• Nie Znaleziono Wyników

Przyjaźń po chrześcijańsku. Od sympatii do przyjaźni

W dokumencie Wprowadzajcie Słowo w czyn (Stron 150-157)

- Czym jest dla was przyjaźń? Napiszmy kilka zdań: „Przyjaźń to...”

- Z pewnością przyjaźń jest związana z sympatią. Czy jednak przy-jaźń a sympatia to to samo? Posłuchajmy analiz kard. Wojtyły. Następ-nie każdy Następ-niech powoli przeczyta i podkresli zdania ważne dla Następ-niego.

Po czym podzielimy się tym, co podkreślone.

Słowo „sympatia” jest pochodzenia greckiego, składa się z

prze-drostka syn (wraz z kimś) oraz rdzenia pathein (doznawać). Dosłownie więc sympatia oznacza tyle co „współ-doznawanie”. Znaczenie wyrazu wskazuje na dwa momenty, które zawierają się w sympatii, a to na mo-ment pewnej wspólności czy też wspólnoty, wyrażonej przedrostkiem, oraz na moment pewnej bierności („doznawać”), wyrażonej rdzeniem.

Z tej racji sympatia oznacza przede wszystkim to, co „się dzieje” po-między ludźmi w dziedzinie ich uczuć – to, przez co przeżycia emocjo-nalno-afektywne łączą ludzi. Trzeba przy tym wyraźnie zaakcentować, że to „dzieje się” z nimi, a nie – że jest ich dziełem, owocem aktów woli.

Sympatia jest raczej przejawem doznawania niż działania: ludzie ule-gają jej w sposób nieraz dla siebie niezrozumiały, a wola zostaje wcią-gnięta w orbitę wzruszeń i uczuć, które zbliżają człowieka do człowieka bez względu na to, czy jeden z nich świadomie wybrał drugiego jako przedmiot miłości. Sympatia to miłość czysto uczuciowa, w której decy-zja woli i wybór nie odgrywają jeszcze właściwej roli. Wola co najwyżej przyzwala na fakt sympatii oraz na jej kierunek.

Jakkolwiek etymologicznie sympatia zdaje się mówić o miłości uczu-ciowej „pomiędzy” osobami, to jednak często myśli się i mówi o sympa-tii „do” jakiejś osoby. Kiedy osoba jakaś jest mi sympatyczna, wówczas w moim polu odczuwania znajduje się ona jako „przedmiot”, które-mu towarzyszy pozytywny wydźwięk uczuciowy, a wydźwięk ten ozna-cza równocześnie jakieś „plus” dla samej osoby. Owo „plus” rodzi się wraz z sympatią i wraz z nią też może obumrzeć, zależy ono bowiem właśnie od uczuciowego nastawienia tej osoby, która jest przedmiotem sympatii. Inna rzecz w tym, że owo na sympatii tylko oparte „plus”

osoby może się zmienić stopniowo w gruntowne przekonanie o jej war-tości. ...Słabość sympatii leży w tym, że bierze ona w posiadanie uczucie i wolę człowieka często niezależnie od obiektywnej wartości osoby, do której się zwraca. Wartość uczucia zastępuje poniekąd wartość osoby (przedmiotu sympatii).

Słabość sympatii płynie, jak widać, z niedostatecznej jej obiektyw-ności. W parze z tym jednak idzie wielka subiektywna siła sympatii, która też nadaje ludzkim miłościom ich subiektywną wyrazistość. Samo rozumowe uznanie wartości drugiej osoby, choćby najrzetelniejsze, nie stanowi jeszcze miłości (tak jak nie stanowi też upodobania, o czym była mowa na początku tego rozdziału). Dopiero sympatia ma tę moc,

że przybliża ludzi do siebie, w sposób dla nich odczuwalny, w sposób doświadczalny. Miłość zaś jest doświadczeniem, a nie dedukcją tylko.

Sympatia stawia jedną osobę w kręgu drugiej jako kogoś bliskiego, sprawia, że „czuje się” poniekąd całą jego osobowość, że żyje się w jego kręgu, odnajdując go równocześnie co krok w swoim własnym.

Właśnie dlatego sympatia jest dla ludzi doświadczalnym i sprawdzal-nym przejawem miłości (o który tak bardzo chodzi pomiędzy kobietą a mężczyzną). Dzięki niej czują oni swoją wzajemną miłość, a bez niej gubią ją niejako i pozostają w jakiejś – znów odczuwalnej – próżni.

