• Nie Znaleziono Wyników

Co rozumiemy przez wielkie miasto? Zarys dziejów wielkich miast w starożytności, średniowieczu i za czasów

nowożytnych. Rozwój i wzrost wielkich miast w XIX wieku

W

ysoce znamiennym dla czasów najnowszych zjawiskiem jest

nad-zwyczajny rozwój i  niebywały wzrost wielkich miast. W  ostatnim zwłaszcza pięćdziesięcioleciu rozpowszechniły się one do tego stopnia po całej niemal kuli ziemskiej, dosięgły tak dalece zdumiewających pod wzglę-dem skupienia ludności rozmiarów i  pociągnęły za sobą tak brzemienne następstwa, że zwróciły na siebie uwagę nie tylko uczonych i mężów stanu, ale i znacznie szerszego ogółu. Stąd naturalnie wielka różnorodność w za-patrywaniach na przyczyny i skutki rozwoju wielkich miast.

Jedni też w  myśl zdania uczonego francuskiego C.  Pecqueuraii, pierw-szego obrońcy i wielbiciela wielkich miast, upatrują w ich wzroście nieomylną oznakę artystycznego i umysłowego postępu ludzkości, czuły wskaźnik spo-łecznego jej dobrobytu, a nawet, jak chce F. Harrisoniii, wykwit cywilizacji.

Drudzy znowu, idąc za J. J. Rousseau, Henrykiem Georgem, Maksem Nordauem, Jeffersonem i innymi, uważają wielkie miasta za nowotwory złośliwe na organizmach społeczeństw współczesnych powstałe, poniekąd nawet za „przekleństwa ludzkości według zgodnego orzeczenia takich wy-bitnych, choć odmiennych, umysłów, jak Nietsche, Ruskin i Tołstoj.

Nie lepiej zresztą niż ci ostatni koryfeusze myśli europejskiej usposo-biona jest względem wielkich miast i przeciętna opinia publiczna. Różni hi-gieniści, moraliści, pedagogowie, zwolennicy zarówno patriarchalnej ciszy wiejskiej, jak i falansterów Fouriera, że pominę liczną rzeszę wszelkiego ro-dzaju wsteczników, wznoszą okrzyk zgrozy na widok współczesnego wzrostu wielkich miast, które, według ich niezachwianego przekonania, przyprawiają ludzkość tylko o niechybną zgubę. Czyż nie są wielkie miasta głównymi roz-sadnikami suchot i  syfilisu, alkoholizmu i  sprzeczności klasowych? – sły-szymy codziennie niemal w formie zarzutu z ust niejednych. Czy nie zostaną one w niedalekiej, być może, przyszłości grabarzami cywilizacji współczesnej, jakiem i były już ponoć w starożytności? – zapytują półszeptem trwożliwsi.

Wciągnięci w wir wszechświatowej gospodarki towarowej i myśmy ob-darzeni zostali wielkimi miastami. Wraz z szalonym ich wzrostem u nas w  kraju przedostały się tu i  owdzie do społeczeństwa naszego również i przesadne obawy o zgubnym wpływie wielkich miast w ogóle i przejęły społeczność polską lękiem o smutną z tego rzekomo powodu przyszłość cywilizacji naszej. Boć: jeśli Babilon przyprawił o upadek kulturę babiloń-ską, Rzym – rzymską itd., to któż zaręczy, że kiedyś, za lat kilkadziesiąt, Paryż na przykład, nie przywiedzie do zguby cywilizacji francuskiej, a na-sza, milionowa już zapewne podówczas, Warszawa, czy nie wypaczy lub co gorsza, czy nie doprowadzi do zaniku cywilizacji rodzimej?

Odpowiedzieć na powyższe pytanie jest właśnie zadaniem pracy niniej-szej. Znacznie ułatwiła je nam dość już stosunkowo obszerna literatura, traktująca kwestie wielkich miast, zwłaszcza zaś dzieła naukowe Jul[iusa] Belocha1, Kar[la] Büchera2, L[udwika] Krzywickiego3, [Paula] Meuriota4, R[oberta] Pöhlmana5, R[ichmonda] Mayo Smitha6, K. [właśc. Émile – K. Ś.] Vanderveldego7 i A[dny Ferrin] Weber8.

