• Nie Znaleziono Wyników

ZROBIĆ WIĘCEJ NIŻ WSZYSTKO DLA UTRZYMANIA POLSKI

W UNII EUROPEJSKIEJ

Moje refleksje na temat piętnastej rocznicy przystąpienia Polski do Unii Europejskiej są słodko-gorzkie . Myślę, że ten okres dzieli się wyraźnie na dzie-sięć pierwszych lat i kolejnych pięć . Wstąpienie Polski do Unii to był piękny moment w historii Polski, kiedy wszyscy byliśmy zjednoczeni w rozumieniu wspólnego polskiego interesu, bez względu na barwy partyjne i przynależność polityczną . I ten proeuropejski konsensus utrzymywał się do jesieni 2015 r .

Mieliśmy dziesięć lat, w których trakcie wykorzystaliśmy szanse stwo-rzone dla nas przez jednoczącą się Europę . Otworzyła ona nam drzwi, które przez cały okres powojenny były uchylone w oczekiwaniu na nasz powrót do Europy . I polskie społeczeństwo, i rządzący okazali wielką strategiczną mądrość, aby – gdy nastał sposobny moment – wejść do integrującej się Europy bez kompleksów, z wielkimi nadziejami, z wielkim potencjałem ludzkim i wiarą w europejskie ideały i wartości . Przez tych dziesięć lat otrzymaliśmy wielkie wsparcie z budżetu europejskiego dla inwestycji tworzących na dziesięciolecia

* Prof. dr hab. Danuta Hübner – posłanka do Parlamentu Europejskiego .

fundamenty naszego rozwoju . Wykorzystaliśmy integrację do zbudowania drugiej Polski – zamożniejszej, oferującej nam, obywatelkom i obywatelom, lepszą jakość życia i bardziej konkurencyjną gospodarkę .

Ale – obok tego materialnego wyrazu zmian, jakie widzimy na co dzień w naszym krajobrazie – najważniejsze jest to, co my, Polki i Polacy, zrobiliśmy w tym czasie . Szczególnie chciałabym podkreślić rolę Polek, które fantastycz-nie wykorzystały szansę, jaką dało członkostwo w Unii . Polskie kobiety zoba-czyły swoje szanse edukacyjne w programach europejskich, rozwijały biznesy, tworzyły firmy, które dają miejsca pracy, aktywnie angażowały się w działa-nia społeczeństwa obywatelskiego i w życie polityczne . Wyrazem tej siły jest powstanie Kongresu Kobiet . To, że Polska dynamicznie się rozwija, a przy oka-zji pięknieje, jest w dużej mierze zasługą aktywności polskich kobiet .

Dzisiaj, w trudnych czasach, nie możemy zapomnieć też o tych, którzy przyczynili się do tego, że znaleźliśmy się w Unii – wcześniej, a nie później . Niektórych z nich już nie ma wśród nas – Jana Kułakowskiego, Bronisława Geremka czy Tadeusza Mazowieckiego . To postacie, o których nie wolno nam zapomnieć .

Tych dziesięć lat przeorało w pozytywnym tego słowa znaczeniu polską gospodarkę, świadomość społeczną, dało szansę młodym pokoleniom na lep-szą edukację, lepsze perspektywy zawodowe, często wspierane przez fundusze europejskie . Polskie miasta i regiony stały się dumne ze swojej polskiej, ale też europejskiej tożsamości, średnie i małe przedsiębiorstwa zaczęły być konku-rencyjne na europejskich i światowych rynkach .

