• Nie Znaleziono Wyników

Nauka Gospodarka Społeczeństwo

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nauka Gospodarka Społeczeństwo"

Copied!
271
0
0

Pełen tekst

(1)

Nauka

Gospodarka

Społeczeństwo

Warszawa 2011

(2)

W

ydaWca:

Wyższa szkoła Menedżerska W WarszaWie

Rada NaukoWa Przewodniczący:

prof. dr stanisław dawidziuk Członkowie:

prof. Phdr. Viera Bacova, Phd., drsc. (słowacja), prof. dr hab. ewgenii Bobosow (Białoruś), prof. h.c. doc. JUdr. Maria Bujňakova, Phd. (słowacja), prof. dr hab. Paweł Czarnecki, prof. dr hab. kazimierz doktór, prof. Thdr. Josef dolista, Phd. (Czechy), prof. devin Fore, Phd. (Usa), prof. dr otar Gerzmava (Gruzja), Phdr. Marta Gluchmanová, Phd. (słowacja), prof. ing. dr renáta Hótová (Czechy), prof. dr hab. Lech Jaczynowski, doc. Phdr. nadežda krajčova, Phd. (słowacja), prof. MUdr. Vladimir krčmery, Phd, drsc. dr h.c. Mult. (słowacja), prof. dr hab. stanisław Marciniak, prof. dr John McGraw, Phd. (kanada), dr Joanna Michalak- dawidziuk, prof. Phdr. František Mihina, Csc. (słowacja), prof. dr hab. nella nyczkało (Ukraina), ing. Jozef Polačko (słowacja), prof. dr h.c. Hans Joachim schneider (niemcy), prof.

dr hab. Maria szyszkowska, dr h.c. prof. daniel J. West Jr. Phd. FaCHe, FaCMPe (Usa), prof. dr hab. Minoru yokoyama (Japonia), prof. Phdr. anna Žilová, Phd. (słowacja).

koleGium RedakcyjNe

redaktor naczelny: prof. dr hab. Wojciech słomski, dr h.c. Mult.

sekretarz redakcji: doc. dr kiejstut r. szymański redaktorzy tematyczni:

prof. dr hab. Lidia Białoń prof. dr hab. Marian daniluk prof. dr hab. Henryk stańczyk prof. dr hab. Jan krukowski

redaktor statystyczny: dr hab. ewa Frątczak redaktorzy językowi:

Język polski: dorota Bruszewska, Język angielski: Marta dawidziuk, Jenny davidson (native speaker), Język rosyjski: Jadwiga Piłat, Język słowacki: andrea Gieciová-Èusová (native speaker) redaktor techniczny: Jarosław Juszczak

opracowanie graficzne, skład i łamanie: Jarosław Juszczak Projekt okładki: Michał Piotrowski

adres redakcji i wydawcy:

Wyższa szkoła Menedżerska w Warszawie ul. kawęczyńska 36, 03-772 Warszawa

www.wsm.warszawa.pl issn 2082-6117

Printed in Poland nakład 500 egz.

„Nauka GoSpodaRka SpołeczeńStWo”

(3)

liSta ReceNzeNtóW

prof. h.c. prof. JUdr. Vladimir Babcak, Csc. (słowacja) prof. dr hab. alexnader Belochlavek (Czechy)

doc. Phdr. Michal Bochin, Phd. (słowacja)

doc. ing. ivana Butoracová Šindleryová, Phd. (słowacja) doc. Paeddr. eva dolinská (słowacja)

ks. prof. Phdr. Pavol dancak, Phd. (słowacja) doc. Mgr. Mgr. andrej démuth, Phd. (słowacja) prof. Phdr. rudolf dupkala, Csc. (słowacja) doc. Phdr. Mária Gažiová, Phd. (słowacja) prof. Phdr. Vasil Gluchman, Csc. (słowacja) prof. dr Wasilij Griszczenko (rosja)

prof. Phdr. ivica Gulášová, Phd. (słowacja) prof. Thdr. Cyril Hišem, Phd. (słowacja)

prof. kU doc. Paeddr. Tomáš Jablonský, Phd. (słowacja) prof. dr hab. Józef Jaroń

prof. dr hab. Tadeusz kmiecik prof. dr hab. Michał kozyr (Ukraina)

doc. ing. Viera kuzmišinová, Phd. (słowacja) doc. ing. Ladislav Lukáč, Csc. (słowacja) prof. dr hab. Ludwik Malinowski

doc. MUdr. Maria Mojzešova, Phd. (słowacja) prof. dr hab. ewa nowacka

prof. dr hab. Jerzy oniszczuk prof. dr Taras rak (Ukraina)

prof. dr hab. Wanda rusiecka (Białoruś) prof. dr hab. alicja sajkiewicz

prof. dr hab. Józef smoliński

doc. ing. Vojtěch spáčil, Csc. (Czechy)

dr h.c. doc. Paeddr. Marek storoška, Phd. (słowacja) prof. dr hab. zbigniew sufin

doc. ing. Martin Vološin, Phd. (słowacja) prof. dr hab. Jan Wawrzyniak

prof. dr hab. Jan Winiecki prof. dr nona zinovieva (rosja)

© Copyright by Wyższa szkoła Menedżerska w Warszawie żaden fragment tej publikacji nie może być reprodukowany, umieszczany w systemach przechowywania informacji lub przekazywany w jakiejkolwiek

formie − elektronicznej, mechanicznej, fotokopii czy innych reprodukcji – bez zgodny posiadacza praw autorskich.

Wersja wydania papierowego „nauka Gospodarka społeczeństwo”

jest wersją główną.

Wszystkie nadsyłane artykuły naukowe są recenzowane.

Procedura recenzowania artykułów, zapora ghostwriting oraz zasady przygotowywania tekstów i instrukcje dla autorów znajdują się na stronie

internetowej czasopisma www.wsm.warszawa.pl

(4)

ISSN 2082-6117

NAUKA

GOSPODARKA

SPO ŁECZEŃSTWO

NR 1(2) ROK 2011

SPIS TREŚCI

OD REDAKCJI ...11

Stanisław Dawidziuk

Czas przyspieszenia ... 13

W trosce o szkolnictwo wyższe

Rozmowa z prof. Stanisławem Dawidziukiem ...17

DOKTORAT HONORIS CAUSA

Profesor Brunon Hołyst doktorem honoris causa

Uniwersytetu w Białymstoku ... 27

Przemówienie laudacyjne

prof. zw. dr. hab. Emila W. Pływaczewskiego ...29

Podziękowania Brunona Hołysta ... 35

Refleksje o przestępczości

Wykład inauguracyjny Brunona Hołysta ... 37

STUDIA I ARTYKUŁY

Marek Kowalski

ALGORYTMIZACJA PRZYDZIAŁU KREDYTÓW W EUROPEJSKIM

SYSTEMIE TRANSFERU I AKUMULACJI PUNKTÓW ... 45

(5)

Spis treści 4

Bronisław Ryś

PAŃSTWO ŚRODKA DORASTA DO ROLI ŚWIATOWEGO

MOCARSTWA ... 53

Ludwik Malinowski

POLSKA – ROSJA. DROGI I BEZDROŻA W POLITYCE

HISTORYCZNEJ ... 85

Edward Szczepanik

ZJAWISKO KORUPCJI W DZIAŁALNOŚCI GOSPODARCZEJ ... 111

Lech Smolaga

DEMOGRAFICZNE DETERMINANTY STRATEGII GOSPODARCZO-SPOŁECZNEJ DLA POLSKI. PIĘĆ STEREOTYPÓW OGRANICZAJĄCYCH

WYBORY MAKROEKONOMICZNE ... 141

Stanisław Milczarek

PRACA I JEJ ŚRODOWISKO ... 167

Jan Antoni Prochowski

POJĘCIE I ŹRÓDŁA WOLNOŚCI RELIGIJNEJ ...185

Ewa Spychaj

TROCHĘ O STUDENTACH WSM (WYNIKI SONDAŻU) ... 203

Roland Łukasiewicz

ZMIANA SPOŁECZNA W SFERZE KULTUROWEJ

W DOBIE TRANSFORMACJI SYSTEMOWEJ ... 215

Tomasz Zaborek

WPŁYW NOWEJ USTAWY O FINANSACH PUBLICZNYCH

NA REFORMĘ SYSTEMU FINANSÓW PUBLICZNYCH W POLSCE ... 233

RECENZJE I OMÓWIENIA

Ireneusz Krzemiński, „WIELKA TRANSFORMACJA. ZMIANY USTROJU W POLSCE PO 1989 ROKU”.KONCEPCJA, WYBÓR I KOMENTARZE. Recenzja (Jerzy Muszyński) ...249

