• Nie Znaleziono Wyników

Wiara w sny i cuda

W dokumencie ŚWIAT ŚREDNIOWIECZNY W ZWIERCIADLE (Stron 177-182)

Snyiich interpretacje odgrywały znaczącą rolę wróżnychkulturach oraz społeczeń­ stwach. Dotyczy to również świata chrześcijańskiegow średniowieczu, choć Kościół z reguły zajmował stanowisko nieufnewobec snów6.Takiteż (to znaczy nieufny) byłstosunek Perteloty (z Opowieści Księdza} do snu Chanteclaira, gdy próbowała dać wyjaśnienie opartena teorii humoralnej:

„Jak mogłeś trwożyć się marzeniem, / Które jest pustym jeno urojeniem, / Bo sny się rodzą często z niestrawności, / Często z waporów i tych wilgotności, / Których obfitość w czło­

wieku przeważa. / Na pewno sen twój, jak często się zdarza, / Powstał z nadmiaru, całkiem

Umysłowość 147

oczywiste, / Czerwonej w tobie kolery [żółci] sierdzistej, / Która w śnie sprawia, iż człek drży strwożony” (Opowieści kanterberyjskie, s. 273-274, w, 159-167).

Było to bardzo racjonalne spojrzenie Perteloty na sen, jakże jednak mylne! Sen bowiem dokładniesięsprawdził.

I właśnie dla człowieka tamtych czasów sen przede wszystkim miał znaczenie jako możliwość poznania przyszłości, przy czym rozróżniano sny jasne i symbo­ liczne. Snyjasne, zrozumiałe, prosto i wsposób bezpośredni przekazywały infor­

mację o mającym nastąpić zdarzeniu, natomiastsny symboliczne, enigmatyczne, wymagały specjalnej wykładni,której dokonać mogły osoby specjalizującesięwich interpretowaniu. Przykładem snu zbliżonego do pierwszej kategorii były doznania senne cesarzowejAlundy, gdy zostałafałszywie oskarżona ocudzołóstwo. „Przyśniło się jej w onym niespokojnym śnie, a ono okrutny lew do niej przypadszy, o ziemię ją rzucił i jął na niejdrzećjejrąbkowe [z cienkiegopłótna] odzienie, które na sztuki stargawszy, porwałjej dwoje dzieci” (Oton, s. 7-8). Lew napadający na cesarzową miałznaczenie symboliczne: zwiastował zbliżające sięnieszczęścia z powoduniena­

wiści teściowej, ale tenże lew porywający dwoje dzieciAlundy całkiem dosłownie zapowiadał utratę dzieci porwanychprzez zwierzęta (małpę ilwicę). Drugi przykład dotyczy oszustów, którzy przedstawiając się jako„wykładaczei wieszczkowie snów”, opowiedzieli cesarzowi zmyślone widzenie sennepo to, bynakłonić go dozburze­

nia murów miejskich i wieży, chroniącej gród. Zakopali pod murami kilkanaczyń ze złotem, a rano zgłaszalisię do cesarza, wyjawiając rzekome sny.

„I rzeki starszy z onych rycerzow: - Dobrym sen miał, iże przed broną miescką [bramą miejską] głęboko w ziemi jest ci sąd [naczynie] zakopany, pełen złota. Podźmy tam i wasza Wielmożność z nami. - Rzeki kroi: - Pojdę a oglądam, jestli to prawda, co powiedacie. - A gdy przyszli do brony [bramy], wyjęli sąd [naczynie] ze złotem, który tam byli zakopali”

(Poncyjan, s. 68).

Wymyślony sen ukazywał tutaj dokładnie sytuację, jakązastaliwe wskazanym miejscu.

Częściej w romansach ukazywane sąsny symboliczne.Takiegowłaśnie doświad­

czył Dioklecyjan, gdy miał jechać nadwór cesarski, gdzie groziło mu niebezpie­

czeństwo.

