• Nie Znaleziono Wyników

View of Zagadkowy Duch w Prologu Dziadów część III

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Zagadkowy Duch w Prologu Dziadów część III"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

R O C Z N I K I H U M A N I S T Y C Z N E T o m X X I V , z e s z y t 1 — 1976

W IK T O R W E IN T R A U B

Z A G A D K O W Y D U C H W P R O L O G U D Z IA D Ó W C Z Ę Ś C I III

Dziadów część III operuje n a całej przestrzeni tekstu o strym k o n tra stem św iata

d o b ra i zła. W świecie ludzkim jest to przeciw staw ienie niew innych ofiar i o d ra ż a ­ jących prześladow ców , w świecie zjaw nadp rzy ro d zo n y ch zgodnie z tradycyjnym i w ierzeniam i kościelnym i — duchów d o b ry ch i złych, aniołów i diabłów . Z tej dycho­ tom ii w yłam uje się jedynie zagadkow y D u ch , którego słow a zam ykają P ro lo g :

C złow ieku! gdybyś w iedział, ja k a tw o ja w ładza! K iedy m yśl w tw ojej głow ie, ja k o isk ra w ch m u rz e Z ab ły śn ie n iew idzialna, o b ło k i z g ro m a d z a , I tw o rzy deszcz ro d z a jn y lu b g ro m y i b u rz e ; G d y b y ś w iedział, że ledw ie je d n ę m yśl rozniecisz, Ju ż czek a ją w m ilczeniu, ja k g ro m u żyw ioły, T a k czek ają twej m yśli — sz a ta n i an io ły : C zy ty w p iek ło uderzysz, czy w n ieb o zaśw iecisz; A ty ja k o b ło k gó rn y , ale b łędny, p ałasz

I sam nie wiesz, gdzie lecisz, sa m n ie w iesz, co zdziałasz, L udzie! każd y z w as m ógłby, sa m o tn y , w ięziony, M yślą i w iarą zw alać i p o d źw ig ać tro n y (w w . 144-155).1

Jedyny to d u c h w dram acie bez jed n o zn aczn eg o m oralnie przydziału.

Z nalazł się też historyk literatury, i to jeden z najznakom itszych, K leiner, k tó ry uznał tego D u ch a za jeszcze je d n o wcielenie szatan a. Z daniem jeg o słow a D u c h a są „p o d staw ą, n a której o p iera się buntow niczy ro zp ęd Im prow izacji [...] A więc wypow iedział je — D u ch zły” . A o to m ające uzasadnić tak ie odczytanie argum enty, w ysnute z analizy owej ap o stro fy :

„W ukazanej przez D u ch a stru k tu rz e m etafizycznej św iata istnieją o b o k ludzi duchy złe i d obre, piekło i niebo, ale b ra k m iejsca dla — Boga. G d y zaś m ow a o prze­ ciwnych sferach duchow ych, d w u k ro tn ie n a pierw szym m iejscu postaw ione są m oce, k tó re bliższe w idocznie są m ów iącem u:

T a k czek a ją tw ej m yśli — sz a ta n i a n io ły ; Czy ty w p iek ło u d erzysz, czy w n ie b o zaśw iecisz.

(2)

2 2 0 W I K T O R W I I N T R A U B

W ażniejszy jeszcze rys inny: o to D uch, którego zdanie końcow e o „m yśli i wierze” m ogłoby złudzić, iż ku niebu kieruje myśl w ew nętrzną człow ieka (nie zaznaczając w szakże, w co m a ów człow iek wierzyć i sugerując m u tylko w iarę w m oc własną) na je d n y m tylko czynniku op iera teorię w ładzy tajem niczej: na myśli.

K iedy m yśl w tw ojej głow ie, ja k o isk ra w ch m u rze, Z abłyśnie...

T a k czekają tw ej m yśli...

M y ślą i w iarą zw alać i po d źw ig ać tro n y .

