• Nie Znaleziono Wyników

w perspektywie historycznej i wspó³czesnej

1.

Artyku³ niniejszy stanowi polemikê z niektórymi koncepcjami M. Bachtina, które przyjê³y siê w lingwistyce tekstu i genologii na zasadzie prawd nie podlega-j¹cych dyskusji, odkrywczych i otwierapodlega-j¹cych nowe drogi w stosunkowo m³o-dych dyscyplinach badawczych, jakimi s¹ teoria i lingwistyka tekstu. Do takich prawd nale¿y pogl¹d, i¿ „Mówimy wy³¹cznie przy u¿yciu okreœlonych gatunków mowy, tzn. wszelkie nasze wypowiedzi pos³uguj¹ siê konkretnymi, wzglêdnie trwa-³ymi i typowymi formami konstruowania ca³oœci […] Nadajemy naszym myœlom ró¿norodne formy gatunkowe nie podejrzewaj¹c nawet ich funkcjonowania […] Nawet w najswobodniejszej, niewymuszonej rozmowie wcielamy nasz¹ myœl w okreœlony kszta³t gatunkowy, niekiedy szablonowy i schematyczny, czasem zaœ bardziej giêtki, plastyczny i twórczy […] Gatunki mowy s¹ nam dane w taki sam nieomal sposób jak jêzyk ojczysty, którego u¿ywamy bez trudnoœci równie¿ przed teoretycznym opanowaniem gramatyki”1.

Cytowany pogl¹d nale¿y do tych generalizacji wspó³czesnej humanistyki, które od¿egnywa³y siê od ujmowania zjawisk zwi¹zanych z cz³owiekiem, jego kultur¹ i jêzykiem w kategoriach cech indywidualnych, niesystemowych i niepowtarzal-nych. Obojêtne, jakie by³y inspiracje owych uogólnieñ, marksistowskie czy se-miologiczne, strukturalistyczne czy generatywno-transformacyjne, zmierza³y one z zasady ku schematyzacji i uproszczeniom czyni¹c z indywiduum reprezentanta jakiejœ zbiorowej ca³oœci, klasy czy typu kultury, modelu czy „prawa”. Ku takim generalizacjom steruje doœæ czêsto myœl Bachtina, podobnie jak W. N. Proppa czy semiologów tartuskich.

To prawda, i¿ Bachtin ¿y³ i tworzy³ w ekstremalnie trudnych warunkach sowiec-kiego systemu policyjno-³agrowego i ¿e samo ju¿ milcz¹ce niecytowanie marksi-zmu-leninizmu by³o aktem odwagi i intelektualnej uczciwoœci, jednak¿e generalizu-j¹cy sposób myœlenia, poszukiwanie ³adu w tym, co chaotyczne; prawa w tym, co przypadkowe, obci¹¿a³ nie tylko system, istnia³ on bowiem i poza totalitarnymi sys-temami, tworzy³ pewn¹ szko³ê myœlenia, modn¹ w naszym trudnym XX wieku. Czym siê ona charakteryzuje? Wróæmy do cytatu. Otó¿ nie – prawdziwe jest prze-konanie, i¿ mówimy wy³¹cznie przy u¿yciu okreœlonych gatunków mowy; s¹ bo-wiem wypowiedzi, które maj¹ wielki wspó³czynnik swobody, improwizacji i intuicji, nie podlegaj¹c konwencjom. Nie jest prawdziwe zdanie, i¿ wszelkie wypowiedzi pos³uguj¹ siê „formami ca³oœci”, ¿e naturalny dialog nadaje naszej myœli okreœlony

kszta³t gatunkowy. Bachtin przenosi tu niejako automatycznie mechanizmy dzia³a-j¹ce na ni¿szych piêtrach jêzykowych (np. fleksyjno-syntaktycznym) na struktury ponadzdaniowe. Zosta³o tym sposobem rozmyte pojêcie gatunku, Bachtin bowiem uto¿samia z nim wszelkie struktury wypowiedzi, w tym repliki dialogowe, które w wiêkszoœci wypadków nie s¹ gatunkami.

