• Nie Znaleziono Wyników

Notatka wstępna

Jest zjaw iskiem norm alnym , że now e teorie niełatw o i nie od ra­ zu zdobyw ają sobie szersze uznanie. Z azw yczaj dzieje się tak, że nowa teoria staje się czynnikiem p ola ryza cji postaw: jedni ją aprobują, nieraz naw et z entuzjazm em , inni odm aw iają je j uzna­ nia i w ypow iadają je j w alkę. Z czasem słabnie euforia jed n ych i w rogość drugich. Ż y cie bądź potw ierdza słuszność teorii, bądź zadaje je j kłam . B yw a i tak, że teorie, zdaw ałoby się d e fin ity w ­ nie zarzucone, z czasem odżyw ają. Historia tej czy innej teorii jest zazw yczaj historią sukcesów i niepow odz«ń, zw ycięstw i klęsk. Barw na jest rów n ież historia teorii ludności optym aln ej. Opis je j zaczniem y od om ów ienia w kładu ze strony prom in en t­ nych w y zn a w ców n ow ej teorii.

Karol K a u tsk y

Socjalista niem iecki, głów n y teoretyk D rugiej M iędzynarodów ki K arol K autsky (1854— 1938) żyw o interesow ał się zagadnieniam i dem ograficznym i. O głosił drukiem dw ie prace z tego zakresu: Der Einfluss d er V olk sverm eh ru n g auf den F ortsch ritt d er G e­ sellschaft (1880) i V erm eh ru n g und E ntw icklung in N atur und G esellschaft (1910). W sw ej w izji doskonałego społeczeństw a

cjalistyczn ego stosunkom dem ograficzn ym w yznaczał rolę p ie rw ­ szoplanow ą. W yrażał przekonanie, że w ustroju socja listyczn ym idea ludności optym alnej odniesie pełn y trium f. W ierzył, że w przypadku naruszenia stanu optym alnego w ystarczyłaby pers­ w azja ze strony sterników społeczeństw a, b y w łaściw y stan rze­ czy został przyw rócon y.

W e w spom nianej ju ż pracy z 1880 r. K autsky zaapelow ał do rlarodów europejskich, b y się opam iętały i zeszły z niebezpiecz­ nej — jak ją określił — drogi, z drogi nieograniczonego, nie k o n ­ trolow an ego rozm nażania się. B ył to, oczyw iście, głos optym alis- ty, rozum iejącego, że i w dziedzinie rep rod u k cji ludności ,,co za dużo, to n iezd row o” . Przez następne 30 lat (1880— 1910) m ógł K autsky obserw ow ać realizow anie się w ysuniętego przezeń postu­ latu: k raje europejskie stały się w idow nią postępującego spadku urodzeń. R ozpoczęło się w ygasanie istniejącego od zarania ludz­ kości zjaw iska tak zw anej płodności naturalnej.

M im o w oli nasuwa się pytanie: czy była w tym , przyna jm n iej w jakim ś stopniu, zasługa K autskiego? Nie ch cia łbym przeceniać roli jednostki w dziele kształtow ania się stosunków społecznych. Daleki jestem jednak od tego, b y ją całkow icie negow ać. Już daw ­ niej dałem w yraz przekonaniu, że opinia w ypow iedziana przez autorytet pow szechnie uznany ma sw ój ciężar gatunkow y i m oże w płynąć na postaw ę społeczeństw a M iałem przy tym k on kret­ nie na uw adze4apel znakom itego krakow skiego ekonom isty, p r o fe ­ sora U niw ersytetu Jagiellońskiego, Adam a K rzyżanow skiego, k tó ­ ry, pow od ow an y troską o dobro narodu, n aw oływ a ł społeczeństw o polskie do w iększej odpow iedzialności na punkcie rozm nażania się 2. Są podstaw y, b y przypuszczać, iż apel ten nie pozostał bez echa. Ma rów nież sw oją w y m ow ę zanotow any przez francuskich

