r * 20* — za kry- furtach tiflmi-
1 I KALyJA.
Kraków, ul. Franciszkańska Nr. 4 (parter, w podwórzu) otwarta codziennie (z wyjątkiem niedziel i świąt)
sd jod;. 9—12 w nohiduis, a ifz w tygodniu w piątek od 3 - 6 po poi. Wchodzi na każda niedzielą ugztiiiipiarza. . mp.
Nabywać m ożna w kancelariach paratjałnych, w Btjach w szystkich kościołów krakow skich, przy klasztornych, w przedsionkach koA:: teiny eh, w biurze
Cena ogłoszeń: Za wiersz petitowy Mp. 20' — ; za wiersz w rubryce „Nadesłane" Mp. 50'— ; za wiersz w tekście Mp. 75-—. D z i a ł o g l o s z e n i o w y : Biuro ogłoszeń Stanisława Łscha, Kraków, XIV. Konarskiego 3.
Mp. 4. Kraków, dnia 22 stycznia 1922 r. Rok 1E»
K R A K O W S K A
KRONIKA KOŚCIELNA
T Y G O D N I K DL A R O D Z I M K A T O L I C K I C H
Po takiem wygnaniu BoHiftowp y*- szedł po koronę męczeńska w r. 156
po narodzeniu Chrystusa.
Niedziela III pe Trzech Królach.
WYKŁAD LITURGJL
Wstęp do Mszy świętej brzmi dzisiaj tefe:
„Kłaniajcie się Bogu wszyscy Anio
łowie Jego. Usłyszał i uwesełił się Syjon, i rozradowały się córki Judzkie. Pan króluje, niech się ra
duje ziemia, niech się weselą wyspy mnogie“ (z psalmu 96., w. 1—8).
Święto Objawienia Pańskiego ecylt Trzech Króli, miało między inneini te®
cel, żeby nas nakłonić, byśmy Panu Jezusowi składali hołd jako Królowi świata, Królowi narodów i Królowi sero naszych.
Ten Król nasz w I. niedzielę po święcie Objawienia Pańskiego stanął przed, nami z nieubłaganym rozkazem, że w tych rzeczach, które są Ojca Je
go, potrzeba abvśmy byli, czyli wolę Bożą i służbę Bożą przenosili nad wszystko inne. W drugą niedzielę wi
dzieliśmy Pana i Króla naszego na po
sługiwaniu ludziom; dal On nam przy
kład i nakaz, żebyśmy służbę Bożą starali się umiejętnie połączyć z obo
(Ku czci św. Polikarpa, 2G. stycznia).
Publiczny cyrk w Smyrnie przepeł
niony po brzegi. Dyrekcjja teatru przy
gotowała specjalną atrakcję dla P. T. , Publiczności, która tłoczy się i bije o lepsze miejsca. Widownia przedstawia
*ię .jak jedno morze głów ludzkich, roz
gorączkowanych niecierpliwein ocze
kiwaniem głównego numeru dzisiejsze
go programu cyrkowego pizedstawie- nia: numerem tym ;jest śmierć męczen
nika Polikarpa. P. T. Publiczność nie
cierpliwi się zbyt długim czekaniem i zdenerwowaną woła: „Dawać tu Poli
karpa-” Niedługo, a życzeniom jej sta- jo się zadość: na arenę wchodzi gru
pka skazanych na śmierć wyizmatwców Chrystusa, ale o całą głowę przewyż
sza ich wyniosła postać 86-letniego ucznia św. Jana Ewangelisty, biskupa Smyrny, „nauczyciela Azji“ jak go nazwał lud wdzięczny: to św. Polikarp.
Pochód zatrzymuje się pnzed złocistą loiżą prokonsula, najwyższego urzę
dnika. cesarskiego w „pierwszem mie
ście Az|ji“. Możny ten pan wychyla się z loży i prze® chwilę dość uprzej
mie coś mówi do Świętego. Nagle je
dnak uśmiech znika z jego twarzy,
która staje się odrazu zimną., sztywną i' surową i tonem urzędowym, jakby komendy wojskowej, urzędnik odzywa się do biskupa: „Przysięgndij na imię boskiego cesarza i zawołaj: Precz z bezbożnikami (t. j. w ustach urzędni
ka rzymskiego znaczyło to: precz z chrześcijanami!)
I co się nie dzieje! Z niebywałą po
wagą i spokojem, uroczyście, jakby na nabożeństwie, sędizłwy biskup wy
ciąga rękę kiu tysiącznym szeregom widzów cyrkowych, tych gapiów bez
bożnych i wtoła mocnym głosem: „O tak! Precz z tym i bezbożnikami!"
Zmieszany dygnitarz powtarza swoją komendę jeszcze krócej: „Przysięgaj!
Przeklnij Chrystusa, a będziesz wol- ny!‘‘ I teraz z ust św. Polikarpa roz
legło się w odpowiedzi słowo, które jeszcze dzisiaj, p,o blieko 2 tysiącach la t każdego chrześcijanina napełnia świętą dumą, żeśmy potomkami ta
kich bohaterów we wierze.
„Ośmdziesiątsześć lat służę Chry
stusowi i nigdy mi nic złego nie km- bil. Jakżebym mógł złorzeczyć królo
wi, który mnie zbawił?”
Starzec—bohater.
wiązkami wobec- ludzi, z którymi nam wypada żyć.
Dzisiaj Pan Jezus w litra^ji mszal
nej przemawia do nas w dalszym cią
gu jako Król i Pan i stawia żądania:
jeżeli flisze hołdy podtiańcze mają nie pozostać czczymi tylko głosami i wy
razami przelotnych uczuć, to musicie się zdobyć na dwie przedewszystkiem rzec-zy: na b e z i n t e r e s o w n ą m.i- ł o ś ć we wszystlriem i na u f n o ś ć we Mnie płynącą, z s i l n e j w i a r y .
Str. 2.
J>o tego wzywa nas najpierw Epi
stoła (Lekcja) z liestiu św. Pawła do Rzymian rozdz. XII, w. 16—21.