W yraziściej naw et niż brak w zm ianki o Bogu — przem aw ia w ym ow ą negatyw ną b ra k słow a „serce” czy „uczucie” . A jed n o stro n n y wysiłek myśli wiedzie w otchłań p iekielną” .2

N ieprzekonyw ające to wywody. T a dw unastow ersow a ap o stro fa nie jest tra k ­ tatem o stru k tu rze św iata i nie w ym ienienie w niej Boga nie je st niczym narzucającym się uw adze, co d o p iero złow rogim . „W ierze” K leiner dow olnie przypisuje tu zna­ czenie „w iary w m oc w łasną” , zam iast najnaturalniejszego w tym kontekście sensu „w iary religijnej” .3 A jeśli tak , to reprezentow ane jest w tej apostrofie i uczucie. I nie m usi być nic złowieszczego w tym , że taki nacisk położono tu na aż trzykrotnie w y­ m ienioną „m yśl” . Żeby się o tym przekonać, wystarczy sięgnąć do tekstu tegoż P ro lo g u , o dw adzieścia tylko w ersów wcześniej, i posłuchać co o tej psychom achii m ów ią „D u ch y z praw ej” , a więc duchy dobre, anielskie. I one ujm ują ją w katego­ riach „ m y śli” :

Czy zła myśl w ygra, czy d o b ra p o k o n a ,

J u tr o się w m o w ach i w dziełach p o k aże (ww. 128-129).

V

Z auw ażm y jeszcze, że i te „D u ch y z praw ej” w ym ieniają „złą m yśl” przed „ d o b rą ” , m im o że n a pew no owej „złej m yśli” nie preferują. T ak sam o nie ma potrzeby d o ­ pa try w an ia się p a z u ra diabelskiego w tym , że w apostrofie D u ch a szatan wymie­ niony je st przed aniołem .

A p o stro fa D ucha nie tylko wysławia m agiczną m oc człowieka. C harakteryzuje ją też ja k o m oc groźną, k tó ra źle p o k iero w an a m oże stać się narzędziem szatańskim . D ziw nie to lojalny byłby diabeł, k tó ry kusząc człowieka m ajakiem mocy, ró w n o ­ cześnie ostrzegałby, że m oc ta m oże go oddać w jego władzę. W ywód K leinera nie tłum aczy też, dlaczego po raz jedyny w dram acie M ickiewicz kazał diabłow i w ystą­ pić w postaci zakam uflow anej, incognito, a nie zakw alifikow ał go np. jak o „D u c h a z lewej stro n y ” , czy po p rostu diabła. C o najw ażniejsze zaś, w iara w m agiczny spiry- tualizm , k tó reg o m anifestem są słow a D ucha, to w świecie poetyckim Dziadów

1 i . K l e i n e r . M ickiew icz. T. 2. Cz. I. L ublin 1948 s. 286 n.

J W tyra to w łaśnie z n acz en iu „ w ia ra ” fu n k cjo n u je gdzie indziej w Dziadów części III:

W iesz, K sięże: dalib ó g źe. drw ię j a z tw ojej w iary (sc. 1 w. 307); D a w n o n ie w iem , gdzie m o ja p o d z ia ła się w iara (sc. 1 w. 375);

(3)

Z A G A D K O W Y D U C H W P R O L O G U D Z I A D Ó W CZ: HI 221.

nie m ajak, którym diabeł kusi człow ieka, ale praw da, k tó rą perypetie d ram atu uwie­ rzytelniają. Ów m agiczny spirytualizm przedstaw iony jest w dram acie ja k o m oc wielka, ale i am biw alentna, k tó ra — jeśli się człowiek nią posługuje z boską a p ro ­ b atą —- może zbaw iennie zm ienić p ostać św iata (jak u w yprorokow anego przez ks. Piotra „w skrzesiciela n a ro d u ” , który „n a sławie zbuduje ogrom y swego kościoła” ), ale może też być w yzyskana przez szatana dla niegodnych celów (jak wtedy, kiedy opętany przez diabła K o n ra d m agiczną siłą swego o ka spow oduje zam ach sam o­ bójczy R ollisona). P rolog w prow adza nas w swoisty świat duchow y d ram atu , a sło­ wa D ucha zaznajam iają nas z pewną fu n d am en taln ą p raw d ą tego św iata.