(6)

Spis treści 5

Stanisław Milczarek (red.), „KULTURA PRACY MENEDŻERA

Recenzja(Kiejstut Roman Szymański) ... 255

Gen. Wojciech Jaruzelski „LISTY…”

Omówienie (Tadeusz Kmiecik) ... 257

AUTORZY ZAMIESZCZONYCH TEKSTÓW ... 269

(7)
(8)

SCIENCE ECONOMY SOCIETY

NO. 1(2) YEAR 2011

CONTENTS

FROM THE EDITOR ... 11

Stanisław Dawidziuk

Time of acceleration ... 13

Out of concern for higher education

Interview with Prof. Stanisław Dawidziuk ... 17

HONORARY DOCTORATE

Professor Brunon Hołyst – the holder of honorary doctorate

by the University of Białystok ... 27

Eulogy speech by Prof. Emil W. Pływaczewski ... 29

Words of thanks by Brunon Hołyst ...35

Some reflections on crime

Inaugural lecture by Brunon Hołyst ... 37

STUDIES AND ARTICLES

Marek Kowalski

ALGORITHMIC APPROACH TO ASSIGNING CREDITS

IN THE EUROPEAN CREDIT TRANSFER SYSTEM ... 45

(9)

Table of contents 8

Bronisław Ryś

THE MIDDLE COUNTRY MEASURES UP TO THE ROLE

OF WORLD POWER ... 53

Ludwik Malinowski

POLAND – RUSSIA. HISTORICAL MEANDERS

OF POLITICAL RELATIONS ... 85

Edward Szczepanik

CORRUPTION IN ECONOMIC ACTIVITY ... 111

Lech Smolaga

DEMOGRAPHIC DETERMINANTS OF SOCIAL-ECONOMIC STRATEGY FOR POLAND. FIVE STEREOTYPES LIMITING

MACROECONOMIC CHOICES ... 141

Stanisław Milczarek

WORK AND ITS ENVIRONMENT ... 167

Jan Antoni Prochowski

THE CONCEPT AND ORIGINS OF RELIGIOUS FREEDOM ... 185

Ewa Spychaj

A BIT ABOUT THE STUDENTS OF WARSAW MANAGEMENT

ACADEMY (SURVEY RESULTS) ... 203

Roland Łukasiewicz

SOCIAL CHANGE IN THE CULTURAL SPHERE IN THE ERA

OF SYSTEM TRANSFORMATION ... 215

Tomasz Zaborek

INFLUENCE OF THE NEW PUBLIC FINANCE ACT

ON THE PUBLIC FINANCE SYSTEM REFORM IN POLAND ... 233

OPINIONS AND DISCUSSIONS

„THE BIG TRANSFORMATION. THE SYSTEM CHANGES IN POLAND AFTER 1989”. THE CONCEPT, CHOICE AND COMMENTS BY

Ireneusz Krzemiński. Review (Jerzy Muszyński) ... 249

(10)

Table of contents 9

Stanisław Milczarek (red.), „WORK CULTURE OF THE MANAGER Review (Kiejstut Roman Szymański) ... 255

Gen. Wojciech Jaruzelski „LETTERS…”

Tadeusz Kmiecik: Discussion on the book ... 257

AUTHORS OF THE PLACED TEXTS ... 269

(11)
(12)

Od Redakcji

Wydanie pierwszego numeru naszego pisma zbiegło się z podsumowaniem 15-lecia powstania i działalności Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Warszawie.

Ukoronowaniem jubileuszu była konferencja naukowa Uczelnie Warszawie Warszawa Uczelniom w czerwcu 2010 r. Prezentowaliśmy na łamach Nauki.

Gospodarki. Społeczeństwa materiały i informacje o tym wydarzeniu.

To już historia, obecnie uczelnia wkroczyła w nowy okres wielkich wyzwań, o których pisze w artykule wstępnym Założyciel – Rektor Honorowy WSM prof. Stanisław Dawidziuk. Dziś to CZAS PRZYSPIESZENIA w życiu Uczelni, którego istotę i sens oddaje taki właśnie tytuł wspomnianego artykułu.

Przed wszystkimi uczelniami na porządku dziennym staje zadanie wdrażania znowelizowanej ustawy z dnia 18 marca 2011 Prawo o szkolnictwie wyższym…

A ustawa jest niewątpliwie kontrowersyjna. Już na etapie przygotowywania budziła szereg uwag, zastrzeżeń, niepokojów, zwłaszcza ze strony uczelni nie- publicznych. Ale stała się faktem.

W 2008 roku prof. St. Dawidziuk udzielił wywiadu pismu „Prestiż”, w któ- rym dzieli się opiniami dotyczącymi założeń ustawy, wyrażając obawy co do jej słuszności proponując wzięcie pod uwagę wiele istotnych dla szkolnictwa wyż- szego rozwiązań. Tekst wywiadu przedrukowujemy (dzięki uprzejmości Redak- cji pisma) ze względu na jego aktualność. Zawarte tam treści muszą budzić co najmniej zastanowienie.

Wydarzeniem bezwzględnie godnym uwagi i prestiżowym dla Uczelni, było nadanie przez Uniwersytet w Białymstoku tytułu Doctora honoris causa Rekto- rowi Wyższej Szkoły Menedżerskiej prof. zw. dr hab. Brunonowi Hołystowi.

Informujemy o tym obszernie, upamiętniając ten fakt na łamach naszego pisma.

W numerze niniejszym m.in. na szczególną uwagę zasługują, ze względu unikatowy charakter, artykuł prof. M. Kowalskiego Algorytmizacja przydziałów kredytów w europejskim systemie transferu i akumulacji punktów, a także prof.

B. Rysia, kontynuującego rozważania o gospodarce Chin; prof. E. Szczepanik pisze o groźnym społecznie i demoralizującym zjawisku korupcji w działalności gospodarczej, a prof. B. Malinowski o drogach i bezdrożach polityki historycz- nej w relacjach Polska – Rosja.

NAUKA. GOSPODARKA. SPOŁECZEŃSTWO

NR 1(2) ROK 2011

(13)

Bronisław Ryś 12

Dwudziestolecie polskiej transformacji ustrojowej upamiętnione zostało wieloma wydawnictwami, które głównie zawierają materiały z sesji i konferen- cji naukowych poświęconych temu historycznemu dla kraju wydarzeniu.

Prof. J. Muszyński kontynuuje cykl recenzji najbardziej znaczących pozycji na ten temat dając nie tylko informację o interesującej pozycji, Wielka trans- formacja. Zmiany ustaw w Polsce po 1989 r., ale i snując refleksje o tym bez- precedensowym zjawisku.

Uwagę Czytelników zwracamy na pozycję, której autorem jest prof. B. Hołyst Socjologia kryminologii, wydaną w języku ukraińskim.

Zapowiadamy w numerze trzecim m.in. wywiad z prof. J. Czapińskim i ar- tykuł prof. A. Afonina porównującego transformację w Polsce i na Ukrainie, przy- gotowany na kanwie dwujęzycznego wydawnictwa Transformacja w Polsce i na Ukrainie. Wybrane aspekty.

Omówione zostanie też dzieło prof. A. Łuczaka Dekada polskich przemian.

Studium władzy i opozycji, wydawnictwo niemające sobie równego ze względu na objętość i wartość dokumentacyjną, napisane przez polskiego autora.

Przewodniczący Rady Programowej Prof. dr Stanisław Dawidziuk

Redaktor Naczelny

Prof. zw. dr hab. Karol Poznański

(14)

Stanisław Dawidziuk

Wyższa Szkoła Menedżerska w Warszawie

C

ZAS PRZYSPIESZENIA

Piętnaście lat minęło jak jeden dzień… Mamy za sobą już piętnaście lat ist- nienia naszej Uczelni. Ubiegłoroczna, czerwcowa sesja „Uczelnie Warszawie – Warszawa Uczelniom” nie była tylko akademią „ku czci”, lecz była szerszą refleksją nad rolą uczelni niepublicznych (w tym Wyższej Szkoły Menedżer- skiej w Warszawie) w systemie polskiego szkolnictwa wyższego, ich pozycją i rangą ekonomiczno-społeczną.

Nasze piętnastolecie to spełniony sen o stworzeniu prężnej, znaczącej pla- cówki naukowo-dydaktycznej, to ponad 27 tysięcy osób, które w niej uzyskały dyplom licencjata, inżyniera i magistra.

