• Nie Znaleziono Wyników

Polifoniczność gatunkowa "Merkuriusza Polskiego" z 1661 roku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Polifoniczność gatunkowa "Merkuriusza Polskiego" z 1661 roku"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Artur Rejter

Polifoniczność gatunkowa

"Merkuriusza Polskiego" z 1661 roku

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 6, 7-17

2000

(2)

'K ATW S Seria VI 2000

Artur Rej ter

P o lifo n iczn o ść gatunkow a „M erkuriusza P olsk iego”

z 1661 roku

P

rasa eu ro p ejsk a sw ym i ko rzen iam i sięga X II w ieku, kiedy to pojaw iają się pierw sze ręk o p iśm ien n e teksty noszące zn a m io n a w yd aw n ictw in fo rm ac y jn y ch 1. C z aso p iśm ie n ­ nictw o d ru k o w a n e n ato m iast pojaw ia się w E u ro p ie w stuleciu XV, w Polsce rów n ież na początku tego w ie k u w ydaw ane są gazetki u lo tn e pisane w ję z y k u łacińskim i n ie m ie c k im 2. P ierw sze polskie periodyki ukazują się w G d ań sk u od początków XVII w ieku, w szystkie je d n a k są niem ieck o języ czn e3.

Ź ró d łe m g atu n k o w y m czasopiśm iennictw a je s t z pew nością epistolografia, która od p oczątków X V I w iek u staje się w p o w ażnym sto p n iu zinstytucjonalizow aną fo rm ą ro z p o ­ w sze ch n ian ia in fo rm ac ji4. O śro d k a m i p rek u rso rsk ich polskojęzycznych u lo te k inform acyj­ n ych były przed e w szystkim d w ó r królew ski, ale rów n ież d w o ry m agnackie czy naw et n ie k tó re d o m y k u p ieck ie5. W m iarę regularne, na ogół cotygodniow e, w iadom ości w form ie k o resp o n d e n cji krążyły w a n o n im o w y ch odpisach — ich zasięg był je d n a k bard zo o graniczo­ ny (zazwyczaj do danego d w o ru )6. Rola, ja k ą odgryw ały pierw sze ręk o p iśm ien n e ulotki info rm acy jn e w ję z y k u polskim , je s t z pew nością o g ro m n a — d o w o d zi renesansow ej te n ­ dencji d o popu lary zo w an ia i u p o w szech n ian ia wiedzy, a także g ło d u w iadom ości o świecie, w łaściw ego Z ło te m u W iekow i. Ó w głód w iedzy z pew nością leży u p o d staw ukazania się

1 Z o b A. P r z y b o ś,,M erku riu sz Polski” na tle epoki, „Zeszyty Prasoznaw cze” 1961, z. 1 -2 , s. 8. 2 Ibid., s. 8 -9 .

3 Z ob. ibid., s. 9 -1 0 .

4 Z ob. R. M ajew ska-G rzegorczykow a, JA erku riu sz Polski” z 1661 roku i początki periodycznego piśmiennictwa

polskiego, „Przegląd N a u k H istorycznych i S p o łeczn y ch ”, t. 7, W rocław 1958, s. 9.

5 Z ob . ibid., s. 9. 6 Z ob. ibid.

(3)

8 A rtu r Rej ter

pierw szego polskojęzycznego czasopism a druk o w an eg o , choć je d n ą z b ez p o śred n ic h p rzy ­ czyn był z pew n o ścią sam w ynalazek i u p o w szech n ien ie d ru k u , ja k ró w n ież ro zszerzen ie się zasięgu oddziaływ ania k u ltu ry — w skazuje się tutaj n ie zm ien n ie na znaczący u dział ru c h u reform acyjnego . N ie p e w n a sytuacja e k o n o m ic z n o -s p o łe c z n o -p o lity c z n a w kraju opóźniła je d n a k p ojaw ienie się reg u larn eg o polskojęzycznego p eriodyku w fo rm ie d rukow anej.

W ręk o p iśm ien n y c h u lo tk ach będących p rek u rso ra m i prasy dostrzega się kilka cech w łaściw ych czasopiśm iennictw u. Są to na przykład:

— aktualność w iadom ości;

— d ążność d o obiek ty w izm u przedstaw ianych inform acji, nie pozbaw iona je d n a k ele­ m e n tó w k om entarza;

— chęć zainteresow ania czytelnika, przyciągnięcia je g o uw agi;

✓ ✓ . . . 8

— dążność do zachow ania regularności pojaw iania się u lo te k .

W y m ien io n e cechy znajdą p o głębiony w yraz w późniejszych w ydaw nictw ach stricte p e ­ riodycznych, m ię d zy in n y m i w „ M erk u riu szu P o lsk im ”.

N a tle bogatego i niezw ykle ró ż n o ro d n e g o p iśm ien n ictw a barokow ego „M erk u riu sz Polski” zajm uje m iejsce znaczące, choć C zesław H ern as pośw ięca m u w swej m o n u m e n ta l­ nej m on o g rafii epoki zaledw ie p ół stro n y w d w u stro n ico w y m rozdziale Noimniarstwo i począ­ tki prasy polskiej9.

U z n a w a n y za pierw szą gazetę d ru k o w a n ą w ję z y k u polskim , pojaw ia się 3 stycznia 1661 ro k u „M erk u riu sz Polski, dzieje w szytkiego św iata w sobie zam ykający dla inform acji p o sp o litej”. Pojaw ia się na krótko, b o zaledw ie na bez m ała siedem m iesięcy (ostatni n u m e r nosi datę 22 lipca 1661 r.). O g ó łe m w y ch o d zi 41 num erów , n ajpierw w K rakow ie, później w W arszawie. F o rm a czasopism a (tytuł i szata graficzna) w zo ro w an a była na angielskim p erio d y k u Mercurius Britannicus Communicating theAffaires o f Great Britainfor theBetter Information ojthe People10. „M erk u riu sz Polski” je s t w yrazem now oczesności i rozw o ju literatury infor­ macyjnej, która z ograniczonej pod w zględem zasięgu form y rękopiśm iennej zyskuje status rep ro d u k o w a ln e j w o g ro m n y m ja k na ow e czasy sto p n iu (10 0 -2 0 0 egzem plarzy) gazetki, docierającej do sto su n k o w o szerokiego g rona odbiorców .

