• Nie Znaleziono Wyników

Z Katarzyną Rogowiec rozmawia Iwona Sikorska

Katarzyna Rogowiec – wielokrotna mistrzyni

pa-raolimpijska, założycielka Fundacji Katarzyny Ro-gowiec Avanti. Wraz z Kazimierzem Bronisławem Chojnackim i Szymonem Krasickim jest współau-torką publikacji Śnieżne sporty wytrzymałościowe w zimowych igrzyskach paraolimpijskich (AWF, Kra-ków 2007). Magister ekonomii. Interesuje się za-gadnieniami fi nansów publicznych i problemem dopingu.

Najważniejsze osiągnięcia sportowe:

2005, Mistrzostwa Świata, Maine, USA: biath-lon (12,5 km) – złoty medal, biathbiath-lon (7,5 km) – srebrny medal, biegi narciarskie – 2 brązowe medale;

2006, Igrzyska Paraolimpijskie, Turyn: bieg nar-ciarski na 15 km techniką klasyczną i na 5 km techniką dowolną – 2 złote medale;

2010, Igrzyska Paraolimpijskie, Vancouver: bieg na 15 km techniką łyżwową – brązowy medal;

2011, Mistrzostwa Świata, Chanty-Mansyjsk: biathlon i biegi narciarskie – 6 medali (złoty, 4 srebrne i brązowy);

Sezon 2011/2012 zakończyła zwycięstwem w Pucharze Świata w narciarstwie biegowym. Do Polski przywiozła Kryształową Kulę. Biathlonowy Puchar Świata zamknęła na 2. miejscu.

Iwona Sikorska: Pani Katarzyno, fi lm ze scenami z Pani sportowe-go życia, promujący zimową Paraolimpiadę 2014 w Soczi, obiegł cały świat. Z jakimi uczuciami go Pani oglądała?

Katarzyna Rogowiec: Oglądałam go kilkukrotnie i za każdym razem z

in-nymi uczuciami. Najbardziej emocjonalnie patrzyłam na sceny z tego fi lmu, kiedy była już podjęta decyzja o pożegnaniu się ze startem podczas Zimo-wych Igrzysk w Soczi. Wtedy właśnie najmocniej przebijały się wspomnienia z najcięższych momentów przygotowań, treningów, nieprzespanych nocy, również z uwagi na nocne karmienia córeczki Olimpii (która towarzyszyła fot. z albumu rodzinnego

190 Codzienność paraolimpijczyka mi również podczas zgrupowań treningowych). Wtedy też wracały myśli o niecałych dwóch dniach spędzonych w Calgary, w Kanadzie, gdzie fi lm był nagrywany.

Co zmienia sport w życiu osoby z niepełnosprawnością? Często myśle-nie o sobie, formowamyśle-nie obrazu samego siebie i poczucia własnej wartości u osób z niepełnosprawnością jest trudniejsze niż u osób pełnosprawnych. Co nowego wnosi sport do poczucia tożsamości w takich przypadkach?

Sport pozwolił mi w dużym stopniu zaakceptować moją niepełnospraw-ność. Odkrył przede mną również pewien obszar mojej wartości i dał mi większą pewność siebie. Na pewno zbliżył mnie do środowiska osób z nie-pełnosprawnością. Sport uwalnia z ograniczeń. Jest niepełnosprawność, która nie ma znaczenia, bo zostaje zniwelowana regułami sportowymi, któ-re to dostosowują dyscyplinę do niepełnosprawności.

Czy uprawianie sportu może być według Pani buforem dla pojawienia się smutku czy rezygnacji u osoby z niepełnosprawnością? Jakie aspekty związane z taką aktywnością są według Pani pomocne?

Sport, a właściwie chemia związana z jego uprawianiem, daje poprawę nastroju. W chwilach spadku formy psychicznej (smutek, rezygnacja) sport przyczynia się do jej polepszenia.

