• Nie Znaleziono Wyników

Nasz Przyjaciel : dodatek do "Głosu Wąbrzeskiego" 1925.04.11, R. 2, nr 15

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nasz Przyjaciel : dodatek do "Głosu Wąbrzeskiego" 1925.04.11, R. 2, nr 15"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Ewangelja

św. Marka, rozdział 16, wiersz 1— 7.

Onego czasu Marya Magdalena, Marya Ja kóbowa i Balome nakupiły wonnych olejków, aby przyszedłszy namazały Jezusa. A bar ­ dzo rano pierwszego dnia z Szabatów przyszły do grobu, gdy już weszło słońce i mówiły mię­

dzy sobą: kto nam odwali kamień ode drzwi gro ­ bowych! A przejrzawszy ©baczyły odwalony kamień, albowiem był bardzo wielki. A wsze­

dłszy w grób, ujrzały młodzieńca siedzącego po prawej stronie, ubranego w szatę białą i zdu

miały się, który im rzekł : Nie lękajcie się : Jezusa szukacie Nazareńskiego ukrzyżowanego.

Wstał, nie masz Go tu; oto miejsce, gdzie Go położono. Ale idźcie, powiedzcie uczniom Jego i Piotrowi, iż was uprzedza do Galilei. Tam Go oglądacie, jakom wam powiedział.

!□ □ □ !□ □ □ □ □ □ □ □ □ □ □ □ □ □ □ □ □ □ □ □ □ □ [□ □ □ Chrystus zmartwychwstań jest,

nam na przykład dan jest!

Zmartwychwstanie Pańskie jest rękojmią zmartwychwstania wszystkich ludzi w dzień ostatni. Lecz Apostoł wola: W prawdzie wszy- acy zmartwychwstaniemy, lecz nie wszyscy przemienieni będziemy. Jedni zmartwychwsta­

ną ku chwale, inni ku pohańbieniu.

Na podobieństwo Chrystusa Pana powstaną uwielbieni ku chwale tylko ci, którzy wedle nauki* i przykładu Pana Jezusa żyją, którym Pan Jezus jako najszczytniejszy pierwowzór przyświeca w życiu, którym Jezus jest przewo ­ dnikiem w życiu.

Chwalebne zmartwychwstanie nasze zale- żnem jest od nieuniknionego warunku, że za życia ziemskiego zmatwychwstaniemy duchowo.

Wedle jasnej i wyraźnej nauki apostolskiej trzeba umrzeć grzechom i nałogom, trzeba po­

grzebać starego człowieka, a trzeba jako nowe stworzenie powstać do nowego życia, trzeba wdziać na się Chrystusa, odrodzić się i odnowić w Chrystusie. Ciało Chrystusa Zmartwych­

wstałego było tern samem, które cierpiało i o- krutną śmierć poniosło, a w zmartwychwstaniu przemienione, opromienione chwałą — niezdol ­

ne do cierpień, uduchownione. Grzech parali­

żuje duszę, czyni ją ociężałą, wyrządza jej cier­

pienia, zadaje rany, wreszcie zadaje jej śmierć wieczną, a ciału i naszemu doczesnemu życiu również szkody wyrządza. Przez pokutę na­

leży wyzwolić duszę z kajdan grzechowych, ła­

ska uzdrowi duszę i ożywi, łaska uświęci i u- szlachetni duszę, a świętość duszy przelewać się będzie także na ciało. Święci ujarzmiali ciało przez ostre pokuty, by podbić je pod panowa ­ nie duszy, a uświęcona dusza znów oddziały*

wała na ciało tak, że mimo wyniszczenia ciało jednak miało dcść siły do spełniania podziwu godnych prac i czynów. Sprawdzało się w ży ­ ciu wielu Świętych dosłownie słowo P. Jezu- są : „nie samym tylko chlebem żyje człowiek, lecz słowem, które pochodzi z ust Bożych*, boć wielu Świętych żyli dłuższe czasy bez pokarmu ziemskiego, a odżywiali ciało i duszę li tylko pokarmem niebieskim w Komunji św., w czem dowód, że człowiek może też żyć bez pokarmu zwykłego, którego w szczęśliwej wieczności nikt potrzebować nie będzie, w czem dowód, że Ko- munja św. jest pewnym zadatkiem i rękojmią chwalebnego zmartwychwstania i życia wiecz­

nego.