O p ró c z funkcji inform acyjnej podkreśla się o p in io tw ó rc zą rolę „ M e rk u riu sz a ”, k tó re m u to czy n n ik o w i sp o łe cz n em u przypisuje się niebagatelne znaczenie.

Z a d a n ie m „ M erk u riu sza” było przez d o b ó r o d p o w ied n ich w iadom ości, k o ­ rzystnych dla d w o ru polskiego i podnoszących je g o auto ry tet, urabianie opinii publicznej w kraju, a także — oczywiście w m niejszym stopniu — i za granicą11.

7 Z ob . ibid., s. 9 -1 0 . 8 Z ob . ibid., s. 13 -1 4 .

9 Z ob . C . H ernas, Barok, Warszawa 1998, s. 3 6 3 -3 6 4 . 10 Z ob . ibid., s. 364.

(4)

P o lifo n ic z n o ść g a tu n k o w a „ M e rk u riu sz a P o lsk ie g o ” z 1661 ro k u 9

N ie należy je d n a k przeceniać persw azyjnej roli czasopism a, którą zbyt często niegdyś p o d kreślano; badania zaw artości treściow ej inform acji krajow ych zaw artych w „ M e rk u riu

-» • -

12

szu p rzeczą tej tezie .

„ M erk u riu sz P olski” zro d ził się z potrzeb y czasów, k tóre charakteryzow ały się głodem rze telności i reg u larn y ch w iad o m o ści dotyczących aktualnych w ydarzeń. Je st zatem w y n i­ kiem ro zw o ju cyw ilizacyjnego polskiego społeczeństw a. P ierw sze polskie czasopism o speł­ niało te zadania:

„ M erk u riu sz P olski” z ro k u 1661 był publikacją urzędow ą, w ydaw aną w o p ar­ ciu o m ateriały kancelarii królew skiej, przychodzące tak drogą pocztow ą, ja k i dyplom atyczną. Pow stał w m o m e n cie ożyw ienia ru c h u u m ysłow ego po p o ­ k oju oliw skim , a przed p rzygotow ującym się sejm em (m aj-lip iec 1661)13.

Tem atyka „M e rk u riu sz a ” je s t dość zróżnicow ana, przede w szystkim dotyczy kw estii p olitycznych, gospodarczych, w m niejszym sto p n iu społecznych; przew ażają też w iadom ości zagraniczne nad krajow ym i. P ism o nie stro n iło rów n ież od w iadom ości o charakterze cieka­ w o ste k czy sensacji, na je g o łam ach znalazły się b o w iem inform acje o kom ecie, k tóra pojaw iła się nad O ło m u ń c e m , o trzęsien iu ziem i w e W łoszech, a także o różnego rodzaju klęskach i katastrofach ży w io ło w y ch 14. N ie k tó rz y badacze zauw ażają w yraźny profil gospodarczy „M e rk u riu sz a ”:

C o w „ M e rk u riu sz u ” u d erz a — to han d lo w e stanow isko tej gazety. W szystko, cokolw iek dotyczy d obra kupiectw a i je g o rozw oju, je s t p odane w to n ie naj­ przychylniejszym , co zaś szkodzi tej sferze interesów , spotyka się z p o tęp

ie-• 15 m e m .

Interesu jący pozostaje aspekt kom pozycji „ M erk u riu sza”, czasopism o to nosi bo w iem zn a m io n a tw o ru św iadom ie tw o rzo n e g o z m yślą o w ym agającym i d o jrzałym czytelniku. N ie k tó re z zastosow anych zabiegów charakterystyczne są rów n ież dla prasy w spółczesnej. W śród n ic h należałoby w y m ien ić w yzyskaną fo rm ę d odatku, ja k im były n u m e ry o p atrzo n e ty tu łe m „M erk u riu sz Polski E kstrao rd y n ary jn y ”, dołączane czasam i do — noszących te n sam n u m e r bieżący — fo rm podstaw ow ych zatytułow anych „M erk u riu sz Polski O rd y n a ry jn y ”. D o d ate k zaw ierał zazwyczaj au ten ty c zn e listy w ładców , polityków , różn eg o rodzaju petycje, teksty ro ze jm ó w itp. Z astosow any zabieg m iał zapew ne w ró w n y m sto p n iu w pływ ać p o zy ­ tyw nie na w iary g o d n o ść p rzedstaw ianych inform acji, ja k i zapobiegać m o n o to n ii w y w o d u — w id o cz n a je s t tutaj zatem troska o odbiorcę. In n y m w yrazem owej troski są u m ieszczane n ie je d n o k ro tn ie inform acje o p om yłkach zaw artych w w iadom ościach, o n ie k o m p le tn o ści

12 Z ob . A. K ersten, W sprawie badań nad początkami prasy polskiej, „Kwartalnik H istoryczn y” 1963, nr 1, s. 7 8 -8 3 . 13 R. M ajew ska-G rzegorczykow a, op. cit., s. 44.

14 Z ob . A. Przyboś, op. cit., s. 16. 15 J. Lankau, op. cit., s. 143.

(5)

10 A r tu r Rej ter

przekazyw anych w iadom ości (jako przyczynę najczęściej w skazyw ano złe fu n k cjo n o w a n ie poczty) . Ja k w ynika z pow yższych uw ag, „M erk u riu sz Polski” to czasopism o tw o rzo n e z m yślą o cz ytelniku św iadom ym , cechujące się bardzo w ysokim — zw ażyw szy na specyficz­ ną sytuację k u ltu ro w ą X V II w iek u — p rofesjonalizm em .