Musiała zostać wykonana ogromna praca, zanim doszło do podpisania trak-tatu akcesyjnego . Jeszcze przed podjęciem negocjacji akcesyjnych, w czerwcu 1993 r . na szczycie Rady Europejskiej w Kopenhadze, państwa członkowskie Unii Europejskiej oficjalnie potwierdziły, że kraje Europy Środkowo-Wschod-niej, wtedy stowarzyszone ze Wspólnotą Europejską, zostaną członkami Unii po spełnieniu kryteriów ekonomicznych i politycznych . Pamiętam dokładnie, że w moje urodziny, 8 kwietnia 1994 r ., nasz rząd złożył w Atenach formalny wnio-sek o członkostwo . Podczas szczytu Rady Europejskiej w Essen 9 i 10 grudnia 1994 r . państwa członkowskie potwierdziły wolę rozszerzenia Unii Europejskiej

o kraje stowarzyszone i przyjęły strategię przedakcesyjną, określającą dziedziny i formy współpracy uznane przez Unię za istotne w kontekście przyspieszenia integracji . Formalne potwierdzenie strategii, tzw . biała księga w sprawie dosto-sowań prawa do wymogów rynku wewnętrznego, zostało przyjęte podczas szczytu Rady Europejskiej w Cannes w czerwcu 1995 r . Biała księga i roczne programy przygotowawcze przyjmowane przez kolejne polskie rządy określały ramy i perspektywy stosunków RP z Unią Europejską . 3 października 1996 r . na podstawie przepisów ustawy z dnia 8 sierpnia 1996 r . o Komitecie Inte-gracji Europejskiej (Dz . U . z 1996 r . Nr 106, poz . 494) rozpoczął działalność Urząd Komitetu Integracji Europejskiej, zajmujący się koordynacją wszystkich resortów i instytucji bezpośrednio zaangażowanych w proces integracji Polski z Unią Europejską . Jego podstawowym zadaniem było zapewnienie realiza-cji zadań Komitetu Integrarealiza-cji Europejskiej, związanych z programowaniem i koordynowaniem polityki w sprawach dotyczących integracji Polski z Unią Europejską oraz działań dostosowawczych Polski do standardów europejskich, a także koordynowaniem działań administracji państwowej w zakresie otrzy-mywanej pomocy zagranicznej . Warto też pamiętać, że na sukces Polski w tym okresie złożyła się suma wysiłku wszystkich tych, którzy, często niewidoczni i stojący w drugim szeregu, nie oczekując zaszczytów, działali, bo wiedzieli, że jest to najlepszy wybór dla Polski – droga, którą należy iść .

Przypominam to też tak szczegółowo, bo wejście do Unii nie wzięło się znikąd . To nie był Big Bang, deus ex machina . Były to lata wytężonej pracy, ogromny wysiłek dostosowawczy . Była to ogromna determinacja, ale też entu-zjazm, że bierzemy wszyscy udział w przedsięwzięciu o wymiarze historycznym, że uczestniczymy w procesie tworzenia czegoś, z czego będziemy mogli być dumni przez pokolenia . I że nasi następcy już nigdy nie staną wobec koniecz-ności obrony w osamotnieniu Polski przed wrogimi armiami .

Dzięki wstąpieniu do Unii znaleźliśmy się znów w centrum Europy, do czego predestynuje nas położenie geograficzne, historia i tradycyjna otwar-tość na asymilację różnych prądów kulturowych . Można powiedzieć, że wraz z wejściem do Unii odżyła w nowoczesnej formie jagiellońska idea państwa polskiego jako ważnego gracza na scenie europejskiej .

I do jesieni 2015 r . tak to wyglądało . Nasza pozycja w Unii rosła, ciężar gatunkowy wzrastał, nasz głos był słuchany . Polska była europejskim krajem sukcesu, na fali wznoszącej .

Wielokrotnie, jako pierwsza polska komisarz w Unii, przyjmowałam z rado-ścią i dumą słowa podziwu dla naszej umiejętności odnalezienia się w Unii jako poważny i poważany partner, jako wiarygodny kraj, gdzie szybko skon-solidowała się demokracja, wprowadzono doskonałą reformę samorządową . Potrafiliśmy w dużej mierze wykorzystać środki unijne w przejrzysty i otwarty dla wszystkich sposób, z minimalną liczbą zagrożeń korupcyjnych . Stworzy-liśmy od podstaw europejskie państwo prawa, w którym przestrzegano praw obywatelskich, z funkcjonującymi organami kontroli władzy, których ta wła-dza nie odważyłaby się podważać .