Z ca³¹ pewnoœci¹ obserwowa³ Bachtin rzeczywistoœæ jêzykow¹ zdominowan¹ przez gargantuiczn¹ wrêcz stereotypowoœæ sowieckiego ¿yda, wyciskaj¹c¹ piêtno na jêzyku. Idzie nie tylko o stereotypowoœæ nowomowy, jêzyka oficjalnego, ale tak¿e i jêzyka potocznego, poddanego przecie¿ oddzia³ywaniu nie tylko formu³ (np. sytuacyjnych), ale i daleko id¹cej kontroli, polegaj¹cej na niemówieniu o rze-czach podlegaj¹cych cenzurze. „Najswobodniejsze” rozmowy mog³y siê toczyæ w tym œwiecie tylko w warunkach pe³nego zaufania i braku strachu, o co w czasach Bachtinowskich by³o bardzo trudno. Brakowa³o tu (normalnego w wolnym œwie-cie) dyskursu intelektualnego, otwartego na niespodziankê, nie maj¹cego tema-tów-tabu, myœli „niebezpiecznych” i zakazanych, stosuj¹cego indywidualne i oryginalne s¹dy, obserwacje, refleksje, dalekie od standardowej werbalizacji. Bachtin jakby nie dostrzeg³ te¿ ¿ywio³u swobodnej potocznoœci, kreatywnoœci, wieloœci potencjalnych przedmiotów rozmowy i jej stylów. Bachtin postrzega w mowie wszechw³adzê gatunków, form kolektywnych. Nie bada³ on potocznego jêzyka i potocznych tekstów, które jak¿e czêsto s¹ pod wzglêdem gatunkowym rozmyte, synkretyczne i autentycznie swobodne. Pisze T. Dobrzyñska, i¿ „Bach-tin walczy z pojêciem «strumienia mowy», g³osi, ¿e wszelkie zachowania komu-nikacyjne «odlewaj¹ siê» wed³ug gotowych wzorców bêd¹cych wytworem dane-go spo³eczeñstwa i dostosowanych do pe³nienia ró¿norakich funkcji”2. Otó¿ w³aœnie, niedocenienie istnienia owego „strumienia mowy” (na którym budowa³a te¿ lite-ratura XX w. swoje nowe formy narracyjne lub liryczne) nale¿y traktowaæ jako bardzo daleko id¹ce uproszczenie, rodzaj generalizacji redukcyjnej. Problematy-ka gatunków mowy potocznej zosta³a od razu b³êdnie rozpoznana. Bachtin nie próbuje zarysowaæ jakiejœ choæby wstêpnej typologii gatunków mowy, a od tego nale¿a³oby zacz¹æ. Skoro jednak gatunki s¹ nam dane niby gramatyka zdania („ga-tunki mowy s¹ nam dane w taki sam nieomal sposób jak jêzyk ojczysty”), to mo¿e zbêdna by³a jakaœ próba ich systematyzacji? Co wiêcej: nie zosta³o zdefiniowane samo pojêcie gatunku, skutkiem czego mo¿na traktowaæ „krótkie, jednozdaniowe repliki rozmowy”3 jako rodzaje gatunków, z czym mo¿na siê zgodziæ tylko wtedy, gdy owe repliki maj¹ status ca³oœci, jak w przypadku maksymy czy przys³owia.

Cech¹ naturalnych dialogów jest ich zale¿noœæ od konkretnej sytuacji, roz-mówców i wydarzeñ towarzysz¹cych rozmowie, a wiêc m.in. ich procesualnoœæ, nieobliczalnoœæ, konkretnoœæ. Bardzo wiêc trzeba ostro¿nie wyznaczaæ ich gatun-kowe ramy.

2.

Kolejnym wysoce dyskusyjnym zagadnieniem jest sprawa gatunków pierwot-nych i wtórpierwot-nych. T. Dobrzyñska pisze, i¿ „Dok³adne wczytanie siê w wypowiedzi

Bachtina ujawnia przede wszystkim, ¿e terminy «pierwotne» i «wtórne gatunki mowy» nie s¹ stosowane jednoznacznie. Z jednej strony u podstaw ich wydziela-nia le¿y opozycja: dialog ustny – inne formy komunikacji jêzykowej […] Z drugiej strony pojawiaj¹ siê w wywodach Bachtina przyk³ady gatunków przetwarzanych, a wiêc «pierwotnych», ewidentnie nie przynale¿nych do obszaru komunikacji ust-nej bezpoœredniej”4.

