• Nie Znaleziono Wyników

Naiwność polskich rządów i elit pookrągłostołowych polega na tym, że ufają nacjonalistom i w różny sposób mniej lub bardziej świadomie ich wspierają.

Niech za przykład posłuży zachowanie Kuronia we Lwowie, który w 1995 roku orzekł: „Jako Polak cieszę się, że Lwów jest dziś ukraiński”, czy Siwca, który w czasie wizyty delegacji polskiej we Lwowie przyłączył się do nacjonalistów

6 Ten motyw powtarza się wielokrotnie w pracach tego autora, począwszy od pierw-szej jego książki na ten temat (Poliszczuk, 2005).

ukraińskich demonstrujących wówczas antypolskie nastawienie. Dziwne, że Siwiec zapomniał jakby przypadkowo o tym, że organizacje nacjonalistyczne wymordowały kilkaset tysięcy Żydów.

Władze i związane z nimi elity III RP generalnie przyjęły punkt widzenia nie polski, ale ukraińskich nacjonalistów, działając przeciw polskim interesom narodowym. Pisałem o tym szerzej w książce pt. Wybrane problemy stosunków polsko ‑ukraińskich (Malikowski, 2010). Tyle się stało złego w tych stosunkach ze strony ukraińskiej, a „nasze”, czy raczej władze III RP, na to nie reagowały.

Przypomnę tu najważniejsze, odsyłając zainteresowanych do mojej książki:

1. Uznanie operacji Wisła za akt ludobójczy (znalazło to wyraz w uchwale se-natu III RP z roku 1990).

2. Brak odpowiedniego odzewu na uchwałę Kongresu Ukraińców w Polsce w roku 1997 za sformułowanie, że część obecnych ziem polskich powinna należeć do Ukrainy, gdyż jest to tzw. Zakierzonie, czyli „ziemie ukraińskie pod polską okupacją”.

3. Brak reakcji na uchwałę Juszczenki o mianowaniu Bandery bohaterem na-rodowym.

4. Brak odzewu na stawanie na ziemiach nie tylko ukraińskich, ale i polskich pomników „bohaterów” UPA, m.in. w Hruszowicach (powiat jarosławski).

O ounowskim i upowskim ludobójstwie na Polakach, za ich usługi szpie-gowskie emigracji ounowskiej i upowskiej władze USA, Kanady, Wielkiej Bry-tanii „zapomniały”, przyjmując ich oferty szpiegowskie na ZSRR i Polskę. W ta-kiej sytuacji na zachodzie obraz roli OUN–UPA w czasie II wojny światowej kształtował się jako fałszywy. Mobilizowani przez gremia kierownicze OUN –UPA emigranci ukraińscy składali się na wydanie fałszywych książek na ten temat, które były upowszechniane na Zachodzie; oprócz USA i Kanady również w RFN i Anglii (Poliszczuk, 2006b: część VII, s. 674 i in.).

Nieznana jest bliżej i niewyjaśniona dotąd rola gen. Andersa w tej sprawie, a zwłaszcza w promowaniu emigracji na Zachód (głównie do USA i Kanady) członków OUN–UPA, którzy znaleźli się w zgrupowaniach postunowskich i postupowskich w ramach tzw. UNA (Ukraińskiej Narodowej Armii). Jak wia-domo, gen. Anders w tej sprawie interweniował nawet u papieża Piusa XII. Nie wiadomo, czy nie wiedział o ich zbrodniach na Polakach, czy wchodziły jesz-cze w grę inne czynniki. Krytycy Andersa podkreślają to, że jego (drugą) żoną była piosenkarka i aktorka ukraińska. Jeśliby w grę wchodziła ta druga ewen-tualność, źle by to świadczyło o tym generale, na którego oczekiwali Polacy wiele lat po wojnie, że przyjedzie do Polski „na białym koniu”, wyzwalając ją od dominacji Sowietów. Z pewnością to niewyjaśniona, ale jednak raczej „ciemna”

karta w działalności gen. Andersa po wojnie na Zachodzie.