Złóżmy do grobu starego człowieka, człowie­

ka grzechu, zbudźmy się przez szczerą pokutę do nowego życia, zasilajmy nowe życie przez modlitwę i dobre uczynki, wzmacniajmy przez częstą godną Komunję św., która jest nasieniem nieśmiertelności i chwały dla duszy i ciała.

Nauka

II Święto Wielk.

Panie, zostań z nami!

Wiara w dwóch uczniach była przyćmiona, nadzieja zachwiana, ale miłość trwała, o ta .mi ­ łość każę im myśleć i mówić tylko o P. J. Ta mi­

łość sprowadza P. Jezusa i pobudza Go, że daje im głęboką naukę i wykazuje niezbicie, że po­

trzeba było, aby Chrystus to wszystko wycier ­ piał. Poznają z nauki cały Boski plan odku­

pienia, wiara ich staje się silną, nadzieja znów

ożywia serca, miłość ku P. Jezusowi rozpala się,

radość i pociecha wstępują w dusze ich. Nie ­

wymowną wdzięczność żywią ku nieznajomemu

towarzyszowi, a objawiają takową w tern, że na ­

legając proszą Panie zostań z nami*, a mo-

(2)

— 5 8 —

ż e te ż b o ją s ię , b y m ro k z w ą tp ie n ia z n ó w n ie z a p a d l n a ic h d u s z e .

1 z o s ta je P a n J e z u s , a g d y G o u g a s z c z a ją P . J e z u s n o w y d a je im d o w ó d m iło ś c i — „ i p o ­ z n a li G o w ła m a n iu C h le b a " , k tó ry m i to s ło w y o z n a c z a N o w y T e s ta m e n t K o m u n ję ś w . — R a ­ d o ś n i w r a c a ją d o J e ro z o lim y , b y z p o z o s ta ły m i ta m p o d z ie lić s ię r a d o s n ą n o w in ą .

N a n a s z e d u s z e z a p a d a n :e ra z z m ro k , m a s ię k u w ie c z o ro w i w d u s z a c h n a s z y c h .

N a p a s tu ją n ie je d n y c h p o k u s y n ie d o w ia r­

s tw a , d u s z a z n ę k a n a i p rz e ra ż o n a — , a k tó ż ro z p ro s z y c ie m n o ś c i? T e n , k tó r y je s t Ś w ia tło ­ ś c ią ś w ia ta . W o ła j d o N ie g o : P a n ie , z o s ta ń z e m n ą , b o s ię m a k u w ie c z o ro w i i z m ro k z a p a d a !

P rz y c h o d z ą s m u tk i, u d rę k i, n ie s z c z ę ś c ia , lu b p rz e ś la d o w a n ia . D u s z a p r z y c iś n ię ta c ię ż a re m tr o s k d a re m n ie s z u k a w ś w ie c ie p o c ie c h y , n a ­ d z ie ja c h w ia ć s ię p o c z y n a , a c z a rn a ro z p a c z c h c e w d u s z ę s ię w k ra ś ć .

K tó ż p o c ie s z y , k tó ż u lż y , k tó ż p o d ź w ig n ie ? P a n ie , z o s ta ń z n a m i! b o T y je d e n m o ż e s z b u * rz e u ś m ie rz y ć , b a ls a m p o c ie c h y w la ć w z b o la ­ łą d u s z ę !

P a tr z y m y n a w ie lk i z a m ę t, w ś w ie c ie p a n u ­ ją c y , w id z im y , ż e n ie p rz y ja c ie le s p is k u ją p rz e ­ c iw n a m , w id z im y , ż e ta jn e p o tę g i ż y d o s tw a , m a s o n e rji i s o c ja liz m u p ie k ie ln e p rz e c iw n a m k n u ją p la n y , a p o w o ła n i n a s tró ż ó w z a n ie d b u ją o b ro n ę i p a k tu ją .