Za niewątpliwy sukces Uczelni należy uznać zajęcie trzeciego miejsca w rankingu tygodnika „Newsweek”, w którym pracodawcy oceniali przydat- ność zawodową absolwentów poszczególnych uczelni.

W piętnastoleciu z tymczasowych, prowizorycznych budynków przeszliśmy do nowoczesnego kampusu akademickiego o powierzchni 41 546 m², który stworzyliśmy naszą pracą, własnymi środkami finansowymi, wysiłkiem i entu- zjazmem wszystkich – studentów, kadry naukowej i administracyjno-technicz- nej. To w jego mury tchnęliśmy ducha pracy, szczęścia, radości i dumy z sukce- su. Kampus to piękne sale wykładowe, pracownie do zajęć, nowoczesna hala sportowa, basen, siłownie, akademik. Pod tym względem zdecydowanie wy- przedzamy bratnie uczelnie niepubliczne i nie tylko.

W roku piętnastolecia studia w naszej uczelni podjęło ponad 3 tys. młodych ludzi, 4 tys. odbywa studia II stopnia, dynamicznie rozwijają się studia pody- plomowe w kilkunastu specjalnościach, co jest czymś niespotykanym na wielu innych uczelniach.

Piętnaście lat Uczelni za nami, piętnaście lat budowania, umacniania, kształ- towania profilu, charakteru, oblicza.

Kto nie idzie naprzód, ten się cofa, jak mówi ludowa mądrość. A więc trzeba iść naprzód. Ryszard Kapuściński – wielki polski pisarz i reporter – powiedział, że nie można się zagapić i nie skorzystać z możliwości, jakie oferuje współcze-

NAUKA. GOSPODARKA. SPOŁECZEŃSTWO

NR 1(2) ROK 2011

(15)

Stanisław Dawidziuk 14

sność, gdyż zostanie się zmarginalizowanym. To mądre spostrzeżenie… Wyż- sza Szkoła Menedżerska w Warszawie na pewno się nie zagapi!

Przed nami nowe wyzwania, przeszkody, sytuacje, z którymi trzeba się zmierzyć, a przede wszystkim wdrażanie ustawy nowelizującej Prawo o szkol- nictwie wyższym, podpisanej przez Prezydenta RP w dniu 5 kwietnia bieżącego roku.

Wiadomo, uczelnia studentami stoi. To oni są podmiotem, punktem odnie- sienia. Niż demograficzny jest faktem. Odbije się niewątpliwie na ilości podej- mujących studia, w tym być może i na naszej uczelni, ale czy musi? Czy nie stać nas na nowe atrakcyjne oferty, nowe kierunki, na utworzenie unikalnych specjalności, których brakuje na edukacyjnym rynku?

Rangę, szacunek, uznanie, pozycję zdobywa się pracą, inwencją, odwagą w podejmowaniu nowatorskich działań. Jak jest z tym w naszej uczelni, w na- szej społeczności? Aby tego dokonać, musimy pracować wszyscy – cała nasza akademicka brać.

W moim wystąpieniu na piętnastolecie wskazywałem na fundamentalny problem kształcenia wychowującego, którego podstawą jest relacja pracownik naukowy – student. Teraz trzeba konkretnych działań – pomysłów, nowych form. Trzeba chcieć.

Nasz byt naukowy, losy uczelni są w naszych rękach. Co więc jej damy, od- suwając na bok pytanie, co da nam uczelnia? To jest nasza swoista „racja stanu”.

Co jednak dalej? Niezbędne są nowe formy aktywizacji kadry naukowej, ra- cjonalizacja struktur uczelni, ożywienie twórczej inwencji katedr i zakładów, ofensywna działalność w środowisku, obudowa uczelni nowymi podmiotami odpowiadającymi potrzebom nie tylko chwili, np. powołanie do życia szkoły podstawowej, poradni psychologicznej dla młodzieży, punktu porad prawnych bądź też opracowywanie ekspertyz.

Niezbędna jest poprawa naszej pozycji w ogólnopolskich rankingach wyż- szych uczelni, realizowanych przez „Wprost”, „Perspektywy” i „Rzeczpospolitą”.

To nic, że nie należy rankingów przeceniać, fetyszyzować. Jednak dziesiątki mło- dych ludzi je czyta, otrzymując tym samym informacje i radę, gdzie warto pod- jąć studia.

Zmieniona ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym musi nas zmobilizować do działania. Profesor Daria Nałęcz powiedziała w jednym z wywiadów: „po- jawia się […] pytanie: po co w ogóle wprowadzono tę ustawę”, udzielając jed- nocześnie odpowiedzi „[…] żeby zniszczyć szkoły niepubliczne”.

Doktor Krzysztof Pawłowski, prezydent jednej z najlepszych uczelni niepu- blicznych – Wyższej Szkoły Biznesu z Nowego Sącza – twierdzi, że „ustawa może przywrócić szkodliwy monopol uczelni publicznych i zepchnąć nasz kraj na absolutne peryferie edukacyjnego świata”, wieszcząc też, że z ponad 350 niepublicznych wyższych szkół w najbliższych 10 latach połowa przestanie istnieć.

(16)

Czas przyspieszenia 15 Czy tak się stanie? Pozytywna odpowiedź na to pytanie może być groźna w skutkach.

Prawdą jest, że w dalszym ciągu uczelnie niepubliczne pozostawione są sa- me sobie, a były nadzieje na przynajmniej zmniejszenie ich dyskryminacji. No- wa ustawa traktuje je po macoszemu, niesprawiedliwie, nadając im drugą kate- gorię.

Co z tego wynika dla naszej Uczelni? Konieczność podjęcia wysiłku, aby utrzymać konkurencyjną pozycję, aby być lepszą, ciekawszą, bardziej otwartą, może tańszą? Zawsze jasno stawialiśmy sprawę – zapraszamy na studia mło- dzież uboższą i taka w większej części u nas studiuje.

Pozyskiwanie środków z funduszy europejskich to ważne zadanie, ale i pew- na sztuka. Mamy tutaj wielkie zaległości, a mobilność na tym polu to dla nas

„być albo nie być”.

Niezbędna jest burza pomysłów, odwaga i determinacja, a nawet pewne ry- zyko w ich wdrażaniu. Jest na to przyzwolenie i zachęta ze strony kierownictwa Uczelni.

Rzucam hasło – apel: KAŻDY POMYSŁ NA WAGĘ ZŁOTA!

NIE dla bierności, kunktatorstwa, obojętności. Niech nam przyświeca dewi- za: „Miejmy szczytne i wzniosłe aspiracje, ryzykujmy śmiało, służmy innym pokornie”.

NADSZEDŁ CZAS PRZYSPIESZENIA, WIELKIEGO WSPÓLNEGO WYSIŁKU NAS WSZYSTKICH.

Forpocztą przyspieszenia, stymulatorem konkretnych i skutecznych działań, forum wymiany poglądów i podejmowania inicjatyw staje się nowatorska forma aktywizacji kadry kierowniczej Uczelni – konsorcjum, coś pośredniego między nową strukturą, radą, a społecznym ruchem tych, którym na sercu leży los i suk- ces Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Warszawie – uczelni, która jest naszą dumą, naszą sławą, naszym życiem.

(17)
(18)

NAUKA. GOSPODARKA. SPOŁECZEŃSTWO

NR 1(2) ROK 2011

W

TROSCE O SZKOLNICTWO WYŻSZE1 Rozmowa z prof. Stanisławem Dawidziukiem

Nad reformą polskiego szkolnictwa wyższego pochylają się tęgie głowy. O tym, że reforma jest potrzebna od zaraz, wiedzą wszyscy zainteresowani – od studen- ta po profesora. Debatują o niej posłowie i dziennikarze, a nawet rządowe gre- mia. Tyle, że jak dotychczas jest jak jest – tzn. nihil novi, a kształt rządowych projektów nie może przekuć się w ustawę i doczekać powszechnej akceptacji.