Dlatego też wydaje się im zwykle, że w momencie, w którym urywa się sympatia, kończy się także miłość.

- Co jest największą „słabością” sympatii?

- Na jakim poziomie sympatia musi być uzupełniona? Co bardziej łączy osoby jako osoby wolne?

A jednak sympatia nie jest bynajmniej całą miłością, tak jak wzrusze-nie i uczucie wzrusze-nie jest całym życiem wewnętrznym osoby ludzkiej, jest tyl-ko jednym z jego elementów. Elementem głębszym i daletyl-ko bardziej za-sadniczym jest wola, ona też jest władzą powołaną do tego, aby kształ-tować miłość w człowieku i pomiędzy ludźmi. Stwierdzenie to jest ważne z tego względu, że miłość pomiędzy kobietą a mężczyzną nie może po-zostawać na poziomie samej sympatii, ale musi się stawać przyjaźnią.

W przyjaźni bowiem – inaczej niż w samej sympatii – rozstrzygający jest udział woli. Ja chcę dobra dla ciebie, tak jak chcę go dla siebie samego, dla mojego własnego „ja”. Tym wzorem można by ująć treść i strukturę przyjaźni. Występuje w nim, jak widać, benevolentia, czy-li życzczy-liwość (ja chcę dobra dla ciebie), oraz znamienne „zdwojenie”

podmiotu, zdwojenie „ja”: moje „ja” i twoje „ja” stanowi moralną jedność, jednakowo życzliwie bowiem odnosi się wola do obu. Siłą fak-tu więc twoje „ja” staje się niejako moim, żyje w moim „ja”, tak jak ono samo w sobie. Tym tłumaczy się samo słowo „przyjaźń”. Zawarte w niej zdwojenie „ja” uwydatnia momenty osobowego zjednoczenia, które przyjaźń niesie wraz z sobą.

- Czy zatem sympatia nie liczy się w przyjaźni? Odpowiedzmy na podstawie poniższego tesktu.

Zjednoczenie to jest inne niż w sympatii. Tamto opiera się wyłącz-nie na wzruszeniu oraz uczuciu, a wola tylko przyzwala. W przyjaźni natomiast wola sama się angażuje. I dlatego przyjaźń bierze istotnie w posiadanie całego człowieka, jest ona jego dziełem, zawiera w sobie wyraźny wybór osoby, drugiego „ja”, do którego się zwraca, podczas gdy to wszystko w granicach sympatii jeszcze się nie dokonało. I na tym polega właśnie obiektywna siła przyjaźni. Ta ostatnia potrzebuje jed-nakże uwydatnienia w podmiocie, jakby subiektywnego akcentu. I tego znów dostarcza sympatia. Sama ona jeszcze nie jest przyjaźnią, stwarza jednakże warunki do tego, ażeby przyjaźń pomiędzy dwiema osobami mogła zaistnieć, a skoro już zaistnieje, ażeby mogła posiadać swoją podmiotową wyrazistość, swój klimat i swoją temperaturę uczuciową.

Samo bowiem obustronne i wzajemne „chcę dobra dla ciebie”, chociaż stanowi rdzeń przyjaźni, pozostaje jednak jakby zawieszone w próżni, gdy pozbawi się je tej temperatury uczuciowej, której właśnie dostarcza sympatia. Nie sposób owego „chcę dobra dla ciebie” zastąpić samym uczuciem, niemniej w oderwaniu od uczucia wydaje się ono zimne i niekomunikatywne.

- Słuchając dalszego tekstu, znów podkreślmy, to co wg nas najważ-niejsze:

Z punktu widzenia wychowania miłości zarysowuje się tutaj przej-rzysty postulat: trzeba sympatię przekształcić w przyjaźń, a przyjaźń dopełniać sympatią. Postulat ten, jak widać, idzie w dwóch kierun-kach. W samej sympatii brak jeszcze aktu życzliwości, bez którego nie może też być prawdziwej miłości. Jakkolwiek więc sympatia może się już wydać życzliwością (i owszem, czymś więcej niż życzliwością), to jednak tkwi w tym pewna dawka złudzenia. Zwróciliśmy już uwagę w analizie upodobania na ów subiektywistyczny rys uczucia, na to mia-nowicie, że uczucie wykazuje tendencję do „odwracania prawdy” od przedmiotu, a zwracania jej jak najbardziej ku sobie. Skutkiem tej ten-dencji jest także to, że sympatię oraz samą miłość uczuciową bierze się już za przyjaźń, a nawet za coś więcej niż przyjaźń. I dlatego też na niej samej opiera się często takie fakty jak małżeństwo, które obiektywnie

biorąc mogą być oparte tylko na przyjaźni. Przyjaźń zaś, jak stwierdzo-no, polega na dojrzałym zaangażowaniu się woli w stosunku do drugiej osoby pod kątem jej dobra.