1 E . R o s s e t , P r o c e s sta r z e n ia s ię lu d n o ś c i. S t u d iu m d e m o g r a f i c z n e , W a r s z a w a 1959, s. 494. 2 „ B e z o g r a n ic z e n ia p r z y r o s t u n a tu r a ln e g o w r o z u m n y c h r o z m ia r a c h n ie m o ż e b y ć m o w y o t r w a ł e j p o p r a w ie s t o s u n k ó w , c h o ć b y s k ą d in ą d u ł o ż y ły się m o ż li w i e n a j ­ p o m y ś ln i e j. U w a ż a m u m i a r k o w a n e o g r a n ic z e n ie p r z y r o s t u lu d n o ś c i za z b a w ie n n e z p u n k tu w id z e n ia e k o n o m ic z n e g o , n i e m n ie j je d n a k z p o w o d ó w m o r a ln y c h , p o lit y c z ­ n y c h i m i li t a r n y c h n ie w id z ę p r z y c z y n y , d la k t ó r e j n i e u m ia r k o w a n ie m ia ł o b y b y ć w t y m je d n y m w y p a d k u c n o t ą ” (A . K r z y ż a n o w s k i , P a u p e r y z a c ja P o l s k i w s p ó ł c z e s n e j . w y d . 3, K r a k ó w 1926).

W y z n a w c y n o w e j te o r ii 1 3 1

dem ografów fakt, że ju ż sama prognoza ostrzegaw cza z lat trzy ­ dziestych (a w ięc z okresu przeżyw anej przez F ran cję głębok iej depresji dem ograficzn ej) w ystarczyła, b y społeczeństw o fran cu s­ kie ocknęło się i zaw róciło z drogi w iodącej do depopulacji, a tym sam ym degradacji k raju 3. W racając do K autskiego, m ożna p rzy ­ jąć, iż — ch oć nie b y ł spraw cą tzw. re w o lu cji dem ograficzn ej — w płynął na je j przebieg w e w łasnym kraju.

A lexa n d er C arr-Sau nders

Jednym z pierw szych, k tórzy n ow ej idei u życzyli sw ego poparcia, i to w form ie pełnego zaangażowania, b y ł cen ion y angielski de­ m ograf, w ieloletn i rektor L ondon S ch ool o f E conom ics and P oli­ tical Science, A lexan d er M orris Carr-Saunders. W ystąpił on m ia­ now icie z tezą, że ca ły dotych cza sow y rozw ój p op u lacji ludzkich, od zarania historii człow ieka aż po dobę w spółczesną, b y ł p o d p o ­ rządkow any zasadzie optym alnego stanu ludności, zdeterm inow a­ nego przez istniejące zasoby naturalne. Teorię tę rozw in ął m ło d y w ów czas uczony angielski w pracy w ydan ej w 1922 r.4

W edług Carr-Saundersa, w czasach preh istoryczn ych zasada ludności optym alnej była ty m czynnikiem , k tóry d ecydow a ł o lo­ sach populacji. W w arunkach pry m ityw n ej ekonom iki m ogły się utrzym ać przy życiu tylk o te popu lacje, które z całą kon sek w en cją przestrzegały zasady ludności optym aln ej. N ieprzestrzeganie tej zasady w iodło nieuchronnie do zagłady populacji, i to w krótkim czasie. W społeczeństw ie pierw otn ym rodziny b y ły w ięc z k o ­ nieczności nieliczne, a w zrost liczb y ludności b y ł w n ajlepszym razie nikły. M ateriałem dow od ow ym są dla angielskiego dem ogra­ fa w ykopaliska archeologiczne, zachow ane pom niki k u ltu ry oraz obserw acje poczynion e w śród obecn ie ży ją cy ch p ry m ity w n y ch szczepów. Społeczeństw om tym i dziś przyśw ieca idea ludności optym alnej, nakazująca u trzym yw ać stan ludności na m niej w ię­

3 P o r . A . S a u v y , L ’E u r o p e e t sa p o p u la tio n , P a r y ż b .r .w ., s. 67; E . R o s s e t , P o ls k a

To k u 1985. W i z j a d e m o g r a f i c z n a (seria „ O m e g a ” ), W a r s z a w a 1965, s. 31.

4 A . M . C a r r -S a u n d e r s , T h e P o p u la tio n P r o b l e m . A S t u d y in H u m a n E v o l u t i o n , O x fo r d 1922, s. 516.

ce j stacjonarnym poziom ie, odpow ia dającym istniejącej p ry m i­ tyw n ej technologii p r o d u k c ji5.

