• Nie Znaleziono Wyników

W CZOŁÓWCE POLSKIEJ REFORMACJI

W dokumencie Lublin w dziejach i kulturze Polski (Stron 91-103)

Wielki ruch społeczno-religijny, jaki w pierwszej połowie X V I wieku za-władnął całą niemal Europą, w połowie stulecia uzewnętrznił się w pełni także na obszarze Rzeczypospolitej. Wcześniej zwolennicy nowinek religijnych, tępieni zarówno przez władze kos'cielne, jak i świeckie, skrywali swoje sympatie reli-gijne przed otoczeniem, a cały ruch rozwijał się niejako w konspiracji. „Wyhuch"

reformacji nastąpił po s'mierci króla Zygmunta Starego; szeroką falą objęła ona cały kraj, wchodząc w różne środowiska społeczne.

Od początku wyróżniającą na tle europejskim cechą polskiej reformacji był jej szlachecki w pierwszym rzędzie charakter. W istniejących strukturach spo-łeczno-politycznych tylko szlachta była w stanie zapewnić reformacji ochronę prawną, podstawy materialne funkcjonowania kościołów oraz stworzyć ogólne warunki do rozwoju organizacji zborowych. Szlachta zarazem, wiążąc przeobra-żenia w życiu religijnym z własnym interesem stanowym wyrażanym w tzw.

programie egzekucyjnym, stanowiła główne zaplecze społeczne dla reformacji.

Oznaczało to również, że pozostałe grupy społeczne — w tym przede wszystkim mieszczaństwo (wyłączając niemieckojęzycznych mieszkańców miast pruskich i północnej Wielkopolski) — nie dostrzegały w ruchu reformacyjnym czynnika wzmacniającego własne dążenia emancypacyjne i tym samym w stosunkowo niewielkim stopniu zgłaszały do niego akces.

Słabość polskiej reformacji mieszczańskiej jest zjawiskiem znanym. Na ogólną liczbę około 960 miast w Koronie u schyłku X V I wieku tylko w kil-kudziesięciu odnajdziemy ślady reformacyjne. Były to przy tym głównie miasta prywatne stanowiące własność szlachecką, a i tak zbory różnowiercze stanowiły w nich często zjawisko epizodyczne. W miastach królewskich powodzenie lub niepowodzenie reformacji zależało w ogromnej mierze od tego, kto sprawował urząd starosty i miał w związku z tym wpływ na sprawy miejskie,

ewentual-9 4 HENRYK GMITEREK

nie od tego, czy w okolicy mieszkali magnaci różnowiercy, skłonni do poparcia swych mieszczańskich współwyznawców. Oczywiście, pewną rolę odgrywał też wzgląd na wartości ideowe nowej wiaiy, intelektualne przygotowanie samego mieszczaństwa do recepcji niesionych przez nią treści. Pod tym względem naj-bardziej podatne na akceptację idei reformacyjnych okazywały się „górne" war-stwy mieszczaństwa, stosunkowo dobrze wykształcone i podatne na uczestnictwo w fermencie intelektualnym, tak charakterystycznym dla X V I stulecia.

Na tak zarysowanym tle Lublin z pewnością zaliczyć można do czołówki ośrodków miejskich, w których reformacja zdołała głęboko zapuścić korzenie.

