• Nie Znaleziono Wyników

Krakowska Kronika Kościelna R. 2, nr 4 (1922)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Krakowska Kronika Kościelna R. 2, nr 4 (1922)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

r * 20* — za kry- furtach tiflmi-

1 I KALyJA.

Kraków, ul. Franciszkańska Nr. 4 (parter, w podwórzu) otwarta codziennie (z wyjątkiem niedziel i świąt)

sd jod;. 9—12 w nohiduis, a ifz w tygodniu w piątek od 3 - 6 po poi. Wchodzi na każda niedzielą ugztiiiipiarza. . mp.

Nabywać m ożna w kancelariach paratjałnych, w Btjach w szystkich kościołów krakow skich, przy klasztornych, w przedsionkach koA:: teiny eh, w biurze

Cena ogłoszeń: Za wiersz petitowy Mp. 20' — ; za wiersz w rubryce „Nadesłane" Mp. 50'— ; za wiersz w tekście Mp. 75-—. D z i a ł o g l o s z e n i o w y : Biuro ogłoszeń Stanisława Łscha, Kraków, XIV. Konarskiego 3.

Mp. 4. Kraków, dnia 22 stycznia 1922 r. Rok 1E»

K R A K O W S K A

KRONIKA KOŚCIELNA

T Y G O D N I K DL A R O D Z I M K A T O L I C K I C H

Po takiem wygnaniu BoHiftowp y*- szedł po koronę męczeńska w r. 156

po narodzeniu Chrystusa.

Niedziela III pe Trzech Królach.

WYKŁAD LITURGJL

Wstęp do Mszy świętej brzmi dzisiaj tefe:

„Kłaniajcie się Bogu wszyscy Anio­

łowie Jego. Usłyszał i uwesełił się Syjon, i rozradowały się córki Judzkie. Pan króluje, niech się ra­

duje ziemia, niech się weselą wyspy mnogie“ (z psalmu 96., w. 1—8).

Święto Objawienia Pańskiego ecylt Trzech Króli, miało między inneini te®

cel, żeby nas nakłonić, byśmy Panu Jezusowi składali hołd jako Królowi świata, Królowi narodów i Królowi sero naszych.

Ten Król nasz w I. niedzielę po święcie Objawienia Pańskiego stanął przed, nami z nieubłaganym rozkazem, że w tych rzeczach, które są Ojca Je­

go, potrzeba abvśmy byli, czyli wolę Bożą i służbę Bożą przenosili nad wszystko inne. W drugą niedzielę wi­

dzieliśmy Pana i Króla naszego na po­

sługiwaniu ludziom; dal On nam przy­

kład i nakaz, żebyśmy służbę Bożą starali się umiejętnie połączyć z obo­

(Ku czci św. Polikarpa, 2G. stycznia).

Publiczny cyrk w Smyrnie przepeł­

niony po brzegi. Dyrekcjja teatru przy­

gotowała specjalną atrakcję dla P. T. , Publiczności, która tłoczy się i bije o lepsze miejsca. Widownia przedstawia

*ię .jak jedno morze głów ludzkich, roz­

gorączkowanych niecierpliwein ocze­

kiwaniem głównego numeru dzisiejsze­

go programu cyrkowego pizedstawie- nia: numerem tym ;jest śmierć męczen­

nika Polikarpa. P. T. Publiczność nie­

cierpliwi się zbyt długim czekaniem i zdenerwowaną woła: „Dawać tu Poli­

karpa-” Niedługo, a życzeniom jej sta- jo się zadość: na arenę wchodzi gru­

pka skazanych na śmierć wyizmatwców Chrystusa, ale o całą głowę przewyż­

sza ich wyniosła postać 86-letniego ucznia św. Jana Ewangelisty, biskupa Smyrny, „nauczyciela Azji“ jak go nazwał lud wdzięczny: to św. Polikarp.

Pochód zatrzymuje się pnzed złocistą loiżą prokonsula, najwyższego urzę­

dnika. cesarskiego w „pierwszem mie­

ście Az|ji“. Możny ten pan wychyla się z loży i prze® chwilę dość uprzej­

mie coś mówi do Świętego. Nagle je­

dnak uśmiech znika z jego twarzy,

która staje się odrazu zimną., sztywną i' surową i tonem urzędowym, jakby komendy wojskowej, urzędnik odzywa się do biskupa: „Przysięgndij na imię boskiego cesarza i zawołaj: Precz z bezbożnikami (t. j. w ustach urzędni­

ka rzymskiego znaczyło to: precz z chrześcijanami!)

I co się nie dzieje! Z niebywałą po­

wagą i spokojem, uroczyście, jakby na nabożeństwie, sędizłwy biskup wy­

ciąga rękę kiu tysiącznym szeregom widzów cyrkowych, tych gapiów bez­

bożnych i wtoła mocnym głosem: „O tak! Precz z tym i bezbożnikami!"

Zmieszany dygnitarz powtarza swoją komendę jeszcze krócej: „Przysięgaj!

Przeklnij Chrystusa, a będziesz wol- ny!‘‘ I teraz z ust św. Polikarpa roz­

legło się w odpowiedzi słowo, które jeszcze dzisiaj, p,o blieko 2 tysiącach la t każdego chrześcijanina napełnia świętą dumą, żeśmy potomkami ta­

kich bohaterów we wierze.

„Ośmdziesiątsześć lat służę Chry­

stusowi i nigdy mi nic złego nie km- bil. Jakżebym mógł złorzeczyć królo­

wi, który mnie zbawił?”

Starzec—bohater.

(2)

wiązkami wobec- ludzi, z którymi nam wypada żyć.

Dzisiaj Pan Jezus w litra^ji mszal­

nej przemawia do nas w dalszym cią­

gu jako Król i Pan i stawia żądania:

jeżeli flisze hołdy podtiańcze mają nie pozostać czczymi tylko głosami i wy­

razami przelotnych uczuć, to musicie się zdobyć na dwie przedewszystkiem rzec-zy: na b e z i n t e r e s o w n ą m.i- ł o ś ć we wszystlriem i na u f n o ś ć we Mnie płynącą, z s i l n e j w i a r y .

Str. 2.

J>o tego wzywa nas najpierw Epi­

stoła (Lekcja) z liestiu św. Pawła do Rzymian rozdz. XII, w. 16—21.

