• Nie Znaleziono Wyników

Historya powszechna dla szkół wyższych i niższych. T. 2, Dzieje średnie : (wedle ośmnastego wydania)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Historya powszechna dla szkół wyższych i niższych. T. 2, Dzieje średnie : (wedle ośmnastego wydania)"

Copied!
254
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)

-

: ¿

(5)

III STORY A

P O W S Z E C H N A

SZKÓŁ WYŻSZYCH I NIŻSZYCH

W ED Ł U G

T B. WELTERA,

p r o f e s o r a p r z v g y m a a i iu m w M o n a s to r z o .

4

-T O N I I I

DZIEJE ŚREDNIE.

(W e d le ośm nastego wydania).

KSIĘGARNIA

wm\:wm:Trri

W TARNOWIŁ

P O Z N A Ń.

(6)
(7)

historya

Ś

rednia

.

1. W s t ę p .

O k o ł o czasu, w którym państw o rzymskie n a zachodzie po licznych i ciężkich wstrząśnieniach upadło , prze d sta w ia ła E u r o p a obraz nie­ wypowiedzianego zamięszania. Oderwane niezmiernego p a ń s tw a czę­ ści, od R e nu aż do morza atlantyckiego, od B ryta nii aż do Sycylii, leżały j a k ogromne z w a lis k a , po których dzicy zwycięzcy roili się z mieczem w ręku. W iele miast runęło w gru zy ; najpyszniejsze dzieła ludzkiej pracy i sztuki zburzone zostały o k r u tn ą ręką. Całe okolice, wynagradzają ce niegdyś pracę i usilnośc miesz kańców bujnemi pióny, zostały spustoszone i zdziczały wraz z ludźmi. P rzy niepewnym wszy­ stkich rzeczy s ta n ie , rozprzęgły się wszystkie węzły porządku i praw a a zamięszanie i niedola były t a k wielkie, że są dzono ogólnie, iż k o ­ niec św ia ta się zbliża.

B ył to ty lko zgon zepsutego na wskroś p a ń s tw a ; piękniejsze po niem miały zająć miejsce. J a k po okropnej nawałnicy miły widok nie ba z po z a ciemnej wychyla się c h m u ry , ta k po owym sm utnym i zamieszania pełnym sta nie nadesz ły swobodniejsze dla E u ro p y czasy. Szczęściem przeto można nazwać upadek rzymskiego państw a. Bo miejsce spodlonych R z ym ia n zajęły teraz surowe wprawdzie, ale nie zepsute jeszcze narody, pełue młodzieńczej siły i mocy, za k ła d ają ce n a zw aliskach strąconego z swej dumnej wysokości p a ń s tw a , nowe samodzieln e, z któ ry ch niektóre aż do naszych dotrwały czasów. N a ­ rody te n ależą do szczepu germ ańskiego i słowiańskiego. Do pier­ wszego liczyli Rzym ia nie nie tylko mieszkańców dzisiejszych Niemiec, pomiędzy Dunajem, Renem , oceanem północnym i W i s ł ą ; ale nadto narody w dzisiejszej Belgii, H olandyi, Danii, Norwegii, Szwecyi, F i n -

(8)

landy i, In fla n ta ch i P ru s a c h , ponieważ wszystk ie t a k co do postaci, j a k o też obyczajów i mowy wspólne wsk azyw ały pochodzenie.

W historyi G ermanowie nie prędzej w y stę p u ją, j a k w r. 113 przed Chr. Pierwsze za raz pokazanie się wpadających ich hord,

Cym bram i i T eu to n a m i z w a n y c h , wzniecało w R z ym ia nac h trwogę, a zarazem podziwienie, dla tego też zwycięstwo M a r y u s z a nad nimi odniesione t a k wysoko ceniono. P o zwycięstwie te m milczą dzieje 0 narodach germańskich aż do J u li u s z a Cezara. T en dw a razy prze­ szedłszy przez R e n , w ta rg n ą ł do Germanii n a około wszystko pu­ sto sząc, ale k a ż d ą r a z ą bez trwały ch korzyści, gdyż strwożony po­ wstaniem rozgniewanych narodów g erm a ń sk ic h , uszedł spiesznie z a R e n szukając n a przeciwnym brzegu schronienia i bezpieczeństwa. Od czasów zawojowania G a llii, graniczącej z G e r m a n ią , sta w ały się wojny pomiędzy Rzym ianam i a G erm a nam i częstszemi i groźniej­ szemu Kilkakrotnie przechodzili Rzym ia nie brzegi R e n u , z t ą d aż do E l b y i po za D u n a j; ale wszystkie ich wyprawy były raczej podja­ zdam i niż trw ałem i podbojami. G ermanowie albowiem ustępując przed p r ze w a ża jąc ą s i ł ą , zostawiali zwycięzcom tylko pobojowisko i obóz, lecz nie poświęcali swobody kraju. W k r ó t c e też wzrósłszy w liczbę, wypadali odważnie z swych lasów i ścigali strwożonych R z y m ia n , dla czego ci znagleni byli nie raz dum ne swe wojny zaczepne zamie­ niać w odporne, a dla zabezpieczenia własnych posiadłośc i wznosili po brzegach R e n u i D u n aju liczne zamki. I ta k wzniósł Druzus, p a ­ sierb A u g u s t a , niemniej j a k pięćdziesiąt zamków. S y p a n o również mocne wały, a nigdy nie skła dano bogom ta k licznych i t a k wielkich ofiar, ja k zimą, gdy mróz pokrywszy R e n lodem, utworzył niebezpie­ czny dla ta m tostronnyc h narodów pomost. W iele dzisiejszych miast 1 wsi nad R enem i Dunajem powstało z takich zamków i warownych obozów, i nazwiskiem swojem łacińskiem dziś jeszcze przypominają swój początek.

Liczne wyprawy, k tó r e Rzym ianie do Niemiec to w tę to w ową okolicę podejmowali, dla licznych stosunków w ogóle, które R z y ­ mianie z G erm anam i zawięzywali, podały pierwszym d o sta te czn ą s p o ­ sobność do poznania obyczajów i urządzeń g e r m a ń s k ic h , ja k o też własności ich ziemi. W s z y s tk o u nich zdawało im się ta k obcem, t a k rożnem od te go, co dotychczas byli widzieli, że podziwieniem zdjęci, ob raz tego n a wieczną p a m ią tk ę nam zostawili. Sławny dzie- jopis rzymski T a c y t (80 po Chr.), skreślił ten obraz dla wiadom o­ ści ziomków swoich w osobnem dziele pod t y t u ł e m : G erm ania. Ale

(9)

3

j a k wiadomości o nowo odkrytych kraja ch rzadko kiedy s ą dosta te­ czne i wiarogodne, t a k i opisy rzymskie starożytn ego sta n u G e r m a ­ nii i jej mieszkańców wielorako s ą zeszpecone i płonne, P oniew aż Rzym ianie nadto już byli przyzwyczajeni do swego pięknego ita l­ skiego n i e b a , do swych przepysznych pałaców, ła ż ie n , will, krótko m ó w ią c , do wszystkich życia w ygód, G erm ania zdaw ała im się być wielką pu sty n ią przeznaczoną raczej dla dzikich z w i e r z ą t , aniżeli d la ludzi. P o wyłączeniu zaś z opisów rzeczy przesadzonych lub do­ d a n y c h , p rze d staw i nam się n astępny obraz najdawniejszego sta nu G erm a nii i jej mieszkańców.

2. Najdawniejszy sian Germanii.

Około czasów narodzenia C h ry stu s a była G e r m a n i a , należąca dziś do najurodzajnieszych i najbardziej uprawnych E u ro p y krajów, d z i k ą i niegościnną. Niezmierzone okiem lasy okrywały j ą od jednego do drugiego k o ń c a , ta k że cala jednym lasem być się z d a ­ wała. Czarny la s, las hercyński, turyngski i czeski s ą po dziś dzień ich szczątk am i. S ło ńce nie zdołało swemi ogrzewającemi pro­ mieniami gęstwiny tych lasów przeniknąć i wilgotną osuszyć ziemię. R z e k i występowały z k o r y t swoich tworząc b ło ta i bagna. G ę s t a mgła za kryw a jąc niebo czyniła dzień nocą. D la tego też ziemia była d aleko wilgotniejszą, zimniejszą i nieurodzajniejszą niż t e r a z , gdzie lasy przetrzebiono, a ziemię wystawiono n a błogie i ożywcze wpływy słońca. Z t ą d n atura lny w niosek, że owoce szlachetniejsze tu się ro­ dzić nie mogły. Znajdowano tylko dzikie drzewa owocowe, rzadkwie niezwyczajnej wielkości i dzikie sz paragi; źle uprawio na rola wyda­ wała jedynie jęczmień i owies a mało pszenicy, z któ rej wyrabiano upajają cy napój. W i n a wówczas jeszcze nie znano, dopiero R z y m ia ­ nie rópoczęli upraw ę jego nad Renem. N a to m ia s t łą k i były piękne i bujną o k r y te t r a w ą , a bydło i konie choć małe i n ie p o zo rn e, były mocne i wytrwałe. Z ło ta i srebra nie b y ło; Rzym ianie nie zdawali się naw e t przeczuwać, że dziki ten kraj obfituje w k ru sz c e , k tó r e później odkryto . L iczne zaś znajdowano źródła sło ne, które w t a - kiem były poszanow aniu, że często o nie wojny toczono. Gło wnem atoli bogactw em były lasy, w których chowało się wiele rodzajów dzikich zw ierząt; dziś już albo zupełnie wyplenionych, lub bardziej ku północy w y p a rty c h , j a k o : niedźwiedzie, żubry, losie, reny i d ra ­ pieżne niepoliczone ptastw o. N a nich zaprawiali się Germanowie

(10)

_

4

-w czasie pokoju do -w a l k i , niemi się ży-w ili, a s k ó ra m i z niob okry­ wali ciała swoje.