Po przewrocie, jaki miał miejsce w 1989 roku w Polsce, a zwłaszcza po uzy-skaniu niepodległości przez Ukrainę (1991), nastąpiła ekspansja nacjonalizmu OUN–UPA z Kanady i USA na Ukrainę. Przestrzegał przed tym wspomniany

już wcześniej politolog i historyk ukraiński Wiktor Poliszczuk. Robiąc to jeszcze w latach 90. XX wieku, przyjmowany był źle, zarówno na Ukrainie, jak i przez władze w Polsce, nazywany był często przez niektórych polityków i historyków – jak już była mowa – „szpiegiem rosyjskim”. Przełomową książką na ten temat była Gorzka prawda wydana w roku l996. Została ona przyjęta i na Ukrainie i w pewnych kręgach w Polsce z oburzeniem. Intelektualne polskie elity głów-nego nurtu nie dostrzegły jej przesłania i odnosiły się do autora z nieukrywaną pogardą, ponieważ podważył główne tezy Giedroycia i kłamstwa ukraińskich nazistów w sprawie ludobójstwa OUN–UPA na Polakach.

Stosunki polsko ‑ukraińskie w III RP to pasmo permanentnych niepo-wodzeń i klęsk Polski. Rząd polski nic nie osiągnął, a naraził się na wiele upokorzeń. Dotyczy to zarówno rządów Platformy i Tuska, jak i rządów Ka-czyńskich. Były prezydent Lech Kaczyński nie osiągnął nic na spotkaniu z Jusz-czenką w Pawłokomie w 2006 roku. Wycofał się też w ostatniej chwili z prze-wodniczenia uroczystościom rocznicy rzezi wołyńskiej – jak już była mowa – i wziął udział w festiwalu kultury ukraińskiej w Sopocie. Było to dla Kreso-wian wielkim, smutnym zaskoczeniem. Miał to być jakby kolejny etap owego

„pojednania”, tym bardziej że jego akt następny, czyli uroczystości w Hucie Pie-niackiej, skończyły się wielkim skandalem (jak zresztą wiele dotychczasowych prób w tym kierunku), gdyż zebrani w pobliżu kombatanci SS z Galicien i UPA podważali ogólnie znane fakty na temat wymordowania kilku tysięcy polskiej ludności cywilnej i trzymali transparenty w hasłami odwetowymi, nazywając ówczesnych Polaków na Wołyniu „faszystowskimi sługusami Niemców”.

Piotrowski (2004) opisuje także wizytę Polaków, byłych mieszkańców Wo-łynia, w Janowej Dolinie, polskiej osadzie zbudowanej w okresie międzywojen-nym, w której mieszkało kilkuset pracowników zatrudnionych w istniejącej tam kopalni bazaltu. Uzgodniono wcześniej ze stroną ukraińską bardzo oględny w sumie pomnik z krzyżem, na którym miała być podana data owego mordu.

Daty tej oczywiście nie było, w ostatnich dniach przed tą uroczystością zlikwi-dowano datę (był to kwiecień 1943), a w prasie ukraińskiej pojawiły się opisy tego, jak to „patriotyczne oddziały UPA” odniosły decydujące zwycięstwo nad niemiecko ‑polskimi okupantami (Piotrowski, 2004: Posłowie). Był tam wówczas w 1943 roku pewien oddział niemieckich żołnierzy zaatakowany też przez UPA, ale wycofał się on z walk, ostrzelany z broni maszynowej. Zginęły całe rodziny, załogi owego zakładu, ponad 600 osób: mężczyzn, kobiet, dzieci i starców. Trzy polskie autobusy przyjechały tam na początku lat 90. na uroczystości, ale napisy na transparentach trzymanych przez dawnych upowców i ich współczesnych zwolenników nie pozwoliły Polakom nawet wysiąść z autobusów (Ibidem).

Treść ich sprowadzała się do formuły: „Precz z polskimi faszystami”. Zawrócili do Łucka, w którym tamtejszy prawosławny biskup ukraiński odprawił mszę za polskie ofiary tej rzezi. Jak można zatem mówić o jakimś pojednaniu? Kto go chce ze strony ukraińskiej? Kto się ma z kim jednać? Twierdzę od dawna

