• Nie Znaleziono Wyników

Polityka ekonomiczna Sejmu Galicyjskiego 1890

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Polityka ekonomiczna Sejmu Galicyjskiego 1890"

Copied!
328
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)

1890

.

PRZEDRUK Z EKONOMISTY POLSKIEGO.

2L ~ W O " W .

N A K Ł A D E M R E D A K C Y I E K O N O M IST Y PO LS K IE G O . Z Drukarni Ludowej pod zarz. St. B aylego.

(6)
(7)

Str.

Polityka ekonomiczna Sejmu galicyjskiego w r. 1890 przez Witolda

Lew ickiego... 1

A. Opieka nad rolnictwem krajowem.

I. Krajowa komisya dla spraw ro ln ic z y c h ... 35

II. Podniesienie chowu bydła . . 40

1

. Mowa posła Dr. Rutowskiego w przedmiocie podniesienia hodowli bydła w kraju ... 43

III. Podniesienie gospodarstwa m lecznego... 51 1Y. Podniesienie drobnej uprawy roli i gospodarstw włościańskich 57

V. Krajowe szkoły r o ln ic z e ... '... 71 2. Mowa członka Wydziału krajowego Tadeusza Romanowicza

w przedmiocie szkół rolniczych... 81

VI. Regulacya wód i melioracye... 87 3. Mowa posła Merunowicza w przedmiocie regulacyi Pełtwi 102

B. Opieka nad przemysłem, krajowym.

I. Fundusz przem ysłow y... 107

II. Ulgi podatkowe dla fabryk i zakładów przemysłowych . . 112

III. Szkoły przemysłowe uzupełniające... 118

IY. Szkoły przemysłowe zawodowe i warstaty wzorowe . . . 124 1. Mowa członka Wydziału krajowego Tadeusza Romanowicza

w przedmiocie podwyższenia dotacyi dla funduszu przemy­

słowego ... 128

2. Mowa posła Dr. Rutowskiego w przedmiocie podwyższenia dotacyi dla funduszu przem ysłow ego... ... . 134 3. Mowa sprawozdawcy posła Dr. Goldmana w przedmiocie

podwyższenia dotacyi dla funduszu przemysłowego . . . 144

C. Opieka nad górnictwem k r a jo w e m ...151

1

. Mowa posła Szczepanowskiego w sprawie podniesienia gór­ nictwa w Giilicyi... 157

D. Sprawy dróg żelaznych. ... 177

E. Opieka nad zdrowiem p u b lic z n e m ... 183 1. Mowa posła Dr. Czyżewicza w rozprawie nad ustawą sanitarną 193

F. Sprawa wychowania publicznego w Sejmie.

I. Szkoły ś r e d n i e ... 205

I I . Szkoły l u d o w e ...230

G. Mowa posła Szczepanowskiego w sprawie ugody

indeninizacyj-nej wypowiedziana w Sejmie dnia 27. października 1890 . . 241

H. Dyskusya Budżetowa.

1. Mowa posła Szczepan ow skiego...265 2. Mowa posła Dr. R u t o w s k ie g o ...287 3. Mowa członka Wydziału krajowego Romanowicza . . . . 306

(8)
(9)

SEJMU GALICYJSKIEGO

1

8

9

0

.

(10)
(11)

taniuchne za lą żk i i p y łk i, i p ły n ą w pow ietrzu , a w ia tr je roznosi w dal.

W c is z y cod zien n ych p rac, w przed edn iu w ie lk ic h w y p a d k ó w , rodzą się m yśli, u noszą się h asła i now e id e y , ja k n asio n k a p y ł­ k ó w w p ow ietrzu . P a d a ją c na niw ę narodow ą, c z y będą m ia ły w a g ę p ło d n eg o ziarna, c z y zg in ą b ezow ocn ie, c z y strzelą kłosem do g ó iy , c z y pójdą na m arne, — za le że ć b ęd zie od n iw y. C z y b y ła dobrze sp ra w io n ą przez tych , co się d o tych cza s za jej w y ­ łączn y ch g o sp o d a rzy u w ażali, — c z y m oże trzeb a b ęd zie szu k ać in n ych oraczy, c o b y tę sk ib ę zle ża łą o d w racać zechcieli.

W ostatn ich latach k ilk u na g a licy jsk ie j ziem i o d b y ły się pew ne p rzem ian y duchow e, w liczn ych o b jaw ach zew n ętrzn ych , dla k a żd e g o sp o strzeg a cza w id oczn e. W s z c z ą ł się p e w ien ruch, k tó ry drżeniem g łu ch em i p ew n ą ż y w io ło w ą m ocą w s k a z y w a ł na n iep osp olitą siłę im petu.

Z g łę b in sp o łeczeń stw a — d o tych cza s w nieprzerw anej c isz y snu jących p racę dnia p o w szed n iego , szed ł ja k iś szm er tajem n iczy, k tó ry w s k a z y w a ł, że niebaw em od ezw ie się n ietłum ionym gw arem .

D la tych , co z p o w o łan ia p r z y w y k li p rzy k ła d a ć ucho do ziem i i słu chać i bad ać, rych ło -li zbud zi się m asa ludow a do ż y c ia i d ziałan ia — n iespodziew an em nie b y ły te p ierw sze rozbu­ dzenia n aro d o w ego o b ja w y.

B y ł y to p ierw sze sk u tk i rozpoczętej p rzed la ty dw udziestu i k ilk u p r a c y nad uśw iad om ien iem narodow em , p ierw sze p rze n i­ k a jące do g łę b in narodu prom ienie o św ia ty narodow ej, p ierw sze k rę g i ro zszerza ją cego się w n a szych oczach k o ła c y w iliz a cy jn e g o .

W y b o r y zeszło ro czn e do Sejm u p rze k o n a ły n a w et n ied o w ia r­ ków , że w k raju o p ró cz w ła ś c ic ie li „w ięk szej w ła sn o śc i“ , oprócz „ in te lig e n c y i m ie jsk ie j“, jest lud, i że się ten lud p o czu w a siln ym , że m a św iadom ość s w y c h p otrzeb i sw y c h praw .

K t o b a cz n y i ro zw a żn y , w id ział, że się p rzem ian a w n aszych stosunkach o d b yw a.

I tu ro zd zie la ły się drogi.

*

(12)

Jed n i u czu li się tym n o w ym ruchem zaniepokojeni. „ I obszedł ich. d o o k o ła strach w ie lk o o k i“ . Czuli, że sp o łeczeń stw o p rze b y w a okres w ew n ętrzn eg o p rzetw a rzan ia się, że „k o ło ludzi, należących czyn n ie do ż y c ia p o lity czn ego , i w o lą sw o ją i zdaniem w y w ie ra ­ ją c y c h na nie ja k iś w p ły w , ro zszerza się “ , że „nasz sk ła d sp o łe ­ czn y p rzetw arza s ię “, a nasz śro d ek ciężk o ści p rzen osi się na ja k iś pu n kt n o w y. C zuli to i p rze lę k li się. W ię c „ostrzed z o tem u w a ­ żali sob ie za o b o w ią z e k “. I już w id zieli w swej p o d ra­ żnionej w yo b ra źn i „jen erałó w p rzeczen ia “’ z ich adjutantam i, i p rze­ p ięk n ą m o w ą , w o ła łi o „m iarę w zam ęcie i o strój w ro z­ stro ju “.

D ru d zy ch cieli w tej rozbudzonej g o rą c zc e ż y c ia p rze m y ­ c a ć sw e m ia łk ie p o g lą d y i m ięd zy ludem w iejskim siać ziarna sp o łe c zn e g o rozkład u z tą jednostronn ością, ja k ą ty lk o za g o rza ło ść w yra d za . A le to p różn a praca. M y nie m am y o b a w y, iżb y ry b itw i ci, co w o d ę od b rzeg u m ącą, b o g a te c zy n ili p o ło w y , le d w o , że p ło tk i n ap ęd ząją w sieci. W ię c nie rób cie dym u je d y n ie w tym celu, a b y się kraj po za nim d o m y śliw a ł ogn ia.

M y z ty m i o b jaw am i rozbudzania się m as lu d o w ych w iążem y c a łk ie m inne nadzieje. D la nas to p ie rw sza zapow ied ź led w o doj­ rzan ego ro zw o ju , to p ie rw szy plon rzu co n ego p o sie w u , k tó ry w p rzy szło śc i b o g a te p rzy n iesie p o kło sie.

O budzić, u św iad om ić, do ży c ia narodoweg-o p o w o ła ć m asy lu d o w e, — „bo lud m artw y sam to m a ło “ — to m arzenie długo n iesp ełn io n e, p oczęło się w rzeczy w isto ść przem ieniać. W s z a k to sp u ścizn a z ducha n a szych n a jlep szych i n ajszlach etn iejszych : na­ ro d o w ych w odzów , n a tch n io n ych w ieszczów , w ie lk ic h b oh aterów i m ęczen n ikó w za p rzy szło ść naszą. P o d tym sztandarem ro zp o ­ częto u nas p racę n aro d o w ą nad obudzeniem „m a rząceg o w śnie o lb rzy m a “ , bo w ludzie w id zian o n a jtrw a lsze , „w ieczn ie ż y w e źródło, z k tó re g o zaw sze try s k a ć będą is k ry ta len tu “. W ię c się­ g n ą ć ja k n ajgłęb iej i z a g a rn ą ć ja k najszerzej. I zap rzęg n ięto do tej p r a c y s iły w szy stk ie , i dziś, w śród rozpo czętej p ra c y p y ta ją : co dalej ? Jak że b y h istorya, ta m istrzyn i p o lity k i, nie w sk a z y w a ła c a łe s z e re g i p rzy k ła d ó w , że p raca c y w iliz a cy jn a nad ludem szła w szęd zie tym i sam ym i drogam i, zanim o tw o rzyła niezm iernie sze­ rokie pola, na k tó ry c h nauka, sztuka, kultura, a za niem i cn o ty i p ośw ięcen ia, na pniu lu d o w ym zaszczepione, ro zra sta ły się w ro z­ ło ż y s ty c h k o n arach . W ię c n aprzód tą sam ą d rogą, b e z w zgięd u na zło w ró żb n e znaki, k tó re sła b ych ty lk o p rzerażają, a dzieln ym o d w a g i dodają.