Z ap rzestan ie w ydaw ania „M erk u riu sza P olskiego” w iąże się najczęściej z zam k n ięciem o brad sejm ow ych, „wraz z k tó ry m i kończy! się w W arszawie okres ożyw ionego życia intelek

-17

tu a ln o -p o lity c z n e g o ” . Z in n y c h przyczyn w y m ien ia się — pow iązaną ze w sp o m n ia n ą w cześniej — kw estię n ie p o w o d z en ia elekcji vivente rege i p rzerw an ie finansow ania w y d aw ­ nictw a przez d w ó r królew ski .

Po u p ad k u „ M erk u riu sza” stan polskiej prasy w ró cił poniekąd do etapu p o p rze d n ieg o — k o n ty n u o w a n o rozp o w szech n ian ie ręk o p iśm ien n y ch p ism u lo tn y c h o charakterze in fo rm a ­ cyjnym . D o p ie ro p o ło w aX V III w iek u stanow i praw dziw y p rze ło m w ro zw o ju polskiej prasy — to ju ż je d n a k in n a epoka, w yznaczona przez czy n n ik intelektualny. W ted y w łaśnie rola czaso p iśm ien n ictw a w ykracza poza in fo rm o w an ie, a skupia się raczej na k ształtow aniu p o ­ staw społecznych i opinii publicznej. Pod tym w zg lęd em „M erk u riu sz Polski” w y p rzed ził tę epokę o sto la t39.

Prasa je s t najstarszym śro d k iem m asow ego przekazu i n aw et obecnie, w do b ie ekspan­ syw nego ro zw o ju in n y ch m ediów , stanow i p o p u la rn e źró d ło inform acji. Je st także tym m e d iu m , któ re p osługuje się niezw ykle bogatym i zró żn ico w an y m rep e rtu a re m gatunków . W typologii prasoznaw czej fo rm d ziennikarskich w ydziela się trzy poziom y: rodzaj —

* 20*

gatunek — odmiana gatunkowa . Jako przykłady m ożna podać:

— rodzaj — inform acja, publicystyka — g a tu n ek — reportaż, felieton

— o d m ia n a g atunkow a — rep o rtaż podróżniczy, felieton k u ltu ra ln y

J u ż na p ierw szym p o zio m ie typologii fo rm dziennikarskich pojaw iają się rodzaje o cał­ kow icie w ręcz o d m ie n n ej funkcji: je śli zadaniem inform acji je s t przekazyw anie zsyntetyzo- w an y ch w iadom ości, pozbaw io n y ch k o m e n tarza odautorskiego, to zadaniem publicystyki je s t — o b o k in fo rm o w a n ia — w łaśnie interpretacja przedstaw ianych treści. W zw iązku z tym zb ió r g atu n k ó w d ziennikarskich, zam ykających się w o brębie oby d w u rodzajów, je s t rów n ież zró żn ico w an y w sferze funkcji. Pozostaje jeszcze p ro b lem pograniczności g atu n k ó w charak­ terystycznych dla danego rodzaju, przede w szystkim dla publicystyki. O so b n y m b ow iem p ro b le m e m je s t zagadnienie zw iązków publicystyki z literatu rą piękną. Z w iązki te je d n a k dotyczą głó w n ie fo rm y (ele m en ty stylu artystycznego), a nie treści. Z a ró w n o literatura piękna, ja k i publicystyka pozostają o d ręb n y m i bytam i kultu ro w y m i:

16 Z ob . R. M ajew ska-G rzegorczykow a, op. cit., s. 2 0 -2 1 . 17 Z ob. ibid., s. 44.

18 Z ob. A. Przyboś, op. cit.

19 Z ob. R. M ajew ska-G rzegorczykow a, op. cit., s. 48.

(6)

P o lifo n ic z n o ść g a tu n k o w a „ M e rk u riu sz a P o lsk ie g o ” z 1661 ro k u 11

G łó w n y m b o w iem celem publicystyki nie je s t dostarczanie o dbiorcy przeżyć n a tu ry estetycznej, p ołączonych z subiek ty w n y m w id ze n ie m św iata przez ar­ tystę. A rtysta nie opisuje świata, tran sp o n u je swoje obserw acje w e własny, tw o rz o n y świat, syntetyzuje p ro b lem y rzeczyw istości. ( ...) K iedy człow iek sięga po gazetę, chce poznaćjakieś n o w e fakty, zgłębić p ro b lem y rzeczyw istości. ( ...) W ięzy m ięd zy literatu rą a publicystyką są w ielo stro n n e i bliskie. Są to je d n a k w ięzy istniejące m ięd zy d w o m a ró żn y m i zjaw iskam i21.

J u ż w najstarszym p olskim czasopiśm ie, ja k im je s t „M erk u riu sz P olski”, odnaleźć m ożna e lem e n ty w sp ó łczesn y ch g atu n k ó w prasow ych. Z adziw iające, ja k sied em n asto w ieczn y p e ­ riodyk m ó g ł zaw rzeć tyle cech w łaściw ych obecnej now oczesnej prasie. In teresujące je s t to tym bardziej, że w iad o m o , iż w iększość g atu n k ó w prasow ych w ykształciła się na d ro d ze skom plikow anej i w ielotorow ej ew olucji, a śladem ow ej ew olucji je s t stan dzisiejszy tych o d m ian , dow odzący, naw et na etapie p ełnego u k o n sty tu o w a n ia się prasy, szerokiej p

ogranicz-- • *22 ■ ✓

ności stylowej i funkcjonalnej . P o nadto n iektóre z g a tu n k ó w dzien n ik arsk ich były zjaw i­ skam i efem ery czn y m i na tle kształtow ania się k o m u n ik a tó w m asow ych, stanow iły je d y n ie ogniw o p o śred n ie dla in n y ch o d m ia n genologicznych, obecnych do dziś w u n iw e rsu m

23

m o w y . P oczątki kształtow ania się p oszczególnych g atu n k ó w prasow ych przypadają w łaśnie na w iek X VII, gdyż w łaśnie „M erk u riu sz P olski” z 1661 ro k u zaw iera w iele d o w o d ó w na pograniczność i n ie jed n o ro d n o ść stru k tu r genologicznych — je s t zatem k o m u n ik a te m p o li­ fo n icz n y m gatunkow o.