Akces do niej zgłosiło co prawda nie więcej, niż kilka procent ogółu miesz-kańców, niemniej w liczbach bezwzględnych oznaczało to przynajmniej kilku-set zwolenników. Stało się tak pomimo wyraźnego przeciwdziałania reformacji zarówno ze strony króla, jak i samych władz miejskich. Pierwszy mandat prze-ciwko szerzeniu się reformacji w Lublinie, nakazujący wydalanie z miasta osób odłączających się od Kościoła katolickiego, Zygmunt August wystawił w Wil-nie 8 lipca 1561 roku. Nie okazał się on jednak — jak wiele innych tego typu aktów — skuteczny. 18 stycznia 1571 roku król ponownie nakazywał staroście, by ten zdecydowanie przeciwstawiał się „tolerowaniu błędów heretyckich", nie zezwalał nikomu z „heretyków" na pobyt w Lublinie, na wznoszenie przez nich domów w mieście, odbywanie jakichkolwiek zgromadzeń. W ślad za tym władze miejskie uchwaliły w lutym tego roku, by żaden z mieszczan, przedmieszczan i innych ludzi podległych jurysdykcji miejskiej, bez różnicy stanu, nie ważył się zezwalać na urządzanie w swoim domu potajemnych schadzek i na wygłaszanie tam przez ministrów kazań przeciwnych Kościołowi katolickiemu. Pod karą 20 grzywien zakazano trzymać nauczycieli domowych, widząc w tym jedno ze źró-deł szerzenia się „błędów heretyckich". Oporni wobec tych rozporządzeń mieli być wydalani z miasta.

Owe surowe zarządzenia pozostawały jednak najczęściej martwą literą i nie były w stanie powstrzymać rozwoju reformacji. Stopniowe rezultaty działania prawne zaczęły przynosić dopiero w XVII wieku, gdy przeciwko protestantom w mieście występować zaczęły wspólnie władze miejskie, kościelne oraz Try-bunał Koronny. Od lat osiemdziesiątych X V I wieku pojawiały się liczne zakazy przyjmowania do cechów „osób jakimkolwiek sposobem od wiaiy świętej kato-lickiej rzymskiej różnych". Choć zakazy te nigdy nie były w całości przestrze-gane, stały się później podstawą do pozywania starszyzny cechowej przed sądy.

Z inicjatywy biskupa krakowskiego wprowadzono u schyłku X V I wieku zakaz przyjmowania różnowierców do prawa miejskiego, jednak i w tym przypadku — jak to wynika z nagany udzielonej w 1604 roku przez wizytatora biskupiego raj-com lubelskim — nie był on ściśle realizowany. W latach 1605-1627 do prawa miejskiego przyjęto 30 innowierców (na ogólną liczbę 765 osób obdarzonych

tym prawem), zmuszając ich tylko do złożenia zobowiązania, że w przeciągu roku pojednają się z Kos'ciołem. W 1621 roku do walki z reformacją włączy! się Trybunał lubelski, zabraniając odprawiania nabożeństw ariańskich. Wyrok ten, jako niezgodny z kompetencjami Trybunału, został jednak gremialnie oprote-stowany przez szlachtę różnowierczą, niemniej precedens został uczyniony. Sy-tuacja w mieście nie była obojętna również znanemu z zelotyzmu katolickiego królowi Zygmuntowi III Wazie. Jeszcze w czerwcu 1630 roku nakazywał on wła-dzom miejskim, aby „takich schadzek publicznych i zborów [... ] nie dopuścili i wszystkim ministrom z Lublina ustąpić rozkazali i więcej się im na odpra-wowanie publicznych tych nabożeństw wracać nie dopuszczali". Jednocześnie mieszczanom lubelskim — „dla uchronienia się tumultów" — zakazywał uczest-nictwa w publicznych zgromadzeniach i nabożeństwach różnych „sektarzów".

Zmasowana akcja władz świeckich i kościelnych, połączona z tumultami antyróżnowierczymi i działalnością jezuitów — do czego jeszcze powrócę — przyniosła Kościołowi w XVII wieku wyraźne sukcesy. Przez długi jednak czas reformacja w Lublinie, pomimo podejmowanych przeciwko niej kroków, zyski-wała coraz szersze grono zwolenników. Jej rozwój możliwy był w dużym stopniu dzięki przychylności bądź tylko życzliwej neutralności miejscowych starostów.