(13)

pun kt w y jścia słusznie za p ie rw s z y k r o k na drodze w ych o w an ia ludu u zn an y. A le sz k o ła ani m o g ła zro b ić w sz y stk ie g o , ani to w jej zadaniu leżało, iżb y u zu p ełn iała p race w in n y ch kierun kach podjąć się m ające. B y ła ona ty lk o szcze b le m , po któ rym lud w stępuje do w yższej k u ltu ry a b ezpośredn io z ośw iatą łą c z y się p o trzeb a p ra c y nad m ateryaln em podn iesieniem ludu. D o p iero z ekon om icznem p od n iesien iem ludu, z w zm ożeniem je g o środ ków m atery aln y ch złączo n a o św ia ta , zap ew n ia ten p e łn y rozw ój m as lu d o w ych , k t ó r y rozpoczętej p r a c y nad ludem b y ł celem i zam ia­ rem. B o b iad a n arodow i, g d z ie po jednej stronie zostaje o św iata, a po drugiej z a so b y m ateryaln e. U nas na szczęście w aru n ki ro z­ w oju eko n o m iczn ego , m nożenie zasob ów m a te ry a ln y ch u ludu są dane. T rz e b a je ty lk o w y z y s k a ć um iejętnie. W ię c p rzed ew szyst- kiem o to c zy ć o p iek ą w sz y stk ie g a łę z ie p ro d u k cyi krajow ej. C zte ry m ilion y ludu roln iczego , m ilion za jęteg o w p rzem yśle i handlu dopom ina się o p iek i i starania. In te re sy w łościań skiej u p ra w y roli i p rzem ysłu kra jo w e g o m uszą zd o b yć u k raju o d p ow ied n ią do swej doniosłości dla g osp od arstw a n aro d o w ego opiekę. P o d n iesien ie ro ln ictw a k ra jo w e g o je st in d en tyczn e z w zm ożeniem i ekon om i­

cznym rozw ojem c a łe g o w łościań stw a. A w szystko , co kraj u czy n i dla p rzem ysłu, stoi w p ro stym stosunku do podn iesienia m iast i w zm ożen ia d obrobytu. C a ła nasza ludność w ie jsk a i m iejska, c a ła nasza in telig en cy a , tłu m y zm a rn o w a n ych , w y rzu c o n y c h na bruk, sw y c h siedzib p o zb aw io n ych rodzin sz la ch e ck ich w o ła ją o m ożność w ydatniejszeg'0 zaro b k o w an ia. N ie w oszczęd zan iu — bo z zasob ów nie p o zo stało nic, albo n ie w iele, — ale w zu ży tk o ­ w an iu sw ej p racy , ty s ią c e rąk zd o ln ych i g łó w in telig en tn ych szuka ratun ku i śro d kó w u trzym an ia rodzin.

I to w ie lk ie c y w iliz a c y jn e i n arod ow e zad an ie do sp ełn ien ia p rzyp ad ło naszem u sam orząd ow i krajow em u. I to je st g łó w n a treść o w e g o program u, k tó ry , nie b ez słuszn ości n azw an o pro­ gram em p ra c y o rgan iczn ej, a k tó ry się w y k o n y w a za p om ocą mądrej p o lity k i ekon om icznej. W ię c roln ictw o o to c zy ć op iek ą troskliw ą, to zn a czy, czu w ać nad podniesieniem w ied zy i um ieję­ tności rolniczej w n ajszerszych w arstw ach w ło ściań sk ich , p op ierać m e lio ra cy e rolne, u re g u lo w ać rzeki, p rzy jść z pom ocą hod ow li b y d ła , u p rzystęp n ia ć z b y t tani, czu w a ć nad taryfam i kolejow em i; w ię c p rze m y sł b u d z ić , o ż y w ia ć , w sp o m a g a ć, p o p ierać, s z k o ły p rze m y sło w e i w a rszta ty w zo ro w e o rgan izo w ać, u lg i p o d a tk o w e zap ew n iać, w aru n ki zb ytu u ła tw ia ć ; w ię c k r e d y t ro ln iczy i p r z e ­ m y s ło w y za pom ocą sieci b a n k ó w p o w ia to w ych rozp ro w ad zać

(14)

w n ajo d leglejsze z a k ą tk i kraju , w ię c d rogi p o p ra w iać i za pom ocą su b w e n cy j, sieć k o le i w ic y n a ln y c h u zu p ełn iać — a p rzy tem w szystk iem o g ó ln e w aru n k i p o m y śln e go rozw oju ekon om iczn ego za p om ocą sp rężystej ad m in istracyi, dobrej p o lic y i m iejscow ej w m iastach i na w si za p ew n ia ć i u trw alać, oto szereg zadań z le k k a n aszk ico w an y, k tó ry w szcze g ó ła c h rozprow ad zon y, p rze d ­ staw ia ogrom p ra cy . U n a s , w n aszych w arun kach , te zadania m iał do sp ełn ien ia sam orząd k ra jo w y , p rzew ażn ie sam w łasn em i siłam i, zadania, któ re gdziein dziej ro zk ła d a ją się na p ań stw o i na kraje. M y od rab iać m usieliśm y i za państw o, które w ty m kraju od zaboru do n ied aw n a ty lk o źród eł b o g a c tw a dla sieb ie i dla sw o ich szukało, nie dając w zam ian w aru n kó w rozw oju — i za kraj, k tó ry d łu g o w a lc z y ć m usiał naprzód o sw o bo d y p o lityczn e, zanim do p r a c y organ iczn ej, do p ra c y nad rozw ojem m oralnym i m ateryaln ym m ó g ł b y ł p rzy stą p ić.

D la nas też zadanie d zisiejsze m usiało stać się trudniejszem do sp ełn ien ia, niż g d z ie k o lw ie k indziej, — b o m y p ra c o w a ć m u­ sim y za dziś i za zm arnow ane lata.

* *

*

B y ło to k lą tw ą n aszych p rąc p u b liczn ych , że n ig d y nie b y ło im danem ro zw in ąć się rów n ocześn ie na cały m ob szarze ziem p o l­ skich . K a ż d a część p o ro zb io ro w a m usiała na now o ro zp o czy n a ć p racę, zam iast p o stęp o w ać dalej rozpo czętą i przez tr ą d y c y ę w sk a ­ zan ą drogą. W s z y s tk o w szęd zie trzeb a b y ło z a czy n a ć na nowo, z gru n tu odm ieniać. B y ło to k lę s k ą n a szych p rac p orozbiorow ych , że w aru n k i p r a c y w szęd zie b y ł y inne, n ig d y żadnej n ici nie n a ­ w iązan o do w sp ó ln eg o pasm a, k a żd a p ro w in c y a za czy n a od siebie — a w każdej n ow a g e n e ra c y a d zia ła c zy p o lity c zn y c h ta rg a osnow ę p rzez u b ie g łe p o k o len ia przek azan ą.

I ta k nie k o ń c zy się p ra c a D an aid o w a.

P r a c a o rgan iczn a, za p om ocą m ądrej p o lity k i ekonom icznej nie raz i nie dziś ro zp o czy n a n ą b y ła .

Zanim p o k o len ie jed n o z a ło ż y ło p ierw sze p om yśln ości p o d w a ­ lin y, — n a d c ią g a ła burza, w y w ra c a ją c a niedokoń czon ą budow ę. I ta k b ez k o ń ca snuje się p raca p o k o leń — zaw sze w jed n o dośw iad czen ie b o g a tszy ch a zaw sze i w szęd zie na now o ro z p o c z y ­ n a jący ch robotę.

I. m y nie w y sz liśm y w dobie au ton om iczn ego p orząd ku w Ga- lic y i z ep o k i p ie rw sze g o p oko len ia, ro zp o czy n a ją ce g o na now o tę sam ą p racę organ iczn ą, k tó ra g d ziein d ziej i w in n ych w aru n kach rozpo częta przez p o p rzed n ie p o k o len ia •— n iestety n igd zie do koń ca n ie b y ła doprow ad zoną.

(15)

P r a c a o rgan iczn a. — Z ap raw d ę, n ie d zisiejszych to dopiero czasó w w yn a la ze k .

Id ea p ra c y organicznej — zn alazła w n aszych stosun kach p e łn y c h zapału szerm ierzy. B o p rzed ew szystk iem dla nas je st ona pełn a d o n io słych sku tk ó w , dla nas, k tó rz y p o zb aw ien i b y tu p a ń s tw o w e g o , od stu lat ogran iczać się m usim y w p ra c y nad rozw ojem w ew n ętrzn ym do sił w ła sn y ch , do ty ch środ ków , k tó re p ozostają po zad o śću czyn ien iu obow iązkom , w ło żo n ym z ty tu łu n ależen ia do zw iązk u o b ce g o państw a.

P ra c a organ iczn a, — to w zm acn ian ie w ew n ętrzn ych , ducho­ w y c h i m ate ry aln y ch s ił sp ołeczeń stw a, to m nożenie je g o zaso­ b ó w w e w szy stk ich d zie d zin a c h , p o tę g o w a n ie c zyn n ik ó w ż y w o ­ tn y ch na p rzero b ien ie narodu feu d a ln eg o w naród n o w o żytn y, p ow ołan ie do ż y c ia ludu, tej do n ied aw n a rudis indigestague moles. P r a c a organ iczn a, — testam en t Sejm u cztero letn iego , to p ro­ gram te g o sam ego stron n ictw a reform y, co zbud zić zam ierzało lud w ie jsk i do ż y cia , co tch n ęło du cha o b y w a te lsk ie g o w u padłe m ieszczań stw o , co stw o rzy ło ad m in istracyę w o jew ó d zk ą przez ustan ow ienie kom isyj p o rzą d k o w ych cyw iln o -w o jsk o w y ch , adm i­ n istracyę, w której p ra w d ziw y c h w zo ró w szu k ać dziś n a le ży do refo rm y n aszego sam orządu p o w ia to w eg o .

G d y b y tej p r a c y o rgan iczn ej n ie stan ęła b )d a w p o p rzek re- w o lu c y a o lig arch iczn a, rę a k c y a m ag n a ck a , najjaśniejsza kon fed e- ra c y a T a rg o w ic k a , nie p rz y b y ło b y P o ls c e m ęczen ników , a E urop ie u b y ła b y — k w e s ty a p olska.

