• Nie Znaleziono Wyników

Tożsamość kulturowa kazachstańskich Polaków

4.1. Tożsamość kulturowa na tle biograficznym

4.1.1. Historie życia osób z „pokolenia dziadków”

4.1.1.1. Pani Olesia ( Narrator 1 dd )

„Ja stary człowiek, nie rosyjski” Pani Olesia urodziła się w roku 1918 w obwodzie Żytomierskim w małej wiosce Słoboda Czer-nieckaja. Tam ukończyła sześć klas w szkole polskiej. W 1933 roku szkołę, do której uczęsz-czała, przeorganizowano na ukraińską. W roku 1936 narratorka wraz z rodziną zesłana została do Kazachstanu, gdzie – podobnie jak jej rodzice – całe życie pracowała w kołchozie. Mieszka w Jasnej Polanie, jej dzieci mieszkają w tej samej wiosce, natomiast wnuki studiują w Polsce.

Wywiad przeprowadzałam w domu narratorki. Pani Olesia ma zamiłowanie do czyta-nia, z tego powodu obecnie, gdy w Jasnej Polanie otwarto Dom Polski, wypożycza tam dużo literatury w języku polskim. Interesują ją głównie książki historyczne. Przyzwyczajona do wizyt, przyjęła mnie bardzo otwarcie, jednak trochę się speszyła z powodu braku porządku w domu: „przepraszam, że tak wszystko porozrzucane, remont robię, może tu na werandzie porozmawiamy”. Po zapewnieniu, że nie przeszkadza mi remont, zgodziła się pokazać dom.

Mimo że faktycznie pokoje były odnawiane, w mieszkaniu i tak było wszystko starannie poukładane, a w sypialni ( gdzie remont był ukończony ) na ścianach wisiały obrazy, na sto-liku stał krzyż, obok niego – różaniec, obrazki Maryi i Jezusa.

Pani Olesia jest osobą o mocnej identyfikacji z polskością, którą tworzą przede wszyst-kim: pochodzenie ( świadomość korzeni, emocjonalny stosunek do ojczyzny historycznej ), religia katolicka i polski język.

Pierwszym najważniejszym obszarem, który pani Olesia utożsamia z polskością, jest reli-gia katolicka.

Religia katolicka

Z narracji biograficznej pani Olesi wynika, iż jest osobą głęboko wierzącą. „Ja i obraz mam i krzyż, i różaniec, a jakże ? Ja stary człowiek, nie rosyj-ski…”  834.

Początkiem ukształtowania się takiej postawy było wychowanie w rodzinie należącej do wspólnoty katolickiej. Niejednokrotnie w swojej wypowiedzi pani Olesia wspomina o religijności ojca. W patriarchalnej rodzinie nie było możliwości wyboru, nikt nie kwestio-nował wartości niejako narzucanych przez niego.

„Moja rodzina była bardzo pobożna, i polski język oni… tak jak ojciec powiedział, tak i było”.

W analogii do okresu dziecięcego otoczenie zewnętrzne kształtuje postępowanie narra-torki w dalszym życiu.

„W naszej wiosce był kościół, nowy wielki, zbudowany. Pamiętam, jak kościół budował się, a najpierw była kaplica. U nas była wioska maleńka. Tam Polaków było mało, a większość była Ukraińców. Potem zbudowali kościół. No, za sowietów ten kościół zrujnowali. Od razu zrobili klub, a potem ziarno tam zsypali, jeszcze przed wysłaniem naszym. A w 36 roku nas wysłali. My potem nigdzie nie modliliśmy się. W domu, jak był czas. A czasu było mało, trzeba było pracować, kołchozy budować”.

Jak widzimy z tej relacji, religia, która była bardzo ważna w życiu pani Olesi, traci swoje priorytetowe znaczenie na rzecz pracy. Przy czym w tym miejscu, podobnie jak w przypadku relacji rodzinnych, widoczne jest bezdyskusyjne przyjmowanie zewnętrznych norm: „trzeba było pracować”.