3. Najdawniejsi mieszkańcy i ich urządzenia.

S ta r z y Germanowie nie mieli ni m i a s t , ni m ia ste cz ek , ani naw et wsi. D a le k o je dne od drugich leżały ich chaty , aby za bliskie sąsiedztwo granic ich nie ścieśniało. C h a ty te były lekko budow ane; skła dały się albowiem z pni nieobrobionych, złączonych gliną różnobarw ną, o k ry te górą plecianką ze słomy i gałęzi. Gdzie się komu podobało, czy to n a d orzeźwiającem ź r ó d łe m , w cichym g a ju , czy też na stro­ mern wzgórzu, w zielonej d ąbrow ie, stawiał sobie każdy t a k ą chatę, n a około któ rej rolę uprawiano. Podwórze otaczano płotem. Obraz ta k ic h zam ie szkaó znachodzi się dzisiaj jeszcze w W estfalii. W t a ­ kich domach lub za m knię tyc h dworach mieszkali w owym czasie G erm a n o w ie w nieograniczonej niczem swobodzie. T u sam był p a ­ nem i s ę d z ią , królem rodziny i nad w szystk im i, któ rzy na jego żyli posiadłości, i krwawo mścił się z a każde naruszenie praw swoich.

R ozłączone te dwory połączone znów były najściślej prawami gościnności, k tó r e bardzo były cenione. Uprzejmie przyjmowano k a ­ żdego obcego, kimkolwiek on był. G dy za pasy wyczerpnięto, t o w a ­ rzyszył t e n , k tó r y co dopiero był gospodarzem, gościowi swemu i bez z a prosze nia wstępowali pospołu do pierwszego lepszego domu, gdzie ich znowu podejmowano. Nie dość n a te rn , że gościa uczęstowano, darowano mu przy pożegnaniu czego sobie życzył, żą d ając od niego w z a je m , czego życzono.

N ie zn a ją c wygód życia, trudnili się jedynie chowem by d ła , p o ­ lo w a n i e m , rozbojem i w o jn ą , upraw ę roli zostawując niewolnikom. Okryci sk ó ram i dzikich z w ie rz ą t, oznakam i swych myśliwskich wy­ praw biegali po g ó ra c h , dolinach i la sa c h , uganiając się za dzikim zwierzem lub ścigając nieprzyjaciela. Życie n a wolnem powietrzu, potraw y proste i nie w y k w in tn e, dodawały siły i mocy ich członkom, t a k że ciała ich dochodziły wzrostu wzniecającego w innych n a r o ­ dach podziwienie. P rz ed ich groźnem wejrzeniem i piorunowym gło­ sem drżeli naw e t wojenni R z y m ia n ie , t a k że się wpierw do widoku ich przyzwyczaić m usieli, nim się odważyli do walki z nimi. Szero­ kie i wysokie mieli piersi, niebieskie i ogniste oko, złocisty włos, k tó ry w niektórych pokoleniach w długich puklach n a barki spły­ wał , u innych w węzeł nad czołem związany j a k pióro groźnie się

(11)

piętrzył. Rzym ianie i R z ym ia nki t a k wysoko cenili ich włosy, że je od nich kupowali i niemi się stroili.

S iła rodziców przechodziła n a dzieci; chłopcy n a pół odziani do rasta li bez wszelkiego wychow ania, a częste k ą p a n ie w każdej porze roku harto w ało ich ciało. W domu i polu chłopiec z p oczątku to w a ­ rzyszy! m a tc e , potem towarzyszył ojcu na polo w aniu, a od czasu tego

życie ojca było przykładem dla syna. Dorosłego młodziana wprowa­ d za n o na zgromadzenie o byw ate li, uzbrojonego ta rc z ą i oszczepem przyjmowano uroczyście na zbrojnego członka gminy. Był to najpię­

kniejszy dzień życia jego. N a w e t w godzinę śmierci nie rozłączał się z bronią sw oją; z tego powodu sta w a ł n a uroczystościach i zgroma­ dzeniach zawsze zbrojno.

W o jsk o s k ła d a ło się głównie z piechoty, której uzbrojeniem za - cz ep n e m były oszczepy, dzidy, l u k i , topory, maczugi; odpornem t a r ­ c z e , pancerze i chełmy, po większej części porobione ze s k ó r zabi­ ty c h zwierząt.

U Germanów, j a k niemal n każdego początkowego naro d u , nie- m ającego w yobrażenia o sprawiedliwości i praw ie , usta w y pierw ia­ stkow e opierały się na uroszczeniach lub pozwoleniach nadanych lub zawarowanych pewnym osobom lub k la s o m , czyli innemi słowy n a przywilejach. K l a s ta k ic h czyli sta nów było od najdawniejszych cza­ sów dw a t. j. uprzywilejowany i nieuprzywilejowany, czyli wolni i nie­ wolnicy, pomiędzy k tó r y m i, j a k w sta rym R z y m ie , p raw a wzbraniały

zawierać małżeństw. W każ d y m z ty ch dwóch stanów utworzyły się wszelako z postępem czasów odcienia i pierwszy dzielił się n a szlachtę (Edellinge) i wolnych (Freilinge), drugi n a zależnych (Hörige) i nie­ wolników (Knechte). W pierwszym sta nie posiadłości były niepo­ dzielne i sp a d ały zawsze na najstarszego z ro d ze ń stw a, dla czego sta n ten wyłącznie posia dal wielkie m a ją tk i. Zależni byli rolnikami biorącymi od szlachty rolę w dzierżawę, pochodzili zaś z niewolni­ ków. Ci zaś nie sta n o w ili już o s ó b , lecz tylko rzeczy, a rzecz lubo ży ją c ą wolno było d a r o w a ć , sprzedać lub zabić. Z t ą d w y p ły w a , że wszystko, co o u sta w ac h niemieckich powiedzieć m o ż n a , ty czy się ty lko sa m ej sz lachty czyli woln ych; dla reszty wola właściciela była Dajwyższą u s ta w ą i je dynem prawem . Ponieważ zaś Germanowie głównie rozbojem i wojną się t r u d n i l i , najprzód też w ykształc ić się musiały ustaw y wojenne. U s ta w y te polegając na wolności i równości były bardzo proste.

(12)

e

-só w ; większość t a gło-sów rozstrzygała w ogóle przy wszystkich po­ stanowieniach. N a wojnie wódz w ten sposób wybrany, nieograni­ czoną niczem posiadał w ła d z ę , w czasie pokoju n a radzie (Ding) miał równy głos z każdym żołnierzem do sta n u wolnych należącym. Ł u p e m dzielili się wszyscy porów no; część najlepsza b y ła n a g ro d ą najwaleczniejszego wodza. Okolicom przywodzili n ajsta rsi wiekiem ( G r a u e n , G ra ven lub G rafen), a urząd ten nie był czczym tylko t y ­ t u ł e m , lecz is t o tn ą władzą. Ponieważ majętności przechodziły n a n ajstarszego z r o d z e ń s tw a , czyli innemi słowy s ta ły się m ajoratami, przeto b rac ia młodsi sta n u szlacheckiego czyli rycerskiego, szukali słu żby albo u obcych, mianowicie R z y m ia n , dokąd ich żołd i w sp a­ niałość r zym ska w a b iła , lub też u bogatszych sw o ic h , z czego z cza­ sem utworzyły się posiadłości lenne czyli feudaln e, k tó re pan feu­ dalny nada w ał lennikowi swemu w nagrodę zasług jego. Lennictw a te n a b r a ły z wykształceniem się monarchii większego znaczenia. U nie­ k tó r y c h ludów, j a k Sasów, Swewów, w ładza królew ska czyli dowódzcy w o js k , z w ładz ą g r a f a czyli n aczelnika okolicy, p o w sta ła za wolą lu d u ; po większej je dnakż e części, jak u F ra n k ó w , Burgundów, G o ­ tów i innych plem ion, utworzyli się w’odzowie i grafowie przez n a ­ rzucenie się na wladzców.

S ą d y sk ła d ały się z w ybieranych sędziów, któ rzy również w ięk­ szością głosów spraw y r o z s ą d z a li; najczęściej je d n ak ż e służyła w nich przysięga z a dow ód, lub też ta k nazwane są d y boże. P isanych praw nie miano lecz tylko ustne czerpane ze zwyczajów i podań. E g z e - kucye w ykonyw ano najczęściej za pośrednictw em z a ja z d ó w ; rodzina je d n a dopóty n a p a d a ł a d ru g ą , dopóki stosownie do wyroku sądowego nie z y s k a ła należytości swej. O c z y w ista , iż siła fizyczna zwyciężała w takim r a z ie , choć sprawiedliwości po sobie wcale nie miała.

Podczas gdy ludy zam ieszkujące południową część E u ro p y po- przyjm owaly religią chrz eśc iańską , długo jeszcze plemiona g e r m a ń ­ skie i słowiańskie zachowały sw ą religią pogańską. J a k o najwyż­ szego boga czcili Germanowie W odana czyli O d in a, którego także A llv a d e r , ojcem w sze chrze cz y, nazywali. M ałżonką jego b y ła F rig g a, królo wa wszystkicli bogiń i m a tk a ziemi ( H e r t a ) . T o r był u nich czczony ja k o król grzm otów; T y r król wojny; F erzeli bóg pokoju i sprawiedliwości i t. d. K to w boju zginął, przenosił się do nieba, zwanego W a lh a llą, gdzie te same znajdował rozkosze, co i n a zie­ m i ; umierający zaś n a łożu, przenosił się do H ellieim , p a ń s tw a wie­ cznego sm utku i ciemności. A z y i J o ty wyobrażały dobre i złe d u ­

(13)

chy. E d d a b y ła jedynym zbiorem ustaw religijnych. W s p ó ln y ojciec w szystkich Germ anów, którem u z tej przyczyny cześć b o s k ą o d d a ­ w ano D a z y w a ł się T u lsk o albo T ent.