„Bracia! Nie bądźcie mądrymi sami u siebie, żadnemu złem za złe nie oddawając, przemyśliwując coby było dobrego nietylko przed Bogiem, ale też i przed wszystkimi ludźmi.
Jeśli rzec można (o ile to od was zależy) ze wszystkimi ludźmi pokój miejcie, nie mszcząc się sami, najmi- lejsi, ale dajcie miejsce gniewowi Boga ( zostawcie tę sprawę sądowi ByżemuJ.. Ale jeśli łaknie nieprzy
jaciel twój, nakarmij go, jeśli pra
gnie napój go. Nie daj się zwyciężyć złemu, ale zwyciężaj złe w dobrem.
•Jest tfco ważne przypomnienie: kto by myślał, że aby być 'chrześcijani
nem, wystarczy tylko śpiewać Bogn pieśni, cshodzić na nabożeństwa, i k m-
tikliwiae się nad Dzieciątkiem Jezus, a miłościby nie miał ku (bliźniemu, ten bezprawnie nosiłby zaszczytne miano chrześcijanina,.. Miłość zaś po
lega na czynieniu idłofhrze diiugim, na zgodliwości, na darowaniu uraz... Pa
miętajmyż, że itego żąda od nas Ten.
do którego tak pięknie zresztą runie
my śpiewać: To Róg nasz; i Pan’...
Ten Bóg nasz i Pan dał nam w tym względzie taki wzniosły i piękny przy
kład. Dwa z nich przytacza dzisiejsza iświęta Ewangel-ja według św. Ma
teusza rozdz, ATU. w. 1— 13,
, Gdy zstąpił z góry, szły za Nim wielkie rzesze. A oto trędowaty przy
szedłszy, pokłonił się Mu, mówiąc:
Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. I ściągnąwszy Jezus rękę, dotknął się go, m ów iąc: Chcę, bądź oczyszczon. I był zarazem oczyszczon trąd jego, I rzekł mu Jezus; Patrz, abyś nikomu nie pow iadał; ale idź ukaż się kaptanowi i ofiaruj dar, który przykazał Mojżesz na świa
dectwo im. A ydg wszedł do Kafar- naum, przystąpił do niego setnik, prosząc Go i mówiąc: Panie, sługa mój leży w domu powietrzem ruszo
ny i ciężko trapiony jest. I rzekł mu Jezus: Ja przyjdę i uzdrowię go.
I odpowiadając setnik rzekł: Panie
KRAKOWSKA KRONIKA KOŚCIELNA.
nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale tylko riecz słowem, a będzie uzdrowion sługa mój. Bo i ja jestem człowiek pod władzą postawiony, mający pod sobą żo ł
nierze; i mówię temu: idź i idzie, a drugiemu: chodź, a przychodzi, a słudze mojemu: czyń to, a czyni.
A usłyszawszy Jezus dziwował się i rzekł tym, którzy szli za N im : Zaprawdę powiadam w am ; nie zna
lazłem tak wielkiej jx>iary w Izraelu, A powiadam wam, iż wiele ich ze wschodu słońca i z zachodu przyj
dzie i usiędą z Abrahamem i Iza- kiem i Jukóbem w królestwie nie- bieskiem. A synowie Królestwa będą wyrzuceni w ciemności zewnętrzne:
tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
I rzekł Jezus setnikowi: Idź, a jakoś uwierzył,niech CA się stanie. Iu zd ro wiony jest sługa owej godziny“ .
Ta Ewangelja aż się prosi, żeby się człowiek -nieco zatrzyma! nad nią i po
dumawszy, zbawienne dla siebie z niej wyciągnął nauki. Uczyńmy to wspól
nie, Czytelniku chrześcijański!
Pan Jezus po kazaniu na górze, gdy schodził z góry, zastąpił Mu drogę je
den z najnieszczęśliwszych ludzi, bo nawiedzony straszliwą chorobą trądu.
Z powodu tej choroby nie mógł on być na tem kazaniu i nie słyszał cu down ej nauki P. Jezusa, Widział jeno liczne mnóstwo ludzi, garnących się do Pana Jezusa i cisnących się koło Niego. I niewiadomo skąd i jak, ale jakaś dziwna wiara i ufność ku temu Nauczycielowi zaczyna się budzić w sercu biedaka. Nie wiele myśląc, odzywa się trędowaty do P. Jezusa:
„Panie, .jeżeli chcesz, możesz mnie oczyścić1'. W słowach tych jest dużo serdecznego błagania, ale jeszcze wię
cej nieprzepartej wian- i ufności.
Bo, nie zapomnijmy, że trąd należy do chorób, na które nawet dzisiejsza medycyna jeszcze absolutnie niema, le
karstwa. A Pan Jezus? Pan Jezus nie tylko wyciąga ku niemu rękę, lecz do
tyka się nawet chorego, choć cały świat bał się dotknięcia trędowatego, jak ognia. Co to za miłość! Ale jeszcze większa, była miłość w tem, że Pan Jezus, podchwytując proste słowa bie-
daka i odpowiadając na nie równie prosto: „Chę. bądz oczyszczon!*1 — w jednem okamgnieniu boską Swoją wszechmocą przywraca mu zdrowie.
Nie dość jednak na tem. Żeby nie
szczęśliwy, mógł na. nowo pokazać się między ludźmi i odzyskać utracone skutkiem, choroby prawa. oby*watel- skie, musiał wprzód otrzymać legity
mację od ówczesnego urzędu zdrowia.;
urząd ten piastowali kapłani, gdyż trąd czynił człowieka także rytualnie nieczystym i wykluczał od nabożeń
stwa. Pan Jezus, pełen miłości, o tem także pomyślał i odesłał uzdrowionego do władzy, celem stwierdzenia uzdro wienia. — Co Pana Jezusa skłoniło, że nieszczęśliwemu tyle okazał dobroci i miłości? Co? Przedewszystkiein oczywiście Jego Serce, to gorejące ognisko miłości, ale także ta. podbija
jąca to Serce prostota ufności i wiary po stronie trędowatego.