Opinia publiczna uśpiona wlokącymi się pracami nad reformą oczekuje jednak konkretnych rozwiązań. Czy zadowolą one także podzielony całą tą sprawą świat akademicki – pokaże czas. Z rozmowy z prof. Dawidziukiem dowiemy się, co tak naprawdę „w trawie piszczy”, bo kto, jeśli nie założyciel i współtwórca jednej z największych w Polsce uczelni niepublicznych, może posiadać praw- dziwą wiedzę o stanie szkolnictwa wyższego w kraju nad Wisłą? Czy punkt wi- dzenia doświadczonej profesury w tej akurat kwestii jest brany pod uwagę przy pracach nad reformą? Czy polska nauka jest w stanie zmierzyć się z opiniami i decyzjami spoza jej kręgów? Czy rzeczywista autonomia uczelni może być gwarancją postępu? Jaka powinna być przyszłość uczelni i czy podział na szko- ły publiczne i niepubliczne ma rację bytu? Na te i inne pytania, ważne dla jako- ści edukacji wyższej, odpowiemy w tym wywiadzie.

Czy dotychczasowe projekty Ministerstwa Edukacji Narodowej doty- czące reformy szkolnictwa wyższego są propozycjami do zaakceptowania?

Nie można przypisywać proponowanemu projektowi reform złych intencji, ale z pewnością należałoby zastanowić się nad jego konstrukcją całościową. Jak dotychczas wydaje się, że rysujący się obraz zmian to zbiór mechanicznych działań wynikających z wiary w magiczną moc decyzji administracyjnych.

Większość haseł naprawy znamy przecież od lat, a jednak stoimy w miejscu.

Jakie są zatem szanse na rzetelną reformę? Od czego tak naprawdę za- leży powodzenie tego przedsięwzięcia?

O reformie szkolnictwa wyższego mówi się już kilkanaście lat, właściwie od początku przemian polityczno-gospodarczych po 1989 roku. Dziś każdy, kto zna się na rzeczy – widzi, że król jest nagi.

1 Tekst opublikowany w magazynie „Prestiż”, Nr 1-2(17-18) z 2008 r.

(19)

W trosce o szkolnictwo wyższe...

18

Czy problem ten rozważa Pan Profesor w oparciu o status i z punktu widzenia rektora uczelni niepublicznej?

Nie tylko, ale jeśli już, to kilka spraw w tym kontekście wymaga wyjaśnienia.

Otóż, zacznijmy od samego terminu szkół wyższych tego typu, nazywanych czę- sto prywatnymi. Tymczasem ta terminologia jest całkowitym nieporozumieniem, a wręcz absurdalna. Faktem niezaprzeczalnym jest, że w Polsce istnieją uczelnie publiczne i niepubliczne, o czym stanowi Konstytucja i ustawa – prawo o szkol- nictwie wyższym. Podobnie faktem jest, że te pierwsze z pewną zazdrością odno- szą się do tych drugich, ponieważ szkoły niepubliczne wybudziły z błogiego snu uczelnie publiczne. Te ostatnie dość często zapomniały, że to Konstytucja, zasad- niczy i nadrzędny akt prawny w polskim ustawodawstwie gwarantuje uczelniom równość. Jeśli zważy się fakt, że to właśnie uczelnie niepubliczne, w których kształci się ponad 650 000 studentów i które mają z tego tytułu wpływy rzędu około 2.3 mlnd zł – oddają prawie 30 proc. do budżetu państwa i nakręcają tym samym znacząco spiralę gospodarczą, to nie wolno zapominać o równości.

Jednak odbiór społeczny nie jest adekwatny do działań, które uczelnie niepubliczne realizują w procesie kształcenia młodzieży.

Otóż to. Skolaryzacja w Polsce zrównała się obecnie z wysoko rozwiniętymi krajami europejskimi. I nikt nie zaprzeczy, że wynik ten jest zasługą przede wszystkim uczelni niepublicznych. Mimo to nasza społeczność odbiera je i oce- nia niewłaściwie; powiedziałbym nawet, że niesprawiedliwie. Dziennikarze, o nawet niektórzy profesorowie nie potrafią, a może i nie chcą zrozumieć, że zgodnie z obowiązującym w kraju stanem prawnym uczelnie prywatne nie ist- nieją, o takich pojęć używa się zbyt często, przez co wprowadza się opinię pu- bliczną w błąd. Jeśli mówi się o uczelniach niepublicznych jako prywatnych tworach, szkołach biznesowych – to najwyższy czas publicznie sprostować te fałszywe i obiegowe opinie. A przecież wyższe szkoły niepubliczne nie generują zysków przeznaczonych do prywatnych kieszeni ich założycieli, są szkołami non profit rejestrowanymi przez kolejne ministerstwa nadzorujące szkolnictwo wyższe, bez uprawiania działalności gospodarczej, w związku z czym wypra- cowywane profity przeznacza się na działalność statutową uczelni. A działal- ność statutowa to otwieranie nowych kierunków studiów, inwestowanie w nowe obiekty, publikacje, badania naukowe...

Zatem należałoby raczej mówić o misji niż o dywidendach.

Nie „raczej”, ale tylko o misji, a nie o dywidendach. Dziwię sio uczelniom publicznym, które w swej znakomitej większości wyrażają pogląd, że nie należy dotować, przynajmniej w części, szkół niepublicznych. Przecież z odczuć opinii społecznej i profesjonalnych, ministerialnych audytów wynika, że uczelnie pu- bliczne są naczyniami bez dna. Tym bardziej może dziwić takie spojrzenie, bo to właśnie szkoły niepubliczne dały w swej niedługiej jeszcze historii przykład dobrej gospodarności. To one wniosły do majątku krajowego ogromne kwoty, liczone dziś w miliardach.

(20)

W trosce o szkolnictwo wyższe... 19 Faktem jest też, że efekty naukowe wyższych szkół publicznych general- nie znacznie przewyższają osiągnięcia szkół niepublicznych.

Szkoły niepubliczne mają niecałe 20 lat, nie zdążyły więc dorobić się wła- snej kadry naukowej i nie mają jeszcze takich dużych środków. Oczywiście, że problem kadr należy rozwiązywać krok po kroku, bo dla nikogo nie jest tajem- nicą, że szkoły niepubliczne są w tej kwestii uzależnione od publicznych. Do- tychczas nie rozwiązano tego problemu we właściwy sposób, ale mam nadzieję, że mijający rok akademicki przełamie impas, a młoda pani minister rozumie problemy edukacji wyższej i pod jej kierunkiem reforma nabierze rumieńców.

Chodzi min. o to, aby zanikły niczym nieuzasadnione progi przy uzyskiwaniu stopni i tytułów naukowych, aby wyeliminować ten główny hamulec w pozy- skiwaniu kadry, aby proces wychowywania młodzieży był realizowany tak, jak być powinien.

A nie jest?

Jasne, że nie! Każdy, kto zetknął się z praktyką w tym zakresie, wie, że w procesie edukacji wyższej zapomina się o wychowywaniu nie tylko młodzie- ży akademickiej, ale także kadry naukowej. Gdy zabiegany profesor spieszy się na zajęcia ze szkoły do szkoły, nie ma czasu na konsultacje, nie wspominając o towa- rzyskiej rozmowie ze studentem czy adiunktem. Nie jest też w stanie podejmować rzetelnej pracy w katedrze, której jest kierownikiem. W takich warunkach trudno mówić o właściwej pracy naukowej i wychowawczej. Dlatego proces ten realizuje się „jako tako”, ale z pewnością nie tędy droga do sukcesów.

Jakie jest remedium?

Wyjdźmy z okopanych pozycji, nie bójmy się brać przykładu z renomowa- nych zagranicznych uczelni, pozwólmy zdolnym młodym naukowcom przekro- czyć bariery zarezerwowane dotychczas dla wybrańców. I awansujmy ich szybko, zanim pozbędą się złudzeń o karierze. Dzisiaj w Polsce średnia wieku profesury to 60 lat. Obalmy jej status „świętej krowy” utrwalany powojennym wizerunkiem, bo to jedyna droga, aby o polskiej nauce było w świecie jeszcze głośniej. Mamy wprawdzie noblistów, ale przecież nie jest to wynik oficjalnych dysertacji na- ukowych. To wszystko za mało, aby bez mydlenia oczu mówić o pierwszorzęd- nej roli polskich uniwersytetów na światowym forum. Jest oczywiście wiele innych problemów wymagających rozwiązania, przed którymi stoi obecnie polskie szkolnictwo wyższe. Prawidłowe regulacje dotyczące tego problemu są nieodzowne i powinny być potraktowane pierwszoplanowo w reformie, bez oglądania się na takie czy inne lobby. Mam nadzieję, że kierownictwo resortu skutecznie oprze się siłom „hamulcowym'' i poprzez odpowiednie reformy do- prowadzi do zmian, które polską naukę oraz szkolnictwo wyższe wywiodą na szczyty.

(21)

W trosce o szkolnictwo wyższe...

