KRONIKA KOŚCIELNA
T Y € s ® © M I K © L A R O P Z S M K A T O L I C K I C H
REDAKCJA I ADMINISTRACJA:
Kraków, ul. Franciszkańska Nr. 4
otwarta codziennie (z wyjątkiem niedziel i świąt)
od gadz. 9 — IZ w południc a raz w tygodniu w piątek od 3 - fi po pot.
ly M z l na M a Minii
C e n a pojed y n czeg o e g z e m p l a r z a ...M p. 4 0 - P r e n n in e r a ta k w a r ta ln a m ie js c o w a bez o d n o szen ia
do d o m u ...■» 4 4 0 '- P r e n u m e r a ta k w a rt, m iejsco w a z od n o sz. do d o m u > 520" -
* » z a m i e j s c o w a ... » 520* -
Cena cgłasseń: Za całą stronę Mp. 38 000-— ; za pół str. Mp. 19,000'—; za jeden łam t. j. 1/3 str. Mp. 15.000'—. za 1/2 łamu Mk. 6.5C0' za i/3 łam u Mk. 4.500 — za 1 cm . Mk, 600. — Ogioszenia przyjmuje Administracja „Kroniki".
Konto czekow e K r a k . T o w . O ś w . L u d . L . 1 4 1 .7 3 4 .
M p . 32. Dnia © sierp n ia 1922 r. Rok II.
j iiiM iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiH iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiM iiiiiiiitiiiiiiiiiiiiin in iiiiiiiiifiim iiiiłiiH iiiin iiiin n iin iiiiiiH u iiin iiiiiiiiiiiiiin iim n iiin m iiH iiiiiiiin iim iiiM iiin iH n i r
Śpijcie już i odpoczywajcie?...!
ą , W czasie, w którym trzebaby ener- I gi(^zjiie\i z całym zapałem działać i pfracoVąć dla Chrystusa i Jego Kościoła,%o wielu katolików pogrążo
nych jest w chorobliwym śnie i lekko
myślności religijnej. — Zaprawdę, nie wiadomo już, jakich należałoby użyć argumentów, ażeby ich nareszcie prze
budzić i ażeby powstali z uśpienia i obojętności.
Może ocknęliby się, gdyby z ust samego 'Zbawiciela usłyszeli te pełne boleści i skargi słowa: „Śpijcie już i odpoczywajcie?!11...
A wyrzekł te słowa sam Pan Jezus do swoich Apostołów. I wtenczas to również potrzeba było, ażeby trzej najwierniejsi Apostołowie—Piotr, Jaii i Jakób — czuwali, ażeby pocieszali Swego Mistrza, bo było to właśnie przed Jego męką, kiedy „dusza Jego była smutna aż do śmierci11, kiedy wielkie niebezpieczeństwo zagrażało Jego życiu, kiedy czyhali Nań nie
przyjaciele. — Ale gdzież tam! Apo
stołowie, jakby tego nie widzieli. Po
padają w dziwną ospałość, chociaż trzykrotnie budzi ich Zbawiciel.
Lecz ta ospałość nie podębała się Panu Jezusowi. Mówi więc z surowym wyrzutem: „Spijcie już i odpoczywaj
cie! Oto przybliżyła się godzina, a Syn człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników11. (Mat. 26, 45.). Te sta
nowcze słowa otworzyły oczy Aposto
łom. Zrywają s i ę , pojmują grożące niebezpieczeństwo, a jeden z nich Piotr z mieczem w ręku, staje * w obronie swego ukochanego Mistrza.
Podobny obraz dziwnej obojętności i ospałości spostrzegamy dzisiaj po
między katolikami. Potrzeba czuwać i pracować, a oni śpią!...
Kiedy nieprzyjaciele Boga rozwijają swoją gorączkową i piekielną robotę, kiedy szerzy się bezgraniczna demo
ralizacja i zepsucie obyczajów, kiedy w zrasta zastraszająca nienawiść jed
nych przeciwko drugim, kiedy na zie
miach polskich uwijają się płatni agi
tatorzy sekt protestanckich i schizma- tyckiego „kościoła narodowego11, kie
dy nawet niektórzy posłowie jawnie i zuchwale ogłosili swoje wystąpienie z Kościoła katolickiego, jednem sło
wem, kiedy sprawie katolickiej grożą liczne i wielkie niebezpieczeństwa, kiedy należałoby wytężyć wszystkie
siły, ażeby odeprzeć zagrażające ciosy, kiedy trzebaby w każdej spra
wie nadzwyczajnej zapobiegliwości i czujności, kiedy trzebaby tysiączne rzesze wiernych przestrzegać przed grożącem niebzpieczeństwem, kiedy trzeba organizować i młodzież i star
szych, kiedy trzeba popierać m aterjal- nie i moralnie prasę katolicką i t. d.
i t. d., to oni — powiadam ci wygodni katolicy — śpią sobie w najlepsze!
Dziwią się nawet i gniewają na tego, kto im w tej drzemce przeszka-
! dza. Oo! Śpijcie już i odpoczywajcie?!...
Ale oto przybliżyła się godzina, że i w Ojczyźnie naszej poważne niebez
pieczeństwo grozi Chrystusowi i Jego świętemu Kościołowi!... Cóż z tych ciągłych i pięknych deklamacyj, że kraj nasz katolicki? Cóż z tego, że każdy powiada „ja katolik, ja- kato
lik", a nie postępuje według zasad katolickich w życiu, a nie broni spra
wy katolickiej w gminie, w szkole, w społeczeństwie, w Sejmie i t. d.
Czas zatem najwyższy, ażeby
| otrząść się z tej gnuśnej ospałości!
i Dla nas katolików przybliżyła się
j godzina pracy, trudów i cierpień! —
j I duchowni i świeccy niech czuwają, : niech działają, niech się jednoczą, j niech się organizują, niech pracują
! dla Chrystusa i Jego św. Kościoła,
i Niech nie stoją z założonemi rękami!
Str. > K R O N I K A K O Ś C I E L N A . Nr. 32.
Biada nam, gdybyśmy mieli usły
szeć ten gorzki wyrzut: „Śpijcie już i odpoczywajcie!"
Przez naszą s e n n o ś ć sprawa katolicka poniosłaby niepowetowane
szkody! jra.
—*---
Niedziela IX. po Św iątkach.
Wykład modlitw mszalnych.
1. U w a g a w s t ę p n a. Powie
dziano przy objaśnieniu poprzednich liturgji niedzielnych, że począwszy od siódmej niedzieli po Świętach Kościół Mszę św. przeplata takiemi naukami, modlitwami i śpiewami, które należy
cie opisują ducha wiary, a przeciw
staw iają go zasadom św iata i ciała.