* * *
T a k i e g o to Chrześcijaninie, ma my Pana i Króla, w Jezusie Chrystu
sie! A pozyskać Jego miłość i dobroć trzeba wiarą i ufnością, co z prostego idąc serca, trafia do, Najświętszego
| Serca Jezusowego.
, Nie innym toż sposobem do tego I Serca Jezusowego trafił ów setnik, —
Całe to spotkanie i całą rozmowę Pa
na Jezusa z tym poganinem najlepie/
zostawić bez objaśnienia, bo każde objaśnienie ludzkie gotowe jeno przy
ćmić niezrównany blask i urok boe kioh słów Ewangelii. Przeczytaj je so
bie każdy na nowo. To tylko dodam, że jak niemasz. n.ic bardziej odraża
jącego nad trędowatego, tak też w oczach żyda każdy poganin uchodził za coś, co jeno uczucia odrazy i wstrę
tu budzić mogło. Ale Pan Jezus nie widzi ni trądu, ni „nieczystości11 po
gańskiej;. lecz pragnie tylko zaufaniem zapłacić za zaufanie i nie szuka Siebie, ale szczęścąia. i radości bliźniego.
Nam się jeno wmyśleć i wczuć w te Ewangelję! I poprosić Pana Jezusa o ducha tej pokory, oo nietylko niebiosa przebija, gdy mówi: „Panie nie jestem godzien!" ale j Serce Boże. rozbraja i do dobroci zniewala. Tak jest! Wiara, j ufność, miłość i pokora.: oto rzeczy bez ceny u Boga!
Nr. 4.
| 0 wywoływaniu „duchów11 — (o spirytyzmie).
m uiiiii.uxinimiiimiiii_mm)inmjiiiii»iiiiij'iiiinuiuumi)muinuiuiiuuiuLiumuumŁmmiuuiŁiui'uiu!mii)uniiniiiiiuu>.ni)'iunuuiiirii'iiJiiiiiu!Uii.uimiitiiiuniiiiii r
Spirytyzm staje się coraz to więk
szą plagą. Jakże sobie to wytłóma- czyć, że gdzie spojrzysz, wszędzie nie
mal sp otkasz się ze seansami, na. któ
rych wirują stoliiki, wystukują i wy
pisują jakieś abecadła z pożądanemi i niepożądanemi „odpowiedziami*1 —
„duchów“?
Gdzie jest przyczyna tej siły atrak
cyjnej spirytyzmu? Kościół święty ka
tolicki przecież głosi życie pozagrobo
we, jako jeden z pierwszych artykułów nauki swojej, a u wielu spotyka się z niedowierzaniem. Ale niech jeno zja
wi się gdzieś jakieś medjum spiryty
styczne. które utrzymuje, że nawiązu-
Nr. 4.
jo stosunki ze światem pozagrobowym, to ludzie bez. najlżejszego powąitpiewa- aia biegną za tem i wierzą w to tak .Święcie, jak nigdy nie wierzyli swoje
mu Kościołowi. Co w tem jest?
Otóż wiadoma to powszechnie rzecz, bo historją stwierdzona, że po każdem wielkiem wstrząśnięciu Indzie szukają rawsze czegoś nadzwyczajnego, nie
zwykłego, sensacyjnego. A ta wielka wojna . była takiem wstrząśnieniem, spirytyzm zaś jest właśnie ctzemś wy
soce sensacyjnem, niezwykłem.
Następnie równie stwierdzoną jesti rzeczą, że niedowiarstwo sprzyja gu
słom i zabobonom. Gdzie niema wiary, tam jest gleba nader „urodzajna11 na wszelkiego rodzaju gusła, -czary, stra
chy i zabobon wszelaki. Trafnie to wyraził poeta, pisząc:
#
„Wiara drzwiami wypędzona Zabobonem oknem wróci.
Ludzkość Boga pozbawiona Przed upiorem h3Tnn zanuci11.
A zwłaszrza nad większymi miasta- aji, gdzie tysiące ludzi wyzbyło frię wiary chrześcijańskiej, unosi się nie- tylko warstwa sadzy i dymu, lecz tak
że powłoka guseł i zabobonu. Wojna, Łtcwa była straszuwem żniwem śmier
ci, przyczyniła się także niemało1 do tego, że spirytyzm jakby jaka epi- demja zaczął się szerzyć. W każdem gerau ludzki era tkwi niepohamowana fthęć szarpnięcia żelaznemi kratami, za któremi mieści się świat pozagrobowy;
każdy z nas chciałby chwycić za klam
kę i otworzyć nią spiżowe wrota kró
lestwa duchów, albo zbudować pomost między doczesnością a wiecznością...
A spirytyzm jest właśnie taiką próbą dostania się poza te wrota...
Spirytyzm wcale nie jest nowocze
sną dopiero „zdobyczą11. Wszak Odys- aeusz Homera pełni funkcje medjumi- ozne. Mojżesz Izraelitom wywoływania duchów zakazał pod karą śmierci.
Kolebka dzisiejszego spirytyzmu sta
ła w Ameryce. Tam spirytyzm praez
«ałe dziesiątki lat mógł się trzymać w salonach ludzi bogatych i w izdeb
kach pnolletarjuszów, aż wreszcie przedstawiciele nauiki zabrali Ssię do badania dziiwnydl zjawisk i dlo stwier
dzenia nadzwyczaj ciekawych zajść.
Zrazu niektórym zdawało się, że się ze spirytyzmem uporają, jeżeli z lekcewa
żącym gestem powiedzą, że to wszyst
ko albo szwindel albo urojenie jedno
stek nerwowych. Nie ulega jednak wątpliwości, że spokojna i systematy
czna praca naukowa nad temi zjawi
skami wniesie jeszcze d.użo światła w tę dotąd ciemną dziedzinę i wyjaśni niejedno, co na razie jeszcze jest przy
kryte mgłą tajemnicy.
Żeby wytłómaozyć zjawiska spiry
tystyczne, dotąd trzy na- ogół posta
KR0N1KA KOŚĆ 1ELN A.
wiono- teorję: 1) teorję animistyczną, która, zjawiska te przedstawia jako skutki działania jeszcze nam niezna
nych sił duszy ludzkiej; 2) teorję spi
rytystyczną, która uważa, że zjawiska te są wywołane przez duchy, które już opuściły ten świat i 3) teorję demoni- styozną, która głosi, że są to skutki działania szaltana.
