• Nie Znaleziono Wyników

Krakowska Kronika Kościelna R. 2, nr 19 (1922)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Krakowska Kronika Kościelna R. 2, nr 19 (1922)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Cena ogłoszeń: Za w iersz p etito w y Mp. 3 0 '- ; za w iersz w ru b ry c e ..N adesłane" Mp. 50"— ; za w iersz w s z e n i o w y : Biuro ogłoszeń Stan isia w a Łacha, K raków , ul. W iślna 11.

o g ł o-

N i \ 1 9. K r a k ó w , d m t a 7 m a j a 1 9 2 2 r . R o k

-]i i i i M ) i i » i [ i i i ii i i i ii i i i i ii i i i łi i i i ii n i i it i i [ i u ii [ ii i i ! i n i ) i i : i i ii i i ii i ii i i i i ił i n ii i i i M i i i ! i i i i i i i i i i i i [ i i M i i i i i i i i i i i i i i i i i i i i i i i i i i i i i i i i i i i i i ! n i i i m i i i i n m i n i ; i i i i n i i i m i m H i i u n i m m i i i i i i i m r

E3.

Brońmy wiary św iętej I

l l£ lll! Ill! IM II Iiill ! II IIII III IIII IIIil lil l! ll l ! ! l ! l > ll l ll ll l ll ll l ll ll iim iii! ll l ll iil l ll ll ll l ll ! l iH M III III! ll l ll ll ll l ll ll l ll iil l ll ilIl ilI lil ll l l! ll lil ll lł l ll l l[ i| 'l ll l lU l | iit l l! l l ll lł l ll l l! ll ll il! ll l ll l] ll ll l l! ll ll l -

B unt człow ieka przeciw Bogu jest wszęclzie* w alk a toczy &ię w całym święcie; obrona w iary i K ościoła jest także wszędzie (cfeoć nie wszędzie ró ­

wni© silna). My w tej obronie n ie #mo żerny być &Sitatnimi. Golby o n a s pom y­

śleli ci, co niegdyś bronili iwliary orę­

żem pod Choeimem i W iedniem , czy poznaliby w nas swoich synów.** g d y ­ byśm y niedołężnie, głupi© dali się brać w ja sy r bisiw-niainowi, — od daw nego gorszy, bo tam ten przynajmniej w y­

znaw ał i, czciil sweg© Altadia;. te n wy­

znaje ty lk o błużnierstwa i zaprzeczenie Boga. A ci co w naszych czasach i oczach orężem nie bronili, sile k rw ią i męczeństwem wyznawali a świadczyli o Bogn i wierze, podlascy chłopi «zy m ogliby poznać w nas swoich braci, gdybyśm y nie wyznawali, nie św iad­

czyli, nie bronili? B rońm y się, a pam ię­

tajm y, że nie w iary ty lk o bronim y, ale bronim y i godności ludzi i rodzin, p ra ­ wości m ężczyzn, cn o ty kobiet: czyli

zdrowia narodu, przyszłości ojczyzny.

To w systko z".g;;ożona:. zepsuciem.: t e ­ go iwBzystikiiegio m am y bronić. B ronim y dzięki Bogu, Me patirzmy, czy m oże­

m y i jakim i sposoby, broa#ć więcej i lepiej. N a jednej staaoj rycinie z X VII w ieku są w yobrażone wrszysit)kie p ań ­ stw a E uropy, kaiżde z jakiem ś godłem-:

pod Polską w ypisane godło: „Sem per Fidelis, — zawsze wieima Kpścioioiwi11.

T ego ty tu łu , teg o śiwiialdeetwa nie d a j­

my sobie odebrać. N ieprzyjaciele z ze­

w nątrz i z w ew nątrz chcą mata go> w y ­ drzeć gw ałtem i podstępem : im nie­

przyjaciel silniejszy, im tru d w iększy, teni ’ bardziej brońm y. P ow tarzajm y prośbę: „roztrąć P an ie pychę n ieprzy­

jaciół Twoicih14, z ufnością, nadzieją, że zagłuszy się i zam ilknie krzyk: „N iech będzie Je z u s C hrystus zaprzeczony11, a nad ziemią, n ad naszą ziem ią zw łasz­

cza rozlegać się bęidizie zw ycięsko stai- re hasło: „Niech będzie Jezu s C hrystus pochw alony!11

Niedziela II!. po Wielkanocy.

W ykład liturgji mszalnej.

1. U w a g a w s t e^p na,. Ria|dość i w esele — z n a jd u ją c e ' stwój w yraz w n ieustąjącem od W ielkanocy „Allelu- j a “ — o to n u ta, któirlal brzm i w’ o k re ­ sie wieUfcańocnym.' K adość to oczywi­

ście czysto chrześcijańska, duchoiwna, a załem inna. od radości, k tó rą się cie­

szy św iat, czyli ludzie żyjący tyllfco życiem dioczesnemi, ziem skiem , w g ru n ­ cie rzeczy cieJesnem. R ozśpiew ane z radości nad' zm artw ychw stałym . J e z u ­ sem rzesze chrześcijan m uszą sobie wiec. zadać pytanie: jaki je st nasz sto ­ sunek do innych Ijudzi, k tó ry m obce je st nasze „A lleluja41? Na to w łaśnie pytanie znajdujem y odpowiedź w ty c h śpiewach, modllfiitwadh i czytaniach, k tó re przeplatają. N ajśw iętszą Ofiarę tej niedzieli,, cz,Vli Mszę św. Odpowiedź ta poucza na®, że

2. D o b r y m p r z y ki ł a d e m w Łn- n i ś m y d b a ć © c h w a ł ę B o ż ą i p o z i y s k i w a ć b 1 i: ź m i o h d 1 a B o- g a. 'Dobrym przykładem kiatżdy z nas może apostołqw ać, choćby ani A posto­

łem ani kaznodzieją nie był. T o też w Epistole (Lekcji), w ziętej z 1 listu św. P iotra, rozdz. II, w. 11— 19, w zy­

wa n,.s A postoł, byśm y, „się w strzym y­

wali od pddądliiiwośei cielesnych, k tó re REDAKCJA I A DM INISTRACJA:

Kraków, ul. Franciszkańska Nr. 4 (parter, w podwórzu) o tw a rta codziennie (z w y jątk iem niedziel i św iąt) od godz. 3—12 w południe a raz w tygodniu w piątek od 3 - 6 po po!.

C ena pojedynczego egzem plarza P re n u m e ra ta k w a rta ln a . . .