G łó w n y m g atu n k iem , najpełniej rep rezen to w an y m , k tórego w yznaczniki obecne są w najstarszym po lsk im periodyku, je s t inform acja prasow a. Z w ięzłość i skrótow ość p rzek a­ zyw anych treści pozw ala w y o d rę b n ić tego rodzaju przykłady z analizow anego tekstu:

Z H agi 13 Decembris 1660

Poseł francuski petitum w n ió sł im ien ie m kardynała de H assia, aby Status Holan- diae w rócili d o b ra i kaw alerskie k o m e n d y M alteń czy k o m p rze d ty m odjęte. Z P ortugaliją życzą sobie te stany pokój z tej nabarziej okazyjej, że obaw iają się, aby skądinąd tandem bellum jak ie na n ic h non erumpat. P rzyjachał 6 huius [mensis] ku rfist b ran d e m b u rg sk i do Kliwijej, gdzie był z w ielką poczciw ością od m agi­ stratu i od m ieszczan ó w in armis przyjęty. [60]24

P rzy to czo n y fra g m en t stanow i przykład trzech sk o n d en so w an y ch fo rm aln ie w iadom ości zredagow anych w postaci je d n o z d a n io w y c h notek. P rzed staw io n o je d y n ie fakty, pozbaw iając

21 Ibid., s. 32, 55.

22 Z ob . A. Rejter, Kształtowanie się gatunku reportażu podróżniczego w perspektywie stylistycznej i pragmatycznej, K atow ice 2000.

23 Z ob . A. Rejter, Szkic fizjologiczny jako gatunek moury, „N apis”, seria V, 1999, s. 3 1 7 -3 2 4 .

24 C ytaty z „M erkuriusza P olskiego” pochodzą z edycji: ,M erku riu sz Polski”, opr. A. Przyboś, Kraków 1960 (Biblioteka W ied zy o Prasie t. III) — w nawiasie n u m er strony; w szystkie w yróżn ien ia — A. R.

(7)

12 A r tu r R e jte r

inform ację kom entarza. F o rm a tekstu przyw odzi na m yśl w spółczesne notatki prasow e, najczęściej um ieszczane w k o lu m n a c h na m arginesie strony. M o ż n a je d n a k p rzypuszczać, iż redaktorzy „ M erk u riu sza” nie do końca św iadom ie redagow ali tekst perio d y k u z m yślą o ró ż n o ro d n o śc i gatunkow ej — św iadczy o tym um ieszczen ie w szystkich trze ch w iadom ości w je d n y m akapicie. Z darzają się je d n a k przypadki, gdy poszczególne in form acje zostają w y d zielo n e w postaci oso b n y ch akapitów, co m o że przem aw iać za tym , iż „ M e rk u riu sz ” był j u ż czasam i św iadom ie redagow anym , pro fesjo n aln y m czasopism em , zachow ującym p ew n e

do dziś respektow ane zasady edytorstw a: Z M a d ry d u 16 Aprilis 1661

N ie czekali Portugalczykow ie, żeby nasze w ojsko p ostąpiło po d fortece, z tej tu stro n y rzeki G u ad ia n a leżące, ale nas uprzedziw szy, przepraw ili się z częścią w ojska sw ego i z arm atą na tę stro n ę i o k o ło p rzerzeczo n y ch fortec o b o ze m się położyli. Stam tąd teraz częstem i inkursyjam i Regnum Castilliae infestare conantur, k tó rem i je d n a k n iew iele d o tąd w skórali.

P osłow ie h o le n d erscy m e m o ria łe m sw oim podali królow i p o d uw agę w ielkie n ieb ezp ieczeń stw o Maris Mediterranei, gdyż Turcy, którzy piratyką się baw ią, co d zień w ięk szem i flotam i na m o rz u tam ty m się pokazują z w ielką przeszk o d ą i ru in ą commerciorum, persw adując królow i, żeby część swojej floty tam zatrzy­ m ał, aby in casu necessitatis z flotą h o le n d ersk ą złączyć się m ogła i unitis viribus m o rze ta m to oczyścić od zbójców.

P rzypłynęli z Indyjej do C adiz dw a okręty do skarbu należące dość bogato naładow ane. O zn a jm u ją , że flota nie ruszy się z Indyjej aż in Augusto, a to dla ch o ró b , co się m ięd zy lu d ź m i ta m te m i wkradły, na które i sam generał i siła oficyjerów p om arło. A przydaje, że w iezie z sobą złota, srebra i inszych dro g ich to w a ró w za 15.000.000. [353]

P rzyw ołany cytat stanow i d o w ó d tego, iż p rez en to w an e inform acje były w ielo k ro tn ie w y o d rę b n ia n e graficznie w postaci oso b n y ch paragrafów. W iele z n ic h — ja k na przykład pow yższe — nie ograniczały się tylko do je d n o z d a n io w y c h kom unikatów , często w iad o m o ści były rozw ijane, w zbogacane o p ew n e szczegóły (o czym niżej).