Dzisiaj, żeby nas ostrzedz przed du
chem św iata, Kościół we Mszy św.
pokazuje nam zgubne skutki jego.
A więc najpierw przypomina “nam, jaki los spotkał naród w ybrany za to, że naród ten pogrążył się w przepaść uczynków cielesnych. Opowiada o tem
2. Epistoła (Lekcja), wzięta z listu św. Paw ła do Koryntczyków rozdz.
X., w. 6— 13. W tejże części tego listu Apostoł mówi o tem, jak to Pan Bóg w ybrał sobie Izraela i chciał go pro
wadzić do Swoich miłosiernych prze
znaczeń. ale Izrael temu wezwaniu nie odpowiedział dobrymi uczynkami, dla
tego Pan Bóg nie mógł mieć w tym narodzie upodobania. Św. Paw eł pisze 0 tem do świeżo ochrzczonych chrze
ścijan, żeby ich przykładem losu Izraela odstraszyć od grzechu, a za
chęcić do dobrego. Pisze tedy Apostoł:
„Bracia! Nie pożądajm y złego, jako oni (Izraelici) pożądali1'. Było to wte- dy, gdy ludowi izraelskiemu obmierzła m anna i tęsknił do garnków mięsa w Egipcie. P an Bóg cierpliwie spełnił 1 to żądanie i zesłał im przepiórki, u k a rawszy poprzednio niepoprawnych (czytaj 4 księgę Mojżeszową XI, 4 i nast.). „Ani się stąw ajm y bałwo
chwalcami — ciągnie Apostoł dalej —
„jako niekórzy z nich, jako napisano:
Siadł lud jeść i pić i wstali 'ig ra ć “ To było w tedy, gdy lud izraelski, za
ledwie otrzymawszy przykazania Boże na górze Synaj, zapomniał o swojem wybraniu, zaczął tańczyć koło złotego cielca i oddawać się sprośnemu bałw o
chwalstwu (czytaj 2 księgę Mojżesza, rozdz. 32). „Ani się poinbstw a dopu
szczajmy (grzechów przeciwko 6-temu przykazaniu), jako niektórzy z nich porubstw a się dopuścili, i legło dnia jednego trzy i dwadzieścia tysięcy11.
Stało się to w tedy, gdy Izraelici wdali się w rozpustę z niewiastami Moabitów i uczestniczyli w ich rozpustnych ofia
rach, za co Bóg spuścił na Izraelitów zarazę i poległo ich jednego dnia 23 tysiące (czytaj 4 księgę Mojżesza, roz
dział 25). Apostoł upomina w dalszym ciągu: „Ani kuśmy Chrystusa, jako niektórzy z nich kusili i od wężów po-
ginęli11. Kiedy mianowicie w czasie wędrówki po pustyni brakło wody, Izraelici szemrali zuchwale przeciw Bogu i Mojżeszowi. Pan Bóg wtedy zesłał plagę wężów jadow itych (czytaj 4 księgę Mojż., rozdz. 21). „Ani szem
rajcie, jako niektórzy z nich szemrali i poginęłi od zatraciciela“. Izraelici nie chcieli usłuchać rozkazu Bożego, bojąc się tchórzliwie wejść do Ziemi obieca
nej. Za karę żaden z nich miał nie zo
baczyć tej Ziemi i pomarli i dopiero ich dzieci weszły do Ziemi świętej. Na tych przykładach widać, że choćby Bóg był czynił nie wiem jakie cuda, Izrael zatw ardziały nie chciał zdobyć się na wiarę, która ufa także w czasie ucisku i nawiedzenia. Stąd Bóg musiał wreszcie karać. Przykład ten powinien być przestrogą dla chrześcijan. „A to wszystko przydało się im w figurze11, powiada Apostoł, (czyli: Pan Bóg uczynił dla przykładu dla nas), a jest napisano dla napomnienia naszego, na których przyszły końce wieków (czasy chrześcijaństwa należy uważać za ukoronowanie i szczyt całej historji świata). Przeto kto mniema, że stoi, niech patrzy, żeby nie upadł. Poku
szenie niechaj was nie zajmuje, jeno ludzkie (to znaczy: abyście nie dozna
wali pokus większych, aniżeli takie, które odpowiadają waszym słabym siłom); lecz wierny jest Bóg, który nie dopuści kusić nad to, co możecie, ale z pokuszeniem uczyni też wyjście (po
zwoli wyjść cało z udręki pokus, oczy
wiście niezawinionych), abyście znosić mogli. „W tedy pokusy, z któremi przychodzą fałszywi prorocy, hołdują
cy zasadom ciała i świata, przyczynią się do dobrego.
3. W y r o k C h r y s t u s a P a n a na b e z b o ż n ą , niewierzącą J e r o z o l i m ę . Doprawdy, powiedzieć mo
żna, że Bóg sam nie mógł uczynić wię
cej, niż uczynił, ażeby to miasto i ten lud izraelski nawrócić do Boga. A je
dnak nie uwierzyli. Je st to straszna
„tajem nic^ nieprawości11, do której człowiek może się posunąć. Od tego nieszczęścia chciał Pan Jezus wybawić każdego, i dlatego wypowiadał to straszliwe „biada11, o którem opowiada dzisiejsza
Ewangelja (św. Łukasza rozdz. XIX w. 41 — 47):
„ W on czas, g d y się p r z y b liż a ł Jezus do Jeru za le m (była to o sta tn ia p o d ró ż P jjna Jezusa do m ia sta ś w ię tego), u jrz a w sz y m ia sto , p ła k a ł n a d niern, m ó w ią c : G dybyś i ty p o zn a ło , i w ten d zień tw ó j, co jest k u p o k o jo w i tw em u , a tera z z a k r y te jest od oczu tw o ich . A lb o w iem p r z y jd ą na cię dni, i obtoczą cię n ieprzyjaciele tw o i w a łe m , i oblęgną cię, i ścisną cię ze w szą t, i na ziem ię cię obalą i s y n y tw oje, k tó r z y w tobie są i nie zo sta w ią w tobie k a m ie n ia na ka m ie - I
n i u : d la tego, żeś nie p o zn a ło czasu na w ied zen ia tw e g o ”.
Wiemy z historji, w jak straszliwą prawdę zmieniły się te prorocze słowa P ana Jezusa: w r. 70 po narodzeniu P.
Jezusa przyszli Rrzymianie i wśród okrucieństw, na których samo wspo- mienie krew w żyłach się ścina zbu
rzyli święte miasto, dosłownie kamie
nia na kamieniu nie pozostawiwszy.
Ale bo też Jerozolima strasznie zbo
czyła z drogi Bożej, o czem świadczy boda j to, co czytam y na końcu dzi
siejszej Ewangelji:
„A w s z e d łszy do kościoła (P an Je zus) p o c zą ł w yganiać sp rze d a ją c yc h w n im i k u p u ją c y c h , m ó w ią c im : N apisano iż d o m m ó j dom m o d li
tw y jest, a w yście go u c zy n ili ja sk i
nią zbójców : I n a u c z a ł codziennie w kościele”.
