• Nie Znaleziono Wyników

W proiradzenie do problemu

U w aga wstępna

G dy się p od ejm u je now ą problem atykę — a fak t taki ma tu m iejsce, bo zagadnieniem ludności optym aln ej m ało się dotąd w P olsce zajm ow an o — zachodzi potrzeba w yjaśn ien ia szeregu kwestii, zw łaszcza m etodologiczn ych i sem antycznych, dotyczą­ cych badanego przedm iotu. D latego pracę niniejszą otw iera ro z ­ dział, którem u przyśw ieca ją cele propedeu tyczn e. W ypadn ie nam zająć się takim i kwestiam i, jak treść i sens pojęcia „lu d n ość op ty ­ malna” , geneza dok tryn y optym alizacyjn ej, periodyza cja rozw oju tej doktryny.

D ok tryna a teoria

Praca niniejsza, jak z je j tytułu w ynika, ma zaprezentow ać roz­ w ó j określon ej dok tryn y. B ędzie w ięc rzeczą słuszną, je śli w y ja ­ śnim y na wstępie, co p rzy jęto rozu m ieć przez d o k t r y n ę i w jakim pozostaje ona stosunku do pojęcia t e o r i i . Jest to tym b ardziej wskazane, że chodzi o zagadnienia sem antyczne, w prak­ ty ce różnie ujm ow an e.

Z aw sze p re cy z y jn y W ładysław K opaliń ski określa doktrynę jako „o g ó ł założeń, tw ierdzeń, przekonań z określon ej dziedziny filozofii, teologii, polityk i itd., w łaściw y danem u m yślicielow i, da­

i

n ej szkole; teoria, nauka, system ” 1. Z samą defin icją dok tryn y zgadzam się, m am natom iast ob iek cje co do utożsam iania d ok try ­ n y z teorią. Z iden tyfik acją obu p o ję ć spotykam y się i u innych językozn aw ców , co jednak nie zm ienia m oje g o odm iennego sta­ now iska w tej sprawie.

W łoski ekonom ista, profesor U niw ersytetu R zym skiego, A m in tore Fanfani w idzi w doktrynie system w yjaśn ień i w ska­ zów ek, starannie sform u łow an ych i służących poznaniu rze cz y ­ w istości i rozw iązaniu w y stęp u ją cych w n iej p roblem ów . W od­ niesieniu do doktryn ekon om iczn ych A . Fanfani zauważa, że ich w p ły w b y w a różn y: czasem rew olu cjon izu ją dotych czasow e p o ­ glądy, czasem ni'e w yw iera ją na nie w pływ u . Zdarza się i tak, że now a doktryna dopiero p o latach zdobyw a uznanie. P ew n e d ok ­ try n y z ra cji sw ej wagi, w y n ik a ją cej z n ajw yższego stopnia u og ól­ nienia (sform ułow anie praw ekonom icznych), urastają do rangi nauki ekon om iczn ej. Zdaniem Fanfaniego, doktryna ek on om icz­ na m oże stanow ić bądź próbę objaśnienia rzeczyw istości, bądź próbę zreform ow an ia rzeczyw istości, bądź w reszcie dokum ent roz­ w o ju m yśli ekonom icznej 2. W szystko to — jak sądzę — można odnieść do dok tryn dem ograficznych, w tym rów n ież do doktryn y ludności optym alnej.

Fanfani w spom ina o szczególnym przypadku, k ied y d ok try­ na osiąga rangę nauki. Skłon n y jestem w idzieć w tym odp ow ied­ nik m o je j k on cepcji, w edłu g k tórej z dok tryn y m oże pow stać teoria jako w yraz ok reślon ej praw idłow ości, teoretycznie uzasad­ nionej i praktycznie zw eryfik ow a n ej. Nie inaczej stawiał sprawę nasz ekonom ista i h istoryk doktryn ekonom icznych, Tadeusz B rzeski (1884— 1960). W ynika to z n astępujących słów : „J est rze­ czą niezm iernie charakterystyczną i zrozum iałą, że p rzy d o k try ­ nach ekon om iczn ych stosunkow o bardzo późno spotykam y się

1 W . K o p a li ń s k i, S ło w n i k w y r a z ó w o b c y c h i z w r o t ó w o b c o j ę z y c z n y c h , w y d . 9, W a r s z a w a 1975, s. 230 — h a s ło : D o k t r y n a .

