• Nie Znaleziono Wyników

G otfryd de Bouillon

55. Fryderyk I Rudobrody (Barbarossa). 1152 do 1190

F ry d e ry k I był je dnym z najmężniejszych i najroztropniejszych monarchów, któ rzy kiedykolw iek w Niemczech panowali. Świetne jego przymioty wzniecały n aw e t w jego nieprzyjaciołach podziwienie i u sz a­ nowanie. B ył on wzrostu średniego; b y stre przenikliwe oko ożywiało

120

jego pogodne i pełne m a je s ta tu oblicze. W ło s i dla jego rudej brody nazywali go B a r b a r o s s ą t. j. R udobrodym . Równego kolo ru był jego k r ó tk i kędz ierzawy włos o k r y w a ją c y skronie. K sią żę tom niemieckim podobało się mianowicie bliskie jego pokrewieństwo ze strony m a t ­ czynej z domem Gwelfów, spodziewali się bowiem , że załagodzi k łó ­ t n i e , k tó re pomiędzy jego a domem Gwelfów t a k długo i t a k z g u ­ bnie panowały. I s to tn ie też wiele czynił dla ich uśmierzenia. W ty m celu zwrócił sa sk iem u książęciu H enrykow i L w u księstwo baw arskie, k tó r e mu niesłusznie odjęto, a przez to zjednał sobie w młodym bo­ haterze walecznego i możnego to w arz y sza broni na pierwszych swoich wyprawach. Tenże H e n r y k był ta k ż e założycielem sławnego m ia sta Monachium. Z dotychczasowego m a rg rab s tw a austryackiego zrobiono niezależne księstwo ze stolicą Wiedniem.

Cesarz zwrócił potem uwagę sw oją n a W ło c h y , gdzie w cza­ sie powyżej opisanych zata rgów, pow aga c e sa rsk a zupełnie upadła. W łaśe iw em siedliskiem buntu b y ła L o m b a rd ia . P o d opieką wol­ nych rządów zakw itły w wielu jej m ia sta ch handel i ręk o d z ie ła , n a ­ dając im bogactw a i p o tę g ę, k tó re w raz z dążeniem do usam ow ol- nienia podawały im ś r o d k i do zachow ania jej z a pomocą broni. N a j ­ dumniejszym był M e d y o la n, k tóry ledwo sa m wolny, wszystkie inne chciał m ia sta podbić, a w zarozumiałości swej naw e t cesarza z d a ­ wał się do walki wyzywać. Pism o cesarskie, przedstawia ją ce mie­ szkańcom niesłuszność ich postę pow ania , p o d a rto i p o d e p t a n o ; posła k tó r y pismo to przynió sł, zelżono, t a k że tylko spieszną ucieczką życie swe przed wściekłością ludu mógł ocalić. Zuchwałość t a k a przy­ spieszyła wyprawę cesarską. R o k u 1154 ruszył po raz pierwszy przez Alp y. N a polach ronkalskich n a d P a d e m odbył sejm wielki. T u słuchał sk a rg wielu m ia st lombardzkich na ucisk M edyolanu i p o ­ stanowił dumne miasto u karać. Nie mógł atoli ruszyć zaraz przeciw niemu, ponieważ wojsko jego nie było dość silnem ; ale dw a m ia s ta

A s t i i Tortonę trzym ające z M edyolanem , n a p a d ł , zdobył i z z i e ­ m ią zrównał. K a z a ł się pote m w P aw ii ukoronować na króla L o m b a r ­ dii, a następnie szybko się zwrócił do R z y m u , ponieważ tu wielka panow a ła niezgoda między papieżem a ludem. M ąż przedsiębiorczy,

A r n o ld z B r e s c ii, powziął zamiar przywrócenia sta rej rzeczypospo- litej rzymskiej i zjednał dla niej wielkie stronnictwo. Odurzeni nową wolnością Rzymianie wypędzili papieża H a d r i a u a , który schroniwszy się do obozu niemieckiego, nie mało się zdziwił, gdy mu F ry d e ry k przy zsiadaniu z konia nie podtrzym ał strzemienia, co dawniej cesarz

- 121

-L o t a r był uczynił. Zaniedbanie to uw ażał I la d r ia n ja k o zły znak u s p o ­ sobienia cesarskiego. L e c z gdy wkrótce potem cesarz przed nim u p a d ł i nogi mu u ca ło w ał, n a b r a ł papież otuchy i czynił mu wyrzuty, że mu przedtem należnego nie o k a z a ł uszanowania. F r y d e ry k u stą pił i pod­ trzym ał strzemię odjeżdżającemu papieżowi, m ów iąc: „Nie zgrabnym może b ę d ę , gdyż nigdy jeszcze nie byłem m asztalerzem !“ F ry d e ry k do R z y m u przybywszy k az ał A rn o ld a n a stosie s p a lić , poczem uko­ ronowany od papieża ja k o c e sa rz , do Niemiec powrócił.