„Bracia! Nie bądźcie mądrymi sami u siebie, żadnemu złem za złe nie oddawając, przemyśliwując coby było dobrego nietylko przed Bogiem, ale też i przed wszystkimi ludźmi.

Jeśli rzec można (o ile to od was zależy) ze wszystkimi ludźmi pokój miejcie, nie mszcząc się sami, najmi- lejsi, ale dajcie miejsce gniewowi Boga ( zostawcie tę sprawę sądowi ByżemuJ.. Ale jeśli łaknie nieprzy­

jaciel twój, nakarmij go, jeśli pra­

gnie napój go. Nie daj się zwyciężyć złemu, ale zwyciężaj złe w dobrem.

•Jest tfco ważne przypomnienie: kto by myślał, że aby być 'chrześcijani­

nem, wystarczy tylko śpiewać Bogn pieśni, cshodzić na nabożeństwa, i k m-

tikliwiae się nad Dzieciątkiem Jezus, a miłościby nie miał ku (bliźniemu, ten bezprawnie nosiłby zaszczytne miano chrześcijanina,.. Miłość zaś po­

lega na czynieniu idłofhrze diiugim, na zgodliwości, na darowaniu uraz... Pa­

miętajmyż, że itego żąda od nas Ten.

do którego tak pięknie zresztą runie­

my śpiewać: To Róg nasz; i Pan’...

Ten Bóg nasz i Pan dał nam w tym względzie taki wzniosły i piękny przy­

kład. Dwa z nich przytacza dzisiejsza iświęta Ewangel-ja według św. Ma­

teusza rozdz, ATU. w. 1— 13,

, Gdy zstąpił z góry, szły za Nim wielkie rzesze. A oto trędowaty przy­

szedłszy, pokłonił się Mu, mówiąc:

Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. I ściągnąwszy Jezus rękę, dotknął się go, m ów iąc: Chcę, bądź oczyszczon. I był zarazem oczyszczon trąd jego, I rzekł mu Jezus; Patrz, abyś nikomu nie pow iadał; ale idź ukaż się kaptanowi i ofiaruj dar, który przykazał Mojżesz na świa­

dectwo im. A ydg wszedł do Kafar- naum, przystąpił do niego setnik, prosząc Go i mówiąc: Panie, sługa mój leży w domu powietrzem ruszo­

ny i ciężko trapiony jest. I rzekł mu Jezus: Ja przyjdę i uzdrowię go.

I odpowiadając setnik rzekł: Panie

KRAKOWSKA KRONIKA KOŚCIELNA.

nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale tylko riecz słowem, a będzie uzdrowion sługa mój. Bo i ja jestem człowiek pod władzą postawiony, mający pod sobą żo ł­

nierze; i mówię temu: idź i idzie, a drugiemu: chodź, a przychodzi, a słudze mojemu: czyń to, a czyni.

A usłyszawszy Jezus dziwował się i rzekł tym, którzy szli za N im : Zaprawdę powiadam w am ; nie zna­

lazłem tak wielkiej jx>iary w Izraelu, A powiadam wam, iż wiele ich ze wschodu słońca i z zachodu przyj­

dzie i usiędą z Abrahamem i Iza- kiem i Jukóbem w królestwie nie- bieskiem. A synowie Królestwa będą wyrzuceni w ciemności zewnętrzne:

tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.

I rzekł Jezus setnikowi: Idź, a jakoś uwierzył,niech CA się stanie. Iu zd ro ­ wiony jest sługa owej godziny“ .

Ta Ewangelja aż się prosi, żeby się człowiek -nieco zatrzyma! nad nią i po­

dumawszy, zbawienne dla siebie z niej wyciągnął nauki. Uczyńmy to wspól­

nie, Czytelniku chrześcijański!

Pan Jezus po kazaniu na górze, gdy schodził z góry, zastąpił Mu drogę je­

den z najnieszczęśliwszych ludzi, bo nawiedzony straszliwą chorobą trądu.

Z powodu tej choroby nie mógł on być na tem kazaniu i nie słyszał cu down ej nauki P. Jezusa, Widział jeno liczne mnóstwo ludzi, garnących się do Pana Jezusa i cisnących się koło Niego. I niewiadomo skąd i jak, ale jakaś dziwna wiara i ufność ku temu Nauczycielowi zaczyna się budzić w sercu biedaka. Nie wiele myśląc, odzywa się trędowaty do P. Jezusa:

„Panie, .jeżeli chcesz, możesz mnie oczyścić1'. W słowach tych jest dużo serdecznego błagania, ale jeszcze wię­

cej nieprzepartej wian- i ufności.

Bo, nie zapomnijmy, że trąd należy do chorób, na które nawet dzisiejsza medycyna jeszcze absolutnie niema, le­

karstwa. A Pan Jezus? Pan Jezus nie tylko wyciąga ku niemu rękę, lecz do­

tyka się nawet chorego, choć cały świat bał się dotknięcia trędowatego, jak ognia. Co to za miłość! Ale jeszcze większa, była miłość w tem, że Pan Jezus, podchwytując proste słowa bie-

daka i odpowiadając na nie równie prosto: „Chę. bądz oczyszczon!*1 — w jednem okamgnieniu boską Swoją wszechmocą przywraca mu zdrowie.

Nie dość jednak na tem. Żeby nie­

szczęśliwy, mógł na. nowo pokazać się między ludźmi i odzyskać utracone skutkiem, choroby prawa. oby*watel- skie, musiał wprzód otrzymać legity­

mację od ówczesnego urzędu zdrowia.;

urząd ten piastowali kapłani, gdyż trąd czynił człowieka także rytualnie nieczystym i wykluczał od nabożeń­

stwa. Pan Jezus, pełen miłości, o tem także pomyślał i odesłał uzdrowionego do władzy, celem stwierdzenia uzdro wienia. — Co Pana Jezusa skłoniło, że nieszczęśliwemu tyle okazał dobroci i miłości? Co? Przedewszystkiein oczywiście Jego Serce, to gorejące ognisko miłości, ale także ta. podbija­

jąca to Serce prostota ufności i wiary po stronie trędowatego.

* * *

T a k i e g o to Chrześcijaninie, ma my Pana i Króla, w Jezusie Chrystu­

sie! A pozyskać Jego miłość i dobroć trzeba wiarą i ufnością, co z prostego idąc serca, trafia do, Najświętszego

| Serca Jezusowego.

