• Nie Znaleziono Wyników

69, Mieszczaństwo

80. Bitwa pod Sempach. 1386

Winlcelried.

Z a czasów cesarza W a c ł a w a panował w A u stry i ksią żę L e o ­ p o ld , synowiec owego L e o p o l d a , który r. 1345 pod Morgarten zwy­ ciężony został. Ten nie mógł zapomnieć hańby, k tó r ą dom austrya - cki poniósł ze strony trzech kantonów S z w y c , Uri i Unterwalden. Gniew jego zw iększył się jeszcze, gdy w idział, że związek coraz b a r ­ dziej się umacniał i że coraz nowe m ia sta do niego przystępowały. D la tego postanowił zemścić się srodze na śmiałych pasterzach. R o k u 1386 rozpoczął mściwą wyprawę i na czele swych zbrojnych rycerzy ciągnął przeciw miasteczku S em pach w Argowii. T u w lesie czekali nań Szwajcarowie. Byli oni lekko tylko uzbrojeni, po n a j ­ większej części h a l a b a r d a m i , szerokiemi mieczam i, p ałk am i i

dre-I 184

wnianemi tarczami. Mimo to nie trwożył ich widok okutych w że­ lazo m ę ż ó w ; bo miłość ojczyzny d odaw a ła im męztw a. K siążę L e o ­ pold obawia ją c się zam ię szania w czasie walki r o zk a zał ryserzom zsieść z k o n i, ścisnąć szeregi n a k s z ta ł t muru żelaznego i rzucić się z włóczniami wyciągniętemi n a Szwajcarów. J a k o ż rycerstwo z s ia ­ dło z ko n i, oddało je pachołkom do trz y m a n ia i nieczekając aż n a ­ dejdzie pie chota , postanowiło stoczyć bitwę. U lrich de Ila sen b u rg

z a ś , posiwiały w boju r y ce rz , odradz ał z a c z e p k ę , zanim nie n a ­ dejdą p o s ił k i, ale to innym rycerzom zdawało się być rzeczą n ie ry - c e r s k ą , a je den zawołał z szyderczą zuchwałością: „ O H asenburgu, słusznie nosisz imię zajęcze!“ K ilku rycerzy prosiło k s ię c ia , by się sa m nie n a ra ż a ł n a niebezpieczeństw a; ale odparł n a to : „Czyż L e ­ opold zdale ka m a się p r z y p a try w a ć , ja k rycerze jego z a niego gi­ n ą ! T u w moim k r a j u , z a mój naró d , z wami chcę zwyciężyć lub u m r ż e ć !“

Było to podczas żniwa. Słońca stało wysoko i gorąco dojmo­ wało. W obec nieprzyjacielskich hufców padli S zw ajcarowie, według pobożnego zwyczaju ojców, n a kolana i błagali B o g a , aby dodał im siły w godzinie niebezpieczeństwa. W s ta w s z y potem rzucili się po ­ dobni do lwów rozjuszonych, całym pędem i z wielkim wrzaskiem na nie­ przyjaciela. A le tu ich powitały tarcze ja k o raur tw ard y i włócznie n a k s z ta lt lasu kolczastego. N ata rczyw ie walczyli p a s t e r z e , daremnie sta ra li się przerw ać las żelazny i już sześćdziesiąt z nich le g ło , n a ­ reszcie chwiać się zaczęli. W tej chwili ogromnego niebezpieczeń­ stw a zawołał nagle je d e n : „O tw orzę wolności drogę, wierni, kochani przyja cie le , miejcie sta ra nie o mojej żonie i dzieciach!“ T a k zawołał

A r n o ld W in k e lrie d , a skoczywszy ku nieprzyjacielowi zachwycił obiem a r ę k o m a tyle włóczni, ile ująć zdolal i utopił je w piersiach swoich poryw a ją c z a so b ą w chwili zgonu i męże i włócznie na ziemię. A po trupie jego, j a k po otw arte j d rodze , przedarli się Szw ajcarowie w szeregi nieprzyjacielskie. T u pod obuchami p a ­ łe k p ę k a ły z trzaskie m hełmy i pancerze, i w krotce k ilka se t zbroi lśniących zczerwieniło się od krwi wytoczonej. P o trzykroć u p a d a ł główny s z ta n d a r a u strya cki z rą k umierających i potrzykroć okrw a­ wiony podnosiło go rycerstwo. Niejeden pan i h ra b ia leżał zabity, w rozpaczy i książę szuka! śmierci. Trw oga opanowała hufiec r y - cerzów. W s zy sc y w ucieczce biegli do obozu w o ła ją c : „K onie po­ daw ać! konie podaw ać!“ A le pachołcy w trwodze uszli wraz z koń­ mi, Okuci w żela za panowie z trudnością uchodzili z placu boju, ale

185

tuż z a nimi gonili p a s terze zapałkami i m ieczam i, dobijając uznojo- nych w a lk ą i g o rąc em * ).