20

Podział szkolnictwa wyższego w Polsce na szkoły publiczne i niepublicz- ne jest faktem. Osiągnięcia tych ostatnich w edukacji wyższej są ogromne, a mimo to nie zawsze i nie wszędzie docenia się ich dorobek. Dlaczego?

Odnoszę wrażenie, że w tych opiniach nie bierze się pod uwagę kryterium jakości szkoły, a jedynie ich nazwy i podział na szkoły publiczne i niepublicz- ne, a przecież zarówno w jednych, jak i w drugich są szkoły dobre oraz słabe, o czym nie zawsze głośno się mówi. Wystarczy porównać wyniki osiągane w procesie edukacyjnym i na polu nauki w obu tych „kategoriach”, aby z ręką na sercu sklasyfikować ich rankingową pozycję. Lepiej więc i chyba sprawiedli- wiej byłoby trzymać się, jeśli już podziału na szkoły dobre, lepsze, gorsze czy nawet złe, aniżeli używać przy ocenie podziału na szkoły publiczne i niepu- bliczne. Z pewnością dojrzeliśmy już do tego, aby opinia publiczna zdawała sobie sprawę z nieprawdziwości utartych terminów.

Chodzi też o to, aby młodzież wybierająca się na studia miała dobre ro- zeznanie, bo zły i nieświadomy wybór może drogo kosztować?

Przy wyborze szkoły powinno się zwracać uwagę na jej uprawnienia, kadrę, bazę, pozycję rankingową, przyznawane certyfikaty i wiele innych istotnych czynników, które świadczą o jej jakości, ale także rozwoju.

Pozycja i rozwój szkoły w dużej mierze zależą od prawa do doktoryzo- wania?

Szkoła posiadająca uprawnienia do nadawania stopnia naukowego doktora to nie tylko powód do dumy, ale przede wszystkim dowód jej prawdziwej war- tości. Dlatego Wyższa Szkoła Menedżerska w Warszawie, służąca studentom wieloma kierunkami, na których zdobywa się praktyczną wiedzę, a nie papier- kowe wykształcenie, zabiega obecnie o prawo doktoryzowania absolwentów z kierunków ekonomicznych, w zakresie nauk o zarządzaniu i jeszcze kilku innych. Także otwieranie nowych kierunków, o które walczymy – a myślimy m.in. o socjologii, psychologii klinicznej, dziennikarstwie czy bezpieczeństwie narodowym – wpisuje się w wizerunek szkoły z przyszłością, placówki, której celem jest odpowiadać na zapotrzebowania społeczne; która potrafi odkrywać niezagospodarowane dotychczas nisze.

Czy tej przyszłości sprzyjać będzie zbawcza reforma, na którą czeka- my? W końcu na takich uczelniach jak Pańska pracują też tęgie profesor- skie głowy z państwowych uczelni, którym powinno zależeć na sukcesie reformy. Choć jak wieść gminna niesie, nie wszystkim tym głowom zależy na kształcie reform, o które zabiega rząd! Czy zmianom nie sprzyja do- tychczasowy układ sił w grupie luminarzy polskiej nauki, dla których au- tonomia uczelni jest rękojmią status quo? Czy profesorskie lobby, o któ- rym mówi się i głośno, i cicho, jest tak silne, że jego części przypisuje się rolę „hamulcowego” reform? Dlaczego część profesury uczelni publicz- nych, niezatrudniona w niepublicznych, narzeka na niezaprzeczalne walory rywalek, a wręcz z nimi walczy?

(22)

W trosce o szkolnictwo wyższe... 21 Z tym „profesorskim lobby” nie przesadzałbym. Jak świat światem nikt nie chce utracić zdobytych pozycji. Jeśli to lobby istnieje, to praktycznie dotyczy tytułów i stopni naukowych, a ta domena jakby z urzędu jest zastrzeżona dla dotychczasowej profesury. Trudności, na jakie po drodze do profesury natrafia- ją młodsi wiekiem aspiranci – i nie zawsze dorównujący profesorom naukowym dorobkiem – może ich hartują, ale z mojego punktu widzenia szkoda czasu na przydługie stanie w kolejce. Obecny czas w nauce światowej sprzyja młodym i nie sposób o tym zapominać. Lobby związane jest także z kierownictwem uczelni publicznych, któremu ustawa – Prawo o szkolnictwie wyższym – nie ze- zwala na podejmowanie dodatkowych prac, co przecież ma wpływ na jego apa- naże. Nie jest tajemnicą, że patrzy ono niezbyt przychylnie na kadrę decydującą się na zatrudnienie w innej szkole, a oko zazdrośnika widzi zwykle inaczej. Stąd biorą się m.in. te opory w decyzjach dotyczących awansów, angaży, wynagro- dzenia... Czy jest to słuszne podejście do sprawy? Zapewne nie. W sytuacji, gdy na rynku szkolnictwa wyższego brakuje kadry, trzeba popatrzeć na rozwój na- uki i szkolnictwa wyższego przez pryzmat potrzeb społecznych, a nie własnych

„okopów”.

Dziś pewnie trudno byłoby doszukać się w polskiej nauce tzw. szkół, opartych o uznane autorytety, jak choćby profesorów Tatarkiewicza czy Kotarbińskiego, ale też w niektórych dyscyplinach nie zaliczamy się do outsiderów, a wyniki w nich uzyskiwane przez młodszych wiekiem na- ukowców, nawet bez profesorskich nominacji, nobilitują polską naukę. Czy warto zatem opóźniać jej rozwój poprzez stawianie niepotrzebnej po- przeczki w rodzaju habilitacji?

Nie mówiłbym, że niepotrzebnej, a raczej zmodyfikowanej, W je; zdobyciu należałoby rozważać ¡ileś tam godzin wychowawczo-dydaktycznych i organi- zacyjnych spędzonych z młodzieżą, zwrócić uwagę na dorobek związany z daną dziedziną, a nie na interdyscyplinarne podejście do tematu habilitacji, obejść się bez tej całej celebry z nią związanej, przy której nie wszyscy decydenci – i nie zawsze – tak naprawdę wiedzą, o co w niej chodzi merytorycznie.

A więc utrzymać habilitację, ale w trochę innej opcji? Czy habilitacja mimo wszystko nie zaszkodzi reformie?

Chyba jednak nie. Z uczelni niepublicznych chyba 11 posiada już prawo do doktoryzowania, a dwie do habilitowania. Współpraca uczelni publicznych i niepublicznych jest pod tym względem jak najbardziej wskazana. Dla dobra polskiej nauki. Mamy wspólną misję kształcenia młodzieży w jak najlepszym wydaniu ; wszelkie nierozważne kroki są niedopuszczalne. Uczelnie publiczne muszą w końcu zrozumieć, że jedziemy na jednym wózku...

(23)

W trosce o szkolnictwo wyższe...

22

...a cały problem chyba tkwi jednak w finansach, których nikt nie chce się pozbywać?

Otóż to. Jak dotychczas, uczelnie publiczne starają się wszelkimi sposobami nie pozwolić na dotacje dla szkół niepublicznych. I tu jest pies pogrzebany.

Nieprawdą jest bowiem twierdzenie, że – dla przykładu – uczelniom publicz- nym potrzebne są pieniądze np. na laboratoria, a niepublicznym tylko kreda do tablic. Wiem, że są takie kierunki na politechnikach i uniwersytetach, na któ- rych używa się głównie kredy. Jednak uczelnie niepubliczne posiadają katedry, w których nie można się obyć bez technicznych, często bardzo drogich labora- toriów, nowoczesnego instrumentarium i zaplecza. W naszej uczelni zakupiliśmy ostatnio dla kierunku zarządzania i inżynierii produkcji niezbędną obrabiarkę, która kosztowała prawie 700 000 zł; bez niej praktyczna wiedza studentów nie szłaby w parze z teorią. Pytam, z jakich powodów uczelnie publiczne mają korzystać z przywileju dotacji, a niepubliczne nie? Czy nasze szkoły dalej mają być zali- czane do uczelni drugiej kategorii, a publiczne korzystać z dobrodziejstwa pań- stwa, a więc nas wszystkich? Przecież wiadomo, że żadna uczelnia niepań- stwowa nie zagrozi UJ, UW czy SGH. Czego właściwie obawiają się uczelnie publiczne? Może szkopuł tkwi w tym, że z chwilą nastania równouprawnienia w tej kwestii niektóre słabe uczelnie publiczne zostaną rozłożone na łopatki przez sprawnie i gospodarsko działające rywalki? To, co głoszę publicznie – choć wydaje się oczywiste i z pewnością nie jest demagogią nie jest zrozumiałe dla wszystkich zajmujących się edukacją wyższą. A szkoda. Wielka szkoda...