, Nie innym toż sposobem do tego I Serca Jezusowego trafił ów setnik, —

Całe to spotkanie i całą rozmowę Pa­

na Jezusa z tym poganinem najlepie/

zostawić bez objaśnienia, bo każde objaśnienie ludzkie gotowe jeno przy­

ćmić niezrównany blask i urok boe kioh słów Ewangelii. Przeczytaj je so­

bie każdy na nowo. To tylko dodam, że jak niemasz. n.ic bardziej odraża­

jącego nad trędowatego, tak też w oczach żyda każdy poganin uchodził za coś, co jeno uczucia odrazy i wstrę­

tu budzić mogło. Ale Pan Jezus nie widzi ni trądu, ni „nieczystości11 po­

gańskiej;. lecz pragnie tylko zaufaniem zapłacić za zaufanie i nie szuka Siebie, ale szczęścąia. i radości bliźniego.

Nam się jeno wmyśleć i wczuć w te Ewangelję! I poprosić Pana Jezusa o ducha tej pokory, oo nietylko niebiosa przebija, gdy mówi: „Panie nie jestem godzien!" ale j Serce Boże. rozbraja i do dobroci zniewala. Tak jest! Wiara, j ufność, miłość i pokora.: oto rzeczy bez ceny u Boga!

Nr. 4.

| 0 wywoływaniu „duchów11 — (o spirytyzmie).

m uiiiii.uxinimiiimiiii_mm)inmjiiiii»iiiiij'iiiinuiuumi)muinuiuiiuuiuLiumuumŁmmiuuiŁiui'uiu!mii)uniiniiiiiuu>.ni)'iunuuiiirii'iiJiiiiiu!Uii.uimiitiiiuniiiiii r

Spirytyzm staje się coraz to więk­

szą plagą. Jakże sobie to wytłóma- czyć, że gdzie spojrzysz, wszędzie nie­

mal sp otkasz się ze seansami, na. któ­

rych wirują stoliiki, wystukują i wy­

pisują jakieś abecadła z pożądanemi i niepożądanemi „odpowiedziami*1 —

„duchów“?

Gdzie jest przyczyna tej siły atrak­

cyjnej spirytyzmu? Kościół święty ka­

tolicki przecież głosi życie pozagrobo­

we, jako jeden z pierwszych artykułów nauki swojej, a u wielu spotyka się z niedowierzaniem. Ale niech jeno zja­

wi się gdzieś jakieś medjum spiryty­

styczne. które utrzymuje, że nawiązu-

(3)

Nr. 4.

jo stosunki ze światem pozagrobowym, to ludzie bez. najlżejszego powąitpiewa- aia biegną za tem i wierzą w to tak .Święcie, jak nigdy nie wierzyli swoje­

mu Kościołowi. Co w tem jest?

Otóż wiadoma to powszechnie rzecz, bo historją stwierdzona, że po każdem wielkiem wstrząśnięciu Indzie szukają rawsze czegoś nadzwyczajnego, nie­

zwykłego, sensacyjnego. A ta wielka wojna . była takiem wstrząśnieniem, spirytyzm zaś jest właśnie ctzemś wy­

soce sensacyjnem, niezwykłem.

Następnie równie stwierdzoną jesti rzeczą, że niedowiarstwo sprzyja gu­

słom i zabobonom. Gdzie niema wiary, tam jest gleba nader „urodzajna11 na wszelkiego rodzaju gusła, -czary, stra­

chy i zabobon wszelaki. Trafnie to wyraził poeta, pisząc:

#

„Wiara drzwiami wypędzona Zabobonem oknem wróci.

Ludzkość Boga pozbawiona Przed upiorem h3Tnn zanuci11.

A zwłaszrza nad większymi miasta- aji, gdzie tysiące ludzi wyzbyło frię wiary chrześcijańskiej, unosi się nie- tylko warstwa sadzy i dymu, lecz tak­

że powłoka guseł i zabobonu. Wojna, Łtcwa była straszuwem żniwem śmier­

ci, przyczyniła się także niemało1 do tego, że spirytyzm jakby jaka epi- demja zaczął się szerzyć. W każdem gerau ludzki era tkwi niepohamowana fthęć szarpnięcia żelaznemi kratami, za któremi mieści się świat pozagrobowy;

każdy z nas chciałby chwycić za klam­

kę i otworzyć nią spiżowe wrota kró­

lestwa duchów, albo zbudować pomost między doczesnością a wiecznością...

A spirytyzm jest właśnie taiką próbą dostania się poza te wrota...

Spirytyzm wcale nie jest nowocze­

sną dopiero „zdobyczą11. Wszak Odys- aeusz Homera pełni funkcje medjumi- ozne. Mojżesz Izraelitom wywoływania duchów zakazał pod karą śmierci.

Kolebka dzisiejszego spirytyzmu sta­

ła w Ameryce. Tam spirytyzm praez

«ałe dziesiątki lat mógł się trzymać w salonach ludzi bogatych i w izdeb­

kach pnolletarjuszów, aż wreszcie przedstawiciele nauiki zabrali Ssię do badania dziiwnydl zjawisk i dlo stwier­

dzenia nadzwyczaj ciekawych zajść.

Zrazu niektórym zdawało się, że się ze spirytyzmem uporają, jeżeli z lekcewa­

żącym gestem powiedzą, że to wszyst­

ko albo szwindel albo urojenie jedno­

stek nerwowych. Nie ulega jednak wątpliwości, że spokojna i systematy­

czna praca naukowa nad temi zjawi­

skami wniesie jeszcze d.użo światła w tę dotąd ciemną dziedzinę i wyjaśni niejedno, co na razie jeszcze jest przy­

kryte mgłą tajemnicy.

Żeby wytłómaozyć zjawiska spiry­

tystyczne, dotąd trzy na- ogół posta­

KR0N1KA KOŚĆ 1ELN A.

wiono- teorję: 1) teorję animistyczną, która, zjawiska te przedstawia jako skutki działania jeszcze nam niezna­

nych sił duszy ludzkiej; 2) teorję spi­

rytystyczną, która uważa, że zjawiska te są wywołane przez duchy, które już opuściły ten świat i 3) teorję demoni- styozną, która głosi, że są to skutki działania szaltana.