i pisałem o tym kilkakrotnie, że w sytuacji, kiedy sprawcy ludobójstwa Po-laków w czasie II wojny nie chcą się nawet do niego przyznać, pojednanie nie ma żadnego sensu. Wiec nadal pozostaje bez odpowiedzi pytanie: kto się ma z kim jednać? Na tym polu Polacy (a szczególnie władze polskie) ponoszą ciągle klęski i ciągle rosną dalsze „pomniki chwały” morderców, którym patro-nują czołowi przedstawiciele władz ukraińskich, jak były prezydent Juszczenko, była premier Timoszenko, przywódcy większości partii politycznych, senatorzy i posłowie, radni Lwowa. Obszerniej pisałem o tym w swojej książce pt. Wybrane problemy stosunków polsko ‑ukraińskich (Malikowski, 2010). Od tego czasu nic się w tej kwestii nie zmieniło, a opis tych stosunków jest nadal aktualny. Książka porusza tematykę faktów w tym zakresie od roku 1989 do 2008, czyli do obję-cia w Polsce władzy przez Platformę Obywatelską. Doprowadzenie tego pasma niepowodzeń do dziś wymagałoby książki następnej, zresztą nie tylko tematu polityki w stosunku do Ukrainy, ale i całej polityki wschodniej, co jest klęską nie tylko rządów Platformy, ale i czołowych elit głównego nurtu w III RP. Jak już była mowa, politykę wschodnią w Europie (raczej w Euroazji) rozgrywają Amerykanie, Żydzi, Niemcy i Rosjanie, a rachunek za nią, zwłaszcza ten gorzki, zapłacą Polacy, czyli cały naród, przez działania i wypowiedzi władz.

T. Isakowicza ‑Zaleskiego, który pisał o tych sprawach realistycznie i obiek-tywnie, nazwano szpiegiem rosyjskim. I to kto? Prawicowa „Gazeta Polska”, do której pisywał przez 7 lat felietony! A Tusk w niedawnej wypowiedzi na temat kosztów tej polityki powiedział, że oczywiście Unia musi zapłacić sporo (a Unia to także i Polska), bo – jak uzasadniał – na taką małą Grecję poszły setki miliardów unijnych euro. Przedstawiciele polskich władz po pierwszych, nie-rozważnych i utrzymanych w entuzjastycznej dla Majdanu wypowiedziach for-mie troszkę „oprzytomnieli” po tym (choć nie było żadnych oficjalnych działań w tej sprawie), a politycy Majdanu przypomnieli, że musi wrócić do Ukrai‑

ny 19 wschodnich powiatów obecnej Polski „okupowanych od 70 lat przez polskie władze”. To zresztą powtarzano od wielu lat przy dziwnym milczeniu polskich władz, a raczej – mówiąc precyzyjniej – „władz pookrągłostołowych w Polsce”.

***

Moje w sumie dość luźne i nieuporządkowane uwagi krytyczne o polskiej polityce zagranicznej w stosunku do Wschodu, a szczególnie Ukrainy, wyma-gają uporządkowania i podparcia liczniejszymi dowodami w postaci nie tylko faktów związanych z zachowaniami naszych sąsiadów, ale także rozlicznych zaniechań i braku reakcji na sytuacje, kiedy poważnie zagrożone są polskie in-teresy. Zaniechania to także poważne błędy. A tych jest znacznie więcej niż nieefektywnych i szkodliwych działań.

Na ciężki los Polaków na Ukrainie władze i elity opiniotwórcze nie reagują od dawna w myśl fałszywej zasady, że nie ma co o tym wiele mówić w imię

poprawnych politycznie tez, „iż to drażni Ukraińców”, a to podobno „nasz stra-tegiczny parter”. Tylko tenże strastra-tegiczny partner nawet w czasie słynnego Maj-danu nie omieszkał przypomnieć, że Polska jest okupantem tzw. Zakierzonia, czyli 19 wschodnich powiatów, i Ukraina się o nie w swoim czasie upomni, a jak Polacy będą się temu przeciwstawiać, to użyje w tym celu siły zbrojnej7. Władze III RP nie reagują na te i podobne incydenty, utwierdzając ukraińskie środowiska nacjonalistyczne w przekonaniu, że mogą robić jeszcze więcej. „Na-sze władze”, czy precyzyjniej – władze III RP – łożą sporo środków na organiza-cje mniejszości ukraińskiej w Polsce, przymykają oczy na wiele incydentów tego rodzaju, co tylko wzmaga u nacjonalistów ukraińskich przekonanie, że to wy-nik słabości tychże władz, i zachęca je do coraz dalej idących żądań. Tematyka stosunków polsko ‑ukraińskich występuje w pracach historyków i politologów, ale głównie pochodzenia ukraińskiego, choć w większości w wersji poprawnej politycznej, a nie ma jej wcale w pracach socjologów, zresztą ich milczenie do-tyczy jeszcze wielu innych tematów.