- Jak sympatia może przekształcić się w przyjaźń?

Istnieje przeto problem dojrzewania sympatii w przyjaźń, a proces ten wymaga – normalnie biorąc – refleksji i czasu. Chodzi mianowicie o to, ażeby wartość samego uczucia, na którym opiera się przede wszyst-kim stosunek do osoby oraz do jej wartości w granicach samej sympatii, dopełnić obiektywnym poznaniem wartości tejże osoby i przekonaniem o niej. Tylko na tym bowiem może się oprzeć wola w swoim czynnym zaangażowaniu. Uczucia same mogą zaangażować wolę, ale tylko w sposób bierny i raczej powierzchowny, z pewną dozą subiektywizmu.

Tymczasem przyjaźń domaga się rzetelnego zaangażowania woli z moż-liwie obiektywnym pokryciem.

Z drugiej strony jednakże istnieje problem dopełnienia przyjaźni sympatią; bez niej bowiem przyjaźń pozostałaby zimna i niekomuni-katywna. Ten ostatni proces jest możliwy, sympatia bowiem nie tylko rodzi się w człowieku w sposób spontaniczny i utrzymuje w drodze ir-racjonalnej, ale nawet zrodzona w taki sposób wykazuje jakieś ciążenie w kierunku przyjaźni, jakąś dążność do stawania się nią. Jest to prosta konsekwencja struktury osobowego wnętrza człowieka, w którym pełnej wartości nabiera dopiero to, co posiada pełne pokrycie w przekonaniu i wolnej woli. Samo wrażenie ani też na nim jedynie oparte uczucie tego pokrycia nie zastąpi. I dlatego też w parze z sympatią pomiędzy osoba-mi (x-y) otwiera się z reguły możliwość przyjaźni oraz bodaj skromny jej zaczątek.

Sympatia jednak bywa często od razu wyrazista, przyjaźń natomiast zrazu blada i wątła. Chodzi teraz o to, ażeby korzystając z sytuacji uczuciowej wytworzonej przez sympatię, kształtować wzajemną przy-jaźń, nadając przez to sympatii samej znaczenie gruntowne i obiektyw-ne. Błąd popełniany bardzo często w ludzkiej miłości, zwłaszcza gdy chodzi o miłość pomiędzy x a y, polega na tym, że nie kształtując z niej świadomie przyjaźni, pozostawia się ją niejako na poziomie sympatii.

Następstwem tego błędu jest także przeświadczenie, iż z chwilą, kiedy

urywa się sympatia, kończy się także miłość. Jest to przeświadczenie dla ludzkiej miłości bardzo niebezpieczne, a błąd ten jest jedną z zasadni-czych luk w wychowaniu miłości.

Miłość nie może żadną miarą polegać na samym „zużywaniu” sym-patii czy też na samym „wyżywaniu się” w niej (czemu w stosunkach pomiędzy mężczyzną a kobietą towarzyszy często „wyżycie się” seksu-alne). Miłość natomiast polega na gruntownym przetwarzaniu sympatii w przyjaźń. Jest ona bowiem z istoty swojej czymś twórczym i konstruk-tywnym, a nie czymś konsumpcyjnym tylko. Sympatia jest zawsze tylko jakimś sygnałem, ale nie jest stanowczo wykończonym faktem, który posiadałby całkowity ciężar gatunkowy osób. Musi się ona dopiero nie-jako dopracować się gruntu w przyjaźni, tak jak znów z drugiej strony przyjaźń musi się dopełnić klimatem i temperaturą sympatii. Są to dwa procesy, które winny się wzajemnie przenikać, nie przeszkadzając so-bie. Na tym właśnie polega „sztuka” wychowania miłości, właściwa ars amandi [sztuka kochania]. Sztuce tej bardzo sprzeciwia się taki spo-sób postępowania, w którym sympatia (wyrazista zwłaszcza w stosunku mężczyzna-kobieta, gdzie łączy się z nią mocny pociąg zmysłowo-cie-lesny) przesłania potrzebę tworzenia przyjaźni oraz uniemożliwia ją w praktyce. Zdaje się, że w tym tkwi częsta przyczyna różnych katastrof i niepowodzeń, na które narażona jest ludzka miłość.