4. N a s z h o ł d i n a s z a m.o.- d 1 i t w a. My nie postępujmy tak, jak to czynili Izraelici, lecz uchylmy z wiarą i pokorą czoła przed w yroka
mi boskimi i przed Majestatem Bożym, jak to czyni Kościół św., modląc się w Offertorium (Ofiarowaniu): „Sądy Pańskie sprawiedliwe są i rozweselają serce, a wyroki Jego są słodsze nad miód i plastr miodu; przeto sługa Twój przestrzega ich“ (z ps. 18) i w G r a d u a 1 e (wierszach przed Ewange- lją): „Panie, Władco nasz, jakżeż wielka jest chwała Twoja na całym świecie! Bo m ajestat Twój wznosi się ponad niebiosa. Alleluja, Alleluja11.
Dusza tedy czuje potrzebę modlitwy o łaskę, żeby człowiek nie poszedł za zgubnemi zasadami tego świata: „Bo
że mój, wybaw mnie od nieprzyjaciół moich, i uwolnij mnie od tych, co pow
stają przeciw nim. Alleluja11. (Tamże).
Cała to nadzieja nasza w Bogu, jak to wyraża
W s t ę p do M s z y św .: „Oto Bóg mi dopomaga, Pan jest obrońcą duszy mojej. Odwróć nieszczęścia na nieprzy
jaciół moich i zatrać ich według obiet
nic Twoich. Boże! dla Imienia Twego, bądź mi pomocą, a siłą Twoją ratuj mię. (z ps. 53). Chwała Ojcu i t. d.
„Panie otwórz uszy Swoje na pokorne błagania nasze, jakeś miłosierny jest, ażebyś mógł dać to, o co Cię błagają, spraw, żeby Cię o to prosili, co się Tobie podoba. Przez P ana naszego
■Jezusa Chrystusa i t. d. ( M o d l i t w a k o ś c i e l n a ) . J a k b y odpowiedzią na te prośby są słowa Pana Jezusa, które dzisiaj Kościół św. odmawia we Mszy św. po komunji kapłana: „Kto spożywa Ciała Mego i pije Krew Moją, we Mnie mieszka, a J a w nim11. Tak jest! Kto z Panem Jezusem złączony jest, ten jest na dobrej drodze i nie po
trzebuje się obawiać sądów Bożych.
Nr. 32. K R O N I K A K O Ś C I E L N A . Str. 3
Odzie ratunek?
(Na uroczystość św. Wawrzyńca).
W roku 87 przed narodzeniem Pana Jezusa pewien młody człowiek zgro^
madził pod swoim sztandarem niewol
ników państw a rzymskiego i ruszył z tem wojskiem na Rzym. Chciał on w potokach krwi utopić wszystkich możnych i wielkich owego państwa i zburzyć cały ówczesny porządek spo
łeczny. Gdy stanął przed bramami Rzymu, tak odezwał się do swoich nie
wolników - żołnierzy: „Czemu ci bo
gacze jeszcze oddychają? Bo my nie mamy odwagi, żeby ich w ydusić!“ — Biedni byli ci niewolnicy, którym roz
pacz wetknęła broń mordeczą do ręki i którzy marzyli o szczęściu własnem, wzniesionem na kałużach krw i b ra t
niej. I gw ałt odparto gwałtem. W parę dni potem przyszły bataljony Pompe- jusza i zmiotły z powierzchni ziemi wojsko niewolników, i w puch rozbiły nie tylko ich szeregi, miotane rozpaczą, lecz akże ich marzenia o szczęściu. I zamilkły usta nieszczęśliwych, gdy się upominały o ulgę w nędzy, o koniec strasznej poniewierki. Pogański Rzym na, skargi biednych i uciśnionych umiał tylko odpowiadać mordem i pożogą.
Od tego czasu minęło parę wieków, gdy w tym samym Rzymie, młodego dyakona wiedziono na śmierć, W aw
rzyniec mu na imię. W czasie śledztwa chciwa zysków władza pogańska zażądała od niego, żeby wskazał, gdzie są ukryte skarby kościelne: I młody lewita z miłością w sercu idzie i za chwię wiedzie za sobą orszak dziwny:
ślepych, kulawych, sieroty i inną nę
dzę. A gdy stanął z nimi przed trybu
nałem, z rozpromienionym od radości okiem wskazuje na ten swój dziwny orszak i powiada: „Oto są skarby mo
jego kościoła!11 — Któż z tych dwóch ludzi jest -szlachetniejszym przedsta
wicielem ludzkości: W awrzyniec czy Pompejusz? Przez jednego przemówiła brutalna przemoc, której się zdaje, że wszelką nędzę i wszelkie nadzieje zgasi i usunie cięciem miecza, w dru
gim zaś odezwała się święta miłość i serdeczne miłosierdzie, która nędzę przyciska do serca i ratow ania z nę
dzy, podnosi do godności skarbów życia ludzkiego!
Wiadomości liturgiczne.
O barwach szat liturgicznych.
U żydów przepisane były zarządze
niem. Bożym różnobarwne szaty k a płańskie. (2. Mofjż. 28, 39). Walżną rolę odgrywały przedewszystłdem barwy:
biała, czerwona i niebieska. Także u poigan ubierali się kapłani w lśniące białe szaty. Nie dziw więc, że i pierwsi chrześcijanie, nawróceni bądź z pogan, bądź żydów, wprowadzili do liturgji barwne szaty kapłańskie. Wiedział
także Kościół z Boskiego objawienia, iż, któin&y służą Bogu w Niebie, wspa
niale są odziani, i że tron Boga otoczo
ny jest tęczą siedmiobarwną. (Obij. 4).
A że Kościół wojujący n a ziemi, jest odbiciem Kościoła triumfującego, stąd też; pochodzi zaprowadzenie różnych barw w szatach kościelnych. Okolicz
ność nadto, iż ziemia w ciągu czasu z po wodu obiegu naokoło słońca kolor swój zmienia, również do tego wiele się prayczynilła.. Kościół bowiem ohęitnie do objawów n atury się stosujący (wy
starczy rozważyć, jak to głównie uro
czystości noku kościelnego z, n atu rą się zgadzają), czuł się niejako spowodowa
nym, przy służbie Bożej, jakoby obro
cie około Słońca Sprawiedliwości, rów nież rozmaitych barw u'żywać. W koń
cu należy jeszcze sziukać powodu w tem, iż leży w ludzkielj naturze, by nastrój wewnętrzny uzmysławiać na zewnątrz przez odpowiedni dobór barw.