O p ró c z ro zb u d o w an y c h napotkać m o ż n a inform acje sk o n d en so w an e, a p rzez to ubogie form alnie:

Z R z y m u 8 lanuarii 1661

W n iedzielę p rzeszłą [ 2 1] czytany j e s t publice try b em zw yczajnym proces ow ego m edyjolańczyka fanatyka. Była na theatrum, gdzie proces czytano, osoba na k sz tałtjeg o zrobiona, która po tej funkcyjej o d d a n a je st u rzę d o w i św ietckiem u, a n azaju trz przez katow skie ręce publice je s t spalona. C z y ta n o oraz proces d w o m z je g o uczniów , k tó rzy osobą sw oją na theatrum byli, a w skazano ich do w ięz ie­ nia w sadzić, gdzie żyw ot sw ój skończyć mają.

(8)

P o lifo n ic z n o ś ć g a tu n k o w a „ M e rk u riu sz a P o lsk ie g o ” z 1661 ro k u 13

Z d u m ia ł się d w ó r w idząc posła hiszpańskiego oddającego w izytę kardynałow i U rs in ie m u , p ro tek to ro w i K orony Portugalskiej.

O ciec św ięty od kilku d n i niesposobnego je s t zdrow ia. [109-110]

W p rzy to c zo n y m fragm encie w idać, że nadaw ca ogranicza się je d y n ie do najprostszych kon stru k cji syntaktycznych, przew ażają stru k tu ry bierne: niedzielę przeszłą [ 2 1]

czytany

jest

( ...) proces ow ego m edyjolańczyka fanatyka. ( ...)

C zytano

oraz proces d w o m z je g o u czniów ; w skazano ich do w ięzienia w sadzić”. N ie k tó re inform acje są suche, spraw iają p o n ad to w ra że n ie w yrw anych z k o n te k stu (jak dw a ostatnie w yżej p rzy to czo n e akapity).

F ra g m en ty „M erk u riu sza Polskiego” bliskie inform acji nie zaw sze w o ln e są od k o m e n ­ tarza nadawcy. Ten w łaśnie e le m e n t organizacji k o m u n ik a tu w skazuje na n ie jed n o ro d n o ść g atu n k o w ą perio d y k u .

Z M a d ry d u 7 M aii 1661

N ie spuszczając się ani na exitum armorum, które je s t ambiguum, ani na traktaty pads, któ re są niepew ne, stara się d w ó r ja k najpilniej m a le k o n te n tó w p o rtu g a l­

skich fovere, spodziew ając się tym vires tam tej K orony znacznie osłabiać. D e caetero m arsow e zabaw y nie m ogą się tak p ręd k o zacząć, bo gorąca w ielkie poczynają, a

wojska cu d zoziem skie, które się spodziewamy, od poczyn ­

ku potrzebują.

[403]

Z S zto k o lm u 7 Decembris 1660

(...) Poniew aż car moskiewski jest w zam ysłach swoich tak odmienny,

że w n ieszczęściu chęć wielką pokaże do pokoju z nami,

a ja k m u nam n iej tro ch ę się popraw i, zbyt w ysoko każe, p rze to w ysłaliśm y ju ż do In fla n t B enedykta H o rn a i do Polski grafa Schlippenbacha, aby ten ligę z Polakam i zaw arł, in quantum by M oskw a przy sw oim u p o rze zostawała. [58]

Z M a d ry d u 26 Novembris 1660

N ie szczęściło się lu d z io m , k tórzy z państw a m edylojańskiego m o rz e m się puściw szy m ieli nam na w o jn ę przeciw ko Portugalijej służyć, bo dla naw ałności m orskiej cztery o k rętó w u to n ę ło z lu d źm i, co na nich byli.

B u n ty w O liw encyjej są u spokojone, a P ortugalczykow ie, którzy w kilku tysię­ cy i z arm atą tam się puścili byli, straciw szy nadzieję, żeby ich zam ysły m iały się zdarzyć, nazad się w rócili i arm atę po różnych fortecach pobliższych ro z ­ dzielili; skąd

dochodzim y, że chcą się chronić wszelakiej okazyjej do

bitwy. Z naszej strony też nie m ożem y być gotow i w ychod zić p rzeciw ­

ko nich, chybaby za cztery abo pięć miesięcy.

[79]

Ja k w idać, ele m e n ty odautorskie tekstu w ystępują w różn y ch m iejscach inform acji: bądź ją poprzedzają, bądź też zw ieńczają. S tanow ią w ięc sw oistą zapow iedź treści, ja k w inform acji

(9)

14 A r tu r R e jte r

z 7 gru d n ia, albo k o m e n tarz sensu stricto do zaprezentow anych w iadom ości, ja k w końcow ej n otatce z 26 listopada. N ie je d n o k ro tn ie nadaw ca m anifestuje swą obecność w płaszczyźnie k o m u n ik a tu : skąd dochodzimy, co w yrażone je s t fo rm ą 1. osoby czasow nika i w skazuje na św iadom e k o n stru o w an ie tek stu opartego na logicznym w yw odzie, odw zo ro w u jąceg o p rz e ­ bieg myślowy. P o d o b n e zabiegi zbliżają o dbiorcę do nadawcy, a zatem ró w n ież do tekstu. Instancja n a d a w cz o -o d b io rcz a staje się w m niejszym sto p n iu o d personalizow ana, a przez to nie tak sucha i m o że nie tak obiektyw na.

W ele m e n ta c h k o m e n tarza przejaw ia się także o p in io tw ó rcza rola „M erk u riu sza Polskie­ g o ”. U z u p e łn ie n ia od au to rsk ie m ogą przyczynić się d o w zbogacenia inform acji, a w tym w yp ad k u w ykroczenie poza ram y w iadom ości je s t dla pro cesu przekazu zabiegiem zdecydo­ w an ie korzystnym :

Z P reszow a 16 M aii 1661

W ęgrzyna, który spraktykow ał był p oddać T u rk o m C ek ielh it, żyw ego u p ie cz o ­ no.