Ściśle mówiąc, obcowanie ludzi z Aniołami i dobrymi duchami jest mo­

żliwe za dopuszczeniem Boskiem, ale to każdy przyzna, że Bóg nie może zezwolić, żeby Aniołowie lub dusze zmarłych ludlzi dobrych wdawały się w dziecinne igraszki i urządzały pso­

ty i figle, którychby się wstydzić mu­

siał każdy ulicznik (a na seansach spi­

rytystycznych rzekome „duchy" po­

dobno tego rodzaju „przedstawienia11 dawają). Czy dusze wiernych zmarłych w czyśćcu naprawdę na zawołanie spirytystów będą się kiedy zjawiać, żeby zaspokoić ludzką ciekawość?

Czy Bóg Najświętszy naprawdę diu- szom potępionym będzie udzielał spe­

cjalnego urlopu na „seanse11 spiryty­

styczne? Trzeba zatem z dużą ostroż­

nością przyjmować wiadomości o rze­

komych „dachach", zjawiających się na żądanie uczestników posiedlzeń spi­

rytystycznych!!

Wielka ostrożność i najdalej po­

sunięta wissfer z.ym i ężl i woś ć jes t też wskazana z tego względu, że te do­

świadczenia spirytystyczne mogą za­

szkodzić zdrowiu i moralności! Naj­

nowsze badania skłaniają się w kie­

runku tej opinji, że jeżeli nie wszyst­

kie zjawiska spirytystyczne, to więk­

sza ich część należy do dżiedteiny zja­

wisk czysto naturalnych, że więc nie­

ma tam ani dusz ludzi zmarłych, ani Aniołów, ani diabłów.

Kościół katolicki, żeby wiernych uchronić od złudizeń i błędu, zakazał uczestniczyć w doświadczeniach spiry­

tystycznych (Leon X III, 25 stycznia 1897); wolno się tylko biernie przy-

Wędrówka niedzielna po

Kraków słusznie chlubi się nazwą polskiego Rzymu, nadaną mu dlla licz­

nych, wspaniałych świątyń, które w swych czcigodnych, pleśnią wieków osnutych murach, posiadają pamiątki drogocenne dla uczucia narodowego, a pnzedewszystkiem religijnego. Za­

bytki te ściągają do naszego miasta tiurystów z całej Polski, ba nawet bu­

dzą podziw u cudzoziemców, przyja­

ciół i winogów. Niestety, sami Krako­

wianie nie znają swojego miasita, nie wiedzą o najważniejszych pomnikach,

■chociaż codziennie obok nich przecho­

dzą. Zwrot ku lepszemu, Bogu dzięki, już się rozpoczął. Przedewszystkaem

Str. 3.

patrywać w © e 1 a e h n a u k o w y c h b a d a ń.

W spirytyzmie tkwi' jedinak jedna wielka prawda, a mianowicie <ta praw­

da, że jest świat pozagrobowy i życie pozagrobowe, że jest świat duchów, że są dusze nieśmiertelne. Ale o tem wie­

dzieliśmy już dawno, bez spirytyzmu.

Spirytyzm niema tedy najmniejszej słuszności, gdy się chełpi, że on jest nową religją. On dowodzi tylko, że człowieka na dłuższą metę zaspokoić może ten tyfliko światopogląd, który czyni zadość pragnieniu wieczności i niezniszczalnej w duszy ludzkiej na- dizieji życia pozagrobowego. A takim

•właśnie światopoglądem jest święta wiara katolicka, która te prawdy gło­

siła od samego początiku, kiedy się jeszcze nikomu o spirytyźmie ani nie śniło. Jakiemże tedy prawem przycho­

dzą teraz sipiryrtiyści i udają, że to do­

piero oni odkryli świat duchów’?! Lu­

dzie nieoślwśecieaii gotowi naprawdę uwierzyć im i przez to zniechęcić się d> swoiiego świętego Kościoła katolic­

kiego. I kto wie, czy niektórym spiiry- tyStom właśnie o to zniechęcenie ludzi do Kościoła nie chodzi!?

Ale ostatecznie, spirytyzm przecież na coś przydać się może. Oto w nauce kompletnie zbankrutował materializm, czyli to przekonanie, że prócz maltortf już nic innego niema, czyli, że jest tylko to, co można zjeść, wypić," ku­

pić, łokciem zmierzyć, na wradze zwa­

żyć. w retorcie rozpuścić i • t. dl Otóż nauka dzisiaj już wykazała, że tu ma- terjaiizm był kiepskim medrcem (oby się też okazało, że i praktyczny ma­

terializm jest nie lepszy!). Dzisiaj przy­

chód*! tedy spirytyzm i zmusza nau­

kę, żeby się zajęła jego zjawiskami.

Niech się jeno- niemi zajmie, a prawdo­

podobnie wyjaśni oma to, co jeszcze jest niejasne i tajemnicze w tych zja­

wiskach. A wtedy przekonamy się, że i spirytyzm należał do tycih czynni­

ków', które złego eheą a dobre robią.

kościołach krakowskich.

szkoły krakowskie oprowadzają mło dzież po mieście rodzinnem, a w ostat­

nich dniaich powstało osobne towa­

rzystwo, mające na celu wykształcenie zastępu inteligentnych przewodników.

Skorzystają na tem i Krakowianie i niejeden z nich dowie się, jakie to skarby architektury, rzeźby i malar­

stwa posiadamy, które pobożność na­

szych ojców zgromadziła przedewszy- stkiem w licznych starych i nowszych kościołach, których liczba przekracza 50.

Opróoz murów, rzeźb, obrazów, szat liturgicznych przeszłość bainwna, po­

tężna wiarą i czynem, pozostawiła nam

(4)

jeszcze inne pamiątki, k*óa-e niemniej hjteressńją wierzących Polaków. Są, bo o b r z ę d y r e 11 g i j t> e, n a b o ż e ń- s tw a , z w y o 7.a j e k o ś c i e l n e, które na; tle ogólnych przepisów Ko­

ścioła katolickiego, wykształcały się różnorodnie, zależnie od wamunków i chfuakteasi pojedynczych raiąjscowo- śeó.

We wszystkich krajach katolickich.