P a p ie , z o s ta ń z jia m i!

W id z im y , ż e z b y t w ie lu m a r n o tr a w n y c h d z ie c i p o rz u c iło B o g a i w s z y s tk o c o ś w ię te , a p o s z ło w s łu ż b ę w ro g ó w — i M a tk i O jc z y z n y s ię w y p ie r a ją — b o ją ta jn ie , lu b ja w n ie z d r a ­ d z a ją .

P a n ie , z o s ta ń z n a m i!

N ie z g o d a , z a w iś ć i n ie n a w iść k la s o w a z b ro i b ra ć p rz e c iw b ra c i, n ie s z c z ę d z i k r w i b r a tn ie j

— i g ro z ą d u s z e n a p e łn ia . P a n ie , z o s ta ń z n a m i!

Z b ro d n ie s ię m n o ż ą , o s z u s tw a i w y z y s k , m a - m o n iz m i z m y s ło w o ś ć n is z c z ą p o d s ta w y b y tu n a ro d o w e g o i c h rz e ś c ija ń s tw a , a to r u ją d ro g ę p a n o w a n iu c ie m n y c h ta jn y c h p o tę g . P a n ie , z o ­ s ta ń z n a m i, b o s ię m a k u w ie c z o ro w i c ie m n e ­ m u , g ro z ę z w ia s tu ją c e m u , b o ju ż z m ro k z a p a d a !

P a n ie , z o s ta ń z n a m i!

ommaoaoanmnaoaoananocraocxi

C h ry s tu s z m a rtw y c h w s ta ł!

P o d k rz y ż e m s ta ła lu d z k o ść w W ie lk i P ią ­ te k . Ż y c ie z g a s ło . Ś m ie rć z w y c ię ż y ła . U k r z y ­ ż o w a n y u m a r ł i p o g rz e b io n . W o w y m k r w a ­

wym d n iu s ło ń c e z a c h o d z ą c e o s ta tn ie p r o ­ m ie n ie rz u c iło n a g ró b o tw a r ty i z b liż a ją c y s ię d o n ie g o p o c h ó d p o g rz e b o w y . O k o ło te g o g r o ­ b u s k u p iła s ię u w a g a J e ro z o lim y ,^ R a d y N a j­

w y ż s z e j, rz y m s k ie g o n a m ie s tn ik a i ro z p ro s z o ­ n y c h u c z n ió w , u w a g a e a łe g o ś w ia ta . P r z e d b r a ­ m ą g ro b o w ą w s z y s tk o s to i p o d z n a k ie m z a p y ­ ta n ia . J e ż e li w ię z ie ń ś m ie rc i p o z o s ta n ie n a z a ­ w s z e w c ie m n e m z a m k n ię c iu , ś w ia t m o ż e s p o ­ k o jn ie p rz e jś ć m im o n ie g o , in a c z e j b y łb y o f ia r ą z w o d n ic z y c h n a u k i h a s e ł. J e ż e li z a ś C h ry s tu s w ię z y ś m ie rc i ro z e rw ie , k a m ie ń g ro b o w y o d r z u ­

c i i z m a rtw y c h p o w s ta n ie , w te d y c z y n je g o o - k a ż e s ię c z y n e m p o tę g i i w s z e c h m o c y B o ż e j, w te d y O a je s t z w y c ię z c ą , p a n e m ż y c ia i ś m ie r­

c i, g ło w ą p o c ią g a ją c ą z a s o b ą w s z y s tk ie .c z ło n k i.

Z m a rtw y c h w s ta ł C h r y s tu s !

