• Nie Znaleziono Wyników

Homo communicativus 2011 Nr1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Homo communicativus 2011 Nr1"

Copied!
190
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

1(6)/2011

Homo communicativus

F i l o z o f i a – k o m u n i k a c j a – j ę z y k – k u l t u r a

POZNAŃ 2011

UNiwersytet im. AdAmA mickiewicZA w POZNANiU

iNstytUt FiLOZOFii

(3)

Redaktor naczelny: Eligiusz Lelo Z-ca redaktora naczelnego: Małgorzata Słociuk

Sekretarz redakcji: Agnieszka Kijak Rada naukowa:

Prof. zw. dr hab. Bolesław Andrzejewski (przewodniczący) Prof. zw. dr hab. Anna Pałubicka

Dr Norbert Leśniewski Dr Augustyn Surdyk Dr Agnieszka Jarzewicz Korekta Agnieszka Kijak Małgorzata Słociuk Opracowanie techniczne Eligiusz Lelo

HOMO COMMUNICATIVUS

Adres redakcji „Homo communicativus” ul. Szamarzewskiego 89c 60-569 Poznań e-mail: hc@amu.edu.pl Wydawca

Zakład Teorii i Filozofii Komunikacji ul. Szamarzewskiego 89c

60-569 Poznań Publikacja sfinansowana przez Dziekana Wydziału Nauk Społecznych UAM oraz

Instytut Filozfii UAM Wersja elektroniczna

www.hc.amu.edu.pl

(4)

SPIS TREŚCI

Wstęp od redakcji ... Tomasz PAWLiK, Kilka słów o znaczeniu w języku ... Magdalena RADEMAcHER, Hermeneutyczne kształcenie (Bildung) i edukacja demokratyczna

jako lek na bolączki współczesnego świata ...

Maciej SZLiNDER, Pojęcie dyskursu w teorii hegemonii Ernesto Laclau i Chantal Mouffe ... Wojciech PigLA, Webplemię – próba eksplikacji pojęcia ... Joanna RońDA, Ja o sobie. Wertykalno – horyzontalny wymiar miłości własnej ... Marta STAcHoWiAK, Emocje i uczucia a komunikacja ... Weronika URBAN, Wizerunek jako forma komunikacji publicznej ... Paulina PoPEK, Twórcze energie sztuki deliberatywnej ... Ulyana RyS, Efektywność komunikacji a poznanie ... Anna JARMUSZKiEWicZ, Proust: źródła inspiracji. Język, lektura, interpretacja ... Jacek KUBERA, Jak przekazać to, czego nie można powiedzieć? Przykłady komunikacji

niewerbalnej w powieści Marcela Prousta W poszukiwaniu straconego czasu ...

Ewa ZiELińSKA, Kukla, cep i ośle uszy, czyli występ błazna na królewskim dworze jako

przykład komunikatu osób o obniżonym statusie społecznym ...

Zuzanna RATAJ, Wykorzystywanie metod wywierania wpływu przez żebraków ... Aleksandra WoJciEcHoWSKA, Reklama jako perswazyjny komunikat skierowany do kobiet

(na podstawie czasopisma „Twój Styl”) ...

Katarzyna WoZiNSKA, Homo communicativus. Perspektywa prenatalna ...

5

7

13

19

27

37

45

51

59

66

75

83

91

97

103

111

(5)

Katarzyna TRAcEWicZ, Elementy komunikacji niewerbalnej w procesie edukacji ... Monika SZUFNARoWSKA, Uczeń o uczniu. Ocena równieśnicza prac pisemnych z języka

polskiego w liceum ...

Agnieszka KAźMiERcZAK, Wpływ komunikacji z personelem medycznym na doświadczanie

choroby przez pacjentów ...

Ewa JELEń, Nie ma mowy. Ma się gest. Teatr jako przestrzeń szansy na komunikację osoby

niepełnosprawnej ze społeczeństwem ...

Elżbieta PARciAK, Przekaz prawdy w komunikacji społecznej w świetle wypowiedzi Kardynała

Stefana Wyszyńskiego ...

Jan BARoN, Dialogowość prozy kaznodziejskiej (na przykładzie kazań Antoniego

Węgrzynowicza na dzień Niepokalanego Poczęcia Panny Przenaświętszej) ...

Magdalena DRZEWiEcKA, Język młodzieżowy w powieściach Hanny Ożogowskiej i Adama

Bahdaja ...

Agnieszka KiJAK, Ironia sokratejska a maksymy konwersacyjne – o różnych koncepcjach

rozmowy ...

Małgorzata SłociUK, Czas ponowoczesny – czas utowarowiony, czyli życie społeczne

odmierzane czasem ...

Eligiusz LELo, Zła (hiper)seksualność ? ...

117

125

133

141

147

155

161

169

177

183

(6)

Drodzy Czytelnicy,

niezmiernie raduje nas fakt, że po sprawnie przeprowadzonej resuscy-tacji, Homo communicativus może ponownie zacząć oddychać Waszym zainteresowaniem.

Pomysł na przywrócenie krążenia czasopismu w dużej mierze został zasilo-ny referatami uczestników konferencji pod tytułem Komunikuję się, więc jestem, która odbyła się w dniach 22 i 23 maja 2010 w Poznaniu. Większość prezento-wanych na łamach tego numeru referatów utrzymana jest w charakterze odpo-wiadającym tytułowi minionej konferencji. Znajdą tu Państwo treści dotykające zagadnień komunikacji w powiązaniu z literaturą, socjologią, mediami, religią, a także emocjonalną sferą ludzkiej egzystencji. Komunikacja ukazana została jako dziedzina wkraczająca w niemalże wszystkie sfery życia społecznego, co na-daje jej wysoką rangę w świecie życia zarówno codziennego jak i naukowego.

Kolejne numery planujemy urozmaicić tak, aby referaty o charakterze nauko-wym przeplatały się z wywiadami, esejami, recenzjami, tłumaczeniami, a także ze sprawozdaniami z wydarzeń naukowych. Przyszłych autorów już teraz infor-mujemy o możliwości publikacji w tych formach i zachęcamy do przysyłania tekstów

(7)
(8)

tomasz Pawlik

kiLkA słów O znaczeniu w jęZykU

Umiejętność posługiwania się językiem jest jedną z charakterystycznych cech człowieka, wyróżniającą go od innych istot żywych. Język nie służy jedynie do komunikowania naszych myśli innym, lecz pozwala także zrozumieć inną kul-turę, jest kluczem do jej bogactwa, poznanie komunikatów językowych oraz tzw.

językowego zaplecza (linguistic background) każdej kultury umożliwia prawidłowe rozpoznanie sensu czynności i obiektów kulturowych1. Aby jednak było to

możli-we, trzeba potrafić zrozumieć komunikaty językomożli-we, jakie odbieramy. Tylko wte-dy, kiedy wiem, co znaczy dane słowo, czy tez zdanie, mogę cokolwiek poznać. Dla przykładu, kiedy słyszę zdanie, zamknij okno, i wiem, co oznaczają poszcze-gólne słowa w nim, wiem zarazem, co powinienem zrobić. gdy jednak nie znam znaczeń poszczególnych słów, nie wiem, co znaczy całe wyrażenie, nie ma ono dla mnie wtedy żadnej treści. Ważnym elementem w zrozumieniu zdania czy też słów, jest znaczenie. Pojęcie to ściśle związane jest z semiotyką, która jest ogól-na teorią zogól-naku. Dzieje się tak ponieważ, termin zogól-naczenie odnosimy właśnie do znaków, którymi mogą być, słowa czy tez symbole. We współczesnej refleksji filozoficznej,

określenie, czym jest znaczenie, jakie jest jego miejsce w świecie rzeczy i myśli, jest sprawą ważną dla wszystkich dziedzin refleksji odwołujących się do tej kategorii. Stanowiąca dziś credo całej humanistyki teza, że świat myśli i kultury ludzkiej jest dziełem znaków i ich znaczeń, nabiera całkiem odmiennego sensu w zależności od tego, czy znaczeniom przypisuje się przedmiotowe określenie i przedmiotowa ważność, czy też traktuje się je jako swobodny wytwór umysłu2.

1 W. Burszta, Język a kultura w myśli etnologicznej. Wrocław 1986, s.33.

2 H. Buczyńska – garewicz, Znak, znaczenie, wartość: szkice o filozofii amerykańskiej. Warszawa 1975, s.18.

(9)

8

tomasz Paliwk

Termin ten wiążę się również z jednym z najważniejszych problemów semio-tyki, jakim jest relacja pomiędzy myślą a mową (językiem). Dotyczy on tego, czy, język jest warunkiem koniecznym myśli, bez którego ona w ogóle nie istnieje, czy też przeciwnie, myśl może być pomyślana poza językiem. celem niniejszej pracy jest ukazanie czytelnikowi „znaczenia” w refleksji charlesa Santandera Peirce i gottloba Frege.

Peirce uważany jest za ojca współczesnej semiotyki, ten amerykański myśli-ciel jako pierwszy zajął się całościowym ujęciem teorii znaku. Jego teoria znacze-nia i znaku ma charakter obiektywistyczny i realistyczny zarazem. Nim jednak przyjrzymy się związkom jakie zachodzą pomiędzy znakiem a znaczeniem, warto przyjrzeć się źródle z którego wypływa jego koncepcja. Jego teoria znaku wynika ze sprzeciwu wobec kartezjańskiego transcendentalizmu, Peirce

stanow-czo odrzuca kartezjańską metodę wątpienia, (czyli koncepcje szukania pewności przez wątpienie) i zastępuje je metodą analizy logicznej3. Według niego poprzez

analizę języka wraz z jego znaczeniem, można prowadzić dalszy rozwój wiedzy. Niewątpienie w to, co mnie otacza, ale analiza tego staje się metodą do osiągnię-cia pewności, teoria znaku w rozumieniu Peirce`a jest filozofią, jej zadaniem jest

rozstrzygnięcie fundamentalnych kwestii poznania i jego relacji do rzeczywistości, a nie tylko opisanie istniejących znaków. Teoria znaku jest epistemologią, jest logicz-ną analizą wiedzy, a nie tylko jedlogicz-ną z wielu nauk empirycznych4. Dla

amerykań-skiego myśliciela poznanie jest możliwe dzięki znakom. Krytykuje on także idee proste Kartezjusza. Wprowadzając rozróżnienie na poznanie bezpośrednie i po-średnie czyli takie które możliwe jest dzięki elementowi mediacyjnemu, którym jest dla niego reprezentacja. charakteryzuje się ona tym, że ze swej istoty zakłada

coś przed sobą, a także koniecznie ku czemuś innemu prowadzi. Reprezentacja nie jest nigdy ideą prostą, przeciwnie jest poznaniem, które zawsze jest określone przez poznanie poprzednie i które określa zarazem poznanie dalsze5. Z tego powodu idee

proste, które Kartezjusz traktował jako jasne i wyraźne, dla Peirce nie maja żadnej wartości. Wartość poznawczą ma tylko to, co odsyła do czegoś innego jednocze-śnie już coś zakładając. W ten sposób dochodzimy do jego koncepcji znaku.