S łu ż b a boża polegała przedewszystk iem n a składaniu ofiar w celu u bła gania lub przebłagania bogów. Ofiary te sk ła d an o n a miejscach na ten cel poświęconych, a dokonywane były przez kapłanów, niemi ty lko z a tru d n ian y c h , t a k przy pewnych dorocznych uroczystościach, ja k w ogóle o każdej porze. Że także i ludzi, mianowicie poima- nych w boju nieprzyjaciół, bogom n a ofiarę zabijano, powiedzieliśmy już dawniej.

W słowiańskiej n a to m ia st religii, dwa pierw iastki i początki w szystkiego stw o r z e n ia , nic wspólnego z s o b ą nie mające, czyli t a k nazwany d u alizm , w ybijają ja sk ra w o t a k j a k w religiach azyatyckich to j e s t dobry i zły. K rólem pierwszego j a s t Bialobóg (Bielboh), k t ó r y stw orzył wszystko, co dobre, piękne i użyteczne; C za rn y bóg

(Żerne B o h , cz art) z a ś , je s t stw órcą złego, brzydkiego i szkodliwego. K aż d y z tyc h dwóch bogów miał swych wyręczycieli, i t a k pierw­ szego najznakom itszem bóstwem był Ś w ia to w id przedstawiany z czte­ re m a n a cztery strony św ia ta zwróconemi obliczami, dla tego wszech­ wiedzący, n agra dzając y dobre, a k a rz ą c y zle ucz ynki; dalej Iła d e - g a st albo R a d o g o s t, bożek gościnności, wojny i s ił y ; Ł a d a bogini piękności; Żyw ię, życia i miłości; W ołos, bożek pól i t r z ó d ; Pr owe,

bóg dobroci, cnót i sprawiedliwości i inni. P od władzą Czarnoboga był Per k im, bóg piorunów i b u r z y ; N i j a, bogini śm i e r c i; T r z y głów

(Trygław ) bóg pie kieł, zle karzący, i nieprzyjaciel dobrego i w. i. Z tą d z a ś , że Ś w ia to w id , najpotężniejszy z bogów podległych Biało - bogowi miał cztery, a n ajsta rsz y w służbie C z arn o b o g a, Trzyglów, ty lko trzy głowy, wnieść m ożna, że Słowianie przypisywali wyższość bogu dobrego pierw iastku. P róc z tego czcili jeszcze Słowianie ta k że bogi domowe ( M a r z a n n a , Dzieciela), wodne (Bogunki, R u s a ł k i , W o ­ dniki), leśne ( L e ś n i k i ) ; dalej niektó re zwierzęta j a k węże, gołębie, ł a s k i , ja s k ó łk i i bociany, których cześć pomiędzy ludem jeszcze się p o n ie k ą d utrzymuje, bo zabicie z nich ktorego uchodzi w niektórych okolicach z a grzech i św iętokradztwo. Bogom były poświęcone pe­ wne m ie jsc a, z i o ła , d rze w a , lasy, strumienie ( u ro c z y sk a , ruczaje, bu­ gaje). D uch zmarłego unosił się nad ciałem , dopóki nie zostało sp a ­ lone i popioły zebrane w naczynie gliniane nie zostąły pochowane n a miejscu poświęconem n a pogrzeby. Złe duchy, wysłańcy] czarnego b o g a , usiłowały porwać ducha zm arłego; przyjaciele i krewni m a

(14)

--

8

cliając oszczepem uwalniali od tego niebezpieczeństwa. Miejsca na k tó r y c h chowano naczynia z popiołami (popielnice) i ze Izami na po­ grzebie wylanemi (placznice), były małe pagórki okrągłe, n a wierz­ chu ubrane zwykle kam ieniami w okrąg ustawionemi a żalam i n a ­ zwane.

W ielki naród germański skła dał się z więcej niż pięćdziesięciu pojedyńczych n arodów , mało różniących się między s o b ą pod wzglę­ dem obyczajów i sposobu życia. Miłość nieograniczona swobody była u wszystkich równie w ie lk ą , ale, j a k niegdyś małe p ań s tw a greckie, ustawiczne pomiędzy sobą prowadziły wojny. S łabsi pokonani od mocniejszych ustępowali lub połączywszy się z nimi znikali razem z imieniem. Z t ą d poszło, że ustawicznie zmieniali swe s ie d l i s k a , i że n arody wcale nie znane nagle w y stę p u ją, czas niejaki w ażną odgry­ w ają ro lę, aż i tych imię ginie ustę pują c miejsca innemu. W s z y stk im te ż w spólną b y ła dążność pewna ku zachodow i, w czem żadne z a ­ pory, ni n atu ra ln e, ni sztuczne, wstrzymać ich nie mogły. Niekiedy ta k ż e łączyli się z sobą w celu wspólnej obrony lub wspólnych wy­ praw, i wtenczas oznaczano ich jednem ogóluem nazw iskiem , do czego krw aw e wojny z R z ym ianam i prowadzone, nie raz podaw ały powody.

4. Przegląd państw Europy po upadku pań­

stwa rzymskiego zachodniego.

Nim opowiemy zdarzenia po upadku p ań s tw a rzymskiego z a c h o ­ dniego zaszłe, rzucimy jeszcze okiem n a podział narodów tego czasu. W dzisiejszej P ortugalii i północno-zachodniej H iszpanii osiedli Sw e- wowte, którzy dawniej kilku zlączonemi pokoleniam i zamieszkiwali sz ero k ą płaszczyznę od R e n u do morza bałtyckiego. R e s z tę H iszpanii i południową G a llią aż do Ligiery ( L o ire ), zajmowało państw o G o­ tów zachodnich (W isygotów), którego stolicą b yła Toulouse. N a około R o d a n u aż do Szw ajcaryi mieszkali Burgundow ie, którzy d a ­ wniej nad W i s łą przebywać mieli. Zbiegowie z B ryta nii osiedli w kraju A r m o r ik a w Gallii, k tó ry od nich przybrał nazwisko małej B r y ta n ii (Breta gne). M ała tylko jeszcze część Gallii s t a ł a pod z a ­ rzą dem rzymskiego nam ies tn ik a S yagriusza. N a d dolnym Renem mieszkali F rankow ie, którzy się coraz dalej po północnej Gallii rozszerzali. W północnych N iem czech, nad E l b ą , pomiędzy morzem P ólnocne m a b a l ty c k i e m , mieszkali S a s i, Saksonowie, dzielący się n a wschodnich i zachodnich, F ałów ( O s t - i W e s tp h a le n ) i E ngrów .

(15)

W połączeniu z nimi stali F ry z o w ie , n a wybrzeżu morza Północnego przy ujściu S k a ld y aż do E lby. W środku Niemiec około M e nu i Sali mieszkali T u ryn g o w ie, pomiędzy górnym R enem a Menem, nad N e k a re m , i między rz e k ą L ec h a D unaje m , mieszkali A llem a n - n o w ie, silny związek kilku pojedyńczych p le m io n ; nad Dunajem aż do rzeki E n s Bojow ie czyli B a w a r c z y k o w ie , których rze ka L e c h od A lem an n ó w oddziela. \V księstwie lineburgskiem żyli L o n g o b a rd o ­ wie, którzy się później na południe udali. I ta l ią zajmował swymi Ileru la m i i R ugiam i O doaker. W B ryta nii osiedlili się Anglosawo- now ie; wyspy balearskie (M allorkę i Minorkę), S a rd in ią i K orsykę wraz z wybrzeżem afrykańskiem zajmowali W andalow ie. G recya sta now iła osobne cesarstwo, którego stolicą był K on sta n ty n o p o l; a na północ Grecyi osiedli w schodni Gotowie (Ostrogotowie). Cały zaś wschód E u ro p y zajmowali Słowianie.

S ło w ian ie , należący do szczepu indo-europejskiego, zaludniali od niepamiętnych czasów większą część Europy. Mylne przeto j e s t twier­ dzenie , ja k o b y w czasie gminoruchów do E u ro p y przywędrowali; n a j­ dawniejsze albowiem historyczne wspomnienia m ówią o Słowianach, ja k o o ludach nade r mnogich i wielkie zalu dniających kraje. R ów nie j e s t rzeczą nie za prz ec zoną, iż w szóstym wieku po Chrystusie t a k byli liczni j a k d z i s ia j, i nie równie dalej niż obecnie ku zachodowi E u ro p y mieszkali.