K ie d y trz e c ie g o d n ia p o ś m ie rc i J e z u s a ś w it p o r a n n y w s c h o d z ił n a d s to le c z n e m m ia s te m , n ie ­ w ia s ty p o b o ż n e z n a la z ły g ró b p u s ty i u s ły s z a ­ ły ra d o s n ą w ie ś ć z u s t A n io ła : „ C h ry s tu s a s z u ­ k a c ie u k r z y ż o w a n e g o ! N ie m a s z g o tu . Z m a r­

tw y c h w s ta ł" . — W w ie c z e rn ik u z g ro m a d z e n i s ą a p o s to ło w ie . W ie ś ć o c u d z ie Z m a r tw y c h ­ w s ta n ia P a ń s k ie g o w z ru s z y ła ic h s e rc a d o g łę ­ b i. Im ię C h ry s tu s a je s t w m y ś li i n a u s ta c h w s z y s tk ic h . C h ry s tu s , n a k tó re g o ś m ie rć m ę c z e ń ­ s k ą n ie d a w n o p a trz y li, ż y je . C z y p rz y jd z ie d o n ic h f C h w ila o c z e k iw a n ia J e g o p rz y jś c ia z d a w a ­ ła im s ię w ie c z n o ś c ią . A O n p rz y s z e d ł!

Z ro z rz e w n ie n ie m w ie lk ie m c is n ą s ię d o u k o ­ c h a n e g o M is trz a , b y m u rę c e i n o g i u c a ło w a ć , p o w ita ć p o k ró tk ie j, a le b o le sn e j ro z łą c e , w y ­ z n a ć , ż e O n ic h P a n e m i B o g ie m .

P rz e z b lis k o d w a ty s ią c e la t g ro m a d z ą s ię lu d z ie i n a r o d y w o k o ło Z m a rtw y c h w s ta łe g o i p a tr z ą n a n ie g o z u w ie lb ie n ie m , z ś w ię ty m z a ­ p a łe m i m iło ś c ią . W ie rz ą n ie z ło m n ie , ż e ż y c ia c z ło w ie k a n ie k o ń c z y s ię ś m ie rc ią , a Z m a r tw y c h ­ w s ta n ie C h ry s tu s a je s t rę k o jm ią ic h z m a rtw y c h ­ w s ta n ia i c h w a ły w ie k u is te j. C h ry s tu s Z m a r­

tw y c h w s ta ły w s k a z u je k a ż d e m u ś w ia t n ie w i­

d z ia ln y , p o z a g ro b o w y , w ie c z n y , k tó re g o b r a m y o tw o rz ą s ię k ie d y ś p rz e d z ie m s k im p ie lg rz y m e m g d y A n io ł ś m ie rc i s ta n ie p rz y n im i ś w ia d k ie m b ę d z ie o s ta tn ie g o je g o tc h n ie n ia n a z ie m i.

Pieśń wielkanocna!

Zmartwychwstania cud się iści — W górę serca ! w górę czoła ! Rozdzielonych w nienawiści Niech zjednoczy wieść wesoła!

Z pieśnią pliszki i skowronka i z kogutów rannem pianiem,

Glos nas budzi, na kształt dzwonka:

Zmartwychwstaniem ! Zmartwychwstaniem ! Jakże lekkie są cierpienia,

Które znosi duch i ciało, \ Gdy je chwila jedna zmienia Na szczęśliwość wiecznotrwałą.

W progu śmierci jakże błogo Iść do żywych z pożegnaniem.

Gdy rzec sobie duchy mogą !

Zmartwychwstaniem ! Zmartwychwstaniem}!

Niechaj życie jak chce dręczy.

Przeciw gromom bądźmy skalą:

l nam błyśnie rąbek tęczy.

Gdy przebrniemy otchłań całą.

Wielkanocnej wierząc pieśni.

Cierpmy cicho i z poddaniem — Sen męczący, gdy się prześni.

Zmartwychwstaniem ! Zmartwychwstaniem!

Wiktor Gomulicki.

(3)

— 59 —

CZARNY RYCERZ

Opowiadanie historyczne z XI wieku

(15) p rzez

W A L E R E G O P R Z Y B O R O W S K IE G O G n iew ał się n a sieb ie, m ru czał i n arzek ał.

A le, że ław a b yła m ięk k a, że w y g o d n ie m ó g ł się o p rzeć, zasn ął w k ró tce sn em ciężk im . O p o w ia­

d ał p ó źn iej, że się n ig d y ta k d o b rze ja k w ted y n ie w y sp ał.