2 A . F a n fa n i , S to r ia d e lle d o tt r i n e e c o r io m ic h e d e W a n t ic h it a al X I X s e c o l o , w y d . 4, M e d io la n 1955; w e r s ja p o ls k a ; H isto r ia d o k t r y n e k o n o m i c z n y c h o d c z a s ó w

W p row ad zen ie do problem u 3 1

z jakim iś teoretyczn ym i system am i” 3. Nie id en ty fik u je rów nież obu p o ję ć — dok try n y i teorii — znany am erykański dem ograf, profesor U niw ersytetu im. Harvarda, Nathan K eyfitz, na co w ska­ zu je sam tytu ł jed n ej z jego prac 4.

Istota problem u ludności optym aln ej

Co stanow i istotę problem u „lu d n ości optym a ln ej” ? O dpow iedź można b y w stępnie u ją ć następująco: ludność optym alna jest to taka ludność, k tórej stan ilościow y i ja k ościow y m ożliw ie n a jp eł­ n iej odpow iada potrzebom u rzeczyw istnienia celów społecznych, jakie stawia sobie kraj. S p rób u jm y rzecz w y ja śn ić b liżej na ra­ zie od strony ilościow ej.

P rzy jm u ją c jako punkt w y jścia rozum ow ania c e l e społecz­ ne, m usim y pam iętać o tym , iż są one zm ienne w czasie i w prze­ strzeni. W zaraniu d ziejów ludzkości ce l w szelkich w y siłk ów h or­ dy sprow adzał się do przetrw ania, c o zresztą w ów czesn ych , ar- cytrudn ych w arunkach nie b y ło ani proste, ani łatwe. W p óźn iej­ szych okresach historii ludzkości, g d y dzięki dokon u jącem u się postępow i m ożna już b y ło nie obaw iać się groźb y fizy czn e j za­ głady, m iejsce pierw otn ego celu społecznego, jakim b y ło prze­ trwanie, za jm u je dążenie do w zm ocnienia kształtującej się orga­ nizacji pań stw ow ej, i to często kosztem n iezliczon ych ofiar tak po stronie najeżdżanej ob cej ludności, jak i ludności w łasn ej (od­ kopane szkielety m ężczyzn z różn ych starożytnych epok w skazu­ ją na częstość zgon ów spow odow anych strzaskaniem czaszki). Z czasem cele społeczne stają się bardziej hum anitarne. W ciągu w ieków w ykształca się ideał stosunków społecznych, opartych na spraw iedliw ości sp ołecznej i dobrobycie ludności.

W urzeczyw istnianiu celów społecznych, i to zarów n o tych daw niejszych, jak i now szych, znaczną, a czasem naw et d ecydu ­

3 H isto r ia d o k t r y n e k o n o m i c z n y c h (na p o d s ta w ie w y k ła d ó w p r o f. B r z e s k ie g o ), W a r s z a w a 1933, s. 7.

4 N . K e y f i t z , P o p u la tio n T h e o r y a n d D o c t r i n e , w : R e a d in g s in P o p u la tio n , red. W . P e te r s e n , N o w y J o r k 1972.

jącą rolę odgryw a czyn n ik dem ograficzny. G d y pow stał rodzaj ludzki i jeszcze przez nieskończenie długie w iek i po tym , Ziem ia m ogła w y ży w ić tylk o bardzo nieliczną ludność. D zieciobójstw o i uśm iercanie starców — jak o ty m pisałem w Trw aniu życia ludzkiego — b y ły ceną, którą trzeba b y ło płacić za przetrw anie. O w arunkach b y to w y ch ludności, często też o pon oszon ych przez nią ofiarach w życiu ludzkim , czynnik dem ograficzn y decydow ał rów n ież w późn iejszych epokach. G roźne skutki pociągało za sobą przeludnienie: zjaw iali się nieuchronnie „czte re j jeźd źcy A pok a­ lip sy ” . W dobie n ow ożytn ej ekonom iści, a w ślad za nim i d em o­ grafow ie, zajęli się od strony teoretyczn ej w p ły w em czynnika d e­ m ograficzn ego na rozw ó j ek onom iczny społeczeństw i na jakość życia ludności. Istotnym efektem ty ch dociekań b y ło w ykazanie, że w zrost liczb y ludności jest k orzystny, pók i sprzyja rozw o jo w i ekonom icznem u, staje się natom iast niekorzystny, g d y się zam ie­ nia w ham ulec rozw oju ekonom icznego. T o samo trzeba p ow ie­ dzieć o obniżaniu się w zrostu liczb y ludności: do pew n ej granicy m oże on o b y ć korzystne, po je j przekroczeniu m oże zam ienić się w klęskę społeczną. Stało się jasne, że oba odch ylen ia od norm y, a w ięc zarów no przeludnienie, ja k i niedoludnienie, szkodzą ce­ lom społecznym , ham ując ich realizację.