A u tor szczegółow o om aw ia m etody, do k tórych odw oływ an o się dla przeciw działania w zrostow i liczby ludności przekraczają­ cem u m ożliw ości w yżyw ienia. Należą tu sztuczne poronienia, dzieciobójstw o, dłuższa abstynencja w dziedzinie pożycia m ałżeń­ skiego. P ow strzym yw an iu niebezpiecznego dla grom ady w zrostu liczby ludności słu żyły takie środki aż do końca epoki starożyt­ nej. Dla w iek ów średnich ch arakterystyczn y b y ł inny już sposób przeciw działania niepożądanem u w zrostow i ludności: b y ły nim późne m ałżeństwa. Zm iana środków polityk i ludnościow ej — bo tak je trzeba nazwać — dokonyw ała się na tle przeobrażeń w za­ kresie p o ję ć k u lturalnych i m oralnych. Zm ieniał się rów nież, przesuw ając się w górę, punkt optym alny: w raz z postępem tech ­ nicznym i ekonom icznym , niosącym ze sobą podniesienie stopy życiow ej ludności, stawało się m ożliw e posiadanie w iększej liczby dzieci. G dy jednak w drugiej połow ie X I X w. w arunki ekono­ m iczne przestały uspraw iedliw iać szeroko w ów czas rozpow szech ­ nioną w ielodzietność, nastąpił zw rot w kierunku rodziny o m n iej­ szej liczbie dzieci. Tak rozum ując, doszedł C arr-Saunders do w niosku, że całe dzieje ludzkości dają św iadectw o dążeniu do za­ chow ania rów n ow agi m iędzy stanem ludności a istniejącym i za­ sobam i naturalnym i. Nie trzeba podkreślać, że tego rodzaju uo­ gólnienia są zawsze ryzyk ow n e, b y nie rzec — błędne. Snując sw e rozważania w latach dw udziestych, a w ięc w w arunkach nie zakłócon ych jeszcze przez najnow szą eksplozję dem ograficzną, badacz angielski nie znajdow ał w znanych sobie faktach dosta­ tecznej przeciw w a gi dla sw ych ry zy k ow n y ch hipotez. To nie przeszkadza, że dociekaniam i sw ym i Carr-Saunders przyczynił się w dużej m ierze do spopularyzow ania teorii ludności optym al­ nej. W yraźnie to stwierdza historyk rozw oju m yśli dem ograficz­ nej E. P. Hutchinson 6.

5 D o k w e s t ii te j p o w r ó c ił C a r r -S a u n d e r s w p r a c y z 1925 r. pt. P o p u la tio n .

6 „ T h e idea o f a p op u la tion o f op tim u m size fo r greatest retu rn s g r a d u a lly .

ca m e to be q u ite g en era lly a ccep ted . e sp ecia lly th rou g h the w o r k o f C arr-S au n d ers

j

W y z n a w c y n o w e j te o r ii 1 3 3

J. O verbeek 7 zgadza się z poglądem Carr-Saundersa, że upra­ wiana przez p rym ityw n e społeczeństw a praktyka ograniczania w zrostu liczby ludności była elem entarną koniecznością: rodzi­ ce — tak samo zresztą, jak i liczebnie słabe zbiorow ości, w których żyli — nie m ogli sobie pozw olić na ponoszenie ciężarów zw iąza­ nych z nieograniczoną liczbą dzieci. Nie podziela natom iast O ver­ beek tezy Carr-Saundersa, w edług k tórej praktyka ta działała stale i wszędzie, a tym bardziej, że od zarania ludzkości m iała ona charakter św iadom ego dążenia do utrzym ania stanu ludności na poziom ie optym alnym . „N ie można przypisyw ać naszym pra­ przodkom — m ów i O verbeek — że stosow ali zasadę ludności op ­ tym aln ej” . Owszem , jest to nader interesująca k on cepcja, lecz w żadnym razie nie jakieś praw o określające stan rzeczy w całym okresie d ziejów człow ieka 8.

Dla scharakteryzow ania A lexandra C arr-Saundersa jako pi­ sarza w arto nadm ienić, że nie stronił on od m ocn ych , nieraz prze­ sadnych określeń. Na przykład ew olu cję ludności świata w ok re­ sie 1650— 1930 nazwał „bezprzykładn ą eksplozją dem ograficzn ą” . Można b y zapytać: cóż to za „e k sp lo zja ” , która trw a blisko 300 lat? A le w tym przesadnym określeniu znalazła w yraz e u fo ry cz ­ na natura autora.