P r a c a organ iczn a, — b ęd ąca w y ra ze m p o p ra w y w u czu ciach i sum ieniach sp o łeczeń stw a p o lsk ie g o , snuje się o d tą d , ja k m yśl przew od nia, p rzez w sz y stk ie ch w ile n aro d o w eg o od rod zen ia po w sz y s tk ic h ziem iach R z p lite j — ja k o w id om a i czcig o d n a spu­ ścizn a reform .Sejmu cztero letn iego , k tó ry , ja k p o w iad a Szujski, „p o d łu g ich w ah an iach d ał n arodow i p o lity k ę interesu i rząd — dw ie rzeczy, k tó ry c h P o ls k a od w iek ó w otrzym ać nie m o g ła “ . R ó w n o cze śn ie z tern hasłem reform y w ew n ętrzn ej szła praca o ko ło p od staw n a ro d o w ego b ytu, p ie cza nad roln ictw em , handlem i przem ysłem .

H is to ry a K s ię s tw a W a rs z a w s k ie g o je st dalszym ciągiem p rac nad w ew n ętrzn em odrodzeniem , dalszem sp ełn ien iem program u p ra c y o rgan icznej, na tym ułam ku daw nej P o lsk i, k tó ry N ap oleon u tw o rzy ł w sw o ich w id o k a ch w ojen n ych , a k tó re w kilkoletn im zaled w ie czasie istn ien ia b y ło „w zorem p ra c y o b y w a te lsk ie j, nio­ sącej k ra jo w i w sz y s tk ie m oralne i m ateryaln e ofiary, ja k ie ty lk o

(16)

b u d e k o jczy źn ie m oże p o ś w ię c ić “ . (S k arb ek ).

W 16 la t po k o n s ty tu c y i 3 -go maja, 21. gru d n ia 1807 r., a w ię c rów n ocześn ie z S te in h a rd e n b e rg o w sk ą reform ą w P ru sach , czterd zieści i jed en la t przed reform ą w A u s tr y i, a na przeszło p ó ł w ie k u p rzed reform ą w R o s y i k o n s ty tu c y a k się stw a o rzekła, że znosi się podd ań stw o, w s z y s c y o b y w a te le rów n i są w obliczu praw a. W ło ścia n o m w oln ość n ad an a zu p ełn eg o w yp ro w a d ze n ia się z w iosek, a w ra zie sporów z panam i, d ro ga p raw a otw arta.

P o d sta w a w o ln o ści o b yw a telsk iej stw orzon a, form a w e w n ę trz­ n ego rządu k o n s ty tu c y ą określona, p o d w a lin y sam orządu rzucone, kraj na sześć departam en tów i 60 p o w ia tó w p o d zielo n y, ra d y p o ­ w ia to w e i o k rę g o w e w p row ad zon e, ra d y m iejskie z burm istrzam i ustanow ione, zarząd g m in n y na w s i u stalo n y, po szesn astoletniej zatraconej rep rezen tacy i sejm iki i zgrom ad zen ia ludow e, w k ilk a m iesięcy potem Sejm k ra jo w y , k ró lew sk im u n iw ersałem zw o ła n y. A u to n o m ia c a łk o w ita . S nu je się znów p rzerw a n a od Sejm u c z te ­ ro letn iego w y p a d k a m i w ojen n ym i p ra ca nad w ew n ętrzn ą reform ą. T a d eu sz M atu szew icz, mąż zn ak o m itych zdolności, niezłom nej en ergii, słynnej w y m o w y , m iał w y k o n a ć trudne zadanie reform y skarbu p u b liczn eg o . P o szczęśliw ej w ojnie r. 1809, po św ie tn ych z w y ­ cięstw a ch pod R a szyn em i G órą, po w yp ęd zen iu w o jsk a u strya ck ich z a rcy k się cie m F erd yn an d em na czele z g ra n ic K s ię stw a , po za ­ jęciu n o w y ch p o w ia tó w G a lic y i zachodniej i L u b e lsk ie g o , kraj b y ł w y c ie ń c z o n y ze źró d eł zam ożności p u b liczn ych . W czasach odrę­ tw ien ia handlu i rękod zieł, upad ku roln ictw a, trzeb a b y ło talen tu i w y m o w y M atu szew icza, b y trudne zadanie reform y skarbu k ra ­ jo w e g o szczę śliw ie p rzep ro w ad zić. I p rzep ro w ad ził to dzieło ro ­ zum ną reform ą, p o w ię k s z y ł d o ch o d y sk a rb o w e, a nie p o d w yższając o p łat k la s mniej zam ożn ych , p o d n ió sł o p ła ty na k la s y b o g atsze n ałożone.

L e d w o zn ów rozpo częto p rzerw a n y a u stryackiem napadem c ią g p r a c y w ew n ętrzn ej nad podniesieniem kraju, k o n g re s w ie ­ deń ski zm ien ia p raw n o -p ań stw o w y stosunek b ytu. N o w y pod ział, n ow e zam ieszan ie. K ró le s tw o k o n g re so w e obejm uje spuścizn ę p ro ­ gram u ekon om iczn ego podn ięsien id ludzi K s ię s tw a W a rs z a w s k ie g o , i prow ad zi je p rzy p o m o cy zn a k o m itych m ężów stanu — św ietn ie.

N a k ilk a n a ście la t p rzed a g ita c y ą F r y d e r y k a L ista w N iem ­ czech za w ytw o rzen iem n aro d o w ego p rzem ysłu n iem ieck ieg o za pom ocą system u c e ł o ch ro n n ych i p ro te k c y i pań stw ow ej b e z p o ­ średniej, na 18 lat przed założeniem n iem ieck ieg o zw ią zk u c ło w e g o

(17)

p o lity k ę ekonom iczną, m ającą na celu sztuczne w y w o ła n ie p rze ­ m ysłu kra jo w eg o , p o p arcie p rzed sięb io rstw g ó rn iczy ch i op iek ę nad roln ictw em krajow em .

S ta ran ia około podn iesienia m oralnego i m ateryaln eg o b y tu K ró le s tw a — są n iesp o żytym tytułem do w d zięczn ości narodu dla m ężów p ierw szy rząd k o n stytu cyjn y sk ła d a ją cy ch .

D y r e k c y a g ó rn ictw a pod S ta s z y c e m , u posażona w dochód dóbr k o ro n n y ch w k w o cie 300.000 zt. p rzy sz ła d ź w ig a ć z u padku p rze m y sł g ó rn iczy .

P ra c a M o sto w sk iego n ajpiękn iejsze i n ajliczn iejsze ow oce p rzyn io słsła. P o d n o sił roln ictw o, p rzem ysł, handel, ręko d zieła, ko- m u n ik acy e; — sp ro w ad zał fa b ry k a n tó w i rzem ieśln ików , ro z p ło ­ d n ik i, b yd ło , ow ce, nasiona i m achin y, a u siebie w Tarchom inie ż y w y m p rzo d o w ał p rzyk ład em .

Jak zbaw ien n em i b y ł y u siło w an ia M o sto w sk ie g o w sztu- cznem w ytrw o rzen iu kra jo w e g o przem ysłu, na w łasn e o czy teraz je szcze się p rzy k o n y w a m y , g d y ż w ię k sza część firm fa b ry czn y ch k ra jo w y ch , dziś na w ie lk ie rozm iary p racu ją cych je g o adm inistra- c y i zaw d zięcza swój p oczątek.

D o ść p rzejrzeć g a z e ty m ięd zy r. 1815 a 1820, ż e b y zo b a ­ c z y ć co ten rząd robił, w szęd zie w g lą d a , w szęd zie je st i po sobie d o b ro czyn n o ści śla d y p o z o sta w ia , sp ro w ad za z za g ra n icy b y d ło i ow ce, śc ią g a rzem ieśln ików , za k ład a f a b r y k i ; m inister spraw w ew n ętrzn ych , g'd yby ko m isyo n e r j a k i , za le ca p ub liczn o ści k o ­ b ierce na m iejscu w za k ład ze rząd o w ym w y ro b io n e , fo rte p ia n y z w arsztatu, k tó ry p o w sta ł p r z y su b w e n cy i rzą d o w e j, farbiarn ię sukna, i drukarnię w yro b ó w b a w e łn ia n y c h , „w o d ę ch ęd o żącą“ na p la m y i ta k dalej bez koń ca.

W cią g u la t p ięciu pow stało c a łk o w ic ie lub w zaczątku w szystk o , czem kraj ż y ł do r. 1830 i co potem p rzez la t tr z y ­ dzieści jeszcze trw ało.

P r z y p om ocy rządu k ró le stw a pow stało, 8 ręko d zieln i sukna, fa b ry k a ż a g li, g a rb a rn ie w W y s z o g r o d z ie , folusz w S ło d o w cu , fa b r y k a saletry w K r z e p ic a c h ; w W a rs z a w ie fa b r y k i sło m ian ych kap elu szów , kortów , kaźm ierkó w , kob iercó w , m ateryi w ło sien ych , w ełn ian ych, b a w ełn ia n ych , pończoch, o d lew an ia czcion ek , fa b ry k a lam p a stra ln y ch i t. d. (L isic k i o W ie lk o p o lsk im IV .).

O d kąd P o ls k a istn iała, po raz p ie rw sz y w zięto się do s y s te ­ m atyczn eg o rzn ięcia d róg i kan ałó w .

N ajpiln iejsze ro b o ty m elioracyjn e na W iś le , P ilic y , N idzie, P rze m szy i K a m ie n ic y kosztem m ilionów zł. w yk o n an o . A b y ło to w czasie k ie d y na u n iw ersytetach n iem iem ieckich — nie m ó­

(18)

w ią c ju ż o o jczyźn ie k lasyczn ej ekon om ii p olityczn ej — w A n g lii i F r a n c y i, — p ro feso ro w ie n iem ieccy g ło s ili p o ż y tk i w oln ego handlu i w olnej kon ku ren cyi.