D e fin icja ludności o p tym a ln ej

Jednym z trudniejszych, ch oć n ieodzow n ych zadań stojących przed nauką jest p re cy zy jn e zdefiniow anie w y stęp u ją cych w niej pojęć. Na zw iązane z ty m trudności uskarżali się starożytni R z y ­ mianie, k tórzy przecież b y li m istrzam i sem antyki i praw n iczej ścisłości. Trudności tych jest dziś w ięcej niż w m inionych w ie ­ kach, co w yn ik a z sam ego rozw oju nauki i coraz szerszego zakre­ su desygnatów , k tórym i się ona posługuje. T rudności d efin icyjn e nasilają się, g d y p o ję cie w ym agające zdefiniow ania nie jest w o l­ ne od k on trow ersyjn ej w ykładni; ma to w łaśnie m iejsce w p rzy ­ padku „lu dn ości op ty m a ln ej” . W yrazem tego jest m nogość i różr n orodność spotykanych d efin icji absorbującego nas pojęcia.

W p row ad zen ie do problem u 3 3

W referacie w ygłoszon ym na obradu jącym w 1927 r. w G e ­ new ie m iędzyn arodow ym kongresie dem ograficzn ym (o k on gre­ sie tym będzie dalej m ow a) am erykański dem ograf, jed en z w io ­ dących uczestników kongresu, H. P. Fairchild tak zdefin iow ał p o ­ jęcie ludności optym aln ej: „S k o ro istnieje stan przeludnienia i stan niedoludnienia, to trzeba p rzyją ć, że m iędzy jed n ym a dru­ gim zn ajdu je się stan pośredni, odp ow ia dający sytu a cji m ożliw ie najlepszej — jest nim ludność optym alna” 5.

P odobną d e fin icję ludności optym alnej lansow ał w tym sa­ m ym czasie szw ajcarski u czon y W . Rappard. „O ptim u m — pisał on — to słup graniczny, k tóry oddziela niedoludnienie od prze­ ludnienia” ( „ L ’ optim um est la born e qui sépare la sou s-popu la- tion de la surpopulation” ) 6.

Jedna i druga defin icja jfest w istocie nie do przyjęcia. I to nie tylk o z tego w zględu, że określają m i e j s c e optim um , za­ miast w yja śn ić jego t r e ś ć . Są on e w adliw e i dlatego, że w y ­ prow adzają p o ję cie optim um z zestaw ienia dw óch zjaw isk: prze­ ludnienia i niedoludnienia, które — jako poch odzące z różnych spojrzeń na spraw ę — nie są byn a jm n iej przeciw staw ne. N iedo­ ludnienie jest w zasadzie p ojęciem geograficznym , podczas gdy przeludnienie jest przede w szystkim p ojęciem ekonom icznym . Świat antyczny b y ł z pew nością niedoludniony, co nie w yklucza, że m ógł b y ć w sensie ekon om iczn ym przeludniony. Miał w ięc niejakie pod staw y jed en z pisarzy kościelnych, T ertulian (ok. 200 r. n.e.), b y w ołać, że świat jest przeludniony, ch oć przecież b y ł to świat jeszcze na pół pusty.

Poza kw estię lokalizacji w ych od ził am erykański dem ograf A. B. W olfe, w skazując, że optim um jest w artością zależną od w a­ runków ekon om iczn ych i technologiczn ych , dalej od w arunków dem ograficzn ych (ilościow ych i jak ościow ych ), w reszcie od sto­ sunków polityczn ych i od m iędzyn arodow ej w sp ółp racy ek on

o-5 H . p . F a ir c h ild , O p t i m u m P o p u la tio n , w : P r o c e e d i n g s o f th e W o r l d P o p u ­

la tio n C o n f e r e n c e , G e n e w a 1927.