Od przełomu 2015 i 2016 r . wszystkie prawdy, które do tej pory przyjmo-waliśmy za oczywiste – o trójpodziale władzy, o praworządności jako funda-mentalnej wartości obowiązującej nas jako członka Unii, o wzmacnianiu naszej pozycji w Unii – zaczęły być kwestionowane w retoryce antyunijnej i w czynach .

Moim zdaniem pierwszym sygnałem ostrzegawczym była jednak nie sprawa praworządności, ale zignorowanie i brak zgody na uruchomienie procesu przy-gotowania Polski do wejścia do strefy euro . Oczywiście jest to wina całej elity politycznej, która – nawet przed 2015 r . – ociągała się z podjęciem tego zobo-wiązania . Gdybyśmy przyjęli euro przed 2015 r ., być może ten „ekonomiczny gorset normalności” byłby w stanie zahamować też polityczny walec „dobrej zmiany” . Wszyscy powinniśmy uderzyć się w piersi za to polityczne zaniechanie .

Potem oczywiście na fali populistycznej reakcji w odpowiedzi na kryzys uchodźczy rozpoczęła się retoryka „wstawania z kolan”, która do dziś przy-nosi wielkie szkody Polsce w Europie i świecie . Ten pretekst wykorzystano do ataku na Unię, na liberalną demokrację i na poszczególne grupy zawodowe czy organizacje, które promowały Europę . Rozpoczął się okres niszczenia mechani-zmów kontrolnych w państwie, trójpodziału władzy, pluralizmu społecznego . Zakończyło się dziesięć lat cudu, rozpoczęły lata pogardy wobec Unii Europejskiej, wobec tego wszystkiego, co reprezentuje, wobec liberalnych wol-ności, gwarantowanych przez fundamentalne wartości unijne, wobec zasad

praworządności . W pięć lat nie tylko została roztrwoniona reputacja Pol-ski jako wiarygodnego i rzetelnego członka europejPol-skiej wspólnoty wartości interesów . Została też zaprzepaszczona praca tych wszystkich, którzy Polskę do Unii wprowadzali . I jako osoba, która była u narodzin tego wielkiego pro-jektu pod tytułem „powrót Polski do Europy”, nigdy tego obecnej władzy nie wybaczę . Bo trudno jest patrzeć, jak to, czemu oddało się pół swojego życia, ktoś inny zamienia w pył .

W tej chwili w Europie zmienia się bardzo wiele wobec tego, jak wyglą-dała ona, kiedy Polska wchodziła do Unii . Gdy przypominam sobie początek mojej poprzedniej kadencji w Parlamencie Europejskim (a było to przecież tak niedawno – zaledwie 6 lat temu), widzę, że ta zmiana jest dramatyczna . Gdy rozpoczynała się poprzednia kadencja nie było masowej migracji, nikt nie mówił, poza zaniepokojonymi naukowcami, o kryzysie klimatycznym (Greta Thunberg miała wtedy 11 lat!), nie było brexitu, a w Białym Domu urzędo-wał Barack Obama . Nie słyszeliśmy też o technologii 5G i innych technolo-giach, które zmieniają obraz konkurencyjności, nie było fake newsów na taką skalę jak obecnie, wszyscy kochali Facebooka . Świat od tego czasu niezwykle się zmienił . Stał się trudniejszy dla wszystkich .