Jest to

getius m ortis,

którym zdrajców

patriae

karzą staroświeckimi

bardzo okolicznościam i i cerem onijam i.

[330]

D rugie zdanie je s t cennym inform acyjnie kom entarzem do przytoczonej w cześniej zdaw ko­ wej w iadom ości, o sa d za ją b o w iem w szerszym kontekście i pozw ala lepiej zro z u m ieć całość. N a łam ach „ M erk u riu sza” napotkać m o ż n a także bardziej sform alizow ane zabiegi b e z ­ p o śred n ie g o k o n ta k tu z odbiorcą, ujęte w fo rm ę osobnego g atu n k u mowy, ja k w n u m e rz e 10 z 2 - 9 II 1661:

P rzestro g a pierw sza

L ubo dla zatrzym ania naszych listów gdańskich najw iększa i n ajpotrzebniejsza część aw izów nam nie dostaje, je d n a k aby co tydzień b ez p rze stan k u zw yczajny „ M e rk u ry ju sz” w ych o d ził, n iek tó re w iadom ości dla ścisłości m iejsca p rze d ty m o p u sz cz o n e teraz zdają się przydać, publicznej w ygodzie stosując się, zw łaszcza że się też przydać m ogą za czasem na objaśnienie przyszłych rzeczy, któ re na p o ty m z n ic h ja k o ze źrzó d eł ja k ich popłynąć m ogą. [117]

P ow yższy cytat stanow i przykład bliski w sp ó łc ze sn em u „listow i od redakcji” k ie ro w a n e­ m u do czytelnika w sytuacjach szczególnych, dotyczących na przykład zapow iedzi treści n u m e ru , zm ian y objętości czy ceny czasopism a — tutaj tekst w iąże się ze spraw am i o rg an i­ zacyjnym i perio d y k u , sposobem selekcji i prezentacji w iadom ości. D o w o d zi to do d atk o w o dbałości o rzetelność i k o m p le tn o ść inform acji, zatem stanow i a rg u m e n t przem aw iający za tezą o dojrzałości om aw ianego w ydaw nictw a.

N a p o zio m ie ed y to rsk im „M erk u riu sz Polski” także je s t w y d aw n ic tw em dop raco w an y m , o czym św iadczy na przykład „K orekta erro ró w d ru k o w y c h ” ze s. 102 (o b o k kilku p o m y łe k liczbow ych o d n o to w u jąca rów n ież n iepożądany k o m iz m przein aczen ia „Spasa” — Z b a w i­ ciela na „Spasłą”). Je st to przykład erraty w ydaw niczej, w łaściw ej w spółcześnie raczej w y­

(10)

P o lifo n ic z n o ś ć g a tu n k o w a „ M e rk u riu sz a P o lsk ie g o ” z 1661 ro k u 15

d aw n ic tw o m książkow ym . W prasie jej o d p o w ied n ik iem m oże być sprostow anie, najczęściej d ru k o w a n e w n astęp n y m n u m e rz e . W spółczesne w ydaw nictw a prasow e zdecydow anie czę­ ściej zam ieszczają sprostow ania dotyczące treści niż formy, daw niej je d n a k proces w ydaw ania gazety był zdecydow anie dłuższy, dlatego też obecność w „ M e rk u riu sz u ” erraty. Z am iesz cz e­ nie je j (m im o że n ie k o n sek w e n tn e) w raz z zakończeniem typow ym , ale ró w n ież na tym po zio m ie b u d u ją cy m w ięź z czytelnikiem : „M niejsze om yłki rozsądny C z y te ln ik łaskawie p rzebaczy”, je s t k o lejnym d o w o d em na w ysoki stopień św iadom ości tw órczej red a k to ró w om aw ianego p erio d y k u , k tórzy tw orzyli pism o dla m asow ego, lecz w ym agającego odbiorcy.

N a kartach „ M erk u riu sza” napotkać m o ż n a ró w n ież inform acje b ardzo ro zb u d o w an e, zawierające w iele w iadom ości szczegółow ych, bliższe raczej g atu n k o m publicystycznym niż inform acyjnym . O to przykłady:

Była p o trzecie rada circa ftnem Nouembris, gdzie em isary kozackie u p o m in a ły się, aby S em en zaraz położył pieczęć, a żeby p an u

Teterze

była oddana, ja k o się stało. P an

Tetera

modeste deklarow ał, że je ślib y m iała być ja k a o d m ian a w w o jsk u Zaporow skim [sic] i nieżyczliw ość przeciw ko p an u p rz y ro d z o n e m u , „tedy ja nie tylko pieczęci, ale i

Ukrainy

znać nie c h c ę”. W iele im za tą okazyją p o w iedział o tyraństw ie m oskiew skim , o carskich zam ysłach, k tóre w y ro z u ­ m iał będąc p o słem u cara etc. Z aw ołali wszyscy: „nie daj B oże nam m yśleć abo 0 caru, abo o buntach . Prosim y, abyś dźw igał m łodość

C hm ielnickiego,

i na ciebie sam ego żony, dzieci i fo rtu n y nasze zdajem y” etc.