6 W . R a p p a r d , D e V o p t i m u m d e p o p u la tio n , „ Z e i t s c h r i f t fü r s c h w e iz e r is c h e S t a t is t ik u n d V o lk s w i r t s c h a f t ” 1927, t. 63, s. 681.

m icznej 7. A le w ciąż jeszcze nie b yła to defin icja ludności o p ty ­ m alnej,

P ierw sze trudności d efin icyjn e pokonał dem ograf francuski A dolph e L an dry (1874— 1956), propon u jąc następującą defin icję: optim um dem ograficzne w yraża n ajkorzystniejszą rela cję m iędzy stanem lu dności a w ielk ością zasobów naturalnych — n ajk orzyst­ niejszą, czy li taką, która zapew nia społeczeństw u m aksym alną pom yślność 8. Identyczna j'est w zasadzie d efin icja sform ułow ana ostatnio przez dem ografów ONZ. G łosi ona: „A t the basis of the th eory o f optim um population is the relationship betw een p op u ­ lation and resources” (U podstaw teorii ludności optym alnej leży relacja lu dności i zasobów ) 9.

N ie m ożna jednak pow iedzieć, b y defin icja L an dry’*ego i zgod ­ na z nią konstatacja biura dem ograficzn ego ON Z zadow alały w szystkich badaczy problem u ludności optym aln ej. D aje tem u św iadectw o am erykański badacz Q uentin H. Stanford, ośw iadcza­ jąc, że p o ję cie ludności optym aln ej n igd y nie b y ło p recy zy jn ie zdefin iow an e 10.

M alkontenci wnoszą n iejedn ok rotn ie tw ó rczy w kład do za­ gadnień stanow iących przedm iot sporu. W arto w ięc posłuchać, w jakim kierunku idą zastrzeżenia podnoszone w stosunku do tra­ d y cy jn e g o pojm ow an ia istoty dem ograficzn ego optim um .

Część badaczy szerzej u jm u je zasięg zależności dem ograficz­ nego optim um od różn ych determ inant. Joseph J. Spengler w ska­ zuje, że optim um zależy nie tylk o od bazy zasobów , lecz rów n ież od tech n ologii infrastruktury oraz od społeczn ej i ek onom icznej organizacji sp o łe cze ń stw a n . Inny am erykański dem ograf L in

-7 A . B . W o l f e , O n th e C r it e r i o n o f O p t i m u m P o p u la tio n , „ T h e A m e r i c a n J o u r ­ n a l o f S o c i o lo g y ” , t. X X X I V , m a r z e c 1934, s. 595. 8 A . L a n d r y , T r a ité d e d é m o g r a p h i e , P a r y ż 1945. 9 T h e D e t e r m in a n t s a n d C o n s e q u e n c e s o f P o p u la tio n T r e n d s , N eve S u m m a r y o f F in d in g s o n I n t e r a c tio n o f D e m o g r a p h i c , E c o n o m i c a n d S o c ia l F a c to r s , t. I. N o ­ w y J o r k 1973, s. 55. 10 Q . H . S t a n fo r d , T h e W o r l d ’s P o p u la tio n P r o b l e m s o f G r o w t h , T o r o n t o — N o ­ w y J o r k 1972, s. 190. 11 J. J. S p e n g le r , P o p u la tio n C h a n g e , M o d e r n iz a t io n , a n d W e l f a r e , E n g le w o o d C li f f s , N . J ., 1974.

W prowadzenie do problemu 3 5

coin H. D ay (przed opuszczeniem A m e ry k i b y ł on szefem oddzia­ łu statystyki dem ograficzn ej i społeczn ej w U rzędzie Statystycz­ n ym USA, jeszcze w cześn iej docen tem socjo lo g ii na U n iw ersy­ tecie Y ale; obecnie pra cu je w A ustralii) ek spon u je rolę determ i­ nant dem ograficzn ych . Za podstaw ow e charakterystyki ludności optym aln ej uznaje on: 1) niski poziom um ieralności, 2) stabilną strukturę ludności w edłu g p łci i w ieku, 3) sekularną stopę w zros­ tu lu dności rów ną zeru 12.