Bywa, że osoba z niepełnosprawnością stopniowo, w dłuższej perspekty-wie odzyskuje, buduje akceptację siebie, zaufanie do ludzi, a do tego bardzo przyczynia się systematyczna aktywność fi zyczna, najlepiej w gronie osób odbieranych wtedy jako „swoje” (bo też z niepełnosprawnością, bo obraca-jące się w tym środowisku).

Czy z perspektywy Pani doświadczeń, zarówno osobistych, jak i spo-tkań z ludźmi, mogłaby Pani uznać sport za swego rodzaju terapię, nie tyl-ko w rozumieniu rehabilitacji fi zycznej, dla osób z niepełnosprawnością? Czy zaangażowanie w sport zmienia sposób widzenia własnej niepełno-sprawności?

Tak, oczywiście. Sport (mam na myśli fazę wstępną do wyczynu) to jest terapia. Urodziłam się w Rabce. Jako trzyletnie dziecko straciłam w wypad-ku rolniczym obie ręce. Ale to nie przeszkodziło mi nigdy w byciu samo-dzielną. Kiedy nauczycielka od prac ręcznych porozumiała się z moją mamą w sprawie „pewnych prac”, które mama może wykonać za Kasię („bo prze-cież serwetki bez rąk nie wyszyje”), postanowiłam udowodnić, że jest ina-czej – nauczyłam się szyć zębami. I tak już zostało. Nie mając rąk, jestem w stanie dokonać więcej niż osoby pełnosprawne czekające na swoją szansę w życiu.

191

Z Katarzyną Rogowiec rozmawia Iwona Sikorska

Sport uwalnia z ograniczeń, niepełnosprawność przestaje być na pierw-szym miejscu w napierw-szym życiu. Znam zawodników, dla których pokazanie braku ręki, nogi czy spastyka były bardzo dużym problemem psychicznym, z którego sport je „wyleczył”. Umożliwił im akceptację własnej niepełno-sprawności i pozwolił realizować się w 100 procentach w sporcie.

Co jest najtrudniejsze w byciu sportowcem niepełnosprawnym?

Zakładam, że rozmawiamy tu o sportowcu wyczynowym, np. o mnie w okresie przygotowań do Igrzysk w Vancouver albo w Soczi. Wiedziałam już wtedy doskonale, jak dużo pracy na wysokim poziomie profesjonalizmu powinnam – muszę – wykonać, aby myśleć o bardzo dobrym wyniku (dla mnie wtedy – medalu). Nie miałam stypendium, umów fi nansowania mo-ich przygotowań, zainteresowanie sportem paraolimpijskim było znikome (podobnie jak ogólna świadomość wyczynu paraolimpijskiego), opieka ad-ministracyjno-marke ngowa – słaba, jak i poziom wsparcia „sztabowego”. To były największe bolączki.

Jakie osoby angażują się w sport paraolimpijski? Czy można pokusić się o opisanie charakterystycznych cech wspólnych, stworzenie jakiegoś profi lu tej grupy zawodników?

Nie potrafi ę znaleźć wspólnego mianownika. Znam dziesiątki, setki spor-towców z niepełnosprawnością i jesteśmy w moim odczuciu bardzo różni i różne pobudki nami kierują.

Pani przygoda ze sportem wyczynowym/zawodowym rozpoczęła się wiele lat temu. Z jakimi reakcjami społecznymi spotykała się Pani na prze-strzeni tych lat? Czy można powiedzieć, że się one zmieniają? A jeżeli tak, to w jakim kierunku?

Zaczynałam w 1999 r. Wtedy, przez pierwsze 2–3 lata, to była dla mnie raczej zabawa. Trenowanie i udział w zawodach miały charakter towarzyski. „Dorastałam” w tym coraz bardziej, a razem ze mną – otoczenie. Informa-cje w lokalnej gazecie i telewizji regionalnej nadawały mojemu sportowi – sportowi paraolimpijskiemu – coraz większą rangę, a za tym poszły reak-cje choćby moich sąsiadów z Zarytego. Pytania, czy mi się chce tak męczyć i czy nie lepiej posiedzieć przed telewizorem, zamieniły się w pytania, jak długi mam dzisiaj trening i czy nie za dużo dziur w asfalcie za oczyszczalnią ścieków, żeby biegać na nartorolkach. Ludzie nabrali respektu do mojego trenowania, zaczęli je traktować poważnie.