„Spiąć w przypołudnie [po południu], takie widział widzenie; widziało mu sie, iże czterzy macice [latorośle] wyrastały z jego łoża, a z nich wyrastały siedm rózg [gałązek], w których pośrzodku stał wąż, który przez liście onych rózg wpuszczał jad ku zabiciu jego, który leżał na łożu. On młodzieniec, gdy ocucił [obudził się], wezwawszy mistrze, powiedział im sen i widzenie. Oni mistrzowie uciekli sie po wykład tego snu do gwiazd i naleźli: iże czterzy macice były czterzy żywioły, a wąż była macocha, rózgi były siedm dni przyszłe, w które dni jestliby mowił, tedy by haniebną śmiercią, jako i pirwej powiedali, umarł” (Poncyjan, s. 11).

Do objaśnienia snu potrzebnibyli mistrzowiei ichznajomośćastrologii. Śnią- cy Dioklecyjan był zarazem postacią śnioną, leżącą nałożu, a trzeba wyjaśnić,

żewłaśnie łoże stało się później miejscem kuszenia młodzieńca przez macochę.

Mniejjasna jest rolaczterech żywiołów, natomiast siedem gałązek,przez których liście sączy się jad (trucizna), doskonale oddawało okres siedmiu dni, podczas których cesarzowa starała się doprowadzićdo zguby pasierba. Wąż, odpowiednik cesarzowej, symbolizował chytrość, podstępność, zdradę i groźbę śmierci przez zatruciejadem.

Nie wszystkie sny symboliczne musiały być tak skomplikowane jak widzenie Dioklecyjana. Utalentowanym interpretatorem snów okazało się dziecko o imie­ niu Serlinus, które zaoferowało swoje usługi mieszczaninowi poszukującemu odpo­

wiednich„wykładaczy”.Dziecięrzekło:

„Powiedz mi sen, a ja go tobie wyłożę. - A on odpowiedział: - Widziało mi sie, iż w pośrzod- ku mego sadu wyniknęło źrzodło, od ktorego tak wiele strumieniow pochodziło, iże wszytek sad [wodą] podlało. - Rzekło ono dziecię: - Weźmi motykę, a idź do swego domu, a tam na tym miestcu skarb najdziesz, iż ty i wszytek rod twój będzie bogaty” {Poncyjan, s. 50).

Tutaj obfite źródło wogrodziesymbolizowało po prostuukryty tam wielkiskarb, który wzbogaciłwielu członków rodu mieszczanina („wiele strumieni”). Równie łatwy do odgadnięcia był sens wizji Izoldy. „Owo Izold miała we śnie widzenie:

była pod bogatym namiotem, pośród wielkiego lasu. Dwa lwy rzuciły się na nią i biły sięojejposiadanie...” {Tristan, s. 361). Wtym śnie rzeczywistośći symbolika splatały się zesobą. Izolda, śniąc, rzeczywiście przebywała wlesie, który był schro­ nieniemizarazem symbolizował schronienie; szałasw widzeniu sennym przemienił się w bogaty namiot, sygnalizując tęsknotę za stabilizacją i wygodądworu, a dwa walczące lwy to rywalizujący o jej posiadanie król Marek i Tristan. Izolda miała jeszcze jeden, złowróżbny, sen. Gdy po raz ostatni płynęła statkiem na spotkanie z Tristanem, agwałtowna burza ipóźniej cisza morska uniemożliwiały dotarciedo brzegu Bretanii, „trzeciej nocy Izolda śniła, iżtrzyma na podołkugłowę wielkiego dzika, który broczyjej suknie krwią. Poznała stąd, iżnie ujrzy swego przyjaciela ży­ wym” {Tristan, s. 421).Izolda sama dokonała interpretacji widzenia: dzik, symbo­ lizujący siłę, w połączeniu z wypływającą krwią,oznaczającą utratę życiai plamiącą jej szatę, zapowiadał śmierć bliskiej jej osoby, śmierć dzielnego Tristana.O tym, że jednak — gdy było to możliwe— zwracano się o wykładnię snów do osób kompe­

tentnych, świadczą przywołane wcześniej przykłady Dioklecyjana i mistrzów oraz mieszczanina i Serlinusa. Z kolei w czwartej opowieści cesarzowej w Poncyjanie mistrzowie sami zadbali o to,by ich umiejętności interpretatorskie przynosiły zysk.