Ściśle mówiąc, obcowanie ludzi z Aniołami i dobrymi duchami jest mo
żliwe za dopuszczeniem Boskiem, ale to każdy przyzna, że Bóg nie może zezwolić, żeby Aniołowie lub dusze zmarłych ludlzi dobrych wdawały się w dziecinne igraszki i urządzały pso
ty i figle, którychby się wstydzić mu
siał każdy ulicznik (a na seansach spi
rytystycznych rzekome „duchy" po
dobno tego rodzaju „przedstawienia11 dawają). Czy dusze wiernych zmarłych w czyśćcu naprawdę na zawołanie spirytystów będą się kiedy zjawiać, żeby zaspokoić ludzką ciekawość?
Czy Bóg Najświętszy naprawdę diu- szom potępionym będzie udzielał spe
cjalnego urlopu na „seanse11 spiryty
styczne? Trzeba zatem z dużą ostroż
nością przyjmować wiadomości o rze
komych „dachach", zjawiających się na żądanie uczestników posiedlzeń spi
rytystycznych!!
Wielka ostrożność i najdalej po
sunięta wissfer z.ym i ężl i woś ć jes t też wskazana z tego względu, że te do
świadczenia spirytystyczne mogą za
szkodzić zdrowiu i moralności! Naj
nowsze badania skłaniają się w kie
runku tej opinji, że jeżeli nie wszyst
kie zjawiska spirytystyczne, to więk
sza ich część należy do dżiedteiny zja
wisk czysto naturalnych, że więc nie
ma tam ani dusz ludzi zmarłych, ani Aniołów, ani diabłów.
Kościół katolicki, żeby wiernych uchronić od złudizeń i błędu, zakazał uczestniczyć w doświadczeniach spiry
tystycznych (Leon X III, 25 stycznia 1897); wolno się tylko biernie przy-
Wędrówka niedzielna po
Kraków słusznie chlubi się nazwą polskiego Rzymu, nadaną mu dlla licz
nych, wspaniałych świątyń, które w swych czcigodnych, pleśnią wieków osnutych murach, posiadają pamiątki drogocenne dla uczucia narodowego, a pnzedewszystkiem religijnego. Za
bytki te ściągają do naszego miasta tiurystów z całej Polski, ba nawet bu
dzą podziw u cudzoziemców, przyja
ciół i winogów. Niestety, sami Krako
wianie nie znają swojego miasita, nie wiedzą o najważniejszych pomnikach,
■chociaż codziennie obok nich przecho
dzą. Zwrot ku lepszemu, Bogu dzięki, już się rozpoczął. Przedewszystkaem
Str. 3.
patrywać w © e 1 a e h n a u k o w y c h b a d a ń.
W spirytyzmie tkwi' jedinak jedna wielka prawda, a mianowicie <ta praw
da, że jest świat pozagrobowy i życie pozagrobowe, że jest świat duchów, że są dusze nieśmiertelne. Ale o tem wie
dzieliśmy już dawno, bez spirytyzmu.
Spirytyzm niema tedy najmniejszej słuszności, gdy się chełpi, że on jest nową religją. On dowodzi tylko, że człowieka na dłuższą metę zaspokoić może ten tyfliko światopogląd, który czyni zadość pragnieniu wieczności i niezniszczalnej w duszy ludzkiej na- dizieji życia pozagrobowego. A takim
•właśnie światopoglądem jest święta wiara katolicka, która te prawdy gło
siła od samego początiku, kiedy się jeszcze nikomu o spirytyźmie ani nie śniło. Jakiemże tedy prawem przycho
dzą teraz sipiryrtiyści i udają, że to do
piero oni odkryli świat duchów’?! Lu
dzie nieoślwśecieaii gotowi naprawdę uwierzyć im i przez to zniechęcić się d> swoiiego świętego Kościoła katolic
kiego. I kto wie, czy niektórym spiiry- tyStom właśnie o to zniechęcenie ludzi do Kościoła nie chodzi!?
Ale ostatecznie, spirytyzm przecież na coś przydać się może. Oto w nauce kompletnie zbankrutował materializm, czyli to przekonanie, że prócz maltortf już nic innego niema, czyli, że jest tylko to, co można zjeść, wypić," ku
pić, łokciem zmierzyć, na wradze zwa
żyć. w retorcie rozpuścić i • t. dl Otóż nauka dzisiaj już wykazała, że tu ma- terjaiizm był kiepskim medrcem (oby się też okazało, że i praktyczny ma
terializm jest nie lepszy!). Dzisiaj przy
chód*! tedy spirytyzm i zmusza nau
kę, żeby się zajęła jego zjawiskami.
Niech się jeno- niemi zajmie, a prawdo
podobnie wyjaśni oma to, co jeszcze jest niejasne i tajemnicze w tych zja
wiskach. A wtedy przekonamy się, że i spirytyzm należał do tycih czynni
ków', które złego eheą a dobre robią.
kościołach krakowskich.
szkoły krakowskie oprowadzają mło dzież po mieście rodzinnem, a w ostat
nich dniaich powstało osobne towa
rzystwo, mające na celu wykształcenie zastępu inteligentnych przewodników.
Skorzystają na tem i Krakowianie i niejeden z nich dowie się, jakie to skarby architektury, rzeźby i malar
stwa posiadamy, które pobożność na
szych ojców zgromadziła przedewszy- stkiem w licznych starych i nowszych kościołach, których liczba przekracza 50.
Opróoz murów, rzeźb, obrazów, szat liturgicznych przeszłość bainwna, po
tężna wiarą i czynem, pozostawiła nam
jeszcze inne pamiątki, k*óa-e niemniej hjteressńją wierzących Polaków. Są, bo o b r z ę d y r e 11 g i j t> e, n a b o ż e ń- s tw a , z w y o 7.a j e k o ś c i e l n e, które na; tle ogólnych przepisów Ko
ścioła katolickiego, wykształcały się różnorodnie, zależnie od wamunków i chfuakteasi pojedynczych raiąjscowo- śeó.