D op iero w roku 1841 F r y d e r y k L ist a zanim szkoła h isto­ ry c zn a ekon om ii p o lityczn ej u p o w szech n iła te p rzekon an ia — że k a ż d y n aró d , je że li na sw em teryto ryu m posiada mate- r y a ł do w szech stron n ego rozw oju ekon om iczn ego, musi się u rzą ­ dzać ja k o g o sp o d a rstw o , do p e w n e g o stop nia przynajm n iej sobie sam e w y sta rcz a ją c e ; w o b ec in n ych narodów musi u w ażać siebie za solidarn ą ca ło stk ę g o sp o d a rczą , której in teresy m ają swój w ła sn y p u n kt ciążen ia, a k tó ra w yró żn ia się od in n ych g o sp o ­ darstw n aro d o w ych . W śr ó d narodu ż y ją c e g o sam oistnie rodzą się c ią g le i ro zw ijają bez k o ń ca w sp óln e in teresy eko n o m iczn e, k tó re w zm acn iają i zacieśn iają zw ią ze k p a ń stw o w y i słu żą za jedn ę z n ajw ażn iejszych spójn i p o d trzy m u ją cych siłę p o lityczn ą. J e że lib y n aw et rzą d y mniej d b a ły o interesa n a r o d u , one sam e b ęd ą się g ru p o w a ć i łą c z y ć w p ew n e z w ią z k i, szu kając wzajem nej pod­ p o r y ; n a p rzy k ła d b a n k cen traln y, bez k tó re g o obejść się nie może kraj z o ży w io n y m p rze m y słe m , m oże się sam w y tw o r z y ć , a stan o w ić on b ęd zie w ę z e ł b ard zo siln y, o rgan izu jąc w jednę cało ść trudne stosun ki k r e d y to w e ; lin ia k o le i żelażnej so lid a ry ­ zuje in teresy tej części kraju przez k tó rą p rze c h o d z i, a cała sieć k o le i odpow iednio narzucona m oże scen tralizo w ać w danym p un kcie obrót h an d lo w y n iezm iern ych obszarów . O tóż w takim zw ią zk u t. j. w n arodzie chodzi p rzed ew szyskiem o k ształcen ie i rozw ijan ie sił w y tw ó rczy ch .

S tan o b e cn y k a żd ego narodu je st w yn ik ie m n agrom ad zen ia p r a c y i w y sile ń , o d k ryć, ulepszeń i w y n a la zk ó w p rze szły c h jego p okoleń , w sz y s tk ie one razem stan ow ią k a p ita ł d u chow y ludzi ż y ­ ją c y c h dzisiaj, k tó rz y o ty le ty lk o u trzym ać się m o gą na o d p o w ie­ dnim stopniu p ro d u k cyjn o ści, o ile potrafią p rzy sw o ić sobie n a­ b y tk i p rzeszło ści i p o w ię k szy ć je w łasn ą p racą. W ię c u czon y e k o ­ nom ista pow in ien p rzed ew szystkiem b ad ać stan sit w y tw ó rc z y c h sw e g o narodu, bo nie w artości m ateryaln e przezeń nagrom adzone, ale s iły je g o tw ó rcze m o gą dopiero stan o w ić o p raw d ziw ym stopniu b o g a c tw a i p o tę g i kraju. S a m a te o ry a w arto ści i zam ian y nie je st w stanie w yja śn ić w szy stk ich zja w isk ekon om iczn ych .

M ężow ie stanu k o n stytu cyjn e g o k ró le stw a P o ls k ie g o na d łu ­ g o w yp rzed zili ten ruch lite ra ck i w N iem czech — sk ład ają c w swej p o lity c e ekonom icznej w zo ry g o d n e n aślad ow an ia w szędzie g d zie w arunki narodow e i go sp o d arcze w y m a g a ją w y zw o le n ia ekon om i­ czn ego z pod p rze w a g i sąsiadów .

(19)

I znow u w y p a d k i zew n ętrzn e p rze rw a ły tę o w ocn ą p racę w ew n ętrzn ą. P rzy s z e d ł czas k ie d y m iara u ciążliw o ści p o lity czn y ch p rzeb rała się , są ch w ile, w k tó ry ch ekon om iczn y rozw ój ani mate- r y a ln y d o b ro b yt nie w y n a g ro d zi u ciem iężen ia i p o g w a łc e n ia praw n arod ow ych . P o n a d poziom ością p rag n ień ch leb a p ow szed n iego, naród m a sw oje w yższe c e le , idealn iejsze p o sła n n ic tw o , o które w a lc z y i k re w przelew a, k tó re są je g o »krzyżem i odkupieniem «. I tutaj p rzyszła ch w ila — w której osnow a p ra c y w ew n ętrzn ej c a ­ łej g e n e ra c y i p rzerw an a — d łu go potem podjętą b y ć nie m ogła. T rze b a b y ło la t d ziesiątk a zanim skołatan e, zniszczone, zn ękan e sp o łeczeń stw o , k tó re g o najszlach etn iejsze jed nostk i w lod ach sy- b irsk ich g in ę ły , lub traw iąc się w p ró żn ych m arzeniach na emi- g r a c y i m arn iały — zw o ln a p o czy n a ło p o d ejm yw ać zapom niane hasło.

S ła b y — nie p o d ob n y do ep o k i m in io n ej, ruch na polu p rzed sięw ziąć p racy w ew n ętrzn ej w szczą ł się u nas dopiero o koło 1840, a ściśle m ów iąc p rzy b ie ra w yb itn iejsze rozm iary w latach p ięd ziesiątych .

R u c h u te g o n a jw y b itn iejszy m reprezen tan tem i śwdatłym k ie ­ row n ikiem b y ł A n d rzej Z am oyski.

Z w ró ciw szy ku roln ictw u c a ły zasób w ie d zy i w ie lk ich śro d ­ k ó w m ają tk o w ych b y ł jed n ym z p ie r w s z y c h , k tó ry w ep oce po­ grom u, w epoce ro zp a czliw e go u pad k u ducha zrozum iał całą d o­ n io sło ść ro ln iczego rozw oju i p r a c y organicznej.

T om asz P o to c k i, syn M ich a ła , w o je w o d y K r ó le s tw a P o l­ sk ie g o , zn a k o m ity p raco w n ik na polu g o sp o d arstw a k ra jo w eg o , au tor w ielu d zieł bezim ien n ych lub pod pseudonim em K rz y ż to - p o ra A d a m a w yd a w a n y ch , a m ięd zy inn ym i autor w yb o rn ej i dziś jeszcze p o czytn ej p ra c y p. t . : „O urządzeniu sto su n kó w ro ln iczych w P o ls c e “, u m ysł jed en z n ajśw ietn iejszych, o g n isty m ów ca, d ziel­ nie p o p iera u siło w a n ie Z am ojskiego.

N astępuje k ró tk a ep o k a p ra c y T o w a r z y s tw a ro ln iczeg o , — (1857— 1861). Z ało żen ie i rozw ój T o w a rz y s tw a ro ln icze g o w y r w a ło o b y w a te lstw o w ie jsk ie w K r ó le s tw ie z d łu g ie g o uśpienia, sk ie ro ­ w ując u m y sły ku pracom , m ającym na celu ekon om iczne pod n ie­ sien ie kraju, obud zenie ludu w ie js k ie g o , p o p ra w ę je g o o św ia ty i dobrobytu.

M łod zież o b yw a te lsk a staje w sze re g a ch n a u czycieli lu ­ d o w ych , d w ory z a cz y n a ją się bliżej i obszerniej in tereso w ać dolą ludu w iejskieg o .

A n drzej Zam ojski, p ie rw sz y i je d y n y prezes T o w a rzy stw a ro l­ n iczego , d a w a ł mu k ieru n ek i ducha.

(20)

. C zyn n o ści T o w a rzy s tw a ro ln iczeg o obszerne, d o ty k a ły w sz e l­ kich zaw o d ó w i g a łę z i p rzem ysłu z roln ictw em zw ią ze k m ają­ cych . Z a k ła d a n o s zk ó łk i, czyteln ie, ochron y, za w ią zyw a n o to w a ­ rzy stw a w strzem ięźliw o ści( u rządzano w y s ta w y rolnicze, ro z p isy ­ w an o ko n k u rsy, n a g ro d y za najlepsze g-ospodarstwa w ło ściań sk ie, zakład an o s z k o ły rzem ieśln icze, rolnicze, przezn aczano fo lw a rk i do­ św iad czaln e, fundow an o la b o ra to ry a , zbieran o d aty sta tysty czn e, rozpo częto w y d a w n ic tw o d zieł fa c h o w y c h i t. p.

Sp ó łrzęd n ie z tym ruchem datuje się w ie lk i ruch w kieru n ku p od n iesien ia d o b ro b ytu i oto czen ia op ieką ro ln ictw a w K s ię stw ie Poznańskiem .

T am stara g w a r d y a staje na czele ruchu.

D e z y d e ry C hłapow ski, adjutant w ie lk ie g o c e s a rz a , odpasa- w s z y szablę, zam ienił oręż na lem iesz, i p ierw szy sta ł się w zorem p o stęp o w eg o gosp od arza. D o b ra tu ro w skie b y ły p ierw szą ferme

model W . K s ię s tw a Poznańskieg-o. N a nim w zo ro w a li sw e g o sp o ­

d arstw a ta c y P o tw o ro w sc y , S la s c y i ty lu innych.

W W ie lk ie m k się stw ie P ozn ań skiem S ejm y p ro w in cyo n aln e — istn iejące od 1824— 1847 podejm ują zn aczn ą część p ra c y o r g a ­ nicznej, ja k a w ciasn ych g ra n ic a ch k o in p e te n cy i c ia ła d orad czego p rzep ro w ad zić się d a ła : prow adzą obronę ję z y k a o jczy ste g o w szkole i sąd o w n ictw ie p rze ciw pierw szej fa li germ an izm u i p o ­ lity c e exterm in acyjn ej o w e g o »baszy P o zn ań skiego « ja k zw ał, w lista ch sw y c h F lo ttw e lla książę S u łk o w sk i.

W a lc z ą o k ażd ą piędź ziem i ojczystej.

„ P ro p o z y c y e S e jm o w e “ — bo ty lk o ty le S e jm y m ia ły p raw o u ch w alać, poruszają najpilniejsze p o trze b y ad m in istracyi p ro w in - cyo n aln ej, o rg a n iza c y i sąd o w ych w ładz; żądają re g u la c y i w ło ściań ­ skiej sp ra w y, sto so w n ych urządzeń gm in n ych , żądają n o w y ch in- sty tu cy j, to w a rzy stw ro ln iczych , k r e d y to w y c h i u bezp ieczeń od o g n ia ; zajm ują się szpitalam i, dom am i u b o gich i p o p ra w y, u rzą ­ dzeniem ta rg ó w i jarm ark ó w na w e łn ę i zboże d o m agają się no­ w y c h lin ii d ró g żelazn ych, p row ad zen ia g łó w n y c h g o ściń có w , szos d ru gorzędn ych , upom inają się o zezw olen ia na d ostaw ę sukna dla w o jsk a od cech ó w su k ien n iczych w W sc h o w ie , M ięd zyrzeczu, T rzcia n a i S w orzęd ziu; dążą do r e g u la c y i p o d atku g ru n to w e g o i urząd zen ia danin w ie czy sto -czy n szo w y ch , żądają zało żen ia Ziem stw a k re d y to w e g o , b a n k ó w ro ln iczy ch p o w ia to w ych , re g u la c y i rzek, a zw ła szcza N o te ci itd.