Praca Carr-Saundersa z 1936 r. została ponow nie w ydana (w nie zm ienionej form ie) w 1964 r . 9 Już sam ten fakt m oże słu­ żyć za dow ód je j n ieprzem ija jącej w artości. W illiam Petersen m ówi o niej, że ,;pozostaje dziełem u żytecznym i in teresu jącym ” 10. Rów nież inni badacze podkreślają nieprzem ijającą w artość dzieła Carr-Saundersa. R ichard G. W ilkinson w yraża przekona­ nie, że długo jeszcze pozostanie ono n ajbardziej w yczerpu ją cym Przeglądem m etod, jakim i posługiw ały się różne społeczeństw a dla ograniczenia w zrostu liczby ludności n . J. O verbeek — ten

7 J. O v e r b e e k , H i s t o r y o f P o p u la tio n T h e o r i e s , j w . W h a t h e to o k f o r an i n f l e x i b l e l a w is n o th in g m o r e th a n a v e r y i n t e r e -v ng icie a ” (ta m ż e , s. 117). A . M . C a r r -S a u n d e r s , W o r l d P o p u l a ti o n : P a st G r o w t h a n d P r e s e n t T r e n d s , L o n a y n 1964. W . P e te r s e n , P o p u la tio n , j w ., s. 16. G - W i lk in s o n , P o v e r t y a n d P r o g r e s s . A n E c o lo g ic a l M o d e l o f E c o n o m i c Veio p m e n t , N o w y J o r k 1973, s. 31.

sam , k tóry kw estion u je tezę Carr-Saundersa o tak daw nym ro­ dow odzie zasady ludności optym alnej — w yraża się o jeg o fu n ­ dam entalnej pracy z 1922 r. z n ajw iększym uznaniem . Ta pou cza­ jąca i z talentem napisana praca — oświadcza holenderski dem o­ graf — jest' w sw oim zakresie klasyczna i taką pozostanie.

W ty ch niew ątpliw ie zasłużonych pochw ałach nie m a m ow y o w kładzie Carr-Saundersa w rozw ój teorii ludności optym alnej. Podnoszą natom iast tę zasługę radzieccy h istorycy doktryn lu d­ n ościow ych.

C arr-Saunders zarzucał M althusow i, że m iał przed oczym a ty lk o jedną drogę ro zw o ju ludności, drogę w iodącą do przelu d­ nienia; zadecydow ało to o jedn ostronności spojrzenia Malthusa w przyszłość. K ry tyk ą tą zyskał sobie C arr-Saunders pochw ałę ze stron y niechętnego b u rżua zyjn ym autorom J. Rubina. Pisze on: „O dcin a ją c się od m altuzjańskiego traktow ania optim um ludnoś­ ci, C arr-Saunders w niósł określony w kład w naukow e opracow a­ nie problem u optym alnego ro zw o ju dem ograficzn ego” 12.

N iektórzy autorzy — podkreślając zasługi Carr-Saundersa — przypisują m u rolę tw ó rcy teorii ludności optym aln ej. I ja je s ­ tem pełen uznania dla Carr-Saundersa, ale w żadnym razie nie m óg łb ym się zgodzić z aw ansow aniem go do roli tw ó rcy interesu­ ją ce j nas teorii. Owszem , b y ł on gorącym adherentem i propaga­ torem n ow ej, tak ob iecu ją cej teorii, ale przecież nie je j twórcą.

John M aynard K e y n es

W gronie en tu zjastyczn ych zw olen n ików teorii ludności optym al­ nej znalazł się głośn y angielski ekonom ista John M aynard K e y ­ nes (1883— 1946) 13. Sw ego czasu uchodził on w św iecie kapita­ listyczn ym za w yroczn ię w spraw ach ekonom icznych. „T h e great

1J J. R u b in , P r o b l e m u n a r o d o n a s ie t e n ij a ..., j w ., s. 204. ls K e y n e s b y ł w y c h o w a n k i e m U n i w e r s y t e t u w C a m b r id g e , p o te m w y k ła d o w c ą t e g o ż u n iw e r s y t e t u . J a k o t e o r e t y k p o lit y k i e k o n o m i c z n e j, o d p o w i a d a ją c e j p o tr z e b o m r o z w in ię t e g o s p o łe c z e ń s t w a k a p i ta li s t y c z n e g o , z a j ą ł w a n g ie ls k ie j n a u c e e k o n o m i i c z o ł o w ą p o z y c j ę . O d g r y w a ł te ż w y b i t n ą r o lę w ż y c iu g o s p o d a r c z y m s w e g o k r a ju , p i a s t u j ą c r ó ż n e w y s o k ie g o d n o ś c i. O t r z y m a ł t y t u ł lo r d a .