Mp. 20-

300-

K R A K O WS K A

KRONIKA KOŚCIELNA

T Y G O D N I K P Ł A R O P S I N K A T O L I C K I C H

(2)

S tr. 2. KRAKO W SKA KRONIKA KOŚCIELNA. Nr. 19, w alczą przeciw ko dusizy", i ab y obco­

w anie nasze było dotbine m iędzy poga­

n a m i (t. j. m iędzy ludźm i, k tó rz y nie wierzą), ab y w tem , w ozem nteis pom a­

w iają jalko złoczyńców, z dojboych uczynków , przypatrzyw szy się nam , chwalili Boga w dzóieiń naw iedzenia11 (t. j. przez łaiskę Bożą niaiwratoając się).

N astępuje potem w EpisiM e napom nie­

nie, spow odow ane efcęstymi zarzutam i pogan, jak o b y chrześcijanie nie speł­

n iali sw oich obow iązków o b y w a te l­

skich. „Bądźcież te d y poddani wszel­

kiem u stw orzeniu (czytaj: iwiszełkiej władzy* -ziemskiej) dlla R eg a (ustaw y państw ow e n ależy szlamować dla Bogn, t. zn. być im posłusznym , o ffle ottie nie sprzeciw iają się- p ra w u Bożemu):

o z y 1,!» królow i, jatko pfrzeiwiyżstzająice- m u (jako naiczelnemu w ładcy), czy to książętom (ni - Im iennikom królew skim ) jak o * od niego posłanym k u pomście (ufkaranki) złoczyńców, a ku chwale dobrych, Bo ta k a je s t wiola B o ż ą afb-y- ście, dobrze czyniąc, u s ta za tk a li głup­

stw u niem ą d y ch łudzi, jak o wodni, ale^

* i e jak o b y wolność m iją c za zasłonę * swojej złości (atiote to- silloiwa, o nad u ży ­ w aniu1 wolności, dem okracji), ale jako słudzy Boży. W szy stk o (cizytlaj: w szyst­

kich) czcijcie, b raterstw o m iłujcie fbr®- ci, bliźnich), Boga, się bójcie, 'króla czcijcie. Słudzy, bądźcie poddani p a­

nem w© wszelkiej bojaźni, niety lk o do­

brym i skrom nym (nie w ym agającym ), a le też i przylmym. Bo to je st łaska (to jest B o m miłe): w C hrystusie J e ­ zusie, Panu maiszym‘!.

3. Jeżeli chrześcijanie tym sposo­

bem , dobrym świecąc przykładem , lu ­ dzi p o zyskają d la B oga, witledy spraw ­ dzą się słow a W stępu (Intmodtu) do Mszy św.: „Wyfklmylcaijoie B ogu1 w szy­

stk ie ziemie. Alleluja'. P salm śpiew aj­

cie Im ieniow i Jeg o . Alleluja. Głośno w ysław iajcie chw ałę Jeg o . AlMiuja.

Alleluja,. Mówcie Bogu: jak że w spania­

łe są dzieła; Tw oje! D la wiejlfcioścł mo- , cy Tw ojej muszą. Ci hołd sk ład ać n a ­ w et nieprzyjaciele T w oi" (z psalm u G5). C hw ała Ojcu i t. d.

4. Zanim to nastąp i, w inniśm y za siebie i za innowięireóiwi prosić Boga słow am i Modlitwy kościelnej: „Boże, k tó ry błądzącym okazujesz św iatło Tw ej p raw dy, aby m ogli w rócić na drogę spraw iedliw ości, daj, iwlszSysttfcim, k tó rzy w yznają św iętą wiiairę chrześci­

jań sk ą, aby się brzydzili wisizystkLem, co się sprzeciw ia te j w ierze, a; dążyli do tego, co się z nią zgadza. Przez P a n a naszego..."

5. .W n a d z i e i l e p s z e g o ż y ­ w o t a w w i e c z n o ś ć , w i n n i ś ­ m y c i e r p l i w i e z n o s i ć p r z e^- e i w n o ś c i d o, o z e is n 0^ T a n a u k a m ieści się w dzisiejszej E w angelji (Jan XVI, 16— 22).

Onego czasu rzeki Jezus do Sutych uczniów: Maluczko o j u t Mnie nie ujrzycie, i zasię maluczko, % u jrzy­

cie Mnie, ii idę do Ojca. Mówili te­

dy z uczniów Jego jeden do drugie­

go : Co to jest, co nam m ó w i: Ma­

luczko a nie ujrzycie Mnie, i zasię maluczko, a ujrzycie Mnie, iż idę do. Ojca. Mówili tedy: Co to jest, co mówi: Malu&tko? Ńie wiemy, co po­

wiada. A poznał Jezus że go pytać chcieli, i rzekł i m : O tem się pyta­

cie między sobą, iżem rzekł: Malu­

czko, a nie ujrzycie Mnie, i zasię maluczko, a ujrzycie Mnie. Zaprawdę zaprawdę powiadam wam, iż będzie­

cie płakać i lamentować wy, a świat się będzie weselił: a wy się smucić będziecie, ale smutek wasz w radość się obróci. Niewiasta, gdy ro d zi, smutek ma, iż przyszła jej godzina, lecz gdy porodzi dzieciątko, już nie pamięta uciśnienia dla radości, iż się człowiek na świat narodził. I wy tedy teraz wprawdzie smutek macie;

lecz zasię oglądam was, a będz{e się radowało serce wasze, a radości waszej żaden od was nie odejmie.

6. Bliskie W niebow stąpienie. Dla zii o z umienia te j Ewamgellp podw ójna uw aga. Najpieflwi ta: od dzisiejszej nie­

dzieli, począw szy liturgja, mszaHna n a ­ prow adza n a s n a m yśl o bliskiemu roz­

staniu się P a n a Jez u sa z itią ziemią przez. W niebow stąpienie. Myśl t a b u ­ dzi oczyw iście uczucia rzew ne i sm ęt­

ne, ale już dzisiaj słyszym y pociesza­

ją c ą obietnicię CŁrystusaj P an a: „Zoba­

czę was znowu, a będzie! się radow ało serce wlasze". D oczesny te d y sm utek oprom ieniony je st blaskiem św iatła Zmiartwyehwsitisjnią. W obec ta k rado­

sn y ch w idoków radość w ielkanocna może nadal rozibirizmiewać w częściach śpiew anych Mszy ś|w:., więc w G ra p d u a l e (po Lekcji): Alieilnja,. A lleluja.

Zbaw ienie zesłał P a n ludow i swemiu.