We wszystkich krajach katolickich.
* małeroi wyjętŁami^ paawije li-timigja mrms&a, a przecież bardzo wyraźne różnice będą. między naszą sumą w ko
ścioła katolickiego, wykszfełciły się a nabożeństwem teon samem w jaMegś wiosre bawasrsldei Co więcetj, gdy jfwfedziniy kilka parafij w odmiennych dzielnicach Polski, zauważymy znacz
ne -różnice. I tak w KteleCkiem pod
czas procesji t Najświętszym Sakra
mentom, przez kościół prowadzą, kla
u n a pod baldachimem o jednym drążku, podobnym do ozdobnego wiel
kiego parasola , a dopiero przed kościo
łem -zeka druga baldachim cztero-
<irąż&owy. W innej} wiosce procesję wdeJkanoeną wyprzedza stattsżyitiny ko- oioł, na którym bębnią zamiast- muzy
k i A jakaś rcflsmartiość melodyj. Wy- starczy na Kafwarji, czy w Mogile podcetas odpustu przysłuchać się pie
śniom, a wkrótce rozróżnimy, z któ-
*yeh .-rferota te kompanje przychodzą.
Zmieniać te obyczaje, przykrawać je pod jedten szablon, byłoby bezcelowym i nierozumnym wysiłkiem. Tego same
go natura wymaga- Rełigja, któna z głębi dasz wypływa i nawiązując do
«eczywfetoścd ducha do nieba poldino- aS, uszlachetnia tę rozmaitość i woła:
,,€h walcie Pana na bębnie i na piszczał
ce: chwalcie t?o na strunach i na or- ganiech, — wszelka dueh niech ai Pana chwali" fPs. 1oOV
Zdatwaćby się mogiło, że przynaj
mniej w Krakowie nabożeńsftwa wszę
dzie odbywają gię tak samo. A jednak tak nie jest. Każda paraf ja, każdy ko
ściół ma coś osobliwego; inni ludzie praydhodizą, inny nsfcrój panuje. R o z- p « o z n i j m y w ę d r ó w k ę od k a t e d r y .
W z g ó r z e w a w e l s k i e , to świę
ta góra Syjon namodu polskiego. Tu najpierw na ziemiach polskich zaja
śniało światło wiary, tu na sio lat nie
omal praed chrztem Mieszka, na miej
scu starodawnej świątyni stanął ma
leńki kościółek, niedawno odkryty pod wezwaniem św, Feliksa, i Adaiukta.
Tutaj Chrobry już rozpoczął budowie, Herman ją wyprowadził w pryiŁu io- maiw-dm, na zrębach biskup Nanlker wzniósł wspaniałą budowlę gotycką i t-afea mimo późniejszych przeróbek I dobudówek do naszych czasów zo
stała. Potężne mur? już tyle wielków patHizą na Kraków, darninie wyniosłe czoła wEnosząc nad M o budyników.
Bezrasta się Kraków, hwosry nowożyt
Sir. i.
ne miasto, ale tu u stóp Wawelu fale zatrzymują się, -zgiełk cichnie. Tu wszystko po dawnemu. Wejdźmy we święto na wzgórze. Pobożni śpieszą tafiami wyłożonem zboczem, mijają niską, dębową kratę w bramie herbo
w e j, rzucają wzrok nu szlachetną po
stać Kościuszki, który wyjechawszy z podziemi, czapkę zdjął i kłania się królom, którzy tu leżą i wita nowych hidzi. którzy tu śpieszą, aby u stóp Pana Zastępów ducha ukorzyć. Kwa
drans przed godziną 10 — po drodze od Bernardynów —• zajeżdża powóz.
We drzwiach świątyni stanął Aireyipa- sterz. Z chóriu popłynęła fala tonów, a chór zagrzmiał pieśń: Ecce sacetfdos magnus. Po udzieleniu błogosławień
stwa, w oitoozeniu duchowieństwa i szeregu lewitów, poprzedzany przra kapitułę, idzie dostojny celebrans od
dać boM niewidzialnemu Pasterzowi, ukrytemu pod postacią Chleba, w mro
cznej kaplicy Batorych. A potem do zafcrystrjd — tam wdziewa uroczyste szaty kapiące złotem, na głowę mitrę biskupa Strzempińsikiego, w ręce zło
cisty, wysadzany drojgiemi kamieniami pastorał. Zegair bije 10, Cały orszak rusza przez kratę branżową do presziby- terjum. Rozpoczęła się ofiara. Z chóru aiozbTizimiewąią kolendy, huczy organ, notzwąja się wspaniały orszak bisfciupi.
Ludzi coraz więcej przybywa. Cisną się koło konfesji, każdy Taldlby oczy nasycić widokiem wspaaiiałego cene- monjału. Niestety srebrna trumna św.
Stanisława, stanęła po środku, zasła
niając swym ogromem widok na ołtarz i wnętrze prezbyterjum. Nie wiele można też dojrzeć, z bocznych naw, bo wysokie oparcia stall kanonickich się
gają aż do łuków- sklepionych. Stąd (też w nabożeństwie wawelskim bierze udział niewielka ilość znajdujących się w prezbyterjum. Wielu przychodzi z 'liekaw-ości. Drzwi ciągle skrzypią,, je
dni wchodzą, drudzy wychodzą, inni krążą po nawach. To winno ustać. Lu
dzie powmnie-*myślący powinni uświa
domić sobie, że czas nabożeństwa nie jest porą do ziwiedzania. "Winni też zwrócić uwagę tym, którtzy odpowie- dnio nie umieją się zachować. Wtedy większą powagę i urok będzie miało nabożeństwo w -katedrze.