W y z n a w c y n o w e j te o r ii 1 3 5

prophet” (w ielki prorok) — tak go i dziś jeszcze nazyw ają jego w ielbiciele 14.

Jest rzeczą niesporną, że K eyn es b y ł osobow ością dużego fo r ­ matu i że w szystko, z czym w ystępow ał, b y ło ow ocem je g o w łas­ nego poglądu na rzeczy i ludzi. W ypada w ięc pośw ięcić nieco uwagi sylw etce K eynesa jako człow ieka ze w szystkim i jeg o d o­ datnim i i u jem n ym i cecham i.

Nie brak ekonom istów , k tórzy za sw e posłannictw o życiow e uw ażają solidaryzow anie się z opinią rządu. John M aynard K e y ­ nes do nich nie należał. Pam iętny jest jeg o k on flik t z szefem b r y ­ tyjsk iej delegacji na k on feren cję p ok ojow ą w W ersalu, L loyd em G eorgem 1S. M ając odm ienny pogląd na potrzeby i zadania p o w o ­ jennej Europy, K eynes, k tó ry b y ł człon k iem w spom nianej dele­ gacji, ostro starł się z je j przew odn iczącym i dla ty m silniejsze­ go podkreślenia sw ego odm iennego stanowiska złożył mandat członka delegacji. Na tym jednak nie poprzestał: napisał i w k rót­ ce ogłosił drukiem pracę, w k tórej podtrzym ał sw oje negatyw ne stanowisko w ob ec — jeg o zdaniem błędn ej — k on cep cji rządu swego kraju. Tak pow stał jego głośn y traktat o ek onom icznych konsekw encjach p o k o ju 16. P ogląd K eynesa streszczał się w te­ zie, że nie polityczne, lecz ekonom iczne determ inanty pow in n y zadecydow ać o n ow ym , pow ojen n ym porządku w Europie.

W yobraźn ię K eynesa zaprzątała w izja zracjonalizow anego system u kapitalistycznego — kapitalizm u unow ocześnionego, w o l­ nego od w ła ściw ych m u w ad, nade w szystko zaś od niszczących gospodarkę narodow ą k ryzy sów ekonom icznych.

W ychodząc z założenia, że zasada „le se fe ry zm u ” jest dla gos­ podarki n arodow ej szkodliw a, postulow ał in geren cję państwa w życie gospodarcze kraju. K apitalizm — m ów ił on — nie m oże nadal istnieć na zasadzie sam oregulacji: państw o pow in n o wziąć na siebie zadanie regulow ania ekonom iki.

14 P o r . A . S a u v y , F e r t i l i t y a n d S u r v i v a l , L o n d y n 1961, s. 104.

15 D . L lo y d G e o r g e (1863— 1945), a n g ie ls k i m ą ż s ta n u , p r z y w ó d c a lib e r a ł ó w , w i e lo ­ k r o tn y m i n i s t e r , w la t a c h 1916— 1922 s z e f r z ą d u .

Tak ukształtow anem u św iatopoglądow i K eynesa niezm iernie przypadła do gustu teoria ludności optym aln ej, głosząca zasadę in geren cji państwa w stosunki dem ograficzne kraju, b y nadać im najlepszą, optym alną form ę.