Na globalną skalę rozpoczął się przełom świadomości . Na naszych oczach rodzi się ponadnarodowe zrozumienie tego, że wyzwania, które przed nami stoją, mogą być przezwyciężone tylko wspólnym wysiłkiem . Nie tak dawno ubolewaliśmy nad brakiem europejskiego demosu . I mam takie wrażenie – pły-nące z moich rozmów, które odbywam niemal wszędzie w Europie, szczegól-nie z młodymi ludźmi – że ten demos się rodzi teraz, oddolszczegól-nie, spontaniczszczegól-nie, choćby poprzez ruchy na rzecz obrony klimatu . Może wreszcie doszliśmy do takiego punktu, gdy liczne zjawiska kryzysowe nękające świat i Europę uświa-domiły nam wszystkim, czy prawie wszystkim, że jedność na kontynencie europejskim, że integracja europejska stanowią naszą drogę ku bezpieczniejszej i lepszej przyszłości . Coraz więcej wyzwań wymaga wprowadzania rozwiązań europejskich . Autoizolująca Amerykę polityka prezydenta Donalda Trumpa uświadamia nam też lepiej potrzebę współpracy na poziomie globalnym czy znaczenie wspólnych reguł i instytucji w obszarze międzynarodowego handlu

i inwestycji . Multilateralizm skonfrontowany z nieprzewidywalnością i poli-tycznym narcyzmem unilateralizmu znów wraca do łask, jako szczepionka na uzurpacje populistycznych i nieodpowiedzialnych polityków .

Nie możemy zapomnieć, że integracja europejska wyłoniła się z popio-łów dwóch wojen światowych, z przekonania, że musimy zrobić wszystko, by nigdy więcej takie tragedie nie spotkały mieszkańców naszego kontynentu . Teraz znajdujemy się w takim momencie historii ludzi żyjących na tej plane-cie, że musimy zrobić więcej niż wszystko .

Musimy ochronić naszą planetę przed kryzysem klimatycznym i wykorzy-stać w pełni szanse, jakie tworzy ten proces – wyjścia z węglowego piekła, przej-ścia na nowoczesne technologie w ramach „Europejskiego Zielonego Ładu”, stworzenia nowych miejsc pracy w nowych, „zielonych” sektorach, redukcji zdrowotnych kosztów „brudnego przemysłu” czy wykorzystania odpadów w ramach gospodarki obiegu zamkniętego . Szczególnie w takim kraju jak nasz, gdzie ciągle węgiel jest głównym nośnikiem energii, musimy intensywnie pra-cować nad przedstawieniem rzetelnego bilansu długookresowych społecznych oraz ekonomicznych kosztów i korzyści, które przyniesie ochrona klimatu – poza drobnym faktem uratowania Ziemi przed implozją . Postrzeganie zaso-bów paliw kopalnych wyłącznie w kategoriach geologicznych, z pominięciem sensu ekonomicznego, społecznego, cywilizacyjnego, jest absurdem politycz-nym, gospodarczym i cywilizacyjnym .

Nowe wyzwania są ogromne i ściśle powiązane ze sobą . Przykład oczywisty to choćby klimat i migracja . Mamy tendencje do patrzenia na nie rozłącznie, ale musimy sobie zdawać sprawę, że wielka fala migracyjna, spowodowana właśnie zmianami klimatycznymi, dopiero przed nami . Susze, powodzie, nie mówiąc już o wojnach o zasoby, będą generować nowych uchodźców z tere-nów, na których nie można żyć . Europa musi być na to przygotowana i wypra-cować humanitarną, ale i realistyczną politykę w tym zakresie . To samo ma miejsce w powiązaniu „twardej” polityki militarnej i „miękkiej” polityki pro-rozwojowej – one nie mogą iść obok siebie, ale trzeba się kierować w ramach nich tymi samymi standardami pełnej transparentności – szczególnie jeżeli chcemy w sprawy świata na nowo zaangażować pokolenie Grety . Ci młodzi