Idzie o znany passus, cytowany w wielu pracach: „Znakomita wiêkszoœæ ga-tunków literackich ma charakter wtórny, z³o¿ony, sk³ada siê z ró¿norako prze-trans-formowanych gatunków pierwotnych (replik, potocznych opowieœci, listów, dzien-ników, protoko³ów itp.). Owe wtórne gatunki z³o¿onego porozumiewania siê w sferze kultury z regu³y rozgrywaj¹ ró¿norodne formy pierwotnego obcowania jêzykowego”5.

Trzeba nazwaæ rzecz po imieniu: Bachtin miesza tu ze sob¹ ró¿ne rzeczy, roz-patruj¹c na jednej p³aszczyŸnie dialogowe repliki mówione z typowo pisanymi, genetycznie wtórnymi, gatunkami u¿ytkowymi typu list, dziennik, protokó³. Co wiêcej, zrównuje dialogow¹ replikê, która jest sk³adnikiem strukturalnym dialo-gu z formami typu list czy protokó³ tworz¹cymi pewn¹ ca³oœæ, w przypadku listu obramowan¹ formu³ami pocz¹tku i zakoñczenia. Chyba, ¿e idzie tutaj o repliki w znaczeniu ustna lub pisemna odpowiedŸ na zarzuty. Zdaniem T. Dobrzyñskiej idzie tu jednak o repliki dialogu, jak pytanie, proœba, powitanie, polecenie, wyra-¿enie sprzeciwu itp. W ten sposób coœ, co stanowi czêœæ wiêkszej ca³oœci uzyskuje status ca³oœci, z którym to pojêciem (sk¹din¹d s³usznie) ³¹czy Bachtin formowa-nie gatunku wypowiedzi.

Jak nietrudno zauwa¿yæ relacja: „gatunek pierwotny–gatunek wtórny” jest w cytowanym przyk³adzie relacj¹ miêdzy gatunkiem u¿ytkowym (mówionym i pi-sanym) a jego literack¹ transformacj¹ czy mutacj¹. W gramatyce odpowiada tutaj temu pojêcie podstawy derywacyjnej i derywatu. Literackie gatunki zdaj¹ siê mieæ charakter derywacyjny w stosunku do gatunków prymarnych jêzyka potocznego. Oczywiœcie, tak jest w wielu wypadkach. ród³em wielu gatunków literackich by³y gatunki genetycznie nieliterackie, co jednak wcale nie znaczy, ¿e wszystkie. Relacja gatunek pierwotny–gatunek wtórny jest u Bachtina relacj¹ jednostronn¹; zakotwiczone w dialogu potocznym gatunki pierwotne staj¹ siê gatunkami literac-kimi, co mo¿na zilustrowaæ rysunkiem:

gatunek pierwotny è gatunek wtórny (=mówiony) (=literacki)

Oczywiœcie wa¿ne s¹ tutaj mechanizmy przetwarzania, odpowiedŸ na pyta-nie, w jaki sposób i za pomoc¹ jakich œrodków jêzykowych gatunek pierwotny A1 staje siê gatunkiem wtórnym A1 - An (uwzglêdniaj¹c warianty). Ale jest to zagad-nienie odrêbne. Wa¿niejsz¹ tu rzecz¹ jest ustalenie faktycznych relacji miêdzy gatunkiem pierwotnym (wyjœciowym, tworz¹cym podstawê, prymarnym) a ga-tunkiem wtórnym (tworz¹cym derywat, sekundarnym). Otó¿, idzie o pytanie, czy 1) jest to proces jednostronny, biegn¹cy na linii gatunki mowy potocznej è

