• Nie Znaleziono Wyników

jan Baron

W dokumencie Homo communicativus 2011 Nr1 (Stron 156-162)

diALOgOwOść PrOZy kAZNOdZiejskiej (NA

PrZykłAdZie kAZAŃ ANtONiegO węgrZyNOwicZA

NA dZieŃ NiePOkALANegO POcZęciA PANNy

PrZeNAświętsZej)

Ukierunkowanie na odbiorcę było uznawane przez teoretyków retoryki zarówno w starożytności, jak i później za zasadniczy warunek skutecznej perswazji. Na powszechność przeświadczenia, że to właśnie uwzględnienie reakcji przekony-wanego powinno leżeć u podstaw działań retorycznych, wskazuje chociażby wy-powiedź włożona w usta Sokratesa w Fajdrosie:

Skoro w naturze mowy leży zdolność prowadzenia dusz, to człowiek, który chce być mówcą musi koniecznie wiedzieć, ile form dusza posiada. […] Dopiero kiedy potrafi powiedzieć, jaka mowa na kogo działa, a przy nadarzającej się okazji potrafi się bystro zorientować, że oto mam przed sobą takiego człowieka i taką naturę […] i temu, by potrzeba w ten sposób i taką mowę podać, aby go do tego nakłonić – dopiero kiedy to już potrafi […] wtedy dopiero jest skończonym mówcą i artystą, a prędzej nie1.

Podobne przykłady zaleceń dotyczących konieczności brania pod uwagę ro-zumowania słuchacza czy czytelnika można by mnożyć, czerpiąc z tekstów po-święconych teorii retoryki. Właściwość gatunków retorycznych przejawiająca się w antycypowaniu „odpowiedzi” odbiorcy czy – by posłużyć się terminologią teo-rii komunikacji – „ewokowaniu adresata” sprawia, że zawierają one – formalnie będąc monologami – elementy dialogu2. Na podobieństwo pomiędzy „żywym

1 Platon, Fajdros, tłum. W. Witwicki, „Alfa-Wero”, Warszawa 1999, s. 67–68.

2 Lidia Przymuszała w pracy poświęconej Postylli Samuela Dambrowskiego za warunek dialogowości kazania uznaje „pojawienie się stałych, ściśle określonych uczestników dialogu, którymi są: aktywnie i fizycznie obecny w bezpośrednim akcie komunikacji nadawca, czyli kaznodzieja oraz ewokowany, nie uposażony językowo adresat – wierny słuchacz (czytelnik)” (L. Przymuszała, Dialogowość jako wyznacznik

postylli popularnej, [w:] Struktura i pragmatyka Postylli Samuela Dambrowskiego, Wydawnictwo Uo, opole

156

jan Baron

słowem rozmowy” a „słowem retorycznym” zwrócił uwagę Michaił Bachtin i określił je mianem dialogowości3.

łatwo dostrzegalnym przejawem dążenia do nadania kazaniu dialo-gowego charakteru jest użycie środków klasyfikowanych przez Heinricha Lausberga jako figury zorientowane na publiczność4. W analizowanych utwo-rach retoryczne schematy służące nawiązaniu kontaktu z odbiorcą kaznodzie-ja stosował głównie w części poświęconej problematyce moralnej, a także we wstępie (exordium) oraz w zakończeniu (peroratio). Zgodnie z zasadą kom-pozycyjną obowiązującą w zbiorze Melodyja świętego Kazimierza – w każ-dym kazaniu można wskazać dwie wyraźnie wyodrębnione części. Pierwsza zawiera „nauki do poprawy obyczajow należące”5, jej przedmiot jest zbliżo-ny do rodzaju doradczego (genus deliberativum). Natomiast w drugiej części – „o nabożeństwie i chwale Naświętszej Panny” – przeważają elementy wypowiedzi epideiktycznej, popisowej. Dlatego wydaje się naturalne, że to właśnie w pierw-szym z wyróżnionych członów utworu Węgrzynowicz częściej sięga po narzędzia aktywizacji adresata. Słuchacz lub czytelnik może przyjąć bądź odrzucić postulo-wane zasady moralne, jest więc, by odwołać się do Arystotelesowskiego podziału, „tym, który rozstrzyga w sprawie”. W części drugiej – będącej wykładem prawd teologii maryjnej – ze względu na przedmiot, przynajmniej z założenia niepod-legający wątpliwości, liczba zabiegów służących wywołaniu reakcji odbiorcy jest mniejsza. Adresat to w tym wypadku przede wszystkim „krytyczny świadek”; wydawane przez niego sądy dotyczą nie tyle materii mowy, ile umiejętności ka-znodziei6. Zrozumiałe jest częste pojawianie się figur zorientowanych na publicz-ność w exordium i peroratio, składowych kazania, których kształt ma decydujący wpływ na stosunek odbiorcy do mówcy.