* małeroi wyjętŁami^ paawije li-timigja mrms&a, a przecież bardzo wyraźne różnice będą. między naszą sumą w ko­

ścioła katolickiego, wykszfełciły się a nabożeństwem teon samem w jaMegś wiosre bawasrsldei Co więcetj, gdy jfwfedziniy kilka parafij w odmiennych dzielnicach Polski, zauważymy znacz­

ne -różnice. I tak w KteleCkiem pod­

czas procesji t Najświętszym Sakra­

mentom, przez kościół prowadzą, kla­

u n a pod baldachimem o jednym drążku, podobnym do ozdobnego wiel­

kiego parasola , a dopiero przed kościo­

łem -zeka druga baldachim cztero-

<irąż&owy. W innej} wiosce procesję wdeJkanoeną wyprzedza stattsżyitiny ko- oioł, na którym bębnią zamiast- muzy­

k i A jakaś rcflsmartiość melodyj. Wy- starczy na Kafwarji, czy w Mogile podcetas odpustu przysłuchać się pie­

śniom, a wkrótce rozróżnimy, z któ-

*yeh .-rferota te kompanje przychodzą.

Zmieniać te obyczaje, przykrawać je pod jedten szablon, byłoby bezcelowym i nierozumnym wysiłkiem. Tego same­

go natura wymaga- Rełigja, któna z głębi dasz wypływa i nawiązując do

«eczywfetoścd ducha do nieba poldino- aS, uszlachetnia tę rozmaitość i woła:

,,€h walcie Pana na bębnie i na piszczał­

ce: chwalcie t?o na strunach i na or- ganiech, — wszelka dueh niech ai Pana chwali" fPs. 1oOV

Zdatwaćby się mogiło, że przynaj­

mniej w Krakowie nabożeńsftwa wszę­

dzie odbywają gię tak samo. A jednak tak nie jest. Każda paraf ja, każdy ko­

ściół ma coś osobliwego; inni ludzie praydhodizą, inny nsfcrój panuje. R o z- p « o z n i j m y w ę d r ó w k ę od k a ­ t e d r y .

W z g ó r z e w a w e l s k i e , to świę­

ta góra Syjon namodu polskiego. Tu najpierw na ziemiach polskich zaja­

śniało światło wiary, tu na sio lat nie­

omal praed chrztem Mieszka, na miej­

scu starodawnej świątyni stanął ma­

leńki kościółek, niedawno odkryty pod wezwaniem św, Feliksa, i Adaiukta.

Tutaj Chrobry już rozpoczął budowie, Herman ją wyprowadził w pryiŁu io- maiw-dm, na zrębach biskup Nanlker wzniósł wspaniałą budowlę gotycką i t-afea mimo późniejszych przeróbek I dobudówek do naszych czasów zo­

stała. Potężne mur? już tyle wielków patHizą na Kraków, darninie wyniosłe czoła wEnosząc nad M o budyników.

Bezrasta się Kraków, hwosry nowożyt­

Sir. i.

ne miasto, ale tu u stóp Wawelu fale zatrzymują się, -zgiełk cichnie. Tu wszystko po dawnemu. Wejdźmy we święto na wzgórze. Pobożni śpieszą tafiami wyłożonem zboczem, mijają niską, dębową kratę w bramie herbo­

w e j, rzucają wzrok nu szlachetną po­

stać Kościuszki, który wyjechawszy z podziemi, czapkę zdjął i kłania się królom, którzy tu leżą i wita nowych hidzi. którzy tu śpieszą, aby u stóp Pana Zastępów ducha ukorzyć. Kwa­

drans przed godziną 10 — po drodze od Bernardynów —• zajeżdża powóz.

We drzwiach świątyni stanął Aireyipa- sterz. Z chóriu popłynęła fala tonów, a chór zagrzmiał pieśń: Ecce sacetfdos magnus. Po udzieleniu błogosławień­

stwa, w oitoozeniu duchowieństwa i szeregu lewitów, poprzedzany przra kapitułę, idzie dostojny celebrans od­

dać boM niewidzialnemu Pasterzowi, ukrytemu pod postacią Chleba, w mro­

cznej kaplicy Batorych. A potem do zafcrystrjd — tam wdziewa uroczyste szaty kapiące złotem, na głowę mitrę biskupa Strzempińsikiego, w ręce zło­

cisty, wysadzany drojgiemi kamieniami pastorał. Zegair bije 10, Cały orszak rusza przez kratę branżową do presziby- terjum. Rozpoczęła się ofiara. Z chóru aiozbTizimiewąią kolendy, huczy organ, notzwąja się wspaniały orszak bisfciupi.

Ludzi coraz więcej przybywa. Cisną się koło konfesji, każdy Taldlby oczy nasycić widokiem wspaaiiałego cene- monjału. Niestety srebrna trumna św.

Stanisława, stanęła po środku, zasła­

niając swym ogromem widok na ołtarz i wnętrze prezbyterjum. Nie wiele można też dojrzeć, z bocznych naw, bo wysokie oparcia stall kanonickich się­

gają aż do łuków- sklepionych. Stąd (też w nabożeństwie wawelskim bierze udział niewielka ilość znajdujących się w prezbyterjum. Wielu przychodzi z 'liekaw-ości. Drzwi ciągle skrzypią,, je­

dni wchodzą, drudzy wychodzą, inni krążą po nawach. To winno ustać. Lu­

dzie powmnie-*myślący powinni uświa­

domić sobie, że czas nabożeństwa nie jest porą do ziwiedzania. "Winni też zwrócić uwagę tym, którtzy odpowie- dnio nie umieją się zachować. Wtedy większą powagę i urok będzie miało nabożeństwo w -katedrze.

Na ambonę wstępuje kia/znodzieja i głosi chwałę Chrystusa, królującego natd sercami naszemi. Na znak dzwon­

ka cisza — podniesienie — a potem znów rozbrzmiewają kolendy. Aż od ołtarza roizilegnie się „Sit nomen Do­

mini bened3'c-tum“. Niech Imię Pańskie będzie pochwalone. A potem „Benedi- cat vios“ — niech was Mogosławi Wszechmocny Pan: W imię Ojca i Sy­

na i Ducha św. —- (to Arcypasterz w mitrze i pastorałem udziela błogosła­

wieństwa, a lud odpowiada: „Amen“, niech się tak stanie. Kościół wierzy, że ŁRAKOWSKA JOtONIKA KOŚCIELNA,

błogosławieństwa kapłana ma moc saazególną, a zmłaszcza dio ilłłogosła- wieństwa biskupa obfita łasica jest przywiązana.

Naibożeńsitwo skończone —■ orszak odprowadza celebransa do zakaystji.