ga-tunki literackie czy te¿ 2) proces odwracalny, biegn¹cy na linii pierwotne gaga-tunki literackie è wtórne gatunki potoczne czy szerzej: mowy ustnej (potocznej lub publicznej, oficjalnej). Bachtin sprowadza wszystko do prymarnoœci dialogowego potocznego jêzyka i jego form genologicznych. I tak jest bardzo czêsto, ale prze-wa¿nie w kulturach s³abo rozwiniêtych, opóŸnionych, tradycjonalnych. W istocie, ruch gatunków jest obustronny i w funkcji gatunków pierwotnych (w znaczeniu: prymarnych) mog¹ wyst¹piæ gatunki, które zadomowi³y siê w literaturze, piœmien-nictwie religijnym, prawnym, administracyjnym, szkolno-dydaktycznym itp. Na przyk³ad psalmy i modlitwy Biblii leg³y u Ÿróde³ ró¿nych modlitw zapisanych i niezapisanych. Ró¿ne gatunki telewizyjne prezentuj¹ typ wypowiedzi przygoto-wanych, tj. maj¹cych oparcie w tekstach pierwotnie pisanych, jak np. scenariusze wywiadów, recenzje teatralne czy filmowe, komentarze, reklamy itp. Porównanie gatunków typowo pisanych i typowo mówionych w obrêbie jêzyka naukowego wskazuje na zdecydowan¹ dominacjê form pisanych i ich wp³yw na mówione formy naukowe, typu dyskusja naukowa, wyk³ad. Na 36 gatunków, jakie w swej pracy o jêzyku naukowym wymienia S. Gajda6, zdecydowana wiêkszoœæ to gatun-ki pisane typu artyku³, studium, dysertacja itp. Znaczny wp³yw na jêzyk mówiony mia³y te¿ ró¿ne odmiany jêzyka administracyjnego i prawniczego, zw³aszcza w krajach maj¹cych d³ug¹ tradycjê prawnicz¹ i urzêdnicz¹. W polskim krêgu kul-turowym wysoce rozwiniête by³y formy retoryczne, uczone w szko³ach (zw³asz-cza jezuickich) i wzorowane na tradycjach gatunków pisanych. Repertuar gatun-ków by³ tu bardzo bogaty. Mo¿na powiedzieæ ogólnie, i¿ ka¿da rozwiniêta kultura pisma kszta³towa³a ca³y szereg gatunków i stylów, które odegra³y wielk¹ rolê w rozwijaniu siê i poszerzeniu tzw. kodów rozwiniêtych (termin Bernsteina7) zmie-niaj¹cych charakter i struktury tekstowe jêzyka mówionego. Wypowiedzi takie, jak intelektualny dialog czy kulturalna, „salonowa” konwersacja mia³y w swej genezie zakotwiczenie w literackich i filozoficznych tradycjach oraz w sztuce re-torycznej, której uczy³y szko³y i uczelnie.

3.

Ewolucja gatunków jest procesem bardzo z³o¿onym. Nie mo¿na jej sprowa-dziæ do przemian w zakresie relacji: mowa potoczna (dialogiczna): jêzyk literatu-ry. Mia³ jednak racjê Bachtin mówi¹c o znaczeniu naturalnej mowy. Mo¿na tu przyj¹æ, i¿ jest ona prymarn¹ odmian¹ jêzyka zarówno w aspekcie genetycznym, jak te¿ i synchronicznym, ale to wcale nie znaczy, aby mo¿na by³o odnosiæ do niej wprost wszystkie wtórne gatunki literackie. Ju¿ w obrêbie samych form mówio-nych wystêpuj¹ relacje: pierwotne–wtórne. Przyjmuj¹c, i¿ mowa potoczna, pod-³o¿e wszelkich odmian, generuje pewien okreœlony zespó³ gatunków pierwotnych zwi¹zanych z funkcj¹ komunikatywn¹ i pragmatyczn¹ jêzyka, trzeba pamiêtaæ, i¿ dopiero inne rodzaje mowy wy³aniaj¹ w miarê klarowny i nacechowany zespó³ gatunków. Przyjmujê istnienie w kulturach prymitywnych trzech odmian (jakby rzek³ J. Bartmiñski derywatów8) sekundarnych w stosunku do mowy potocznej jako mowy codziennych, elementarnych rozmów i funkcji performatywnych:

1) mowa magiczna (której podstawow¹ funkcj¹ jest zamawianie si³ zapewnia-j¹cych powodzenie danym przedsiêwziêciom, ochronê zbiorowoœci i jednostki przed wrogim œwiat³em, oswajanie go poprzez formu³y mowy nie wprost, metafo-rycznej, symbolicznej czy mowy semantycznie pustych zaklêæ);