W e w spom nianej w y żej pracy oprócz rozw ażań ekonom icz­ n ych i polityczn ych zawarł K eyn es sw oje uw agi na tem at intere­ sującej nas teorii. O teorii tej w yrażał się z uznaniem : w skazuje ona drogę optym alizacji stosunków dem ograficznych, co jest spra­ w ą o znaczeniu narodow ym . Nastał czas — pisał — k ied y każdy kraj pow inien pod ją ć narodow ą polityk ę ludnościow ą, zm ierzają­ cą do utrzym ania stanu ludności na n ajk orzystniejszym poziom ie. Raz jeszcze w ypadło K eyn esow i do tej spraw y pow rócić, gdy do jego poglądów dem ograficzn ych k ryty czn ie ustosunkow ał się inny pow ażn y angielski ekonom ista, sir W illiam B everidge. Z a ­ k w estionow ał on w szczególności — o czym dalej jeszcze będzie m ow a — nadzieję K eynesa na m ożliw ość bardziej korzystnego ukierunkow ania procesów dem ograficzn ych na podstaw ie w ska­ zań teorii ludności optym aln ej. P olem izu jąc z K eynesem , podkreś­ lił jednak B everidge z całym uznaniem jeg o zasługę, polegającą na rozbudzeniu w szerszych k ołach społeczeństw a angielskiego zainteresowania problem am i dem ograficzn ym i i na przyw rócen iu tym problem om należnej r a n g i17.

R eagując na k rytyczn e uw agi B everid ge’a, K eyn es p od trzy ­ m ał sw oją tezę o celow ości podjęcia starań zm ierzających do optym alizacji stanu ludności W ielk iej B rytanii i je j dalszej dyna­ miki. W skazyw ał, że w następstwie w ydarzeń w ojen n y ch optim um ludności W ielk iej B rytanii doznało osłabienia i że kraj pow inien dostosow ać się do now ego stanu rzeczy, ch arakteryzującego się znacznym bezrobociem i innym i objaw am i przeludnienia. W yn ik a­ ła stąd — zdaniem K eynesa — potrzeba osłabienia rytm u dem o­ graficzn ego oraz zaham owania dalszego w zrostu liczby ludności. Nie b y łb y rów nież prźeciw n y pew nem u je j zm niejszeniu 18.

17 W . H . B e v e r i d g e , U n e m p l o y m e n t , L o n d y n 1930.

18 J. M . K e y n e s , A R e p l y to S ir W illia m B e v e r i d g e , ,,T h e E c o n o m i c J o u r n a l’ g r u d z ie ń 1923.

W y z n a w c y n o w e j te o r ii 1 3 7

Jak zaznaczyliśm y na wstępie, K eynesa czczono jak proroka. Z czego to w yn ikało? N ajin teligentniejszy spośród w spółczesn ych dem ografów A lfre d Sauvy daje na to pytanie następującą odp o­ wiedź: „W tea trze — pow iedział kiedyś Tristan B ernard — tr z e ­ ba uraczyć publiczność właśnie tym , czeg o o czek u je — oto praw o społeczne, które daleko w ykracza poza sztukę dram atyczną [...] W czasie W ielkiego K ryzysu (1929— 1933 — E. R.) społeczeństw o kapitalistyczne potrzebow ało teorii, która pozw oliłaby m u odrzu­ cić niektóre zagrożenia płyn ące z w olności, bez popadnięcia je d ­ nakże w zagrożenia, jakie stwarza k olektyw izm . Ratunek b y ł k o ­ nieczny: człow iek p o ło w y X X w ieku nie chciał p ow rotu ry g o ró w w ieku poprzedniego, ow e ry g o ry bow iem w y d a w a ły m u się okrutne [...] Z baw ca nazyw ał się K eyn es, tak jak niegdyś Luter, A dam Sm ith czy R icardo; są to coraz to inni ludzie, ale zawsze objaw iają się jak dobroczynn e bóstw a w łaśnie w tedy, g d y ludz­ kość ich potrzebuje. K eynes przyszedł zatem w odpow iednim czasie; to, czy jeg o doktryna jest „p ra w d ziw a ” czy też „fa łsz y w a ’', nie ma w łaściw ie w iększego znaczenia. B yła potrzebna w pew n ej fazie ew olu cji, pozw oliła ludziom m ieć n adzieję” 19.