Tematami związanymi z położeniem Polaków na Wschodzie zajął się Z. Kurcz (2006) w swojej świetnej książce o mniejszości polskiej ma Litwie, krytykując również tezy programowe Giedroycia. Piszący te słowa pisał coś o Polakach na Ukrainie i stosunku polskich władz i polskich elit opiniotwór-czych do tych kwestii. Pisanie o mniejszości polskiej na Ukrainie znalazło wy-raz głównie w publicystyce, ale było zdominowane przez poprawne politycznie tezy, jak to Łukaszenka prześladuje strasznie Polaków i właściwe władze III RP nie są w stanie tego zmienić. Większość polityków z Geremkiem na czele blo-kowała możliwości sprowadzenia wielu Polaków ze Wschodu, twierdząc, że Polski na to nie stać. Socjologowie rzadko się na ten temat wypowiadali. Ope-racja „Wisła” przeprowadzona przez władze PRL była ich pewnym sukcesem.

Odsunęła na jakiś czas zagrożenie z rąk OUN i UPA.Teza nagłaśniana przez te środowiska głosi, że była to czystka etniczna co najmniej równa rzeziom na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, a nawet była „ludobójstwem”. Teza ta służy równoważeniu tej operacji z rzeziami ukraińskimi. Ale już niedługo po niej nacjonaliści ukraińscy na emigracji sami twierdzili, że gdyby nie ta operacja, to walki trwałyby jeszcze z 10 lat, czyniąc z Bieszczadów współczesne Kosowo. Sukces władz PRL był jednak połowiczny. Zapobiegał przekształcenia się „Zakierzonia” w Kosowo, ale nie zabiegał innemu zjawisku, a mianowicie wchodzeniu przedstawicieli OUN–UPA w środowiska polskie. Udając Pola-ków, czynili oni wiele szkód, realizując ciągle swoje rewizjonistyczne plany.

Gdyby ówczesny powojenny rząd był mądrzejszy i bardziej przewidujący, to starałby się, by ich przemieścić wyłącznie do ZSRR, a ściślej do ukraińskiej sowieckiej republiki (USSR), a nie na Ziemie Zachodnie. Nie byłoby dziś

dia-7 Tekst tejże tajnej uchwały z 22 VI 1990 r. zamieszcza W. Poliszczuk w pierwszej swoje książce pt. Gorzka prawda (2005).

spory, która po cichu realizuje, niekiedy udając Polaków, swoje nacjonalistycz-ne interesy, zagrażając pokojowi w Europie. Dzisiejsze władze (po 1989 roku) mogłyby w celu zapobieżenia temu wiele zrobić, ale nie zrobiły nic! A jeszcze popierały te środowiska, nie reagując na stawiane nie tylko na obecnej Ukrai‑

nie, ale i Polsce pomniki „bohaterom OUN–UPA”, czyli ludobójcom (Malikow-ski, 2010: rozdział X).

Dziwna sprawa. Mieliśmy prezydenta historyka i premiera historyka – oby-dwu historyków z wykształcenia, ale nie mieli oni wiedzy historycznej na temat najnowszej historii Polski, a zwłaszcza tematu II wojny światowej. Po-wstaje pytanie, czy to wyłącznie niewiedza, czy dominuje zła wola i szkodzenie polskim interesom narodowym. Szczególny prym w tej złej woli wiedzie „Ga-zeta Wyborcza”. Nie sadzę, aby Michnik nie znał prawdy o tych sprawach, ale z uporem upowszechnia tezy na ten temat. Bada nastroje i reakcje Polaków. Jeśli już przesadzi z czymś mocno, to przeprasza za to zazwyczaj na ostatniej stronie maleńkim druczkiem, a wcześniej na pierwszej stronie upowszechnia kłamliwe, głównie antypolskie tezy i dziwi się potem, że opozycyjni dziennikarze nazy-wają tą gazetę „żydowską, gazetą dla głupich Polaków, szabesgojów, ćwierć ‑ i półinteligentów”. Na szczęście takich czytelników i entuzjastów „Wyborczej”

jest coraz mniej. Ale co dotychczas złego zrobił jej naczelny dla Polski i Polaków, działa jeszcze do dziś. Dzisiaj już wiemy, że rokowania przed okrągłym stołem prowadził w Moskwie. Wiemy, co zrobił dla pognębienia Polaków i katolików, choć kiedyś chował się za parawan władz Kościoła katolickiego. Dla niego lepsi byli komuniści niż polski naród. A więc w imię tego skolegował się z Jaruzel-skim i Kiszczakiem – „ludźmi honoru”, którzy sprzedali polskie interesy Sowie-tom, komunistom i zagranicznym cwaniakom.