Semiotyka w ujęciu Peirce należy rozumieć, jako triadę, czyli trójczłonową re-lacje zachodzącą w znaku. Tylko znak posiadający wszystkie elementy triady jest dla Peirce jest znakiem we właściwym sensie. W triadzie, znak jest zdefiniowany,

jako trójczłonowa relacja łącząca materialny nośnik znaczenia ( zwany także wehi-kułem lub środkiem przekazu), przedmiot oraz znaczenie (…) żaden z nich osobna znakiem być nie może, znakiem jest dopiero pewne trwałe ich powiązanie6. Dla

Peirce każda myśl jest znakiem, znak natomiast jest poznaniem, poza rzeczywi-stością nie jest, jego zdaniem, możliwe jakiekolwiek poznanie. Takie rozumienie

3 H. Buczyńska – garewicz, Semiotyka Peirce. Warszawa 1994, s.18. 4 Ibidem. s.19.

5 Ibidem. s.21.

(10)

9

kilka słów o znaczeniu w języku

poznania wiążę się z antypsychologizmem, jaki miał miejsce na przełomie dzie-więtnastego i dwudziestego wieku. Dla tego amerykańskiego filozofa,

znak lub reprezentamen jest czymś, co dla kogoś zastępuje coś innego pod pewnym względem lub ze względu na pewną własność. Przemawia on do kogoś tzn. wywo-łuje w umyśle tej osoby ekwiwalentny znak lub też znak bardziej rozwinięty. Ten znak który powstaje, nazywam interpretantem znaku pierwszego. Znak zastępuje coś, swój przedmiot nie pod wszystkimi względami, lecz ze względu na rodzaj idei, którą czasem nazywałem podstawą znaku7.

Ważnym elementem całej triady znaku jest znaczenie. Jest to element łączą-cy ze sobą znak z przedmiotem zewnętrznym, pozostanie przy dwu elementach

byłoby bowiem faktycznym zatrzymaniem się na jednym, na samym znaku, któ-ry nie odnoszony do niczego, nie wiązany ze swym przedmiotem przez dodatko-we spojrzenie, przez interpretacje go jako znaku stawałby się pojedyncza daną nie wskazującą na nic innego poza samą sobą8. Znaczenie pełni role mediacyjną

w całej koncepcji triady, jest traktowane ono prze Peirce jako interpretacje znaku. Aby jednak możliwa była owa interpretacja, potrzebny jest inny znak, do które-go można się odnieść. istnienie jedynie innektóre-go znaku nie wystarcza do pełnej interpretacji, poza nim potrzebny jest przedmiot zewnętrzny. Wymóg systemu znaków wynika z jego rozumienia myśli, które nie są odizolowane od siebie, lecz tworzą pewną ciągłość. Znaczenie, aby mogło nim być, musi zakładać istnienie systemu znaków. W znaku, niejako ze swoje natury, ukryte jest znaczenie, aby je ukazać niezbędny jest inny znak. Wedle Peirce’a, tylko znak, który można prze-łożyć na inny znak posiada znaczenie. Sam znak nie posiada żadnego znaczenia, nadaje mu je myśl z którą jest on tożsamy. Koncepcja znaczenia u Peirce’a ma charakter obiektywny, związane jest to ze sposobu rozumienia przez niego istnie-nia myśli, myśl jest dlań dziedziną idealną, lecz nie subiektywną. Jest ona światem

znaczeń, ciągiem interpretacji, określonym przez swoje własne prawa (…) Te ogólne prawa określające idealne królestwo znaczeń realizują się następnie w postaci jed-nostkowej w indywidualnych procesach myślowych9. Prowadzi to do tego, że

zna-czenia nie są czymś indywidualnie przez każdego z nas nadawane znakom czy też symbolom, lecz są z góry ustanowione. Jak widać kategoria interpretacji znaku w filozofii Peirce jest niezwykle istotna, można ją scharakteryzować w dwóch na-stępujących tezach, zgodnie z nimi, znaczenie znaku jako zjawisko należy do sfery

myśli, tkwi ono swymi korzeniami w sferze idealnej i bez niej jest niemożliwe, tylko myśl skierowana na przedmioty wytwarza znaczenie (…) znaczenie nie jest zjawi-skiem psychicznym, doznaniem indywidualnej jaźni, lecz jest tworem logicznym, całkowicie niezależnym od przebiegu procesów psychofizycznych10. Znak u Peirce

7 H. Buczyńska – garewicz, Znak, znaczenie…, s.23. 8 Ibidem, s.24.

9 Ibidem, s.33. 10 Ibidem, s.29.

(11)

10

tomasz Paliwk

podlega z jednej strony interpretacji, z drugiej sam interpretuje. Tak w skrócie można przedstawić koncepcje znaku i znaczenia u amerykańskiego filozofa.

inne rozumienie „znaczenia” prezentuje gottlobem Frege, znany filozof ana-lityczny, który obok Russela i Wittgensteina wywarł znaczący wpłynął na roz-wój tego kierunku filozoficznego. Swoje rozważania na temat „znaczenia” Frege zawarł w swoich Pismach semantycznych w rozdziale sens i znaczenie. Jego uję-cie znaczenia jak i sensu pozostaje w ścisłym związku jego rozumieniem myśli. Zatem zanim przejdę do pojęcia „znaczenie” u Fregego, naszkicuje to, czym była dla niego myśl.

Myśl wiążę się u Fregego z językiem, który służy do jej wyrażania. chcąc ją scharakteryzować można powiedzieć, że nie jest egzystencjalnie związana z

pod-miotem ( nosicielem); nie jest zindywidualizowana do określonego nosiciela; nie jest epistemicznie prywatna, lecz – by tak rzec – epistemicznie publiczna; nie jest tym, co posiadamy, lecz tym co zastajemy i odkrywamy11, do wymienionych cech

moż-na dodać, że jest omoż-na również bez czasowa. Dla takiego tworu, jakim jest myśl, Frege wprowadza trzecie królestwo, w którym występują myśli. Występuje ono obok królestwa przedmiotów zewnętrznych oraz królestwa przedstawień, myśl

nie jest ani rzeczą świata zewnętrznego, ani przedstawieniem. Trzeba uznać trzecie królestwo. To, co do niego należy jest podobne do przedstawień, o tyle, że nie jest zmysłowo postrzegalne, a do rzeczy, o tyle, że nie wymaga nosiciela12. Myśl jednak

nie może przynależeć do jednego z pozostałych królestw wyróżnionych przez Fregego, ponieważ, przedstawienia, które z jednej strony, podobnie jak myśli, nie są postrzegalne zmysłowo, to z drugiej jednak potrzebują nosiciela, którego myśl nie potrzebuje. Dzięki temu, że myśl nie wymaga nosiciela, ma ona charak-ter obiektywny, w przeciwieństwie do subiektywnych przedstawień. Natomiast w przypadku rzeczy świata zewnętrznego, to w przeciwieństwie do myśli jest on postrzegalny zmysłowo. Można powiedzieć, że różnica pomiędzy owymi króle-stwami sprowadza się do innego sposobu ujmowania obiektów pod niepodpa-dających, rzeczy świata zewnętrznego widzimy, przedstawienia mamy natomiast myśli ujmujemy lub myślimy. Mając już tak scharakteryzowaną myśl, możemy zapytać, w jaki sposób staje się dla nas uchwytna? Elementem służącym do wy-raźnego ujmowania myśli jest nasz język, język jest – jak mówi Frege – pewnym

mostem, po którym przechodzimy z tego co niezmysłowe, do tego co zmysłowe13.

Myśl przyobleka szatę językową w ten sposób stając się dla nas uchwytną.

Mając za sobą to krótkie wprowadzenie, możemy przyjrzeć się sposobowi w jaki Frege w swojej koncepcji używa terminu „znaczenie”. W rozdziale sens

i znaczenie, termin ten analizowany jest w odniesieniu do nazw jak i do zdań

oznajmujących. Podążając za myślą autora Pism semantycznych, swoja analizę, przeprowadzę w odniesieniu do nazw, aby następnie przejeść do zdań.

11 A. gut, Gottlob Frege i problemy współczesnej filozofii. Wyd.KUL. Lublin 2005. s.325. 12 g. Frege, Pisma semantyczne, tłum. B. Wolniewicz. Warszawa PWN, s.117. 13 A. gut, Gottlob Frege… .s.342.

(12)

11

kilka słów o znaczeniu w języku

Frege, analizę rozumienia „znaczenia” w odniesieniu do nazw, rozpoczyna od porównania zdań typu a = a oraz a = b. Pytanie jakie zostaje postawione na po-czątku tego rozdziału dotyczy relacji zachodzącej między członami tożsamości. Rozumowanie Fregego prowadzi do uznania, że znaki a jak i b, będąc tożsame, nie dotyczą rzeczy a jedynie jakiejś symboliki,

gdyby znak „a” różnił się od znaku „b” tylko jako przedmiot ( czyli w tym wypadku kształtem) a nie jako znak ( czyli nie swym sposobem oznaczania), to wartość po-znawcza zdania a = a byłaby w istocie taka sama jak zdania a = b, jeżeli tylko a = b jest prawdą. Różnica między nimi może się tylko pojawić tylko wtedy, gdy różnym znakom odpowiadać będą różne sposoby w jakie oznaczany przedmiot jest dany14.