Antoni Węgrzynowicz spośród schematów retorycznych ukierunkowanych na audytorium szczególnie chętnie wykorzystywał apostrofę. Warto zauważyć, że użyciu bezpośredniego zwrotu do odbiorcy towarzyszyła zazwyczaj jedynie ła-godna perswazja emocjonalna. Kaznodzieja doradzał sposób postępowania po-zwalający na uniknięcie pokusy, zachęcał do praktyk religijnych czy przestrzegał wiernych przed potępieniem.

odwołuje się bezpośrednio do koncepcji Michaiła Bachtina. Zadaniem, które stawiam sobie w szkicu, jest próba opisu dialogowości kazań za pomocą narzędzi analizy retorycznej. inspiracją była Bachtinowska definicja dialogowości uważanej za „konstytutywną właściwość słowa retorycznego”(M. Bachtin, Słowo

w poezji i słowo w powieści, przeł. W. grajewski, [w:] Teorie literatury XX wieku, pod red. A. Burzyńskiej,

M.P. Markowskiego, Wydawnictwo Znak, Kraków 2006, s. 175). 3 Por. M. Bachtin, op. cit., s. 175–176.

4 H. Lausberg, Retoryka literacka. Podstawy wiedzy o literaturze, przełożył, opracował i wstępem poprzedził A. gorzkowski, Bydgoszcz 2002, Wydawnictwo Homini, s. 418–428 (§§ 758–779).

5 A. Węgrzynowicz, Do czytelnika, [w:] Melodyja św. Kazimierza krolewicza polskiego albo pieśń „Omni die”

o Najświętszej Pannie Maryjej, druk. Mikołaja Aleksandra Schedla,Kraków 1704, k. [B4]v.

6 Arystoteles, Retoryka, tłum. H. Podbielski,[w:] Dzieła wszystkie, t. 6, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2001, s. 313; Por.. H. Lausberg, op. cit., s. 55 (§§ 59–60).

157

dialogowość prozy kaznodziejskiej...

[…] zaraz po pierwszym upadku […] niewiele myśl, ale uczyń sobie dla miłości Boga i zbawienia twego gwałt; idź gdzie w kąt, uczyń dyscyplinę bez odwłoki, nie masz li na to miejsca, to ten albo drugi dzień, środę albo sobotę odpraw na poście twardym, na gołej ziemi noc odkoczuj7.

A tobie kto objawił, że przypuściwszy tę myśl nieczystą, ten uczynek zły […] czy li nie popełniwszy żyć dalej będziesz i że-ć do pokuty przyjdzie8.

Węgrzynowicz nie kieruje bezpośrednio do odbiorcy otwartego, surowego napomnienia (licentia). Sądy moralne wyraża przy użyciu środków służących zmniejszeniu ostentacyjności dydaktyzmu.

A tu-ć godni napomnienia i nagany oni delicati martyres, pieszczoszkowie; którzy to rozumieją, że cnoty można nabyć bez zatrudnienia i ciężkości […] chcą być czystemi, wolnemi od pokus cielesnych a postów, dyscyplin, twardego sypiania nie lubią […] Tych wszystkich nie ja, ale Paweł święty napomina, że to do ostatniej krwie stawać tu mężnie trzeba. Nondum restitis usque ad sanquinem9 […]Wre w tobie zapalona krew, cholera do pomsty […] raz i drugi odpor dajesz, mowisz: „niepodobna mi już wytrzymać, ozwę się, uderzę”; mowże sobie Nondum restitis usque ad sanquinem10.