Kościół więc dogadza i w tem niewin- nem zresztą życzeniu swoim wiernym:, zaznaczając barwami: szat., w sposób ze
wnętrzny, wewnętrzną wzniosłość na
bożeństw.
Szaty kapłańskie, do Mszy świętej, używane są w następujących barwach:
białej, czerwonej, zielonej, niebieskiej (fioletowej) lub czarnej.
Porządek ten barw znajdujemy już przy stw orzeniu świata. Najpierw stw orzył Bóg światłość (białą) i oddzie- lił ją od ciemności (czarnej). Drugie
go dnia stworzył Bóg niebieski firma
m ent i oddzielił wody; trzeciego1 dinia zielony świat .roślinny; czwartego1 dnia ognisto-czeiwone ciała iebiesfeie. Biała bairwa światła jest symbolem wiecz- nych radości, zarazem oznaiką czysto
ści i niewinności. — Czerwona barw a jeisit barową ognia i krwi,, zatem symbo
lem małości i męczeństwa. —• Barwa, zielona oznacza wiosnę, jest zatem sym boleni nadziei. — Barwa, niebieska fir
m am entu i wody jest symbolem wiary i (pokuty (oczyszczenia). Fioletowa banwa jest także symbolem pokory. — Barwa czarna, oznacza noc, jest zatem symbolem śmierci, a także żałoby.
1) Barwy białej używa się zwykle kle "w święta. Zbawiciela,, Matki Bożej, Aniołów i Świętych Wyznawców.
Chrystus bowiem jest „Światłością świata11, wolnym od zmazy grzechu. — M atka Boska jest Rodzicielką „Świa
tłości św iata11 i wolną od girziedm pier
worodnego. — Aniołowie przebywają w wieoznelj światłości i są pełni świę
tości, objawiali się też zwykle wi bia
łych szatach. — Święci W yznawcy byli jufż n a ziemi Apostołami światła, i. p ra
wdy, przyświecali ludzkości światłem dobrych uczynków. — W święto naro
dzenia św. J a n a Chrzeciciela używa Kościół różwnież barwy białej (mimo, że był Męczennikiem), by zaznaczyć, że Bóg uświęcił go już przed jego na
rodzeniem.
2) Barwy czerwonej używa się na Zielone Święta i w święta Męczen
ników.
_ W Zielone Święta zstąpił n a Aposto
łów Duch Święty w postaci ognistydh języków, zapalając w ich sercach ogień miłości Boga i bliźniego. — Męczennicy;
wylali krew swą za Chrystusa, dając tem najlepszy dowód swej miłości ku Niemu. — Przy uroczystościach świę
tego Krzyża używa się także barw y czerwonej, gdyż Chrystus przelał na krzyżu Swą krew.
3) Zielonej barw y używa Ko
ściół w niedziele po Trzech Królach i w niedziele po Zielonych Świętach, zatem przed Postem i przed: Adwen
tem.
W niedziele po Trziech Królach świę
ci Kościół wiosnę, t. j. młodość i pu
bliczne wystąpienie Zbawiciela, napeł
niającego' świat nadzieją zbawienia.
P o Zielonych Świętach obehodizi Ko
ściół swrą własną wiosnę, czyli wzrost ziarna gorczycznego, t. j. Królestwa Bożego na ziemi, po zesłaniu Ducha świętego.
4) Barwy niebieskiej (fioleto
wej) używa Kościół w czasie Adwen
tu, W ielkiego Postu i w innych dniach
postnych. ;
Ad,Went jest czasem pełnego swiary oczekiwania Zbawiciela; Post jest cza
sem pokuty i rozpam iętywania Męki Chrystusa,. — Przy Spowiedzi. Ostait- niem Namaszczeniu i Chrzcie używa się taikże barw y fioletowej, podobnie przy procesjach pokutnych.
5) Czarnej barwy używa Kościół w W ielki Piątek i prnzy nabożeństwach żałobnych. .
Na czarnych ornatach, widzimy nie
raz białe części, co ma. zmaczać, ż!e dusze czyścowe sta n ą się w net ucze
stnikami szczęścia w Niebie. —■ Przy egzekwiach za dzieci używa Kościół tylko barw y białej, by zaznaczyć, że dzieci małe umieraiją w niewinności i bezzwłocznie, idą dO Nieba.
Barwy liturgiczne służą do tego, by objaśnić nam znaczenie świąt, a zara
zem zachęcić nas do życia bogobojnego Pojedyncze barw y przedstaw iają nam znaczenie świąt roku kościelne
go, i tak: fioletowa barw a w czasie Adwentu przed B o ż e m N a r o d z e n i e m w yobraża nam owo ocze
kiwanie Zbawiciela z silną wiarą i gotowością do pokuty przez 4.000 lat; biała barw a w czasie samych Świąt Bożego N arodzenia/ przypomi
na nam, że to narodził się Ten, który miał być Radością wszystkich ludzi;
zielona po Trzech Królach — to n a
dzieja, jak ą Chrystus napełnił świat w Swej' młodości i w urzędowaniu publicznem. — O k r e s W i e l k a - n o c n y: fioletowa barw a w Poście przypomina nam mękę Chrystusa;
czarna w W. P ią te k —Jego śmierć na do chwały w Niebie.—Okres Z i e l o
Str. 4 K R O N I K A K O Ś C I E L N A . nych Świąt; Czerwona barwa w same
święta oznacza zesłanie Ducha Święte
go, Bucha miłości; zielona, barw a po świętadh — to wiosna; królestw a odku- pienia, nadzieja dla całej ludzkości. — Barwy liturgiczne są. dla nas także żywean upomnieniem do życia bogoboj
nego. Biała barw a przypomina nam obowiązek dążenia do świętości, czer
wona przywodzi na myśl miłość ku Bogu; zielona mówi, że mamy nadzieję pokładać w życiu przyszłem, a nie szu
kać tylko szczęścia n a ziemi. Barwa fioletowa upomina nas do pokuty; czar
na przypomina śmierć i obowiązek mo
dłów za um arłych. — Czyż to wznio
słe urządzenie Kościoła nie zasługuje na podziw?
(Ciąg dalszy nastąpi).
0 Piśmie świętem.
IV. Pismo św. jest autentycznie (wiaro- godnie) przez Kościół wykładane.
1. K o ś c i ó ł m a p r a w o w y k ł a d a ć P i s m o św . Poucza on nie tylko,, które Księgi są natchnione i Święte, lecz również w imieniu Bożem nieomylnie i rozstrzygająco w ykłada, k tóry jest prawdziwy sens, zaw arty w tych Księg*ach.