Zobrazujmy to na przykładzie. Wyobraźmy sobie, że dwoje ludzi wjeżdża do Wrocławia. Jeden z północy drugi z południa. Pierwszy z nich widzi tabliczkę z napisem Breslau, drugi z napisem Vratislavia. oboje z nich wjeżdżają do jed-nego i tego samego miasta – Wrocławia. Należy mieć na uwadze, że Wrocław = Breslau = Vratislawia. Ten sam przedmiot, którym w naszym przypadku jest Wrocław, stolica Dolnego Śląska, jest oznaczany na różne sposoby. W ten sposób jasne staje się, by ze znakiem (nazwą, zwrotem, literą), wiązać prócz tego co on

oznacza i co można nazwać jego znaczeniem, także coś co nazwałbym jego sensem i w czym zawarty jest ów sposób w jaki przedmiot jest dany15. obok sensu i

zna-czenia Frege wyróżnia także przedstawienie, aby lepiej ukazać różnice pomiędzy sensem a znaczeniem. Znaczeniem nazwy u Fregego jest przedmiot, przedstawie-nie jest to obraz wewnętrzny, jaki każdy tworzy sobie indywidualprzedstawie-nie. Ten obraz jest subiektywny. Sens natomiast jest elementem wspólnym dla wielu jednostek. Aby to ukazać w jaśniejszym świetle, posłużę się metaforą Księżyca i lunety, jaką wykorzystuje sam Frege,

Ktoś patrzy na Księżyc przez lunetę. Sam księżyc przyrównuje do znaczenia; jest on przedmiotem obserwacji, a pośredniczą w niej dwa obrazy: realny, jaki szkło obiektywu wytwarza we wnętrzu lunety, oraz ten, który występuje na siatkówce obserwatora. Pierwszy obraz przyrównuję do sensu – drugi do przedstawienia, albo do wyobrażenia spostrzegawczego16.

A zatem sens jest elementem obiektywnym względem przedstawień. Znak u Fregego pełni podwójne znaczenie, z jednej strony wyrażamy za jego pomocą sens, z drugiej służy on do oznaczania, pełni funkcje znaczenia. W naszym przy-kładzie nazwy Breslau czy Vratislavia, maja swój określony sens wspólny wielu jednostkom, jak i oznaczają określony obiekt. W moim przekonaniu jedynie sens w związku z przedstawieniem, (które bez wątpienia jest subiektywne) i przed-miotem, który oznacza, można określić jako w pełni obiektywny. Przedmiot nie jest w pełni obiektywny, ponieważ ma on konotacje z przedstawieniami, jeżeli

14 g. Frege, Pisma …, s.61. 15 Ibidem, s.61.

(13)

12

tomasz Paliwk

znaczeniem znaku jest przedmiot zmysłowo postrzegalny, to przedstawienie sta-nowi pewien obraz wewnętrzny, który jest wynikiem doznanych i zapamiętanych wrażeń zmysłowych17.

Tak przedstawia się sytuacja ze „znaczeniem” na poziomie nazw. W tej czę-ści przyjrzymy się temu terminowi w kontekczę-ście całego zdania. Podstawowe pytanie brzmi czym w odniesieniu do zdania będzie znaczenie a czym jego sens? Musimy cały czas mieć na uwadze fakt, że zdanie wyraża myśl, wyni-ka to z krótkiej charakterystyki myśli, jawyni-ka przeprowadziłem powyżej. W ten sposób nasze pytanie, dotyczące sensu i znaczenia wobec zdania, możemy przeformułować na pytanie, czym jest myśl – sensem czy znaczeniem zdania oznajmującego? Uznanie myśli za znaczenie zdania doprowadzi do sytuacji, w której, jeśli w zdaniu zastąpimy jeden wyraz innym o tym samym znaczeniu,

choć o innym sensie, to nie może to wpłynąć na znaczenie zdania. Jest natomiast jest, że zmieni się myśl (…) Myśl nie może zatem być znaczeniem zdania i trze-ba ja uważać raczej za jego sens18. Powróćmy na chwilę do naszego przykładu

z nazwą Wrocław. Wyobraźmy sobie dwa zdania „ Breslau leży nad odrą” oraz „ Wratislavia leży nad odrą”. Znaczenie obu z nich pozostaje bez zmian, mimo zamiany nazwy Breslau na Wratislavia. Wyrażają one natomiast dwie różne myśli, wynika to z rozumienia przez Fregego myśli, jako czegoś stałego niezmiennego, czegoś, do czego nic nie możemy ani dodać ani odjąć. A zatem myśl jest sensem zdania. co zatem ze „znaczeniem”, czy jest ono w ogóle do czegokolwiek nam potrzebne, gdzie go szukać? Przecież, gdy chodzi tylko o sens zdania, o myśl, to

nie ma potrzeby troszczyć się o znaczenie jego składników: dla sensu zdania istot-ny jest przecież tylko sens składników, a nie ich znaczenia19. Znaczenie jest nam

potrzebne do tego, aby móc orzekać czy dane zdanie jest prawdz`iwe czy też nie. Możliwe są przecież zdania mające wyłącznie sens, bez znaczenia. Do tego typu zdań należą stwierdzenia zaczerpnięte z mitologii, na przykład: Zeus mieszkał na olimpie. Nie ulega wątpliwości, że zdanie to wyraża pewien sens, trudno nato-miast przypisać mu jakieś znaczenie, gdyż nazwie Zeus, nie przypisujemy żadne-go znaczenia. Z teżadne-go powodu Frege stosuje wobec nazw zarówno znaczenie jak i sens. Sens posiada, każda nazwa, znak, znaczenie już nie. Dzięki temu może twierdzić, że każda myśl jest sensowna. Zatem znaczeniem zdania jest jego war-tościowanie, a tym, co pcha nas wszędzie, by od sensu sięgać do znaczenia, jest

dążenie do prawdy20.

Podsumowując warto zauważyć, że zarówno u Fregego jak i Peirce`a „znacze-nie” występuje w triadzie. Analizując triady obu filozofów, można stwierdzić, że materialnym nośnikiem Peirce`a jest fregowskie przedstawienie, przedmiotowi zewnętrznemu odpowiada znaczenie Fregego, natomiast znaczeniem Peirce`a jest sens w rozumieniu Fregego.

17 Ibidem, s.64. 18 Ibidem, s.68.

19 g. Frege, Pisma… .s.69. 20 Ibidem, s.69.

(14)

magdalena rademacher

HermeNeUtycZNe ksZtAłceNie (BiLdUNg)

i edUkAcjA demOkrAtycZNA jAkO Lek NA BOLącZki

wsPółcZesNegO świAtA

Współczesny świat- świat stojący otworem przed ludźmi żądnych wrażeń, skoku adrenaliny, marzących o przygodzie, spełnieniu i zaspokojeniu swoich po-trzeb. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, iż dzisiejszy świat, ten społecz-ny, ekonomiczspołecz-ny, naturalny (przyrodniczy), nie kryje żadnych tajemnic. A jednak. W codziennym biegu, wyścigu szczurów, człowiek, kiedy już się zatrzyma, z przera-żeniem i bezradnością stwierdza, iż w ferworze pięcia się po szczeblach kariery czy za-spokajaniu swych egoistycznych, często jedynie fizycznych zachcianek, zapomniał o najważniejszym: emocjach i wartościach: o czymś, co wznosi się ponad ma-terialność i ten świat. Samotność w tłumie, zagubienie, brak autorytetów, zatra-cenie w konsumpcjonizmie, brak wsparcia i odwołania do wyższych wartości, nieumiejętność rozmawiania, słyszenie, ale nie słuchanie- niestety tak wygląda rzeczywistość.

Dlaczego tak się dzieje? gdzie odnaleźć możemy przyczynę powyższych zja-wisk? co na ten temat mówi nam socjologia? Zbyszko Melosik wspomina o tzw. przesunięciu socjalizacyjnym polegającym na utracie znaczenia tradycyjnych in-stytucji społecznych w procesie socjalizacji. Miejsce rodziny czy kościoła zajęły grupa rówieśnicza, mass media i popkultura. Dodatkowo, dorośli tracą na zna-czeniu w oczach młodych przez wzajemne kwestionowanie siebie. Z kolei grupa rówieśnicza oddziałuje na jednostki poprzez popkulturę, a mass media przez gru-pę rówieśniczą. Można powiedzieć, że jest to samonagru-pędzający się mechanizm.

(15)

14

magdalena rademacher

Można wyróżnić dwa rodzaje przyczyn przesunięcia socjalizacyjnego: a. makroprzyczny:

− globalizacja - tożsamość współczesnego młodego człowieka w znacznie mniejszym stopniu kształtowana jest przez wartości narodowe i państwo-we; w większym przez kulturę popularną i ideologię konsumpcji;

− rodzina, szkoła i kościół przekształciły się w „wieżę z kości słoniowej” owa wieża jest symbolem przestarzałości, nieaktualności i anachronizmu. b. mikroprzyczyny:

− paternalizm dorosłych - postawa pełna wyższości wobec młodego poko-lenia typu: „Ja wiem lepiej, co jest dla ciebie dobre”; często możemy spo-tkać się również z hipokryzją wśród dorosłych - głoszą idee, których sami nie przestrzegają, które lekceważą lub po prostu, których nie rozumieją. Zaobserwować możemy wykształcenie się nowego stylu życia i nowego ro-dzaju tożsamości, tzw. pop-tożsamości. obywatelowi świata przybyły nowe obowiązki. otóż, powinien być szczęśliwy za wszelką cenę. Może to osiągnąć nie tylko za pomocą ciężkiej pracy, robiąc karierę czy oddając się życiu rodzinne-mu, (choć to ostatnie, niestety, jest niedoceniane i ludzie zbyt późno przekonują się, że sukces w pojedynkę nie smakuje tak słodko), albo zażywając tabletki (tzw. farmakologizacja szczęścia), takie jak Prozac, Valium czy poddając się opera-cjom plastycznym - szybko, łatwo, bez zbędnego wysiłku. Króluje tzw. kultura instant, „natychmiastowość”. Ludzie nie mogą odkładać życia na później, a słyn-ne już powiedzenie „fast food, fast sex i fast car” na dobre wryło się w styl życia współczesnego społeczeństwa. idealny konsument nie myśli racjonalne, jego mo-tywy, pragnienia i fantazje są sprzeczne. Nie istnieje już tzw. „szok przyszłości”. Niewiele potrafi zaskoczyć współczesnego człowieka, szczególnie w dziedzinie techniki. Ludzie, szczególnie ci młodzi, nie poszukują i nie potrzebują uzasad-nień dla tego, co się zdarza; kierują się zasadą „anything goes”. oprócz kultury instant, możemy mówić o „kulturze kliknięć”, związanej oczywiście z internetem. Dzięki komputerowi i internetowi, za pomocą myszki jesteśmy wstanie kupić, zobaczyć, dowiedzieć się wszystkiego, co tylko zapragniemy. Kolejnym wytwo-rem nowoczesności jest tożsamość typu supermarket odznaczająca się brakiem autentyczności. Stanowi ona „zlepek” wszystkiego i niczego; jest wynikiem bez-refleksyjnego przyjmowania poglądów, zasad, stylów, trendów, a nawet wartości moralnych i etycznych. Nie doszukamy się w jej działaniach żadnej teleologii.

co się stało z ideałami, wartościami, religią, pytaniami egzystencjalnymi, transcendencją? Nadeszła era końca ideałów; tryumfuje codzienność, w której religia staje się towarem do sprzedania. Nie istnieją ostateczne prawdy i odpowie-dzi, wszystko staje się względne, relatywne.

(16)

15

Hermeneutyczne kształcenie (Bildung) i edukacja...

Rzeczywistość, w której człowiek żyje, jest pełna układów kopii i imitacji, dla których jedynym odniesieniem są inne kopie i imitacja. oryginały nie są już potrzebne, aby doświadczyć poczucia autentyczności. Ludzie stają się nomada-mi, włóczęgami; ciągle gdzieś zmierzają, są w ruchu, tracą poczucie czasu od-dając się konsumpcjonizmowi. Tak jak napisał Zygmunt Bauman w książce pt.

„Globalizacja”:„(...) problem naszej współczesnej cywilizacji polega na tym, że prze-stała zadawać pytania samej sobie1.

i w tym właśnie momencie na arenę wkracza filozofia, a przynajmniej wkro-czyć powinna. Uważam, że i hermeneutyka, i etyka posiadają ogromny potencjał, który odpowiednio wykorzystany pomógłby odnaleźć się niejednemu zagubione-mu człowiekowi. Poprzez zadawanie odpowiednich pytań, pobudzanie do myśle-nia, rozmowy, rozważań, poprzez stymulację, kształcenie naturalnych zdolności i kompetencji, filozofia może pomóc obudzić się współczesnemu człowiekowi z wyścigu o sukces, karierę, pieniądze i materializm. W mym krótkim wystąpie-niu chciałabym się skupić na pojęciach kształcenia (Bildung) H.-G. Gadamera i edukacji demokratycznej, która ostatnimi czasy bardzo szybko rozwija się w ramach etyki.

Jednym z głównych problemów dotykających dzisiaj ludzi jest nieumiejętność prowadzenia i brak rozmowy. osobisty kontakt zastąpiony został sms - ami, e - ma-ilami czy komunikatorami internetowymi. Ludzie przekazują sobie krótkie, zwięzłe informacje, a kiedy już dochodzi do spotkania w cztery oczy, nie potrafią podtrzy-mać rozmowy, mają problem z wyrażeniem swoich myśli, uczuć. Niejednokrotnie uważają, że lepiej jest użyć argumentu pięści niż słowa; nie umieją lub nawet nie chcą zrozumieć drugiego człowieka. Ludzie żyją tu i teraz, nie zastanawiają się co i jak ich ukształtowało. Jak wspominałam, na znaczeniu traci rodzina, szkoła, ko-ściół, tradycja, w ogóle przeszłość. gdzie jest miejsce hermeneutyki, czyli teorii rozumienia i interpretacji? Moim zdaniem hermeneutyka ma szansę stać się po-średnikiem, wychowawcą, mediatorem; może, powinna kształcić.

gadamer w swym dziele życia, Prawda i metoda, przedstawia „kształcenie” jako główne pojęcie humanistyczne. Pokazuje on jak owe słowo zmieniało swe znaczenie na przestrzeni dziejów. Pisze, iż kształcenie wiąże się najściślej z

po-jęciem kultury i oznacza przede wszystkim swoiście ludzki sposób wykształcenia naturalnych predyspozycji i zdolności człowieka2. Podkreślić należy, iż gadamer

skupia się na kształceniu w sensie estetycznym i historycznym. Kształcenie młodzieży oznacza przyswajanie jej kultury, obyczajów, tradycji społeczeństwa, w którym funkcjonuje. Z jednej strony poznaje i nabywa akceptowane przez większość zasady, wzory normy i reguły, a z drugiej strony, w pewnym momen-cie swego życia, zaczyna nad nimi reflektować. Nazwać to można inaczej wy-chowaniem i socjalizacją. Nieprzypadkowe jest zastosowanie przez gadamera pojęcia „Bildung”(nadawanie kształtu, kształtowanie siebie). W słowie tym

1 Z. Bauman, Globalizacja, Państwowy instytut Wydawniczy, Warszawa 2000, s.10. 2 H.-g..gadamer, Prawda i metoda, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2007, s. 36.

(17)

16

magdalena rademacher

bowiem, tkwi „Bild”- obraz, a „Bild” obejmuje zarazem „Nachbild”(podobizna) i „Vorbild”(wzór).

gadamer w swych rozważaniach odwołuje się do Hegla. Hegel twierdzi, iż człowiek charakteryzuje się tym, co naturalne i tym, co rozumne, duchowe. Kształcenie ma pomóc człowiekowi wznieść sięna poziom ogólności. Hegel wspomina o kształceniu praktycznym i teoretycznym. Przykładem tego pierw-szego może być praca, która dystansuje człowieka od żądzy, potrzeb osobistych, prywatnego interesu i zapewnia udział w ogólności. Kształcenie teoretyczne, wznosi jednostkę ponad bezpośrednie doświadczenie i otwiera ją na to, co inne:

„Rozpoznanie tego, co własne, w tym, co obce, zadomawianie się w tym to podstawowy ruch ducha, którego byt jest wyłącznie powrotem do siebie samego z innobytu3.”

Podążając tropem otwarcia się na to, co inne, gadamer pisze:

Mówiąc dokładniej, bardziej gruntowne studiowanie tradycji nie wystarcza, jeśli nie zostanie przygotowana wrażliwość na owo inne dzieła sztuki lub przeszłości. To właśnie ustaliliśmy za Heglem jako ogólną cechę kształcenia: utrzymywanie się w takiej otwartości na to inne, na inne, bardziej ogólne punkty widzenia4.

Kształcenie ma pomóc otworzyć się na innego, zrozumieć go, a tym samym ułatwić życie w społeczeństwie. Nie można jednak zapomnieć, iż podstawą owe-go kształcenia jest rozmowa i interpretacja.

co na ten temat powie nam edukacja demokratyczna? Również i ona odwo-łuje się m.in. do gadamera. Podkreśla, iż wzajemne rozumienie nie oznacza, że rozumiejąc innego porzuca się własne stanowisko i przyjmuje cudze.

idea edukacji demokratycznej obejmuje swym zasięgiem (...) kompetencję komuni-kowania się z innymi, kompetencję otwierającą nas- zgodnie z istotową charaktery-styką człowieka jako dokonującego interpretacji siebie, innych oraz świata poprzez i w kooperatywnej komunikacji z innymi - na możliwość wspólnego kształtowania świata oraz naszej w nim egzystencji5.

oznacza to, iż edukacja demokratyczna rozwija podstawowe zdolności i kompetencje, które posiada każdy człowiek, a które nie zawsze są odpowiednio ukształtowane czy wykorzystane. Ludzie nie potrafią poradzić sobie w życiu, gdyż nie doskonalą swoich kompetencji demokratycznych, w tym kompetencji moral-nego sądzenia i decydowania. Ćwicząc od najmłodszych lat, owe kompetencje i zdolności, można nauczyć młodych ludzi inteligentnie i bez zbędnych emocji dyskutować i argumentować. Dodatkowo edukacja demokratyczna daje również szansę na rozwój ludziom dorosłym, a nawet posiada funkcję terapeutyczną. Mam tutaj na myśli tzw. dyskusję konstancką, która może być wykorzystana jako

3 Ibidem, s. 41.

4 H.-g. gadamer, op. cit., s.45.

5 K.M. cern, Demokracja jako forma życia w XXI wieku, [w:] Edukacja demokratyczna, pod red. K.M. cern, P.W. Juchacza, E. Nowak, Wydawnictwo Naukowe iF UAM w Poznaniu, Poznań 2009, s.68.

(18)

17

Hermeneutyczne kształcenie (Bildung) i edukacja...

metoda edukacyjna w grupach wysokiego ryzyka (np. więźniowie, wychowanko-wie domu poprawczego, alkoholicy).

Autorem tej metody jest georg Lind, badacz i wykładowca na Uniwersytecie w Konstancji, gdzie kierował katedrą psychologii demokracji, psychologii rozwo-ju moralnego i psychologii edukacji. Wcześniej był wielokrotnym wykładowcą na uniwersytetach w chicago, Berlinie i Monterrey. Lind bazuje na osiągnięciach Jeana Piageta i Lawrence’a Kohlberga. celem konstanckiej metody dyskusji nad dylematami (KMDD) jest wzmocnienie kompetencji moralno-demokratycznych i umiejętności rozstrzygania konfliktów i sporów między odmiennymi stanowi-skami bez użycia przemocy, a na drodze refleksji i racjonalnej dyskusji z innymi ludźmi. Metodę ową można stosować w grupach min.18-20osobowych, nato-miast wiek nie odgrywa znaczącej roli; ważne aby dylemat był dostosowany do rozwoju danych osób.