A zatem jest to duch d o b ry ? duch „z p raw ej” ? N ie, tego d ra m a t też nie mówi i konkludując tak, w ychodzim y ju ż poza intencje tekstu. I bodajże m ożna znaleźć w ytłum aczenie takiego „zn eu tralizo w an ia” tego a k u ra t D ucha.

Przede wszystkim D uch ów w ystępuje w funkcji różnej od w szystkich p o z o sta ­ łych duchów d ram atu . T am te pojaw iają się w tradycyjnych funkcjach aniołów i d ia ­ błów ; m ają w swej gestii dusze ludzkie, walczą o nie, b ro n ią ich i kuszą je, sądzą, nagradzają, karzą. Ten zaś je st rew elatorem pewnej praw dy generalnej. Z w raca się on z objaw ieniem tej praw dy do W ięźnia, ale zw rot, ja k im się posługuje, „człow ie­ k u ” , jest tego rodzaju, iż apostrofę jego m ożna rów nocześnie odczytać ja k o skiero­ w aną do każdego człowieka. T a w ieloznaczność ad resata jest tu zam ierzona, w pi­ sana w tekst. Świadectwem tego końcow y dw uw iersz, w k tó ry m D uch ju ż explicite zw raca się do ogółu ludzi.

A poza tym u tego źródła, z którego przede w szystkim M ickiew icz czerpał sw ą w iarę w magiczny spirytualizm , sform ułow ana jest o na w sposób ta k h eterodóksyjny i prow okacyjny, żę poeta m ógł się zaw ahać, czy duchow i będącem u objaw icielem tej ak u ra t praw dy m ożna w dram acie n a d ać sta tu t anielski.

Jesteśm y w świecie pojęć szczególnie znam iennych d la L. C. S a in t-M a rtin a , czyli ja k się przezw ał — N ieznanego Filozofa. N ie m iał o n m o n o p o lu n a m agiczny spirytu­ alizm. D aleko do tego. W szystkie d o k try n y teozoficzne daw ały w yraz wierze w j a ­ kieś nadprzyrodzone m ożliw ości duszy ludzkiej. Ale n a nauce S ain t-M a rtin a w iara ta odcisnęła się w sposób szczególnie dobitny. W m łodości był teurgiem , a więc wierzył w system zabiegów m agicznych, m ających w yw ołać n ad p rzy ro d zo n e skutki. Z czasem teurgii się wyrzekł. Poczucie potencjalnej m ocy człow ieka b ard zo się w jego nauce wysublim ow ało. Ale na cale życie p ozostało m u urzeczenie tą m ocą, jej nie­ ograniczonym i perspektyw am i. I k to wie, czy nie to w łaśnie zbliżyło d o niego B al­ zaka, epika am bicji i woli m ocy.

W iara ta znalazła w pism ach S ain t-M a rtin a w yraz zask ak u ją co zuchwały. U w a­ żał się za chrześcijanina i rów nocześnie wierzył, że każdy człowiek może m ocą swe­ go d u ch a wznieść się p o n ad — C hrystusa. Stw ierdzenia takie m ają w pism ach jego wydźwięk tym hardziej niesam ow ity, że w topione są w k o n tek st w intencji a u to r­ skiej chrześcijański. D eprecjonow anie dzieła O dku p ien ia nie było jego zam iarem . A jeśli m im o to ważył się na takie zestaw ienia, to dlatego, że chciał czytelnikow i swemu ja k najdobitniej uśw iadom ić zaw rotne, nieograniczone m ożliwości m agicz­ nego spirytualizm u.