Początek reformacji w mieście przypadł na okres, gdy starostwo lubelskie znaj-dowało się w rękach sprzyjających reformacji Tęczyńskich: Stanisława i jego syna Jana Chrzciciela. Po nich na kilka dziesięcioleci przeszło w ręce Firlejów, z których dopiero Mikołaj, starosta lubelski w latach 1614-1633, opowiedział się zdecydowanie po stronie katolicyzmu. Reformacja w Lublinie liczyć też mo-gła na wsparcie okolicznej, aktywnej politycznie szlachty, z której spora grupa wchodziła w skład miejskich społeczności zborowych. Te sprzyjające w sumie okoliczności sprawiały, że przez kilka dziesięcioleci miasto nad Bystrzycą stano-wiło jeden z najaktywniejszych ośrodków protestantyzmu w Polsce.

Pomijając Biernata z Lublina, owego — jak go określił A. Kossowski —

„luteranina przed Lutrem", którego poglądy na sprawy Kościoła wykazywały, daleko idącą zbieżność z reformatorem niemieckim, pierwsze ślady reformacji w Lublinie znajdujemy w latach pięćdziesiątych X V I stulecia. W 1556 roku ujawnił się niejaki Marcin, bakałarz lubelski, który zaoferował na synodzie swoje usługi tworzącej się organizacji zborowej. Do pracy duszpasterskiej sposobił się u boku samego Jana Łaskiego, a następnie objął funkcję ministra we Włodzisławiu. Inny mieszczanin lubelski — Jakub Lublinius — był u schyłku lat pięćdziesiątych ministrem u Mikołaja Reja. Lubelczyk znany jest przy tym z tłumaczenia „Psałterza Dawidowego" (1558) i autorstwa wielu pieśni dla potrzeb zborowych.

O początkach zorganizowanej społeczności zborowej w Lublinie mówić mo-żemy jednak dopiero od 1560 roku. W styczniu tegoż roku na synodzie dystryktu

9 6 HENRYK GMITEREK

lubelskiego w Bychawie obecnych było trzech mieszczan lubelskich. Trzy mie-siące później, na kolejnym synodzie, zastanawiano się już, ,jakoby do Lublina ministra zaprowadzić". Z oficjalną prośbą o duchownego zbór lubelski zwró-cił się do synodu w styczniu 1561 roku. Na zjazd do Pińczowa wysłany zo-stał wówczas niejaki Janusz (Lemka?), który w imieniu współwyznawców prosił o ministra, zapewniając jednocześnie o swojej i współbraci wierności dla nowej doktryny, jej poszanowaniu i solidarności z całym obozem reformacyjnym. Proś-bie tej uczynił zadość dopiero synod krakowski z września 1561 roku i skierował do Lublina młodego, świeżo przybyłego ze studiów w Bazylei i Zurychu Stani-sława Paklepkę. Przyjazd Paklepki oznaczał początek funkcjonowania w Lublinie zorganizowanego zboru różnowierczego.

Zarazem jednak działalność Paklepki przypadła na okres pogłębiających się sporów w obozie reformacji małopolskiej, dotyczących zwłaszcza dogmatu Trójcy św. i chrztu dzieci. Doprowadziły one do głębokich podziałów, a następnie w 1565 roku do ostatecznego rozłamu na „zbór większy", kalwiński, i „mniejszy", ariański. W sporze tym pasterz lubelski od początku stanął po stronie przeciw-ników Trójcy i w tym kierunku prowadził powierzony sobie zbór, choć zarazem starał się unikać oskarżeń o odstępstwo od dogmatyki kalwińskiej. W listopa-dzie 1562 roku po spotkaniu w Lublinie z Marcinem Krowickim i Mikołajem Zytną przekonywał korespondencyjnie teologów zuiychskich o bezpodstawno-ści wszelkich podejrzeń o arianizm. Jednocześnie aktywnie uczestniczył jednak w licznych wówczas zjazdach i dysputach, wykładając bez ogródek swe trynito-logiczne poglądy. Wziął też udział w słynnym kolokwium piotrkowskim w 1565 roku, na którym doszło do ostatecznego rozłamu na dwa obozy, zająwszy pozy-cje radykałów ariańskich zarówno w kwestiach społecznych, jak i teologicznych.