1 Die Entwicklung der Grossädte in Europa (druk. w Pracach Międzynarodowego Kon-gresu Higieny i Demografii z r. 1894).

2 Die inneren Wanderungen und das Städtewesen in ihrer entwicklungsgeschichtli-chen Bedeutung (w pracy pt. Enstehung der Volswirtschat, Tubingen 1893).

3 Kwestia rolna, Warszawa 1903.

4 Des agglomération urbaines dans l’Europe contemporaine, Paris 1897.

5 Die Uebervölkerung der antiken Grosstädte im Zusammenhange mit der Gesam-tentwickelung städtischer Civilisation dergellstelt, Leipzig 1884.

6 Statistics and sociology, New York 1895.

7 L’exode rural et le retour aux champs, [Paris 1903].

W  celu właściwego postawienia kwestii wielkich miast, tudzież dla jaśniejszego wytłumaczenia wielu ściśle zespolonych z  niemi zagadnień musimy przede wszystkim określić, co rozumiemy przez „wielkie miasto”? O ile uczeni statystycy nie mogą się zgodzić dotychczas na jedną stałą li-nię, rozgraniczającą w ogóle miasto ode wsi, o tyle wszyscy jednomyślnie uznają, że skupienia ludności ponad 100 tysięcy mieszkańców liczące uwa-żać należy za wielkie miasta.

Jako takie, wyróżniają się one spośród całego ogółu miast i miasteczek zarówno szybszym wzrostem, jak i szerszą rozlewnością życia. Rozrastają się bowiem nie tylko kosztem wyludnienia wsi, ale i z dotkliwą ujmą dla słabego wzrostu miast pomniejszych, tak że, w ogólności mówiąc, wzrost miast jest właściwie wzrostem miast wielkich. Tego przynajmniej niezbi-cie dowodzą zmiany faktyczne wszędzie niemal w ugrupowaniu ludności ostatnimi czasy zaszłe. Tak u nas np. w Królestwie Polskim, w ostatnim 50-leciu (1856–1905), kiedy ogół ludności wzrósł o 149%

a ludność wiejska powiększyła się zaledwie o 123%, to ludność miast i osad podniosła się o 197%, Warszawa zaś w tym samym czasie wzrosła o 392%.

Nie dość tego. Małe miasteczka i średnie mieściny prawie wyłącznie żyją same sobą i dla siebie, oddziałując co najwyżej na sąsiednie okolice, wielkie natomiast miasta wywierają wpływ hen daleko poza granice tego lub owego okręgu administracyjnego, nabierają doniosłości narodowej, często nawet międzynarodowej, przez łączenie się coraz gęstszymi nićmi duchowych i materialnych interesów z całym światem. Z tego względu wielkie miasta zjednały sobie prawo obywatelstwa w  wielu prawodaw-stwach współczesnych, a  w  klasyfikacji ludności uznane zostały przez Międzynarodowy Instytut Statystyczny za osobną, odrębną grupę w dziale ludności miejskiej. Z  miast polskich do tej grupy należą: w  Królestwie Polskim – Warszawa i Łódź, w Galicji – Kraków i Lwów, w Poznańskim – Poznań.

Jakby w myśl cuchnącego pleśnią wieków przysłowia starego rabbiego Ben Akiby, drugim Mojżeszem zwanego, że nie ma „nic nowego pod słoń-cem”, już w zaraniu dziejów świata starożytnego spotykamy się z wielkimi miastami. Święty gród Memfis za króla Meny, złota Ekbatana za czasów szlachetnego Cyrusa, wspaniała Niniwa Senmichery, ba czy wielki Babilon Nabuchodonozora zdumiewały współczesnych swoim ogromem, jak impo-nują nam jeszcze obecnie swymi olbrzymimi zwaliskami?