... Dojrzałość przyjaźni pomiędzy x a y sprawdzić można m.in. przez to, czy towarzyszy jej sympatia, ale bardziej jeszcze przez to, czy nie jest ona bez reszty zależna od sympatii (od samych momentów wzruszenio-wych czy nastrojów afektywnych), ale czy również poza nimi posiada swój wyraźny obiektywny byt w osobie i między osobami. Wtedy dopiero można na niej budować małżeństwo oraz wspólne życie dwojga ludzi.

- Papież zwraca nam uwagę jeszcze na jeden ważny rodzaj relacji między ludzkich:

Dlatego też wydaje się, że ważną rolę w rozwoju miłości pomiędzy kobietą a mężczyzną może odegrać koleżeństwo. Koleżeństwo różni się zarówno od sympatii, jak i od przyjaźni. Od sympatii różni się tym, że nie sięga przede wszystkim do sfery wzruszeniowo-afektywnej czło-wieka, ale opiera się na podstawach obiektywnych, takich jak wspólna

praca, wspólne zadania, wspólne zainteresowania. Od przyjaźni zaś różni się koleżeństwo tym, że nie dochodzi w nim jeszcze do głosu owo

„chcę twego dobra, tak jakby chodziło o moje własne „ja””. Tak więc charakterystyczny dla koleżeństwa jest moment wspólnoty spowodowa-ny przez pewne czynniki obiektywne. Ludzie chodzą do tej samej klasy, pracują w tym samym laboratorium naukowym, służą w tej samej kom-panii, interesują się tą samą dziedziną (np. filatelistyką) – i to czyni ich kolegami. Koleżeństwo może się zrodzić również pomiędzy y a x, i to zarówno niezależnie od sympatii uczuciowej, jak też na jej tle.To drugie zestawienie wydaje się bardzo pożyteczne, może bowiem dopomóc w rozwoju czystej sympatii w prawdziwą przyjaźń. Chodzi o to, że kole-żeństwo wprowadza pomiędzy dwoje ludzi, kobietę i mężczyznę, jakąś wspólnotę obiektywną, podczas gdy sympatia łączy ich tylko w sposób subiektywny. Dzięki koleżeństwu więc może się zarysować ten obiektyw-ny profil miłości, bez którego jest ona zawsze czymś niepełobiektyw-nym. Same uczucia są, jak wykazuje doświadczenie, raczej zmienne, nie mogą więc trwale i wyłącznie stanowić o stosunku człowieka do człowieka. Trzeba koniecznie znaleźć środki, za pomocą których uczucia nie tylko trafią do woli, ale – co więcej – spowodują tę jedność woli (unum velle), dzięki której dwa „ja” stają się jednym „my”. Jedność taka zawiera się wła-śnie w przyjaźni.

Przyjaźń wzajemna posiada charakter między-osobowy, wyrażony w owym „my”. W koleżeństwie to „my” już także się zawiera, jakkol-wiek brak mu jeszcze tej spoistości i głębi, jaka jest udziałem przyjaź-ni. Wszak koleżeństwo może łączyć z sobą wiele osób, przyjaźń raczej tylko ich niewielką liczbę. Społeczny rys koleżeństwa uwydatnia się w tym, że ludzie nim związani tworzą zwykle pewne środowisko. I dlatego też koleżeństwo może być jeszcze tak bardzo ważne dla kształtowania się wzajemnej miłości pomiędzy x a y, jeśli ich miłość ma dojrzewać do małżeństwa i stać się kamieniem węgielnym nowej rodziny. Ludzie zdolni do życia w środowisku, zdolni do jego tworzenia chyba dobrze są przygotowani do tego, aby społeczności rodzinnej nadać również cha-rakter spoistego środowiska, w którym panuje dobra atmosfera współ-życia.

- Wyszukajmy zatem w powyższych tekstach danych na

W dokumencie Wprowadzajcie Słowo w czyn (Stron 150-157)