• Nie Znaleziono Wyników

WSPÓLNOTA UWIKŁANA • U rządzenia i afekty

5. O PSYCHOPOLITYCZNYM POTENCJALE LITERATURY ŚLĄSKIEJ

5.5. ROTY RAZ JESZCZE

Spójrzmy jed n ak na to co było w cześniej, w czasach pow stań potrzeba uznania i ucieczki od pogardy były bardzo silne. Poeta i now elista z Lipin, obecnie dzielnicy Świętochłowic, A ugustyn Świder pisał w w ierszu z roku 1919 pt. N asze zwycięstwo: „N ie chcemy koron, złotych śm ieci,/ N ie chcemy darmo żyć bez pracy -/ N iech tylko Orzeł Biały w zleci,/ I niech 304 E. Cioran: Histora i utopia. Przeł. M. Bieńczyk. Warszawa 1997, s. 16.

305 J. Szczepański: Roztomiłe żywobyci. „Pamiętnik Ustroński” 1990, t.3, s. 26.

świat woła: To Polacy!”306 Skąd ta w ielka potrzeba przynależności? W łączenia do narodu polskiego? O krzyknięcie Polakam i w iąże się z rytuałem podobnym chrztowi, w którym przyjm uje się now e imię. Skąd ta niepew ność i brak w iary w śląskość jak o form ę istnienia poza narodam i? Przypuszczać można, że z niepewności, w ew nętrznego rozczłonkow ania.

Ślązak m oże być potencjalnie i jednym i drugim, i Polakiem i N iem cem , a naw et Czechem.

Stefan Szymutko pisał, że: „Śląsk w ypiera logos”,307 jeszcze kilka lat tem u ten swoisty antylogocentryzm uw ażałem za w inę i słabość. To dlatego za m ało m am y śląskiej literatury - myślałem. D opiero studia nad M orcinkiem pozw oliły mi dostrzec, że pisanie o m inionym Śląsku po polsku lub po niem iecku, a naw et po śląsku je st nierozerw alnie zw iązane z w ejściem w uzurpujące m oce dyskursów, logosów politycznych, ideowych, narodowych.

Literatura śląska dziś m a za sobą fazę kolonialną. Spisywana je st śląską grafią, na śląski tłum aczy się poezję, tragedie greckie. N aw et D rach Szczepana Tw ardocha308 w ykorzystuje ślonski zapis wymowy. Czytanie i pisanie po śląsku kilka lat tem u jeszcze egzotyczne, dziś je st nieom al normą.

Jednak tw órczość pow stańcza była życzeniow a i agitacyjna. P iotr Rysiew icz w duchu poczucia w iny w kolejnej R ocie śląskiej pisał: „Przebacz nam Polsko, uczyń cud/ Za renegatów w iny - Idziem do Ciebie, polski lud/ B ytom ia i K arw iny309 „Rąbaniu chodnika” do Polski tow arzyszy poczucie w iny i sprzeniew ierzenia za lata rozłąki. N acjonalizm grup uciskanych uderza w pierwszej kolejności w słow iańskich zaprzańców i renegatów , a nie w zdeklarow aną w iększość - N iem ców .310 To ciężar, którego efektem je st gest redukcji i dzielenia, także językow ego. Przyjaciel - Polak, w róg - N iemiec.

Język dom ow y będący w ypadkow ą polskiego, czeskiego i niem ieckiego stanowił tu zaw sze problem , bo nie poddaw ał się jasnem u utożsam ieniu. M ow a górnośląska w swej czystej potencjalności je st i była jądrem inności, gdyż jej status był negocjowany, zagarniany przez inne języki narodowe: czeski, niem iecki, polski. U trzym yw ała przy tym swój chybotliw y charakter, gdyż była za polska na niem iecki, a za niem iecka na polski.

Podstaw ow y kłopot polega na trudności przysposobienia i spożytkow ania mowy G órnoślązaków przez w ładzę bez jakiejkolw iek reszty.