P rofesor ekonom ii i m ed y cy n y społeczn ej na U n iw ersytecie M iejskim w N ow ym Jorku (C ity U niversity o f N ew Y ork) V ic ­ tor R. Fuchs ak centuje znaczenie geograficzn ego rozm ieszczenia ludności: jest to problem o w iele w ażn iejszy od problem u o g ó l­ n ej liczb y ludności kraju. Z a rów n o z punktu w idzenia zdrow otn e­ go, jak i ekon om iczn ego liczba lu dności jest w w ielu częściach kraju zbyt duża, w innych — zbyt mała 13.

S. F red Singer stwierdza, że w arunki życia w m ałych mias­ tach am erykańskich są n ajczęściej niekorzystne: infrastruktura kom unalna jest w stanie n iedorozw oju , słabe są p rze ja w y życia kulturalnego, n iew ystarczające są w arunki szpitalne. N iekorzyst­ nie rów nież, ch oć z in n ych pow od ów , przedstaw iają się w arunki bytow ania w w ielk im m ieście. Tak w ięc ani m inim alne, ani m ak­ sym alne zagęszczenie ludności nie sprzyja pom yśln ości m ieszkań­ ców — zapew nić ją m oże tylk o optym alna, czy li nie za mała, ale i nie za duża gęstość zaludnienia. Singer nadmienia, że w niosek ten w rów n ej m ierze d oty czy regionu, kraju i globu ziem skiego w c a ło ś c i14.

Badacz atm osfery W alter Orr R oberts określa optim um d e­ m ograficzne jako poziom ludności stanow iący ukoronow anie je j historycznego w zrostu i zapew niający społeczeństw u harm onijną relację do środow iska 15.

12 L . H . D a y , C o n c e r n in g th e O p t i m u m L e v e l o f P o p u la tio n , w : I s T h e r e A n O p t im u m L e v e l o f P o p u l a t i o n ? , j w ., s. 282. 13 V . R . F u c h s , S o m e N o t e s o n t h e O p t i m u m S iz e o f P o p u la tio n w ith S p e c ia l R e f e r e n c e t o H e a lth , w : I s T h e r e . .. , jw ., s. 223. 14 Is T h e r e A n O p t i m u m L e v e l o f P o p u l a t i o n ? , jw . — z p r z e d m o w y r e d a k to r a . 15 W . O r r R o b e r ts , I s T h e r e an O p t i m u m P o p u la tio n L e v e l ? , w : I s T h e r e ..., JW., s. 257. 3* »

D o tego trzeba jeszcze dodać poglą dy liczn ych badaczy w y r a ­ żających o p o z y cję w ob ec tezy u znającej prym at w arunków ek o­ n om iczn ych jako k ryteriu m dem ograficzn ego optim um . Nie b ra k o­ w ało przeciw n ik ów tej tezy już na pam iętnym kongresie g en ew ­ skim w 1927 r. T ym w ię ce j musi ich b y ć dziś, kiedy ideał m ate­ rialnego dobrobytu traci na znaczeniu i k ied y w y że j stawia się potrzeby duchow e. Coraz w iększy nacisk kładzie się ostatnio na socja ln e determ inanty dem ograficzn ego optim um . Nie p ozbaw io­ ny w y m o w y jest fakt, że w śród tych, którzy p referu ją optim um społeczne, zn ajdu je się tak au torytatyw n y badacz, jak Jan T in - bergen. Z etk n iem y się z tym w toku dalszych rozważań.

Nie jest konieczne, b y do bezm iaru istniejących, i raczej gm a tw a ją cych sprawę, d efin icji ludności optym aln ej dorzucić jeszcze jedną, własną. W ażniejsze b y ło b y określenie podstaw o­ w e g o desygnatu takiej ludności w dzisiejszym rozum ieniu.

Zdaniem w ielu dem ografów , także i ekonom istów , jest nim takie ukształtow anie struktur i procesów dem ograficznych, aby odp o­ w iadały postulatow i „n a jw y ższe j jakości życia” . Elem ent dem o­ gra ficzn y nie jest oczyw iście jed y n y m czynnikiem w aru n k u jącym realizację tego postulatu, ale z pew nością stanowi jeden z w ażn iejszych składników takiego stanu. W oln o sądzić, że nie­ jed en kraj b y łb y dziś dużo bliższy pożądanej jakości życia, g d y ­ b y w porę zatroszczono się o zw olnienie tempa w zrostu liczby ludności.