ludzie odrzucają instynktownie polityczne szachrajstwo, manipulacje, nie zno-szą drętwych mów i mało ich obchodzi ideologia . Troszczą się o przetrwanie Ziemi, o środowisko, o swoje miasto, dzielnicę, o los swoich przyjaciół, o to, żeby mieli pracę . Cenią wolność, szczególnie wolność Internetu . Czują się obywatelami i obywatelkami globalnego świata . I to pokolenie daje impuls do tego, co robimy my – czy to w Parlamencie, czy na poziomie narodowych społeczeństw obywatelskich . I wielkim wyzwaniem jest udrożnienie kanałów komunikacji pomiędzy bezkompromisowymi młodymi a politykami . Chociaż i politycy coraz bardziej dostrzegają fakt, że muszą zmienić nie tylko retorykę na proklimatyczną, ale też sposób działania i cele polityczne, jeżeli nie chcą się znaleźć na śmietniku historii .

Unia podjęła to wieloaspektowe wyzwanie i szybko przestawia się na nowy paradygmat działania . Od teraz ma być ambitna geopolitycznie, „zielona”, róż-norodna, otwarta na świat . Pamiętam, że w 2004 r . w Komisji Europejskiej, w której zasiadałam, utworzyliśmy po raz pierwszy stanowisko komisarza do spraw zmian klimatu . Był nim grecki prawnik Stavros Dimas . Pamiętam też, jak niewielkie było zrozumienie dla tego wyzwania, jak trudno było uczynić z niego wyzwanie dla wszystkich europejskich polityk . Widzę dziś, jak długą drogę pokonaliśmy w Europie . I jak ogromna zmiana tu nastąpiła!

Dzisiaj za „Europejskim Zielonym Ładem”, za europejskim paktem klima-tycznym stoją wielkie siły polityczne . O silosowym czy – jak ktoś woli – sek-torowym podejściu nie ma mowy . Na poziomie europejskim dysponujemy też wieloma instrumentami w ramach wielu europejskich polityk wpływającymi na zmiany zachowań po stronie zarówno biznesu, jak i konsumentów, społe-czeństwa obywatelskiego, na poziomie lokalnym i regionalnym, narodowym i europejskim . Niedawno uruchomiliśmy także zmiany w podejściu sektora finansowego do finansowania inwestycji rozwojowych .

Walka o klimat, tak jak rozwiązanie problemu migracji stanowią wspólną sprawę i muszą być realizowane wspólnym wysiłkiem . Myślę, że obywatele rozumieją konieczność zmiany naszego myślenia lepiej niż wielu polityków . Ich zaangażowanie w ten proces jest więc kluczowe . Trzeba bowiem pomóc politykom zrozumieć, że nie mają prawa pozbawiać ludzi szans rozwojowych .

Musimy pokazać z jednej strony koszty zaniechania inwestycji w energetykę odnawialną, a z drugiej – szanse wykorzystania miliardów przeznaczanych rocznie na subsydia węglowe .

Polska ciągle jest gospodarką poszukującą nowych dźwigni rozwojowych, nowych przewag konkurencyjnych . Trzydzieści lat nowej Polski pozostawiło wiele niewykorzystanych szans . Kryzys klimatyczny jest kolejną szansą, która może zostać przegapiona . Na to nie możemy sobie pozwolić .

Klimat to tylko jeden, choć bardzo ważny, przejaw tego, jak zmienia się nasz świat . Nie wszystkim jest łatwo pogodzić się z tym, że znajduje się on w okresie głębokiej transformacji . Coś się kończy, coś się zaczyna – to jest ogólne prawidło historii .