W artykule Dyskusja konstancka jako metoda edukacyjna w grupach

wysokie-go ryzyka Lind pisze, iż moralność rozumieć możemy jako ideał i jako

kompe-tencję. ideały moralne i wyznawane wartości nie są wystarczającym warunkiem działania moralnego. Należy posiadać jeszcze zdolności (capacities), które po-zwolą nam działać zgodnie z owymi ideałami. KMDD opiera się na 3 prawach psychologicznych. Pierwsze, to tzw. konstruktywizm, czyli uczenie od wewnątrz. człowiek samodzielnie i aktywnie przyswaja bądź konstruuje świat. Uczestnicy dyskusji muszą mieć podobne pojęcie moralności i jej poczucie; muszą także rozumieć, jaki jest cel dyskusji, a przedstawiony dylemat nie może być dla nich zbyt trudny do pojęcia. Zauważają oni, że różni ludzie inaczej interpretują dany problem, niektórzy w ogóle go nie dostrzegają, choć „zaplecze”, background mają taki sam. Drugie prawo, to tzw. regulacja afektywna - pobudzenie emocjonalne podczas dyskusji powinno utrzymywać się na bezpiecznym poziomie, aby nikogo za bardzo nie ośmielić, ale też i nie zanudzić. i trzecie prawo, to przeżycie demo-kratyczno - moralne.

Podczas dyskusji, którą przeprowadzać można w klasach szkolnych, nauczyciel jest bierny. Nie odzywa się, ale nie opuszcza sali. Podczas dyskusji obowiązują regu-ły: respektu, zakazu personalnej krytyki bądź pochwały i tzw. ping-ponga (osoba, która zabiera głos wybiera kolejnego mówcę z przeciwnej grupy). Nie powinno się także zapominać o szacunku, uznaniu i uwadze. Jaka jest skuteczność owej meto-dy? Wg przeprowadzonych badań, uczestnicy częściej gotowi są pomagać innym, lepiej radzą sobie z nowo nabytą wiedzą, szybciej się uczą, przestrzegają zasad życia społecznego, szybciej rozwiązują problemy moralne, (kto w odpowiednio krótkim czasie nie potrafi racjonalnie rozwiązać problemu, ten łatwo popada w zdenerwowanie i desperację). coraz częściej KMDD stosowana jest w resocjaliza-cji. W Niemczech przeprowadzano dyskusje konstancie, m.in. w zakładzie karnym Moabit w Berlinie. Dzięki rozmowie, wysłuchaniu drugiej osoby, argumentowa-niu na rzecz swojego stanowiska, ludzie na zakręcie życiowym, lepiej rozumieją postępowanie innych. Poznają również zasady, wartości, reguły, które obowiązują

(19)

18

magdalena rademacher

w społeczeństwie, a które oni, więźniowie, a wcześniej tzw. trudna młodzież, łamali.

Dialog jest podstawą, dzięki której jesteśmy w stanie zdrowo i normalnie funk-cjonować. gadamer mówił o kształceniu, ale wspominał także o filozofii praktycz-nej i w ogóle o miejscu filozofii w dzisiejszych czasach. Aby choć trochę pomóc, zabrzmi to patetycznie, ludzkości, winniśmy spoglądać nie tylko na dzieci (kształ-cenie, edukacja demokratyczna), ale i na dorosłych (KMDD, resocjalizacja). Każdy bowiem zasługuje na drugą szansę, a jedynie poprzez rozmowę, rozumie-nie i interpretację możemy na nowo dostrzec i poznać wartości i zasady moralne. W czasach nastawionych na konsumpcjonizm, egoistyczny indywidualizm, gdzie brakuje wyższych wartości, a znaczenie mają dla nas nie zawsze odpo-wiednie osoby, filozof winien wyjść do ludzi i pobudzić ich do myślenia, refleksji i dyskusji.

Zdanie idealnie kończące me wywody, pochodzi z książki pt. Gadamer pióra Andrzeja Przyłębskiego:

W dobie radykalnego zwątpienia czy też zakwestionowania wzorców kultu-ry zachodniej (...) przed filozoficzną hermeneutyką staje jeszcze jedno ważne zadanie praktyczno - etyczne. Wynika ono z rangi, której nabrało w naszych czasach pojęcie interpretacji. Jeśli przyjmiemy, iż „wszystko jest interpretacją”, to zadaniem filozofii hermeneutycznej jest odsłonięcie tego twierdzenia, także w wymiarze etycznym i politycznym6.

(20)

maciej szlinder

POjęcie dyskUrsU w teOrii HegemONii erNestO

LAcLAU i cHANtAL mOUFFe

Na wstępie chciałbym wyjaśnić dlaczego traktuję obu myślicieli łącznie. otóż czynię tak dlatego, że za najważniejszą pracę w dorobku zarówno Ernesto Laclau jak i chantal Mouffe uważam pracę Hegemonia i socjalistyczna strategia1 z 1985 roku. Później każdy z tej pary poszedł swoją intelektualną drogą, jednak wydaje mi się, że głównie rozwijali oni zawarte w tej kluczowej pracy idee, w różnych kierunkach uzupełniając obraz całości. Dlatego też można z powodzeniem połą-czyć ze sobą także późniejsze fragmenty twórczości belgijskiej politolożki i argen-tyńskiego filozofa.

głównym ich celem była rewizja marksizmu, a szczególnie odrzucenie jego deterministycznych, redukcjonistycznych i esencjalistycznych elementów. Stąd też orientacja teoretyczna, jaką przyjęli może być nazywana postmarksizmem w podwójnym znaczeniu. Z jednej strony z podkreśleniem rdzenia marksizm (postmarksizm), wskazującym na główną tradycję teoretyczną, w której wyrośli, a z drugiej strony zaznaczając przedrostek post (postmarksizm), sugerujący prze-kroczenie tej tradycji.

Należy na początku oczywiście zapytać: po co odrzucać determinizm, re-dukcjonizm i esencjalizm charakterystyczny szczególnie dla marksizmu ii Międzynarodówki (z jej przedstawicielami takich jak Karol Kautsky, Jerzy Plechanow i in.)? Laclau i Mouffe wskazują tutaj na wyraźnie widoczny w połowie dwudziestego wieku kryzys, zarówno w aspekcie teoretycznym, jak i praktycz-nym, jaki dotknął socjalizm opierający się na trzech elementach: ontologicznym

1 E. Laclau, ch. Mouffe, Hegemonia i socjalistyczna strategia. Przyczynek do projektu radykalnej polityki

demokratycznej, tłum. S. Królak, Wydawnictwo Naukowe Dolnośląskiej Szkoły Wyższej Edukacji TWP,

(21)

20

maciej szlinder

uprzywilejowaniu klasy robotniczej, decydującym znaczeniu Rewolucji oraz ujednoliconej i idealnie jednorodnej woli zbiorowej2.

Pierwszy z tych elementów – koncentracja na roli proletariatu - okazał się nieadekwatny z dwóch punktów widzenia. Po pierwsze, przemiany kapita-lizmu doprowadziły do znacznej dyferencjacji pozycji względem własności środków produkcji. Po drugie zaś, i co ważniejsze na istotności zyskały w dru-giej połowie dwudziestego wieku walki polityczne tworzące się wokół innych antagonizmów niż podział klasowy. Najlepszymi przykładami tychże są dzia-łania ruchów ekologicznych, feministycznych, walki narodowowyzwoleńcze w koloniach, walki z heteronormatywnym modelem seksualności. ograniczenie politycznego podmiotu przemian do klasycznie rozumianej klasy robotniczej w tej sytuacji musiało być nieskuteczne.

oczekiwanie ortodoksyjnego marksizmu na nieuchronny upadek systemu ka-pitalistycznego w wyniku rewolucji proletariackiej wytwarzało postawy bierności i tym samym było w swojej istocie na wskroś konserwatywne. Z jednej strony wiara w dziejową konieczność przynoszącą wyzwolenie od wyzysku spajała kla-sę robotniczą, z drugiej jednak wyraźnie ograniczała zdolności mobilizacyjne oraz gotowość do podejmowania ryzyka w imię celu, który i tak musiał zostać osiągnięty.

Wraz z leninowskim mechanizmem reprezentacji, w którym to partia jako depozytariuszka adekwatnej wiedzy najlepiej rozpoznawała interes klasy robot-niczej, wystąpiło niebezpieczeństwo zjawiska substytucjonizmu. Pomijając nawet wyraźnie niedemokratyczny charakter tego mechanizmu, historia pokazała jak łatwo można kontynuować ruch zastępowania – nic w tym ujęciu nie powstrzy-muje przed zastąpieniem partii przez przywódcę, analogicznym do wcześniej-szego podstawienia partii za proletariat. Stalinowski kult jednostki może być postrzegany jako bezpośrednia konsekwencja przyzwolenia na ten ruch.

Zdaniem Laclau i Mouffe marksistowski esencjalizm doprowadził z jednej strony do totalitaryzmu ZSRR, a z drugiej uczynił zachodnią lewicę politycznie nieskuteczną. Stanowisko obojga autorów jest wyraźnie anty-esencjalistyczne. Nie ma dla nich żadnej koniecznej relacji między „bytem społecznym” a świa-domością. Tożsamości polityczne nie są natomiast uprzednio konstytuowane na poziomie ekonomicznym, ale są konstruowane przez hegemoniczne dyskursy.

W tym momencie niezbędne jest wyjaśnienie tego, czym jest hegemonia i jak omawiani autorzy rozumieją kluczowe dla tej pracy pojecie dyskursu. Pozwolę sobie zacząć od tego drugiego. Dyskurs pojmowany jest tutaj bardzo szeroko, oznacza nie tylko sferę mowy lub pisma, ale „każdy zespół elementów, w któ-rym konstytutywną rolę odgrywają relacje”3. Dyskursy to „publicznie dostępne, z natury rzeczy niekompletne ramy znaczeniowe, dzięki którym może się toczyć

2 Ibidem, s. 3-4.

3 E. Laclau, Rozum populistyczny, tłum. zespół pod kierownictwem Tomasza Szkudlarka, Wydawnictwo Naukowe Dolnośląskiej Szkoły Wyższej Edukacji TWP, Wrocław 2009, s. 63.

