• Nie Znaleziono Wyników

MORCINEK CAŁKIEM INNY

1.1. PUPĄ W KAISERA

Pogodny, lekcew ażący stosunek M orcinka do Franciszka Józefa I najlepiej uw ydatnia się w Czarnej Julce. W tej książce dochodzi do komicznej obrazy cesarsko-królew skiego majestatu. D zieci z kolonii karwińskiej postanow iły pieszo przyjść pow itać cesarza, który wizytow ał cieszyński garnizon. Gdy dotarły na starówkę nie potrafiły znaleźć dogodnego miejsca, z którego m ogłyby dojrzeć kaisera. Jeden z chłopców postanow ił przeto w drapać się na latarnię. N arrator ocenia:

Powinni bylibyśmy pójść za to do kryminału na kilka lat, a Wańkowi należałoby łeb ściąć na cieszyńskim zamku. Bo gdy policjant Pietrula, na próżno krzyczący na Wańka, zniecierpliwiony wspiął się na palcach i ujął go za nogawkę, Wańkowe spodnie, widać niedokładnie podrutowane, pękły, opadły, a Waniek 393 G. Morcinek, Miód w sercu i inne nowele, Katowice 1971, s. 27.

394 Morcinek popełnia gramatyczny błąd zamiast gerunt powinno być gerant. W tłumaczeniu te słowa oddaje się jako „Niech inni walczą, Ty szczęśliwa Austrio, żeń się.” Tamże, s. 28.

395 G. Morcinek: Siedem zegarków kopidoła Joachima Rybki. Katowice 1982, s. 132

396 J. Hasek: Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej. Tom I-II. Przeł. P. Hulka- Laskowski. Warszawa 1987, s. 217.

świecił nagimi pośladkami. A w tejże samej chwili grzmot wiwatowania dobiegł już do nas i widziałem, jak środkiem ulicy mknie wspaniała kolasa zaprzężona w sześć białych koni, a w kolasie siedzi sam pan cesarz, o grubym, pijackim nochalu, z białymi bokobrodami, obwieszony orderami, w kapeluszu nastroszonym kogucimi piórami. Obok niego sterczał jakiś chudy generał i tkwiła gruba pani z parasolką. Tłum wrzeszczał, pan cesarz uśmiechał się łaskawie, konie rwały z kopyta, kolasa błyszczała i śmigała, a Waniek trzymał się kurczowo latarni, szarpany za nogawkę przez Pietrulę, i wypinał odsłonięty tyłek na pana cesarza.397

Ten hum orystyczny obrazek zbudow any je st bardzo kunsztownie. Oto na latarni wisi najuboższy z całej bandy karw ińskich chłopców, późniejszy pensjonariusz zakładu popraw czego, który w biedzie i chłodzie ginie w noc w igilijną otruty w yziew am i z cesarskiej hałdy. W tej sekwencji zaw arty je st rów nież obraz zmian, stojących u podstaw upadku monarchii. Jaśnie oświecony cesarz nie dostrzega sytuacji ludu i naw et bielejące na latarni pośladki W ańka, nie m ogą tego zmienić. A m oże w prost przeciw nie, poprzez ładunek ludowej rubaszności, rabelaisow ską siłę, dram at społeczny nabiera nowej jakości w literackim uj ęciu?

M orcinek zresztą z w yjątkow ą w praw ą kom entuje dziennikarskie, upolitycznione relacje z tego zajścia. Ze strony austriackiej m ow a je st o „polnisches G esindel”, zaś robotnicze dzienniki okrzykują bandę Julki dziećmi w yzyskiw anego proletariatu. A ustriacka K arw ina ukazana je st u M orcinka w fazie schyłkowej, jak o konglom erat ścierających się racji. Podobnie je st w innym fragm encie, który pragnąłbym poddać refleksji.

Sprawa dotyczy przew rotu listopadow ego w Cieszynie, m a ścisły zw iązek z aktyw ną realną i sym boliczną ro lą K rakow a w tym wydarzeniu. N auczyciel Zaręba, w którym dopatryw ać się w olno M orcinka, to głów ny bohater streszczanego ju ż w tych studiach opow iadania N oc listopadowa. Zostaje on w dobie w yłaniających się coraz głośniej

„pocekańskich” nacjonalizm ów zdeklarow anym Polakiem . Inni jeg o koledzy z w ojska skrzykują się w grupy i deklarują jak o Czesi. K onw ersja narodow a Zaręby odbyw a się pośrednio za spraw ą miłości do krakowskiej studentki filozofii, z k tórą jak o zaw iadow ca na stacji prow adzi nocne rozm ow y połączone z czytaniem polskiej poezji. Zachodzi tu swoiste zauroczenie, M aniuta je st uosobieniem innego świata i idei, które pociągają nauczyciela.