T ru d n ą nade r j e s t r z e czą , oznaczyć stanowczo granice siedlisk pradawnych plemieńców naszych j a k o i wspólne ich pierwotne n a ­ zwisko. Jo rn a n d es, pisarz gotycki około r. 5 6 0 żyjący, nazywa ich

W m id a m i, dzielącymi się n a Słow ian (Sclavi) i A n tó w ; Prokop,

pisarz b iz an ty ń s k i, S p o ra m i, które to imię S z a f a rz y k na Serb tłu ­ m a cz y ; wszyscy zaś w ogóle dziejopisowie ówcześni, mówią o S ło ­ w ia n a c h , ja k o o ludzie nadzwyczaj licznym i szeroko rozsiedlonym, a każdy osadza go gdzieindziej; z czego w y p a d a , że każ dy mówi tylko o znajomszej sobie części wielkiego plemienia, i że toż plemię zalu- Ś dniało od czasów przedhistorycznych cały wschód Europy, całą jej

północ aż do ujśc ia E lby, całe p o łu d n ie wschodnie aż do A d r ia-

ty k u z w yjątkiem G re c y i, M acedonii, M e z y i, wschodnio-południo- wego k ą t a objętego morzem Czarnem i kaspijskiem i w sch o d n io -p ó ł­ nocnego między ujściem W ołgi i N ew y. S pokojne i ciche plemiona słow ia ńskie , oddane jedynie praw ie , ze wszystkich innych ludów E u ­ ropy, uprawie roli, narażone były, przynajm niej nad D u n a je m , w cza­

(16)

sie wędrówki iudów n a ucisk i niewolę. Ujarzmio ne od Gotów, a po­ te m wspólnie od H unnów p o b ic i, odzyskali wolność sw oję, gdy osta­ tn ich państw o po śmierci Attili się rozpadło. Później O bry czyli

O b rzy n t, lud plemienia azyatyckiego, zwalili się w te kraje. O koło r. 6 4 0 K roałow ie mieszkali w l l l y r i i już ja k o niezawiśli od p a ń ­ stw a rzymskiego wschodniego, a w M ezyi A n to w ie, C hazarowie, inny lud także pochodzenia azyatyckiego, podbijali Słowian okoli­ c z n y c h , lia d y m ic z a n i Polanów między D ź w in ą , D nieprem i B u ­ giem mieszkających. Inni Słowianie przez żaden obcy nie uciemię­ żeni n a r ó d , tw orzyli d ro b n e , udzielne p a ń s tw a pod swymi wojewo­ d a m i , k nia zia m i, żupanami i królami.'

W czasie kiedy Słowianie mieszkający bliżej p aństw a r z y m ­ skiego wcześnie zapewne przyjęli religią c h r z e ś c ia ń s k ą , zdaje s ię , że pomiędzy północnymi pierwsi św. Cyryl i M atodyusz zaszczepili t a ­ kową. Z tą d też w ypły w a, że wielka część ulegała n aprz ód kościo­ łowi wschodniem u, a później dopiero przeszła w znacznej części do zachodniego. W pocz ątkac h żyli Słowianie po osa dach w prze­ stronnych dziedzinach swoich rozsiani, zajm ując się głównie rolni­ c tw e m , obca dopiero n a p a ść spowodowała ich do w iązania się w o b ­ szerniejsze p a ń s tw a w celu jej odparcia. Wiece (zgromadzenia lu­ dowe) prze konyw a ją, iż się pierw iastkowo rządzili za sa d am i gminnej wolności.

D l a oznaczenia siedlisk licznych nader plemion słow iańskich, n a d ­ mieniamy, że Sto w ia n ie polabscy mieszkali pomiędzy O d r ą , E l b ą ( L a b a ) i morzem balty ckiem i sk ła d ali się z więcej niż 5 0 pojedyń- czych narodów, z k tó ry c h najważniejsze: S erbow ie, Obotrici i Wilcy czyli L u t y c y ; od rzeki D ryny aż do morza adryatyckiego usadowili się przybyli z północy za cesarza I lerak liu sza (630 — 646) Serbow ie; Chorwaci ( K ro ac i) otrzymali D a lm a c y ą , a je dna ich część zajęła P a n o n ią nad r z e k ą S aw ą i kraj między S a n e m , W i s ł ą a T a t r a m i ;

Słow ianie B u lg a r o w ie, powstali z połączenia się Bułgarów, plemie­ nia uralskiego, z północy morza azowskiego i z nad K ubanu przy­ byłego, ze S ło w ian a m i, zamieszkiwali wspólnie k raj pomiędzy Sie­ dmiogrodem a Dunajem le żą cy ; Słow ianie Jcorutańscy (Windowie, W inidowie) zamieszkiwali K a r y n t i ą , K ra inę i S t y r y ą ; M oraw ianie

albo Morawce dzisiejszą M o raw ią ; szerokie nareszcie równiny nad W i s ł ą i W a r t ą Polanie czyli Lechowie.

P o tym przeglądzie narodów, zamieszkujących E u ro p ę n a po­

- 1

0

(17)

--

11

c z ątku średnich wieków, nadmieniamy, że h isto ry a ich dzieli się r ó ­ wnie j a k sta ro ż y tn a n a cztery epoki:

I. Od u p ad k u p a ń s tw a rzymskiego zachodniego aż do podziału pa ń s tw a K a r o la W . pokojem w W e r d u n czyli od r. 4 7 6 — 843. I I . O d podziału p a ń s tw a K a r o l a W . aż do G rzegorza V I I , czyli

od r. 8 4 3 - 1 0 7 3 .

I II . O d G rzegorza V I I do k o ń c a wojen krzyżowych, od r. 1073 do 1300.

I V . Od końca wojen krzyżowych aż do odkrycia A m e r y k i, od roku 13 0 0 do 1492.

5. Teodoryk, Król Ostrogotów.

S t a n zachodniej E uropy, mianowicie W i o c h , wyżej opisany, nie tr w a! d łu g o ; albowiem wielkie ruchy ludów nie zakończyły się j e ­ szcze. L edw o trzynaście la t dzierżył O d o a k e r panowanie nad W i o ­ cha m i, gdy możniejszy przybyw szy strącił go. B ył nim T eo d o ryk, król Ostrogotów. L u d ten mieszkał w dzisiejszych W ę grzec h i S ie­ dmiogrodzie, a każdy ruch jego przejmował greckiego cesarza Zep.ona trwogą. W ielkiem i pieniędzmi okupiwszy p o kój, przyjął dla pewno­ ści młodego T e o d o r y k a , syna ostrogockiego k r ó la , ja k o z a k ła d n ik a do dworu swojego. P o b y t ten dodał żywemu, śmiałemu młodzień­ cowi nowego żywiołu. Powróciwszy do narodu swojego w ośmnastym ro k u ży c ia , z wielkiemi zam iaram i w d uchu, powszechnie ja k o król przyjętym został. Z z w ię k sz ają cą się trw ogą p a t rz a ł t e ra z cesarz n a przedsiębiorczego młodzieńca; chcąc go przeto od siebie oddalić, r a d z ił m u , a b y udawszy się do W ł o c h , piękny ten kraj oswobo­ dził z pod przemocy O do ak ra. R a d a t a podobała się wielce T e o - dorykowi. N a czele swego lu d u , z żonami i dziećmi, z bydłem i c a ­ lem mieniem ruszył do W ł o c h , aby je dla siebie zagarnąć. N a wia­ domość tę nie mało strwożył się O doaker. Nie tr a c ą c wszakże otu­ c h y , nadbiegł spiesznie z wojskiem sw oje m , aby jeszcze wczas opór stawić niszczącemu temu p otokow i; lecz daremnie. Zwyciężony w kilku bitwach uciekł do R a w enny, za m uram i swej stolicy obrony i bez­ pie czeństw a szukając. P rz ez trzy l a ta broniąc się tu z podziwienia godną walecznością, udarem niał wszystkie nieprzyjaciół napady. W t e n ­ czas dopiero, gdy nie dosta tek do najwyższego doszedł s to p n i a , pod­ dał się pod warunkiem zachow ania go przy życiu i wolności. A l e w iarołom ny T eo d o ry k po kilku dniach zabił go śród uciech uczty.

(18)

W ten sposób do sta ły się W ło c h y około r. 49 2 pod panowanie Ostrogotów. Zająwszy część trzecią wszelkich gruntów, k tó r ą już Odo- a k e r dał był swoim żołnierzom i r o d a k o m , żyli po całym rozproszeni k r a ju , podług swych narodowych praw i zwyczajów ojczystych.

T eodoryk prawdziwym był W łoch d o b r o c z y ń c ą , i słusznie otrzy­ m a ł przydomek Wielkiego. P od jego rz idem odżył znowu widocznie zlupiony tylokrotnie i znękany ów kraj. M ą dre praw a strzegły po­ r z ą d k u i sprawiedliwości; a pod ich pieczą zakw itł handel i rę k o ­ dzieła. Z a k ład an o ta k ż e sz koły dla sztuk pięknych i umiejętności.

Całe W ło c h y ciesząc się z nowego p a n a , roiły jeszcze sobie o pię­ kniejszej przyszłości. A le radość t a była k r ó t k ą , nadzieja znikomą, gdyż ze śmiercią T eo d o r y k a upadło znów państw o. U m arł nie zo­ stawiw szy dzieci r. 526. P a n o w a ł m ądrze i silnie przez la t trzydzie­ ści i trzy.

N a stę p c y jego odziedziczyli po nim wprawdzie tron ale nie jego d u c h a , k tó r y sam ty lko mógł był nada ć państw u trwałość i silę. P o d nieletnimi i słabymi k r ó la m i, niespokojni i władzy chciwi mo- żnowładzcy, zachwiali podstaw ę p a ń s tw a i przyspieszyli jego upadek.

6. Cesarz Justynian. 527—565.

W czasie niespokojności wynikłych pomiędzy O stro g o tam i po śmierci T e o d o r y k a , panował w K onstantynopolu cesarz J u s ty n ia n ,

z a którego państw o greckie do niezwyczajnego doszło blasku. Nie odznaczając się wielkiemi przymiotami serca lub duszy, posiadał wszakże ową m ona rsz ą mądrość i przezorność w dobieraniu sobie mężów najzdolniejszych w p a ń s tw ie , których zasługi przydawały bla­ sk u tronowi. P ró c z tego sprzyjało szczęście wszystkim jego z a m ia ­ rom. M ą d ra jego i śmiała m a łżo n k a T eodora k tó ra dawniej była a k t o r k ą i pod względem obyczajów nie najlepszej używała sławy, um iała go zupełnie opanować i czynnie się do jego sławy przykładać.