Taki rozwój wypadków sprawił, że Lublin stał się jednym z najbardziej wi-docznych ośrodków arianizmu. Charakterystycznym wydarzeniem określającym panujące w tym środowisku nastroje może być wypadek z czerwca 1564 roku, kiedy to należący do zboru Erazm Otwinowski, znany później poeta ariański, dopuścił się podczas procesji Bożego Ciała aktu napadu na niosącego monstran-cję księdza, usiłując mu ją wyrwać i podeptać. Miał to być wyraz jego pogardy dla nauki katolickiej. Akt ten. którego finał rozegrał się na sejmie parczewskim w 1564 roku, gdzie Otwinowskiego bronił m.in. Mikołaj Rej, długo potem był przypominany przez polemistów katolickich jako symbol bluźnierstw i wszel-kiego zła uosabianego przez „nowych arianów".

Siedzibą zboru i funkcjonującej przy nim szkoły była kamienica Tęczyńskich, Stanisława i Jana Chrzciciela, sprawujących kolejno — jak już wspomniałem — urząd starosty lubelskiego. Mieściła się ona w obrębie murów miejskich, tuż obok dzisiejszej katedry. Po śmierci w 1563 roku Jana Tęczyńskiego szkoła została przeniesiona do Bełżyc, nabożeństwa zaś odprawiane były w domu samego

Paklepki, zapewne kilka kroków poza murami miasta (być może na miejscu dzisiejszej katedry).

Ariański zbór lubelski, pomimo różnorodnych trudnos'ci, przeżywał pod kierunkiem Paklepki wyraźny rozwój. Wśród jego członków znajdziemy zarówno

„braci bogatych, jak i ubogich", rzemieślników, kupców, aptekarzy i lekarzy.

Sporadycznie spotykamy też szlachtę; poza wspomnianym już Otwinowskim wymienić można np. stolnika lubelskiego Jakuba Ostrowskiego. Nie udało się jednak Paklepce doprowadzić do pełnej stabilizacji doktrynalnej. Wyraźnie pokazało się to po jego śmierci w wyniku zarazy w 1567 roku, kiedy w gminie lubelskiej wielu zwolenników zyskał tzw. judaizantyzm, zaszczepiony tu przez popa Ezajasza, wygnańca z Moskwy, i lubelskiego kupca Walentego Krawca.

Nowy okres w dziejach lubelskiego arianizmu zaczął się wraz z osiedleniem się tutaj w 1570 roku tzw. braci kujawskich z Janem Niemojewskim i ministrem Marcinem Czechowicem na czele.

Lublin stał się wówczas głównym ośrodkiem ideowym polskiego antytryni-taiyzmu, zaś do samego Czechowica przylgnął przydomek „nurzałowskiego pa-pieża". Ten potomek skromnego mieszczanina ze Zbąszynia był już wtedy w obo-zie polskiej reformacji postacią szeroko znaną. Miał za sobą podróż po głównych centrach reformacyjnych Europy, w Genewie rozmawiał z samym Janem Kalwi-nem, bawił w środowiskach anabaptystycznych na Morawach, przez kilka lat przebywał na dworze Mikołaja „Czarnego" Radziwiłła w Wilnie, gdzie poznał grupującą się tam czołówkę intelektualną obozu reformacyjnego. Po śmierci Ra-dziwiłła przeniósł się na Kujawy, gdzie m.in. dokonywał pierwszych w Polsce aktów ponurzenia (powtórnego chrztu). Ewolucja jego poglądów religijnych, dla których zyskiwał coraz więcej zwolenników, zawiodła go na pozycje unitary-styczne, w kwestiach społecznych zaś stał się zwolennikiem skrajnie radykalnych haseł antyfeudalnych i pacyfistycznych.