192 Codzienność paraolimpijczyka

Jak według Pani powinno się propagować ideę sportu wśród osób z niepełnosprawnością? Jakie sposoby zachęcania są najlepsze, kto i jak powinien to robić? No i oczywiście – czy jest to potrzebne?

Osoby z niepełnosprawnością w pierwszej kolejności muszą mieć skąd i od kogo dowiedzieć się o możliwościach udziału w zajęciach sportowych, o dyscyplinach, które mogą uprawiać. Muszą mieć dokąd pójść na zajęcia sportowe – trenerzy wielu klubów nie wiedzą, jak pracować z osobami o różnych niepełnosprawnościach.

Nieoceniony jest wkład animatorów – fascynatów naszego sportu, kon-kretnej dyscypliny, bo to oni poświęcają wiele godzin, aby przekonać i za-chęcić do tego, czym sami żyją, do czego mają przekonanie i co jest ich „ko-nikiem” (tak zrobił Pan Stanisław Ślęzak, prezes Klubu „START” w Nowym Sączu ze mną). Czy to potrzebne? Oczywiście, że potrzebne – zakładam, że potwierdzają to wszystkie moje odpowiedzi.

Na swojej stronie internetowej napisała Pani: „Życie włożyło mnie do kategorii społecznej «niepełnosprawni»”. I zaraz potem dodała: „Upór, samozaparcie, kilka innych cech osobowości i cech charakteru wypra-cowanych we mnie przez niełatwą życiową codzienność, w powiązaniu z szansami, które dawali mi ludzie, doprowadziły mnie do zwyciężania na arenach sportowych”. Pani Katarzyno, chciałabym zapytać o Fundację Avan . Jej mo o brzmi: „Poznaj granice swoich możliwości, by móc je przekroczyć”.

Fundacja Katarzyny Rogowiec Avan została wpisana do KRS we wrze-śniu 2010 r. Doświadczane przez 30 lat życia nierówne szanse osób niepeł-nosprawnych przyczyniły się do mojego postanowienia, by podjąć kroki dla zmiany i polepszenia tego stanu rzeczy. Cele fundacji są bardzo rozbudo-wane. Jako najważniejsze mogę wymienić wspieranie wszechstronnego rozwoju społeczeństwa polskiego, nie tylko osób z niepełnosprawnością, szczególnie w obszarze dokonań sportowych i podróżniczych, aktywizację środowisk osób pełnosprawnych na rzecz środowisk osób z niepełnospraw-nością i działania integracyjne w tym zakresie. Ważnym zadaniem fundacji jest ponadto działanie dla wyrównywania szans osób niepełnosprawnych, chorych, zagrożonych wykluczeniem społecznym i socjalnym, szczególnie dzieci i młodzieży z niepełnosprawnością i ich rodzin. Jestem z wykształce-nia ekonomistą i za istotny uważam również marke ng sportowy niepełno-sprawnych sportowców.

Ponieważ sama sprawdziłam, że prawie wszystko jest możliwe, posta-nowiłam przekazać to innym. Mam nadzieję, że doświadczenia i odczucia, którymi się dzielę, pomogą w życiu nie tylko osobom niepełnosprawnym, ale staną się podstawą do zmian w życiu osób w pełni sprawnych,

czeka-193

Z Katarzyną Rogowiec rozmawia Iwona Sikorska

jących biernie na swoją „jedyną szansę życiową”. Ta jedyna szansa nie ist-nieje, jest ich wiele, a nazywają się: praca, wytrwałość, systematyczność, realne cele, wiara, że pomimo stu niepowodzeń, to sto pierwsze podejście będzie w końcu udane, radość z drobiazgów, szacunek dla innych i uśmiech każdego dnia.

W sumie to proste rzeczy, ale z takich składa się nasze życie. Wystarczy je zatem dodawać do siebie – i tego życzę wszystkim z całego serca!