A llelu ja (zi, ps. 110, 9). C hrystus m usiał cierpieć i zmiairtwyoh pow stać i ta k wejść do obw ały swojej. A lleluja (Łuk.

24, 46), a l l a wi O f f e r t o r i u m :

„O duszo m oja, w ychw alajże Pana!

O ta k , póki tchu stanie, chcę Cię wiel­

bić, Panie, i w yśpiew yw ać B ogu me­

mu, póki życia czas, A lleluja" (z, ps.

145), lub w t. zw. „C o m m u ni i o“ :

„M aluczko, a nie ujrzycie Mnie, A lle­

luja: i. ziasię m aluczko, a ujrzycie Mnie, iiż idę do Ojca. A lleluja. A lleluja11.

7. Co znaczy „Maluczko"? D ruga u w ag a je s t tlai: K ościół, c z y ta jąc dzi­

siaj w Ewiangelji mszałneiji te słow a Pa-, n a Jeziusa ze słynnem w yrażeniem : M a 1 u ć z k o i t. d., niew ątpliw ie eihoe myśli nasze skiemować k u bliskiem u Wniebowstąpiietnilut jeszcze ty lk o chw il­

k a (m aluczko), a będziem y obchodzić paipiątkę ro z sta n ia się P a n a Jezluisa, z tą ziemią. J e d n a k to, co P an Jezus do­

daje w E w angelji św. J a n a d la wfytłó- maclzeniiai te g o w yrazu „m aluczko", od­

nosi się do, naszego' sto su n k u dlo „świar t a “, czyli do niechrześcijan. Otóż P an Jezus chce powiedzieć: ja k Jai, ta k il wy, nie jesteście z teg o św iata, i dla­

tego1 nie możecie używ ać ty c h rozko­

szy, którem i się u p aja świat, nie zna­

jący Boga, bo wasze szczęście jąsb inne aniżeli szczęście tego* św iata. Ono przyjdzie dopiero po drodze k rzyżo­

w ej, ta k , ja k J a , Odkupiciel wasz, m u­

siałem najpierw cierpieć, i dopieno tak w nijść do swej chw ały. Tai nadzieją. zo­

baczenia się z C hrystusem w lepszych zaśw iatach w wieczności daje w życiu doczesnem wiole pociechy i siły, żeby człow iek m ógł w znieść się ponad po­

ziom y chw ilow ego używ ania, n a foto­

nem poprzestaje człowiek czysto świa.- tow y, a g d y się wsit to nie udaje, witie- d y zniechęca się, smuci, gniew a, u p a­

da, n a duchu, tęskni i goni za innemi i coraz t o nowenri rozkoszam i. — Nas chriześcijan częsta koniielcizność zrezy- gno w ania z tak ich doraźny oh porcyj t. zw. szefcęściai nie może, wiopokoić i odebrać nam w ew nętrznej rów now agi, bo ży cie nasze n astaw ione je s t w kie- ru k u onego ptrawrdaiw ego życia w w ie­

cznej (chwale. Oczywiście i irls także m ogą -boleć i bolą, nieraz, .takie ikonie-*

, cznośei rezygnalcji, ale w fclkjch chiwii- lach dusza nasza, pioiefcisza, się'c u d o w n ą perspektywą.: „Maluczko', a ujrzycie Mnie, iiż idę do Ojeei Allleliuja. A llelu­

ja " . Bez, tej nadziei m y chrześcijanie oczywiście bylibyśm y najmiieszozęśliw'- szeimi istotam i p o d słońcem , bo ani w tem życiu nie zaspokoilibyśm y wrodzo"

n eg o a nieprzepartego p ifjg n ie n a szczęścia, ani w pilzysiztłem. A le On, P an maisz Jeziuis C hrystus, dndga, praw ­ d a i życie misze, z,a.pe|w/uia n as: „Ma­

luczko, a iznowu zobaczę wiaś, a będzie się radow ało serce wasze, a, radości waszej n ik t od w as nie .odejmie",* a m yśm y uw ierzyli, że On je s t C hrystus.

S yn B oga żyw ego, i że On ma słowia ży w ota wiecznego, i że „niebo i ziemia przem iną, a słow a Jeg o mi© przem iną", i „nadzieja ta, złożona,' je s t w łomie ua- szem “ .

Procesja przed Sumą

• w czasie W ie lk anocnym ,

Objaśnienie liiurgśczsie.

Z pom iędzy w szystkich proce,syj k o ­ ścielnych w Polsce w yróżnia się s ta ro ­ żytnością i w spaniałością s w o ją 'p ro ­ c e sja w ielkanocna, odbyw ana przed Sum ą od W ielkiej Niedzieli aż do Ze­

słania Duchai Świętego. Przypom ina ona w łacińskich swoich pienia,oh z stą­

pienie C h rystusa do piekieł, triu m fa l­

ny Jeg o wzllot ponad gw iazdy n ieb ie­

skie, a wreszcie- i hołdy całej przyrody w iosennej tem uż Chrystusow i od d a­

w ane.

„K iedy K ról chw ały...4*

Nie m asz nic; uroczystszego i potęż­

niejszego razem iwt treśc i i m elodji li­

turgicznej n ad on hym n rozpoczynany przy wielkim ołtarzu: „K iedy K ról chw ały ChrysitUs piekło pog rążający

(3)

ozem. Je g o bram y k sią ż ą t otw ierać k a ­ zał — n aró d Św iętych tnzym any w niew oli śm ierci głosem płaczliw ym w o­

łał: „ P r z y b y ł e ś p o ż ą d a n y (tu procesja: m sz a od o łta rz a z sym bolam i Z m artw ychw stania t. j. z figurą, i k rz y ­ żem w ielkanocnym ), k tóregośm y ocze­

kiw ali w ciem nościach, aibyś tej nocy w yprow adził jeńców z więzienia. Cie­

bie nasze w zyw ały wydychania.: Ciebie obfiite szukały lam enty: T yś się stał nadzieją zrozpaczonych, pociechą n ie ­ zm ierną w udręczeniach d uszy”.

D la w ygody kleru śpiew ającego z podręczników łacińskich procesja czy­

ni p aro k ro tn e p rzy stan k i, co tern b a r­

dziej skupia i zajmluije uw agę w iernych, k tó rz y w rozpoczynanym n a nowo ru ­ chu procesyjnym dopcatrują się sym bo­

lu zm artw ychw stania ze snu śm iertel­

nego.

Pierwszy p rzystan ek .