2) mowa ludyczno-obrzêdowa (której podstawow¹ funkcj¹ to¿sam¹ z funkcj¹ tañca czy odgrywanych scen i wydarzeñ by³a funkcja ludyczna i ludyczno-prag-matyczna);

3) rozwiniêta mowa folklorystyczna (artystyczna, poetycka i prozaiczna) sta-nowi¹ca ju¿ odmianê, z jej nacechowaniem estetycznym i ekspresywnym, z okre-œlonymi blokami semantycznymi, z ca³ym systemem nawi¹zañ i odniesieñ do tra-dycji rodzimej i wzorców innojêzycznych, mowa niekiedy kultywowana z wielk¹ pieczo³owitoœci¹ i sakralizowana, i wykazuj¹c¹ ju¿ znaczne zró¿nicowanie i bo-gactwo form.

Jeœli nawet sprowadzimy odmiany oralne do opozycji: mowa potoczna (pry-marna, pierwotna): mowa folkloru (sekundarna), to i tak szukaæ bêdziemy gatun-ków (podobnie jak stylów) przede wszystkim w mowie folkloru. To g³ównie do niej bêdzie nawi¹zywa³ jêzyk literatury pisanej i jego teksty. Rysuje siê nam tutaj ci¹g rozwojowy: gatunek potoczny è gatunek folklorystyczny è gatunek lite-racki.

Historia poszczególnych gatunków literackich jest czêsto nader zawi³a. Tak np. barokowy utwór prezentuj¹cy „tren” mo¿e: 1) nawi¹zywaæ wprost do Biblii (np. skarg Jeremiasza), 2) do trenu greckiego Simonidesa i Pindam, 3) do Trenów Kochanowskiego, 4) do tradycji archaicznego trenu rytualnego, zwi¹zanego wprost z obrz¹dkiem funeralnym, 5) do lamentów ludowych, 6) równoczeœnie do wszyst-kich tych Ÿróde³. Co wiêcej, tren barokowy mo¿e mieæ nawi¹zania do niektórych pieœni Iliady, do rzymskiej elegii, do form takich, jak epitafium, epicedium, infe-riae, nenia, dofyrum. Ile¿ tu mo¿liwoœci!

Relacja „gatunek pierwotny–gatunek wtórny” jest, jak trafnie pisze T. Do-brzyñska „niezwykle istotna dla okreœlenia statusu form literackich”9. Dodajmy: nie tylko literackich, poniewa¿ istnieje ona we wszystkich innych odmianach wy-powiedzi pisanych i ustnych, poczynaj¹c od form gatunkowych jêzyka naukowe-go, a koñcz¹c na u¿ytkowych gatunkach jêzyka administracyjnego. Od chwili po-wstania nasili³ siê proces przenikania siê gatunków i kszta³towania siê nowych, proces, który – jak siê wydaje – ma tendencjê wzrostow¹ i który przyniós³ te¿ zmiany w gatunkowych formach potocznych, a zw³aszcza w kulturalnych odmia-nach jêzyka mówionego.

Przypisy

1Bachtin Michai³, Estetyka twórczoœci s³ownej, prze³. D. Ulicka. Warszawa 1986, s. 373.

2 Dobrzyñska T., Gatunki pierwotne i wtórne (Czytaj¹c Bachtina). W: Typy tekstów, pod red. T. Dobrzyñskiej. Warszawa 1992, s. 76.

3 Dobrzyñska, Gatunki pierwotne i wtórne, s. 75.

4 Dobrzyñska, Gatunki pierwotne i wtórne, s. 76.

5 Bachtin, Estetyka twórczoœci s³ownej, s. 401.

6 Zob. Gajda S., Podstawy badañ stylistycznych nad jêzykiem naukowym. Warszawa–Wro-c³aw 1982.

7 Zob. Bernstein B., Class, Codes and Control. Theoretical Studies Towards a Sociology of Language. Primary Socialization. „Language and Education” (London) No 4. Por. te¿ tego¿ auto-ra: A Sociolinguistic Approach to Social Learning, w: J. Gould, Social Science Survey. Harmond-sworth 1965.

8 Zob. Bartmiñski J., O derywacji stylistycznej. Gwara ludowa w funkcji jêzyka artystycznego. Lublin 1977.