Na ambonę wstępuje kia/znodzieja i głosi chwałę Chrystusa, królującego natd sercami naszemi. Na znak dzwon
ka cisza — podniesienie — a potem znów rozbrzmiewają kolendy. Aż od ołtarza roizilegnie się „Sit nomen Do
mini bened3'c-tum“. Niech Imię Pańskie będzie pochwalone. A potem „Benedi- cat vios“ — niech was Mogosławi Wszechmocny Pan: W imię Ojca i Sy
na i Ducha św. —- (to Arcypasterz w mitrze i pastorałem udziela błogosła
wieństwa, a lud odpowiada: „Amen“, niech się tak stanie. Kościół wierzy, że ŁRAKOWSKA JOtONIKA KOŚCIELNA,
błogosławieństwa kapłana ma moc saazególną, a zmłaszcza dio ilłłogosła- wieństwa biskupa obfita łasica jest przywiązana.
Naibożeńsitwo skończone —■ orszak odprowadza celebransa do zakaystji.
Teraz jednak wypełnia się nawa okrę
żna, wschodnia i północna. Zaiskrzyło się srebrzyste tło Cudownego Pana Jezusa na krzyżu od migotliwych blasków świec — wyszedł kapłan z ministrantem, odpraw ia się Msza św. Coraz więcej ludzi przybywa, aby pomodlić się przed 'tym Cudownym P. Jezusem Ukrzyżowanym, który przemówił dia świętej królowej: O, ileż łez wylało się tutaj, Ue serc -złama
nych tu doznało pociechy — ile nazy Chrystus do serc przemawiał! —- Świadczą weta, połyskujące w ciem
nej ramie.
Niestety, jednak poza niedzielą ka
tedra pusta. P. Jezus opuszczony — wielu obojętnie preeohodzi —• ziwsra- eają.- jed.ynie uwagę na narodowe pamiątki. ~To zmienić się powinno. —- Katedra winna być nietylko iłBuzcal- nym zabytkiem, 'ale winna się stać, jak dawniej, miejscem święjtlem, cen
tralą kultu religijnego. Ożywmy więc wiarę —- spieszny z komą modlitwą do trumny św. Stanisława, uciekajmy się w naszych bólach do cierpiącego Chrystusa w ołtarzu Jadwigi — a i Bóg przychyli się do nats, tam mo
dlitwy' wysłucha — m da łaski zleje — jak za dni otfców' naszych moc. swą okaże.
_ ____ Nr. 4.
Wykład wiary katolickiej.
(Z powodu braku miejsca odkładamy do następnego numertu. Frzyp. Red.\.
0 H o n itti itamU
(7, pow^odu braku miejsca odkładamy do następnego numeru. Przyp. Red.\
2 piaiii i lutów liowskiii.
Parafja N. Marji Panny. W uiedzielę 1T1.
po Trzech Królach wykona chór w czasie sumy Mkzq franciwkiego kompozytora Ey- kensa — (t dur — a zmirnno czyści wwllop;
układu ks. Grioabachera nadto niektóre kolendy.
Parafja św. Szczepana. O g ł o s z e n i e . Zginął oklopioc Kazimierz Kowalik, lat 9 — uczeń IIL klasy pospolitej, mieszkający przy ulicy Dolne Młyny 10.
Parafja WW. Świętych. Ufni w pomoc Bo żą i poparcie sj-ołeczeństwa, zaczynamy od- nowQ kościoła. Praca z natury rzeczy musi pójść powoli z powodu brakli funduszów i ory roku. Nie brak jednak i zachęty. SkW- a w kościele podczas występu Oratorium w niedzielę 15 b. m. przyniosła około 60 ty
sięcy Mk., w następną niedzielę dnia 22-g-o stycznia b. r.t połączone Komitety parafjal-
ne „opieki nad ubogimi11 urządzają zbiórką w calem mieście.
Parafia Bożego Gala. Dnia 18 ąradmia a. r. odbyto się posiedzenie członków b r a c t w a V. R a n i N a j ś w . S a k r a m e n t u . W posiedzeniu wziął udział pan Marjan Bar- tynowski, radca Arcybraotwa Miłosierdzia i Banku Pobożnego, a zarazem delegat dla bractwa. V. Ran. Przedmiotem dłuższej po
gadanki była sprawa odnowienia kaplicy brackiej pod wezwaniom św. Anny. (Osobli
wa ozdoba wspomnianej kaplicy jest piękny, ołtarzyk z r. 1619 w stylu późno renesanso
wym, wykonany w drzewto i pozłocony
* dawnym obraaom św. Anny). Uchwalono przystąpić do podjęcia wymacanej pracy w miesiącu maju, a najpóźniej w czerwcu k r„ po uprzedniero zaeiągnięciu zdania Konserwatora, na co pan Delegat zwróci!
uwagę. Koszta odnowienia pokryto zostaną częścią z funduszów brackich, częścią ze składek w kościele. Zakończono zebranie Życzeniami „Wesołych fiwiąt** i połamaniem mę „opłatkiem11. Z- uznaniem zaznaczyć na
leży, ie dwaj członkowie Wydziału Stani
sław Oajecki. starszy bractwa i Jakób Bo- Bowski, podstaJMy. gorliwe czynią usiłowa
nia, by zamierzone dzieło do pomyślnego doprowadzić wykonania.
Komitet parafjalny pań opiekujących się ubogimi, odbył posiedźcie dnia 2 stycznia b. r. pod przewodnictwem prezesowej pani Heleny Żurkowej. Komitet uchwalił rozdać pomiędzy potrzebujące wsparcia rodziny 2.000 Mk.
Zwracamy uwagę parafian, aby nie uczęsz
czali na t. zw. „seanse" czyli posiedzenia spirytystyczne — polegające na wywoływa
niu "objawów duchów za pomocą ,,medjów“, t j. osób pośrediućząoych w stosunkach z duchami. Takie bowiem „seanse*1 są przez Kościół w.bronione.