N a pierw szym tak im p rz y sta n k u śpiew a C elebrans (kapłlain procesję pro­

w a d ząc y )'w raz z, całą asy stą chórową:

..W itaj dniu uroczysty, dla caiłytch w ie­

ków czcigodny, w k tó ry m B óg piekło zw yciężył (do nieba w stąp ił — lub:

D ucha Św iętego zesłał) i n a d gw iazda­

mi panuje".

Naród, zaś p o lsk i od najd aw n iej­

szych czasów po każd y m p rz y sta n k u śpiew a sw oje ojczyste wiersze syno­

dem piotrkioiwiskim legalizow ane: „Przez Tw oje św ięte zm artw ychpow stanie, Boży Synnu, odpuścisz: nam nialsze zgrze­

szenie. W ierzym y żeś zlftartw^ychpo- w stał, żywotlelś nasz napriawil, śmienciś wiecznej n a s ^zbawił, Sw oją św iętą moc zjaw ił".

J a k a ż g łęb o k a w iara, jaka. nadzieja niezłom na m ieści się w tych prostych katechizm ow ydh słowach! Ja k ż e silnie i uroczyście do- duszy chrześcijańskiej przem awia!...

Dalsze przystanki.

W dalszych pienia,ch na p rz y sta n ­ k ach zebrane są hołdy k ra sy w iosen­

nej, rzucone do stóp Zmartwychwfetar lego K róla.

„Oto świaldlczy w dzięk odradzające­

g o się świata,: g d y wszysiiko P an u d a­

ry oddało swioje"...

„Albowiem tryum fującego po sm ut­

nych otchłaniach Chrystiuisn: zewsząd:

liściem gaje, a łąki kwieciem w ieńczą".

Stacja w środku Kościoła.

„K tó ry ukrzyżow any b y ł Bóg, oto n ad wsizysttoiieim pan u je i dlo S tw órcy c.a-e stw orzenie k o :n e zasyła! m odły"...

K ończy się ta proicesija sit&cją w środku kościlotta, gdzie chór znowu śpiew a p<? ła d n ie :

„Siedział Anioł przy grobie P ańskim szatą jasności odziany. Obaczywszy go niew iasty bojaźnią zb y tn ią prze- straszone stan ęły zdnda. W ted y prze­

mówił Anioł i rz ek ł im: Ukmzyżoiwjane-

t

go n a ciele chw alcie i Pogrzebionego d la w as w ysław iajcie, Z m artw ychw sta­

łego od śm ierci u. w i e 1 b i a> j o i e (wszyscy klękają). N ie bójcie się, m ó­

wię wam , albow iem Teru, k tó re g o szlu- kacie um‘arłqgo, już żyje i życie ludz­

kie z Nim powsitato. W spom nijcie, ja ­ ko przepow iedział: że potrzeba, aby Syn człow ieczy był ukrzyżow any, a trzeciego d n ia od śmierci w skrzeszony.

Alleluja,".

Tu luid śpiew a po raz o sta tn i: „Przez Tw oje św ięte..." a; C elebrans w raca dio ołtarza, gdzie po ustalwieniu godeł Z m artw ychw stania n a swoich m iej­

scach k ończy procesję w ielkanocną wieisziatoi i m odlitw ą o. K rzyżu Świę­

tym , w edle rytualhi piotrkow skiego, co z krzyżem paschalnym , przyozdobio­

nym pirpuręm ią stułą, dziwnie harm o­

nizuje. a*-

□ □ □ □ D oaaaaD D nanD aaaD D D noD nD D

| OtaB wian - spoloset^a. §

□ aunnaaD D aD cnaD C U nciruD D ooD O D

„Religja to rzecz prywatna'4.

K ażdy z n as wzidychai do rzeczy p ry ­ w atnych. J a k to je st milo m ieć np. p o ­ kój p ry w a tn y , do k tó reg o nikom u bez zap u k an ia w ejść nie wolno. W pokoju swoim człek o d d y ch a po prfatcy, po ró ­ żnych kłopotach życia, często bardzo publicznie go, czyta, pisze, niekiedy m a­

rzy... Cisza, spokój, zadowolenie., sło­

wem — ' pryw atna: ja k a ś w łasność wbrew zachw alanym teontjom nowszej doby uśm iech a się m yślącem u i czują­

cem u śm iertelnikowi.

R eligja atoli p ry w a tn ą rzeczą nie jest i być nie może.

By nie gubić się zbytnio w te o re ty ­ cznych w yw odach, zw róćm y — pro­

s z ę '— uw agę n a dopiero co upłynione n ajuroczystsze św ięta chrześcijaństw a, na, W ielkanocne święta. K to stw orzył te św ięta? — A gdzież nam dociekać ty ch kiwiestji — odirzecze zaam baraso- w any m a te rja ln ą stro n ą św iąt jeden i drugi poczciwiec. Byle, ot, zdobyć szynkę i w szelakiego innego m ięsiwa, będzie święcone, odw iedziny suto za­

k rapiane, w ycieczki, p arodniow y w y ­ poczynek: św ięta być m uszą. K ażdy jed n ak wie doskonale i żywo, chcąc czy nie chcą$"'odczuwa, że W ielkanoc to nie tylko „św ięcone" w rodzinie i palńiątika Zm artw ychw stania, C hrystu­

sa, a te w prost wznowienie doroczne w całem Chrześcijaństwie i w ludzkości i w tw orach p rzyrody onego chw alebne­

g o fa k tu , k tó ry je s t osią życia chrze­

ścijańskiego, fundam entem w iary, z a ­ powiedzią lepszego, nieśm iertelnego b ytu.

I praw dą tą i życiodajną siłą fa k tu Z m artw ychw stania przenikniona jest c a ła ludzkość cyw ilizowana. Bo n aw et niechrześcijanie przyznać m uszą, że W ielkanoc n asz a w szystkim się udzie­

la. S tąd w niosek, iż R eligja to w spólna w łasność ludzkości, obowiązki ręli-

S tr. 3.

gijne ciążą n a każd y m człow ieku, boć w szyscy m am y w spólną n atu rę , k tó ra je s t z g ru n tu religijną. I człow iek co tw ierdzi, że R eligię może w yznaw ać albo nie, że m oże się bez niej obejść — sam siebie okłam uje.

W y sam i, uporczyw i głosiciele błę­

dnej zasady, usiłu jąc wpoić w tłum y przekonanie o bliskości chim erycznej rezurekcji św iata do całkow itego zm a­

terializow ania życia, zapożyczacie od R eligji, k tó r a je s t wam, ja k mówicie, obcą i zbędną, w yrażeń i symbolów.