Nie mamy wprawdzie dokładnych danych o liczebności mieszkańców, spędzonych żelazną wolą despotycznych władców wschodnich do wyżej wy-mienionych mrowisk, wystarcza jednak sam fakt podziwu, jaki budziły one w wielu myślicielach ówczesnych, a zwłaszcza w Grekach, posiadających

przecież w  swoim czasie własne stutysięczne grody. Upewnia nas o  ich ogromie i znana opowieść Arystotelesa o Babilonie, że, kiedy zdobyty zo-stał przez wrogów, mieszkańcy niektórych jego dzielnic podobno dopiero się w  trzy dni później o  tym wypadku dowiedzieli. Dla przejścia znowu z krańca w kraniec takiej Niniwy potrzeba było według zapewnienia pro-roka Jonasza aż trzech dni czasu!

Miała wielkie miasta, jak już wspomnieliśmy powyżej, i klasyczna Hel-lada, której historia zresztą była właściwie historią miast, jak cała ponie-kąd jej kultura – kulturą miejską. Tak Peryklesowe Ateny w piątym wieku przed naszą erą, tudzież Syrakuzy, za czasów panowania okrutnego tyrana Hierona I, liczyły bezwarunkowo przeszło po 100 tysięcy mieszkańców, aczkolwiek Syrakuzy nie stały jeszcze podówczas na najwyższym szczycie swojej potęgi handlowej. W przedsiębiorczej Kartaginie, tym prawdziwym „Londynie wieków starożytnych”, skupiało się w trzecim wieku przed Na-rodzeniem Chrystusa około pół miliona ludności, tyleż prawie, ile liczyła w zaraniu doby chrześcijańskiej wolnomyślna Aleksandria.

Nie mniej zasobne było i państwo rzymskie w wielkie mrowiska ludz-kie, a największym z nich był dosięgający, być może, milionowej ludno-ści Rzym dzięki swej roli największego targowiska świata ówczesnego oraz dzięki stanowisku swemu, jako wielkiej stolicy żyjącego li tylko z łupiestwa państwa wojennego.

Wieki średnie nie sprzyjały w ogóle rozwojowi wielkich miast, charak-terystyczną bowiem cechą rozrastającego się podówczas bytu germańskiego było rolnictwo. Zdobyciu zatem terytorium rzymskiego przez Germanów towarzyszył odpływ ludzi z miast do wsi, zbyteczne zaś dla nowego ustroju społecznego miasta, o ile przetrwały zaranie wieków średnich, ocalały jako rezydencje biskupie i  nabrały życia dopiero w  wieku XI-tym, w  okresie narodzin idei patronatu kościelnego. Przedtem wszakże najazdy Norma-nów powołały miasta na nowo do istnienia. Dzięki nim wrócono do po-rzuconych od dawna warowni i  obozowisk rzymskich. Ze starodawnych castellów i burgów brano wzór, a jeszcze częściej materiał, i ta niezbędność obrony wojskowej wpłynęła nie tylko na zewnętrzny wygląd miast średnio-wiecznych, ale i na wewnętrzny ich skład ludnościowy.

Przeważną też ilość miast średniowiecznych stanowiły drobne mie-ściny, skupiające w  sobie zwykle, mniej więcej, około 10 tysięcy miesz-kańców. Jako znaczne już mrowiska uchodziły 40–60 tysięczne miasta, do których zaliczano podówczas Mediolan, Genuę, Wenecję, Bolonię, Barce-lonę, Florencję, Neapol, Palermo, Londyn, Brugię, Kolonię, Lubekę i jeszcze parę miast francuskich i hiszpańskich. Jedynie Carogród, stolica państwa bizantyjskiego nad Bosforem, oraz jeszcze odeń większe ogniska uczoności arabskiej: Damaszek – pierwsza rezydencja kalifów, Bagdad, za rządów

mą-drego Harun’al Raszyda, i Kair były prawdziwie wielkimi w średniowieczu skupieniami ludności, głównie jako najważniejsze punkty pośredniczące w handlu między Europą i Indiami.