D ekonstruow anie słów W asserpolack, German, H anys ukazuje ennacjnonalizujący charakter języka. A śląskość na bakier w szystkiem u, stanowi jak iś w yłom, je st niejednorodna

306 Z. Hierowski: Śląsk walczący..., s. 51.

307 S. Szymutko: Nagrobek ciotki Cili. Katowice 2001, s. 35.

308 Sz. Twardoch: Drach. Warszawa 2014.

309 Z. Hierowski: Śląsk walczący..., s. 63.

310 Por. J. Chlebowczyk: Procesy narodowotwórcze we wschodniej Europie Środkowej w dobie kapitalizmu (od schyłku XVIII do początków XXwieku). Warszawa 1975, s. 212.

i posiada liczne w arianty, nie bojąc się najw iększych paradoksów narodow ościow ych. N ic dziwnego, że w pierw szej, pow szechnie docenionej książce M orcinka tytuł zaw iera w skazów kę historiozoficzną. M etafora rąbania chodnika przez las i pod ziemią, kilkakrotnie pow raca w Wyrąbanym chodniku:

Polska będzie nam rada. My do niej idziemy, a ona wiele nie wie o nas. Jedynie ten Osuchowski z Warszawy. Poza tym niewiele w takiej Warszawie wiedzą, że na Sląsku są jacyś Polacy. Wystarczyło pojechać przez lato, przed wojną, do Wisły, gdzie się zjeżdżali letnicy z Warszawy. To nas uważali, żeśmy nie są Polakami.

My se do tej Polski musimy jakby chodnik przez gęsty las wyrębować i sami do niej jakby na dźwierze walić i krzyczeć, aż nas puszczą do siebie. To tak jest. Ale nie dziwota. To już od sześciuset roków Sląsk nie jest przy Polsce.311

Obraz dobijania się ludu śląskiego do Polski je st dramatyczny. W pow yższym fragm encie ukazany je st tak, jak b y była to m iłość jednostronna, niechciana, wzgardzona. M orcinek ma w ięc świadom ość pisania pew nego rodzaju upartej „w iktym itologii” . Slązacy są w niej zaw sze w iernymi, w yzyskiw anym i jednostkam i w alczącym i, by zostać uznanym i za Polaków.

M it ofiary i w yzysku je st stałym m otywem tej twórczości.

R elacja m ów ionego i pisanego nie je st niczym nowym. To w niej spoczyw a paradoks, w szak piszem y zgoła inaczej niż mówimy. D latego też w ładza daw no znalazła sposób na ujarzm ienie żywego, różnicującego słowa. Jest to m echanizm dość stary, dobrze sprawdzony przez Państw a o scentralizowanym układzie władzy. W szystkie organizm y państw ow e bez w yjątku w ytw arzają jak ąś w łaściw ą sobie i reprezentatyw ną dla rządzącej wykładni w spólnoty literaturę:

Język pisany danego kraju czy danej narodowości powstaje zwykle na podstawie norm, które tworzą się z języka mówionego tej części kraju, gdzie mieści się główny ośrodek władzy politycznej. Język ten jest tworem sztucznym, posiadającym własny charakter i reguły. Wprowadza się go, a nawet narzuca, poprzez szkoły i inne instytucje, takie jak prasa, wydawnictwa, teatry, itp. Wspólny język jest konieczny, by powstało państwo i takie systemy odniesienia i tradycje, z których rodzi się poczucie tożsamości narodowej. Od czasów Herdera, a nawet od czasów renesansu, literatura w języku narodowym jest uważana za istotny, lub nawet niezbędny, warunek dla rozwoju poczucia narodowego.

311 G. Morcinek: Wyrąbany chodnik, t.2. Katowice 1980, s. 61.

Literatura narodowa rodzi się jako owoc właśnie takiego myślenia, a historie literatur narodowych były początkowo pisane z założeniem, że odkrywają one jakąś prawdę o istocie narodów. Historie te są oczywiście także konstrukcjami teoretycznymi; nie są to mapy nakładane na istniejące wcześniej krajobrazy - one tworzą te krajobrazy z chaosu. A to jest oczywiście rzeczą pożądaną. 312

L iteratura śląska, tak, ja k chciałbym j ą rozumieć, to term in kom paratystyczny, który je st znakiem ponadnarodowej więzi, poza form ą narodow ego partykularyzm u. D latego w łaśnie taka kategoria literaturoznaw cza, ja k literatura śląska posiada swoje obyw atelstwo, dzięki temu, że je st to term in bezpaństwow y, nienacechow any agonem zw aśnionych narracji narodowych.