Pod kierunkiem Czechowica i Niemojewskiego ariański zbór lubelski prze-żył swój najlepszy okres. Grupował on ludzi o różnym poziomie umysłowym i różnym stopniu zamożności. W życiu gminy uczestniczyły najbardziej znane rodziny lubelskiego mieszczaństwa, jak Krokierowie, Balcerowicowie, Naborow-scy, spore grono lekarzy (m.in. autor wielu pism medycznych Piotr Ciachow-ski) i księgarzy. Odrębną grupę stanowili cudzoziemcy (Szkoci, Holendrzy, An-glicy). Niemojewskiemu, wrośniętemu w miejscowe środowisko poprzez oże-nek z Agnieszką, córką wojewody ruskiego Piotra Firleja, udało się pozyskać dla gminy liczne grono zwolenników spośród okolicznej szlachty. Członkami zboru byli m.in. Orzechowscy, Lasotowie, Otwinowscy, Lubienieccy, Suchodol-scy, Gózdzie, ZielińSuchodol-scy, KazimierSuchodol-scy, Gorzkowscy czy Zaporscy. Wielu z nich, pełniąc różne urzędy ziemskie, potrafiło zyskać sobie znaczny autorytet wśród ogółu szlachty. Odgrywał nadto Lublin rolę swoistego „superzboru" (określenie

7 Lublin w dziejach i kulturze Polski

9 8 HENRYK GMITEREK

W. Urbana), do grona jego członków bowiem zaliczali się też mieszkańcy Beł-życ, Piask, Urzędowa, Kresnegostawu, Lewartowa i innych okolicznych miej-scowości.

O miejscu i roli zboru lubelskiego rozstrzygała jednak nie tylko liczebność i skład społeczny grupującej się w nim społeczności. Decydował o tym przede wszystkim fakt, że Czechowic stał się głównym ideologiem całego polskiego obozu unitariańskiego. W wydanych w 1575 roku „Rozmowach chrystyjańskich"

zebrał całokształt doktryny ariańskiej, zarówno w kwestiach teologicznych, jak i społeczno-politycznych, nie kryjąc przy tym ambicji jej kodyfikatora. Ów swo-isty katechizm zborowy wywołał co prawda głosy krytyczne wewnątrz samego obozu antytrynitarskiego, zwłaszcza na Litwie, gdzie otwarcie przeciwko zamy-kaniu się arian przed światem zewnętrznym występował Szymon Budny. Czecho-wicowi jednak na licznych synodach, w których uczestniczył, udało się złamać pojawiającą się opozycję. W słynnym sporze „o urząd miecza" minister lubel-ski narzucił — przynajmniej formalnie — swoje stanowisko całemu Kościołowi.

Oznaczało to w konsekwencji wyrzeczenie się przez arian sprawowania jakich-kolwiek urzędów świeckich, nieuciekanie się do sądów, niebranie udziału w ja-kiejkolwiek wojnie, sprzeciw wobec kary śmierci, unikanie wszelkiej przemocy.

Oznaczało to również, że „chrystyjanie" nie mogą korzystać z pracy poddanych, że powinni żyć z pracy własnych rąk.

Czechowic, który bądź to z potrzeb zborowych, bądź w zapale polemicznym często wówczas chwytał za pióro (wydał m.in. „Zwierciadełko panienek chry-styjańskich. . . " (1582); „Epistomium na Wędzidło ( . . . ) księdza Hieronima Po-wodowskiego" (1583); „Wujek to jest krótki odpis na pisanie ks. Jakuba Wujka"

(1590); był też autorem przekładu Nowego Testamentu wydanego dwukrotnie (1577, 1594), należał bez wątpienia do najtęższych umysłów zborowych. Dorów-nywał mu Niemojewski, autor kilku publikacji książkowych, m.in. „Obrona prze-ciw niesprawiedliwemu obwinieniu..." (1583); „Ukazanie, że Kościół Rzymski Papieski nie jest apostolski..." (1583). Przelotnie ze zborem lubelskim związany był także Andrzej Lubieniecki, autor oryginalnej historii Polski („Poloneutychia albo Królestwa Polskiego szczęście..."), pozostałej jednak aż do naszych czasów w rękopisie.