W io sn a roku 1849 św ieżem w oln ości pow ietrzem n a p a w a c a łą dzielnicę p iasto w ską . S ta ra sied ziba n aszych p rzo d k ó w lechi- ękich p ie rw sza zw ra ca się o pom oc do ludu p o lsk ie g o . Z a g a d k o ­

(21)

w y d o tych czas, ani znan y, ani rozum iany w sw em u sp osob ien iu i sw y c h u czu ciach w łościan in poznański staje zb io ro w o a nie­ spodziew an ie w szeregach arm ii narodow ej za jed n ym zam achem i od je d n e g o razu d ojrzew a, je że li nie u m ysłow o to in styn k to w n ie i u czu ciow o w ych o d zi na o b y w a te la kraju. O d czu w a się cząstk ą w ie lk ie g o narodu. Ż y w io ło w o podejm uje w a lk ę z o b cym n ien aw i­ stnym n aw ałem germ anizm u .

»B artek zw ycięzca« sw e g o domu broni, sw ej ziem i, sw e go ję zy k a , swej re lig ii. T a k nie zdając sobie sp ra w y staje się jed n ym

z n ajd zieln iejszych szerm ierzy w obronie narodow ej.

T e n ruch sz cz ę śliw y i bodaj że n iesp o d zian y ujm uje w dłoń w y so c e p a try o ty c zn a in te lig e n c y a m ieszczań ska. P rz y ja c ie l ludz­ ko ści i o b y w a te l n a jgo rętszy, p a try o ta w ie lk i Dr. M a rcin k o w sk i

w P ozn an iu siłam i o so b istym i ruch ten m ięd zy w łościan am i roz- dm uchiw a, w zn ieca i prow adzi.

Z je g o in ic y a ty w y założon a „P o m o c n a u k o w a “ dla sp ra w y polskiej, dla k rzew ien ia ducha n aro d o w eg o w księstw ie n iep o sp o ­ lite i n iezapom niane sk ład a, ofiary je g o dziełem i zasłu gą, p o ­ w staje B a za r p ozn ań ski, o g n isk o w yłą czn ie p o lsk ie g o handlu i p rzem ysłu w P oznań skiem .

N astępuje ep o k a m ozo ln ych i p ra c o w ity c h u siło w a ń D r. W ła ­ d y s ła w a N ie g o le w s k ie g o i W ła d y s ła w a B e n tk o w sk ie g o , około o calen ia ję z y k a p o lsk ie g o w szko le i urzędzie, A u g u sta C ie s z k o w ­ sk ie g o około zało żen ia u n iw ersytetu w P ozn aniu, pom iętn ych p rac k s ię ż y p o zn ań sk ich o k o ło podn iesienia m atery aln eg o b ytu ludu p o lsk ie g o w K s ię stw ie i w P ru sach zachodnich, niebaw em ruch przenosi się na S zlą sk , o g arn ia coraz szersze k o ła ludności polskiej.

A u g u s t C io szk o w sk i za k ła d a ,,lig ę p o lsk ą “ ja k o zespolenie sił n a ro d o w ych k u rozw ijan iu sp ra w y narodow ej. — P o w staje 200 lig p arafialn ych w K s ię stw ie , 50 lig w P ru sach .

C zło n k ó w b y ło odrazu 15 ty s ię c y . N a zeb ran iach czło n k ó w p o ch o d zący ch z ró żn ych sfer to w a rzy sk ich bo i ze szla ch ty i z m ie­ szczan i z ludu, czy ty w a n o dzienniki, rozdzielano k sią żk i do c z y ­ tania, p rzew ażn ie ty c z ą c e się h isto ry i p o lsk ie j, toczono ro zp ra w y, urządzano sp ó łk i han d low e i p rzem ysło w e, udzielano w sp a rć i z a ­ licze k . N aczeln a d jw e k cy a lig i u rządza k się g a rn ie p rzew o zo w e i k o lp o rte ry ę k sią że k i pism lu d o w ych , s k l e p i k i w i e j s k i e i s p ó ł k ę e k s p o r t o w ą dl a s u r o w y c h p ło d ó w k ra jo w y ch .

L ig a p o lsk a zesp ala w sz y stk ie w a rstw y sp ołeczn e na gru n cie w sp ó ln n go dobra n arod ow ego, rozbudza lub w zm acn ia zaufan ie ludu do k la s u kształco n ych . O na p ch n ęła s iły p o lsk ie do handlu i p rze ­

(22)

m ysłu, k tó ry dotąd b y ł w yłą czn ie w ręku o b c y c h : niejeden k u p iec i p rze m y sło w ie c p o lsk i za w d zię cza ł L id ze sta n o w isk o i m ajątek. P o d trz y m y w a ła ona ducha n aro d o w ego i ch o ciaż rząd pru ski ją ro z­ w ią za ł, z jej p osiew u w y r o s ły potem : K ó łk a ro ln icze w ło ścia ń sk ie , T o w a rzy stw o czyte ln i lu d o w ych , T o w a rzy stw o o b ro n y praw n ej, sp ó łk i p o ż y c z k o w e i t. d.

W obrębie usiłow ań o b y w a te lsk ic h n ajpiękn iejsze w z o ry zn ajd ziem y do n aślad ow an ia w W ie lk o p o lsc e .

P rzytom n e są pam ięci k a żd e g o P o la k a , te c z y n y i ofiary W ie lk o p o lsk i, nie ch cie liśm y o nich p rzem ilczać, bo g o d n ie p ro ­ w a d z iły dalej p racę p okoleń P o ls k i porozbiorow ej, która się streszcza w sięgn ięciu w g łą b ludu p o lsk ie g o , w w y d o b y c iu s ił n o w y ch m oraln ych i m ateryaln ych do dalszej w a lk i narodow ej. Z pod n ie­ sieniem ży w io łu n ow ego, n o w y oręż w y k u to i n o w e środki o b ro n y dla n arodow ości polsk iej stw orzon o.

* *

*

Wr G a lic y i w ó w cza s zaled w o ś w ita ły zorze lepszej p rzyszło ści. N a czele n ajd zieln iejszych szerm ierzy postępu eko n o m iczn ego sta ł k sią żę L eon S ap ieh a.

„P o b u d zić u m y sły do p raco w an ia nad d źw ign ięciem roln i­ ctw a, w sk a za ć do te g o n a jw ła ściw sze drogi, d o w ia d yw a ć się o z a ­ p ro w ad zo n ych gdziein dziej p op raw ach i te starać się w cały m k raju u pow szech n ić, k s z ta łc ić ludzi do w szelk ich g a łę zi g o sp o d a r­ s tw a , te są w ażn e za d a n ia Jeśli im zadość u czy n im y , w ie lk ą kra jo w i odd am y p r z y s łu g ę i za słu ży m y sobie na za szczytn e im ię u ży te czn y ch o b yw a te li.

„ Ś w ia t olbrzym im krokiem , w ośw iacie i p rzem yśle p o stę ­ puje, kto stoi lub ty lk o zw o ln a idzie, ten się w ty le zostaje J N ie dajm yż się w yp rze d zić i d o łó żm y w szelk iej p ra c y i natężenia, a b y się n a rów n i z in n ym i narodam i u trz y m a ć “.

S ło w a L eo n a ks. S a p ie h y , którem i z a g a ił w styczn iu r. 1846 p ierw sze W a ln e Z grom ad zen ie T o w a r z y s tw a g o sp o d a rsk ie g o g a ­ lic y jsk ie g o , w p ó ł roku po u kon stytu ow an iu się te g o ż odbyte.

D o p iero znacznie później w ch od zi G a lic y a w ep o k ę p rac nad w łasn em w zm o cn ien iem , nad p odźw ign ien iem m ateryalnem i mo- ralnem .

T o w a rzy stw o k re d y to w e ziem skie, T o w a rzy stw o go sp o d arcze, L w o w s k a K a s a O szczęd n ości, K r a k o w s k ie T o w a rzy stw o W z a je ­ m n ych u bezp ieczeń — znaczą e ta p y p ierw szej nad w ew n ętrzn em w zm ocnieniem p r a c y w G a licy i.

D o p iero potem p rzy ch o d zi S e jm , — bud zi się ż y c ie w p o ­ w iatach, w gm in ach , p racę ro zk ła d a się n a szero k ich krosn ach.

(23)

p ie rw sze k ła d ł fund am enty pod b ud ow ę n aszego ustroju sam o­ rząd nego. N a p r a c y p rzy g o to w a w cze j, na zakład an iu fun d am en­ tó w p om yśln o ści p rzy szłe j m inęło p ie rw sz y c h la t k ilk a n a ście s a ­ m orządn ego porząd ku .

N a w o ły w a n ie do p ra c y m iało w ó w czas całk iem inne zn a­ czenie, niż dzisiaj. B y ło nie ty lk o p rogram em ekon om icznym . — W ię c e j niż tern. B y ło ono ży w y m protestem p o lity k i realnej p rze ­ ciw p o lity c e r o m a n ty c z n e j; b y ło skierow an iem id e a łó w i uczuć narodu ku p o p ra w ie w ew n ętrznej.

T o b y ł p ro g ra m , k tó ry po raz p ie rw szy ró w n o cześn ie w e w szy stk ic h trzech d zieln icach p o ro zb io ro w ych P o ls k i i p raw ie ze w szy stk ich stron n ictw lud zie jed n o zg o d n ie staw iali.

M o g lib y śm y z cytatam i w ręku u d ow od n ić tę filia c y ę m yśli n a ca ły m obszarze ziem p o lsk ich .

B y ła w p rzep ro w ad zen iu te g o p ro gram u w ró żn ych prowin- c ya ch P o ls k i ró żn ica ogrom na. B o k ie d y w K r ó le s tw ie P o lsk ie m p ra ca zd aną b y ła w sz y stk a n a b a rk i jed n o stek , ogran iczon a do in ic y a ty w y p ryw atn ej, — u nas in s ty tu c y e sam orządne zad an ia p r a c y w ew n ętrzn ej m o g ły b y ły sp ełn ić. I trzeb a b y ło p racę tę natchnąć m iłością o jczyzn y, trzeb a b y ło ten cel w ie lk i zaw sze m ieć p rzed oczym a, ż e b y p raca nie sp o w szech n iała, stając się o ch leb p o w szed n i p racą, że b y nie zm roziła uczu ć g łę b o k ic h , ż e b y nie zm a te ry alizo w a ła narodu, żeb y, broń B oże, nie sta ła w sp rze ­ czn ości z n aszym i id ea ła m i n arod ow ym i.

