• Nie Znaleziono Wyników

Rodzina Elbaumów - Irena Burstin - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rodzina Elbaumów - Irena Burstin - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

IRENA BURSTIN

ur. 1932; Zamość

Miejsce i czas wydarzeń Zamość, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2009, Zamość, dwudziestolecie międzywojenne, rodzina Elbaumów, Szlomo Elbaum, Rosza Elbaum

Rodzina Elbaumów

Nazywam się Irena Burstin, z domu Elbaum. Urodziłam się 25 lipca 1932 roku w Zamościu. Tam też urodziły się moje dwie siostry, starsze ode mnie, które niestety zginęły w czasie okupacji. Zarówno ojciec, jak i matka zostali zabici w Zamościu. Ja, jako sierota, zostałam cudem ocalona przez sąsiadów.

Ojciec się nazywał Szlomo Elbaum, to było nasze nazwisko. Matka się nazywała Rosza Elbaum, z domu Rozen. Siostra jedna się nazywała Cesia Elbaum, a najstarsza Mala Elbaum. A ja byłam najmłodsza. Znałam dziadka ze strony matki.

Dziadek umarł przy mnie, kiedy byliśmy w kryjówce w Izbicy, bo nas wysiedlono do Izbicy.

Ojciec był piekarzem, miał piekarnię w Zamościu, na tak zwanym Browarze. Zamość był podzielony na dzielnice, że tak powiem, i jedna z dzielnic nazywała się Browar.

Sąsiadowała z drogą do Sitańca, do Izbicy. Pamiętam to dlatego, że w latach [19]41 i chyba [19]42 odbywały się akcje wysiedleńcze z Zamościa na piechotę do Izbicy, a stamtąd do Chełmna do obozu zagłady. Myśmy mieszkali na ulicy Piłsudskiego. Na górze mieszkaliśmy, a na dole w suterynie była piekarnia, gdzie oprócz ojca i matki, która sprzedawała w sklepie, [było] jeszcze paru pracowników, chyba z trzech, czterech. Pamiętam, że tuż przed wybuchem wojny ojciec sprowadził z Wiednia maszynę do robienia kajzerek. Pamiętam smak bułeczek maślanych, które wypiekano w naszej piekarni. Pamiętam w sobotę, piątkowe popołudnia Żydówki zmierzające do piekarni z garnkami tak zwanego czulentu, to jest potrawy, którą się wstawiało do gorącego pieca i przez całą noc tam to się gotowało na wolnym ogniu.

A w sobotę przed południem, tuż przed obiadem, zgłaszały się, każda po swój garnek, i szły do domu z gorącym posiłkiem. Pamiętam, jak mama ubrana w biały fartuch kroiła razowy chleb, duży bochen taki kroiła na ćwiartki chyba i tak sprzedawała. W sklepie też od czasu do czasu pracowała moja najstarsza siostra

(2)

Mala.

Data i miejsce nagrania 2009-09-16, Bat Jam

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Justyna Kojło

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ja byłam jako Sonia – przyszłam tam jako Krystyna Irena Wiśniewska, ale wróciłam do swego nazwiska i imienia, Sonia Elbaum – to ja byłam jako mała Sonia, a ona była jako

Izrael 2009, Lublin, okres powojenny, dom dziecka w Lublinie, koleżanki, nauczyciele.. Koleżanki i nauczyciele z domu dziecka

W [19]51 roku przenieśli dom dziecka do Wrocławia, bo część dzieci chodziła do żydowskiej szkoły, a nie było szkoły tam w okolicy. Swoją karierę w domu dziecka zakończyłam

W Warszawie ukończyłam Szkołę Główną Służby Zagranicznej, Wydział Dyplomatyczno- Konsularny, napisałam pracę magisterską na temat nieszkodliwego przepływu przez wody

Izrael 2009, Izrael, okres powojenny, PRL, współczesność, praca, stosunek do Polski, Leo Lipski, Łucja Pinczewska-Gliksman, Edmund Neustein, księgarnia polska w Tel-Awiwie,

Byłam bardzo przywiązana do Polski i nadal jestem – wszystko, co polskie, bardzo mnie interesuje.. Dzieci do pewnego wieku, do czterech lat nie mówiły po hebrajsku, tylko ja

I trzeba na człowieka spojrzeć – na obcego człowieka – nie jak na jakiegoś dziwoląga, tylko podejść, jaki on ma charakter, jakie on ma zapatrywania, jak on się ustosunkowuje

Opiekunem naszej drużyny była pani Kwapiszewska, też znana w Lublinie malarka i działaczka, a jednocześnie prefektem był ksiądz Berezecki, Zygfryd Berezecki.. W maju zawsze był