Tegoż d n ia z rady i w radzie koncypow ano listy d o

M yszeckiego,

k o m e n d an ta w

Pereasławiu,

aby żadnej nadzieje i w ątpliw ości nie m iał, że w ojsko Zapo­ row skie p o k ło n iło się p an u sw em u p rzy ro d zo n e m u , aby tedy ustąpili z h o ro - d ó w nie czekając, aż w szytkiem i siłam i nastąpią w espół z O rd ą i w głąb pójdą w państw a m oskiew skie;

Sam eżeńkow i

aby nie ufali, bo to człow iek szalony 1 n ik t się do niego nie w iąże (jakoż ta k je s t), ani wiązać będzie. D o S am eżeńka także napisali, aby się w ięcej nie kręcił i nie zarabiał na katow ską rękę. D o K ijow a takież listy do kniazia

Borotyńskiego

posłane, a u niw ersały do w szyst­ kich zadnieprskich pułkow ników , aby

Sam eżeńka

m ieli za zdrajcę i nie słu ­ chali je g o uniw ersałów . Jakoż

Z adnieprzanie

k ro m sam ego

Sam eżeńka

nie rebelizują, i o niżyńskim , i o czern iech o w sk im pułk ach słychać, że ju ż p o w ró ­ cili i je d n o trzym ają z

C hm ielnickim .

W tejże radzie było consilium, ja k o

Moskwę

w yprow adzić z horodów . N on deerant, k tórzy obiecow ali osobliw ie z

Pereasławia

w yrżnąć ich, ale conclusum ruszyć zarazem p u łk u czehryńskiego i kaniow skiego część i przyłuski, p u łta w - ski i m iro g ro d zk i w szytek pod

Pereasław.

D o

N iżyń có w

także i

C zerni-

chow ców

w skazali i posłali, aby w szelakim sposobem starali się o w y p ro w a­ d z e n iu

Moskwy.

U praszali JM P a n a w ojew ody, aby persw adow ał J M P a n u m arszałkow i k o ro n n e m u , żeby

Ordę

zarazem dysponow ał za

D niepr

pod

(11)

16 A r tu r R e jte r

N osacza

też zarazem uprosili, ab y jac h al d o JM P an a m arszałka dla lokow ania w ojska i dali m u inform acyją, aby upraszał o u w o ln ie n iu sam ego trak tu k o r- suńskiego z tej miary, że i h etm an i, i arm ata, i starszyna w szytka celniejsza w ty m trakcie; a w szędzie pozw oleli stać i ow szem zezw oleli, aby i

Kozacy,

którzy w taborze pod

Słobodyczami

nie byli, wydali chleb żołnierzom . Z lecili m u też, aby się uskarżył na O rd ę , k tórzy palą, ścinają i cale hostiliter postępują. P rzez niegoż deklarow ali i dali in scriptis, że te, ut praemissum est, pu łk i ruszają po

Pereasław.

Tak się rada skończyła szczęśliw ie i dobrze. D o b rz e też i ad intentionem rady N o sac z w szystko spraw ił u JM P a n a m arszałka; insuper u d arow ał go et bene contentum et animatum, ac dispositum odpraw ił. Po którego odpraw ie i rozpraw ie w ojska, a w szystko, cokolw iek należało, czasowi n in ie jsz em u g ru n to w n ie dys- ponow aw szy, JM P a n m arszałek obrócił do

Ołyki,

a JM P a n w ojew oda do d o m u sw ego na

Wołyń.

[53-55]

P osłany był n ied aw n o ż te m u od tego baszę do d w o ru francuskiego czaus z p o d a ru n k a m i królow i ożyw ając się z obserw ancyją, tak iem u w ielk iem u m o ­ narsze p o w in n ą i prosząc o o d n o w ien ie przyjaźni i o sp o k o jn y m sąsiedztw ie. Łaskaw ie barzo przyjął go król, p rez en ty akceptow ał, przyjaźń obiecał taką je d n a k kondycyją, żeby p o d d an i je g o , k tórzy u baszy są w niew olej, d o w o ln o ­

ści byli p rzyw róceni. C z au s na to rzekł, że basza ofiaruje ich królow i i w yda ich te m u , któ reg o król z ok rętam i pośle oznajm ując, że je s t ich z kilka tysięcy, cztery, pięć circiter. Z ty m odjachał. Po to tedy na o n czas przyjachał d o Trypolu te n kaw aler Paw eł w p iętn astu o k rętó w w o jen n y c h , a opow iedziaw szy się baszy, w skazał oraz do niego, że król francuski, pan je g o , zasadzając się na negocyjacyjej czausa d o niego posłanego, kazał m u tam przyjachać a odebrać od niego tę łaskę, któ rą m a obiecaną, tj. p o d d an y c h sw oich, k tórzy u niego są w p o jm a n iu , a że prosi o p ręd k ą i w edle o b ietnicy łaskaw ą odpraw ę. O d p o w ie ­ dział basza, że nie będzie od tego, byle za każdego n iew olnika 300 taleró w odliczył abo nam niej 250. A je ślib y nie był go tó w tego uczynić, przestrzega go, żeby się z okrętam i od p o rtu oddalił, inaczej w ypalić na niego każe ze w szyst­ kich dział. Kawaler, któ ry nie nagotow ał się był na straw ienie takiego resp o n su , rozgniew aw szy się p otw arzał [sic] m u perfidyją z groźbą, że inszego czasu po w ró cić chciał z w ielką potęgą i m ścić się z tego afro n tu . Z tego się teraz Turcy urażają i posłow i m iędzy inszem i rzeczam i i to w ym aw iali. [111-112]

W zacytow anych fragm entach zw raca uw agę ro zb u d o w an ie inform acji i nasycenie jej znaczącą liczbą detali. P ierw szy fra g m en t w skazuje na kluczow ą rolę nazw w łasnych, których repetycja p o dkreśla w iarygodność i p o d trzy m y w an ie te m atu tekstu. Poza ty m organizacja k olejnych akapitów w skazuje na następczość logiczną i ch ro n o lo g iczn ą p rzedstaw ianych fra g m en tó w inform acji: „Była p o trzecie r a d a .. „Tegoż dn ia z rady i w radzie k o n cypow ano listy d o Mys z e c k i e g o . . tejże radzie by\o consilium. . „Nosacza też zarazem u p ro s ili..