Na wyjątkową uwagę zasługuje to, że sprawy ludobójstwa Polaków na Wo-łyniu i w Małopolsce Wschodniej i szerzej – stosunki polsko ‑ukraińskie – zosta-ły opracowane w głównej mierze przez polskich historyków amatorów, jak np.

Siemaszkowie (ojciec – uczestnik tych wydarzeń jako żołnierz 27 dywizji AK) i jego córka Ewa F. Budzisz, W. Hermaszewski (brat kosmonauty), J. Mariański, ks. T. Isakowicz ‑Zalewski, W. Piotrowski, W. Jastrzębski, P. Bulzacki, M. Śla-dewska, W. Korman, A. Żurek, A. Bata, Z. Daraż, S. Siekierka, M. Argasiński, ks. J. Anczarski, S. Srokowski, A. Dobrzański, bracia Pawłusiewiczowie i wielu innych, bądź uczestników tych wydarzeń, bądź członków ich rodzin. Powstaje pytanie: czy nie jest to plama na honorze zawodowych historyków, którzy mało się do tego przyczynili, obawiając się pisać na tematy nieoprawne poli-tycznie? Nic nie napisali na ten temat polscy socjologowie.

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że największe sukcesy w tej kwestii ma jedyny Ukrainiec piszący prawdę na ten temat, pochodzący z polsko ‑ukraińskiej rodziny (ojciec prawosławny Ukrainiec i matka Polka), a mianowicie Wiktor Po-liszczuk oraz W. i E. Siemaszkowie, opracowując przez kilkanaście lat olbrzymie i zrobione niezwykle rzetelnie, wiekopomne dwutomowe dzieło.

Właściwie znam tylko czterech polskich zawodowych historyków, któ-rzy się w ten temat zaangażowali. Są to mianowicie prof. Czesław Partacz, ks. Isakowicz ‑Zaleski, dr Konieczny i dr Lucyna Kulińska, która zresztą z tego powodu doświadczyła różnych upokorzeń i wręcz osobistych tragedii. Póź-niej jeszcze doszła do tego grona prof. J. Wieliczka ‑Szarkowa, pisząc rzetelnie i publikując literacko napisane książki na ten temat. Inni polscy historycy albo przyłączyli się do nurtu historyków ukraińskich ukrywających prawdę i fałszu-jących wiele faktów na ten temat, albo ograniczali się do eufemistycznych, fał-szujących rzeczywistość określeń, jak konflikty polsko ‑ukraińskie, „wojna domowa”,

„wojna polsko ‑ukraińska” itp. Generalnie jest to wielka ujma na ich honorze.

Konstatacja z tych faktów jest następująca: tolerowanie i unikanie rzetelnego opracowania omówionych kwestii sprzyja temu, że nierozliczone zbrodnie mają tendencje do powtarzania się w myśl maksymy: Naród, który traci pamięć, traci życie.

Na uwagę zasługuje jeszcze to, że wielu historyków ukraińskich w Polsce związanych z ZUwP podszywa się pod historyków polskich. Polacy w małym stopniu się tym interesują, podchodzą do tego bezrefleksyjnie, nie wiedzą o tym i uznają, że ci zawodowcy i historycy pracują rzetelnie i skłonni są uzna-wać ich ustalenia za polską rację stanu. Nie mówiąc już o politykach (jak nasz b. prezydent i b. premier), z wykształcenia historyków, którzy – nie mając wie-dzy historycznej – temu ulegają. Jeśli do tego wziąć pod uwagę ich zapatrzenie w ów Giedroyciowski mit o potrzebie zapomnienia o zbrodniach OUN–UPA, ulegają opcji tychże udających polskich historyków o interpretacji drugiej wojny światowej.

Literatura

Bata A., 1987: Bieszczady w ogniu. Rzeszów, KAW.

Budzisz F., 2001: Z ziemi cmentarnej. Gdańsk, [nakł. autora].