W spółczesna literatura śląska, co pokazuje praktyka, czyli pow ieści A lojzego Lyski, K azim ierza K utza, H enryka Tom anka oraz Szczepana Tw ardocha to próba ratow ania pamięci o sprawach i historiach jed nostek przegranych w dziejach. N a w skroś oryginalne eseje Stefana Szymutki, Zbigniew a K adłubka, A leksandra N aw areckiego pokazują, ja k w kontekście współczesnej myśli, m ożna skonfrontow ać się z jednostkow ą, lokalną i zbiorow ą historycznością. W szystkie te teksty m ają chyba w spólny m ianow nik, którym je st jakiś

“królew ski gest człow ieka niew olnego”313, hołd dla niewzniosłej w zniosłości codziennego życia, dopom nienie się o w ażność każdej ludzkiej historii. W spólnota taka pow staje nie z ambicji i poczucia znaczenia zbiorow ości, lecz z inspiracji samotności.

K łopot z psychopolitycznym potencjałem literatury polega na tym, że mniej lub bardziej świadomie usiłuje się hipostazow ać istnienie N acjonalizm u przez duże N. Jest to szukanie w roga poza tradycyjnym i polami podziału przyjaciel-wróg. W inow ajcą je st skrywana pod płaszczem w yzw olenia, pow rotu do m acierzy z niewoli, w ygnania - w alka polityczna i ekonom iczna, której najw iększym przegranym je st zw ykły człowiek. N ie urasta on do rangi obywatela. O kazuje się, że roty-przysięgi były niepotrzebne. Raczej je st to człowiek krzyw dzony, ofiara, ktoś kom u je st tylko ujm owane, kto tylko traci w zam ęcie dziejów.

Chciałbym w tych studiach podważyć, czy pom yśleć na now o m it relacji nadrzędno- podrzędnych kultur narodow ych i wspólnot. Trudno dziś za głów ne kryterium uznaw ać w yższość jednych nad drugimi. O bojętnie czy łaskaw e, czy narzucone siłą uprzystępnienie swoich kulturow ych osiągnięć „słabszym ”, „mniej ośw ieconym ” w spólnotom je st działaniem dającym folgę prym ityw nym i w ynaturzonym form om stosunków międzyludzkich.

312 L. Vinge: Literatura pisana w dialekcie - powód do lokalnej dumy i narodowego uprzedzenia. W:

Narodowy i ponadnarodowy charakter literatury. Pod red. Marii Cieśli-Korytowskiej. Kraków 1996, s. 321.

313 Gustawa Morcinka <<Listów spod morwy>> ciąg dalszy. Oprac. K. Heska-Kwaśniewicz. Katowice 1985, s. 261.

Pozycja etyczna to ta, o której Carlos Paris pisał:

W rozważaniach teoretycznych nad stosunkami między profesorami i studentami, mężczyznami i kobietami, między rasami, między mniejszościami i dużymi grupami - w chwilach olśnienia odrzucamy wszelkie formy zależności. Nie jest to gest wspaniałomyślnego ustępstwa, lecz wynik zrozumienia nowego układu sił, przekonania, że kiedy przestąpimy próg stosunków, w których nie będzie miejsca na jakąkolwiek formę dominacji, obie strony wzbogacą się wzajemnie i wyzwolą; udoskonalą się dzięki wyrzeczeniu się ludzkiego odruchu nieufności, odziedziczonej po przodkach. Od dawnego niewolnika, dziś partnera, można się wiele nauczyć i odkryć w nim nowego człowieka.314

Topos now ego człow ieka je st charakterystyczny dla utopii oraz radykalnych projektów społeczno-politycznych. Interesujący je st jedn ak inny kontekst. M orcinek w ielokroć w spom ina o hom ines novi315, oprócz politycznego projektu now ego proletariusza i tow arzysza, je st to też całkiem realny projekt uniw ersalizm u i humanizmu. D ochodzi on do głosu w m istycznych Listach z Rzymu, O ndraszku i Siedm iu zegarkach...

N atom iast w książkach takich, ja k W yrąbany chodnik, M a t K u rt K raus mamy do czynienia z kom unikatam i przekazującym i ideow e klisze oraz pokoleniow e traumy, które poprzez nieuśw iadom ione procesy utożsam ienia, nakazują ponow ne rozpatryw anie posttraum atycznych sym ptom ów i doświadczeń. Ta część projektu pisarskiego m iała oddziaływ ać światopoglądow o na czytelnika, tak, by uznał je za żywe i obecne, mimo, że sam ich bezpośrednio nie przeżył, m iały go tożsam ościow o i em ocjonalnie modelować.

314 C. Paris: Gwałt na kulturze...,. s. 31-32.

315 G. Morcinek: Listy z mojego Rzymu. Warszawa 1957, s. 142. a także Tenże: Zagubione klucze. Warszawa 1958.