(22)

21

Pojęcie dyskursu w teorii hegemonii ernesto Laclau i chantal mouffe

życie społeczne”4. Dyskurs jest też „podstawowym obszarem budowania obiek-tywności jako takiej.”5 odrzuca się tu występujące jeszcze u Foucaulta rozróż-nienie na praktyki dyskursywne i niedyskursywne. Każdy przedmiot jest wszak konstytuowany jako przedmiot dyskursu, tzn. „żaden przedmiot nie jest dany poza wszelkimi dyskursywnymi warunkami jego pojawienia się”6. oznacza to, że, jak ujmuje to Lotar Rasiński, „sfera pozadyskursywna jest pozbawiona formy i leży poza zasięgiem naszej zdolności pojmowania, gdyż granicę owej zdolności całkowicie określa język”7.

W de Saussure’owskiej koncepcji języka nie istnieją pozytywne pojęcia, lecz jedynie różnice – „coś jest tym, czym jest jedynie przez relacje różnicowania w stosunku do czegoś innego”8. Laclau i Mouffe także uznają, że znaczenie

przy-pisywane przedmiotom i działaniom kształtuje się w ramach systemów skła-dających się ze znaczących różnic. i tak np. las może być zarówno przeszkodą, źródłem opału jak i dziedzictwem przyrody, płód natomiast w dyskursie katolic-kim to święte życie nienarodzone, a w dyskursie feministycznym (przynajmniej do pewnego momentu rozwoju) część kobiecego ciała, którym ma ona prawo rozporządzać. co ważne, Laclau rozszerza cechy właściwe językowi na całą rze-czywistość społeczną co umożliwia mu wykorzystywanie figur retorycznych jako kategorii opisu zjawisk społecznych. Do tej propozycji wrócę jeszcze w dalszej części tego artykułu, gdzie przybliżę ją w sposób trochę bardziej szczegółowy.

Żadne znaczenia nie mogą być raz na zawsze ustalone, są one z natury nie-stabilne. Dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze, wszystkie znaczenia są kształtowane w języku w opozycji do innych znaczeń, które same są niestabil-ne, odkąd nie istnieje żadne „centrum” nadające znaczenie. Po drugie zaś, każ-de dążenie jednostki do sensu i tożsamości, by zrekompensować fundamentalny „brak”, potencjalnie nie ma końca. Próbą zatamowania swobodnego przepływu różnic jest każdy dyskurs. Wykorzystuje do tego punkty węzłowe, które częścio-wo stabilizują znaczenie.

Zdaniem Laclau i Mouffe każda praktyka społeczna jest powiązaniem, a to oznacza, że ustanawia relację między elementami, tak, że w obrębie tej prakty-ki, tożsamości tychże elementów zostają przekształcone9. innymi słowy, różne elementy nieobjęte danym dyskursem zostają weń włączone i przekształcone w momenty tego dyskursu, zmieniając tym samym swoją tożsamość. Widzimy więc wyraźnie, że każdy dyskurs jest rezultatem praktyki wiązania, a jego granicą jest „zewnętrze” konstytuowane przez inne dyskursy.

4 D. Howarth, Dyskurs, tłum. A. gąsior-Niemiec, oficyna Naukowa, Warszawa 2008, s. 162. 5 E. Laclau, Rozum..., op. cit., s. 63.

6 E. Laclau, ch. Mouffe, op. cit., s. 113.

7 L. Rasiński, Polityka i dyskurs. Teoria hegemonii Ernesto Laclau , w: K. Abriszewski , M. N. Jakubowski, A. Szahaj (red.), Indywidualizm, wspólnotowość, polityka, Wydawnictwo Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2002, s. 219.

8 E. Laclau, Rozum..., op. cit., s. 64. 9 E. Laclau, ch. Mouffe, op. cit., s. 111.

(23)

22

maciej szlinder

W tym miejscu możliwe jest już określenie najważniejszej kategorii, będącej osią rozważań opisywanych myślicieli – kategorii hegemonii. Projekty hegemo-niczne mają za zadanie wiązanie w całość różnych wątków dyskursu, a ich celem jest zdominowanie struktury pola dostępnych znaczeń. W ten sposób projek-ty te dążą „do wyznaczenia parametrów, w ramach których będzie się formować tożsamość różnych przedmiotów i praktyk”10. Hegemonię można zatem określić

jako „typ relacji politycznej, za pomocą którego pewna partykularność przyjmuje reprezentację (niemożliwej) uniwersalności całkowicie z nią nieporównywalne-j”11. innymi słowy hegemonia to operacja przechwytywania przez partykularność

funkcji reprezentowania nieuchwytnej całości. Mamy tu więc do czynienia z figu-rą „pustego znaczącego”. Do tego pojęcia nawiążę w dalszej części tej pracy.

Dyskursy możemy już teraz określić jako trwałe, hegemonicznie skonstru-owane, pozornie „obiektywne” i „konieczne” zespoły praktyk społecznych i wytworzonych tożsamości. Żaden z nich nie jest w stanie związać wszystkich elementów pola dyskursywności. Zawsze są „elementy w opozycji do których jest on konstytuowany (...) by móc się ukonstytuować dyskurs potrzebuje tzw. „kon-stytutywnego zewnętrza”12.

Niezbywalnym elementem każdego społeczeństwa umożliwiającym prakty-ki hegemoniczne jest antagonizm. „Konflikty społeczne wybuchają, gdy aktorzy społeczni, nie będąc w stanie określić swojej tożsamości, konstruują wroga, na którego przerzucają odpowiedzialność za ten stan rzeczy”13. Antagonizm

wystę-puje wtedy, gdy „obecność Innego uniemożliwia mi bycie w pełni sobą”14.

Walka o hegemonię odbywa się dzięki podstawowej grze świata społeczne-go, jaką jest gra między logiką ekwiwalencji (równoważności) i logiką różnicy. Logika ekwiwalencji powoduje, że „tożsamość poszczególnych podmiotów roz-pływa się w dyskursie w momencie ukonstytuowania się tożsamości negatywnej, postrzeganej jako zagrożenie wspólne dla wszystkich”15 elementów. „Skutkiem

działania logiki równoważności jest paradygmatyczny podział przestrzeni spo-łecznej (...) wokół dwóch antagonistycznych biegunów”16.

Przykładem może być tutaj szereg żądań formułowanych przez przedstawicieli „Solidarności”17 (np. żądania legalizacji związków zawodowych, wolności słowa, podniesienia płac, poprawy warunków pracy itd.) w trakcie strajków w sierpniu 1980 r. Wszystkie te żądania stają się równoważne i negatywne względem elementu

10 D. Howarth, op. cit., s. 159.

11 E. Laclau, Demokracja i kwestia władzy, tłum. M. Kropiwnicki, w: L. Rasiński (red.), Język, dyskurs,

społeczeństwo. Zwrot lingwistyczny w filozofii społecznej, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2009,

s. 337.

12 D. Howarth, op. cit., s. 161. 13 Ibidem, s. 163.

14 E. Laclau, ch. Mouffe, op. cit., s. 135. 15 D. Howarth, op. cit., s. 166. 16 Ibidem, s. 166-167.

17 Przykład „Solidarności” w kontekście pojęcia pustego znaczącego przywołują także Paweł Dybel i Szymon Wróbel w książce Granice polityczności, choć czynią to w trochę inny sposób. Por.: P. Dybel, Sz. Wróbel, Granice polityczności. Od polityki emancypacji do polityki życia, Aletheia, Warszawa 2008, s. 403-404.

(24)

23

Pojęcie dyskursu w teorii hegemonii ernesto Laclau i chantal mouffe

dominującego (w tym wypadku PZPR). Jednak, aby ruch ten był naprawdę istot-ny politycznie niezbędne jest, by jedno z żądań stało się reprezentantem całości i nadało nazwę całemu ruchowi. Warto zauważyć, że nazwa poprzedza tutaj poja-wienie się tożsamości. co więcej, nazwa ta, by objąć cały ruch musi być pozbawio-na swoich referencji – stać się pustym zpozbawio-naczącym. i tak zpozbawio-naczące „Solidarność” w latach PRL-u stało się synonimem wszelkiego rodzaju postaw opozycyjnych wo-bec władzy komunistycznej. To puste znaczące jednoczyło niezwykle różne żądania i różne tożsamości, a samo było wypełniane bardzo zróżnicowanymi treściami co było najlepiej widoczne już w iii RP (wystarczy zwrócić uwagę na skrajnie różne wizje pozytywne prezentowane po ‚89 przez dawnych opozycjonistów od Antoniego Macierewicza po Karola Modzelewskiego). Walka polityczna zawsze potrzebuje pustego znaczącego - później takimi hasłami były np. praworządne państwo czy cud gospodarczy. Projekt hegemoniczny PiS koncentrował się po aferze Rywina na praworządnym państwie i idei iV RP w opozycji do rządzącego do tej pory i utożsamionego przez media z korupcją SLD. Po z kolei w 2007 r. jed-noczyło ludzi jako anty-PiS pod hasłami spokoju i normalności. Na marginesie należy zauważyć, że pojęcie pustego znaczącego, które ma oczywiście Lacanowski rodowód, nie pojawia się w Hegemonii i socjalistycznej strategii, ale staje się ważne w późniejszych pracach Laclau (Emancypacje, Rozum Populistyczny).

Przeciwstawną logiką w stosunku do logiki ekwiwalencji jest logika różnicy. opiera się ona na różnicowaniu poszczególnych żądań i traktowaniu ich „jako odrębnych problemów rozwiązywanych w trybie administracyjnym”18. W

skró-cie można powiedzieć, że logika równoważności upraszcza przestrzeń polityczną, a logika różnicy ją poszerza i komplikuje.