Dobrzański S., 2002: Gehenna Polaków na Rzeszowszczyźnie w latach 1939–1948. Wrocław, Nartom.

Garlicki A., 2005: Marszałek Piłsudski. Warszawa.

Grott B., 2006: Stanowisko „Kultury” paryskiej w kwestii stosunków polsko ‑ukraińskich.

W: Grott B., red.: Nacjonalizm czy nacjonalizmy? Kraków, Nomos.

Jastrzębski S., 2001: Dzieje ludności polskiej na Kresach Południowo ‑Wschodnich i Ziemi Wo‑

łyńskiej w latach 1939–1946. Katowice, Agencja Artystyczna PARA Zenon Dyrszka.

Klimecki M., 2000: J. Piłsudski wobec kwestii ukraińskiej 1918–1929. W: Wojtasik J., red.:

Stosunki polsko ‑ukraińskie w XVI–XX wieku. Siedlce, Instytut Historii Akademii Pod-laskiej w Siedlcach.

Konieczny Z., 2007: Stosunki polsko ‑ukraińskie na obecnych ziemiach polskich w latach 1939–

1947. Przemyśl.

Koper S., 2012: Józef Piłsudski. Fakty i tajemnice. Warszawa, Bellona.

Kulińska L., 2009: Działalność terrorystyczna i sabotażowa nacjonalistycznych organizacji ukraińskich w Polsce w latach 1922–1939. Kraków, Księgarnia Akademicka.

Kulińska L., Roliński A., 2003: Antypolska akcja na Wołyniu i w Małopolsce w świetle doku‑

mentów Rady Głównej Opiekuńczej 1943–1944. Kraków, Księgarnia Akademicka.

Kurcz Z., 2006: Mniejszość polska na Wileńszczyźnie: studium socjologiczne. Wrocław, Wy-dawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.

Łebed’ M., 1946: Ukraińska Powstańcza Armia. Monachium.

Malikowski M., 2010: Wybrane problemy stosunków polsko ‑ukraińskich. Rzeszów, Wydaw-nictwo Uniwersytetu Rzeszowskiego.

Niewiński J., red., 2005: Stosunki polsko ‑ukraińskie „Głos Kresowian”. Warszawa, Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego.

Partacz C., red., 2007: Operacja Wisła. Przyczyny, przebieg i konsekwencje. Przemyśl.

Piotrowski C., 2004: Krwawe żniwa za Styrem, Horyniem i Słuczą. Wyd. II z aneksem Trzy pielgrzymki na Wołyń. Toruń, Wydawnictwo Adam Marszałek.

Poliszczuk W., 2003: Ludobójstwo nagrodzone. Toronto, [nakł. autora].

Poliszczuk W., 2005: Gorzka prawda. Cień Bandery nad zabronią ludobójstwa. Toronto–War-szawa, Antyk.

Poliszczuk W., 2006a: Doktryna Dmytro Doncowa. Toronto, [nakł. autora].

Poliszczuk W., 2006b: Dowody zbrodni OUN–UPA. Toronto–Warszawa, [nakł. autora].

Poliszczuk W., 2013: Potępić UPA. Warszawa, Capital.

Polsko ‑ukraińska wojna o Lwów i Galicję Wschodnią 1918–1920. Warszawa, Volumen 2000.

Serczyk W., 1979: Hajdamacy. Kraków, Wydawnictwo Literackie.

Siemaszko E. i W., 2000: Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939–1945. Warszawa, Wydawnictwo von borowiecky.

Sokół J., Sudo J., 1999: Kresy Wschodnie we krwi. Chicago–Poznań–Wrocław, Ośrodek Po-jednania Polsko‑Ukraińskiego.

Śladewska M., 2002: Z Kresów Wschodnich na Zachód. Wrocław, Alta 2.

Wieliczka ‑Szarkowa J., 2011: Czarna księga Kresów. Kraków, AA.

Wieliczka ‑Szarkowa J., 2013: Wołyń we krwi: 1943. Kraków, AA.

Żupański A., 2004: Droga do prawdy o wydarzeniach na Wołyniu. Toruń, Wydawnictwo Adam Marszałek.

Żurek S., 2002: UPA w Bieszczadach: straty ludności polskiej poniesione z rąk ukraińskich w Bieszczadach w latach 1939–1947. Wrocław, Wydawnictwo Nortom.

Działania kobiet w kontekście wiosny arabskiej