Zwycięztwo to było stanowczem dla wolności i niepodległości szwajcarskiej. W p ra w d z ie nie je dnę jeszcze później staczali o nią walkę k r w a w ą , ale zwycięzko wychodzili z każdej. P rz ez przyjęcie Jeszcze innych okolic do z w ią z k u , nabywał tenże coraz więcej siły, a nareszcie pokojem westfalskim r. 1648 ja k o rzeczpospolita uzna­ nym został uroczyście.

81. Zygmunt. 1410 do 1437.

P o krótkiem R u p r e c h ta panowaniu obrano cesarzem niemieckim

Z y g m u n ta, b r a ta detronizowanego W a c ła w a . B y ł to mąż prawy, któ ry się usilnie o dobro p ań s tw a starał. Prz edewszystkiem baczył n a to, aby wielkiemu zapobiedz zgorszeniu, wywołanemu przez schizmę ; przez niejedność bowiem w kollegium k a r d y n a ls k ie m , nastąpił naprzód podwójny wybór papieży, potem zaś przez chybione usiłowanie so­ boru w P iz ie , aby temu rozdwojeniu za pobie dz, do dwóch obranych papieży, trzeci przybył. Sumienia wszystkich chrześcian srodze tera zaniepokojone zostały. Żaden bisk u p , żaden o p a t ni# wiedział już u kogo sz ukać potwierdzenia, a lud nie był pewien, k tóry z ducho­ wnych potwierdzony praw nie i ważnie spraw ować może obowiązki swego stanu. Życzeniem przeto było wszystkich dobrze myślących, a b y sobór powszechny zniósł gorszącą tę sp r z e c z k ę , zapobiegł innym nadużyciom kościelnym i zaprowadził k a r n o ś ć kośc ielną t a k pod względem głowy ja ko i członków. Istotnie też z a b r a ł się r. 14 1 4 po­

wszechny sobor w K onsta ncyi n a d jeziorem bodeńskiem , k tó r y był je d n y m z największych i najśw ietniejs zych, ja k i kiedykolwiek odpra­

wiono. Było n a nim 3 4 6 kardynałów , arcybiskupów i biskupów, 5 6 4 prała tów , nauczycieli i mistrzów sztuk pięknych i um iejętności, 1600 k s i ą ż ą t , hrabiów, panów i rycerzy, t a k ż e Konstancya w jednym dniu podejmowała 115,000 gości i 3 0 ,0 0 0 koni.

Zgromadzeni w K onstancyi ojcowie zgodzili się jednomyślnie, że szkodliwemu rozdwojeniu kościoła przez to tylko zapobiedz można, że wszyscy trzej biskupi, k tó rzy się uważali z a papieżów, godność tę złożą. I s to tn ie się też do tego nakłonili. Niemcy, a n a ich czele

*) K ap lica oznacza m iejsce, gdzie książę poległ ¡''dziś jeszeze obchodzą pa­ m iątkę bitwy uroczystem nabożeństwem.

186

cesarz ż ą d a l i , aby zanim się p rzystą pi do wyboru nowego papieża, przedsięwzięto gruntowną reformę kościoła co do głowy i członków. Zewsząd bowiem podnoszono skargi na nadużycia zagęszczone, n a ku p ­

czenie godnościami duchownemi, i t. d. L ecz W ło s i, któ rzy za pe­ wne upatryw ali w tern korzyść sw oję, jeżeli wpierw nowy papież obrany z o s tan ie, stawili o p ó r, a zjednawszy sobie biskupów z innych narodów , przegłosowali Niemców. O brano więc naprzód papieża W i o c h a , który przybrał nazwisko M a rcin a V. Był to m ąż roztrop­ ny i obrotny, który pozawierał z pojedyńczemi lu dami osobne ugody (k o n k o rd a ty ) ; i ta k zakończył się ów pam iętny i wielki sobór. G dy się zgromadzenie rozchodziło, jechał papież w tkanej zlotem kapie na koniu białym ja k mleko w bogate rzędy przy b ran y m , którego sa m cesarz prowadził za uzdę. Czterech hrabiów niosło baldachim nad papieżem, a czterech k sią ż ą t trzym ało końce s z k arłatn eg o dywdyku,

którym koń był okryty.