P o d jego panowaniem wszczęła się stra s z u a wojna domowa. W c y r k u , w którym dla zabaw y ludu dawano ig rzy sk a , utworzyły się od daw na pomiędzy walczącymi dwa s tr o n n ic tw a , które podług b arw y ich ubioru zwano niebieskim i i zielonym i. L u d łą cząc się ze z g ra ją w alc z ą c y c h , utworzył również w krótce w państw ie dwa niebez­ pieczne s tr o n n ic tw a , ile że dwór sam tyle był s ła b y m , że się za ża- dnem z obu stronnictw nie oświadczył. Rokosze i m orderstw a z t ą d po­ w sta łe szerzyły się częstokroć po ulicach stolicy i najpiękniejsze bu­ dynki w perzynę obracały. Ju s t y n ia n sam będąc w niebezpieczeń­

(19)

13

-stwie u tr a ty życia j u ż chciał potajemnie uciec; ale odważna jego m ałżonka wstrzym ała go. Strumieniami krwi je dynie zdołano n a r e ­ szcie uśmierzyć wojnę dom ow ą i spokojność przywrócić.

O d t ą t dopiero Justy n ian by! w stanie pomyśleć o podbojach p ań s tw ościennych. N ajprz ód posłał mężnego wodza swego B eliza - riusza do A fry k i półn ocnej, aby państw o W a n d a ló w zawojować. Oe- Ihner, pozbawiwszy tu prawego k r ó l a , nazwiskiem H ilpericha, tronu, sam sobie panowanie przywłaszczył i osadził strąconego z tronu k r ó la w więzieniu. G dy Belizariusz do Afryki przybył, aby go u karać, k a ­ zał G elim er starego, nieszczęśliwego więźnia zabić. W k r ó tc e atoli dosięgła go kara. W o jsk o jego do szczętu pobite; sam schronił się między puste góry M a u re ta n ii, gdzie się w zam ku warownym za m ­ knął. Belizariusz wszedł ja k o zwycięzca do K arta gin y, stolicy W a n ­ dalów; Gelimer zaś przez wodza Belizariuszowego ścigany i osadzony wkrótce się p o d d a ł , i od Belizariusza ja k o jeniec w tryumfie do K o n ­ stanty nopola wprowadzony został; państwo W a n d a ló w zaś po sto pięcioletniem tr w a n iu , od r. 429 do 5 3 4 , w p r o w in c ją grecką zamie­ nione zostało. W y s p y S a rd y n ia , K o rs y k a i balearskie poddały się dobrowolnie zwycięzcy.

T a k szybkie i świetne powodzenie ośmieliło J u s t y n ia n a do obró­ cenia oręża swego przeciw W ło c h o m , by z nich O strogotów w ypę­ d zić, w czem mu niespokojności pomiędzy nimi wszczęte dopomogły. W roku 535 przybywszy Belizariusz do S ycylii, zawojował w n a ­ stępnym słabo bronio ną w'yspę, poczem się do W łoch przeprawił. M ia sta niższych W łoch poddaw ały się jemu dobrowolnie prócz N e a ­ polu , k tó ry szturmem wziąwszy, kazał dla postrachu in nych, okro­ pnie zlupić. U d ał się potem do R z y m u , gdzie mieszkańcy, równie j a k Grecy, przywiązani do katolickiej religii, nienawidzili Gotów, bę­

dących Arianami. R z ym przeto otworzył mu chętnie bramy. W tem okrzyknęli G o to w ie , niebezpieczeństwem nagleni, wodza W itigesa

swym k rólem , posadziwszy go według starego zwyczaju na tarczy, ob­ nosili go przy brzęku mieczów i odgłosie t r ą b po obozie. T e n ze­ brawszy spiesznie wojsko z 150,000 żołnierzy, poszedł do R zym u, n a którego obronę Belizariusz ledwo 80 0 0 mógł wystawić. Mimo to trzym ał się ze swoję g a r sz tk ą rok cały przeciw przemagającój liczbie nieprzyjaciół, udaremniając wszystkie ich wysilenia; aż nareszcie n a d ­ ciągnęły świeże posiłki, ta k że W itiges nic nie wskórawszy, odszedł. Z e m stą p a ł a j ą c , udał się te n ż e , po połączeniu z B urgundam i, prze­ ciw M edyolanowi, zdobył miasto i mieszkańców w pień wyciąć kazał.

(20)

-

14

-Położenie Ostrogotów we W ło s z e c h pogorszało s i ę , mimo to

Z dniem każdym. P rzyprow adzeni nareszcie do ostateczności, a nie dowierzając już W itigesow i, ofiarowali koronę Belizariuszowi pod wa­ r u n k ie m , że do nich przejdzie. T e n przyjąwszy n a pozór ofiarowaną sobie k o ro n ę , wszedł w triumfie do R a w e n n y ; ale więcej ceniąc wier­ ność powinną cesarzowi^niż królew ską k o ro n ę , poimał W itige sa i ode­ sła ł go do K on sta n ty n o p o la . Cesarz obszedł się z nim t a k łagodnie j a k z Gelimerem. Belizariusz już miał niedobitki Ostrogotów z W łoch wypędzić, gdy "nagle cesarz podejrzliwy odwołał go do K o n sta n ty n o ­ pola. W ie r n y wódz rozkazu tego usłuchał bez szemrania.

Oddalenie atoli Belizariusza ożywiło n a nowo odwagę Ostrogo­ tów. O brali oni królem T o tila sa , bardzo zdatnego i wybornego wo­ d z a , k tó r y jedno świetne zwycięztwo po drugiem odnosząc, wydarł G re k o m w przeciągu dwóch la t całe prawie W ło c h y z wyjątkiem m ia st kilku. C esarz te d y posłał raz jeszcze ciężko zrażonego Belizariusza do W ł o c h , a z t a k m ałem w ojskiem , iż nie mógł stawić c z o ła T o - tilasowi. W s zę d zie znaglony ustę p o w ać , utracił naw et Rzym . P o pię­ cioletniej niechlubnej walce prosił nareszcie c e sa rz a , aby go do G re - cyi odwołał. Prośbie tej stało się zadosyć. P o swym powrocie do ojczyzny, jeszcze raz posiwiały b o h a te r dobył miecza na obronę K o n ­ s ta n ty n o p o la przeciw napadom Bułgarów. A j e d n a k powtórnie s t r a ­ cił ła sk ę swego p a n a i umarł z boleści nad niewdzięcznością ludzką. N astęp n ie posłał cesarz z wielkiem i dobrze wyćwiczonem woj­ skie m do W ło c h N a rsesa . B ył to mały i sła by mąż co do ciała, ale wielkich zdolności i odwagi co do ducha. W p a d łs z y 552 r. do W ł o c h północnych, s p o tk a ł się pod T a g e n ą , u stóp Apeninów z woj­ skiem gotyckiem. S toczona tu bitw a pozbaw iła po mężnej i b o h a ­ terskiej walce T o til a s a zwycięztw a i życia. W triumfie wszedł teraz zwycięzca do Rzymu. A le ja kiż to był R z ym ! Stolica ś w ia ta , w mu- r a c h dawniej mieszcząca przeszło milion mieszkańców, s t a ł a teraz j a k w y m a r ła , pozbawiona wszystkich murów i w aro w n i, i bodaj li­ cząca ośmset wolnych obywateli.

Nieszczęścia te nie pozbawiły G otów odwagi i nadz ie i, owszem niedobitki ich połączyły się pod nowo obranym k r ó l e m , nazwiskiem

Tejas. R a z jeszcze miała b itw a rozstrzygnąć ich losy, lecz w ypa­ d ek jej nie był dla nich korzystn y. U s tó p W e zuw iusza walczyli z odwagą i w ytrwało ścią godną lepszego losu. P rz ed wszystkim i od­ znaczył się T e j a s , k tó r y j a k drugi L e o n i d a s , ta rc z ą swoją i oszcze­ pem wszystko przed s o b ą k ła d ł tr u p e m , aż nareszcie włócznią prze­

(21)

-

15

bity sam poległ. Śmierć przecie k r ó la té m większóm męztwem z a ­ p a l iła G o tó w , ta k że jeszcze i w nocy walczyli, a dnia następnego w alkę odnowili. Znużęni nareszcie k rw a w ą p r a c ą i przeświadczeni, że niebo W ło c h im nie przeznaczyło, prosili N a rs e s a o wolny od­ w r ó t , oświadczając za raze m , że wolą ponieść śmierć niż się poddać. Ceniąc ta k mężnych i odważnyzh mężów, zezwolił N arses n a wolny ich odwrót.

W ten sposób zakończone zostały krwawe o W ł o c h y zapasy, k tó r e trw ały dziewiętnaście la t od r. 535 do 555, a W ło c h y s ta ły się grecką prowincyą pod nazwiskiem E x a r c h a tu . N arses zostawszy namiestnikiem osiadł w Rawennie. P aństw o Ostrogotów trwało sześć­ dziesiąt i jeden l a t , od r. 4 9 3 do 555.

P o tylu okropnych i krwawych w ypadkach przedstawia ły W ł o ­ chy, dawniej t a k k w itn ą c e , przejmujący trwogą widok. W o j n a zgła­ dziła kilk a milionów m ieszkańców , a głód i powietrze srożyło się po­ między ty m i , których wojna oszczędziła. Cale m ia sta sta ły p u s tk a ­ m i, pola leżały odłogiem, a zepsucie szerzyło się w przerażający spo­ sób. A je d n a k nie nadszedł był jeszcze koniec k lę sk i niedoli.