„Mój ojciec był bogobojny. A komendant przyjdzie i krzyczy: »Was siuda priwiezli molitsia ? Wy podochnitie zdieś kak rudyje myszy! Ja was kak woźmu,

834 Wypowiedzi osób mówiących po polsku były redagowane o tyle, o ile niejasne sformułowania bądź używanie słów z innych języków mogły zakłócić zrozumienie sensu cytowanych fragmentów wywiadów. W momentach, gdzie treść wypowiedzi była czytelna, cytaty pozostawiam bez zmian.

to was i zdies nie budet widno i zdieś nie budet widno. Nado rabotat!«  835. I prawi-dłowo on mówił, trzeba pracować, trzeba budować, trzeba lepić te lepianki! To my i budowaliśmy, budowaliśmy… i już we wrześniu czy w październiku już śnieg wiał, marzli w tej pałatce, to my już przeprowadzili się do domu. A w każdym domku jeden pokój i dwie rodziny. Tam osiem człowiek, osiem ludzi, dusz. I tak żyliśmy. A jak już przeprowadziliśmy się, to nie było gdzie się zbierać, by się modlić”. Ta relacja opisująca dalszy etap w życiu pani Olesi jest bardzo podobna do poprzedniej, znów praktykowanie religii rywalizuje z koniecznością ( przymusem ) pracy. Znów bohate-rem narracji nie jest narratorka tylko jej ojciec. Swoją obecność w relacji pani Olesia zazna-cza przez zaimek „my”. Zatem przeszłość w narracji jest cały zazna-czas ukazywana przez pryzmat tożsamości zbiorowej.

„O! W tamtych czasach pamiętało się! Bardzo. I na Ukrainie i w Kazachstanie. Różne były święta. Było to wszystko zapamiętane i wypełniało się. A teraz już ksiądz przyjechał. Teraz ono odnawia się. Jak powiedzieć, ono wszystko zmienia się. I życie, tak jak człowiek, tak i życie. I tak ono zmienia się. Tak i święta, zaraz nowych dużo jest”.

O osobistym zaangażowaniu badanej w życie religijne świadczy przede wszystkim emo-cjonalność, z jaką opowiada o „tamtych czasach”. Kiedy badana zaczyna mówić o teraźniej-szości, to również na płaszczyźnie religijnej pojawia się tożsamość zbiorowa. Gdy została zapytana o najważniejsze wydarzenie w jej życiu odpowiedziała: „Kościół odbudowali-śmy!  836 Wszyscy się cieszyli, to było bardzo ważne. Przyjechał ksiądz, odprowadził mszę, to my tam wszyscy zebraliśmy się”.

Podstawowymi elementami życia religijnego, które się pojawiają w relacji pani Olesi, były wspólne modlitwy oraz obchodzenie świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Warto zauważyć, że chociaż pani Olesia mówi o tym, iż zarówno wcześniej, jak i obecnie w kalen-darzu katolickim funkcjonuje wiele innych świąt, nie wymienia żadnych innych niż te, o któ-rych wspomina wyżej. Przy czym należy zaznaczyć, że głównym elementem obchodzenia świąt w czasach stalinowskich była wspólna modlitwa. Bowiem brak księdza, dni wolnych oraz tragiczne warunki bytowe uniemożliwiały celebrowanie świąt w inny sposób.

„Jakie były dania ? Boże mój!!! Jak my żyli…, co było, to my i jedliśmy…, a teraz można wymyślać, jest z czego. I można wymyślać różne potrawy. Pie-czemy… różne zdobne…, a dlaczego ja go pieczę ? W sklepach wszystko jest.” Życie religijne w narracji pani Olesi ewoluuje wraz z zewnętrznymi przemianami. Wcze-śniej „rolę strażnika religii” w życiu pani Olesi pełniła rodzina i grupa społeczna, obec-nie kościół: „Boże Narodzeobec-nie i Wielkanoc u nas i w kościele, teraz, bardzo dobrze, ładobec-nie obchodzisz”.

835 Was siuda priwiezli… – Modlić się przyjechaliście ? Zdechniecie tu jak rude myszy, jak się wezmę za was, to nigdzie was i tu nie będzie widać, i tu! Trzeba pracować.