(4)

ickiewiczów-222 W I K T O R W E I N T R A U B

ską lek tu rą S ain t-M a rtin a był zb ió r zapisek, nazw anych przez au to ra jego „ p o rtre ­ tem historycznym i filozoficznym ” i ogłoszonych po raz pierw szy pośm iertnie, Saint- -M a rtin napisał tam : „ K ażd y człowiek po przyjściu C hrystusa może w tym darze, jak i je st je m u właściwy, pójść dalej od C h ry stu sa” .4 Z myślą tą, i to w takim właśnie wy­ zyw ającym sform ułow aniu, m ożna się spotkać i w pracach w ydanych za jego życia. T ak jest w literacko najbardziej udanej jego książce L ’Homme de désir: „Będziecie dokonyw ali takich sam ych dzieł, jak ic h dokonyw ał O dkupicie!, a naw et większych” .5 G dzie indziej znów pisał, że każdy człowiek m ógłby z własnej duszy wysnuć tra ­ dycje duchow e i praw d y religijne, ja k ie znajdujem y w księgach świętych.6

N ajpełniejszy w yraz w iara ta znalazła w jego książce o „n o w y m ” , odrodzonym człow ieku:

„O dkupiciel w skrzeszał z m artw ych jed n o stk i, nowy człowiek będzie m ógł w skrzeszać całe p l e m i o n a . O dkupiciel uspokoił fale jednego jeziora, nowy człowiek będzie m ógł u sp o k ajać fale oceanu. O dkupiciel otw orzył oczy kilku ślepcom, nowy człowiek będzie m ógł otw orzyć oczy w szystkiem u, co go otacza. O dkupiciel wyzwo­ lił ludzi, skrępow anych cieleśnie więzam i nieprzyjaciela, now y człowiek będzie mógł zerw ać o d razu w szystkie łańcuchy w szystkich ludzi łaknących” .7

T ak ich to w ym iarów n ab ra ły ośw ieceniow y optym izm i w iara w nieograniczone m ożliw ości p ostępu, gdy zostały zao p atrzo n e w m istyczną siłę napędow ą. N ie p o ­ w inniśm y się dać zwieść tem u, że S ain t-M artin był skłócony z k u ltu rą Oświecenia, odżegnyw ał się od niej i p o m sto w ał na jej bezbożność. Był on n a swój sposób sy­ nem swojej epoki. I tak ie to ciężkie w ino pił M ickiew icz z ksiąg tego teozofa.

M yśl o n ad p rzy ro d zo n ej, m agicznej m ocy duszy ludzkiej nie znalazła w D zia­

dach, ani też nigdzie indziej u M ickiew icza ta k skrajnie wyzywającego wyrazu ja k

u S a in t-M artin a. A le zostanie o n a arty k u łem w iary M ickiew icza. I to n a d obre. N ie

4 „ M a is c h a q u e h o m m e , d ep u is la v en u e d u C h rist, p e u t, d a n s le d o n qu i lui est p ro p re, aller plus lo in q u e le C h rist” (O eu vre sp o sth u m es de M r. de S t.-M a r tin . T . t . T o u rs 1807 s. 137). Z d an ie to pochodzi z n r 1123 z b io ru m ak sy m i frag m en tó w p a m ię tn ik a rsk ic h S a in t-M a rtin a . W w ydaniu z r. 1807 ogłoszone on e zo stały w w y b o rze i w p o sta ci m o cn o o k ro jo n ej. Pełny tekst M on portrait historique et philosophique o p u b lik o w a n y d o p ie ro w naszych czasach przez R o b e rta A m a d o u (P a ris 1961).

5 O ry g in a ł tego te k s tu w raz z n a stę p u ją c y m p o nim u z a sa d n ie n ie m : „V o u s ferez les m êm es oeuvres q u e le R é p a ra te u r a faites; e t m êm e de p lu s g ra n d e s: p a rc e q u ’il n ’agissoit alo rs q u e p a r sa puissance, et p a rc e que, d ep u is q u ’il est m o n té v ers son père, vo u s p ouvez agir et p a r sa p uissance, et p a r celle de l’e s p rit” L 'H o m m e de désir, p a r le p h ilo so p h e in co n n u . T . 2. W yd. 2. M etz 1802 s. 27.

6 „ T o u t h o m m e p o u rra it et d ev rait m êm e e n fa n te r des tra d itio n s spirituelles et des écritu res saintes, p u isq u e to u t h o m m e p o u r ra it écrire d e sa su b s ta n c e ” . De ¡’Esprit des choses, par le Philosophe Inconnu. T . 2. P a ris 1800 s. 155.