(12)

P o lifo n ic z n o ść g a tu n k o w a „ M e rk u riu sz a P o lsk ie g o ” z 1661 r o k u 17

Z abiegi te św iadczą o przem yślanej i zw artej kom pozycji inform acji b ardzo rozb u d o w an ej form alnie. P ow yższe przykłady pokazują rów nież, iż „ M e rk u riu sz ” nie ograniczał się je d y n ie do zdaw kow ych inform acji. Z auw ażyć m o ż n a elem e n ty w łaściw e g atu n k o m publicystycz­ nym . Je st to na przykład w yzyskanie k onstrukcji m o w y zależnej („C zaus na to rzekł, że basza ofiaruje ich k ró lo w i... O d p o w ied z iał basza, że nie będzie od te g o .. . ” itd.) i niezależnej („tedy ja nie tylko pieczęci, ale i U k ra in y znać nie ch c ę”; „nie daj B oże n am m yśleć abo o caru, abo

0 b u n ta ch . Prosim y, abyś dźw igał m ło d o ść C h m ieln ick ieg o , i na ciebie sam ego żony, dzieci 1 fo rtu n y nasze zd ajem y ”). P rzy to czen ie m a z pew nością pozorow ać au ten ty c zn y dialog,

' • 25 *

dlatego je s t tak często w ykorzystyw ane przez au to ró w w spółczesnego rep o rtaż u ' — w łaśnie a u ten ty czn o ść przekazyw anych treści stanow i je d n ą z je g o cech definicyjnych. P rzytoczenie bądź traw estacja cudzej w ypow iedzi pozw ala czytelnikow i odnieść w rażen ie, iż nadaw ca był św iadkiem opisyw anych w y d arzeń bądź co najm niej zna je bardzo d o b rze z d o k u m e n tó w lub relacji b ez p o śre d n ic h uczestników . P on ad to stosow anie ró ż n o ro d n y c h zabiegów k o m p o ­ zycyjnych n acechow anych stylistycznie zapew nia zerw anie z m o n o to n ią w yw o d u , uatrakcyj­ nia przekazyw aną inform ację, a to ró w n ież je s t cechą g atu n k ó w publicystycznych, które zazwyczaj są ro z b u d o w an e form alnie.

P rzed staw io n e analizy d o w o d zą faktu, iż pierw sze polskie czasopism o d ru k o w a n e było d ziełem a u to ró w i red a k to ró w św iadom ych sw oich zadań, przygotow ujących w ydaw nictw o dla szerokiego i w ym agającego odbiorcy. „M erk u riu sz Polski” to p erio d y k polifo n iczn y g atu n k o w o , choć przew ażają gatunki inform acyjne o oszczędnej form ie. F ragm enty ro z b u ­ dow ane o nacechow aniu publicystycznym służą zazwyczaj pogłębieniu wiarygodności p rzed sta­ w ian y ch inform acji. Isto tn y m e le m e n te m są także zabiegi m ające p o d trzy m an ie ko n tak tu z czytelnikiem , często ujęte w fo rm ę o d ręb n y c h gatu n k ó w mowy, takich ja k fragm enty kom en tarza, listy od redakcji czy erraty. Instancja n ad a w cz o -o d b io rcz a zostaje pogłębiona zaró w n o na p o zio m ie inform acji, ja k i na po zio m ie edytorskim . „M erk u riu sz P olski” spełniał w ięc w szystkie zadania, które staw iały przed sobą ju ż ręk o p iśm ien n e czasopism a: aktualność i obiek ty w izm p rzedstaw ianych inform acji, elem e n ty kom en tarza, chęć zainteresow ania od b io rcy oraz dążność d o zachow ania ciągłości w ydaw nictw a.

„ M erk u riu sz P olski” pozostaje w yd aw n ictw em niezw ykłym — pow stał w tru d n y m dla Polski okresie, przedstaw iał zaw iłe koleje losów kraju i zagranicy, a p o n ad to u trzy m an y był na w y so k im p o zio m ie inform acyjnym i w ydaw niczym , co w siedem nastow iecznej Polsce było tru d n e do osiągnięcia. D la w spółczesnych badaczy z kręgu genologii lingw istycznej i prasoznaw stw a p erio d y k te n je s t w ciąż zajm ującym źró d łe m dociekań.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Masowe narkotyzowanie się i to głównie przez młodzież jest chyba pierwszą tego rodzaju psychozą w dziejach ludzkości. Odnosi się wrażenie, że ludzkość

cji zachmurzenia jak Kraków.. Jak z tego widać, średnie zachmurzenie Krakowa jest o 8 % wyższe od tego, jakie wynikałoby z jego położenia pod względem

serw acji w odniesieniu do K siężyca daje jego terminator (linia, gdzie przylegają do siebie oświetlona przez Słońce i nie ośw ietlona część tarczy). Istnienie

Z w ierzętom używ anym do nauczan ia w dośw iadczeniach doraźnych nie pozw ala się potem obudzić, giną nieboleśnie w anestezji.. 4, papier

Zmienność tych procesów, zależna od stale zm ieniających się w arunków otoczenia, jest podstaw ow ą cechą charakteryzującą wyższe czynności nerwowe. Organizm

Za naturą enzym atyczną działającej substancyi opowiedział się niedawno Fuhrm ann (Vorle- sungen uber Bakterieneiizyme, Jen a 1907, str.. Zur K enntniss der

rząt znajduje się wszędzie, nic będziemy się przeto dłużćj nad niemi zatrzymywali, zwrócimy tylko uwagę na dwie osobliwości Ichtbyosaurów amerykańskich. U

Do łańcucha karpackiego należą najwyższe góry w Polsce: Tatry, ciągnące się około 60 kilometrów wzdłuż od zachodu na wschód, a w szerz liczą około 20