836 Jak widzimy, zamiast „zbudowaliśmy” narratorka używa słowa „odbudowaliśmy”. Użycie tego wyrazu sugeruje „odrodzenie się kościoła”, a nie jego „powstanie”.

Język

Gdy zapytałam się, w jakim języku możemy rozmawiać, pani Olesia odpowiedziała: „Pożalujsta, ja mogu i po polski, konieczno ja po polski nie tak eto…”  837. W trakcie roz-mowy przekonałam się, iż narratorka swobodnie posługuje się językiem polskim. Oczy-wiście jej zasób słów w niektórych momentach był niewystarczający, niemniej, biorąc pod uwagę, że narratorka mieszka w Kazachstanie od 1936 roku, ta kwestia wydaje się być zrozumiałą.

Naukę narratorka rozpoczęła w polskiej szkole na Marchlewszczyźnie – rejonie, gdzie przeprowadzano „eksperyment polonijny”. Edukacja ta po sześciu latach niestety została przerwana na długi okres. W 1933 roku szkołę, do której uczęszczała pani Olesia, zamknięto, a w jej miejsce otworzono ukraińską.

„Nam było bardzo trudno, z polskiego rozumiesz na ukraiński, ale jakoś się uczyliśmy, nie rzuciliśmy”.

Po zesłaniu język polski był używany już jedynie w domu.

„My, swoje ludzie, jak i po ukraińsku i po polsku. A najwięcej trzeba było po rosyjsku, bo byliśmy pod komendanturą. Przywieźli nacialstwo  838, trzeba było zrozumieć ich, tak nauczyliśmy się po rusku. A w domu po polsku”.

Jak mówi narratorka, polski język z czasem zaczął odchodzić w zapomnienie. Póki żyli jeszcze jej rodzice, w domu mówiono po polsku, nawet starała się uczyć tego języka swoje dzieci. Niestety, z czasem w domu też zaprzestano mówić po polsku: rodzice pani Olesi zmarli, a dzieci po tym, jak poszły do szkoły, całkowicie przeszły na rosyjski. Odrodzenie języka polskiego w życiu pani Olesi zaczęło się w latach dziewięćdziesiątych wraz z pro-pagowaniem kultury polskiej w Kazachstanie. Dzięki książkom, nabożeństwom w języku polskim czy też kontaktom z przyjeżdżającymi osobami z Polski pani Olesia zaczęła przypo-minać sobie język przodków.

„Teraz jeśli trzeba, to po polsku rozmawiam. A z dziećmi to tak… Do mnie przyjeżdżali z Polski. A to w zeszłym roku już trzy grupy u mnie były. Studenci. Tam jest takie w Warszawie… jacyś artyści. To oni przyjeżdżali tu, spektakli dawali, u mnie byli. Oni przyjeżdżali, a tu mało kto wie polski język. Oni do mnie, choć jak ja rozmawiam ? Ale my tak razem rozmawialiśmy. Ciekawie było…”. Pochodzenie, świadomość narodowościowa

Pani Olesia uważa się za Polkę, jest dumna ze swego pochodzenia, z tego, że jako jedna z nielicznych zna, rozumie język polski.

„Ja jestem Polką, u mnie wszyscy byli i pradziadek, i prapradziadek! I tak i ja”.