„Ci siedm mędrcówtaktosobiewyprawili [wyjednali] u cesarza, iżby pod winami ustawił [pod karą ustanowił], iżekto by kolwiejakisenwidział, aby z funtemzłota donichpo wykład chodzili” {Poncyjan, s. 48—49).

Wierzono także, iż podobnesny mogą nawiedzać różne,nieznanesobie, osoby, budując między nimi tajemną więź irównieżwten sposób wpływając naich przy­

szłe losy.

Umysłowość 149

„W dalekich stronach był niektóry rycerz waleczny a mocny, który niektórej nocy widział taki sen, iże widział niektórą krolową barzo cudną, której nade wszytko pożądał, i znał ją, jakoby ją kiedy swemi oczyma widał. A krolowa ona takież taki sen widziała, iż widziała onego rycerza, ktorego znajomość miała, jakoby go kiedy widziała” (Poncyjan, s. 92-93).

Rycerznie spoczął dotąd, dopóki jeżdżąc „po zamkochi krolestwiech” nieodna­ lazłwyśnionejkrólowej. Tak jak„przyrodzoneskłonności” czy więzy krwi, również wspólnesny należały do wierzeń utrwalających pragnienie istnieniamechanizmów kierującychczłowiekiem ponad jego świadomością.

Człowiek średniowieczny spragniony był również cudów, i to cudów spek­

takularnych. Jak pisał Le Goff, „umysły średniowieczne są bowiem skłonne ufać nie temu, codasię obserwować i potwierdzićprzez prawo przyrody, przez regular­ nie powtarzający się mechanizm stawania się: przeciwnie, pociąga je niezwykłość, nadprzyrodzoność”7. Cuda najczęściej dotyczyły osób świętych i były czynione za ich sprawą, alenie tylko, każdy bowiem człowiek, szczerze powierzający Boguswój los w momentach krytycznych (także zapośrednictwem świętych patronów), mógł liczyć na nadprzyrodzonąinterwencję.Pomijamytutaj uzdrowienia dokonujące się w kościele Św. Piotrana wyspie zwanej Pogańskim Portem, gdzie chorymi opie­ kowała siękrólewna Magielona (por. wyżej, s. 124), tego typu cuda mają bowiem szczególny charakter i zdarzają się niezależnieod czasu. O umysłowości średnio­

wiecznej natomiast więcej mogą powiedzieć cudowne zdarzeniaopisanewHistoryi o cesarzu Otonie i w Poncyjanie. Niezwykłe jestnie tylko to, że lwicazaopiekowała się porwanym dzieckiem cesarzowej Ałundy,ale jeszcze bardziej zadziwiać musiał skutek modlitwy, jaką cesarzowa skierowała do Boga, gdy na wyspie odnalazła syn­

kależącego uboku zwierzęcia. Kobieta modliłasię

7J.Le Goff, KulturaśredniowiecznejEuropy, s. 328-329.

„...temi słowy: - Ach, wszechmogący Panie Boże, Ojcze, któryś dla miłości człowieczej Syna swego jedynego na świat zesłać raczył, a chcąc przez śmierć Jego wybranym swym dopomoc, raczyłeś Mu moc Bóstwa Twego na on czas odjąć, aby zły grzeszny człowiek mógł się nad Nim pastwić a zdrowie Mu i żywot odjąć, [daj], abym ja z mocy jego tę niewinną duszę mogła mu odjąć! - Co gdy odmawiała, lwica się ocknęła i porwawszy się na nię, łaskawie się jej stawiła, abowiem powstawszy, równie jako pies, który się bicia boi, skłoniła się przy dzieciątku, a ogon swój pod się tuliła, ukazując po sobie wszytkę łaskawość” (Oton, s. 27).