7 „ L e r é p a ra te u r a ressu scité des m o rts in d iv id u els; le nouvel h om m e p o u rra ressusciter des t r i b u s en tières. Le ré p a r a te u r a calm é les flo ts d ’un lac, le n o u v el h o m m e p o u rra calm er les Ilots d e l ’océan. Le ré p a ra te u r a re n d u la viu à q u elq u es aveugles, le nouvel ho m m e p o u rra o u v rir les yeux à to u t ce qui l'en- to u rre . Le ré p a ra te u r a délivré des h o m m es d é te n u s co rp o re lle m e n t p a r les liens d e l’ennem i, le nouvel h o m m e p o u r ra ro m p re , à la fois, to u te s le ch aîn es d e to u s les h o m m es de d é sir" (L e N ouvel hom m e. Paris l’a n 4-e d e la lib erté s. 197). K sią ż k a ta w yszła a n o n im o w o i d a ta jej w y d an ia je st n iep ew n a; n a jp ra w d o ­ p o d o b n ie j u k a z a ła się o n a w r. 1792. Z ob. : M S e k r e c k a Louis-C laude de S a in t-M a rtin , le Philosophe

(5)

Z A G A D K O W Y D U C H W P R O L O G U D Z I A D Ó W C Z . I I I 223

zrozum iem y ani Dziadów części trzeciej, ani Prelekcyj, ani tow ianizm u i całej później­ szej działalności politycznej poety bez tej w iary w m agiczny spirytualizm .

Dziady pojęte zostały ja k o d ra m a t chrześcijański, ba, ja k o d ra m a t zakotw iczony

w tradycji katolickiej. W ystarczy przypom nieć, żeby tylko do tego jednego przykładu się odw ołać, ja k ą rolę n a sądzie niebiańskim sceny trzeciej odegra o d ru ch instynk­ tow nego p ro testu K o n rad a przeciw ko szarganiu im ienia M atk i Boskiej. B ardzo d a ­ leko tu jesteśm y od św iata idei S ain t-M artin a. W tradycyjnych k ateg o riach chrześci­ jań sk ich ujęty je st też i św iat d u ch ó w .8

N ic nie w skazuje na to, aby s w o ją w e r s j ę m agicznego spirytualizm u M ickie­ wicz uważał za jakiś heterodoksyjny elem ent swej w iary. Ale pisząc D ziady m usiał już być w jakiejś m ierze obznajm iony z dziełam i S a in t-M a rtin a .9 I k to wie, m oże św iadom ość, że w iara w m agiczny spirytualizm przy b ra ła w pism ach tego teozofa tak jask raw ą, ocierającą się o bluźnierstw o p o sta ć ,10 że istnieje i ta k a w ersja tej w iary, spraw iła, że D ucha, k tó reg o słow a są m anifestem jeg o m agicznego spirytualizm u, um ieścił p o eta poza Universum duchów z praw ej i z lewej, d o b ry ch i złych. Ż e należy o n d o innego w ym iaru św iata n ad p rzyrodzonego.

8 P o r. opinię B orow ego w o p arciu o stu d ia C h rzan o w sk ieg o , N iem ojew skiej i n ied o stę p n eg o m i F a l- leka. W. B o r o w y . O p o e zji M ickiew icza . T . 2. L u b lin 1958 s. 86.

9 Pierw sze św iadectw o w czytyw ania się M ickiew icza w p ism a S a in t-M a rtin a zn ajd u jem y w' liście poety d o O d y ń ca z 21 IV 1833 r. Z azn ajo m ić się z nim i m u siał w cześniej, ju ż w Rosji. M a rty n istą byl Ole- szkiewicz, a w ykłady p aryskie z 31 V i 7 VI 1842 r. św ia d czą o d o b re j o rien tacji w ro sy jsk im m arty n iz m ie . W iem y też, że w P e te rsb u rg u M ickiew icz ro z p ra w ia ł o m istycznych te o ria c h z m a rty n istą S p eran sk im (W . M i c k ie w i c z . Ż y w o t A dam a M ickiew icza . T . 1. P o z n a ń 1890 s. 367). P o r. leż stu d iu m P ig o n ia Ideje