Polska łączy się w jed no z pięknym głosem kobiecym, czytającym poezje przez telefon. Ta m etonim ia M aniuty jak o Polski nie prow adzi do odzyskania pełni, do zespolenia, szczęścia.

D ziew czyna w dzień odzyskania niepodległości um iera na suchoty w K rakowie, zaś Zaręba 397 G. Morcinek: Czarna Julka. Warszawa 1962, s. 174.

pozostaje sam pogrążony w rozpaczy. N ie bardzo też wie, co z tym miłosnym, polskim i podw aw elskim bagażem począć. Tajem niczym zrządzeniem losu M orcinek po kilkudziesięciu latach niespodziew anie kończy swój żyw ot w tym samym m ieście, um ierając na białaczkę limfatyczną. K oniec w ojny światowej zbiegł się w opow iadaniu z końcem miłości. W toku tych ustaleń w arto rozw ażyć w ojnę ja k o sfunkcjonalizow any instrum ent władzy.

M echanizm zm ierzchania i w ytw arzania form kultury, a tym samym politycznych konstruktów państw ow ych, celnie oddaje G eorg W ilhelm Friedrich Hegel, gdy w drugim tom ie Fenom enologii ducha rozw aża sposób w yodrębniania się stronnictw o odm iennych niż dom inująca racjach i zdobyw aniu przez nie władzy. F ilo zo f uważa, że w ojna m a w procesie rządzenia specjalną funkcję. Jest w ydarzeniem , po które w ładza sięga celowo, by w zm ocnić w ładzę i ponow nie zreintegrow ać podzielone siły polityczne:

Rząd to refleksyjnie skierowany ku sobie duch rzeczywisty, to prosta jaźń substancji etycznej jako całości. Ta prosta siła pozwala wprawdzie istocie rozwinąć swoje rozczłonkowanie i każdemu członowi użyczyć trwania i własnego bytu dla siebie: duch bowiem ma w tym rozczłonkowaniu swoją realność, czyli swoje istnienie, a rodzina jest elementem tej realności. Ale duch jest zarazem siłą całością, siłą, która poszczególne te człony łączy znowu w negatywne Jedno, narzuca im poczucie niesamodzielności i utrzymuje w świadomości, że ich życie zawiera się tylko w [życiu] całości. Toteż społeczność może, z jednej strony, organizować się w systemy osobistej samodzielności i systemy własności, w system prawa osobowego i rzeczowego; z drugiej strony, może również zorganizować i usamodzielnić sposoby pracy jako odrębne stowarzyszenia dla osiągnięcia przede wszystkim jednostkowych celów - dla zarobku i korzystania z dóbr. Duchem stowarzyszenia ogólnego jest prosta niezłożoność i negatywna istota tych izolujących się systemów. Aby zaś nie dopuścić do zakorzenienia się i utrwalenia ich w izolacji, a wskutek tego do rozpadu całości i ulotnienia się ducha [etyczności], rząd musi od czasu do czasu wstrząsnąć tymi systemami wewnętrznie przez wojny. Musi gwałcić i rozbijać ich porządek, który stał się prawem, jak i ich prawo do samodzielności; jednostkom zaś, które tkwiąc głęboko w izolowanych systemach, odrywają się od całości i dążą do nienaruszalnego bytu dla siebie i bezpieczeństwa własnej osoby, musi w nałożonej na nie pracy dać odczuć ich pana - śmierć.398398

398 G. W. F. Hegel: Fenomenologia ducha, przeł. A. Landman, Warszawa 2010, s. 25.

W ielka wojna, jak o perm anentny stan w yjątkowy, przyniosła koniec cesarstw u w ielu narodów, A ustro-W ęgrom . Jej w pływ na kształt XX-wiecznej historii, a w szczególności na pow stanie now ych nacjonalizm ów - polskiego, jugosłow iańskiego, czeskiego czy w ęgierskiego je st duży. W yzw aniem dla literaturoznaw cy, kom paratysty byłoby prześledzenie w ątków nacjonalistycznych czy nacjocentrycznych w literaturach narodow ych tych państw w latach 1918-1939. B adacze p iszą wprost, że - paradoksalnie - historia tego czasu najwięcej należy do nikogo399, a najmniej ju ż do samych historyków .400

Pisarze dziejów tw orzący w państw ach pow stałych po rozpadzie m onarchii byli zw ykle w m niejszym lub w iększym stopniu rzecznikam i swojej wspólnoty. H istorie te pow stały w opozycji do „w ięzienia narodów ”, za jak ie uchodziła c.k. A ustria w oczach historyków narodow ych. Zw łaszcza u zm ierzchu cesarstw a i w X X -leciu m iędzyw ojennym w tw orzeniu autobiograficznego i autofilantropijnego patosu swojej historii narodowej nie m ieściło się reakcyjne w ychw alanie starego porządku.