W przytoczonym fragmencie ganione postawy przedstawiono za pomo-cą egzemplum, nie przypisano ich odbiorcy. W ten sposób rozgraniczenie na pouczającego i pouczanych wiernych nie jest ostre. Można odnieść wra-żenie, że kaznodzieja i audytorium znajdują się po tej samej stronie – w opo-zycji do ukazanych zachowań i tych, którzy je uosabiają. Rzeczywisty adresat napomnienia – słuchacz, czytelnik, jak się wydaje, jest bardziej skłonny do przyjęcia argumentu niebędącego zarzutem wyrażonym wprost. Wprawdzie w dalszej części nagany występują sformułowania w 2. os. l. poj. – jednak wprowadzenie egzemplum powoduje, że nie jest jasne, czy są to apele kiero-wane bezpośrednio do odbiorcy, czy do egzemplifikowanych pieszczoszków. Warto również zwrócić uwagę na antytetyczną konstrukcję: „nie ja, ale Paweł święty napomina”, która spełnia w wypowiedzi dwie funkcje. Z jednej stro-ny wzmacnia siłę argumentacji przez odwołanie do autorytetu (auctoritas)11, z drugiej – jako wyraz pokory przemawiającego – umożliwia pozyskanie życzli-wości audytorium. Zbliżeniu do odbiorcy sprzyjają stwierdzenia sugerujące, że kaznodzieja również siebie obejmuje upomnieniem:

Wiem ja, że Ksawery święty, gdy we śnie fantazyja szpetna przykrzyła mu się, tak się jej mężnie sprzeciwiał, że mu się krew rzuciła. Ja jeszcze, choć na jawie, tegom 7 BP, s. 159. Skróty tytułów kazań ze zbioru Melodyja św. Kazimierza krolewicza polskiego albo pieśń

„Omni die” o Najświętszej Pannie Maryjej: BP – Baptismus praeservativus; LL – Luminare Luminarium Pc

– Punctum Canonizatum; TNP – Templum Novi Salomonis. 8 Pc, s. 268.

9 Hb 12,4: „Jeszcze bowiem nie opieraliście się aż do krwi w walce przeciw grzechowi”. 10 TNP, s. 40.

11 Wykorzystanie biblijnego tworzywa inwencyjnego w celu podniesienia rangi zalecenia i wzmocnienia jego oddziaływania można uznać za konwencjonalny chwyt kaznodziejski.

158

jan Baron

nie dokazał. […] Wzdy-ć to tak wiele ludzi od wielkich postow, umartwienia ledwie duszę w sobie trzymali […] A coż to są moje ckliwości na żołądku […] czemuż nie mam zwyciężyć tej trudności dla cnoty, dla zbawienia mego12.

Wpisany w tekst nadawca jawi się nie jako bezduszny moralista, ale osoba – ze względu na własną niedoskonałość – rozumiejąca problemy wiernych. Wydaje się prawdopodobne, że kaznodzieja świadomie stosował zabiegi autokreacyjne, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom audytorium. Do takich przypuszczeń skła-nia charakterystyka upodobań słuchaczy kazań zawarta w wykładzie Stanisława Papczyńskiego (1631–1701), autora podręcznika retoryki Prodromus Reginae

Artium:

[…] widzę, że garniecie się liczniej tam, gdzie na ambonie staje kaznodzieja nie oziębły ani oschły czy surowy, lecz żarliwy, posiadający zdolność pięknego i prze-konywającego wysławiania się (eloquens) o bogatym wnętrzu (copiosus), ujmujący słodyczą wypowiedzi13.

Rezygnacja z stosowania wyrazistych środków perswazji wynikała, jak moż-na się domyślać, nie tyle z konieczności schlebiania odbiorcy, ile z utrwalone-go w tradycji retorycznej przekonania, że najlepsze rezultaty przynoszą zabiegi, których użycia nie uświadamiają sobie będący podmiotem perswazji. Zasadę tę z powodzeniem stosowaną już przez sofistów Arthur Schopenhauer ujął w zwię-złe zalecenie: „należy maskować swoje postępowanie”14.