Nasze rozważania m ożem y zam knąć stw ierdzeniem , że d efi­ n icja ludności optym aln ej nie dojrzała jeszcze do ostatecznego sform ułow ania: pozostaje ona otwartą, tak jak otw arta jest cała problem atyka dem ograficzn ego optim um . T rzeba w ięc zgodzić się z francuskim dem ografem R olandem Pressat, że — tak jak dziś rzeczy stoją — „rozw ażania nad ludnością maksym alną, m inim al­ ną i optym alną pozostają w ciąż n ieco teoretyczn e i akadem ic­ kie” 16. D ługie są dzieje dok tryn y ludności optym alnej, ale jesz­ cze nie zamknięte.

W prowadzenie do problemu 3 7

G eneza idei ludności optym aln ej

K ied y i pod w p ły w e m jakich czyn n ików zaczęła k iełkow ać m yśl o potrzebie posiadania i d e a l n e j (dziś m ów im y: optym alnej) liczb y ludności? N iełatw o o dokładną odpow iedź na te pytania, skazani w ięc jesteśm y w tej m ierze na dociekania hipotetyczne.

G łośn y ostatnio p sych olog am erykański John B. Calhoun w ią ­ że ro zw ó j idei ludności optym aln ej z e w olu cją ludzkiego m ózgu 17. W yn ik ałoby stąd, że początków interesującej nas idei nie należy szukać w n a jw cześn iejszych epokach bytow ania człow ieka na Ziem i: m ogła ona poja w ić się dopiero w ów czas, k ied y um ysł ludzki dojrzał do refleksji. Jest jednak pew ne — z dow odam i zetkniem y się niebaw em — że historia dok tryn y ludności optym al­ n ej korzeniam i sw ym i sięga głęb ok iej starożytności. Jest to fe n o ­ m en tym bardziej g odn y uwagi, że dopiero po u pływ ie w ieków — jak zaznacza Joseph J. Spengler 18 — została sform ułow ana teza o procesie optym alizacyjn ym , w ystępu jącym w zjaw iskach p rzy ­ rodn iczych ; tw órcą tej tezy jest siedem nastow ieczny u czony nie­ m iecki G ottfried W ilhelm L eibniz (1646— 1716).

Jest sprawą dyskusyjną, na jakim podłożu w yrosła idea lu d­ ności optym alnej. Część badaczy jest zdania, ż‘e k on cepcja ta na­ rodziła się w w yniku aprioryczn ych przem yśleń. Inni — i ci ch y ­ ba przew ażają — w idzą w niej produ kt obserw acji istn iejącej rze­ czyw istości.

Na rzecz tej drugiej hipotezy w ypow iada się H erm an E. Da­ ły. „Jest bardziej praw dopodob n e — pisze on — że ludność opty­ malna została odkryta prz'ez dośw iadczenie, niż to, że pozw oliła ją odk ryć re fle k sja ” 19.

O biektem dośw iadczeń, o k tórych m ow a, są w arunki b y to ­ wania ludzi pierw otn ych. B y ły to w arunki ze w szech miar tru d­ ne: gatunek ludzki b y ł stale zagrożony w sw ym istnieniu, a źród

-17 J. B . C a lh o u n , T r a n s i t o r y P o p u la tio n O p tim a in t h e E v o l u t i o n o f B r a in , w : Js T h e r e ..., jw . 18 J. J. S p e n g le r , P o p u la tio n O p tim a : O v e r v i e w , w : Is T h e r e ' .. , j w ., s. 288— — 289. 19 H . E . D a ł y , T h e S t a ti o n a r y - S t a t e E c o n o m y , ,.T h e E c o l o g is t ” , lip ie c 1972 (za : L . H . D a y , C r it è r e s n o n é c o n o m i q u e s p o u r l ’é t a b l i s s e m e n t d e s o b j e c t i f s d e c r o is s a n c e , C IC R E D , P a r y ż 1973, s. 65).