K ró l B o lesław , co g o ju ż w ted y Ś m iały m n azy w an o , b y ł w esó ł i n ajlep szej m y śli. P il ze zło cisteg o p u h aru zd ro w ie zw y cięzcó w n a tu rn ie­

ju , zd ro w ie k ró la w ęg iersk ieg o B eli i k n iazia k ijo w sk ieg o Iz a slaw a .;

— M y , m ó w ił p ó jd ziem y n ied łu g o n a R u ś, n a zlo ty K ijó w , k tó ry zd o b ęd ziem y m ieczem i n a tro n ie k n iazio w sk im o sad zim y n aszeg o b ra- 'ta i sp rzy m ierzeń ca, k sięcia Izaslaw a, k tó rem u n ieg o d n ie w y d a rł jeg o d ziedzictw o W szeslaw , k n iaź P o to ck i. A le m y zd rajco m p o k ażem y .

A n a to w stał k n iaź Izasław , m ały , ch u d y , o o czk ach n iesp o k o jnie latający ch czło w iek i ści­

sk a ł k ró la i w o ła ł:

— K ró lu B o lesław ie i k re w n ia k u n asz ser­

d eczn y ! W d zięczn i ci b ęd ziem y i ry c e rstw u tw o jem u , k tó re g o to w iśm y zło tem i sreb rem o- sy p ać. N iech źy je k ró l B o lesław !

I p o d n ió sł w ielk i, zło ty p u h a r i p ił z n ieg o , a p il ja k g ąb k a. W lał w siebie, ja k m ó w ił p o d ­ c z a sz y k ró lew sk i, W ło d k o z ro d u S trzem ień - czy k ó w , b eczk ę p rzed n ieg o w in a i p ó ł b eczk i stareg o w iśn iak u .

K ró l ścisk ał się z n im , a d o M ik o łaja z Ź em b o cin a m ó w ił :1

— C ieszę się M ik o łaju , że ży jesz i żeś w ró ­ cił. M ieliśm y cię tu za zab iteg o . P ó jd ziesz z n am i d o ziem ru sk ich , n a K ijó w , n a p o m o c n a­

szem u b ra tu i k rew n iak o w i k o ch anem u , k n ia­

zio w i Izasław o w i. T ak ich n am trz e b a ry cerzy , ja k ty , a św ia t b y śm y m o g li zaw o jo w ać.

P o u czcie p rzy szły sk o czk i i b aw io n o się w y ­ b o rn ie i śm ian o d o p ó źn ej n o cy .

„ T ak ie u czty , tu rn ieje , zab aw y trw a ły p rzez 4 rz y d n i, a czw arteg o M ik o łaj rzek i d o ź o n y :

D o ść teg o , trz eb a n am jech ać d o Ż em b o ci- ma. M u szę so b ie o d p o cząć p o ty lu straszny ch .p rzy g o d ach , jak ich d o zn ałem .

P a n i M ałg o rzata ch ętn ie się n a to zg o d ziła, L eszek ty lk o się k rzy w ił.

D zied zicu , m ó w ił, p o co m y m am y ta k p ręd ­ k o jech ać d o Ż em b o cin a ? alb o n am tu źle. Jeść je st d o sy ta , w in a i m io d y p rzed n ie, d o ro b o ty n ie m a n ic, czeg ó ż w ięcej ? D o b rze n am tu jak u P a n a B o g a za p iecem . Ja b y m tu całe ży cie sied ział i p asa p o p u szczał.

A le M ik o łaj n a to n ie zw ażał i k azał m u się -d o d ro g i g o to w ać, sam zaś p o szed ł d o k ró la, a-

b y się z n im p o żeg n ać.

— C zem u ż ta k w cześn ie o d jeżd żasz M ik o łaju ? ż a li ei tu źle n a W aw elu ?

f — N ie, ale trzeb a do sw eg o d zied zictw a, m iło ściw y p an ie, b o ć to p rzecie p rzez cały ro k n iew ieście ta m rz ą d y b y ły .