Apostołowie prawowitym następcom swoim pozostawili wszystkie Księgi Ś c ięte i przekazali całą naukę Bożą, k tó ra w ustnem podaniu jest zupełniej
sza i jaśniejsza, aniżeli w Biblji. Ta więc nauka Apostolska, w podaniu po
zostawiona, nie tylko wyjaśnia sens Pisma św., ale go też dopełnia i wy
kłada autentycznie (wiarogodnie). Na
uczanie Kościoła jak jest nieomylnem prawidłem wiary, przez Apostołów przekazanej, ta k również jest autenty- cznem prawidłem dla w ykładni sensu w Księgach św.
Zatem Sobór Trydencki ^postano
wił, by nikt nie śmiał w ykładać Pisma św. w przedmiocie wiary i obyczajów (oraz tego, co należy do zbudowania nauki Chrześcijańskiej) — i nie śmiał nakręcać Pisma św. według swego własnego sensu, a sprzecznie z tym sensem, którego się trzym ał 'i trzym a Kościół, święta m atka nasza, lub też sprzecznie z jednom yślną zgodą Ojców K ościoła14.
2. C o i j a k o r z e k a . Kościół więc nie zastrzegł sobie bezwzględnie praw a do ostatecznego rozstrzygania o wszystkiem zgoła, co się znajduje w Piśmie św. Lecz przedmiotem auten
tycznego w ykładu Biblji ze strony Ko
ścioła są praw dy w iary i moralności, t. j. dogm aty i przykazania, oraz to wszystko, co z konieczności łączy się z całym układem nauki chrześcijań
skiej. Zagadnienia zaś czysto history
czne, archeologiczne, lingwistyczne w Biblji pozostawia Kościół egezge- tom, którzy do ich wyłożenia czerpią
przedmiot z wyników i odkryć wiedzy świeckiej.
Kościół bezpośrednio i wyraźnie określił sens w następujących ustępach Ksiąg Nowego Testam entu (Sobór Trydencki): Mat. 26, 27, 28 o Prze- najśw'. Sakramencie; Ja n 3, 5 o Sakr.
Chrztu św.: J a n 20, 22, 23 o Sakram.
Pokuty; Jak. 5, 14, 15 o Sakr. Ostat.
Namaszczenia; Rzym. 3, 28 o uspra
wiedliwieniu; Rzym. 5, 12 o grzechu pierworodnym; (W atykański) Mat. 16, 18 i Ja n 21, 15 o prymacie papieża:
Łuk. 22, 32 o zapowiedzi nieomylności papieża.
Pośrednio określał Kościół, gdy po
tępiał błędy, oparte na mylnem rozu
mieniu pewnych ustępów Pisma św.
Np. potępił m ilenarystów, opierają
cych się na Apok. 20, 4; lub gdy wpro
wadził obrzędy i zwyczaje, które po
ciągają za sobą takie, a nie inne rozu
mienie pewnych ustępów Ksiąg św.
3. R o z r ó ż n i a w B i b l j i s e .n ,s d o s ł o w n y i d u c li o w n y. Sens w Piśmie św., pochodzący od Ducha św. pierwszo rzędnego Autora , gdy pły
nie bezpośrednio z wyrazów, tam uży
tych, w tedy nazywa się d o s ł o w n y m (litteralis). Je st on albo ściśle dosło
wnym, gdy wszystkie w yrazy w zda
niu brane są w ich znaczeniu właści- wem, zwykłem; albo nieściśle dosło
wnym. m etaforycznym, gdy wyrazów użyto w znaczeniu przenośnem, mniej właściwem (Baranek, Ja n 1, 36; kwas, Mat. 23, 26). M etafora ogranicza się do jednego wyrazu; alegorja rozciąga się do zdania (np. Mat. 5. 13); przypo
wieść, parabola, do ustępu całego (np.
0 siewcy Mat. 13, 1—23; o synu m ar
notrawnym Łuk. 15, 11—32).
Jeżeli zaś sens płynie pośrednio z wyrazów, a bezpośrednio z rzeczy, które są w owych wyrazach opisane, wtedy nazyw a się d u c h o w y m (spi- ritualis), t y p i c z n y m , m y s t y c z - n y m, obrazowym. Je st, on natchnio
ny, przez Ducha św. zamierzony, jak 1 sens dosłowny, — jednakże od niego różny, odmienny i tylko jednemu Pi
smu św. właściwy. Wywodzi się on z typów.
(Typem (figurą) w Piśmie św. nazy
wamy te osoby i rzeczy, które przez zrządzenia Ducha św. oznaczały przy
szłe osoby lub wypadki. Wiele m a
my w St. Testamencie takich typów osobowych lub rzeczowych, odnoszą
cych się do zapowiedzianego Mesja-' sza np. Melchizedech, Jonasz, b a ra nek wielkanocny, m anna i t. d.).
Krecia robota sekt protestanckich w Polsce.
W popnzedńiim numerze „Kroniki kościelne/]44 była mowa o powstaniu i o błędach sekty protestanckiej ana
baptystów czyli „nowochrzezeńców44.
Dzisiaj opowiemy znowu o innej sekcie protestanckiej, miamowicie 0 adwentystach. A gitatorzy tej sekty rozrzucają setki ksiąśek i brosziur po naszych wioskach i miastach. Trzeba więc poznać błędne nauki tych sekcia- rzy i mieć się przed nimi na baczności.
Co to są adwentyści?
Nazjwa „adw entyści14 pochodzi z ję- ayka łacińskiego i znaczy prawie to samo, co „nadchodzący44. Założycielem tej sekty, istniełjącej dzisiaj w Pół
nocnej Ameryce., jest Wilhelm Miller, ur. 1782 r. zm. 1849. D ata załotżenia przypada n a rak 1833. Miller n a uli
cach i placach w Nowym Jo rk u i w Bo stanie zapowiadał bliski, czyli „nad
chodzący44 koniec świata* Przeświad
czenie swoje, że koniec świata, rychło nastąpi, opierał szczególnie na proroct
wie Daniela. U tego proroka przyta
czane są liczby określające niewole, tudzież wybawienie dokonane przez Chrystusa. Liczby więc u Daniela by
najmniej nie onoszą się do końca świata. Miller jednak, zestaw iając te liczby, wmówił w siebie, że odnoszą do końca świata. W edług więc niego koniec świata miał przypaść n a rok 1843. Gdy w oznaczonym czasie prze
powiednia się nie spełniła, Miller przy
znał się do błędu w swych rachubach 1 naznaczył ten w ypadek na dzień 23.
października 1847 r. Przygotowując się n a koniec świata, zwolennicy Mil
lera 'wybudowali pod Bostonem bardzo wielki budynek i przyodziani w białe szaty, zebrali się w swym gmachu, oczekując wśród modłów głosu trąbki archanielskiej i sądu ostatecznego. — Oczekiwania zawiodły, budynek za
mieniono na teatr, zwolennicy Millera rozproszyli się po świecie i w dalszym ciągu rozgłaszają stare błędy. W cza
sach dzisiejszych wszystkich adw en
tystów liczą z. górą n a 60 tysięcy.