Ukrycie prawdziwej intencji nadawcy umożliwia między innymi figura me-tabazy – polegająca bądź na „kierowaniu toku mowy od czegoś innego niż to, co jest przedmiotem ku temu, co należy przedstawić” bądź na odejściu od tematu połączonym ze zwrotem do osoby15. Antoni Węgrzynowicz na figurze przejścia, użytej w obu jej odmianach, oparł argumentację pierwszej, moralnej części ka-zania Luminare Luminarium, dotyczącej kwestii określonej w propositio: „jeżeli też godzi się chrześcijańskiemu człowiekowi udawać do matematyków po wróże-nie”16. Z zapowiedzi tematu sformułowanej we wstępie można wnosić, że kazno-dzieja udzieli nagany wiernym korzystającym z usług wróżbitów. Przypuszczenie to początkowo znajduje swoje potwierdzenie. Po dokonaniu surowej oceny po-stępowania: „udaje się człowiek do czarta i do porady jego”, wzmocnionej odwo-łaniem do autorytetu „pospolitej nauki katolickich teologow”, kaznodzieja zwraca się bezpośrednio do słuchacza lub czytelnika:

12 TNP, s. 40.

13 S. Papczyński, Zwiastun królowej sztuk, przeł. B. Kupis, Wydawnictwo Księży Marianów Mic, Warszawa 2007, s. 334.

14 A. Schopenhauer, Erystyka czyli sztuka prowadzenia sporów, przeł. B. i ł. Konorscy, Studencka oficyna Wydawnicza ZSP, Warszawa 1986, s. 61.

15 H. Lausberg, op. cit., s. 464 (§ 848). 16 LL, s. 90.

159

dialogowość prozy kaznodziejskiej...

Pytam cię, a bardziej ciebie, astrologu nieuważny, co się tego podejmujesz: po czym dochodzisz, że ten, ktory tej godziny ukradł, takiej kompleksyjej, fizjognomijej albo, że ten syn, co się w takim punkcie urodził, taki a taki, mądry albo głupi […] odpowiesz: „że mam znak tego na gwiazdach pod ten czas panujących” […] Więc dalej cię pytam i mówię: Wszak gwiazdy niebieskie z przyrodzenia swego są niero-zumną rzeczą […] zatym ani dobrym, ani złym uczynić nie mogą […].Nie możesz też mówić, żeby gwiazdy mogły to mieć z postanowienia Boskiego; bo wyraźnie zakazał Pan Bóg według gwiazd i znakow niebieskich sprawy życia swojego i wolnej woli kierować […]17.

Węgrzynowicz nagle porzucił drogę argumentacji wyznaczoną poprzed-nimi wypowiedziami i za pomocą metabazy powołał fikcyjnego odbiorcę, ma-tematyka, z którym odtąd będzie dyskutował. W wyniku zastosowania chwytu zmienia się pozycja rzeczywistego adresata wypowiedzi – ze strony przeko-nywanej staje się on, przynajmniej pozornie, świadkiem sporu z astrologiem, dysputy odgrywanej przez kaznodzieję. Dynamikę dyskursu wzmaga zbijanie z góry ewentualnych zarzutów adwersarza (anticipatio), a w rzeczywisto-ści uprzedzenie wątpliworzeczywisto-ści, które mogłyby się nasunąć samym wiernym. Antycypacja należy do figur wyjątkowo efektownych, wykorzystywanych zarów-no do pokonania przeciwnika, jak i zyskania uznania publiczzarów-ności18. W części pierwszej, mającej niemal w całości formę potyczki słownej toczonej z fikcyjnym przeciwnikiem, kaznodzieja używał wielu narzędzi retorycznych: kilkakrot-nie stosował antycypację, wprowadzał pytania retoryczne, przytaczał jako po-twierdzenie wygłaszanych tez fragmenty dzieł teologicznych i Pisma Świętego. Wyraźnie widoczna jest dbałość o to, aby dysputa miała widowiskowy prze-bieg. Wielokrotne powtarzanie antycypacji – złożonych z domniemanej od-powiedzi i kontrargumentu – służy wywołaniu wrażenia, że mówca toczy spór z trudnym przeciwnikiem. W zakończeniu dowodzenia występuje concessio – po-zorne przyznanie racji rozmówcy, podkreślające siłę argumentu rozstrzygającego o zwycięstwie kaznodziei w dyspucie:

Na ostatek dajmy to, żeś nieomylnie trafił na punkt, że skłonności tylko opisujesz, że nie obiecujesz, nie twierdzisz za pewne, ale tylko sub probilitate, pod niepewnością jakąś, po staremu, gdy to czynisz – grzeszysz przeciwko zakazaniu kościelnemu […] A ponieważ klątwami kościół grozi, już pomienione zakazanie obliguje pod grzechem19.

17 LL, s. 92.

18 Na antycypację jako skuteczny środek oddziaływania na audytorium wskazywał autor Retoryki dla

Aleksandra: „Bo jeśli nawet stawiane nam zarzuty byłyby bardzo groźne, wydadzą się one nie tak wielkie dla

słuchaczy, którzy zostali o nich uprzedzeni”.(Retoryka dla Aleksandra, przeł. H. Podbielski, [w:] Arystoteles,

Dzieła wszystkie, t. 6, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2001, s. 529). Antycypacyjność – objawiającą się

w dążeniu do przewidzenia i uprzedzenia reakcji odbiorcy i uznaniu go za kogoś, kto kształtuje tekst – można rozumieć szerzej: jako jedną z podstawowych właściwości słowa retorycznego, które jest dialogowe, właśnie w znaczeniu Bachtinowskim, a więc „nastawione na słuchacza i jego odpowiedź”(M. Bachtin, dz. cyt., s. 175).

160

jan Baron

Uznanie przez odbiorcę zwycięstwa kaznodziei w dyskusji z astrologiem jest jednoznaczne z przyjęciem poglądu, „że nie godzi się chrześcijańskiemu człowie-kowi udawać do matematyków po wróżenie”. Kaznodzieja osiągnął cel dydak-tyczny dzięki zastosowaniu metody opisanej przez Schopenhauera jako sposób czwarty, polegający na podsunięciu audytorium przesłanek tych przesłanek, któ-rych akceptacji oczekujemy – stosowaniu prosylogizmów20.

Rzecz jasna argumenty używane w fikcyjnym sporze od początku miały za zadanie oddziaływanie na rzeczywistego odbiorcę. Trudno byłoby z całą powa-gą twierdzić, że osobę parającą się wróżeniem z gwiazd można by nakłonić do uznania naganności procederu cytowaniem fragmentów zaczerpniętych z dzieł ojców Kościoła lub z Biblii czy nawet groźbą ekskomuniki. Węgrzynowicz praw-dziwą konkluzję swojego wywodu pozostawił wprawdzie domyślności wier-nych – co wzmacnia zresztą skuteczność perswazji – jednak implicite zdradził w zakończeniu, kto był rzeczywistym adresatem przesłanek użytych w argumen-tacji, wprowadzając zastrzeżenie łagodzące poprzednie stwierdzenie dotyczące papieskiej klątwy: „[…] tych, co się udają do matematyków po takie rzeczy z lek-komyślności […] pomieniony zakaz nie obliguje […]”21.

Analiza już jedynie kilku zabiegów retorycznych ukierunkowanych na audy-torium pozwala na uznanie kazań Węgrzynowicza za wypowiedzi zbliżone do ży-wej rozmowy. Są to rozmowy szczególne, podczas których kaznodzieja nie tylko zadaje kłopotliwe pytania, często ukrywając swoje działanie, ale również podsu-wa odpowiedzi czy wręcz zmusza odbiorcę do ich udzielenia.

20 A. Schopenhauer, op. cit., s. 56. 21 LL, s. 95.

W dokumencie Homo communicativus 2011 Nr1 (Stron 156-162)