T rw alej niż przez podboje we W łoszech ugruntował J u s ty n ia n pam ięć sw oją przez wewnętrzne urządzenie państw a. P o d kierunkiem i okiem jego m inistra i ulubieńca T rib u n ia n a zebrano nietylko roz­ p o rządzenia i ustawy dawniejszych cesarzów ja k o źródło praw (w ta k nazwany codex Ju stin ian e u s), ale jeszcze ułożono z całą znajomością rzeczy objaśnienia i wyroki sławnych prawników (digesta, pandectae) i z nich wyciąg do nauki praw a (institutiones). Później dołączono do tego jeszcze nowe rozporządzenia Ju s t y n ia n a pod nazwiskiem N o - vellae; a cale dzieło znane je s t pod tytułem Corpus J u r i s , które m ą ­ drość dawnych prawodawców i praw ników nietylko potomności prze­ k a z a ł o , ale jeszcze s ta ło się samo p o d sta w ą praw ną w wielu nowszych państw ach. W ten sposób duch R zym u dziś jeszcze wywiera wpływ swój w E u r o p i e , a J u s t y n i a n a uważać można ja k o pośrednik a tego wpływu. P róc z tego s ta ra ł on się o umocnienie i upiększenie wielu miast. Arcydziełem budownictwa był wybudowany przez niego k o ­ ściół św. Zofii, k tó ry w części jeszcze dziś istnieje, ale od T u rk ó w n a meczet zamieniony został. Był on t a k przepysznym , że Ju sty n ian , gdy go pierwszy raz przy poświęceniu w całym blasku u j r z a ł , podzi- wieniem zdjęty za w ołał: „Przewyższyłem cię Salomonie!'1 Równie i handel i rękodzieła zakw itły n a nowo. Z a jego panowania rozpo­ wszechniono w E uropie ta k że upraw ę jedw abiu.

(22)

16

J e d w a b j e s t cienką n ic ią, k t ó r ą t a k zwane je dwabniki przędzą. Ż y ją one w dalekiej I n d y i i C h in a c h , i oprzędzają się n a wolnem p o w ie trz u , po d r z e w a c h , bez najmniejszej ze strony ludzi pieczy i s t a ­ r ania. D la szczególniejszej jednakowoż użyteczności jedwabnik ów wzięli je ludzie z czasem pod sw oją pieczę, żywiąc je sta ra n n ie l i - ściami morwowemi, przez co się je d w a b uszlachetnia. O b a te kraje były przez długi przeciąg czasu w wyłącznem posiadaniu tego boga­ tego źródła dochodów, i od nich otrzymywali Grecy i Rzym ianie za pomocą perskich i indyjskich k a ra w a n swe jedw abne m a te r y e , nie wiedząc je dnak o ich pochodzeniu, t a k , że sądzili, iż na drzewach rośnie. Mozolny przewóz czynił je dw a b ta k drogim j a k z ł o to ; i gdy razu pewnego cesarz w R z ym ie miał na sobie suknię całą z j e d w a ­ b iu , mówiono o tej niesłychanej rozrzutności po całej stolicy. P o ­ nieważ zaś J u s t y n ia n , ja k o i poprzednicy je go, ustawicznie z P e rsa m i prowadzili wojny, nie nadchodziły k ara w a n y z je dw a bie m , i d l a t e g o chciał już posłać ok ręty morzem Czerwonem do Indyi, gdy dwóch z a ­ konnik ów przed nim sta n ę ł o , którzy w dalekich pielgrzymkach zwie­ dzili Indye i Chiny, i przynieśli z ta in tą d kokony. Sądzili oni, że je - dwabnictwo dałoby się łatw o w Grecyi za prow adzić, gdyby miano je dwabnik i. T r u d n ą atoli było rzeczą je d o s t a ć , ponieważ wywóz ich surowo był z a k a z a n y w owych krajach. N a rozkaz cesarza odbyli owi dwaj zakonnicy pow tórną do owych krajó w p o d r ó ż , z któ rej r. 555 w r a c a ją c , przynieśli potajemnie w swych wydrążonych kijach piel- grzymskich j a j a jedwabnic ze, k tó re szczęśliwie się wykluły. P o od­ kryciu tajemnicy zajęto się usilnie hodowaniem jedwabnik ów . Ce­ sa rz sa m założył kilka f a b r y k , które w krótce zakwitły. Aż do X I I wieku G re cya była w Europie w wyłącznem posiadaniu tego nowego źródła pomyślności, poczem w s k u te k wojen krzyżowych rozszerzyło się hodowanie jedwabników w niższych i wyższych W ł o s z e c h , a n a ­ stępnie w H is z p a n ii, F ra n cy i i nareszcie w Niemczech.

Z a panowania J u s t y n ia n a pojawiła się też po raz pierwszy ospa lu d z k a , k tóra przez wiele wieków okropne zrz ądza ła pomiędzy lu ­ dźmi spustosze nia, aż Dareszcie odkrycie angielskiego le k arza J e n -

n e r a , szczepienia ospy krowiej położyło kres tej okropnej zarazie.

7. Alboin, Król Longobardów we W ło ­

szech. 568.

P a n o w a n ie G re ków nad W ło ch a m i nie trw ało długo. N a r s e s , k tó r y już la t pię tnaście z r ó w n ą p rze zornością , ja k sił ą , k ra je m tym

(23)

z a r z ą d z a ł , s ta ł się nareszcie ofiarą p otw arzy. Możni na dworze kon- stanopoiitańskiin zazdroszcząc mu jego sławy, oczernili go przed cesa rz ow ą , k tó r a gniewem z a p a lo n a , pismem pełnem najohydniej­ szych wyrazów, odwołała go z jego posady. W piśmie te m do niego przesłanem pow iedziała: „Możesz teraz wrócić do K o n s ta n ty ­ n o p o la p rząśdź kądziel między b a b a m i, stosowniejsze będzie to dla ciebie miejsce.“ Oburzony t a k h a n ie b n ą o b ra z ą rzekł z gniewem: «D obrze tedy, u przędę jej nić, nad której zwijaniem dosyć się n a p r a ­ c u je!“ I niebawem pospie szył, zemstą p a ł a ją c , nie do K o n sta n ty n o ­ p o la , lecz do N ea p o lu , z k ą d wysłał posłów do dawnych s p r z y m i e ­ rzeńców swoich L ongobardów, i k az ał im powiedzieć, aby opuścili nędzne błonia P anonii i zajęli błogie I talii niwy.

W sk u te k wezwania tego ruszył król A lboin, j a k drugi A ttila, n a wiosnę roku 568, n a czele całego narodu L ongobardów i 20,000 Sasów, z W ę g ie r do W łoch. Pewnego p oranku wiosennego zoczyli owi wędrówce ze szczytów gór w upojeniu radosnem po raz pierw szy przyszłą sw ą ojczyznę, a siejąc trwogę przed s o b ą , pochód przy­ spieszali. W i ę k s z a część miast poddała się dobrowolnie. W a r o w n a jedynie P a w ia oparła się i dopiero po trzechletniem oblężeniu zdo­ b y t ą została. W niej założyli stolicę nowego p a ń s tw a longobard- skiego w północnych W łosze ch i po dziś dzień jeszcze nosi ów kraj nazwisko L o m b a rd y i.

Zanim je d n a k A lboin zdołał podbić cale W łochy i ustalić nowe państw o, został zam ordow any; mówią powszechnie, że za s p ra w ą własnej swojej małżonki Rosam undy. P a ń s tw o Longobardów utrzy­ m ało się we W loszoc h przez la t dwieście.

W y p r a w a t a Longobardów do W ło c h była o s ta tn ią w wielkiej wędrówce ludów. Od upadku p a ń s tw a rzymskiego na zachodzie w r. 476, aż do tej L ongobardów w ędrów ki, a więc w przeciągu mniejszym j a k sto l a t , zmieniły W ło c h y cztery razy władzców swoich. N aprzód z a ­ wojowali je Herulowie i Rugowie pod dowództwem O doakra, potem Ostrogotowie pod T eodorykiem, dalej Grecy pod N arsesem , a na o sta te k Longobardowie pod Alboinem.

8. K lodwig, Król Franków. 500.

Z pomiędzy wszystkich państw , k tó r e na zwaliskach rzymskiego p a ń s tw a powstały, fra n k o ń sk ie jedynie w Gallii podniosło się do świetnej i trwałej wielkości. F ra n k o w ie składali się z wielu ludów,

T o m II. 2

(24)

-

18

-k tó r e dla utrzym ania swej wolności zaw arły wiel-ki zw iąze-k p r z e ­ ciw Rzym ia nom w trzecim wieku. Z pierwotnych swych n a d dolnym Renera siedlisk zapuszczali coraz więcej k u zachodowi zagony, r z ą ­ dzeni podług zwyczaju germańskich ludów przez wielu ksią ż ą t. W r o ­ ku dopiero 48 2 pow sta ł pomiędzy nimi k r ó l , k tó r y z czasem opa­ nował wszystkich F ra n k ó w , i dla tego założycielem państw a fran­ końskiego nazwany być może. Był nim Klodwig rówiennik T e o - d o r ik a , pochodzący z familii królewskiej M erotcingów. Był on n a d ­ zwyczaj wojennym i władzy chciw ym; cały swój umysł wytężył na to, a b y rozprzestrzenić szczupłe swego k raju granice. W tym celu w szystkie środki i drogi, naw et najgorsze były dla niego pożądaue. N ajpierw pozawierał z innymi książętam i f ra n k o ń sk im i, będącymi po największej części jego krewnym i, sojusze, w celu zawojowania in ­ nych n ar o d ó w ; podbiwszy zaś te i zwiększywszy swe siły, n apadał zgradziecko n a swoich przyjaciół i s p r z ą ta ł jednego po drugim , już sz ty le tem , już trucizną.