Teraz jednak wypełnia się nawa okrę­

żna, wschodnia i północna. Zaiskrzyło się srebrzyste tło Cudownego Pana Jezusa na krzyżu od migotliwych blasków świec — wyszedł kapłan z ministrantem, odpraw ia się Msza św. Coraz więcej ludzi przybywa, aby pomodlić się przed 'tym Cudownym P. Jezusem Ukrzyżowanym, który przemówił dia świętej królowej: O, ileż łez wylało się tutaj, Ue serc -złama­

nych tu doznało pociechy — ile nazy Chrystus do serc przemawiał! —- Świadczą weta, połyskujące w ciem­

nej ramie.

Niestety, jednak poza niedzielą ka­

tedra pusta. P. Jezus opuszczony — wielu obojętnie preeohodzi —• ziwsra- eają.- jed.ynie uwagę na narodowe pamiątki. ~To zmienić się powinno. —- Katedra winna być nietylko iłBuzcal- nym zabytkiem, 'ale winna się stać, jak dawniej, miejscem święjtlem, cen­

tralą kultu religijnego. Ożywmy więc wiarę —- spieszny z komą modlitwą do trumny św. Stanisława, uciekajmy się w naszych bólach do cierpiącego Chrystusa w ołtarzu Jadwigi — a i Bóg przychyli się do nats, tam mo­

dlitwy' wysłucha — m da łaski zleje — jak za dni otfców' naszych moc. swą okaże.

_ ____ Nr. 4.

Wykład wiary katolickiej.

(Z powodu braku miejsca odkładamy do następnego numertu. Frzyp. Red.\.

0 H o n itti itamU

(7, pow^odu braku miejsca odkładamy do następnego numeru. Przyp. Red.\

2 piaiii i lutów liowskiii.

Parafja N. Marji Panny. W uiedzielę 1T1.

po Trzech Królach wykona chór w czasie sumy Mkzq franciwkiego kompozytora Ey- kensa — (t dur — a zmirnno czyści wwllop;

układu ks. Grioabachera nadto niektóre kolendy.

Parafja św. Szczepana. O g ł o s z e n i e . Zginął oklopioc Kazimierz Kowalik, lat 9 — uczeń IIL klasy pospolitej, mieszkający przy ulicy Dolne Młyny 10.

Parafja WW. Świętych. Ufni w pomoc Bo żą i poparcie sj-ołeczeństwa, zaczynamy od- nowQ kościoła. Praca z natury rzeczy musi pójść powoli z powodu brakli funduszów i ory roku. Nie brak jednak i zachęty. SkW- a w kościele podczas występu Oratorium w niedzielę 15 b. m. przyniosła około 60 ty­

sięcy Mk., w następną niedzielę dnia 22-g-o stycznia b. r.t połączone Komitety parafjal-

(5)

ne „opieki nad ubogimi11 urządzają zbiórką w calem mieście.

Parafia Bożego Gala. Dnia 18 ąradmia a. r. odbyto się posiedzenie członków b r a c ­ t w a V. R a n i N a j ś w . S a k r a m e n t u . W posiedzeniu wziął udział pan Marjan Bar- tynowski, radca Arcybraotwa Miłosierdzia i Banku Pobożnego, a zarazem delegat dla bractwa. V. Ran. Przedmiotem dłuższej po­

gadanki była sprawa odnowienia kaplicy brackiej pod wezwaniom św. Anny. (Osobli­

wa ozdoba wspomnianej kaplicy jest piękny, ołtarzyk z r. 1619 w stylu późno renesanso­

wym, wykonany w drzewto i pozłocony

* dawnym obraaom św. Anny). Uchwalono przystąpić do podjęcia wymacanej pracy w miesiącu maju, a najpóźniej w czerwcu k r„ po uprzedniero zaeiągnięciu zdania Konserwatora, na co pan Delegat zwróci!

uwagę. Koszta odnowienia pokryto zostaną częścią z funduszów brackich, częścią ze składek w kościele. Zakończono zebranie Życzeniami „Wesołych fiwiąt** i połamaniem mę „opłatkiem11. Z- uznaniem zaznaczyć na­

leży, ie dwaj członkowie Wydziału Stani­

sław Oajecki. starszy bractwa i Jakób Bo- Bowski, podstaJMy. gorliwe czynią usiłowa­

nia, by zamierzone dzieło do pomyślnego doprowadzić wykonania.

Komitet parafjalny pań opiekujących się ubogimi, odbył posiedźcie dnia 2 stycznia b. r. pod przewodnictwem prezesowej pani Heleny Żurkowej. Komitet uchwalił rozdać pomiędzy potrzebujące wsparcia rodziny 2.000 Mk.

Zwracamy uwagę parafian, aby nie uczęsz­

czali na t. zw. „seanse" czyli posiedzenia spirytystyczne — polegające na wywoływa­

niu "objawów duchów za pomocą ,,medjów“, t j. osób pośrediućząoych w stosunkach z duchami. Takie bowiem „seanse*1 są przez Kościół w.bronione.

Serce i dusza narodu zwraca się dziś z szczególną troską ku młodzieży. I nic dziwnego! Wszak ta młodzież, która jest nadzieją lepszej przyszłości narodu, jego la­

toroślą i kwieciem, zagrożona jest w naj­

cenniejszych dobrach. Ratować młode poko­

lenie od złvch i szkodliwych wpływów, przy­

bliżyć mu '„Królestwo lioże“ — to zadanie wszystkich poważnie myślących. W tym kie­

runku wytęża Bwoje siły również K o m i ­ t a t . o p i e k u ń c z y , n a d . n: f od.z i e- ż.ą tut. ej sz-ej d z i e l n i c y . Dnia 8-go stycznia bieżącego roku urządził wspomnia­

ny Komitet wspólny „opłatek", na który za­

prosił liczne grono obywateli. Z duchowień- Btwa przybyli: ks. Józef Górny, Prepozyt;

ks. Andrzej Styła, Komisarz generalny 00.

Augustjanów; k«. Jam Smaga, administrator parafji; ks. A. Błachut, prezes Konf. Bożego Ciała Tow. św. Wincentego a Paulo, oraz ze Zgromadzenia. Księży Misjonarzy: ks. Michał Wojtaszak. Patron związku młodzieży; ks.

Wilhelm Szymbor, ke. Wendelin Świerczek, Im. Jan Pieniążek, ks. Ludwik Moska.