Nie długo potem nas tąp iły spory pomiędzy papieżem i sa m ym cesarzem. P a p ie ż b o w ie m , nie dowierzając może w s k u te k powyż­ sz ych zajść c e sa rz o w i, napisał do niego list pełen gorzkich wyrzutów. L e g a t papiezki n aw e t powiedział publicznie na zgromadzeniu ksią żąt: ,,O d kogo cesarz m a p a ń s t w o , jeżeli nie od p a p ie ż a ? “ „ O d B oga i przodków swoich!“ zawołał O tto n z W i tte ls b a c h u , falcgraf b a w a r ­ s k i , i byłby w gniewie swoim przebił l e g a t a , gdyby go F r y d e r y k nie b y ł od tego wstrzymał. D n ia następnego legat spiesznie Niemcy opuścił.

R o k u 1 1 5 8 wyprawił się F r y d e ry k po raz drugi do W ł o c h , aby n a czele 100,000 pieszych i 1 5,000 jezdnych zemścić się n a dumnym M edyolanem . W s z y s tk i e m ia s ta W ło c h wyższych, przestraszone t a k ą potęgą poddały się n a t y c h m i a s t; sam ty lko M e dyolan oparł się. C esarz przeto ogłosiwszy go nieprzyjacielem p ań s tw a obiegł. W s z y ­ stkiemu oparli się Medyolańczycy, ale nie głodowi. G d y bieda do najwyższego doszła s to p n i a , udali się pokornie do obozu cesarskiego i prosili o pokój. N a p r z ó d szedł arcybiskup i resz ta duchowieństwa, b o s o , w podarte m odzieniu; potem burmistrz i s z la c h ta , ta k ż e boso, z o d k ry tą głową, w podarty ch ła c h m a n a c h , goły miecz u szyi m a ­ j ą c ; nareszcie część ludu z powrozami na s z y i, j a k gdyby szli pod szubienicę. W s zy sc y rzucili się kornie przed cesarzem n a tw arz i błagali o litość i miłosierdzie. Upokorzenie to po takiej zarozum ia­ łości i dumie p rzyjem ną dla cesarza było zemstą. W z ru szo n y ze­ zwolił n a pokój pod łagodnemi warunkami.

W k r ó t c e wszakże pokazało s ię , że p okora t a b y ła tyle u d a n ą i dziełem chwilowej niedoli. Ledw o się bowiem był cesarz oddalił, gdy u czucie wolności niepodległości, i nienawiści przeciw niemieckie­ mu zwierzchnichwu na nowo się obudziły. W y gna no naw e t haniebnie posła cesarskiego, k tó r y miał nowego ustanowić burmistrza. Cesarz te dy rozgniewany p r z y s ią g ł, że nie prędzej włoży koronę na głowę swro ją , aż wiarołomne miasto z ziemią zrówna. N ap rz ó d uderzył na

122

Krem onę sprzym ierzoną z Medyolanetn. Obywatele bronili się po za muram i najzajadliwiej, a przez to rozjątrzyli gniew cesarza jeszcze bardziej. Czterdziestu obywateli m ia sta Kremony, których ja k o z a ­ kła d n ik ó w miał w swoim obozie, k a z a ł stracić. Również k az ał dzieci najznakomitszych Kremończyków, które mu w z a kła d o d dano, przy­ w iązać do wieży oblężniczej, z któ rej spodziewał sig wejść n a mury. D arem nie! Oblgżeni zgruchotali ogromnemi kam ieniami wieżg wraz z dziećmi sław iąc o sta tn ie , że już w młodym wieku umarły pigkną śmiercią za ojczyzng. P o sześciomiesięcznej zajadłej obronie mu - siała sig nareszcie K rem ona poddać. O bywatelo m pozwolono oddalić sig, miasto z ziemią zrównano.

Cesarz rozłoży! potem obóz pod Medyolanetn, k tó r y sig równie zajadle bronił. Nareszcie sprawiły głód i choroby to, czego miecz cesarski dokazać nie mógł. Miasto poddać sig musiało na laskg. I raz jeszcze przybyli posłowie m iasta w równie kornej postawie i prosili cesarza o litość. A le cesarz cigżko obrażony nie chcia 1 u s tą ­ pić. R o z k a z a ł w szy s tk im obywatelom z m ia sta sig wydalić, poczeiu oddal je sąsiedzkim jego nieprzyjaciołom na zburzenie. Mury, wieże, i wigkszą czgść domów publicznych z burz ono, a miasto niedawno ta k k w itn ą c e , przedstaw iało po kilku dniach ta k okropny w idok, że n a ­ w e t dawniejszych nieprzyjaciół do litości pobudzał.