Na chwilę w tym momencie chciałbym wrócić do kwestii retoryki. Dzięki porzuceniu dychotomii myśl-rzeczywistość i założeniu analogii języka i spo-łeczeństwa teoria Laclau i Mouffe poszerza pole kategorii opisu zjawisk i procesów społecznych. Mam tutaj na myśli szczególnie przydatne katego-rie zaczerpnięte z klasycznej retoryki, (która co ciekawe jest nazywana przez Laclau „anatomią świata ideologicznego”19). Te retoryczne kategorie to: me-tafora, metonimia, katachreza czy synekdocha. Pierwsza z nich, która „usta-nawia relację substytucji między pojęciami na zasadzie analogii”20 odpowiada budowaniu łańcucha ekwiwalencji. W konfrontacji z konstytutywnym zewnę-trzem elementy łańcucha są względem siebie równoważne, a więc analogiczne, praktyka hegemoniczna odpowiada zatem metaforycznemu przegrupowaniu. Katachreza z kolei, która jest figuralnym określeniem, które nie może być za-stąpione przez literalne, (czyli np. noga krzesła; ucho filiżanki, oczko w poń-czosze), jest rozszerzona na cały obszar doświadczenia językowego. Wynika to z faktu, że „każde zniekształcenie znaczenia ma źródło w potrzebie wyrażenia

18 T. Szkudlarek, Puste, płynne, zepsute i wieloznaczne, [w:] E. Laclau, Rozum..., op. cit., s. Xi. 19 E. Laclau, Rozum..., op. cit., s. 16.

(25)

24

maciej szlinder

czegoś, czemu brakuje literalnego odpowiednika.”21 Jeżeli przyjrzymy się poję-ciu pustego znaczącego, które również „wyrasta z potrzeby jednocześnie ko-niecznego i niemożliwego nazwania przedmiotu”22, to proces hegemonii okaże się katachretyczny właśnie. oczywiście rola synekdochy, (która jest pars pro

toto; częścią reprezentującą całość np. jeżący się włos na głowie, witać kogoś

w skromnych progach) oddaje idealnie charakter pustego znaczącego.

Warto w tym miejscu zarysować pojęciową różnicę między polityką a po-litycznością (inaczej tym, co polityczne) zaproponowaną przez omawianych autorów. To, co polityczne to  wymiar konstytutywnego dla społeczeństwa an-tagonizmu. Polityka z kolei to, jak ujmuje to Szymon Wróbel, „zestaw praktyk i instytucji, których celem jest organizowanie ludzkiej egzystencji w warunkach konfliktowości wynikającej z tego, co polityczne”23. cytując Mouffe: „Polityką jest

już sama działalność, poprzez którą tworzą się stosunki społeczne (będące wyni-kiem stosunku sił pomiędzy podmiotami antagonistycznymi), dlatego oczywiste staje się to, że wszystko w społeczeństwie jest polityczne”24.

Jaki konkretny projekt polityczny proponują nam zatem Laclau i Mouffe? celem lewicowego projektu hegemonicznego jest, by płynne znaczące „wolności” i „równości” „ustabilizowały się w obrębie dyskursu demokratycznego, w opo-zycji do znaczeń, którymi operuje prawica, ponieważ efektem jej działania jest rozdzielenie wolności i demokracji, a tym samym przyzwolenie na nierówność i podtrzymywanie społecznych hierarchii”25. Zadaniem lewicy jest zatem pogłę-bienie i rozwinięcie ideologii liberalno-demokratycznej ku radykalnej i plurali-stycznej demokracji. oznacza to, że należy:

1. umiejscowić się „całkowicie w polu demokratycznej rewolucji i przedłu-żać łańcuchy równoważności między rozmaitymi walkami przeciwko uciskowi”26;

2. tworzyć prawa jednostkowe nie abstrakcyjnie, ale w kontekście stosun-ków społecznych;

3. zakwestionować przekonanie o istnieniu naturalnej domeny prywatności;

21 Ibidem, s. 66. 22 Ibidem, s. 67.

23 P. Dybel, Sz. Wróbel, op. cit., s. 124.

24 ch. Mouffe, Hegemony ant the Internal State in Gramsci: Towards a New Concept of Politics, [w:]Silver linings, pod red. g. Bridges i R. Brunt Verso, London 1981, s. 185, cyt za: S. Tormey, J. Townshend,

Od teorii krytycznej do postmarksizmu, tłum. g. Maryniec, K. Skarbek, K. Szumlewicz, Wydawnictwo

Naukowe PWN, Warszawa 2010, s. 98.

25 S. Tormey, J. Townshend, op. cit., s. 105. oczywiście te dwa przykłady nie są jedynymi istotnymi znaczącymi powiązanymi w hegemonii neokonserwatywnej – przykładem powiązania innego kluczowego znaczącego, mianowicie „wspólnoty” w opozycji do państwa i w połączeniu z partykularyzmem narodowym i/lub religijnym zająłem się analizując szczegółowo dyskurs najważniejszych dzienników w Polsce w pierwszej dekadzie XXi wieku. Zob. M. Szlinder, Pojęcie wspólnoty w dyskursie Gazety Wyborczej i Rzeczpospolitej

w latach 1999-2009, „Praktyka Teoretyczna”, nr 1, s. 5-26, http://www.praktykateoretyczna.pl/Szlinder.pdf,

[dostęp: 30 marca 2010 ].

(26)

25

Pojęcie dyskursu w teorii hegemonii ernesto Laclau i chantal mouffe

4. mając świadomość potrzeby utopii będącej warunkiem radykalnej wy-obraźni, dzięki której możliwe jest uchronienie się przed pozbawionym projektu, pozytywistycznym pragmatyzmem reformistów, unikać jedno-cześnie drugiej skrajności – „totalitarnego mitu idealnego Miasta”27, 5. „dążyć do zinstytucjonalizowania momentu radykalnego napięcia,

otwar-tości, momentu decydującego o zasadniczo niepełnym i nietrwałym cha-rakterze tego, co społeczne”28.

Na zakończenie chciałem tylko wyjaśnić, dlaczego uznaję tę właśnie perspek-tywę za ważną. otóż uważam, że Laclau i Mouffe, poza tym, że proponują cie-kawy, oryginalny język opisu zjawisk społecznych, to ich teoria, opisując ciągłe walki o hegemonię oraz podkreślając wagę działania politycznego, posiada, moim zdaniem, duży potencjał mobilizujący w przeciwieństwie do często odwrotnego wpływu innych współczesnych teoretyków postmarksistowskich takich jak Slavoj Žižek29 czy Jürgen Habermas30.

27 Ibidem, s. 200. 28 Ibidem.

29 Polemika Laclau z Żiżkiem – patrz: E. Laclau, Rozum..., op. cit., s. 197-203.

30 Dyskusja Mouffe z teorią Habermasa – patrz: ch. Mouffe, Paradoks demokracji, tłum. W. Jach, M. Kamińska, A. orzechowski, Wydawnictwo Naukowe Dolnośląskiej Szkoły Wyższej Edukacji TWP, Wrocław 2005 oraz ch. Mouffe, Polityczność, tłum. J. Erbel, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2008.

(27)
(28)

wojciech Pigla

weBPLemię – PróBA eksPLikAcji POjęciA

Wprowadzenie

W refleksji badaczy współczesnego społeczeństwa globalnego, a także u po-dejmujących związaną z nim tematykę teoretyków, dostrzec można dwa od-mienne od siebie podejścia do problemu konstrukcji tożsamości indywidualnej. Pierwsza grupa naukowców zwraca uwagę na postępującą indywidualizację życia społecznego i zdeterminowane przez nią sposoby definiowania tożsamości przez jednostki. Drugi typ myślenia koncentruje się na akcentowaniu rosnącej roli wspólnotowości w życiu społecznym, która pociąga za sobą określone, odmienne od zindywidualizowanych, sposoby budowania tożsamości.

W poprzednim numerze Pretekstów1 podjąłem kwestię indywidualizacji.

obecnie mam zamiar skoncentrować się na problemie konstrukcji tożsamości jednostkowej. głównym obiektem mojego zainteresowania będzie stanowisko Michela Maffesoliego, będącego zwolennikiem opcji wspólnotowej, jednak pre-zentację poglądów tego autora poprzedzę wzmianką o dwóch reprezentantach opcji przeciwnej – Manuelu castellsie i Zygmuncie Baumanie. To swoiste po-równanie stanowiło będzie punkt wyjścia dla prezentacji mojej własnej kon-cepcji, powstałej podczas pisania pracy magisterskiej z zakresu socjologii pod kierunkiem prof. dra hab. Marka Krajewskiego. Koncepcję tę stanowi propozycja wprowadzenia do języka nauk społecznych nowego pojęcia – webplemię – o któ-rym dalej.

1 W. Pigla, Jednostka we współczesnym świecie – kwestia indywidualizacji, [w:] „Preteksty” nr 10/2010, Wydawnictwo iF UAM, Poznań 2010.

(29)

28

wojciech Pigla

Konstrukcja zindywidualizowanej tożsamości – Castells i Bauman

Wspominałem już, że kwestią indywidualizacji zająłem się w innym tekście. W dużym skrócie, termin ten oznacza postępujący od czasów rewolucji przemy-słowej proces rozluźniania czy nawet zrywania więzi społecznych, zastępowa-nia tradycyjnych wspólnot, takich, jak rodzina czy plemię, przez zatomizowane społeczeństwa masowe oraz wyobcowywania jednostek, zmuszonych do samo-dzielnego poszukiwania sensu swojego życia. W świecie globalnych przepływów

bogactwa, władzy i obrazów poszukiwanie tożsamości, zbiorowej lub indywidual-nej, przypisanej lub konstruowaindywidual-nej, staje się fundamentalnym źródłem społecznego sensu2. owe poszukiwania mają różny przebieg, a ich rezultatem są odmienne

sposoby bycia we współczesnym świecie.