K iedy panować zacz ął, istniał jeszcze w Gallii s z cz ąte k p a ń ­ stw a rzymskiego, w którym S y a g riu s był namiestnikiem. N ajprzód na niego napadł i zniósł do szczętu pod Soissons r. 486. Zwyciężony Syagrius schronił się do Tuluzy, aby na dworze k r ó la Wisygotów znaleść p rzy tu łek ; ale podli doradzcy jego wydali nieszczęsnego zbiega Klodwigowi, k tó ry go zamordować kazał. Zwycięztwo to pod­ dało r z y m sk ą jeszcze G a lią na zawsze pod panowanie F ra n k ó w , których ja k o zbawców oczekiwano i z weselem przyjęto, ta k wielki upowszechnił się wszędzie w stręt przeciw Rzymianom.

D la wzmocnienia siły swojej szukał Klodwig przyjaźni u pogra­ nicznych Burgundów, w którym to celu ożenił się z p ię k n ą K lo tyld ą ,

synowicą króla burgundzkiego. Księżniczka t a , wychowana w reli- gii chrześciańskiej, użyła całego wpływu swego, aby m ałżonka żyją­ cego jeszcze w ciemnera pogaństw ie, zjednać dla nauki chrześciań­ skie j. A le dziki jego umysł odpierał wciąż błogie jej n a u k i , mie­ n ią c być rzeczą nieroztropną i zuc hw ałą , opuszczać dawnych swych bogów, któ rzy mu dotychczas we wszystkich walkach do zwycięztw dopomagali. L ecz co miłość małżonki rozpoczęła i przygotowała, do­ pom ogła potrzeba dokończyć. Albowiem w r. 496 wybuchła wojna między F ra n k a m i a A lem annam i sąsiedniemi, najeżdżającymi ustawi­ cznie G alią. linie tyc h strasznych sąsiadów b y ła F ra n k o m w Galii ta k z n a n e , że F ra n cu z i dziś jeszcze n a d a ją je całemu niemieckiemu narodowi. Pod Tolbiacum (Ziiplich około Bonn) przyszło do s t a

(25)

-—

19

nowczéj bitw y. Zwycięztwo dłu go w ątp liw e, cbyliło się nareszcie n a stronę A lem annów . W tóm niebezpieczeństwie przypominał sobie Klodwig to, co mu m a łżo n k a jego o możnym Bogu chrześcian b y ła opowiadała. I n a ty c h m ia s t wznosząc swe ręce ku niebu, z a w o łał: „Dopomóż mi P a n ie Je z u C h r y s te , gdyż bogowie moi opuszczają mnie. Jeżeii mi w tej pomożesz potrzebie, uwierzę w Ciebie.“ W te m w ra c a cudownie porządek w szyld. P o s t r a c h p a d a n a nieprzyjaciół. Z dawało się, że duchy niewidziane wmięszaly się do walki. Nieprzy­ ja cie l p ie rz c h n ą ł, dowódzca jego zginął i broń zostawił porzuconą n a pobojowisku. Zwycięztwo to zjednało mu panowanie n a d poln o c n ą częścią A le m a n ii, nad R e nem i M e n e m ; południowa część przeszła pod panowanie O strogotów .

Klodwig dotrzym ał przyrzeczenia swego. W samo Boże n aro ­ dzenie tego samego roku (496) kazał się w R heim s ochrzcic u ro ­ czyście. P o chrzcie namaścił go biskup Remigius na króla F ra n k ó w . G o łą b ’ — t a k niesie podanie — przyniósł z nieba na tę uroczystość flaszeczkę z olejem św. którego i przy następnych nam aszczaniach używano. Papież nazwał go pierworodnym synem kościoła i królem chrześc iańskim (rex christianissim us), t y t u ł , który na jego następców przeszedł. R a z e m z królem ochrzcił biskup siostrę Klodwiga i trzy t y sią c e najprzedniejszych F ra n k ó w i rzekł przytóm te znaczące sło­ w a : „Czcijcie, coście dawniej palili, a p alcie , coście dawniej czcili.“

R e lig ia chrz eśc iańska s ta ła się o d tą d religią p aństw a całego. P o k a z a ło się je d n a k w k ró tc e , że przyjęcie chrześciaństwa było dziełem chwilowej potrzeby, i że ono nie wpłynęło n a uszlachetnienie jego umysłu. S pra w iał rzezie w swojej rodzinie ja k przedtem, a p o d ­ bijał pod swe panowanie wszystkie ludy Gallii ; k tó re nie wyznawały jeszcze religii chrześciańskiój.

Oprócz F ra n k ó w znajdowały się w Gallii dwa ty lk o możne n a ­ rody, B urgundow ie i W isygutow ie. N a d Burgundami za m ie szk u ją­ cymi piękny k r a j , ciągnący się od rzeki Saony, aż do m ia s ta A v i­ g n o n , panowało dwóch królów, któ rzy ustawicznie z s o b ą walczyli. O debraw szy tedy od jednego z nich obietnicę rocznego haraczu przy­ szedł mu w pom oc, zwyciężył drugiego, ale niebawem opuścił pier­ wszego, gdy i drugi p odobny mu h aracz płacić obiecał. P o te m ru ­ szył n a W isygotów, k tó r y c h pokonał w bitwie pod Poitiers ( 5 0 7 ) ; k r ó la ich w łasną zabił rę k ą . Byłby cały ich kraj zawojował, gdyby się T eodoryk nie był przywłaścicielowi oparł. Zagarnął wszakże wię­ k s z ą część kraju i ograniczył W isy g o tó w n a Langwedocyą.

(26)

-

20

-W ten sposób udało mu s ię , kraj swój z razu mały rozszerzyć od R e n u i D u n aju aż do Pyreneów, od k a n a łu aż do morza ś r ó d ­ ziemnego. On ta k że połączył rozmaite germańskie plemiona G allią zam ieszkujące, w jednę całość, przez co dał początek późniejszej wielkości frankońskiej monarchii. Zawojowana G allia otrzym ała te ­ r a z nazwisko państw a frankońskiego czyli F ra n c y i. Założyciel tego p a ń s t w a , k tóry dla swych czynów wojennych także W ielkim nazy­ wany b y w a , um arł 511 roku w P a r y ż u , k tóry się pod nim już był wzniósł do znakomitej wielkości.

9. Zmiany w mowie, obyczajach i rzędzie na­

rodów niemieckich w nowych siedliskach.

J a k kraj każdy m a właściwe sobie płody, które się pod jego ty lko u d a j ą n ie bem , t a k znów naród każ dy ma właściwe swoje urzą­ dzenia. A ja k owe płody, przesadzone do innej strefy, wnet ulegają jej wpływowi, t a k i urządzenia narodów. N iepodobną przeto było r z e c z ą , aby G ermanowie w nowych swych siedliskach ta kim i zostali, jakim i byli w swych lasach. Znajdowali tu inny k r a j , inne zupełnie niebo, inny zupełnie naród. G orą ce południowego nieba powietrze, bujne ziemi płody, w których sobie teraz u p odobali, służyły jedynie do rozpieszczenia ich silnej natury. Narody, z którem i się zaznajo­ mili, mówiły inneini j ę z y k a m i, miały inne obyczaje, inne prawa. W id o c z n a tedy, że G erm a now ie, daleko surow si, musieli wiele rze­ czy od nich poprzejmować i pogodzić z w łasnem i, przez co utwo­ rzyli no w ą całość.

N ajw ię k sz a zm iana u ty ch plemion zaszła pod względem mowy. W zdobytych k r a ja c h mówiono językiem R z y m ia n czyli łacińskim, k t ó r y daleko byl wykształceńsz ym niż niemiecki. Ł a c iń s k i przeto ję zyk nie mógł być wyrugowanym przez niemiecki, uległ wszakże w sk ute k polączeuia się z nim licznym i wielkim zmianom, z czego powstały z czasem ję z y k i , które rom ańskiem i nazywamy. Do nich n ależ ą: p o r tu g a ls k i, h iszp a ń sk i, fra n c u zk i i w ioski. Zaczęto także w krótce tłum aczyć na te nowe ję z y k i, a każde dzieło, b ądź prozą, bą d ź wierszem, mieszczące praw dę lub zm yślenie, nazywano rom an­ sem. Niemiecki ję zyk utrzymał się jedynie w właściwych Niemczech wolnym od wszelkiego obcego wpływu.

Sadownictwo również j a k i prawodawstw o znakomicie się udo­ skonaliło i rozprzestrzeniło. Dawniej rozstrzygano spory podług z

(27)

wy--

21

czaju; teraz spisywano praw a w łacińskim ję zyku i rozprzestrzeniano z czasem. N ie zawierały one wszakże przepisów, lecz tylko z a k a z y i kary. Każde przewinienie, a nawet zabójstwo, można było o p l a ' cid pieniędzmi. Z najw iększ ą ścisłością zachow ana b y ła w tej mie­ rze różnica między niewolnikami a wolnymi, Niem cami a R z y m i a ­ nami. Z a zabicie niewolnika płacono 45, F r a n k a 2 0 0 , R z y m ia n in a tylko 100 szelągów. U S axonów kara no kradzież konia śmiercią, zabicie człowieka przeciwnie pieniędzmi, a u Alem anów zabicie k o ­ biety dwa razy srożej niż zabicie mężczyzny. U Fryzów kładziono świę to kradzcę z oberzniętemi uszami w czasie upływu morza nad brzeg jego, aby go pow racające bałwany z sobą uniosły. Każde ta k że skaleczenie ciała najdokładniej było obrachowane i każde zle słowo, które jeden przeciw drugiemu wyrzekł. Z a rękę uciętą płacił wino­ wajca 100 szelągów, z a wielki palec 45, z a drugi 25, za średni 15,

równie tyleż za m ały palec; z a trzy palce jednem cięciem 45, za oko 72, za nos 45, za ucho 15, za ję zyk 100 szelągów. K to d ru ­ giego nazwał lisem, płacił 3, kto przezwał zającem (tchórzem) 6 sze­ lągów. K a r a ta p ieniężna, j a k na owe czasy była bardzo wielką, ponieważ pieniądze były jeszcze rzadkie. K to ich zapłacić nie mógł, musiał u obrażonego lub jego krewnego służyć za niewolnika.