— N o je d ź ... jen o m i ta m k m ieci n ie g n ęb , d a n in a m i n ie u cisk aj, bo to n ie w o ln o i ja teg o ju ie ch cę. A p am iętaj g o to w ać się n a w o jn ę, n a

w y p raw ę n a K ijó w . Ja k w ici ro ześlę, żeb y ś się zaraz p rz y sta w ił d o K rak o w a i lu d u zb ro jn eg o n ieco ze so b ą p rzy p ro w ad ził.

M ik o łaj p rz y rz e k ł i p o ciąg n ął z żo n ą i słu źe- b n em i d o Ź em b o cin a. L eszek p rzez całą d ro g ę b y ł m ark o tn y i o p ry sk liw y i sp ał ciąg le n a k o ­ n iu , aż m u ro zm aite fig le p łatali in n i p ach o łcy . R az o d w ró cili m u k o n ia i u d erzy w szy g o p a rę ra z y b atem , zm u sili g o do p ó jścia n a p o w ró t, aż L eszek się o b u d ził i zaw ró cił, to zn ó w d o h eł­

m u p rzy w iązali m u lisi o g o n , lu b w o rek z g ro ­ ch em tak , że L eszek k iw ając się g ło śn y h a ła s ro b ił. G n iew ał się o to i m ó w ił :

N iech n o ja k tó reg o złap ię, to m u sp ra w ię tak ie b asy , że g o ro d zo n a m a tk a n ie p o zn a.

A le o czy w iście żad n eg o złap ać n ie m ó g ł, ale za to śm iech u b y ło co n iem iara.

T ak się śm iejąc, ż a rtu ją c d o jech an o d o 2 em - b o cin a. D w o rzec M ik o łajow y ^ ta ł n a m ałem w zg ó rzu , n ied alek o k o ścio ła.

Z b u d o w an y b y ł z b ali d ęb o w y ch , g o n tem k ry ty , o p atrzo n y w m ałe o k ien ka, m o cn em i o k ien ­ n icam i zam y k an e. W ch o d ziło się d o n ieg o p rzez g an ek z d aszk iem , n a d w ó ch słu p ach w sp arty m . O b ejście b y ło d u że, zaw ierało sto d o ­ łę, szo p ę, stajn ię, g o łęb n ik , o b o rę, k ilk a lip i k lo n ó w , a n a jed n y m * z n ich b o cian m iał sw a g n iazd o . W szy stk o to o to czo n e b y ło m o cn y m p ark an em z so sn o w y ch b ali, n a w ierzch u k tó re­

g o p o w b ijan e b y ły o stro zak o ń czo n e k o lce że­

lazn e. Je d y n a b ram a, b ard zo g ru b a i b ard zo m o cn a p ro w ad ziła do d w o ru . T u ż p rz y b ram ie b y ł w y so k i sp ich rz, w y g ląd ający , ja k w ieża, n a d ­ zw y czaj m o cn o zb u d o w an y z o g ro m n y ch b ali d ęb o w y ch , zao p atrzo n y w k ilk a w ąsk ich o k ien ­ n ic. D o teg o sp ich rza m o żn a się b y ło d o stać ty lk o p o d rab in ie i w razie n a p a d u b y ł o n n a j­

siln iejszy m p u n k tem o b ro n n y m w cały m d w o ­ rze.

D ru g im p u n k te m o b ro n n y m w e w si, o w ie­

le siln iejszy m Jod sp ich rza,! b y ł k o śció ł, a ra­

czej jeg o w ieża. Z b u d o w an a w k ształcie o k rą­

g łej b aszty z k am ien ia p o ln ego , zao p atrzo n a w w ąziu tk ie o k ien k a, b y ła n a o w e czasy p ra w ie n iezd o b y tą tw ierd zą. P o w iad ali lu d zie, ale n ie n ap ew n o , że m ięd zy n ią, a d w o rem je st p o d zie­

m n e p rzejście, tak , że g d y b y d w ó r n ie m ó g ł się b ro n ić, to d zied zice m ieli zaw sze p ew n e sch ro ­ n ien ie n a w ieży k o ścieln ej.

T ak im b y ł Ż em b o ein , w k tó ry m te ra z o siad ł M ik o łaj p o sw y ch ciężk ich p rzy g o d ach , jak ich d o zn ał n a W ęg rach . L eszek w y leg iw ał się!po ca­

ły ch d n iach n a sian ie i n ic n ie ro b ił ty lk o sp a ł i jad ł.