Mowę powitalni} wypowiedział ks. Prepo­

zyt, wyrażając wielką radość z powodu tak licznego zebrania, któremu przyświeca je­

dna myśl poświęcenia się dla młodzieży, by utwierdzić w jej sercach zasady uczciwe i przygotować na przyszły życia bój z Bogiem w sercu i pamięci. Przewielebnemu Ducho­

wieństwu składa ponadto głębokie podzię­

kowanie, że swą obecnością przyczyniło się wielce do uświetnienia tak uroczystego aktu. Następnie przedstawił mówca faktycz­

ny stan Patronatu, a mianowicie, że dzieli się on na dwie grupy. Pierwsza obejmuje chłopców do lat iO-< iu — druga starszych, przeważnie młodzież rękodzielniczą. W pierwszej kładzie się nacisk na naucza­

nie katechizmu, nie pomijając jednak i roz­

rywek odpowiednich wiekowi. Młodzioż o- trzymuje zawsze skromny posiłek w postaci' ciopłoj herbaty i kawałka c.hleba. Praca je­

dnak tak dalece się rozszerza z powodu licz­

nie przybywającej młodzieży, że dotychcza­

sowo pomieszczenie w dwóch salach, jaki#

= J Ł J b :... ...

I , . ' ... :

konwent ofiarował, stanowczo już nie wy­

starczą i koniecznie potrzeba będzie jaknaj, prędzej p o m y ś l e ć o b u d o wj . e d o m u p a r a f j a 1 n e g o, gdzieby .można uwzglę­

dnić wszystkie wymagania oświatowe. Dla Przerw. Zgrom. Księży Misjonarzy żywi nasz konwent najgłębszą wdzięczność, że tak wspaniałomyślnie podjęło się mozolnej pras­

cy dla młodzieży w trudnych niezwykle wa­

runkach. Osobne podziękowanie składa ks.

Profesorowi W ojtaezakowi, kierownikowi Związku młodzieży. Podając uczestnikom ze­

brania „opłatek11, złożył serdeczne życzenia, by miłość Dzieciątka Bożego w tym wido­

mym znaku symbolizowana, zapaliła wszyst­

kich do owocnej pracy dla młodych i naj­

młodszych. Chór młodzieży pod kierunkiem kg. Patrona, odśpiewał kilka kolend. Po- czem Patie, należące do sekcji gospodarczej, podejmowały z rzadką uprzejmością zapro­

szonych. W czasie tego przemawiali: pan Bełdowski imieniem obywateli, pan Micha!

Berger imieniem Komitetu opiekuńczego, ks.

Jan Smaga rozwijał myśl. że w dziedzinie ducha ludzkiego wre i kipi walka o zasady, czy krzyż Chrystusa ma być zatknięty nad światom i kierować sumieniem ludzkiem, czy też neopoganizm i materjalizim. Pani Helena Żurkowa przemawiała imieniem Ko­

mitetu Pań, opiekujących się ubogimi, jako prezeeowa, a nadto zabierali głos pa.nowio Mirkiewicz i Biczyński. A dodać trzeba., żo wszystkie przemówienia płynęły z głębi serca, pełne zapału, powiedzmy niemal en­

tuzjazmu dla ważnej sprawy, jak to zazna­

czył znakomity mówca ks. Szymbor, gdv przy końcu rzucił wiązankę myśli i rad ser­

decznych dla młodzieży, obrawszy sobie ja­

ko temat słów króla poetów: „Młodzieży ty nad poziomy wylatuj*1.

Z inicjatywy pana Stanisława Biczyńskie- go. uczestnicy zebrania złożyli na rzecz Związku młodzieży kwotę 15.200 Mk., za co wyrażamy Ofiarodawcom serdeczne „Bóg zapłać*1.

Parafja św. Józefa w Podgórzu. W sobo­

tę wieczorem urządziła o r g a n i z a c j a oh r,z e ś r i j a ń.s-k.i eh r o . b o t n i k ó w o- p ł a t e k w domu kolejowym przy ul. Tar­

nowskiego. Sala zapełniła, się zupełnie gość­

mi zaproszonymi. Po przemówieniu ks. So­

sina i ks. proboszcza, łamali się wszyscy opłatkiem.

Tego samego dnia odbył się o p ł a t e k w k o r p u s i e W , e t e r a n ó j v podgórskich.

Przeszło 400 członków zebrało się. Po prze­

mówieniu ks. proboszcza, pana Jeziorańskie­

go ich prezesa i pana Fleischmana ich se­

kretarza, łamali się opłatkiem. Równocześ­

nie wygrywała ich orkiestra, od paru dopie­

ro miesięcy istniejąca, kolendy.

S p r a w a o r g a n u . (Dokończenie). Trzej obywatele podgórscy pojechali do Warsza­

wy. P P - Olechowski Antoni, Nowak Paweł,

Malina Alojzy i tam projektowany organ zobaczyli. Nadzwyczajnie im się spodobał.

Po powrocie zebrało się kilkudziesięciu oby­

wateli w kancelarji parafjalnej i uchwalono zakupić ten organ. Wezwany telegraficznie z Warszawy organomistrz p. Homan, przy­

jechał i dnia 12 z. m. podpisany został kon­

trakt. Organ będzie już gotowy na Wielka­

noc. W lutym b. r. zostanie do Krakowa przewieziony. Montowanie potrwa 6 tygo­

dni. Dotąd uzbierano około 2,300.000 Mk.

Ponieważ organ będzie kosztował 7,500.000 Mk„ więc resztę brakującej sumy pożyczył Komitet za poręczeniem 40 obywateli pod­

górskich. Spełniły się pragnienia parafjan tutejszych, którzy od szeregu lat nie mając organu, z utęsknieniom oczekiwali tej chwili, w której usłyszą dźwięki jego w swojej świątyni.

Parafja św. Stanisława Kostki w Dębni­

kach. U r o c z y s t o ś c.i s a l e z j a ń s k i ^ . Ku czci św. Franciszka Salezego, ze wzglę­

du na rok jubileuszowy Patrona Salezjanów, zaczęła się dla parafjan dębnickich w piątek 20 b. m. nowenna misyjna. Kaznodziejami są księża Salezjanie.

KRAKOWSKA KRONIKA KOŚCIELNA. Str. ;>.