Adwentyści w dalszym ciągu nie wyznaczają ścisłych terminów, kiedy nastąpi koniec świata, lecz utrzym ują, że nastąpi w niedługim czasie. Dzisiej
sza działalność adw entystów praede- wiszystkiem polega n a rozdawaniu Ksiąg św. wszystkim bez w yjątku lu
dziom i zachęcaniu ich do badania i za
stanaw iania się nad tem, co tam napi
sano.- Adwentyści przywiązują roz
m aite znaczenia dó poszczególnych
■wyrazów i zdań w Piśmie św. i tworzą wprost niezliczone błędy. Wyjaśnialjąc różne praw dy reltgijne, posługują się słowami Pisma św., choć te słowa zu
pełnie co innego znaczą.
Ułożyli swój w łasny katechizm, w którego pytaniach i odpowiedziach mieszczą się zasadnicze błędy, to jest całkiem sprzeczne z tem, co nas Kościół i Pismo św. uczy. Dla przy
kładu weźmy choć jedną próbę, jak w ygląda katechizm adwentystów. Na pytanie: Co to jest Bóg? aidwentyści
Nr. 32. K R O N I K A K O Ś C I E L N A . Str. ;>.
twierdzą, że człowiek odpowiedzieć nie może. Uciekają. się do Biblii, to .jest P isma, św. i tani znajdują odpowiedź.
Przypatrzm y się, jaka odpowiedź. Oto adwtemtyści zamiast odpowiedzi n a po
stawione pytanie, wypisują te w szyst
kie zdania z Pisma św., w I^órych się mieści wyra® „Bóg“ i na podstawie tych “z,dań ma czytelnik poznać Istotę Boga! Mamy więc tam takie zdania:
„I rzekł Pan do Mojżesza: oto po
stanowiłem cię za boga faraonowi, a Aaron brat twój będzie prorokiem twoim“ (Księga W yjścia, 1:1).
„Bóg stanął av zgromadzeniu bogów, a w pośrodku bogi sądzi. Dofcądże niesprawiedliwość sądzicie, a osoby grzeszników przyjmujecie" (Psalm 81 :i i 2).
W taki sposób ułożony katechizm adw entystów m a dawać dokładne po
jęcie o praw dach Bożych! Należy je
szcze nadmienić, że adwentyści rozda
ją Pismo św,. przeważnie swojem tłomaczeniu, tłomaczenie zaś to, jak to już w innem miejscu nadmieniliśmy, posiada wyraźne niedokładności i błę
dy.
' Adwentyści wmawiają, że każdy człowiek, choćby mu n ik t nie objaśnił, zdolny ' jest wyrozumieć wszystko, co w Księgach św. jest napisane. Takie nauczanie 'jest oczywistym błędem, po
tępionym przez Kościół święty. Samo Pismo św. wyraźnie uczy., że podobne przekonanie jest z gruntu fałszywe. — Czytamy w Dziejach Apostolskich, że Filip, djakon szedł drogą z Jerozolimy k u Gazie, którędy jechał urzędnik kró
lowej etjopskielj Kandaki. w racając i obchodu świąt wielkanocnych do swego kraju. Ów urzędnik czytał pro
roctwo Izajasza o Zbawicielu, który ja
ko baranek wiedzion jest na zabicie.
Św. Filip zapytał się, czy rozumie to, 00 czyta? Urzędnik odpowiedział, a ja mogę. jeśli mi k to nie pokaże? to zna
czy: jeśli mu k to nie wyłoży tego, co czyta? Urzędnik odpowiedział: a jako czytam? ? św. Filip przysiadł się do urzędnika, wyłożył mu, co znaczą owe słowa Izajasza, tedy dopiero urzędnik,
•zrozumiawszy, nawrócił się i uwierzył w Jezusa Chrystusa,
J a k wiec wildizimy, Pismo św. mówi, że w wielu miejscach jest trudne do izrozumienia, adwentyści zaś twierdzą, że to nieprawda. W nauczaniu adwen
tystów widzimy wielki upór i zacie
kłość. Oto wmawiają w swoich zwo
lenników.. że oni sami zdolni są iak najdokładniej wyrozumieć wszystko, cokolwiek w Księgach św. jest napisa
ne. Takie przekonanie wyradza w czy
telnikach książek, rozdawanych przez adw entystów , upór i pychę. 7 daje im się, że oni tylko dobrze rozumieją Pismo św., a wszystkie inne wykłady odrzucają i lekceważą. Z tego uporu 1 pychy wyradza się nienawiść do wszystkiego, cokolwiek nie zgadza się
z ich poglądami. Stąd też widzimy nie
nawiść adwentystów do nauki Kościo
ła rzymsko-katolickiego. Nienawiść ta potęguje się w miarę tego, ja k czło
wiek brnie w błędy rozsiewane przez adwentystów.
Baczność tedy przed tymi szkodli wymi błędnowiiercami. Nieszczęśliwi to ludzie, podobni do wielu innych here
tyków. Sami wpadają w błędy i innych starają się do tych błędów pociągać.
Można do nich zastosować słowa Pana Jezusa: „Zaniechajcież ich (unikaijcie ich): ślepi s ą i wodzowie ślepych.
A ślepy jeśliby ślepego prowadził, obu- dwa w dół wpadną. (Mat. 15:14). *
Baczność przed tą wielką tiucizną, która zatruw a w nas wiarę świętą. — Jeśli człowiek nieoświecony gruntow
nie pod względem religijnym zacznie f^yfcać książki napisane przez herety
ków’, łatw o sam w iarę stracić może.
Pismo śwr. nas ostrzega, abyśmy uni
kali niebeizipieoaeńsfcw. Kto kocha nie
bezpieczeństwa od nich zginie. Precz tedy z książkami heretyckismi, zatru- wajaccmi ducha i osłabiająeemi w nas wiaię.
Adwenityśic posiadają już kilka b ała
m utnych książek wt języku polskim ped takimi tytułam i, jak nó, . Wierzbi
nie Kościoła Katolickiego", , Świtanie dnia sądnego", „Boski plan wieków", i t. p.
Z adwentystami najwięcej mają wspólnego1 ta k zwani „badacze Pisma świętego", o których będzie mowa w następnym numerze „Kroniki ko
ścielnej".
(Dokończenie nastąpi)
Ws K o n i M M .
Ks. J. Rostworowski, T. J. uczestnik Kongresu eucharystycznego w Rzymie i naoczny świadek procesji i uroczy
stości kongresowych, podaje ich barw ny opis w „Przeglądzie Powsz." — Spodziewamy się więc, że sprawimy wielką radość naszym czytelnikom, gdy ten opis przytoczymy w „Kronice kościelnej".