ło tego n iebezpieczeństw a — nie jedyn e, ale najw ażn iejsze — sta­ now ił brak w ystarczającego pożyw ienia dla liczniejszej grom a ­ d y ludzkiej.

R ené D ubos sądzi, że kontrola w zrostu liczebn ości po-pulacji datuje się u lu dów pierw otn ych od ch w ili, k ied y w zw iązku z rozrostem pop u la cji p o ja w iły się w iększe trudności w dziedzi­ nie w yżyw ien ia. Starano się w ów czas utrzym ać gęstość zaludnie­ nia w rów n ow adze z ilością dostępnej żyw ności. H ipotezie tej przych odzą w sukurs doniesienia antropologów o obyczajach lu ­ dów pierw otn ych, które przetrw a ły do naszych czasów 20.

H arrison B row n zw raca uw agę, że w system ie zbieractw a liczba osób, które m o g ły zam ieszkiw ać daną pow ierzchnię, była ograniczona. W środow isku naturalnym m aksym alną gęstość za­ ludnienia determ in ow ały przede w szystkim flora i fauna. W edłu g B row na, dla w yżyw ien ia grom ady liczącej sto do dwustu osób n ieod zow n y b y ł obszar ziem i ob e jm u ją cy ok oło 2000 km 2. Z ch w i­ lą osiągnięcia punktu nasycenia poziom gęstości zaludnienia m u­ siał pozostaw ać relatyw n ie stały w czasie. W y tw o rz y ły się p rzy ­ puszczalnie liczn e fo r m y zabiegów zm ierzających do utrzym ania n iezbędnej stabilności dem ograficzn ej 21.

Zgodn ie z tym i teoriam i K in gsley Davis p rzy jm u je , że w e w czesn ych epokach bytow ania człow iek a na Z iem i rodzaj ludzki przez dziesiątki i setki ty sięcy lat zach ow yw ał stałą liczebność rzędu 50 000 człon k ów (taką liczbę p rz y jm u je Davis w szczegól­ ności dla okresu sprzed 400 000 lat) 22.

T eorię em piryczn ego podłoża rozciąga A. Su dopłatow na idee pop u la cy jn e rozw ija n e przez starożytnych filo z o fó w greckich. Je­ go zdaniem, nie p ow in n y budzić zdziw ienia ich zainteresowania dem ograficzne: w V i IV w. p.n.e. w n iew ielk ich greckich m ias- tach-państw ach daw ało się w e znaki przeludnienie 23.

20 R . D u b o s , C z ł o w i e k , ś r o d o w i s k o , a d a p ta c ja ( t y t u ł o r y g in a łu : M a n A d a p tin g ), W a r s z a w a 1970, s. 325— 326. 21 A r e O u r D e s c e n d a n t s D o o m e d ? , re d . H . B r o w n i E . H u t c h in g s j r ., C a li f o r ­ n ia I n s titu te o f T e c h n o lo g y , N o w y J o r k 1972 — z p r z e d m o w y H . B r o w n a . 22 K . D a v i s , L ’ é v o l u t i o n d e la b a la n c e d e s n a is s a n c e s e t d e s d é c è s , w : N o t r e d e s c e n d a n c e e s t - e l l e c o n d a m n é e ? . T h e P o p u la t io n C o u n c il, N o w y J o r k 1973, s. 11. 23 A . S u d o p ła to w , D i e m o g r a f i c z e s k i j e k o n c e p c y i ( K r i t i c z e s k i j a n a liz), M o s k w a 1974, s. 7.

W prowadzenie do problemu 3 9

Sam jestem zw olennikiem in terpretacji m ultikauzalnej, a to każe m i nie przechodzić do porządku nad żadnym ze źródeł, k tó­ re m ogły przy czy n ić się do pojaw ienia, a następnie rozw oju idei lu dn ości optym alnej.

R achunek sta ty sty czn o -m a tem a ty czn y czy logiczna dedukcja?

T eoria lu dności optym alnej w ym aga, aby optim um zostało w yzn a­ czone przy użyciu p re cy zy jn y ch m etod m atem atycznych. Nie zaw sze jednak teoria ta istniała, a i dziś, k ied y ma ona za sobą kilkadziesiąt lat istnienia, praktyczne je j zastosowanie pozostaje