.Hano o gody. 7 miewa, naukę na temat cnót św. Pranciazka. kii. Dr. Ignacy Antono­

wicz, profesor filozofji w krakowskim za­

kładzie salezjańskim; wieczorem zaś o godz.

tt-tej głosi kazania, misyjne proboszcz miej­

scowy, ks. Dr. Aleksander Ogórkiewń-z. > W niedzielę 22 stycznia, b. r. odbędą się na­

bożeństwa o zwykłej porze. Ponadto wieczo­

rem o godz. 0-tej będzie specjalna nauka rekolekcyjna dla samych tylko mężczyzn.

W sobotę 28 stycznia o godz. 0 wieczp- rem pierwsze nieszpory do uroczystości od­

pustowej św. Franciszka Salezego.

W niedzielę 29 stycznia sumę uroczysty odprawi ks. prałat Ślepie,ki. Kazanie wy­

głosi ks. Dr. Antonowicz. Śpiewy liturgicz­

ne wykona czterogłosowy chór kleryków Salezjańskich, pod batutą ke. prof. Matu­

szaka,

D z i e ń 24 -1 y m i e s i ć aa. Główną Pa­

tronką tudzież inicjatorką Niebieską Zgro­

madzenia Salezjańskiego jest Najśw. Marsa Panna pod wezwaniem Wspomożenia Wier­

nych. Czcigodny ks. Jan Bosko Jej po Bogu zawdzięczał wszystko, co mógł zdziałać ala dobra ubogiej i opuszczonej młodzieży. Dla­

tego też wzniósł ku czci swej Niebu«kio|

Pani wspaniałą świątynię w Turynie. — W świątyni tej obchodzi eię jak najuroczy- śc.iej święto Matki Boskiej Wspomożyciel Id Wiernych, ustanowione przez Piusa Vn. na dzień 24 maja, celem upamiętnienia powrotu tego papieża do Rzymu z pod władzy Na­

poleona w dniu 24 maja 1814 r. Otóż w ko­

ściołach salezjańskich istnieje pobożny zwy­

czaj, zatwierdzony przez Stolicę Apostolską*

święcenia os obite m nabożeństwem dnia 24-gO każdego miesiąca, na uczczenie pamiątki święta majowego Wspomożycielki. W koś­

ciele dębnickim odprawia się wotywra ku czci M. B. Wspom. Wiernych przed Jej oł­

tarzem o godz. 61/.,. Na wotywie śpiewa chór panien z Sodalicji M. B. Wapom. Wier­

nych. Po Mszy wystawienie Najśw. Sakra­

mentu. Litanja, modlitwa do Wspomożyciel­

ki i błogosławieństwo. W miesiącu bieżą­

cym nabożeństwo to schodzi się ze wspo­

mnianą wyżej nowenną, misyjną. Nauka po­

ranna będzie, jak zwykle, po nabożeństwie.

Parafia św. Salwatora na Zwierzyńcu.

W niedzielę 15 stycznia b. r. odbyło Się w sali ochronki błog. Bronisławy doroczne z e b r a n i e c z ł o n k ó w B r a c t w a ś w.

A n n y na Zwierzyńcu, pod przewodnictwem miejscowego ka. proboszcza. Po odmówie­

niu przepisanych modlitw, wygłosił ks. pro­

boszcz do zebranych krótką naukę o zada­

niach Bractwa św. Anny w obecnej dobie, poczem starszy Bractwa złożył sprawozda nie z działalności Zarządu w ubiegłym roku i z poczynionych wydatków. Zamknięcie rachunkowe, sprawdzone przez Komisję kon­

trolującą, wykazało p o z o s t a ł o ś ć k.n s,o,w,ą n,a r. 1922 w k w o c i e 21.177 Mk.

Po dyskusji nad sprawozdaniem przystąpić no do wyboru nowego Zarządu Bractwa na następne trzechlecie. Na podstawie poprze­

dnio przyjętej listy kandydatów, wybrano jednomy&iiie: S t a r s z y m B r a c t w a br.

F r a n c i s z k a „ W a w r z u s i a k j a , d o ­ t y c h c z a s o w e g,o s t ą r s z e g o : pod starszymi Stanisława Bandurskiego i Fran­

ciszka Woźniaka; pisarzem br. Antoniego Zydronia, a zastępcą pisarza br. Jana Stup- nickiego; skarbnikiem br. Walentego Dudkn.

Do komisji kontrolującej powołano br. Jana Lachuttę. br. Walentego Pierzchałę i Augu­

styna Ifadulskiego; na starsze matki wybra­

no Marję Baranową i Agnieszkę Mruk o wg Ks. proboszcz, jako główny przełożony Bra­

ctwa, zatwierdził wybranych na ich urzę­

dzie, a ustępującym członkom Zarządu wy­

raził uznanie i podziękowanie za ich pracę w ciężkich czasach wojny i starania około rozwoju Bractwa św. Anny, które istnieje w Zwierzyńcu od r. 1593,' a liczy obecnie blisko 800 członków. Zebrami uchwalili za zgodą ks. Przełożonego podnieść wkładkę roczną członków z 16 Mk. na 100 Mk. na rok bieżący — postanowiono też z b i » r a ć

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ołtarz ustawiony jest zwykle tak, że kapłan ofiarujący zwrócony jest twarzą ku wschodowi słońca, ażeby przez to ołkazać, iż w ofierze tej cała nasza

w czasach wojennych, lub gdy kościół się spali, albo czasem przy wielkich uroczystościach, gdzie odprawia się Msze św.. N a okrętach wolno Mszę świętą

Tak samo rzecz się ma z prawdziwą pobożnością: ona się oczywiście może objawiać także w słowach, a nawet powinna, ale na nich poprzestaw ać nie

nie, już nie dufamy tylko sobie, jak to poganie czynią, lecz upokorzyliśmy się przed Bogiem, k tóry wejrzał na nis- kość służebników swoich i wywyższył

Przez jednego przemówiła brutalna przemoc, której się zdaje, że wszelką nędzę i wszelkie nadzieje zgasi i usunie cięciem miecza, w dru­.. gim zaś odezwała

nym uwzględnia się przedewszystkiem słowa tekstu (by słuchacz słyszał je wyraźnie), a dopiero w dntgim rzędzie baczy się na piękną a skromną melo-

Grób będzie ii- brany w kaplicy przy rynku dębnickim.. W czasie sumy kw esta na

Przed modlitwą za uciśrmmych i o pomoc w publicznych potrzebach., śpóie- wa kapłan: Modlimy się, najmilsi, do Boga Ojca Wszechmogącego, by świat oczyścił ze