Blużni w strętnie, kto św ięte A lleluja sprzęga z prow okacyjnem i hasłam i.

Szermujcie w yrazam i z w łasnego .,pryw atnego' ‘ sł o w n ik 1. W yrażenia W iary św iętej trz a b y świętem! były,

_ * ao.

fclnoSi itsralia Er? i M b I n .

' Czaisietn słyszy się zdanie: „N. N.

nie jest. chrześcijan toiem, a ta k i uczci­

wy, szlachetny, uczynny". Podobne w y m ż e m a , osłabiają w iarę m ałodusz nych, nie rozum lejący eh, dlaczego m ożna mieć wiele c n ó t n atu ra ln y ch , choć się praw dziw ej w iary nie posia­

da. Odpowiedź na rozw iązanie tej tru ­ dności 'znajdziem y, jeśli się za sta n o ­ w im y mad pytaniem : m oralność n a tu ­ ralna. czy n a d n a tu ra ln a ?

M oralność n atu ra ln a.

W edle n auki cbilześeijańskiej m oże­

m y poznać P. Boga. dwojaką, drogą;

n atu ra ln ą i n ad n a tu raln ą. J a k z obra­

zów. rzeźb i in n y h dzieł poznajem y mistrza,, k tó r y je uczynił, ta k i z tego olbrzym iego dzieła, jakiem jest świialt, cały, poiznać m ożna Stw órcę i P an a.

C ała przyroda — to jak b y ■ księga,, z k tó rej każdy, n aw et najp ro stszy czło ­ w iek w y czy tać potrafi, jeśli nie jest uprzedzony i zepsuty, że je st Bóg, że P an B óg je st duchem nieskończenie doskonałym . T oteż św. P aw eł talk pi­

sał w liście do R zym ian (1, 20) :o tej praw dzie: „rzeczy jego niew idzialne U- j. przym ioty Boga) od stw orzenia śwkv ta. przez te rzeczy, k tó re są uczynione, zrozum iane, bywają, poznane: wieteizna też moc jego i bóstw o, tak . iż nie m o­

g ą być (poganie) w ym ów ieni", że, B o ­ g a nie mogli poznać. T ą drogą objaw ił się P.*B óg w szystkim ludziom, ta k , iż w ielu pośród pogran doszło do pozna­

n ia najw ażniejszych p raw d o Bogu.

choć z tirudem i bardzo powoli.

J a k do poznania Boga, dochodzili lu­

dzie t a k ą dtrogą n atu ra ln ą, naw et bez Objaw ienia Bożego, w znosząc dusze sw oje od stw orzonego świata, d o T e ­ go, k tó ry go stw orzył, ta k też podo­

bnie poznaw ali, co je st dolbre i złe, czyli porządek m oralny. K ażdy czło­

wiek bardzo łatw o sam dochodzi d|o tego pierwszego' i najogólniejszego p rzykazania1: „czyń dobrze, a unikaj złego" i je st przekonany, jeśli ty lk o w chodził: a Chór anielski przed obli-

Nr. 19.____ ________ KRAKOW SKA KRONIKA KOŚCIELNA.

(4)

Str. K R A K OW SKA KRONIKA KOŚCIELNA. Nr. 19.

przykazaniem stoi n ajw yższa Powaga..

która giO' pilnuje i przed k tó r ą je s t od­

pow iedzialny. Z tego przy k azan ia mo­

że człow iek przz dośw iadczenie i pou­

czenie dlojść i do innych praw d mo- ra ln fe h już bardziej szczegółow ych. I ta k n aw et najdziksze lu d y po zn ają sa­

me-, że człow iek wyżfezy jest, nitż zwie- rzęitia, że m a duszę, k tó rej powinno służyć ciało, ai nie n aodw rót; poznają obowiązki w obec innych ludzi i że wskiutek teg o krzyw da, oszustw o, za­

bicie niew innego, nieuszanow anie ro ­ dziców i t. p. są zbrodnią. T ak samo poznają obowiązki wobec Boga, że n a ­ leży Go czcić, choć w oddaw aniu tej czci nieraz bMdlzio błądzili.

T e w s z e lk ie p ra w d y stanow ią skairb m oralności n atu ra ln ej, k tó rą m o­

żn a poznać św iatłem czysitego rozumu.

Z te g o praw a n a tu ra ln e g o wynikła ta k ­ że obow iązek słuchania i ulegania Sip:i-;|wiediliwyrn praw om , w ydanym prze® praw ow itą w ałdzę, bo ludzie mu- szą żyć w społeczeństw ach, w p ań ­ stw ach. a g^zie je st spolecizeństtwo, tam m im być i w ładza, by by ł porzą­

dek i karność.

O tej m oralności n atu raln ej mówi św. Palweł. że poganie .,okazują dzieło zakonu napisane n a sercach swoich, g d y im sum ienie ich św iadectw o d'aje“

(list do R zym ian 2, 15). N a tym: n a tu ­ ralnym gruncie W yrastają przy dobrem w ychow aniu i p-raicy n ad sobą n a tu ra l­

n e cnoitly pogan: to też i w śród nich zna-idiujemy dużo p rz y k ła d ó w ludzi spraw ie dl i wytclh . mi łu ją c y eh. pfttfwtdlfj.

pośw ięcających sie za ojczyznę, w y­

pełniających w:'3irme obowiązki stanu.

T cóż w tom dziw nego, że z posiewu B ożego przez stw orzenie n 'e w y ra sta m imo u p ad k i i; złości ludzi sam kąlkioil.

lecz często tak że i pszenica?

Moralność nadnaturalna.

Jeśli rihcemy poznać z tego. co zdziałał jakiś człow iek na ziem ’, riego cnoty, jegoi.cały ch a rak ter, to badam y tio, co po nim zostało: jeśli ufundow ał n. p. za k ła d d la kalek;, to w nioskuje­

my. że m usiał być człow iekiem miło­

siernym ; jeśli dokonał wielu odkryć, sądzim y, że by ł m ądry. N ajlepiej je ­ d n a k poznalibyśm y jeg o osobę. jego w ew nętrzne usposobienie, gdyby* nam się udało odkryć jego w łasne listy 1 pam iętniki, w k tó ry ch opisuje, co m y­

ślał i czego chciał ta k . że ca ła jego szlachetna, dlusza, w szystkie ry sy pięk­

neg o c h a ra k te ru stan ęły b y p rzed nla- czemi oczyma.