P ra c a o rgan iczn a sta ła się w n aszych w aru n k ach p o lity czn e go ż y c ia w cią g u c a ły c h dziejów p oro zbio ro w ych w e w szy stk ich d ziel­ n icach P o ls k i p e w n y m rodzajem oręża zaczepno - odpornego, do k tó reg o naród s ię g a ł, g d y strum ienie k rw i, w ylan ej w czyn nej obronie s p ra w y narodow ej u sy c h a ły , g d y m o g iły ostatnich b o h a­ teró w - m ęczen n ików za sp ra w ę w oln ości i n ie p o d le g ło ści zielon ą run ią najbliższa p o k ry w a ła w iosna.

Z a pom ocą p ra c y organ iczn ej p ro w ad zon o d łu go i na ró żn ych p o la ch obronę n a ro d o w ą , p rze ciw ciem iężco m , p o d tym hasłem rekrutow an o now o zacięźn ych w im ię o b ro n y ziem i n a­ szej , domu n aszego, w yd o b yw a n o na ja w now e s iły z pnia n aro ­ d o w ego , ciem n ych ośw iecono, ob ojętn ych uśw iadam iano, znędznia- ły c h w zm acnian o m oralnie i m ateryaln ie.

P r a c a organ izu jąca — to b y ło h a s ło , k tóre w ch w ilach upadku du cha i pogrom u sta w ia ło dla narodu now e zadania ż y ­ cia, k tó re nie p o zw a lało mu p o g rą ża ć się w r o p a c z y , an i m arnieć w r e z y g n a c y i, któ re staw iało now e id e a ły w im ię w y zw o le n ia

(24)

i n a ro d o w eg o uśw iadom ien ia m as lu d o w ych , w zm acn ian ia sił, ze- stosun kow an ia od p ow ied n iego p raw i ob ow iązków .

P r a c a organ iczn a to nie b y ło zło te b ó stw o , którem u za g o ­ dło w 'ypisano filisterskie h asło ■»enrichez - vous«, ja k je d n i prze-

d r w iw a li, a ja k d ru d zy sam och w alczo ją d yskred yto w ali,- to nie b y ł p rąd m ate ry alistyczn y , k tó ry o g a rn ą ł E u ro p ę pod w p ły w e m rząd ów b u rżu azyi w e F r ą n c y i, to nie b y ł duch s p e k u la c y i dla s p e k u la c y i, robien ia p ien ięd zy dla u ży w a n ia — hasło p r a c y o rg a n i­ cznej w y n ik n ę ło z p o czu cia k o n ieczn o ści d zie jo w e j, z p rześw iad ­ czenia, że naród po k lę sk a ch w a lk o n iep o d leg ło ść zg n ęb io n y, zrujn ow an y, w y c ze rp a n y , nie może rzu cić się w b y le p ierw sze łó żk o , a ż e b y zasn ąć, m arząc o id ea ła ch p rzeszło ści , ale źe naród m a p rzed sobą d ro gę ciężkiej, codziennej p ra cy , po której k ro czą c m usi o d z y sk iw a ć u tracon e siły, musi się w zm a cn ia ć, za so b y m ą, te rya ln e grom adzić, dorobku d u ch o w ego p rzy m n a żać, musi się k rz e p ić , a że b y czasu b u rzy sta ł siln y i h arto w n y ja k d ęb y, co się n aw ałn ico m opierają.

W te d y nie zask o czą g o żadne w y p a d k i — a g d y p rzy jd zie ch w ila, na d an y zn a k w stan ie siln y i m ężny i w łasn ą dłonią b ro ­ n ić b ędzie domu sw o jego przed najazdem i przed n iep rzyjacielem . P r a c a organ iczn a m a za zadanie naród z o rg a n iz o w a ć , je st s z k o łą , któ ra ciem n ych i b e z siln y ch , w yc h o w a ć m a w zd ro w ych , en erg iczn ych , u św iad o m io n ych i siln y ch o b yw a teli.

Z tajem nych k r y jó w e k na św iatło w y w ie ś ć m a n a r ó d ca ły , nie jed n ą je g o w arstw ę. D o sp ełnien ia zadania ta k p o staw io n eg o trze b a b y ło p racę na ró żn ych p o d ejm yw ać p u n k ta c h : w ięc n ietylk o pod n ieść sztan d ar o św ia ty ale i ekon om iczn ego postępu. D la takiej p r a c y trzeba b y ło p raco w n ik ó w m nóstw a — a le p raco w n ik ó w seryo, od w ażn ych , p e łn y c h en erg ii i d u ch a , w y tr w a ły c h i nie zrażają­ c y c h się p rzeciw n ościam i, b ez w srętu do z a k a sy w a n ia rę k a w ó w p rzy robocie. D o tej p ra c y trzeb a b y ło zaprządz w sz y s tk ie s iły n a­ ro d o w e , całą en e rg ią jed n o stek łą c z ą ć i z u ż y tk o w y w a ć ducha aso- c y a c y i społecznej — a g d zie ch w ila i stosun ki p o lity czn e , której z w oln iej o d d ych a ją cych ziem p o lsk ich p o zw a lały, trzeb a b y ło zadania te s ta w ia ć ja k o p ro gram rządu k ra jo w e g o i p rzep ro w a ­ dzać w szystk im i środkam i na ja k i daną część P o ls k i porozbioro- w ej sta ło — i na p rzek ó r w szelkim gło so m p u h a czy i só w — k tó rzy ty lk o w ciem n ościach ż y c ia dopatrują się szczęścia i ty lk o w zło w ró żb n e um ieją puhalcać tony.

W naszem ży c iu porozbiorow em zasad a ta en tu zyazm ów nie b u d ziła , w szcze p ia ła się trudno i z uporem — „b o z a m y k a ła d ążen ia i cele zb io ro w e w ciaśniejszem k o le p rzed sięw zięć

(25)

łe c z n y c h , bo rozpraszała ulubione złu d zen ia , zo b o w ią z y w a ła do ciężk ich trudów i ofiar, a nadzieję sp ełn ion ych pragm ień o d su w ała w p rzyszło ść d a le k ą “ .

L a t tem u p iętn aście, p isa ł jed en z d o sk o n a ły ch z n a w c ó w stanu p o lity czn e g o G alicy i, L u d w ik W o ls k i, w swej „ D y a g n o z ie “ : »W im ię m iłości zażąd ajcie od P o la k ó w , a b y p raco w ali, w y k a ż c ie im i w ytłó m aczcie, że dla P o lsk i pracu ją, a nikom u w p r a c y n ie dadzą się za w sty d zić i żadna też nie za w sty d z i, nie zn u ży ich p r a c a __

„ N ie ch p raca organ iczn a zrzecze się antagonizm u p rzeciw id e a ło w i narodow em u, n iech ow szem z a cią g n ie się w służbę u n ie g o , a ow e ta k potrzebne, ta k n iezbędn e za b ie g i, sk iero w a n e k u p o d ­ n iesien iu m atery aln eg o b ytu , ku w zm ożeniu fiz y cz n y c h s ił narodu,

e b ęd ą już u ch o d ziły za dow ód zm ateryalizo w an ia, lecz w yższe otrzym ają nam aszczen ie. R a źn ie j pójd ą p race m ające na celu ro z­ w iązanie sp o łe czn y ch k w e s ty j, dążące do za go jen ia ran c z y to o tw a rtych c z y pod skórą się ją trzą cy ch . N a w sz y s tk ic h polach ro zw in ie się czyn n o ść — p race w rozm aitych kieru n kach , w z a je ­ m nie się p o siłku jące, dadzą każdem u sp osob n ość służenia sp raw ie ojczystej. R ó ś ć będzie w oczach lic z b a p raco w n ik ó w , — n ow a otucha w stąp i w tych , k tó rz y i teraz m im o o ta czająceg o ich ch ło d u i roztroju pracują, k tó ry m jed n a k cięży, k tó ry ch zniechęca, n a jb o ­ leśn iejsze z u czuć, u czu cie sam otności... Z n ala złszy raz w ła ściw ą sobie drogę, p rzestan iem y g o rs z y ć i siebie i d ru gich b rak iem w y ­ trw ało ści, tym naturalnym , ko n ieczn ym sku tkiem b łą k a n ia się po o m a ck u ; — n o w y nastrój d an y m yślom i zam iarom , odbije się zb aw ien n ie na dziecku m yśli, n a c z y n ie ; p raca stąn ie się w y d a ­ tniejszą i obfitszą w rezultaty, k tó re znów do dalszej b ęd ą nas z a c h ę c a ły czyn n ości. D ą żą c y m w y so k o obm ierzn ą lich e dzisiejsze- kłótn ie, — pójd ą w zapom nienie k a sto w e sp o ry i te m izerne, pro- w in cyo n aln e, p o w iato w e, m iejscow e w aśn ie, w k tó ry c h dziś naj­ lepsze m arnujem y s iły — szlachetn iejsze natom iast zborne h asła b ęd ą g ro m a d ziły w szystk o , co p oczciw e, co p olsk ie... P ra c e nasze, w o ln e od d otych czaso w ej jednostronności, u czy n ią ż y c ie narodu pełn iejszem , w ię ce j n o rm aln em ; zbudzą się w nas n ow e siły , w y ­ rosną ow oce, ja k ich sam i m oże nie o czeku jem y dziś od roli, p ło ­ dzącej dotąd g łó w n ie ch w a sty i o s e t, bo też n ieu praw ian ej tak, ja k jej natura w ym aga... N ie będzie to, ja k b y w a ł k a ż d y z do­ ty ch c z a so w y ch w tym k ieru n k u n aszych zapędów , nie będzie to ju ż p raca — iż ta k p ow iem — n erw o w a, eg zalto w an a, ze zb y tn ie g o n a p ięcia strun d u szy w y n ik ła , a p rzez p rostą ko n ieczn o ść w raz

(26)

z tym , z b y t w y so k im nastrojem słab n ąca, lecz p ra ca norm alna, spokojna, cią g ła , sw o b o d n a ...“