Również inni zborownicy (Jan Balcerowic, Jan Kokot) znani są z niepo-śledniej formacji intelektualnej, o czym świadczy ich korespondencja z Faustem Socynem, dotycząca zawiłych często kwestii teologicznych.

Stopniowo jednak radykalizm Czechowica prowadzący do samoizolacji arian w społeczeństwie i kierujący ku nim narastającą falę nienawiści zaczął znajdo-wać przeciwników w obrębie samej gminy lubelskiej. Symptomem tego stało się zerwanie ze zborem młodego lekarza Kaspra Wilkowskiego, który w 1583 roku opublikował w Wilnie „Przyczyny nawrócenia do wiary powszechnej od sekt

no-wokrzczeńców samosateńskich", nie kryjąc tam swoich rozterek wewnętrznych związanych z przynależnością do zboru mniejszego i krytycyzmu wobec poczy-nań jego zwierzchników. Odpowiedział mu Niemojewski, ale zarysowująca się nieufnos'ć wobec kierownictwa zboru, zwłaszcza wśród jego szlacheckich człon-ków, była coraz wyraźniejsza. Nadzieje na ewolucję ruchu ariańskiego w kierunku ideologicznego przystosowania go do rzeczywistości społeczno-politycznej rów-nież w Lublinie coraz częściej zaczynano wiązać z osobą Fausta Socyna, którego pozycja stawała się w Kościele coraz mocniejsza. Imponował on szczególnie młodszym członkom zboru dążeniem do nadania doktrynie wymiaru intelektu-alnego, racjonintelektu-alnego, postulował odrzucenie wszystkiego, co nadawało ariani-zmowi cechy sekciarstwa (m.in. anabaptyzmu) i odstręczało od niego zwłaszcza szlachtę. Kontakty z Socynem, często wbrew Czechowicowi i Niemojewskiemu, utrzymywali Lubienieccy, Orzechowscy, Stojeńscy. Z upływem lat widać było coraz wyraźniej, że dotychczasowego oblicza zboru na dłuższą metę nie uda się utrzymać.

Przełom nastąpił w 1598 roku. Niemal nazajutrz po śmierci Jana Niemojew-skiego z funkcji ministra zboru lubelNiemojew-skiego usunięty został również Czechowic.

Wprawdzie próbował on bronić jeszcze swoich racji, nawet kosztem rozłamu w zborze, ale jego zwolennicy, rekrutujący się głównie z warstw plebejskich. nie byli już w stanie odwrócić kierunku ewolucji. Czechowic, zgorzkniały i osamot-niony, zmarł w roku 1613.

Kierownictwo zboru lubelskiego przeszło w ręce nowej generacji wyznaw-ców unitaryzmu. Na jego czele stanął Krzysztof Lubieniecki, którego wspierał doświadczony już działacz zborowy, autor szeregu traktatów teologicznych i po-lemicznych — Walenty Smalc. Oznaczało to zwycięstwo nurtu umiarkowanego, szlacheckiego, poszukującego kompromisu ze światem zewnętrznym. W ślad za tym następowały w obrębie gminy lubelskiej zasadnicze przeobrażenia we-wnętrzne. Zmieniał się na korzyść bogatego patrycjatu i szlachty skład społeczny zboru, zanikały radykalne hasła społeczne. Według ustaleń S. Tworka w XVII wieku przez zbór ariański w Lublinie przewinęły się 32 rodziny szlacheckie, 16 rodzin bogatych rzemieślników i kupców oraz 6 rodzin lekarzy, aptekarzy i cyrulików. Jednocześnie odrodzenie się Rakowa, który od 1602 roku przejął rolę głównego centrum arianizmu, sprawiło, że znaczenie Lublina w całokształ-cie ruchu stało się drugorzędne — spadł on do roli jedynie ośrodka lokalnego.