837 Pożalujsta… – Proszę, mogę i po polsku, chociaż ja polsku nie tak, żeby…

838 nacialstwo – kierownictwo

Więzi rodzinne, pochodzenie są bardzo ważnym obszarem w życiu pani Olesi. „Moja rodzina wywodzi się z Jasnej Góry z Polski. To mój prapradziad Julian przyjechał z Polski i w naszej wiosce ożenił się. I to nasza rodzina poszła z tego Polaka. U mnie i tato i mama byli Polakami […] ja lubię Polskę. Dlatego że moje korzenie są z Polski. Tam u mnie jest rodzina. Tam moja siostra była w Polsce. Ona zmarła, a dzieci żyją, no a teraz wnuki tam… Ja często czytam te książki polskie i szukam nazwiska Białeckich, to moja tam rodzina. To mego ojca brat wyjechał, jego syn był w polskiej armii Kościuszki, tam służył. I mojej siostry mąż, też tam był gdzieś. On zabrał rodzinę. No siostra to już dwa lata jak umarła. Ona miała sześcioro dzieci: 3 synów i 3 córki. Rodzina wielka. Pisali listy, a teraz ja już nie mogę pisać, mi te ręce się trzęsą i już nie mogę pisać. Siostra umarła, a oni nas dobrze nie znają, dzieci siostry. Moja wnuczka u nich była”. Z wypowiedzi tej wynika, iż pani Olesia bardzo się interesuje historią swego rodu, pró-buje odszukać w polskiej literaturze rodowe nazwisko, podtrzymywała tak długo, jak mogła, kontakt z daleką rodziną z Polski.

Rozumienie ojczyzny

Mimo że (  jak widzieliśmy z poprzedniej wypowiedzi ) pani Olesia jest bardzo mocno emocjonalnie związana z Polską, to jednak Ukrainę nazywa swoją ojczyzną:

„Ojczyzna to Ukraina. Ja tam rodiłas'  839, a teraz już co ? Tam rodilis', a tu będziemy…  840 Poumierali. Nas już bardzo mało zostało. Z naszej wioski zostało tylko dwie kobiety. Może ty wiesz Ludka Marczewska. Nu młodsze jeszcze, te, które mieli po sześć lat”.

Konkludując – na budowanie tożsamości pani Olesi w okresie dzieciństwa miała wpływ przede wszystkim rodzina oraz szkoła, w której uczyła się języka polskiego. Przez całe póź-niejsze życie podstawowe wartości zapoczątkowane w rodzinie zostały zachowane. Obecnie podtrzymywaniu tej tożsamości służy kościół oraz pogłębianie wiedzy przez polską litera-turę. O ile przeszłość jest postrzegana przez pryzmat tożsamości grupowej, to w teraźniej-szości akcent pada na tożsamość indywidualną. Po pierwsze dlatego, iż dzieci narratorki nie podzielają tak głęboko jej stylu życia, po drugie – znajomość języka polskiego odróżnia panią Olesię od bardzo jej bliskiej grupy religijnej:

„Bardzo mało wiedzą, tu jest taka jedna, mówi – »ja modlę się, a nie rozumiem co«”.

839 rodiłas' – urodziłam się

840 W tym momencie warto zaznaczyć, że określenie ojczyzny jako miejsca, w którym się urodziła osoba badana może wynikać nie tylko z sentymentalnego przywiązania się do tego kraju, ale również z rozumienia samego terminu. W języku rosyjskim Rodina ( Ojczyzna ) pochodzi od słowa Rod ( Ród ) lub też w potocznym rozumieniu funkcjonuje jako pojęcie pochodzące od czasownika rodit'sia ( urodzić się ). Dlatego też warto zwrócić szczególną uwagę na znaczenie, które mogą mieć inne miejsca/terytorium dla narratorów nie określane mianem ojczyzny.

Dzięki znajomości języka pani Olesia jako jedna z nielicznych ze swojej grupy pokole-niowej korzysta z zasobów biblioteki Domu Polskiego:

„Ja pójdę uzbieram sobie. Mnie ciekawi historia Polski, jak ta Polska budowała się. Ona nie była taka jak teraz. Oj, oj nie… Ja takie książki brałam specjalnie, by dowiedzieć się, jak ona powstała ta Polska. Jaka ona była biedna! Tam że Rosja komandowała  841 tam, w tej Polsce, kto chciał. To teraz, teraz ona stała jak gospodarstwo  842. Było… O jej… Ja lubię pisarzy polskich. Sienkiewicz, Mickiewicz, ich było dużo i kobiety były. Czytam, ja lubię czytać. Romanów nie. A takie historyczne, życiowe, o takie mnie ciekawią”.

Czytanie dla pani Olesi stało się też bardzo wartościowym sposobem spędzania czasu wolnego oraz radzeniem z niepokojem okresu wieku starszego:

„Ja już dużo przeczytałam. Ja jak czytam, to zapominam swoją starość. To ciekawe, to ciekawe czytać”.