Oto i Boga; m ożna poznać z Jeg o stiworzeń, z tego. co J e g o wszechm o­

cna rę k a w yprow adziła z nicoś'4, ais będzie to obraz niedokładny, szkle tylko: ja k b y w e mgle i zdaleka; poglą dam y, p a trz ą c przez stw orzenia, n a to go D ucha najd oskomalszego, przeczu­

w am y głębię tajem nie, ale do żadnej

z nich ani n a k ro k ’ zbliżyć się nie po­

trafim y. Lecz sięgnijm y do w łasnych słów Boga. w Objaw ieniu (t. j. w Piśm ie św., w tem , czego n as o B ogu uiczy K ościół św.), a odkryjem y m nóstw o o Bogu w iadom ości, do k tó ry c h na|wlet najm ądrzejsi kudteie n ig d y b y dojść nie mogli. D ow iem y się, że B óg jeist jeden, ale w trzech osobach, że n as odkupił przez m ękę i śm ierć Boga-Człowieka, że n as przeznaczył do szczęściai, k tó ­ re nam się ja k o stw orzeniom nie n a le ­ żało, że B óg cihce, byśm y przez łafiilw byli J e g o przyjbnanemi dziećmi i c ie ­ szyli się z Nim w niebie Jeg o własnem szczęściem, że B óg do te g o szczęścia już na: p o czątku w rhjju przśiznaiczył ludzkość całą, ale pierw si rodzice Rftira- oili je przez grzech pierw orodny dla siebie i d la Ufnego sw ego potom stw a:

o d tąd ty lk o przez przysw ojenie sobie ztasług Jezusa. C hrystusa, pnzez po k u ­ tę. przez w spółpracow anie z ła sk ą Bo­

żą można, dojść znowu do tego szczę­

ścia. P. Bóg w szystkich chce doprow a­

dzić do nieba, d lateg o powinni ludizn.e poznać drogę, tam prow adzącą, czyli uw ierzyć w to, co Bóg objaw ił, czego nas jmr.cz Kościół św. u -z y i w yk o n y ­ w ać J e g o śwl wolę. T a w ola objaw io­

n a przez S y n a Bożego, w skazu jąca nam , jalk m am y żyć, obejm uje tera z to w szystko, co nazyw am y m oralnością n a d n a tu raln ą. Nazywa- się flak, bo p ły ­ nie z O bjaw ienia Bożego, a nie zio św iatła rozum u ludzkiego, bo w ynosi człow ieka p o n ad to, ozem je st w .isto­

cie, czyli p onad jego w łasn ą naturę, czyni go podobnym Bogu, dzieckiem Boga, dziedzicem k ró le t-swa Bożego w niebie.

Stosunek moralności nadnaturalnej Jo naturalnej.

T en porządek nad przyrodzony, ta m oralność nadnait-uralna nie niszczy, nie usuw a m oralności n atu ra ln ej, bo jedna i druga, je s t diziełem Bogia.. T y l­

k o monailność naturalna- je s t niew y­

starczająca., niezupełna, bo Bóg pod­

niósł człow ieka <Jo sta n u n ad p rzy ro ­ dzonego i wymlaga. go od człow ieka bezw arunkow o. Bóg rifb m oże się za- dlowolić dobrocią n a tu ra ln ą człow ieka, sikoro z łaski Swej udzi^e, m u o całe niebo w yższej i dosflftmałszej; nie cihce, b y człow iek był słii%ą ty lk o , sk o ro miot- że i pow inien być także i dzieckiem

"Bożem. Przez to, że człow iek staje się chrześcijaninem , nie przestoje być człolwiekiem: naituralna m oralność je s t jak o b y dziczką, n a lctóriej zaszczepio­

no w yższą i doskonalszą latorośl 'nad­

przyrodzonej dobroci, k tó n P s d b ą cało drzewo' u szlachetnia i przerabia.

T o też m oralność chrześcijańska n adprzyrodzona bierze za sw oją tę mo­

ralność n atu ra ln ą, czysto laiidjzką, o w ięcej o kreśla ją pew nie i jasno., puzyj- miuje jej przykazania., aile nie poprze­

staje n a tem: idzie dalej;, cihce, by

człow iek m iał cn o ty wyższego., n ad ­ przyrodzonego porządku. Spraw iedli­

wość, szlachetność, miłość, ojczyzny i t. d. chrześcijanina będzie nie tylko

; 'notą człow ieka, ale nadto będzie ja ­ śnieć blaskiem nad n atu raln y m , jak i bije z cnoty, opartej n a łasce Bożej.

I ta k m oralność naturalna. już cihirze- ścijaninow i nie w y sta rc z a ; w niej wie­

le rzeczy zostaje niejasnych i niedo­

kład n y ch , n. p. ja k cżcić Boga w n a ­ leżny Mu .spisób, dlaczego należy ko-

’ dbać w szystkich ludzi i czynić im d o ­ brze; dalej rozum na.sz, n a tu ra ln y bar- dizo często błądzi i w tem , co może po­

znać, zw łaszcza, kied y id z e o tru d ­ niejsze praw d y ; łatw o dla się narnię- tnościom oszinkać i sprow adzić n a m a ­ nowce.

.T u przychodzi z pom ocą człow ieko­

wi łlaisika Boża: ja k słaibe dziecię bierze go za nękę i proiwiadzi. ośw iecając ro­

zum przez nieom ylne św iatło w iary i w zm acniając wolę. Ł aska Boża poze-*

topią, nasze cn o ty tuk. że ze zw y cza j­

nego niejak o m etalu staja., się złotem, 1-śnią-cem bogactw am i nie z tego św ia­

ta. C noty .chrześcijanina, nie tyliko, Ze są zdolne ró ść aż do heroizm u św ięto­

ści, ale o garniają sobą szerokie hory zionty; rodzą s:ę z łask i Bożej, prze­

chodzą tw ard ą próbę oczyszczenia n a ziemi, aż rozw iną się w e wieczne]

'chwale w szaitę godow ą, p rz y stra ja ją ­ cą dluszę w niepojęty dla nas sposób.