N adzieje K eynesa na stw orzenie „n au k ow ego kapitalizm u” , który p otra fiłb y skutecznie rozw iązać w yłan iające się w krajach kapitalistycznych trudności gospodarcze, nie spełniły się: świat kapitalistyczny jest w dalszym ciągu m iotany groźn ym i dla jego istnienia wstrząsami. N ie doczekała się rów nież praktycznego za­ stosowania pociągająca go teoria ludności optym alnej. W szystko przem aw iało za tym , że nauka K eynesa p ójdzie w zapom nienie. Jeżeli to nie nastąpiło, jeżeli i dziś pozostaje ona jed n ym z fila ­ rów bu rżua zyjn ej m yśli ekonom icznej, to — zdaniem h istoryków doktryn ekon om iczn ych — tłum aczy się to fak tem uchw ycenia przez K eynesa szeregu praw idłow ości ch arak teryzu jących realne stosunki gospodarcze w kapitalizm ie 20.

19 A . S a u v y , T h é o r i e g é n é r a le d e la p o p u la tio n , t. I. E c o n o m i e e t c r c i s s a n c c . p a r y ż 1963 (p r z e k ła d A . R u d z i ń s k ie j).

P o r - J - G ó r s k i , W . S ie r p iń s k i, W y b r a n e za g a d n ie n ia z h is to r ii m y ś l i e k o n o -

™ lCZ7i e j - , j w ., s. 112; A . A n ik in , J u n o s t ’ n a u k i, t y z ń i id ie i m y s l i t i e l e j - e k o n o m i s t o w ° M a r k sa , M o s k w a 1972, s. 47, 50.

Nastrój eu forii z biegiem czasu m inął, a m iejsce entuzjastów zajęli zw olen n icy now ej teorii, opierający pozytyw n ą je j ocenę na przekonaniu, że w skazuje ona w łaściw ą drogę do rozpoznania i pokonania n ęk ających ludzkość k łop otów dem ograficznych. Jest sprawą istotną, że w gronie osób ak ceptu jących teorię ludności optym alnej (z takim i czy innym i zastrzeżeniam i) nie zabrakło w y b itn y ch dem ografów . O nich będzie teraz m owa.

A d olp h e L an d ry

Ilekroć jest m ow a o bogactw ie francuskiej m yśli dem ograficzn ej, zawsze staje przed nami postać dziś ju ż nieżyjącego, w ielce zasłu­ żonego autora R ew olu cji d em ogra ficzn ej, A dolph a L a n d ry ’ego. Zapisał się on w historii dem ografii francuskiej jak o b adacz-h u - manista, dla k tórego dem ografia jest nie ty lk o środkiem poznania, ale i działania — działania służącego dobru człow ieka. Na tym tle stają się jasne dw a fakty: prim o — nie m ógł nie interesow ać się Landry zagadnieniem dem ograficzn ego optim um , nie m ógł nie b y ć jeg o zw olennikiem i secundo — m usiał nadaw ać tem u p o ję ­ ciu treść odpow iadającą je g o ideologii społeczn ej, a w ięc ideologii troski o człow ieka.

S w oją aprobatę dla k on ce p cji ludności optym alnej uzasadniał L andry tym , że odchylenia od optim um , i to zarów no w górę (przeludnienie), jak i w dół (niedoludnienie), są dla społeczeństw a niekorzystne. W odniesieniu do E uropy, dotkniętej od dłuższego czasu spadkiem urodzeń, obaw iał się L an dry tej drugiej ew entu­ alności, czy li depopulacji. W przeżyw an ym przez F ran cję k ry z y ­ sie dem ograficzn ym w idział zapow iedź tego, co w cześniej czy p ó ź ­ niej stanie się udziałem w szystkich k ra jó w rozw iniętych.

W odróżnieniu od w ielu in n ych dem ografów , dla k tórych opti­ m um jest w yrazem najkorzystniejszego układu stosunków ekon o­ m icznych, L an dry zalecał optim um społeczne, czy m notabene ściągnął na siebie zarzut ze stron y Johannesa O verbeeka. Oto co pisze holenderski dem ograf: „Id e e L a n d ry ’ego w przedm iocie op­ tim um są z konieczności k on tra dyk toryjn e i raczej m gliste, p o ­ niew aż rozum ow anie jeg o m a charakter em ocjon a ln y na tle lęku

przed regresem ludn ościow ym F rancji. G łosi on teorie, które m a­ ją w esprzeć jeg o życzenie, b y F rancja liczyła w ięcej ludności, co też tłu m aczy jeg o w rogość w obec ekonom icznego optim u m ” . W e ­ dług O verbeeka, przesunięcie k ryteriu m optym alności ze stosun­