Srogość ta cesarza wywołała we W łoszech największe oburzenie i zawziętość. W z r o s ła je szc ze przez łu pieztwa i u cisk , których sig cesarscy nam iestnicy dopuszczali na ludzie wolnoniyślaym. W k r ó tc e też wspólna niedola zw iązała powszechnym węzłem m iasta lombardz- k ie , n a k tó r y c h czele sta n ę ła W e rona. G łów ną wszakże podporą możnego tego zw ią zku m ia st był wielki cesarza przeciwnik, równie m ą d ry ja k czynny papież A le x a n d e r I I I , następc a H adria na. F r y ­ deryk r. 1166 prze sze dł A lp y po raz czwarty, udając sig najpierw do R z ym u dla u k a r a n i a papieża. Miasto wzięto sz tu rm em , ale p a ­ pież ratow ał się ucieczką. Zwycigztwo to byio wszakże dla cesarza bezowocnem. O k ro p n e morowe powietrze sprzątn ęło kw iat jego woj­ s k a , co przyjaciele papieża za k a r ę b o sk ą poczytywali. Cesarz s a m prawie potajem nie i przebrany czmychnął przez A lp y do Niemiec.

T y m c z a s e m podniosły m ia s ta lombardzkie swe dumne c z o ła , n ie b ę d ą c niepokojone obecnością cesarską. M edyolańezykowie wystawili mury około swego m i a s t a , a kolumny wyszydzające c e sa rz a i c e sa ­ rzową przy jego bramach. N a dolinie między A s ti i P a w ią w y­ stawiono ua prgdce silną fortecę i n a urągowisko cesarzowi p r z e ­

123

zwano j ą A le x a n d r ia, od imienia papieża A lex a n d ra. T a k uzbro­ jeni nie obawiali się cesarza.

56. Bilwa pod Legnano, 1176. — Pokój

z Lombardy^.

Nie bez trudności zebrał cesarz w Niemczech wojsko do nowej Wyprawy włoskiej. R u s zy ł z niem roku 1 1 7 4 , a przeszedłszy przez górę Ceuis, obiegł A Iexandrią. Było to z i m ą , a częste deszcze z a ­ lewały i t a k już bagnistą ziemię. P ow stają ce z t ą d choroby i rozli­ czne trudy osłabiały wojsko niemieckie. Mimo to nie chciał F r y d e ­ ry k odstąpić od m ia sta , k tóre mu ua przekor wybudowane zostało. Siedm miesięcy sta ł pod jego r au ram i, gdy w t e m wiadomość n a d e ­ szła że wielkie wojsko lombardzkie nadciąga. W s k u te k tego został cesarz znaglony znieść oblężenie, a dla pospiechu k a z a ł naw et s p a ­ lić swój obóz.

Ale niepowodzenie to nie zmniejszyło otuchy i nadziei cesarza, spodziewał się albowiem nadejścia kilku k s ią ż ą t n ie m ie ckic h, przed innymi zaś H e n ry k a L w a , najwaleczniejszego swego tow arz ysza broni We wszystkich dotychczasowych wyprawach. Istotnie te ż przybyło k ilk u , ale H enryk nie stawił s ię , bo nie zapomniał sta ry c h krzywd, któ rych dom jego doznał od Ilohenstaufów. F ry d e ry k w iedząc, że w tym ucisku jedynie mu dopomódz może skutecznie potężny książę, zaprosił go na rozmowę. H en r y k przybył do niego z orszakiem do Chiavenny nad jeziorem Como. C e sarz przypominał mu przyjaźń, miłość, k tó r y c h tyle mu dał dowodów, k r a je , k tóre mu n a d a l , p r o ­ sił, bla ga], aby go nie opuszczał w ta k stanowczej chwili, gdzie się w ażą losy i honor ojczyzny. N a p r ó ż n o ’ Dumny lew sta ł nieporu- szony. N ak o u ie c cesarz rzucił mu się do nóg, ściskał k o la n a nieu­ błaganego. A le i to upokorzenie nie zmiękczyło dumnego księcia. W ó w c z a s zbliżyła się do cesarza z godnością małżonka jego i rze­ k ł a : „Miłościwy P a n i e , w sta ń! Bóg ci dopom oże, kiedy sobie p r z y ­ pomnisz ów dzień i tę dumę.“ Cesarz w s ta ł, H e n r y k zaś nieporu- szony odjechał.