‘C noty n atu ra ln e z tego świata, w yra­

s ta ją ze słabej n a tu ry ludzkiej i z nią rasem są bardzo ograniczone, słabe, niepew ne, n e m ają w sobie -siły ży w otnej — łariki niewid;ziaflnei, któraiby je popędzała do rozwoju i dlawała im w artość wyższą. C noty natu raln e tak daleko sięgają, jak daleko sięga n a tu ­ ra- ludzika, nadprzyrodzone p.rzers:istają człow ieka siwloim ogrompm i godinością i sięgają aż życia sam ego Boga.. D la­

teg o zdarza się nieraz, że ludzie św ia­

towi, nie ży jąc y życiem łaski, nie m o­

g ą jak o ś zirozumiteć ehrześoiijainlaua/ z p rzek o n an ia j ze życia: dlaczego k o ­ c h a pokorę, posiliusizeństiwo, dilaiclzgio chętnie cirpi dliii Boga, dlaczego gotów wszystko- poświęcić d la cnoty; dla-

’ czego się umartwia- i chętnie prorwadzi tw arde, niew ygodne życie; cierpi aż do heroizm u, blaz szem rania, n aw et z radością, bo wie, że cierpienie nie za­

b ija i nie niszicizy tylko, ale może uszlachetnić i być wieilkiem szczę­

ściem; cnota n atu ra ln a, z tego św iata nie pojm ie tak ich rzeczy. Można dla cn o ty i B oga stracić m ajątek, życie, n aw et, a. cn o ta naturalna, z trudhością i bardzo rzadko to zrozumie; m ożna pokochać ta k największydhi wrogów , że im się będzie przebaczać. > ale je sz ­ cze odpłacać za złe tem w iększą m i­

łością; cnota, zachow a wobec w rogów zimną obojętność, jeśli nie pogaiiidę.

Cmoltla; n aturalna widzi niedaleko, c h o ­ dzi jalk człow iek z żaw iązanem i oczy-

(5)

Nr. 19. KRAKO W SKA KRONIKA KOŚCIELNA. _______________________ S tr. 5.

trudności, że źródłem w ystęp k u b y n aj­

mniej nie jest nędza, ale iriaczej obni- żerne się sum ienia, nieujarzm iona ża­

rn a i życia. w łaściw ego po śmierci dk>- birze nie widzi, nie wie, ja k orno w y­

g ląda, ja k się dio niego przygotow ać.

•Oto, ja k człow iek n a nizinie widzi do­

k o ła siebie pola i lągi, ale niedaleko horyzont jegt) ograniczony, jeśli je­

d n a k w yjdzie n a w ysoką górę i uzbroi oczy sw e lo rn etk ą, w n e t roztoczą się przed jego w zro k o m dalfcie w idnokrę­

gi, ta k i człow iek z cnotam i nateiaJ- nemi nie w iele zdiziała i nie wiele na- przód postąpi: n ato m iast '.cnoto cihinze- ścijańska o garnia szerokie horyzonty

Zsrrv.a, który toczy małżeństwa.

N iebezpieczeństw em wielkiem dla wałżeńsitlw, zarazą, k tó ra toczy ich.

w nętrze, je s t p ,r a k t y k a. o g r a n i ­ c z a n i a s z t u c z n i e - l i c z b y d z i e c i pi zez 11 iedopiusz'cz.anie do za­

w iązyw ania się życia, przez gaszenie zaw iązującego się życia w jego źródle.

W olelibyśm y, Umiłowani nasi, nie mówić o tem . bo i sm utek bęzmiierny, i wistyd i lęk, żebyśm y samem nazw a­

niem po im ieniu tego w ystępku nie zgorszyli nieśw iadom ych. Minio w szy­

stk o d o tk n ą ć ra n y tej m usim y, bo w ie­

my, ż e z i o nie je st u nas już tylko czem ś w yjątkow em , ale, że ja k ra k za puściło swoje za tru te korzenie także w .zdrowe jaszcze do n iedaw na war-

* stw y ludow e pod-w pływ em zw łaszcza zgorszeń, jakie dokoła siebie roztacza­

ła o sta tn ia wojna.

Zbrodnia przeciw Bogu.

Otóż p ra k ty k a ta je s t ciężką z. b r o - d n i ą p r z e c i w B o g u, bo udare - nmia głów ny cel m ałżeństw a, zaw arty w rozkazie: „Mnóżcie, się i napełniajcie ziem ię" i dnugi, d a n y przez św. Paw ła:

„M ałżeństw o niech we w szystkiem b ę ­ dzie uczciw e" *).

Zbrodnia przeciw Ojczyźnie.

P ra k ty k a ta; je s t z b r o d n i ą t a k - ż e p r z e c i w n a r o d o- wii, przeciw Ojczyźnie. N iek tó rzy przedstaw iciele n a u k społecznych i n iektórzy politycy są innego zdania, zalecają n a w e t to nadużycie ja k o konieczność życiow ą, w ynikłą z ciężkich stosunków gospo darczych. uniem ożliw iających, ja k mó­

wią, utrzym anie, w ychow anie większej ilości dzieci. Do ty ch błędnych głosów stosow ać m ożna słowa apostoła. .,'1 o nie jest m ądrość, k tó ra z góry idzie, ale ziemska., zm ysłowa, dj a bełska mą-

~ * j Żyd. 13, 31.

' zdobyć i w niej człowieka, uszczęśli­

wić.

B ądźm y szczęśliwi, że jesteśm y chrześcijanam i i żyjm y cnotam i odipo- wiladającemi wierze, b y i o nais m ogła n a tu ra ln a cn o ta powiedzieć, ja k n e- g d y ś o pierw szych dirześcijanjaich:

„patrzcie, ja k oni się m iłują, a m n ó ­ stw a w ierzących było serce-jedno i d u ­ sza je d n a 11. W pmzeciiwmym ratóe byli­

byśm y jeszcze jednym diowodem w ię­

cej n a to zjaw isko bardzo smiutne za­

w arte w łacińskiiem zdaniu: eorm ptio optimi pessim a — u padek moirailny ćlr.zoś ijanina najgorszy. ww.

drość, w y n alazek .szatana, inężobójcy od poozątku“ Urzędowe, sta ty sty czne zestaw ienia, poczynione w n ie ­ któ ry ch pań stw ach dowodzą ze w sk u ­ te k szilicznego staw iania przeszkód ptedincśei m ałżeńskiej, ilość coroczna urodzin je s t mniejsza, niż śmierci;

um niejszanie się z.a,ś s ta łe liczby dzieci je st powolnem sam obójstw em narodu.

Gdy zaś ta k jest, gdy sztuczne omi­

janie płodności w m ałżeństw ie jest zbrodnią psrzciw Bogu i zdradą swojej Ojczyzny ziemskiej, to ólbie władze, diuchotwn:'., i św iecka pow inny podać sobie ręce i w spierać się najusilniej a

• w ytrw ale w tępieniu tej zarazy m o­

ralnej.

Dostojeństwo ojcowstwa i macierzyń­

stwa.