Otwarcie kongresu.
Uroczyste otwarcie kongresu miało miejsce wr wigilję W niebowstąpienia Pańskiego dnia 24 maja o godz. 5 po południu.
Już na trzy godziny przed oznaczo
ną porą płynęła do W atykanu olbrzy%
mia fala pobożnych, nie dbających na skwar i znużenie, byleby zająć n aj
lepsze miejsca. Największy z w aty
kańskich dziedzińców^ t. zw. cortiłe del Belvedere przygotowany już był na przyjęcie gości. W głębi obszerna estrada z tronem papieża w środku, po obu bokach wspaniałe gobeliny, przedstawiające ostatnią wieczerzę, na
m urach w około omblemy eucharysty
czne, wszędzie pełno przepysznych strojów czy to gw ardji szwajcarskiej . i „karabinierów " w atykańskich, czy szlacheckiej straży przybocznej lub
^ urzędników papieskiego dworu.
Przed godziną piątą, wśród dźwię
ków' orkiestry i pobożnych różnojęzy
cznych pieśni, estrada zaczęła się za
ludniać. Zajęły na niej miejsce całe dziesiątki biskupów — podobno było
*ich około 200 — w rozmaitych odcie
niach fioletu i w barwnych habitach różnych zakonów, po nich weszło ciało dyplomatyczne w przebogatych, kapią
cych złotem uniformach, środek wypeł
n ili purpura bardzo licznie zebranych kardynałów.
Kiedy o godz. 5Vs zajechał we
wnętrzną galerją pałacu, oznajmiony dźwiękiem trąb srebrnych, Ojciec św., owładnął całem ogromnem zebraniem zapał nie dający się opisać. Ze zgroma
dzonych tłumów podniósł się taki grzmot oklasków i ze wszystkich pier
si wydobyły się tak gromkie okrzyki, że zginęła wśród nich zupełnie po- . tężna k an tata, w ykonana przez chór 600 śpiewaków. Czuć bvło wyraźnie, że jW tem entuzjastycznem powitaniu nie było nic sztucznego, nic, co trąci
łoby jakąkolw iek konwencją, ale że to dzieci, ze wszystkich stron świata ze
brane nie mogą się nacieszyć wido
kiem wspólnego Ojca, zastępcy Boga na ziemi.
I Pius XI przemówił rzeczywiście jak ojciec. Kiedy po krótkiej i mało słyszanej przemowie protektora kon
gresu, kardynała Yanutellego, otwarł szeroko ram iona i donośnym głosem odezwał, się do nieprzejrzanej rzeszy uczestników, pogrążonej w skupionem milczeniu, drgało w każdem jego sło
wie prawdziwie ojcowskie serce. N aj
pierw w itał swych synów, do niedawna zwaśnionych bratobójczą nienawiścią, a dziś zgodnie zebranych z całej ziemi
„w domu O k " ,potem wskazywał na przyczyny straszliwej katastrofy dzie
jowej, t. j. na odstępstwo od Boga i od zasad wiary, a wreszcie zwrócił oczy i serca wszystkich do prawdziwe
go dawcy Bożego pokoju, do Chrystu
sa utajonego na ołtarzach, życząc i wróżąc, że z tego kongresu i ze wszyst
kich eucharystycznych obchodów, od
bywanych równocześnie po całym świecie, w ytrysną źródła rzeczywiste
go uspokojenia skołatanej ludzkości.
Błogosławieństwa papieskie, a po niem nowa burza nie milknących okrzyków zamknęły ten pierwszy akt kongresowych uroczystości.
Bogaty program kongresu.
Nazajutrz po nabożeństwie w bazy
lice św. Piotra, które roztoczyło przed oczyma obecnych cały przepych pa
pieskiej mszy pontyfikalnej, zaczął roz
wijać się bogaty program kongresu,
(
Str. fi. K R O N I K A K O Ś C I E L N A . Nr. 32 złożony z publicznych posiedzeń i ado-
racyj po różnych kościołach, z uroczy
stych mszy św. i wspólnych komunij, z procesyj wreszcie lub grem jałnych aktów poświęcenia Bożemu Sercu. Na czoło wszakże wszystkich tych obcho
dów, jakkolw iek pięknych i podnio
słych, wybiły się trzy przedewszyst- kiem chwile, nieporównane urokiem i potęgą religijnego nastroju.
Nocna adoracja mężczyzn.
Pierwszą z nich była adoracja nocna mężczyzn z udziałem Ojca św., w ba
zylice św. Piotra.
Późnym wieczorem dnia 26 m aja zaczęły gromadzić się w olbrzymim ko
ściele zastępy pobożnych. Na ołtarzu papieskim, nad konfesją Księcia Apo
stołów, wystawiony był wśród rzęsi
stego światła Najś. Sakram ent w mon
strancji, zewsząd widocznej; reszta ba
zyliki słabiej oświetlona i pusta pogrą
żona była w tajemniczym półcieniu.
0 godz. 11 ukazał się z głębi Ojciec św., poprzedzony bardzo skromnym orszakiem duchownych, nie, jak zwy
kle, niesiony na lektyce, ale pieszo i, stłumiwszy wymownym gestem wy
buchające już okrzyki powitalne ze
branych, ukląkł wraz z nimi przed P a nem, rzeczywiście przytomnym pod zasłoną białej Hostji.
1 tu zaczęła się godzina nigdy nie zapomniana dla tych, co mieli szczę
ście w niej uczestniczyć.
J a k niegdyś Zbawiciel, nocujący na modlitwie Bożej, ta k teraz Namiestnik Jego na ziemi zanosił wśród ciszy no
cnej gorące prośby za wielkie rl ieło zwierzone sobie przez Boga. I jak Pan Jezus m odlitwą swoją ogarniał cały świat i wszystkie pielgrzymujące po nim dusze wybranych, tak teraz naj
wyższy pasterz całej Chrystusowej owczarni łączył się w duchu ze wszyst
kimi wiernymi, których dusze poleco
ne mu zostały przez Zbawiciela i wzno
sił za nie ręce do wsgglnego Pana, by nie u stała ich w iara i nie wygasła ich miłość, by ze źródła łask wszelkich spłynął wreszcie na ludzkość ten upra
gniony pokój, którego zadatkiem i rę
kojmią jest poddanie Bożemu prawu*
A z tem cichem błaganiem Ojca chrze
ścijaństwa łączyły się prośby tych ty sięcy, którym dane było w tej chwili otoczyć go kołem tutaj, na grobie Księcia Apostołów, w samem sercu je
dności katolickiej. I płynęły w niebo te modlitwy bądź to w postaci cichych szeptów i westchnień, bądź to w formie pieśni pobożnych, a z białej Hostji na ołtarzu biło światło ciągnące ku so
bie wszystkie oczy i podnoszące wszystkie dusze w tę krainę, gdzie miejsce w iaiy zastępuje już widzenie.