G a lic y a p rzed staw iała p o d ó w czas ten dziwmy o b ja w : z jednej stro n y zadłu żan ie się c a ły c h k la s ludności, ogóln a niem oc e k o n o ­ m iczna, opuszczenie ziem i, w yd zied ziczen ie, nędza, i to w szy stk o , co za tem idzie — - z drugiej w id oczn e o b ja w y w yd atnej pracy, zaoszczędzan ie grosza, n a b yw a n ie ziem i — sło w e m , o b ja w y do­ brobytu . P o trze b a b y ło en ergiczn ej p om o cy i doraźnego ratunku, a b y zap o b ied z p ierw szym ; p otrzeba b y ło czynnego p o p arcia i d zia­ łan ia o b m yślan eg o , a b y ująć w dłoń ruch drugi, w y tk n ą ć mu d ro g i i w obran ym kieru n ku stale prow ad zić. W ó w c z a s można b y ło zm ien ić całe położen ie. U siło w a n ia jed n ostek zam ienić w system , rozprószone s iły zjed n oczyć, ro zp o czętą p racę w kierun ku o b m y ­ ślanym z g ó ry zo rga n izo w ać, ż y w io ły rozbudzające uśpione c z y n ­ n iki w ytw ó rczo ści roln iczej i p rzem ysło w ej sku p iać i d ro gi im na p rzy szło ść w sk a zy w a ć, — słow em , na stan o w isk o w y ż sz e k ie ru ­ ją c e w zn ieść się i z te g o sta n o w isk a cało ść in teresów kraju o b ej­ m ow ać — oto zadanie dla p o lity k i ekonom icznej k ra ju , którą sp ełn ić w in ien rząd k ra jo w y . C zy kraj, czy je g o rep rezen tacya zrozum ie o g ó ł p otrzeb i zadań i w p row ad zi w życie szereg sk u ­ te czn y ch śro d k ó w ratunku i pom ocy, sk ła d a ją cy ch się razem na d zieło o g ó ln e g o i w szech stro n n ego podn iesien ia sp o łeczeń stw a z n iem o cy ekon om iczn ej, od te g o za le ży nasza p rzy szło ść naro­ dow a w G alicy i.

D o pod jęcia te g o d zieła trzeba b y ło p r a c y ogrom nej i fachow ej um iejętności. T ym czasem u nas zaled w ie zabrano się do tych naj­ trud n iejszych zadań.

N a polu ekonom icznem w y c h o d z iły u nas od p rzew ó d có w p o lity k i zach ow aw czej takie sam e h asła, ja k od ludzi p ostęp u; na polu w ew n ętrzn ej p r a c y te sam e m yśli p rzew o d n ie łą c z y ły ludzi p rze c iw n y ch ob o zó w p o lity czn y ch .

N ajśw ietlejsze jed n o stk i różn ych ob o zó w zrozum iały, że czas ostatni, a b y na polsk iej ziem i p o ło ży ć kam ień w ę g ie ln y o d rod ze­ nia narod ow ego.

R a m y , w k tó ry c h o b raca ć się m iała nasza p o lity k a e k o n o ­ m iczna, b y ły w p ra w d zie szczu p łe i różnem i zastaw kam i na rzecz ce n tra lizu ją ceg o rządu w ie d e ń sk ie g o za cieśn ia n e; w sze la k o naw et w ty c h ciasn ych g ra n ica ch zro b ić b y ło m ożna bez p orów n an ia w ię c e j, aniżeli t o , co dziś dorobkiem n aszym n a zw ać m ożem y. S z k o ły i d ro g i —- to b y ł y d w a d ziały, k tó re na d łu go w y p e łn ia ły 'w szystkie nasze p ra ce w k ra ju i p o w iecie. S z k o ły też pom nożono, ch o ciaż nie ty le , ile po w yłą czn e m zajęciu Łsię je d n ą m yślą

(27)

spo-d ziew ać się b y ło p otrzeba ; spo-drogi pobuspo-dow ano, a stare, ospo-d rząspo-du p rzyjęte i zaniedbane, ja k w szy stk o co rząd k ra jo w i o d d aw ał, zn a ­ cznym nakładem do w y b o rn e g o stanu p rzyp row ad zon o. D ziś też G a lic y a ch lu bić się m oże sw oją siecią d ró g k ra jo w y ch i p o w ia to ­ w ych , a ludzie fach o w i p ow iad ają, że ta k ich d róg, ja k nasze, p o ­ szu k ać trzeb a za g ra n icą . B y ł a to z a słu g a d łu go letn iej, n iezm or­ dow anej, w y trw a łe j i w jed n y m kieru n ku natężonej p ra c y hr. W ła ­ d y sła w a B ad en ieg o , m ęża zapraw d ę w yższej m iary, ja k ż e b y żyw cem z ep oki rządu K r ó le s tw a P o ls k ie g o p rzen iesio n ego ; b y ła za słu g a i te g o korp u su in ży n iery i k ra jo w e j, w y ch o w a ń có w Ecole

des ponts et chaussées, korpusu, jak im m ało k tó ra ad m in istracya

p o s z c z y c ić się potrafi. ?

P o za tem i spraw am i, k tó re d łu g i czas p rym tr z y m a ły w p o ­ lity c e ekon om icznej kraju, ileż sp ra w dopom inało się za ła tw ien ia , ileż potrzeb czek a ło zasp ok ojen ia \

Z w oln a i nieśm iało podjęto a k c y ę na polu szerzen ia fach ow ej w ied zy ro ln icze j, — z oporem w y w a lc z a ć sobie m usiała p raw o o b y w a te lstw a w bud żecie k ra jo w ym op ieka kraju nad p rzem ysłem . W śr ó d c ią g ły c h u ta rc z e k ludzi postęp u z ludźm i zastoju, trzeb a b y ło zd o b y w a ć k r o k za kro k iem , p o z y c y a za p o zy c y ą , k a ż d y cent w y d a tk ó w k ra jo w y ch na ce le p rze m y słu , na cele r o ln ic tw a , na s k ła d y zbożow e, na fundusz p rze m y sło w y.

O fiarn ością kraju pow staje w p ra w d zie za in ic y a ty w ą hr. L u ­ d w ik a W o d z ic k ie g o i M ik o łaja Z y b lik ie w icza B a n k k ra jo w y , lecz je g o doniosłej d ziałaln ości na polu śm ielszego p o p arcia p rzem ysło w o ści w kraju, zach ęcan ia ducha p rzed sięb iorczości, o tw ieran ia k red ytu m e lio racy jn ego dla go sp o d arstw ro ln y c h , o tw a rcia d ziału p arcela- cy jn e g o , do k tó re g o ty le n ad ziei w ią żem y — do dziś je szcze na- próżn o oczeku jem y.

T ym czasem na polu u staw o d aw stw a ekon om iczn ego, zastój. D o re fo rm y ad m in istracyjn ej, ed u kacyjnej i ekon om iczn ej, do urząd zania szk ó ł r o ln ic z y c h , p rze m y sło w ych i h a n d lo w y c h , do fun d ow an ia in stytu cyj sk ład ó w zb o żo w y ch i refo rm y k re d ytu r o l­ n ego, do sp raw p o lity k i cłow ej i ta r y f k o le jo w y c h , do budżetu i reform y skarbu k ra jo w e g o brano się z tym sam ym zasobem w iad om ości, ja k ie szla ch cic w y n ió sł ze sw o ich w iejsk ich rachun ków .

Jak o n g i o b y w a te le w ie jscy w p rzew ażającej w ię k szo śc i i d y ­ le ta n ci p o lityczn i, zam iast ludzi fach o w ych , ro z strz y g a li p ie rw sz o ­ rzędne p y ta n ia p o lity k i ekonom icznej.

M ó w i się w p ra w d zie w ie le o reform ach, w różn ym kieru n ku h asła rzuca się w k r a j , — form alne w a lk i sta cza się o p raw o p ierw szeń stw a w yp o w ied zen ia program u ekon om iczn ego, ale po

(28)

za ty m i głosam i, któ re ja k g d y b y na w iw a t strzelają na sej­ m ikach p rzed w yb o rczy ch , po zgrom adzen iach p ub liczn ych, odbijając się o p ełn e p ro zo p o p ei a r t y k u ły d zien n ik arskie — po za tem i g ło ­ sam i cisza. — C zy n y nie w ie ń czą tych p o w ab n y ch słó w . I w t e m różn ica w ie lk a m ięd zy ludźm i postępu, k tó rzy dom agają się b e z ­ zw ło czn e g o w p ro w ad zen ia w czyn haseł, na któ re w sz y s c y się zgad zam y, a ludźm i zastoju , k tó rz y o d czu w szy p rąd id ą c y po kraju, w y p o w ia d a ją śm iałe program y, ale nie m ają o d w agi na p o ­ p arcie ich czyn am i.

I m y, k tó rz y czerp ać m ogliśm y w zasobach d u ch o w ych w ie l­ k ie g o narodu, w p r a c y szereg u p okoleń w ie lk ic h ojców n aszych, m yśm y p ro w ad zili d y s s e rta c y e na tem at p ra c y organ iczn ej, pełn i słó w w ielkich , ja k o c y m b a ł b rzm iących , i nie p otrafiliśm y d łu g i czas zd o b y ć się na czy n y , niepom ni, że dzieło w ie lk ie sp e łn i naród m ężów, h arto w n ych niedolą, za p ra w n y ch p racą i en ergią, siln ych i n atch nion ych m iłością ojczyzn y, ale nie naród g a w ę d z ą c y c h pro- je k to w iczó w .

P ra w d a , że hasło tej p ra c y nad odrodzeniem ekonom icznym w y sz ło od ludzi o b yd w u w G a lic y i w zajem z w a lc za ją c y ch się obozów .

S z ło je d y n ie o p rzep ro w ad zen ie p ro gra m u , na k tó ry się w s z y s c y zgad zali.