S ą d y odpraw iano publicznie pod golem n ie b e m , zwyczajnie pod wielkiemi drzewami lub też przy wielkich kamieniach. W każdej gminie naczelnik czyli g r a f był s ę d zią , w czem mu najdoświadczeńsi gminy dopomagali. S posób dochodzenia praw dy był bardzo prosty, nie wdawano się albowiem w rozlegle poszukiwania. Najwięcej z n a ­ czyli św iadkow ie, których strony z sobą przyprowadzały, i przysięgi.

N ie dość j e d n a k , że powód albo oskarżony winę sw ą lub niewin­ ność przysięgą stw ie rd z a ł; przypuszczano również pomocników p r z y ­ s ię g i, k tó rz y prawdziwość złożonej przysięgi stwierdzali. Jeżeli zaś ani ś w ia d k am i, ani przysięgą prawdy wyśledzić nie można było, ucie­ kano się do t a k nazwanych sądów Bożych czyli ordaliów. S ądzono bo w iem , że spraw iedliwy Bóg dopom agając niewinnemu, wspomoże go cudownie w doświadczeniach, na które go wystawiano. Było ich kilk a rodzajów. K to rękę sw oją z wrzącej wody bez uszkodzenia w y c ią ­ g n ą ł , k to po rozpalonem żelazie chodził, kto w pojedynku zwyciężył, kto poświęcony k ąs ek z j a d ł, bez p ę k n ię c ia , lub kto najdłużej z roz- ciognionemi w formie krzyża rękom a sta ć potrafił, uch&dził z a nie­ winnego. W późniejszych czasach pomnożono jeszcze liczbę ty ch sądów B o ż y ch , k t ó r e się po części jeszcze w X I V i X V wieku u trzy­

(28)

22

mały. L u b o zaś sta re germańskie sądownictwo przez rzymskie wyru- gowanem zostało, utrzym ały się wszakże ślady jego, mianowicie w pół­ nocnych Niem czech, w niektórych okolicach aż do naszych czasów. Najsławniejszem urządzeniem, k tóre Germanowie we wszystkich zdobytych kraja ch zaprowadzali był system feu d a ln y czyli lenniczy.

N a s t ę p s tw a jego wielkiej s ą wagi dla cały ch wieków średnich i prze­ trw ały po części aż do naszych czasów. Nadmieniliśmy już dawniej, że G ermanowie szukali wszędzie posiadłości grunto wych. S koro tedy zawojowali k r a j ja k ik o lw ie k , musieli mieszkańcy, któ ry ch nazwano p r ow incya łam i, ustąpić zwycięzcom części gruntów lub nawet służyć z a niewolników. I t a k zabrali Wisygoci w H iszpanii dwie trzecie w szystkich gruntów, Ostrogoci ty lk o jednę trzecią. O dstą piony ten g runt dzielono między wszystkich w olnych, któ rzy posiadłości te nowe przez niewolników, albo sami u praw iali, albo dawnym właścicielom za ustanowio ne wynagrodzenie oddawali. W o l n a t a k a posiadłość n a ­

zy w a ła się A llodium . W ielkość jego odpowiadała wielkości i w a­ żności usług. K ró l brał dla siebie wszystkie dawniejsze dobra k o ­ r o n n e , k tóre albo n a własny rachunek uprawiać k a z a ł , albo pom ię­ d z y możnych panów swego orszaku rozdzielał, za co im n ak ła d a ł n ie k tó re pow inności, albo pomoc w boju lub usługi na dworze. Z o s ta ­ tnic h powstały ta k nazwane urzędy dworskie, zachowane dotychczas prawie na wszystkich dw orach europejskich, n. p. urząd podkom o­ rzego, m a r s z a ł k a , sto ln ik a , podczaszego i t. d. D o b ra w ten sposób oddane uważano ja k o nagrodę z a usługi osobis te, dla czego nie mo­ gły być dziedzicznem i, lecz pozostawały własnością króla. D l a tego nazwano j e lennemi czyli posiadłościami feudalnemi (beneficiu m, feu- dum ), a właścicieli ich czasowych wasalami. S łu żąc panu swemu w iernie , zatrzym yw ali te beneficia przez cały przeciąg życia sw ego; po śmierci zaś wracały znów do p a n a feudalnego, który niemi z a ­ sługi innego wiernego sługi wynagradzał. Ponieważ je d n a k syn usługi swoje poświęcał zwyczajnie panu feudalnemu o jc a, przeto oddawano mu zwykle posiadłość lenną ojca do dalszego u ż y tk u , w sk ute k czego sta ły się te lenna z czasem dziedzicznemi. J a k więc król możnych swego ludu przez to do szczególniejszej wierności zobowiązywał, i świetny tworzył około siebie o r s z a k , tak i możni panowie czynili t a k samo, oddając z rozległych gruntów, k tó r e posiadali, albo jako allodium , albo ja k o lenność, innym pewne części, zam awiając sobie za nie pewne usługi. J a k więc sami byli zobowiązani królow i, t a k znown zobowięzywali sobie mniej majętnych. Lennik taki obowią­

(29)

-

23

z a n y był przedewszystkiem do wiernych usług we wszystkich niebez­ pieczeństwach mianowicie W czasie wojny, za co znów mógł liczyć n a pomoc swego p a n a , j a k moc i znaczenie króla w zrastały przez liczny orszak bogatych i mężnych wasalów, t a k i możni panowie szu­ kali w tem chluby, by mieć wiele lenników, z którymi mogli na wojnę lub n a uroczystościach występować. S tosunek ten rozszerzał się co­ raz dalej. O ddaw ano w lenność nie tylko d o b r a , ale naw et donośne urzędy. L udzie n a w e t, którzy posiadali zupełnie wolne g r u n ta , od­ dawali takowe możnym pan o m , staw ali się ich słu żebnikam i, i od­ bierali od nich napow rót majętność sw ą jako lenność, za co pewni byli opieki p a n a lennego, gdy ten miał przynajmniej zaszczyt, że liczbę swych służebnych lenników powiększał. W sk ute k tego doszło nareszcie do te g o , że prawie wszyscy ludzie zostawali w stosunku lenniczym do in nych, ubożsi do bogatszych i znakom itszych, ci do możnych panów k r a ju , panowie do k r ó la , któ rzy w ten sposób nad wszystkim i panował. Jeżeli potęga k ró la przez system lenny p o c z ą t­ kowo znacznie się wzniosła, to przez dalszy rozwój wielki z c z a ­ sem ponio sła uszczerbek. Z ależa ła ona bowiem o d tą d mianowicie od wasalów, któ rzy gdy wojna w ybuchła, powołanych swych lenników królowi przyprowadzali. Ci z.aś lennicy słuchali więcej swego p a n a lennego niż k r ó l a , ulegając jedynie rozkazowi tego, od którego po­ siadali dom i gru n ta prawem le n n e m ; król zaś pośrednio tylko przez panów lennych mógł nimi r o z rzą d zać ; nie na je g o , lecz n a rozkaz lennego p a n a stawali zbrojno do walki. Ci zaś wielcy wasalowie p a ń s tw a starali się usilnie wpływ swój rozszerzać, praw a swe ro z ­ prze strzen iać , a powagę królew ską śc ieśniać; co im się nareszcie udało. Król albowiem zależał w końcu zupełnie od woli panów, k t ó ­ rzy ja k o ksią ż ę ta lub grafowie możni prawie samowładnie rządzili. Cała h istorya Niemiec w średnich wiekach kreśli niemal same walki powagi królewskiej z dum ą wasalów, którzy nieraz większą mieli potęgę niż sam król. YV prz eciągu wieków wielu stało się niepod­ ległymi , a jedność państw a u sta ła z czasem zupełnie.

T en j e s t początek systemu lennego i te olbrzymie rozm iary, na k tó r e się rozrosł.

10. Zaprowadzenie chrześciańslwa pomiędzy

Niemcami. Sw, Bonifacyusz. (716—755.)

• J a k F ra n k o w i e , t a k i większa część innych lu d ó w przyjęła w sw ych nowych siedliskach wiarę chrześciańską tam zaprowadzoną,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Antologia sztuk teatralnych udostępniona w starannie opra- cowanej formie książkowej staje się tą drogą przejawem kulturowego pietyzmu i rodzajem symbolicznej apretury

Na styku zainteresowań dziejami wolnomularstwa, jego przeszłym i współczesnym obliczem ideo- w y m oraz historią światowego kina zrodził się oryginalny pomysł opisania

W postępowaniu Justysi tyle tylko można było dopatrzyć się zmiany, że starała się wido­ cznie zbliżyć do Helki; czy potrzeba wywnętrzenia się i podzielenia

ŁEW EN TAŁA.. Ś w iat pow stał przez rozdw ojenie się Substancyi pierw otnej: jed n a część pozostała Bogiem, druga zam ieniła się w ogrom Stw orzenia.. BARUCH

sięcy trwały te szlachetne zapasy rozpaczy z prze­ mocą, początki ich były razem świetne i okropne. Naród, wojsko i obiedwie stolice odpowiedziały Kościuszce

sadniczy; uchylenie zwyczaju jest tylko wyjątkowo możliwe, podczas gdy odrzucenie prawa względnie obowiązującego zależy od woli stron i jest w każdej chwili

"Kultura syryjska we wczesnym.

Równie *.v3żna była kontrredukcja (contr-reduction) dokonana przez Kartezjusza. Poszukując pew­ nego punktu oparcia dla swej filozofii, uznał go w cogitationes - aktach