszającej do posłuszeństwa surowości, ale na wzajemnej miłości i zgody oświadczeniu, tudzież sprawiedli-wości jako i nadgrody dobrze zasłużonym szafowaniu ugruntowana, utrzymuje to zacne Królestwo w stanie dotąd szczęśliwym osobliwie, nad doświadczenie inszych narodów".

W omawianych kalendarzach przedstawiono poza tym krótką informację o strukturze administracyjnej województwa lubelskiego. Przy okazji w roczniku z 1742 roku przedstawiono chronologię sejmów, które odbyły się w mieście wojewódzkim Lublinie. Duchowni redaktorzy kalendarzy wydrukowali w 1743 roku opis diecezji krakowskiej. Diecezja ta obejmowała ówczesne województwo

lubelskie. Redaktorzy wychodzili tym samym naprzeciw zapotrzebowaniu mas szlacheckich na wiedzę o swoim regionie.

Najistotniejszą częścią kalendarzy politycznych jezuitów lubelskich były za-wsze publikowane w nich informacje o władcach europejskich. Przedstawiano imiona panujących oraz ich familie. Krótko informowano o formie rządów w po-szczególnych państwach. Obok tego zamieszczano długie listy imienne osób spra-wujących różnego rodzaju urzędy krajowe. Zawsze drukowano nazwiska central-nych urzędników koroncentral-nych i litewskich. Obowiązkowo też publikowano

Najistotniejszą częścią kalendarzy politycznych jezuitów lubelskich były za-wsze publikowane w nich informacje o władcach europejskich. Przedstawiano imiona panujących oraz ich familie. Krótko informowano o formie rządów w po-szczególnych państwach. Obok tego zamieszczano długie listy imienne osób spra-wujących różnego rodzaju urzędy krajowe. Zawsze drukowano nazwiska central-nych urzędników koroncentral-nych i litewskich. Obowiązkowo też publikowano

W dokumencie Lublin w dziejach i kulturze Polski (Stron 147-157)