Niesprawiedliwością jest, że rodzice studentów kształcących się na studiach dziennych w uczelniach niepublicznych płacą dwa razy podatek na utrzymanie szkolnictwa wyższego. Pierwszy podatek – od dochodów osobistych – wpływa do kasy państwowej, drugi – w postaci czesnego – do kasy uczelnianej, bo pań- stwo wbrew konstytucji nie chce brać na swe barki choć w części wydatków na kształcenie w uczelniach niepublicznych. Jest to problem nie tylko finansowy, ale także prawny i moralny.

Sprawa ta jest o tyle ciekawa, że w szkolnictwie średnim i podstawowym sytuacja, o której mówimy, nie ma miejsca. Nikt w Polsce nie kwestionuje istnienia i celu dotacji państwowych przeznaczanych dla szkół tego szczebla i edukowania dzieci oraz młodzieży w trybie niepublicznym.

Właśnie. W odróżnieniu od protestów ze strony uczelni publicznych, ani szkoły średnie, ani podstawowe, ani nawet kuratoria nie rozpaczają. Dla wszyst- kich jest oczywista potrzeba tego rozwiązania.

Ile właściwie musiałoby przeznaczyć państwo dla studentów stacjonar- nych uczelni niepublicznych? Czy to są tak duże kwoty, które zachwiałyby budżetem?

Według mojej oceny około 700 mln zł, A przydałoby się przynajmniej tyle, ile z tytułu naszej działalności wpłacamy do budżetu. Nie mogę tu nie pod kre- ślić, ze majątek, który stworzyliśmy, jest ogromny Są to przecież miliony ksią-

(24)

W trosce o szkolnictwo wyższe... 23 żek, tysiące komputerów, obiekty z wyposażeniem na miarę XXI wieku, i nie- które tak imponujące, że uczelnie państwowe mogą tylko pozazdrościć. I to jest majątek – w powszechnym odczuciu – niepublicznych szkół wyższych, czyli określanych tendencyjnie jako „prywatne”, choć takimi nie są, a faktycznie nasz wspólny, czyli społeczny. Dotychczas nawet nie mogliśmy myśleć o korzysta- niu ze środków UE przeznaczanych np. na badania naukowe czy inwestycje. Nasze potrzeby dotyczące tych spraw w ogóle nie były brane pod uwagę, a wnioski nie rozpatrywane. Teraz wprawdzie zapaliło się zielone światełko, gdyż zgodnie z za- powiedzią premiera Donalda Tuska i pani minister edukacji będziemy mogli się o nie ubiegać na prawach równych z uczelniami publicznymi. Czy jednak tak się stanie, pokaże czas.

Premier Tusk zapowiedział, że uczelnie publiczne będą szkołami nieod- płatnymi, a przecież od studentów trybu niestacjonarnego w tych szkołach państwo pobierało dotychczas trybut. Czy w tej zapowiedzi nie ma czasem przekłamania i czy premier w swej wypowiedzi świadomie nie pomijał uczelni niepublicznych?

Uczelnie niepubliczne wydają swoim absolwentom dyplomy państwowe o tej samej wadze co uczelnie publiczne. Jest to przesłanka, która musi prowa- dzić do stwierdzenia, że panu premierowi chodzi zapewne w tej sprawie także o studentów stacjonarnych i naszych uczelni, tzn. niepublicznych. Tego przy- najmniej się spodziewam.

Być może, że – jeśli chodzi o studentów niestacjonarnych – w propono- wanych przez reformatorów rozwiązaniach też pojawią się jakieś udogod- nienia związane z płatnościami. Chodzi chyba w nich o to, aby zarówno studenci, jak i wszyscy inni obywatele nie dopełniali państwowej kasy, ży- jąc w błogim przeświadczeniu, iż opłaty i dopłaty będą przeznaczane na rozwój szkolnictwa wyższego, by te – w razie rzekomej czy rzeczywistej potrzeby nie służyły do zatykania dziury budżetowej poprzez przerzucanie do zupełnie innego worka. Pewnie i tym problemem zajmą się oświeceni reformatorzy. Zajmą się też poważniej prawdziwą autonomią szkół wyż- szych, w odróżnieniu od obecnej, bo każdy, kto przeszedł immatrykulację w polskiej uczelni, a po dyplom sięgnął za granicą, wie, że autonomia ta, traktując sprawę dosadnie, jest iluzoryczna.

O autonomii i jej niewątpliwej potrzebie w życiu szkoły wyższej pisałem w swojej książce „Zarys dydaktyki ogólnej z elementami metodyki szkoły wyż- szej”. Rzecz w tym, że teorie, nawet najlepsze, nie zawsze sprawdzają się w praktyce. W oparciu o moje dotychczasowe doświadczenia na tym polu twierdzę jednoznacznie, że obecnie autonomia polskich uczelni nosi znamiona znacznych ograniczeń, choćby w porównaniu z przyjętymi standardami w uczelniach zachodnich. Zresztą, inaczej wygląda ona w szkołach niepublicz- nych niż w uczelniach publicznych. W wywodzie dotyczącym tej kwestii ogra- niczę się więc do swojego podwórka, odróżniając w niej sprawy formalne od

(25)

W trosce o szkolnictwo wyższe...

24

merytorycznych. Do tych pierwszych, w których nie dopatrzyłbym się wtrąca- nia podmiotów zewnętrznych, zaliczyłbym np. uzależnienie wejścia na teren uczelni policji od zgody rektora albo w sytuacjach kryzysowych. W tego typu sprawach autonomia jest zachowana, choć bywa i tak, że rektorzy przymuszeni sytuacją wolą nie walczyć z wiatrakami w obawie przed ewentualną odpowie- dzialnością karną. Natomiast problematyczne w sposobie ujmowania i podej- ścia do autentycznej autonomii przez urzędy sprawujące nadzór nad szkołami wyższymi są rozwiązania, które przeczą samemu pojęciu autonomii, o którą chodzi uczelniom. A są to sprawy niebagatelne z punktu widzenia istnienia – bądź nie – demokracji w naszym kraju. Podam kilka przykładów ograniczeń. Po pierwsze, każda uczelnia posiada swój najważniejszy dokument, czyli statut, który oczywiście nie może naruszyć ustawy zasadniczej

Konstytucji, ani ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym. Aby był on w zgodzie z obowiązującym prawem, ministerialni urzędnicy muszą wyrazić swój placet, co daje im oczywiście – czasem pod banalnym pretekstem – okazję do jego zatwierdzenia Albo nie. Po drugie wewnętrzny regulamin studiów, za- twierdzony przez senat uczelni przy aprobacie samorządu studenckiego – pod- pisuje minister, jakby nie dość było decyzji uczelnianych. Po trzecie, niedopusz- czalne jest, aby profesor, często wybitny, w swojej merytorycznej pracy był ograniczany przez tzw. standardy opracowane przez Radę Główną Szkolnictwa Wyższego przy MNiSW, a więc grono dobierane według „odpowiedniego”

klucza. Widocznie profesorskie głowy nie za bardzo wiedzą, co wykładają. Co prawda, zgodnie z procesem bolońskim, wywalczyliśmy zaledwie 30 proc. sa- modzielności w procesie przekazywania studentom treści objętych programem wykładu, ale nie narzekamy, bo nawet ta proporcja ma swoje plusy, jako że wynika z praktyki szkolnictwa europejskiego. Natomiast już narzucenie w pro- gramie nauczania liczby godzin wykładu i czasu pracy, zróżnicowane rygory kontroli naszych placówek bez jednolitego schematu, sformalizowanie do gra- nic absurdu pracy administracyjnej uczelni, z widocznymi oznakami biurokracji i wiele innych spraw – jak choćby ograniczenia kadrowe – wołają o pomstę do nieba, bo te rzekome prawidłowości nie są czym innym, jak jawną ingerencją w autonomię uczelni. Te i inne kryteria, jakim są poddawane uczelnie, dowodzą, że o prawdziwej autonomii szkoły wyższe na razie mogą tylko pomarzyć. Miejmy nadzieję, że duch reformy ogarnie światłe głowy naszych reformatorów, oby nie okazało się, że ta, kiedy już wejdzie w życie, okaże się kolejnym bublem.