Serce i dusza narodu zwraca się dziś z szczególną troską ku młodzieży. I nic dziwnego! Wszak ta młodzież, która jest nadzieją lepszej przyszłości narodu, jego la
toroślą i kwieciem, zagrożona jest w naj
cenniejszych dobrach. Ratować młode poko
lenie od złvch i szkodliwych wpływów, przy
bliżyć mu '„Królestwo lioże“ — to zadanie wszystkich poważnie myślących. W tym kie
runku wytęża Bwoje siły również K o m i t a t . o p i e k u ń c z y , n a d . n: f od.z i e- ż.ą tut. ej sz-ej d z i e l n i c y . Dnia 8-go stycznia bieżącego roku urządził wspomnia
ny Komitet wspólny „opłatek", na który za
prosił liczne grono obywateli. Z duchowień- Btwa przybyli: ks. Józef Górny, Prepozyt;
ks. Andrzej Styła, Komisarz generalny 00.
Augustjanów; k«. Jam Smaga, administrator parafji; ks. A. Błachut, prezes Konf. Bożego Ciała Tow. św. Wincentego a Paulo, oraz ze Zgromadzenia. Księży Misjonarzy: ks. Michał Wojtaszak. Patron związku młodzieży; ks.
Wilhelm Szymbor, ke. Wendelin Świerczek, Im. Jan Pieniążek, ks. Ludwik Moska.
Mowę powitalni} wypowiedział ks. Prepo
zyt, wyrażając wielką radość z powodu tak licznego zebrania, któremu przyświeca je
dna myśl poświęcenia się dla młodzieży, by utwierdzić w jej sercach zasady uczciwe i przygotować na przyszły życia bój z Bogiem w sercu i pamięci. Przewielebnemu Ducho
wieństwu składa ponadto głębokie podzię
kowanie, że swą obecnością przyczyniło się wielce do uświetnienia tak uroczystego aktu. Następnie przedstawił mówca faktycz
ny stan Patronatu, a mianowicie, że dzieli się on na dwie grupy. Pierwsza obejmuje chłopców do lat iO-< iu — druga starszych, przeważnie młodzież rękodzielniczą. — W pierwszej kładzie się nacisk na naucza
nie katechizmu, nie pomijając jednak i roz
rywek odpowiednich wiekowi. Młodzioż o- trzymuje zawsze skromny posiłek w postaci' ciopłoj herbaty i kawałka c.hleba. Praca je
dnak tak dalece się rozszerza z powodu licz
nie przybywającej młodzieży, że dotychcza
sowo pomieszczenie w dwóch salach, jaki#
= J Ł J b :... ...
I , . ' ... :
konwent ofiarował, stanowczo już nie wy
starczą i koniecznie potrzeba będzie jaknaj, prędzej p o m y ś l e ć o b u d o wj . e d o m u p a r a f j a 1 n e g o, gdzieby .można uwzglę
dnić wszystkie wymagania oświatowe. Dla Przerw. Zgrom. Księży Misjonarzy żywi nasz konwent najgłębszą wdzięczność, że tak wspaniałomyślnie podjęło się mozolnej pras
cy dla młodzieży w trudnych niezwykle wa
runkach. Osobne podziękowanie składa ks.
Profesorowi W ojtaezakowi, kierownikowi Związku młodzieży. Podając uczestnikom ze
brania „opłatek11, złożył serdeczne życzenia, by miłość Dzieciątka Bożego w tym wido
mym znaku symbolizowana, zapaliła wszyst
kich do owocnej pracy dla młodych i naj
młodszych. Chór młodzieży pod kierunkiem kg. Patrona, odśpiewał kilka kolend. Po- czem Patie, należące do sekcji gospodarczej, podejmowały z rzadką uprzejmością zapro
szonych. W czasie tego przemawiali: pan Bełdowski imieniem obywateli, pan Micha!
Berger imieniem Komitetu opiekuńczego, ks.
Jan Smaga rozwijał myśl. że w dziedzinie ducha ludzkiego wre i kipi walka o zasady, czy krzyż Chrystusa ma być zatknięty nad światom i kierować sumieniem ludzkiem, czy też neopoganizm i materjalizim. Pani Helena Żurkowa przemawiała imieniem Ko
mitetu Pań, opiekujących się ubogimi, jako prezeeowa, a nadto zabierali głos pa.nowio Mirkiewicz i Biczyński. A dodać trzeba., żo wszystkie przemówienia płynęły z głębi serca, pełne zapału, powiedzmy niemal en
tuzjazmu dla ważnej sprawy, jak to zazna
czył znakomity mówca ks. Szymbor, gdv przy końcu rzucił wiązankę myśli i rad ser
decznych dla młodzieży, obrawszy sobie ja
ko temat słów króla poetów: „Młodzieży ty nad poziomy wylatuj*1.
Z inicjatywy pana Stanisława Biczyńskie- go. uczestnicy zebrania złożyli na rzecz Związku młodzieży kwotę 15.200 Mk., za co wyrażamy Ofiarodawcom serdeczne „Bóg zapłać*1.
Parafja św. Józefa w Podgórzu. W sobo
tę wieczorem urządziła o r g a n i z a c j a oh r,z e ś r i j a ń.s-k.i eh r o . b o t n i k ó w o- p ł a t e k w domu kolejowym przy ul. Tar
nowskiego. Sala zapełniła, się zupełnie gość
mi zaproszonymi. Po przemówieniu ks. So
sina i ks. proboszcza, łamali się wszyscy opłatkiem.
Tego samego dnia odbył się o p ł a t e k w k o r p u s i e W , e t e r a n ó j v podgórskich.
Przeszło 400 członków zebrało się. Po prze
mówieniu ks. proboszcza, pana Jeziorańskie
go ich prezesa i pana Fleischmana ich se
kretarza, łamali się opłatkiem. Równocześ
nie wygrywała ich orkiestra, od paru dopie
ro miesięcy istniejąca, kolendy.
S p r a w a o r g a n u . (Dokończenie). Trzej obywatele podgórscy pojechali do Warsza
wy. P P - Olechowski Antoni, Nowak Paweł,
Malina Alojzy i tam projektowany organ zobaczyli. Nadzwyczajnie im się spodobał.
Po powrocie zebrało się kilkudziesięciu oby
wateli w kancelarji parafjalnej i uchwalono zakupić ten organ. Wezwany telegraficznie z Warszawy organomistrz p. Homan, przy
jechał i dnia 12 z. m. podpisany został kon
trakt. Organ będzie już gotowy na Wielka
noc. W lutym b. r. zostanie do Krakowa przewieziony. Montowanie potrwa 6 tygo
dni. Dotąd uzbierano około 2,300.000 Mk.