Cudsprawił,że drapieżne zwierzę, wbrew swojejnaturze, zaczęło wobec Ałundy zachowywać siępotulnie niczym pies.Cesarzowa zabraładziecko, a lwica podążyła za niąnaokręt,stającsię jej„osobliwym stróżem i obrońcą”.

Również na przełamaniu prawnatury, choć w sposób bardziej trudny do po­ jęcia i niemieszczący się w ludzkim rejestrze zdarzeń, polegał cud, któryzdarzył się w związku z trądem królaAleksandra. Z choroby mogło go uleczyć obmycie sięw krwizabitych dzieci cesarza Lodwika. Cesarz, będącjego serdecznym przy­

jacielem, sam podjął się tego zadania: gdy cesarzowa była w kościele, a dzieci spały

w komnacie, wziąwszy sztylet zabił pięciu swoich synów i napełnił naczynie ich krwią, w której kazał się obmyćkrólowi Aleksandrowi. Gdy jednak wyjawił swój czyn żonie, amamki

„...z wielkim płaczem a wołaniem wbiegły do komory [komnaty], a gdy weszły, uźrzały dzie­

ci skaczące a śpiewające i chwalące Boga. Widząc to, cesarzowi i wszytkim powiedziały, jako synowie, chwaląc Boga, śpiewali. Oni wszytcy, wszedłszy do komory, i chwalili Boga, który takie cudo raczył uczynić” (Poncyjan, s. 142).

Są też zdarzeniacudowne, w którychświatmetafizycznymiesza się z rzeczywistoś­ ciąludzką, ze światem materialnym. O sposobiewyleczenia z trądu poinformował modlącegosię królaAleksandra zwrócony do niego „głos z nieba” {Poncyjan, s. 138), a podobnie „gdy jednego czasu był cesarz na modlitwie, przyszedł do niegogłosmó­ wiąc: - Co tak barzo do mniewołasz? KroiAleksander sam przez się wiedrogę, którą może być uzdrowion”(s. 139). Doobu osób zanoszących modły przemówiłsamBóg, którego głos stał siędlanich słyszalny. Także król Dagobert, zmartwiony zaznaczającą sięwbitwie przewagą wojsk sułtańskich i realnym zagrożeniem Paryża,

„...już inego ratunku oprocz samego Pana Boga nie baczył, przeto Tego przez przyczynę [wsta­

wiennictwo] patrona ziemie swej ubłagać myślił, mówiąc tymi słowy: - O naświętszy Dionizy, patronie tej korony mej! Proszę cię, racz ją na pieczy mieć, a jej pomocen być, strzegąc jej od upadku [...]. - Wnet za owymi słowy słyszał kroi Dagobert do siebie głos mówiący: - Ach, kró­

lu francuski! Bądź myśli dobrej a upominaj lud twój, niech nie ustawają, ale sie niech mężnie bronią, abowiem oto natychmiast będziesz miał na pomoc białe rycerze” (Oton, s. 149).

I rzeczywiście, przybyła anielska pomoc („huffludu barzozbrojnego, około dwu tysięcy”), dziękiktórej Francuzi odnieśli zwycięstwo. „Biali rycerze” realnie toczyli walkę („oboz wszystek spalili i straż wszystkę pobili”;„rzadki [mało kto] mógł ujdź rąk rycerzow białych” —s. 150), jednakskąd sięwzięli na polubitwyi gdzie zniknę­

li,nikt nie wiedział,pozakrólem Dagobertem, otrzymującym wieści znieba.

W dokumencie ŚWIAT ŚREDNIOWIECZNY W ZWIERCIADLE (Stron 177-182)