Na przełomie wieków średnich Europa liczyła wszystkiego sześć wielkich miast. Pierwsze miejsce w ich rzędzie zajmował naturalnie wciąż jeszcze po-mimo przejścia pod panowanie Osmanów, Konstantynopol, zawdzięczając takie stanowisko przodujące między innymi i dogodnemu położeniu geogra-ficznemu, które i obecnie nie pozwala Konstantynopolowi upaść, przeszka-dzając jednocześnie „wielkim mocarstwom” w wyrugowaniu Turcji z Europy. Dotrzymywał Konstantynopolowi placu wspaniały Paryż, nadając dumnemu swemu władcy ówczesnemu, Franciszkowi I, poniekąd prawo do mniema-nia, że stolica jego uosabia „świat cały”. Po Paryżu następowały kolejno pod względem liczebności mieszkańców stolice ważniejszych państewek wło-skich: Neapol, potężniejąca militarnie i handlowo Wenecja oraz Mediolan za rządów Sforzów. Skrzętna zaś uczestniczka odkryć morskich, Lizbona, stolica Portugalii, zamykała sobą ten niedługi łańcuch ówczesnych wielkich miast.

Pod koniec XVI-go wieku mamy już ich w Europie cały tuzin z Paryżem na czele, który po rzezi Hugonotów rozrósł się jeszcze bardziej. Konstanty-nopol natomiast, utraciwszy swe dawne cywilizacyjne i handlowe stanowi-sko, wskutek fanatyzmu religijnego Saracenów, zeszedł na plan drugi; dalej widzimy prowadzące szeroki handel stolice włoskie, jak Neapol, Wenecja, Mediolan i Messyna.

Za pontyfikatu Sykstusa V przybywa do szeregu wielkich miast Rzym papieski. Poczesne w ich rzędzie miejsce zdobywa sobie nareszcie Londyn, dzięki rozwojowi swego handlu morskiego, i wyprzedza nawet pod względem liczebności mieszkańców portugalską Lizbonę, do której poziomu ludnościo-wego usiłują wznieść się: pomyślnie konkurująca z Lizboną na polu handlo-wym, sąsiadka poniekąd, hiszpańska Sewilla oraz dwa nowe ogniska handlu morskiego w Europie Północno-Zachodniej, Antwerpia i Amsterdam.

Częste wojny domowe i religijne wieku XVII nie sprzyjały rozwojowi i  wzrostowi wielkich miast. Nie przybyło też ich więcej, nastąpiły tylko drobne zmiany, śród nich samych zaszłe, Wiedeń i Madryt, przyjęte pod-ówczas do pocztu wielkich miast, jako rozrosłe, pyszne stolice potężnych monarchii, zajęły po prostu miejsca w szeregu wielkich miast, opróżnione przez Antwerpię i  Messynę, których ludność dzięki upadkowi handlu, znacznie się w tym wieku obniżyła. Za to Londyn, po ostatecznym upora-niu się ze straszną dżumą w r. 1665 i z żywiołowym pożarem w roku na-stępnym, wysunął się ostatecznie na czoło wielkich miast i odtąd przoduje im nieustannie, nie dając się ubiec żadnemu innemu.

W ciągu XVIII wieku ilość wielkich miast dosięgła liczby 22 – podczas Wielkiego Sejmu Czteroletniego znalazła się, chwilowo wprawdzie, w tymi

zacnym gronie9 i nasza Warszawa – a ich ludność stanowiła w roku 1800 około 3 procent ogółu ówczesnej 120 milionowej Europy.

Pomimo tak starożytnego rodowodu wielkich miast, do połowy nie-mal XIX wieku uchodziły one powszechnie jako swego rodzaju osobli-wości, jako i fenomeny społeczne, zaliczane poniekąd do dziwów świata. Toteż pochodzenie ich niemal zawsze objaśniano już to jakimś ważnym zdarzeniem z życia któregoś z bogów, już to wolą żelazną któregoś z despo-tów. W najnowszych dopiero czasach żywiołowy rozwój i bajecznie szybki wzrost wielkich miast pozbawiły je wszelkich uprzywilejowanych cech nadzwyczajności i sprowadziły do rzędu, zwyczajnych, pospolitych zjawisk społeczno-ekonomicznych. Z  chwilą bowiem rozkwitu kapitalistycznego przemysłu i handlu, dzięki jednoczesnemu potężnemu rozwojowi komuni-kacji, wielkie miasta wyrastają wszędzie, po całym świecie tak przysłowiowo szybko, choć naturalnie, jak grzyby po deszczu. I kiedy jeszcze w połowie XIX wieku Europa miała, według obliczeń francuskiego statystyka Meu-riotaiv, ogółem 42 wielkie miasta z 9 milionową ludnością, która stanowiła zaledwie 3,8% wszystkich Europejczyków, to dzisiaj, a raczej w roku 1900, Europa liczyła już 147 wielkich miast z ludnością wynosząca około 10% ogółu mieszkańców naszego lądu. Ten wysoki stosunkowo odsetek ludno-ści wielkich miast do ogólnej liczebnoludno-ści mieszkańców każdego kraju jest cechą wysoce charakterystyczną dla czasów obecnych, jest nawet wytyczną dla społeczeństw dzisiejszych, choć naturalnie przedstawia wielkość bardzo zmienną, zależnie od kraju. Tak w  Anglii, na przykład, co trzeci obywa-tel jest mieszkańcem wielkiego miasta, w Niemczech – co szósty, a u nas, w Królestwie Polskim – co dziesiąty (w r. 1905).