Najpierw siedzibą zboru ariańskiego była kamienica należąca do Orzechow-skich (później Lubienieckich) znajdująca się przy ulicy Kowalskiej. Tutaj odpra-wiane były nabożeństwa, tutaj też zapewne odbywały się zwoływane do Lublina synody. Zjazdów takich zorganizowano tu przynajmniej sześć. Około 1618 roku Kasper Jaruzel Brzeziński darował gminie z przeznaczeniem na zbór inną ka-mienicę, tzw. Minczarską, przy ul. Olejnej, ale komplikacje prawne związane

1 0 0 HENRYK GMITEREK

z jej przejęciem uniemożliwiły realizację tego zamiaru. Po odejściu w 1605 roku Smalca do Rakowa samodzielnym przewodnikiem duchowym gminy był przez długie lata Krzysztof Lubieniecki. Jemu też przyszło być świadkiem kryzysu i ostatecznego upadku zboru w Lublinie. Najpierw w 1627 roku doszło w wyniku tumultu wyznaniowego do zburzenia zboru, a następnie Trybunał zabronił jego odbudowy. Nabożeństwa zostały przeniesione na pewien czas do Piask. Mimo zakazów sądowych zbór został odbudowany i w 1629 roku znowu funkcjonował.

Ostateczny nakaz jego zamknięcia został wydany przez Trybunał w 1635 roku.

Z tą datą należy wiązać kres zboru ariańskiego w Lublinie, aczkolwiek kon-tynuatorów tradycji unitariańskich spotykać będziemy tutaj jeszcze przez wiele lat. Dopiero konstytucja sejmu w 1658 roku o wygnaniu arian z Polski położyła społeczności ariańskiej w Lublinie ostateczny kres. Wzmianki o przyjmowaniu przez ostatnich arian lubelskich chrztu w obrządku katolickim pochodzą ze stycz-nia 1663 roku. Zamykają one ostatecznie stuletnie dzieje braci polskich w grodzie nad Bystrzycą.

Obok gminy ariańskiej znajdujemy w Lublinie także wyznawców obrządku kalwińskiego. Rozłam, do którego doszło w latach sześćdziesiątych X V I wieku, osłabił siły żywotne kalwinizmu, nie doprowadził jednakże do jego całkowi-tego upadku. Początkowo nabożeństwa odprawiane były po prywatnych domach przez ministrów przybywających do Lublina z Kurowa, Opola i innych pobli-skich miejscowości. Pełna restytucja gminy nastąpiła zapewne w 1584 roku, kiedy superintendent małopolski Franciszek Jezierski, sam rezydujący w Kuro-wie, skierował do Lublina na stałe katechistę Bartłomieja. Siedzibą zboru stała się kamienica Adama Gorajskiego, a następnie zakupiony dom na przedmie-ściu w sąsiedztwie klasztoru Karmelitów. Sąsiedztwo to prowadziło do czę-stych konfliktów, w rezultacie wyrokiem sądowym z 1619 roku kalwini utra-cili miejsce swych spotkań. Zbór znalazł przejściowo siedzibę w kamienicy Leszczyńskich, a następnie Spinków. Po zburzeniu go w 1627 roku schronie-nia udzieliła mu w swym dworze Barbara Słupecka, kasztelanka lubelska, a gdy i to miejsce zostało w 1628 roku zaatakowane przez tłum, nabożeństwa zo-stały przeniesione do kamienicy księżnej Zasławskiej, wojewodziny wołyńskiej, na Krakowskim Przedmieściu. Była to ostatnia siedziba zboru kalwińskiego w Lublinie.

O składzie społecznym gminy kalwińskiej wiemy niewiele. Z pewnością po-ważny odsetek stanowili w niej cudzoziemcy, czego dowodzi choćby postano-wienie synodu z 1595 roku nakazujące ministrowi utrzymywanie przy swoim

O składzie społecznym gminy kalwińskiej wiemy niewiele. Z pewnością po-ważny odsetek stanowili w niej cudzoziemcy, czego dowodzi choćby postano-wienie synodu z 1595 roku nakazujące ministrowi utrzymywanie przy swoim

W dokumencie Lublin w dziejach i kulturze Polski (Stron 91-103)