Specyficzny sposób radzenia sobie ze zindywidualizowaną rzeczywisto-ścią społeczną widzi Manuel castells. Sądzi on, że w dzisiejszym świecie, (…)

świecie niekontrolowanej, zagmatwanej zmiany ludzie grupują się zwykle wo-kół najbardziej podstawowych tożsamości: religijnych, etnicznych, terytorialnych, narodowych3. Kwestii tożsamości poświęcił on cały drugi tom swojej trylogii: Wiek informacji. Pod pojęciem tym autor rozumie „proces konstruowania

sen-su na podstawie pewnego atrybutu kulturowego, (…) któremu (…) przyznaje się pierwszeństwo przed innymi źródłami sensu”4. Sens zaś definiuje castells jako

„dokonywaną przez aktora społecznego symboliczną identyfikację celów jego/jej działania”5. Stawia również tezę, że w społeczeństwie sieci dla większości aktorów

społecznych sens zorganizowany jest wokół tożsamości podstawowej, która sama podtrzymuje się w czasie i przestrzeni. Sens taki może być więc konstruowany jako odpowiedź jednostek na fragmentację życia społecznego w dobie globaliza-cji, jako forma niezgody na tę ostatnią. Za przykłady służą mu organizacje femi-nistyczne, meksykański ruch Zapatystów, ruchy ekologiczne czy japońska sekta Aum Shinrikyo, wszystkie dążące do skonstruowania i podtrzymania własnej tożsamości w oparciu o prymarne wartości, istotne dla ich członków, a zagrożone przez procesy mające miejsce w globalnym społeczeństwie sieci (paradoksalnym wydaje się w tej sytuacji fakt, że wpływ i zasięg oddziaływania owych ruchów za-wdzięczają one w istocie obecności w światowych sieciach telekomunikacyjnych oraz możliwości porozumiewania się za ich pomocą).

Nie jestem do końca przekonany, czy owe ruchy stanowią przeciwwagę dla postępującej indywidualizacji. Po pierwsze, same są skonstruowane na zasadzie sieci – przykładowo ruch alterglobalistyczny to nie zunifikowana organizacja, ale mnogość organizacji mniejszych, zajmujących się często odmiennymi kwestiami, wpisujących się w całokształt ruchu alterglobalistycznego. „Współczesne ruchy społeczne to właśnie raczej takie luźno zorganizowane sieci ludzkie, uruchamiane

2 M. castells, Społeczeństwo sieci, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa, 2007, s. 20. 3 Ibidem, s. 20

4 M. castells, Siła tożsamości, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa, 2008, s. 22. 5 Ibidem, s. 23.

(30)

29

webplemię – próba eksplikacji pojęcia

i mobilizowane przez małe organizacje/stowarzyszenia społeczne”6. Po drugie,

nie wszyscy ludzie uczestniczą w opisywanych przez castellsa ruchach społecz-nych, wydaje mi się wręcz, że jest to mniejszość. Podzielam tym samym intuicje Darina Barneya, według którego „Nie każdy, kto doświadcza odśrodkowych ten-dencji globalizacji i technologii sieci, rozwija w sobie opór albo projekty tożsa-mości, które wciągają go w ruchy społeczne starające się kwestionować panujący w społeczeństwie obywatelskim porządek”7. Mimo organizowania się w ruchy,

którym castells poświęca uwagę, ludzie pozostają sieciowymi indywidualistami. inne podejście do konstrukcji tożsamości prezentuje Zygmunt Bauman:

W nowoczesności tożsamości konstruowano długo, konsekwentnie i cierpliwie. W ponowoczesności obowiązuje, zdaniem Baumana, <technika absolutnych począt-ków> - zaczynania wciąż od nowa, eksperymentowania, tworzenia nowych form na podłożu starych postaci8.

Dziś nie chodzi o zbudowanie trwałej, solidnej tożsamości, liczy się jej multiplikacja.

Jeśli tylko poruszasz się dostatecznie szybko i nie przystajesz w miejscu, żeby spoj-rzeć za siebie i podliczyć zyski i straty, możesz zmieścić w swoim krótkim istnieniu dowolną liczbę istnień, nie mniejszą od tej, którą mógłbyś przeżyć w wieczności. czemuż innemu, jeśli nie temu właśnie, służy nieustanne, kompulsywne i obsesyjne odrestaurowywanie, odnawianie, przetwarzanie, burzenie i tworzenie od podstaw własnej tożsamości?9

Bauman uważa, że współcześnie jedynym polem stwarzającym możliwość od-nowy, symbolicznego narodzenia się na nowo, jest konsumpcja – towarów, usług, informacji - wszystkiego. Logika konsumpcjonizmu dostosowana jest do potrzeb

ludzi, którzy próbują tworzyć, chronić i odnawiać swoją niepowtarzalną osobowość (…)10. To dzięki niej, jeśli posiada się wystarczającą ilość środków finansowych,

można wybierać i stwarzać coraz to nowe tożsamości, z miesiąca na miesiąc, z dnia na dzień. Ten stan rzeczy ocenia Bauman negatywnie, uważa, że to pułap-ka, pogoń za spełnieniem, które jest niemożliwe do osiągnięcia. Ludzie skazani są na ciągły stan napięcia, którego nie są w stanie rozładować kolejne konsumpcyjne metamorfozy.

Jedynym <jądrem tożsamościowym>, które z całą pewnością wyjdzie z tej karuzeli przemian nie tylko bez szwanku, ale wręcz wzmocnione, jest homo eligens – czło-wiek wybierający (…): trwale nietrwałe <ja>, w pełni niespełnione, ostatecznie nieostateczne i autentycznie nieautentyczne11.

6 Ibidem, s. 12.

7 D. Barney, Społeczeństwo sieci, Wydawnictwo Sic! s.c., Warszawa, 2008, s. 174-175. 8 Z. Bokszański, Tożsamości zbiorowe, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa, 2005, s. 255. 9 Z. Bauman, Płynne życie, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 2007, s. 16.

10 Ibidem, s. 40. 11 Ibidem, s. 55.

(31)

30

wojciech Pigla

Wnioski wyżej wymienionych autorów wskazują na wygraną indywidualizacji w pojedynku z duchem wspólnotowości. Jednostki, czy to poszukujące autentycz-ności w podstawowych wartościach, czy to w opętańczej konsumpcji, pozostają jednostkami, indywiduami. Ani jedna, ani druga postawa nie zbliża ich do dru-giego człowieka, a tylko coraz bardziej wyobcowuje. Nie dla wszystkich jednak współczesny świat społeczny jawi się w tak ciemnych barwach.

Michel Maffesoli i neotrybalizm

W Kulturowych sprzecznościach kapitalizmu Daniel Bell stwierdził:

Podstawą tożsamości stała się dla nas nie tradycja, autorytet, prawdy objawione czy nawet rozum, ale raczej własne doświadczenie. To ono jest źródłem samowiedzy i układem odniesienia wobec innych ludzi12.

Zgodna z tą myślą, moim zdaniem, jest koncepcja postulująca istnienie w przestrzeni społecznej tak zwanych „neoplemion”, której twórcą jest francuski socjolog Michel Maffesoli, autor książki Czas plemion. Schyłek indywidualizmu

w społeczeństwach ponowoczesnych13, będącej pierwszą przetłumaczoną na język

polski pracą tego autora.

Francuski socjolog uważa, że w latach sześćdziesiątych XX wieku nastąpiła istotna zmiana klimatu intelektualnego, kulturalnego, ekonomicznego oraz tech-nologicznego, kiedy sformułowana została współczesna koncepcja „komunitar-ności niekontraktualnej”14, kluczowa dla koncepcji Maffesoliego. Aby ją dobrze

zrozumieć, trzeba w rozważaniach wrócić do Webera koncepcji racjonalizacji. Jak wiadomo, w wyniku reformacji miało miejsce powstanie nowego typu reli-gijności, a mianowicie protestantyzmu, którego ewolucja doprowadziła do „dru-giego odczarowania świata”, z którym, rozwojowo związany był indywidualizm. Zmiana ta zmusiła protestantów do wzmacniania więzi społecznych za pomocą prawa, postępująca racjonalizacja wyrugowała z życia społecznego religijność, aż do stanu owego „drugiego odczarowania świata”. Sytuacja ta zrodziła „kontraktu-alny kolektywizm”, poczucie wspólnoty oparte na odgórnych, biurokratycznych ustaleniach, niewynikające z naturalnych dążeń jednostek. Kontraktualny kolek-tywizm, jak zauważył Weber, przybrał w nowoczesności postać biurokracji, wo-bec której jednostka czuje się „wyobcowanym (…) trybem w maszynie” 15. Jak

stwierdził sam Maffesoli: Nowoczesność, mnożąc możliwości relacji społecznych,

12 D. Bell, Kulturowe sprzeczności kapitalizmu, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa, 1998, s. 126 13 M. Maffesoli, Czas plemion. Schyłek indywidualizmu w społeczeństwach ponowoczesnych, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa, 2008.

14 M. Kamińska, Rzeczywistość wirtualna jako „ponowne zaczarowanie świata”. Pytanie o status

poznawczy koncepcji, Bogucki Wydawnictwo Naukowe, Poznań, 2007, s.143.

Obraz

Wykres 1. czy jestem nieśmiały?
Wykres 3.  Najlepiej czuję się w gronie rodzinnym

Cytaty

Powiązane dokumenty

Do s³ownika badacza mo¿e nale¿eæ s³owo „symbol”, lecz jego znaczenie nie jest znane przedstawicielom badanej kultury, a badacz pos³uguje siê pojêciem symbolu w znaczeniu

Temat: Mnożenie ułamków przez liczbę naturalną - rozwiązywanie zadań.. Przypomnij sobie informacje z poprzednich lekcji i obejrzyj film

Zrób rysunek na kartonie, albo w formie slajdu (1 slajd) obrazujący kolejność wykonywania działań i prześlij nauczycielowi. Sprawdzam i oceniam prace przesłane dzisiaj

Wyniki przedstaw w postaci liczby mieszanej lub liczby naturalnej... Mnożenie ułamka przez

Przy założeniu kulturowego podobieństwa naszych przekonań na temat dobra i zła - bez względu na źródło owych przekonań - możemy uznać, że świadomości

a) w części pierwszej, z zakresu humanistycznych i teoretycznych podstaw kultury fizycznej, należy stosować przypisy dolne; obowiązuje alfabetyczny układ bibliografii (pozycje

Już ta krótka prezentacja selektywnie prowadzonych badań nad krea- tywnością uczniów z niepełnosprawnością, gdyż tylko w grupie osób z niepełnosprawnością

Posłannictwo rodziny w Kościele wyraża się najpełniej po- przez uczestnictwo w życiu i misji Kościoła, ze względu na szcze- gólne więzi, jakie łączą Kościół z