St. M artina it> ,,Księgach narodu i p ielg rzym stw a p o lsk ie g o w : Z e p o k i M ickiew icza . Lw ów 1922, zwl.

s. 104-105; o ra z Z. S t e f a n o w s k i e j . H istorie ip ro fe c je . W a rsz a w a 1962 s. 182 n., 246. — N a ślad lek tu ry m istyków w drezdeńskiej b ib lio tece n a p ro w a d z a list p o e ty d o T ren to w sk ieg o z 9 IX 1839 r.

10 S taw ian o też p o d zn ak iem z a p y ta n ia p rzy n ależn o ść S a in t-M a rtin a d o ch rześcijańskiej tradycji m istycznej. „ N o era c ristia n o , o lo era a su m o d o ” pisał o n im zn a k o m ity h isz p ań sk i h isto ry k litera tu ry M a rce lin o M e n en d ez Pelayo w swej H istoria de los heterodoxos españoles(ui: O brascom pletas. T . 39. M a d rid 1947 s. 420). — F rie d rich Schlegel b ro n i! ch rześcija ń sk ieg o c h a ra k te ru je g o n a u k i, ale w sfo rm u ło w an iu , k tó re w yraźnie w skazuje n a to, ja k k o n tro w e rsy jn a to b yła m a te r ia : „S ein e P h ilo so p h ie n ic h t bloss eine m o- saische, so n d e m au ch eine w ah rh a ftlic h ch ristlich e ist” , pisa! w G eschichte der alten a n d neuen L iteratur (w: K ritische F rie d rich-S chlegel-A usgabe. Bd. 6. W yd. H a n s E ichner. M iinchen 1961 s. 348). — D la Jo s e p h a de M a istre byl to „le plus in stru it, le p lu s sage et le p lu s élégant des th ćo so p h es m o d e m e s” , tym niem niej w w yw odach n a tem at tego „n ajeleg an tszeg o z te o z o fó w ” m o cn o p o d k re ślo n o h etero d o k sy jn o ść jego n a u k i. (Les Soirées de Sainl-P etersbourg. P aris 1960 s. 331-333).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pole grawitacyjne w przypadku obiektu bardzo masywnego ( w porównaniu z innymi ciałami występującymi w danym układzie ) nakłada na rozpatrywaną przestrzeń ( w mechanice

To zadanie ma głęboki sens fizyczny, ale na razie proszę je potraktować jako ćwiczenie z całkowania... Rostworowski

geodetyki leżą w płaszczyźnie). Korzystając z wyników zadania 26 proszę wyliczyć kąt, o jaki zakrzywia się trajektoria fotonu w geometrii Schwarzschilda.. Korzystając z

Sygnały wysyłane przez tego obserwator tuż przed przekrocze- niem horyzontu są odbierane w nieskończoności z ogromnym redshiftem, który zachowuje się jak exp(−αt) (t jest

Napisać równania Friedmana dla pyłu z dodatnią stałą kosmologiczną i dobrać tak wartości parametrów, aby rozwiązanie było statyczne.. Pokazać, że to rozwiązanie

Prosz¦ oszacowa¢ jakiego rz¦du jest amplituda i cz¦stotliwo±¢ fali grawitacyjnej generowanej przez ukªad podwójny gwiazd neutronowych o masach rz¦du masy Sªo«ca ka»da,

Napisa¢ równania Friedmana dla pyªu z dodatni¡ staª¡ kosmologiczn¡ i dobra¢ tak warto±ci parametrów, aby rozwi¡zanie byªo statyczne.. Pokaza¢, »e to

Przyjmuj¡c ansatz ekwiwarianty prosz¦ znale¹¢ rówanie ruchu (5) i energi¦ rozwi¡zania tego rówania (7).. Prosz¦ pokaza¢, »e energia nie zmienia si¦ przy