Lombardczykow ie tymczasem nadciągnęli z potężnem wojskiem od Medyolanu prowadząc z sobą paladium m ia sta , zwane C a ro - cium . Był to wóz czerwony, z którego się wznosiło drzewo żelazne ze żelaznemi liściami. N a wierzchołku drzewa s ta ł wielki krzyż , na którego przedniej stronie wyobrażony był błogosław iący Ambroży,

124

p a t ro n MedyoJanu. W y b o ro w y hufiec obywateli z e b rał się dla b r o ­ nienia tego wozu. T a k więc ru sz y li, p a t r o n a śród siebie m a ją c , od­ ważnie przeciw cesarzowi. P o d L egnano sp o tk a ły się oba w o js k a . Szeregi M edyolaóczyków rzuciły się n a k o la n a i błagały nieba w obec nieprzyjaciela o pomoc w grożącej] w alce; poczem rozpoczął się b ó j krwawy. S a m cesarz walczył odważnie n a czele; zwycięztwo już s ię n a jego przechylało stronę. W tej chwili stanowczej ponowiło bój dziewięćset sz lachetnych obywateli m edyolańskich, nazwanych hufcem śm ierci, ponieważ przysięgli zginąć lub zwyciężyć; ci powtórzywszy śród bitwy św ię tą tę przysięgę, rzucili się gwałtownie n a zwycięża­ ją cego nieprzyjaciela. G łó w n ą chorągiew cesarza zabrauo, on sam sp a d ł z konia. W o js k o jego mając go z a zabitego, pierzchło. M a ła ty lko g a rsz tk a z cesarzem na czele uszła pod za sło n ą nocy przed mściwym mieczem L o m b a rd ó w . T a k zniweczyła w je dnym dniu k rw aw a b itw a pod L egna no pracę la t dwudziestu.

C esarz przegrawszy t a k sta n o w cz ą b itw ę , widział się znaglonym zawrzeć haniebne zawieszenie broni n a 6 la t ze zbuutowanem i m ia ­ s ta m i; a naw e t pogodził się z dawnym swym przeciwnikiem papie­ żem A le s a n d re m i ucałował mu nadto z uszanowaniem nogi w W e -

necyi.

Ciężko strapiony wrócił do N iem iec , z gniewem w sercu przeciw H e n r y k o w i, gdyż jemu szczególnie przepisywał nieszczęście swoje. Chętnie przeto słuchał ska rg wszystkich n a H e n r y k a dumę i zarozu­ miałość . T en pow ołany podczas kilku sejmów przed są d c e sa rz a i swoich nieprzyjaciół, nie sta wił się. Z a k a rę te d y odjęto mu k s i ę ­ stw a jego i inne dzierżawy lenne: S a x o n i ą po nim otrzymał h r a b ia B ernard A n h a l t s k i , syn owego O lb r a c h ta Niedźwiedzia; B a w a r y ą z a ś otrzym ał falcgraf O tto n z W i tte ls b a c h u , głowa dzisiaj p a n u j ą ­

cego domu bawarskiego.

S ta r y lew nie t a k spokojnie p rzypatryw ał się podziałowi sw y ch dzierżaw; chwycił za oręż , ale połączonym cesarza i k s i ą ż ą t s i­ lom podołać nie mógł. Zwyciężony pospieszył do E r f u r t u , rzucił się ta m ż e do nóg cesarza b ła g ają c o litość. F r y d e r y k p am iętny owego w Chiavennie d n i a , podniósł rozczulony i ze łzami w oczach dawnego przyjaciela i broni to w a r z y sz a , i rze k i: nS am stałeś się przyczyną swego nieszczęścia!“ U łaskaw ił go pod w a r u n k ie m , a b y n a trzy la ta wydalił się z ojczyzny, i zostawił go przy ojczystóm jego dziedzictwie, księstw ach Bruuśw iku i Luneburgu. H e n r y k udał się te d y r. 1182 na wygnanie do A u g lii, do ojca swej małżonki M atyldy, nie przewidując

125

-że gwiazda jego po zajściu w N iem czech, zejdzie kiedyś świetnie n a lej wyspie. P ięć set lat albowiem p o te m wstąpili jego potomkowie,

k sią żę ta brunśw icko-liineburgscy n a tron angielski.

Tymczasem minął czas rozejmu z L om ba rda m i. Ponieważ obu­ stronne nieszczęścia wznieciły usposobienia łagodniejsze, przyszło