Po skończonej adoracji i po ofco- liozinościowem kazaniu Monsignora Bartolomasi, biąkupa Triestu, rozpoczął Ojciec święty o 12 i póŁ cichą Mszę,
podczas której chór wykonyw ał eucha
rystyczne m otety i hymny. Gdy przy
szło Ciiedo, odmówili (je wszyscy ucze
stnicy wraz z papieżem, każdy w swoita języku, ale w jednej wspólnej wymo
wie żywej wiary. Do Komiunji świętej wreszcie ruszyły tłumy. Mimo, że w rozdawaniu anielskiego Chleba dopo
m agało Ojcu świętemu kilkunastu bis
kupów i prałatów , napływ pobożnych do Stołu Pańskiego tnwał przeszło go- dzinę. Po Mszy świętej odmówiono je
szcze wspólne modlitwy, a n a koniec odśpiewano „Tanitum ergo'1, po któirem K ardynał Merry del V al udzielił zebra
nym błogosławieństwa Najśw. Sakra
mentem.
Gdy uczestnicy teji niezapomnianej nocy znaleźli się napoiwrót na placu przed bazyliką wśród ramiion olbrzy
miej kolum nady. na niebie był już świt. Jaśniej jednak, niiż zorza błysz
czał potężny krzyż świetlny n a szczycie kopuły św. Piotra, jakoby symbol Tego k tóry z pod zasłony maleńkiej Hostii nie przestaje być aż dotąd „światłością śfwiaita“.
Komunja generalna dzieci.
W idok zgoła odmienny, ale niemniej podniosły, przyniósł ranek niedteielny 28 maja.
Już dnia poprzedniego zaczęły się były Kouiunje generalne różnych sta nów w kilku kościołach wieczego mia
sta; tfen dzień wyznaczono na1 Kotmunję generalną dzieci i obrano dla nich nie kościół, ale malownicze m ufy olbrzy
miego Koloseum.
Pogoda była cudowna: przeczysty błękit iście włoskiego nieba rozpoście
rał się jak nam iot nad w spaniałą ruiną gdy prziez wszystkie w ejścia' do amife- teatoiu zaczęły płynąć barw ne i wez
brane pobożnością strum ienie nieprze- zliczonytóh głów ludzkich. Szło m nóst
wo duchownych, bądź-to w! czarnych sutannach, bądź w rozmaitych habitach bądź w różnokolorowych strojach, wła
ściwych rzymskim kolegiom, szli star
si, opiekunowie i rodzice ze wszystkich stanów i ze wszystkich krajów świata, ale szły przedewszystkiem te, dla k tó rych przeznaczona była cała ta śliczna ttroczystość, szły dzieci. Gdziekolwiek okiem rzuciłeś, widać było> jak kw iaty pogodne twarzyczki dziecinne, przejęte wajżnocią chwili, o oczach szeroko 'otw artych nowością i przedziwną pięk
nością widoku, którego onei same były największą oizdbbą. Szły z księżmi i za^
• konnicami na czole gromadki maleń
kich uczniów i uczennic przeróżnych zakładów wyehowawifczyclh, szły rodzi
ny pobożne, prowadząc na ucztę nie
biańską swych najmłodszych członków, szły dzieci nieco starsze, szły prowadzo
ne za rękę i te maleństwa, o których świeżo powiedział był Pan Jezus przez usta. Piusa X: ..dopuście daia.tec.zkom przyjść do mnie“. A wszystko* w bia
łych lub barwnych sukienkach, często z wiankami kwiatów na głowie, lub zapaionemi świecami w ręku.
O godzinie 8-ej rano przedstawiało Koloseum widok niezrównanej piękno-- śoi.
W środku n a części rzymskietj areny zbroczone] tyle razy krwią męczenni
ków, pod purpurowym namiotem od
prawiał jeden z biskupów Mszę świętą a naokoło, gdzie okiem sięgnąć, roz
siadły się tłum y pobożne, wpatrzone w ołtarz Najświętszej Ofiary. Nie było takiego szczątka galierji. nie było zło*- mu murów, na k tó ry choć z. naJjwiększą biedą wdrapać się było można, żeby nie było na nim pełno widzów spra
gnionych uczestnictw a w tym wspa
niałym obchodzie.
Nareszcie zrobiła się cicza .głęboka, z pod namiotu, dały znać dzwonki, że przyszło podniesienie i że Zbawiciel zstąpił julż miedzy swój lud pod posta
cią chleba. Pochyliły się w pokłonie wszystkie głowy, a z serc podniósł się w niebo ak t żywej wiary, potężniejszej w tej chwili niż kiedykolwiek. Bo nie można sio było oprzeć głębokiemu od
czuciu siły chrześcijaństwa na myśl o innych scenach, jakich świadfctimi by
wały te same mury. 18 wieków temu, na tej sametj arenie, zapełnionej dfciś pobożnym tłumem, staw ała wobec ty czących zwierząt i ryczącego rzymskie
go m otłochu gromadka, chrześcijan, — wzgard oznych. wyjętych z pod wszel
kiego. praw a i otoczonych śmiertelną nienawiścią, ale śpiewających ufnie w obliczu śmierci: „Chrisrtus regnat.
Ohristus yinclt, Christus im perat11. T oto już minęły wieki, po pogańskim Rzy
mie Cezarów, nie zostało nic, ty łk a gnuzy i strzaskane kolumny, a pieśń prorocza męczenników, która wów
czas zdawała się szaleństwem, spełnia się dosłownie, bo wśród tych samych murów cisną sic przedstawiciele wszystkich ludów, którzy Chrystusa tylko* chcą mieć za pana. i Jem u od
dają n a zupełną własność przyszłość świata, i największe skarby, swe dzieci.
Gdy nadeszła chwila Kouiunji św.T j kilkudziesięciu kapłanów % puszkam i . w ręku rozeszło się po wszystkich za
k ątkach olbrzymiego, am fiteatru, by rozdawać Chleb żywy, k tó ry z nieba zstąpił i dawa żywot światm, Gdzie
kolwiek doszedł kapłan, po galerjach, po załamaniach murów, po stopniach areny porosłej dziś traw ą i wonną m a
cierzanką, tam pochylały się głowy i u cinały kolana i całe szeregi dzieci i starszych ■przyjmowały w skupieniu pokarm niebieski. A notom, ody zebra
ne rzesze zaczęły się już rozpraszać, widziało sie w każdym zaułku ruiny zalanych1 złotym blaskiem słońca;..
klęczące przez czas dłuższy nostacie-, pogrążone w cichem dziękczynieniu.
(Dokończenie nastąpi).