Autonomia publicznej szkoły wyższej różni się od autonomii uczelni niepublicznych, są też odmienne uprawnienia rektorów. Czy tak musi być?

Nie rozprawiałbym o autonomii uczelni w kategoriach „gdybania”. W pra- cach nad reformą warto jednak przyjrzeć się bliżej kilku istotnym sprawom z praktycznego życia uczelni, bo niektóre z nich decydują o ich rzeczywistym rozwoju. Rektor uczelni publicznej jest np. ograniczony kadencyjnością, co oczywiście ma wpływ na rozwój szkoły. Z tego punktu widzenia możliwości rektora w prowadzeniu szkoły niepublicznej są o wiele większe. Rektorzy

(26)

W trosce o szkolnictwo wyższe... 25 uczelni publicznych posiadają natomiast więcej ułatwień związanych z otwiera- niem kierunków, statutem, regulaminem studiów. Bardziej jednak są uzależnie- ni w swych działaniach przez ciała kolegialne, które ich wybierają, ale mogą też odwołać, co oczywiście wpływa na dynamikę i słuszność podejmowanych decyzji.

Ile profesorskich głów, tyle zdań na jeden temat?

Nie jest aż tak źle z jednomyślnością w zasadniczych sprawach, ale zdanie Senatu uczelni publicznych ma swoją senacką wagę, z którą wybrany przez niego rektor musi się liczyć; właściwie w każdej poważniejszej sprawie. W uczelniach niepublicznych rektorzy, najczęściej ich założyciele, mają zdecydowanie większy wpływ na całokształt działalności swoich szkół, posiadają więcej samodzielno- ści i są mniej uzależnieni od Senatu. Oczywiście, że liczą się z opiniami ciał kolegialnych, które jednak nie są tak znaczące i wiążące jak w szkołach pu- blicznych. Dlatego w uczelniach niepublicznych wszelkie cele szybciej docze- kają się realizacji.

W murach założonej przez Pana uczelni wydano ponad 1 8 tys. dyplo- mów. To fakt, obok którego nie można przejść obojętnie. Obecnie jest Pan w WSM w Warszawie rektorem honorowym, pełniącym różne funkcje eks- perckie i doradcze. Poświęcił Pan swej uczelni kilkanaście lat...

Z uczelnią się nie rozstaję, żyję jej życiem i czuję, że jestem jej potrzebny.

To przecież moje dziecko. Mam takie uczucie, że stworzyłem dzieło, które po mnie pozostanie. I w całym tym przedsięwzięciu ze stuprocentową pewnością nie chodzi o gronostaje i pomnik. Tu chodzi o misję, o ten przyjazny, pozo- stawiony po sobie ślad wychowawczy i edukacyjny, ślad przyjazny – w zgodzie z pryncypiami, którym jestem wierny od czasu, kiedy zdecydowałem się upra- wiać zawód nauczyciela akademickiego. Wydaje mi się dziś, że wykorzystałem wszystkie pozytywne atuty, po które mogłem w tej pracy sięgnąć. A poza tym uważam, że urodziłem się w czepku, bo chyba nie każdemu udaje się w swym życiu pracować w imię wyższej sprawy, bo też nie ma większej przyjemności od pracy z młodzieżą i dla młodzieży. Moje marzenie wejścia w XXI wiek z warszawską Akademią Menedżerską jeszcze się nie spełniło, ale dalej trwam na posterunku, bo wiele jeszcze przed nami. Otwierają się nowe horyzonty, nowe kierunki, a i prawo do doktoryzowania tuż, tuż... Czy w tej sytuacji mogę pozwolić sobie na zasypianie, pozwolić na przystanki? Kiedy pociąg jedzie, to jedzie. A kiedy stanie, trudno go uruchomić bez lokomotywy Z niecierpliwością czekam na uzdrawiającą reformę szkolnictwa wyższego w przekonaniu, że ta- kie, jak moje głosy będą brane pod uwagę, bo obok misji wnieśliśmy wkład do polskiej gospodarki; dorobek, którego nie wolno zaprzepaścić nierozsądnymi rozwiązaniami urzędników.

(27)
(28)

P

ROFESOR

B

RUNON

H

OŁYST DOKTOREM

HONORIS CAUSA

U

NIWERSYTETU W

B

IAŁYMSTOKU

W dniu 8 kwietnia 2011 r. w auli Wydziału Prawa Uniwersytetu w Białym- stoku odbyła się uroczystość nadania tytułu i godności doktora honoris causa profesorowi zwyczajnemu doktorowi habilitowanemu Brunonowi Hołystowi, pierwszemu polskiemu doktorantowi z zakresu kryminalistyki, wybitnemu uczonemu, ekspertowi cenionemu w światowej kryminalistyce, kryminologii, wiktymologii i suicydologii, wychowawcy wielu profesorów i doktorów, przy- jacielowi studentów.

Profesor Hołyst jest dziewiątą osobą wyróżnioną tytułem i godnością dokto- ra honoris causa Uniwersytetu w Białymstoku. Wcześniej otrzymali go m.in.

Jerzy Giedroyć i Ryszard Kaczorowski oraz duchowni: metropolita białostocki abp Edward Ozorkowski oraz zwierzchnik Cerkwi w Polsce abp Sawa.

Sylwetkę honorowego doktora oraz jego biografię w uroczystej laudacji przedstawił promotor przewodu prof. zw. dr hab. Emil W. Pływaczewski.

DOKTORAT HONORIS CAUSA

NAUKA.GOSPODARKA.SPOŁECZEŃSTWO NR 1(2) ROK 2011

(29)
(30)

P

RZEMÓWIENIE LAUDACYJNE

PROF

.

ZW

.

DR

.

HAB

.

E

MILA

W.

P

ŁYWACZEWSKIEGO

(U

NIWERSYTET W

B

IAŁYMSTOKU

)

Wielce Szanowny Panie Profesorze, Doktorze Honorowy Uniwersytetu w Białymstoku,

Magnificencje, Wysoki Senacie, Panowie Posłowie,

Panowie Ministrowie, Szanowni Goście i Koledzy, Młodzieży Akademicka, Panie i Panowie,

Zgodnie z przyjętym zwyczajem akademickim zwyczajem i stosownie do decyzji Wysokiego Senatu przypadła mi w udziale zaszczytna rola przedstawie- nia laudacji, pochwały osoby i dokonań Pana Profesora Brunona Hołysta, pierwszego polskiego profesora reprezentującego współczesne nauki penalne, któremu nasza uczelnia przyznaje godność doktora honoris causa. W szczegól- ności wybitnymi osiągnięciami naukowymi i ustalonym autorytetem Profesora kierowały się inicjujące wniosek Rady: Wydziału Prawa i Administracji Uni- wersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie i naszego Wydziału Prawa, jak również Wysoki Senat Uniwersytetu w Białymstoku, który po wysłuchaniu opinii trzech znakomitych profesorów – recenzentów nadał Mu Doktorat Honoris Causa.

Wielce Szanowny Doktorze Honoris Causa,

W dniu 2 marca bieżącego roku Senat Uniwersytetu w Białymstoku jedno- myślnie w głosowaniu tajnym nadał tytuł Ci tytuł Doctor Honoris Causa Uni- wersytetu w Białymstoku, najwyższą honorową godność, jaką Uniwersytet mo- że nadać. Przypomnijmy najważniejsze daty podejmowanych w tym zakresie procedur. W dniu 16 kwietnia 2010 r. Rada Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego podjęła uchwałę w sprawie wystąpienia do Rady Wydziału Prawa Uniwersytetu w Białymstoku o wystąpienie do Senatu UwB o uhonorowanie Pana Profesora Hołysta godnością Doctor Honoris Causa naszego uniwersytetu. Uchwała Rady Wydziału Prawa UwB w tej sprawie pod- jęta została w dniu 2 lipca 2010 r. Następnie Wysoki Senat w dniu 22 września

DOKTORAT HONORIS CAUSA

NAUKA.GOSPODARKA.SPOŁECZEŃSTWO NR 1(2) ROK 2011

(31)

Przemówienie laudacyjne prof. zw. dr. hab. Emila W. Pływaczewskiego 30

2010 r. podjął decyzję o wszczęciu procedury w tej sprawie i postanowił zwró- cić się o wydanie opinii do uczonych reprezentujących różne środowiska uni- wersyteckie: profesora zw. dr. hab. Hubert Kołeckiego z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, profesora zw. dr hab. Stanisława Pikulskiego z Uni- wersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie oraz profesora zw. dr hab.