Musimy przyzwyczaić się do tego, że kryzys klimatyczny i migracje będą istnieć jako procesy długiego trwania, a nowe technologie doprowadzą do znaczących wyzwań na rynkach pracy . Będzie narastała siła rażenia pojedynku pomiędzy ludzką a sztuczną inteligencją oraz sposobami jej wykorzystania . Ale są tacy politycy, którzy chcą historię jakby zatrzymać w biegu, nie mogą się z tym pogodzić . Traktują każdą zmianę jako zagrożenie, a nie jako wielką szansę na przewartościowanie swojego zabetonowanego postrzegania świata . Unikają podejmowania istniejących wyzwań, zamykają oczy na prawdziwe pro-blemy i nas, obywateli, też chcą wprowadzić w swoistą hipnozę, kiedy już nie będziemy dostrzegać realnej rzeczywistości, a tylko wykreowaną przez nich i ich aparat propagandowy . To oznacza, że naszą rolą, może czasami niewdzięczną, jest ciągłe uświadamianie politykom, że tylko trzymając się Europy, będziemy mogli rozwiązywać nasze, krajowe i lokalne, problemy . Musimy nauczyć się wykorzystywać w najbliższych latach wszystkie dostępne zasoby i instrumenty Unii Europejskiej, aby polepszać jakość życia naszego i następnych pokoleń .

Musimy traktować Europę jako mechanizm wspierający naszą innowa-cyjność i nowe rozwiązania, a nie ograniczający nasze aspiracje, szczególnie że nierzadko są to przeterminowane aspiracje . I to jest też nasze zadanie, bo potrafimy szybko się uczyć i wdrażać innowacje społeczne, patrzeć na świat realny, a nie ideologicznie naznaczony przez kłamliwe narracje .

Tymczasem od pięciu lat – paradoksalnie wtedy, gdy Europa zrobiła milowe kroki w globalizowaniu swojej światowej roli – mój kraj zrobił wielki krok w tył, próbował wypisać się ze wspólnoty międzynarodowej i zamanifesto-wać swoją obojętność na globalne wyzwania . Dominujący dyskurs polityczny w Polsce A . D . 2020 pokazuje Europę jako serię narodowych fortec, odgra-dzających się od świata . A największą fortecą ma być Polska . To jest anachro-niczne marzenie, nie tylko nierealne, ale wprost zderzające się z tym, czym Polska zawsze była i jak ją widzieli najwięksi Polacy: dumnym krajem z wielką kulturą, zdolną przyciągnąć ludzi z innych krajów . Niestety teraz ten jagiel-loński impuls umarł nienaturalną śmiercią, zabity przez małość, politykier-stwo i zawężenie horyzontów tych, którzy uznają za swoją misję „wstawanie z kolan” . Jest to polityka, która już przynosi niepowetowane szkody, a niedługo mogą się one stać nieodwracalne .

Musimy znów ożywić opinię publiczną, tak jak to było w kampanii przed wstąpieniem Polski do Unii . Pamiętam moje ówczesne wojaże do nawet naj-mniejszych miasteczek, wsi, gdzie wspaniali ludzie organizowali się na rzecz Europy, w której widzieli lepszą przyszłość dla siebie i swoich dzieci . Teraz ten oddolny ruch, który połączy sprzeciw wobec tego, co się obecnie dzieje, z afir-macją Europy jako strażniczki naszych wolności, wartości i bezpieczeństwa, jest nam bardzo potrzebny .

Nie możemy pozwolić na zniszczenie perspektyw dla następnych pokoleń w Europie w imię nacjonalistycznych ideologii . Widzimy, co się stało w Wiel-kiej Brytanii . Brexit to ostrzeżenie, którego nikt nie powinien lekceważyć . Pokazuje bowiem, jak nieodpowiedzialność polityków, podatność na hasła pseudopatriotyczne skazują ten kraj na wieloletnią niepewność, insularność, na wyhamowanie aspiracji jego młodych mieszkańców . Nie dajmy się zwieść retoryce, która mogłaby doprowadzić Polskę do takiej samej sytuacji . Musimy powrócić w naszym pięknym kraju do proeuropejskiego, obywatelskiego kon-sensusu . Od jesieni 2015 r . jest on systematycznie niszczony . Unia Europejska jest, to już wiemy, sojuszem na rzecz dobrobytu i demokracji i jako taka jest czymś naturalnym dla nas, Polek i Polaków, dla naszych marzeń i aspiracji . Musimy więc strzec naszej obecności w Unii .

WSPÓLNA POLITYKA HANDLOWA