Obecnie na całym świecie istnieje 225 wielkich miast; śród nich nasza Warszawa zajmuje 26-te miejsce w ogóle, w szczególności zaś w Europie je-denaste. O szybkości wzrostu wielkich miast świadczy nadto ciekawy fakt, że kiedy na początku XIX wieku świat nasz nie znal podobno ani jednego milionowego miasta, teraz na początku XX-go wieku liczy ich cały tuzin, a mianowicie

Miasta milionowe Ludność Data spisu 1. Londyn 4.536.063 1901 rok 2. New-York 3.437.200 1900 ˶

9 Przedwcześnie zmarły na wygnaniu, w  Jakucku, niezapomniany proletariatczyk, L. Janowicz, w pracy swej pt. Oczerk rozwitja polskoj promyszlennosti (ogł. pod pseudoni-mem L. Illinicza) podaje, jakoby Polska już na początku XVII wieku liczyła 3 stutysięczne grody: Warszawę, Kraków i Poznań. Twierdzenie to, zresztą nie poparte przez autora żadny-mi dokumentażadny-mi, uważać należy za gołosłowne. Inaczej by wyglądały dalsze dzieje Polski, gdybyśmy mieli na początku XVII wieku tak liczny stan mieszczański i tak skoncentrowany.

3. Paryż 3.714.068 1901 rok 4. Berlin 1.888.848 1900 ˶ 5. Chicago 1.698.575 1900 ˶ 6. Wiedeń 1.674.957 1900 ˶ 7. Tokio 1.440.131 1899 ˶ 8. Petersburg 1.439.375 1900 ˶ 9. Filadefia 1.293.697 1900 ˶ 10. Brooklyn 1.167.581 1900 ˶ 11. Moskwa 1.040.000 1900 ˶ 12. Kalkuta 1.026.987 1901 ˶

Zaznaczyć tutaj musimy, że cyfrę ludności dla niektórych z  powyż-szych milionowych mrowisk wzięliśmy minimalną, nie uwzględniając bądź przedmieść, bądź też całych dzielnic, które aczkolwiek formalnie nie stano-wią jeszcze części właściwego miasta, faktycznie jednak zlewają się z nim w organiczną całość. Wszak, po włączeniu Charlottenburga, Schönburga, Rücksdorfu i  innych okolic, Berlin znacznie przekroczy poważną sumę 2 milionów ludności. Paryż dosięgnie również z łatwością wysokiej cyfry 3 milionów mieszkańców, jeżeli weźmiemy w rachubę i jego przedmieścia. A „wielki” Londyn z jego 6.580.616 mieszkańcami, po włączeniu przed-mieść, przedstawia przecież bezbrzeżne morze domów; toć wiele państewek i narodów, które w dziejach ludzkości odegrały niepoślednią rolę, nie liczyło wszystkiego tylu obywateli!

I chociaż obecnie oswoiliśmy się zupełnie z tymi kolosami zbiorowego życia, mimowolnie budzą one w nas i teraz jeszcze pewien podziw i na-tarczywie domagają się odpowiedzi na pytanie, co za przyczyny spowodo-wały ten niebyspowodo-wały dotychczas rozwój i wzrost miast w ogóle, a wielkich w szczególności?

II

Przyczyny rozwoju wielkich miast. Działalność handlu