Ponieważ organ będzie kosztował 7,500.000 Mk„ więc resztę brakującej sumy pożyczył Komitet za poręczeniem 40 obywateli pod
górskich. Spełniły się pragnienia parafjan tutejszych, którzy od szeregu lat nie mając organu, z utęsknieniom oczekiwali tej chwili, w której usłyszą dźwięki jego w swojej świątyni.
Parafja św. Stanisława Kostki w Dębni
kach. U r o c z y s t o ś c.i s a l e z j a ń s k i ^ . Ku czci św. Franciszka Salezego, ze wzglę
du na rok jubileuszowy Patrona Salezjanów, zaczęła się dla parafjan dębnickich w piątek 20 b. m. nowenna misyjna. Kaznodziejami są księża Salezjanie.
KRAKOWSKA KRONIKA KOŚCIELNA. Str. ;>.
.Hano o gody. 7 miewa, naukę na temat cnót św. Pranciazka. kii. Dr. Ignacy Antono
wicz, profesor filozofji w krakowskim za
kładzie salezjańskim; wieczorem zaś o godz.
tt-tej głosi kazania, misyjne proboszcz miej
scowy, ks. Dr. Aleksander Ogórkiewń-z. >— W niedzielę 22 stycznia, b. r. odbędą się na
bożeństwa o zwykłej porze. Ponadto wieczo
rem o godz. 0-tej będzie specjalna nauka rekolekcyjna dla samych tylko mężczyzn.
W sobotę 28 stycznia o godz. 0 wieczp- rem pierwsze nieszpory do uroczystości od
pustowej św. Franciszka Salezego.
W niedzielę 29 stycznia sumę uroczysty odprawi ks. prałat Ślepie,ki. Kazanie wy
głosi ks. Dr. Antonowicz. Śpiewy liturgicz
ne wykona czterogłosowy chór kleryków Salezjańskich, pod batutą ke. prof. Matu
szaka,
D z i e ń 24 -1 y m i e s i ć aa. Główną Pa
tronką tudzież inicjatorką Niebieską Zgro
madzenia Salezjańskiego jest Najśw. Marsa Panna pod wezwaniem Wspomożenia Wier
nych. Czcigodny ks. Jan Bosko Jej po Bogu zawdzięczał wszystko, co mógł zdziałać ala dobra ubogiej i opuszczonej młodzieży. Dla
tego też wzniósł ku czci swej Niebu«kio|
Pani wspaniałą świątynię w Turynie. — W świątyni tej obchodzi eię jak najuroczy- śc.iej święto Matki Boskiej Wspomożyciel Id Wiernych, ustanowione przez Piusa Vn. na dzień 24 maja, celem upamiętnienia powrotu tego papieża do Rzymu z pod władzy Na
poleona w dniu 24 maja 1814 r. Otóż w ko
ściołach salezjańskich istnieje pobożny zwy
czaj, zatwierdzony przez Stolicę Apostolską*
święcenia os obite m nabożeństwem dnia 24-gO każdego miesiąca, na uczczenie pamiątki święta majowego Wspomożycielki. W koś
ciele dębnickim odprawia się wotywra ku czci M. B. Wspom. Wiernych przed Jej oł
tarzem o godz. 61/.,. Na wotywie śpiewa chór panien z Sodalicji M. B. Wapom. Wier
nych. Po Mszy wystawienie Najśw. Sakra
mentu. Litanja, modlitwa do Wspomożyciel
ki i błogosławieństwo. W miesiącu bieżą
cym nabożeństwo to schodzi się ze wspo
mnianą wyżej nowenną, misyjną. Nauka po
ranna będzie, jak zwykle, po nabożeństwie.
Parafia św. Salwatora na Zwierzyńcu.
W niedzielę 15 stycznia b. r. odbyło Się w sali ochronki błog. Bronisławy doroczne z e b r a n i e c z ł o n k ó w B r a c t w a ś w.
A n n y na Zwierzyńcu, pod przewodnictwem miejscowego ka. proboszcza. Po odmówie
niu przepisanych modlitw, wygłosił ks. pro
boszcz do zebranych krótką naukę o zada
niach Bractwa św. Anny w obecnej dobie, poczem starszy Bractwa złożył sprawozda nie z działalności Zarządu w ubiegłym roku i z poczynionych wydatków. Zamknięcie rachunkowe, sprawdzone przez Komisję kon
trolującą, wykazało p o z o s t a ł o ś ć k.n s,o,w,ą n,a r. 1922 w k w o c i e 21.177 Mk.
Po dyskusji nad sprawozdaniem przystąpić no do wyboru nowego Zarządu Bractwa na następne trzechlecie. Na podstawie poprze
dnio przyjętej listy kandydatów, wybrano jednomy&iiie: S t a r s z y m B r a c t w a br.
F r a n c i s z k a „ W a w r z u s i a k j a , d o t y c h c z a s o w e g,o s t ą r s z e g o : pod starszymi Stanisława Bandurskiego i Fran
ciszka Woźniaka; pisarzem br. Antoniego Zydronia, a zastępcą pisarza br. Jana Stup- nickiego; skarbnikiem br. Walentego Dudkn.
Do komisji kontrolującej powołano br. Jana Lachuttę. br. Walentego Pierzchałę i Augu
styna Ifadulskiego; na starsze matki wybra
no Marję Baranową i Agnieszkę Mruk o wg Ks. proboszcz, jako główny przełożony Bra
ctwa, zatwierdził wybranych na ich urzę
dzie, a ustępującym członkom Zarządu wy
raził uznanie i podziękowanie za ich pracę w ciężkich czasach wojny i starania około rozwoju Bractwa św. Anny, które istnieje w Zwierzyńcu od r. 1593,' a liczy obecnie blisko 800 członków. Zebrami uchwalili za zgodą ks. Przełożonego podnieść wkładkę roczną członków z 16 Mk. na 100 Mk. na rok bieżący — postanowiono też z b i » r a ć