Tadeusza Tomaszewskiego z Uniwersytetu Warszawskiego. Pozwolę sobie przyłączyć się do słów serdecznego podziękowania skierowanych do Szanow- nych Recenzentów przez jego Magnificencję, że zechcieli podjąć się zarówno trudu przygotowania opinii jak i przybycia na dzisiejszą uroczystość. Nie mógł do nas niestety przybyć Profesor Hubert Kołecki, którego serdecznie pozdra- wiamy on-line życząc szybkiego powrotu do zdrowia.

Marcowa uchwała Senatu Uniwersytetu w Białymstoku zakończyła długą, zgodną z tradycją uniwersytecką procedurę, której geneza sięga początków 2010 r., kiedy to – Szanowny Doktorze Honorowy – wyraziłeś zgodę na taką pro- cedurę. Jesteśmy Ci za to wdzięczni. To wielki zaszczyt dla Uniwersytetu, że do grona swych Doktorów Honorowych może zaliczyć tak wybitnego uczonego.

Szanowni Państwo,

Pozwólcie Państwo, że rozpocznę od zaszczytnej powinności, jaką jest skró- towe przedstawienie życiorysu Doktora Honorowego. Profesor Brunon Hołyst urodził się dnia 6 października 1930 r. w Rogowie w rodzinie nauczycielskiej.

W 1952 r. ukończył Wydział Prawa Uniwersytetu Łódzkiego uzyskując tytuł magistra prawa. W 1962 r. przed Radą Wydziału Prawa Uniwersytetu War- szawskiego obronił pracę doktorską pt. „Kryminalistyczna problematyka poża- rów" uzyskując stopień naukowy doktora nauk prawnych z kryminalistyki. Był pierwszym doktorem z zakresu kryminalistyki w Polsce. W 1969 r. na podsta- wie rozprawy habilitacyjnej pt. Zabójstwo. Studium kryminalistyczne i kryminolo- giczne oraz pozostałego dorobku naukowego Rada Wydziału Prawa Uniwersytetu Łódzkiego nadała Mu stopień doktora habilitowanego nauk prawnych w zakresie kryminologii. W 1974 r. został profesorem nadzwyczajnym a w 1978 r. profesorem zwyczajnym nauk prawnych.

Profesor Brunon Hołyst jest wybitną i wyjątkową osobowością w polskiej nauce. Jego dzieła z zakresu nauk penalnych a zwłaszcza z kryminologii, kry- minalistyki, wiktymologii i suicydologii wnoszą wiele do nauki polskiej oraz są szeroko znane na form międzynarodowym. Są cytowane w najważniejszych światowych dziełach z zakresu wymienionych nauk. Jest niezaprzeczalnym autorytetem naukowym i moralnym zasługującym na najwyższe zaszczyty. Jak podkreśla w swej recenzji Prof. Hubert Kołecki, „wszystkie (…) elementy i ce- chy aktywności naukowej oraz organizacyjnej Profesora spowodowały, że jest on najbardziej znanym na świecie kryminalistykiem polskim. Przez wielu krymi- nalistyków krajowych Profesor Hołyst uznawany jest za fenomen zdarzający się raz na kilka pokoleń”.

(32)

Przemówienie laudacyjne prof. zw. dr. hab. Emila W. Pływaczewskiego 31 Profesor Brunon Hołyst prowadził wykłady na wielu zagranicznych uniwer- sytetach. Jako visiting professor wykładał w szczególności w Niemczech, Szwajcarii, Belgii, USA, Kanadzie, Chinach, Japonii i Indiach. Brał czynny udział w wielu kongresach międzynarodowych, wygłaszając referaty, które spotykały się z wielkim zaciekawieniem i uznaniem naukowym. W referatach tych po- dejmował najtrudniejsze tematy z zakresu kryminalistyki, kryminologii, wikty- mologii i suicydologii. Osobiście mogę potwierdzić, iż wielokrotnie miałem ogromną przyjemność wysłuchiwania opinii profesorów z różnych krajów, m.in. z Chin, Japonii, Niemiec, Rosji i USA, gloryfikujących wspaniałe nauko- we osiągnięcia Pana Profesora Hołysta. Tyko nieliczni uczeni na świecie mogą poszczycić się wykładami na kilkunastu prestiżowych japońskich uniwersyte- tach. Niewątpliwie Profesor Hołyst w pełni zasługuje na przymiot – w polskich warunkach niestety dość elitarny – uczonego klasy międzynarodowej. Po- twierdzają to także różne funkcje Profesora w organizacjach międzynarodo- wych. Profesor był m.in. wiceprzewodniczącym Komitetu Zapobiegania Prze- stępczości ONZ, wiceprzewodniczącym Komisji Naukowej Międzynarodowego Towarzystwa Kryminologicznego, wiceprzewodniczącym Komisji Naukowej Światowego Towarzystwa Wiktymologicznego. Jest również członkiem kore- spondentem (od 1979 r.) Kanadyjskiej Międzynarodowej Akademii Nauk Hu- manistycznych i Społecznych oraz Kanadyjskiego Międzyamerykańskiego In- stytutu Badawczego Aktualnie jest też członkiem Światowego Stowarzyszenia Zapobiegania Samobójstwom. Pozostaje także w składzie Rady Konsultacyjnej Centralnego Biura Antykorupcyjnego i przewodniczy Komitetowi Doradczemu Komendanta Głównego Policji. Profesor Kołecki w recenzji swej podkreśla, iż Profesor Hołyst „jest twórcą wyjątkowym i eminentnym ze względu na: obszer- ność i różnorodność (rozległość) tematyczną swego dorobku badawczego i pu- blikacyjnego oraz ogrom podjętych oraz skutecznie wykonanych działań dydak- tycznych i organizacyjnych.”

Profesor Hołyst jest autorem bądź współautorem ponad 70 prac naukowych o charakterze monograficznym. Do najważniejszych dzieł Profesora należy zaliczyć: Kryminalistykę (11 wydań, pierwsze wydanie w 1973 r.), Kryminolo- gię (10 wydań, pierwsze wydanie w 1977 r.), Wiktymologię (2006 r.), Suicydo- logię (2002 r.), dzisiaj już wręcz kultową Comparative Criminology (Lexington Massachussets, Toronto 1983 r., wydanie japońskie w 1986 r., wydanie chińskie w 1989 r.), Psychologię kryminalistyczną (3 wydania, ostatnie 2009 r.), Socjo- logię kryminalistyczną (t. I i II, 2007) oraz Terroryzm (II tomy, 2009 r., i II wy- danie, 2010). W tym ostatnim dziele Profesor Hołyst dokonał pierwszej nie tylko w Polsce, lecz również w Europie, a być może także i na świecie, kom- pleksowej diagnozy zjawiska terroryzmu, reprezentując niezwykle pożądane, lecz jednocześnie niełatwe w realizacji podejście interdyscyplinarne. Kolej- nym, unikatowym w skali europejskiej, dziełem Profesora jest Policja na świe- cie, opublikowana w 2010 r.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Keď je možné, že mravný subjekt klesne pod hranicu 2, niekedy až pod hranicu 1, teda poruší isté pravidlo, čo sa týka miery dôstojnosti mravného subjektu, alebo

wzrosło do 11,6%, a później nawet do 18%, Irlandii i Portugalii do ponad 8%, podczas gdy obligacje krajów uznanych za bezpieczne (Niemiec) kształtowały się na poziomie 2,8%,

„gra” lub „zakład” są niemoralne, zdaniem ustawodawcy. Przykładem regulacji moralistycznej jest prawne ujęcie małżeństwa jako związku kobiety i mężczy- zny. Zwraca się

Strona ukraińska chociaż otrzymywała 2/3 Galicji Wschodniej (województwo stanisławowskie, tarnopolskie i wschodnią część województwa lwowskiego) odrzucała ten projekt

Spełnić siebie ozna- cza urzeczywistnić to dobro, przez które człowiek jako osoba staje się dobry i jest dobry, przy czym spełnienie osoby w czynie zależy od

Jak okazało się w świetle zebranych danych, wśród osób, które miały nadzieję, iż praca nauczyciela akademickie- go ułatwi im godzenie obowiązków zawodowych z obo-

Nie jest ważne, na przykład, czy buduje się dużo wygod- nych funkcjonalnych mieszkań, w których zamieszkają ludzie, ważne jest, żeby mieszkania, jako dobro kapita- łowe

członków rodziny (a  także innych osób wspólnie za- mieszkujących lub gospodarujących), w  szczególności narażające te osoby na niebezpieczeństwo utraty życia,