K ościół czyni wiszystko, co w jego m ocy, b y pow strzym ać pochód, szerze­

nie się zła. Przypomina, i przypom inać będzie, że najw iększym zaszczytem , zasługą wobec B oga i ludzi je s t d o s to ­ jeństw o ojcow stw a i m acierzyństw a, że najśw iętszą pow innością m ałżonków m odlić się o dzieci, że, ab y utrzym ać, w yżywić liczniejszą dziatw ę, trzeb a tylko um niejszać stopę życia rodzin­

nego, trzeba nie mnożyć nierozum nycn zachcianek młodzieży, tnzeba ją w cią­

gać w w spółpracę n ad utrzym aniem dom u. nauczyć : d lat najw cześniej­

szych przestaw ania a a m ałem , dźw iga­

nia c< lu tn ie z dnia n a dz.eń krzy ża obowiązków, k ok-iół nie przestaje tylko n a dobrych radach. P asterze wasi rozum iem y dobrze, że w arunki życia dzisiaj są rzeczywiście tru d n iej­

sze, że rodzina m a cięższe niż daw niej troski,*zachody. A le ż a d n a bieda nie je s t ta k gniotąca., aiby zdeptanie praw a n atu ra ln eg o i bożego m ogła u spraw ie­

dliwić. K to m a oczy o tw arte n a to, co się dotkoła niego dzieje, stw ierdzi bez

**) J a k ó b 3, 15.

dza używ ania, tchórzostw o, ucieczka przed pośw ięceniem i ofiarą. W szak noiwia t a zbrodnia H erodow a wzięła! po­

czątek w łaśnie w stanach w yższych, bogatszych, a sta m tą d dopiero w darła się do stanów niższych1, ubogich. S tąd K ościół ściga surowem i k aram i m ał­

żonków , k tó rz y jak o ciężar odrzucają zaszczyt ojcoiwistwa. i m acierzyństw a, któinzy w y k o rzy stu ją prawa, m ałżeń­

skie, a u n ik ają wypełnienia, najw aż­

niejszego obow iązku m ałżeńskiego, k tó rzy czynią z m ałżeństw a jedynie igraszkę zmysłów. Małżonkom takim , jeśli trw a ją w nieposłuszeństw ie i nie chcą zaniechać nadużyć, K ościół acz z .bólem serea odm aw ia rozgrzeszenia.

I nie czyni K ościół .w tej spraw ie ża­

dnych ustępstw , bo m u nie wolno i nie usłucha nig d y zdradliw ej rady, że le­

piej poświęcić część religji. ety k i, alby uratow ać całość. Chcieć ratow ać ca­

łość przez pośw iecenie choćby jednego a rty k u łu wiatry; choćby jednego przy­

kazania: Nie zabijaj! —- znaczy wda-*

•śnie zatracić całość religji C hrystuso­

wej.

Państwo —• a liczne rodziny.

W ładza św iecka z:a swej stro n y w in­

na K ościołow i ułatw iać pracę jego apostolską, w ychow aw czą wedle zasad Ew?.ngelj.i, ;i» ponad to stw orzyć u s ta ­ w y, któroby surowem i karam i świe­

ckiemu o kładały w szystkich, co słowy, pismami zalecają w ystępek, a. przy tern roznoszą w dzień biały ś: odki do prze­

prow adzenia bezbożnej p ra k ty k i. P a ń ­ stw o pow inno też ułatwiirć utrzym anie uczciwych rodzin, m ających liczną dziatw ę.

Do państw , „ k tó re tego obow iązku zaniedbują — przypom inam y raz je ­ szcze —• odnosi się groźba, k tó rą Bóg przez u sta patójąreliy J a k o ba wypo­

wiedział przeciw R ubenow i i przeciw w szystkim m orderoom dzieci: R u b e - n i e, p i e r w o r o d n y m ó j . s i ł o m o j a i p o c z ą t e k b o l e ś c i m o- j e j.... o .di r z u c i ł e ś ż y c i e , w y l a ­ ł e ś j e j a k w o d ę : n i e b ę d z i e s z w i ę c e j r ó a ł *). Ń ietylko talkie p a ń ' stw o nie będzie więcej -osło wl potęgę, ale Władzię, panow anie n ad niem we­

zmą lu d y o lieznem potom stw ie.

(Ciąg dalszy nastąpi).

W ia do mość 0 relikwiach ś w . S t a n i s ł a w a Bp. SVfęcz,

Po zamordowaniu św. Stanisława Bis­

kupa na Skałce, z.włoki Jego spoczywały tam pnzez lat dziesięć, poozem je przenie­

siono do Katedry na ,Wawelu i pochowa-- ,no w tom miejscu, gdzie dziś jest kaplica

Wazów, t. j. owa czarna kaplica, która się wznosi tuż przy bocznem wejściu do

l':' ) K sięga R o d zaju , 49, 3. 4.

aż ku wieczności i m a w sobie siłę t§

w ieczność nie tylko zobaczyć, ale i

O m ałżeństw ie.

L i s t p a s t e r s k i B i s k s s p ó w p o l s k i c h . II.

Niebezpieczeństwa zagrażające małżeństwu.

(Gjąir dalszy).

Cytaty

Powiązane dokumenty

w czasach wojennych, lub gdy kościół się spali, albo czasem przy wielkich uroczystościach, gdzie odprawia się Msze św.. N a okrętach wolno Mszę świętą

Tak samo rzecz się ma z prawdziwą pobożnością: ona się oczywiście może objawiać także w słowach, a nawet powinna, ale na nich poprzestaw ać nie

nie, już nie dufamy tylko sobie, jak to poganie czynią, lecz upokorzyliśmy się przed Bogiem, k tóry wejrzał na nis- kość służebników swoich i wywyższył

Przez jednego przemówiła brutalna przemoc, której się zdaje, że wszelką nędzę i wszelkie nadzieje zgasi i usunie cięciem miecza, w dru­.. gim zaś odezwała

nym uwzględnia się przedewszystkiem słowa tekstu (by słuchacz słyszał je wyraźnie), a dopiero w dntgim rzędzie baczy się na piękną a skromną melo-

Grób będzie ii- brany w kaplicy przy rynku dębnickim.. W czasie sumy kw esta na

Przed modlitwą za uciśrmmych i o pomoc w publicznych potrzebach., śpóie- wa kapłan: Modlimy się, najmilsi, do Boga Ojca Wszechmogącego, by świat oczyścił ze

dal siię na pewien czas od grwatrn tego świata i oderwij się choćby na krótko od zwyczajnych trosk codziennych, weźmij udział w rekolekcjach, ozy w innych