N iezm ordow aną, w y tr w a łą p racą na w sz y stk ic h p o sterun k ach o b y w a te lsk ic h , krzep ieniem ducha n aro d o w ego , so lid aryzo w an iem je d n o stek arm ii narodow ej, budzeniem uśpionej en erg ii sp o łe cze ń ­ s tw a , zak ład an iem sto w arzy sze ń m ających na celu szerzenie o ś w ia t y i eko n o m iczn ego rozw oju w kraju, stronnictw o p o stęp o w e w G a lic y i p ierw sze podjęło realn ą p racę nad pod źw ign ien iem eko- nom icznem , p ierw sze to ro w ało d rogę p rzek o n an io m , k tó re w lat k ilk a n a ście później m iało stać się opinią in teligen tn ej p o w sz e ­ chności o b yw a te lstw a św ia tlejszeg o w kraju. O sobistym w p ływ em , w łasn em p rzy czyn ien iem się, ludzie ró żn ych stronnictw p o lity ­ czn ych do tej za p rzęg ali się p ra c y N a tem polu p r a c y u podstaw , porozum ien ie b y ło m ożliw e, i na tem się też n iejedn okrotn ie od­ b y w a ło . P rzy z n a ć to je st ob ow iązkiem , a św ia d c zy to o tej sile p o cią g ają cej p ra c y o rgan iczn ej, k tó ra podziału na stron n ictw a p o ­ lity c z n e ani zna, ani znać pow inna.

K ie d y w prow adzon a w ż y c ie u staw a o sto w arzyszen ia ch d ała p ew n ą sw obod ę o b y w a te lsk ą , k ie d y idea a so c y a c y i łą c z y ć p o czę ła sła b e s iły jed n ostek, k ie d y rozbijan e p rzez n iep rzyjazn e p rą d y sp ołeczeń stw o ko n so lid o w a ć się p o czę ło — w ó w cza s p raca zb io ­

(29)

ro w a na w szy stk ich p o lach o b y w a te lsk ie g o działania św ię cić p o ­ czę ła tryu m fy.

T o w a r z y s t w o p e d a g o g i c z n e , k tó re g o zn akom ita d zia­ łaln o ść zn alazła od d aw n a w cały m k raju u zn a n ie , T o w a r z y ­ s t w a o ś w i a t y l u d o w e j , Z w i ą z e k s t o w a r z y s z e ń z a r o b ­ k o w y c h i g o s p o d a r c z y c h , k tó ry od ty lu lat p row ad zi en er­ g iczn ą p racę na polu refo rm y k re d y tu osobistego i rozbudzen ia ducha p rzed sięb io rczo ści p rzem ysłow ej. K ó ł k a r o l n i c z e , — ta n ajśw ieższa planta, na nasz gru n t p rzeszczepion a, — które od lat 7 p racą o b y w a te lsk ą nad podniesieniem dobrobytu i o św ia ty w ło ścian za słu żyło sobie na w dzięczn ość sp o łe cze ń stw a :

O to sze re g in stytu cyj, p ryw a tn ą in ic y a ty w ą do ż y c ia p o w o ­ ła n y c h , k tó re ze sk u tk iem p ro w ad zą dzieło p ra c y organ iczn ej w Cralicyi.

Z te g o okazu je s i ę , że w ie lk a część p o lity k i ekonom icznej znajduje się w ręk u nie ty lk o p ań stw a lub kraju, lecz w ręk u s a ­ m ego narodu, to je st p ry w a tn y ch jed n ostek, k tó re w p ew n ych zw iązk ach ce lo w y ch , w sto w arzyszen ia ch ro ln iczy ch i p rze m y sło ­ w y c h 'z znajom ością przedm iotu łą c z ą środ ki rozw oju lub p o d źw i- g n ien ia dan ych przed siębiorstw ro ln iczy ch lub p rze m y sło ­

w y c h . >

B y liśm y św iad kam i, ja k zn aczn a część p o lity k i ekonom icznej kraju n aszego ro zw ijała się z pod jęcia m yśli, które in ic y o w a ły sto w arzyszen ia ro ln ic ze , k re d y to w e lub p rzem y sło w e. R o zw ó j k r a j o w e g o s z k o l n i c t w a r o l n i c z e g o za w d zięcza m y in icya- ty w ie T o w a r z y s t w r o l n i c z y c h . R o zw ó j s z k ó ł p r z e m y ­ s ł o w y c h u z u p e ł n i a j ą c y c h za w d zięcza m y in ic y a ty w ie T o ­ w a r z y s t w a p e d a g o g i c z n e g o , rozw ój in s ty tu c y i n a u c z y ­ c i e l i w ę d r o w n y c h in ic y a ty w ie T o w a rz y s tw a K ó ł e k r o l n i ­ c z y c h , w p ro w ad zen ie w ż y c ie k ra jo w y ch s k ł a d ó w p u b l i ­ c z n y c h in ic y a ty w ie g a lic y jsk ie g o T o w a r z y s t w a g o s p o d a r ­ s k i e g o , i ta k na w ielu in n ych polach go sp o d arstw a k ra jw eg o o sto w arzyszen ia p r y w a tn e , nieraz w p rost je d n o s tk i, p ierw sze b u ­ d ziły ruch i w p ro w a d za ły k ra jo w ą p o lity k ę ekon om iczną na now e tory.

N adzieja lepszej p rzy szło ści um acnia nas w sz y s tk ic h w troskach i sm utkach cod zien n ego dnia życia . A le p rzy szło ść nasza, ale b y t nasz n aro d o w y za w isł dziś w y łą cz n ie od nas sam ych, od p racy nad sobą. P rzy s z ło ś ć je st tych , k tó rzy potrafią u trzym ać się p rzy zdrow iu m oralnem i d o b ro b ycie m ateryaln ym . Z gn ęb io n ych , z ła ­ m an ych, c ze k a w yd zied ziczen ie i rozpacz. Z dni w alk i ty lk o zdrow i,

(30)

zg in ą w nierów nej w alce.

W a lk a o b y t n a ro d o w y na całym obszarze P o ls k i ro z g ry w a ć się b ęd zie nie n a polu p r a c y o rgan iczn ej, na polu o św ia ty i u św ia ­ dom ienia m as lu d o w ych , na polu p ra c y rolniczej i p rzem ysłow ej. T u nie ch od zi o z a słu g ę p ierw szeń stw a — bo tę k ie d y ś ro z­ sądzi h isto ry a — k to k o lw ie k zro b ił d o ś ć , że dobrze rob ił. S zło ty lk o o bu d zen ie zap ału dla tej codziennej, szarej p r a c y dom owej, szło o w erb u n ek n o w y ch szerm ierzy, k tó rz y b y pod tym hasłem p ra cę z rą k je d n e g o p o ko len ia przen osili na drugie.

W y b o r y sejm ow e r. 1876 z m ie n iły stanow czo stan rz e cz y w Sejm ie. Ś w ięto ju rcy stali się g a rs tk ą b ez znaczenia. W a lk a na polu p o lityczn em s k o ń c z y ła się fau te de combattents. R o z p o c z ę ła się ro b o ta w dom u, trzeb a b y ło w p ro w a d zić ład w a d m in istra cyi kraju, w stosun kach ekon om iczn ych . R o zp o c zę ła się p raca około odrod zen ia ekon om icznego. R e fo rm a n ie ty lk o „a d m in istra cy jn a “ , ale reform a ed u k a cyjn a i ekonom iczna. Ze w szy stk ich stron p a ­ dają sło w a zach ęcające do p r a c y nad s o b ą , w u ściech noszą je o ręd o w n icy stareg o p o rzą d ku szla c h e c k ie g o i p rze w ó d cy ruchu p o stęp o w eg o .

I zn ow u z c y ta ta m i w ręk u m ożna p raw d ę te g o sp ostrzeżen ia p o tw ierd zić. P ro sz ę p o ró w n ać m o w y R o m a n o w icza c z y w Izb ie sejm ow ej, c z y na zgrom ad zen iach lu d o w y ch w yp o w ied zian e, w sz ę ­ dzie tam będzie na dnie śm iało i jasn o w yp o w ie d zia n a m yśl p ra c y o rgan iczn ej, p o lity k i czyn u, w zm ożen ia sił m ate ry aln y ch i m oral­ n ych . P o ró w n a jc ie z tern g ło s y p rze w ó d có w p a rty i przeciw nej. W m ow ie ka n d yd ack ie j — p ierw szej jak ą w y p o w ie d z ia ł dr. B o b rz y ń s k i , na p rzed w yb o rczem zgrom adzen iu p rzed staw icieli w ięk szej w łasn o ści p o w ia tu K r a k ó w - B o c h n ia - W a d o w ic e dnia 4. czerwma 1883 p o w ie d zia ł pan B o b rz y ń s k i:

„ P o ż y te c z n a i p ło d n a działaln ość n o w ego Sejm u za le ży od te g o , a ż e b y w nim zn a la zł się p o w a żn y zastęp p o słó w ze w s z y ­ stkich części k ra ju , k tó rz y b y m yśleli o zaspokojeniu realn y ch isto tn ych p otrzeb n a szego narodu i do te g o w zn io słe g o celu g o ­ tow i b y li p o św ię cić ułudne zaw sze te o ry e i d o k tryn y. N a polu p ra k ty c z n e g o d ziałan ia i p r a c y porozum ienie łatw em je st i mo- żliw e m “ .

I w te d y w zk a za ł pan B o b rz y ń s k i na p rogram p ra c y o koło ekon om iczn ego pod n iesienia k r a ju :

„N a p ie rw szym p la n ie działaln ości Sejm u — m ów ił — stanie n ie w ą tp liw ie k w e s ty a ekon om iczna. S p o c z y w a ona w p raw d zie w rękach sam ego sp o łe c ze ń stw a , za le ż y od en ergii p r a c y i

Cytaty

Powiązane dokumenty

6$2$ '0_% %Bkc_ +,, l3

prąd indukcyjny, którego przepływ jest wywołany względnym ruchem przewodu i magnesu (niezależnie od tego czym poruszamy). Uogólniając można stwierdzić, że zmienne pole

Poglądy wyrażane przez emigrację i pras ę uzna ć można za nieoficjalne wobec faktu reprezentowania ludności pols kiej przez posłów w sejmie Prus i parlamencie

Z tego punktu widzenia można więc mówić o nadmiarowości nośnika prawa stanowionego i wskazać co najmniej trzy, opierające się na różnicach między tym

Stanowi to argument za tym, że ulga B+R niekoniecznie może się przyczynić do wzrostu innowacyjności polskich przedsiębiorstw, tym bardziej że w przyznaniu ulgi rezultat

Skoro NFZ ma obowiązek dostosowywania swoich kontroli do wymogów ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, to nietrafne jest powoływanie się przez tę instytucję na

pływającymi z tych przemyśleń stwarzały też duchownym Kościoła katolickiego znaki na niebie, w których tradycyjnie dopatrywano się pogróżek z Nieba na postrach

takie sprawy jak: formułowanie założeń współpracy gospodarczej z zagranicą, współpraca z organizacjami międzynarodowymi o charakterze gospodarczym oraz prowadzenie