— C zem u się n ie w eźm iesz d o ja k ie j ro b o ty T p y ta li g o lu d zie.

ja ? d o ro b o ty ? a coź to o śle ja k iś n ie w iesz, że jam je st g ierm ek ry c e rsk i? C óż to ja n ie­

w o ln ik , ch ło p , czy co? A zresztąjfo d p o czy n ek m i się n ależy. Ż ali w y w iecie, co m ja z d zie­

d zicem d o zn ał w n iew o li w ęg iersk iej ? N ie ja­

d łem n ie ra z cały d zień , ta k ! cały d zień , a jeślim jad ł, to ch leb czarn y, czerstw y z p iep rzem . A le bo w y w iecie, co to je st p iep rz ? T o jen o n a W ęg rach m o żn a jeść. C o p raw d a; to m a ją p rze­

d n ie w in a, ale zaw sze to p si n aró d .

— A le jak źeście się d o stali d o n ie w o li!

p rzecie n asz d zied zic to ta k i w aleczny ry cerz*

(4)

— 60 —

sły sz ę w K ra k o w ie zm ó g ł jak ieg o ś W ęg rzy n a, k tó ry w szy stk ich b ił — p y ta n o L eszk a.

— H a ,

c ó ż

! ju żció d ziedzic je st b ard zo w a ­ leczn y i k rz e p k i, ale n a z d ra d ę i p o d stęp , n a j­

w aleczn iejszy ry c erz n ic n ie p o m o że. O p o w iem

wam, ja k to b y ło , żeb y ście w ied zieli, ile ja i d zie­

d zic w y cierp ieliśm y w o w ej n iew o li. S ch u d łem , p o w iad am w am , tak , że ty m o to p asem , k tó ry te raz zaled w ie zap in am , m o g łem się b y ł d w a ra ­ z y o k ręcić . T ak ! ta k 1 n ie w o la to stra sz n a rzec?, g ło d n o , ch ło d no i jeszcze b iją. ..

— B iją l

— A jak że.

— I cieb ie o b ili?

— A n o ... n ib y to ta k ... ale m n ie się o k ru - tn ie b ali W ę g rz y , bo to w ied zieli, że ze m n ą n ie ż a rty , ale in n y c h to b ili... ra z to m led w ie w stał

i m u siałem leżeć p rzez d w ie n ied ziele, żeb y się w y leczy ć.

ROZMAITOŚCI Legenda indyjska wyjaśniona, olbrzymi

meteor w Arizonie.

N a sk u tek p o d jęty c h b a d a ń w y jaśn io n o w ty c h d n ia c h p o w sta n ie sta re g o p o d a n ia in d y jsk ie ­

go. • In d ja n ie z o k o lic p ó łn o cnej A rizo n y u trz y ­ m y w a li o d n ie p a m ię tn y c h czasó w , że o n g iś z je­

ch ał n a p ło m ie n isty m w o zie ja k iś b ó g z n ieb io s i z n ik n ą ł w e w n ę trz u ziem i ra z e m z w o zem .

O tó ż w o w ej o k o licy zn ajd u je się p o m ięd zy sta c ja m i F la g staf i W isło w ciek aw e g eo lo g iczn e zjaw isk o , a m ian o w icie o lb rzy m ia szczelin a k ra ­ te ru , n azw an eg o K a n jo n e m D jab ła. S p ecjaln ą cech ą teg o k ra te ru je st to , że n :e m a o n n ic w sp ó ln eg o z w u lk an iczn em i fo rm acjam i, że w ięc p o w sta ł w sp o só b in n y , n iż p rzez w y b u ch w u l­

k a n u . U czen i p rzy p u szczali, że p o w stan ie sw e zaw d zięczał o n ek sp lo zji g azó w p o d ziem n y ch , a l­

b o też u p a d k o w i o lb rzy m ieg o m eteo ru .

W ó sm y m d z ie sią tk u u b ieg łeg o stu le c ia z n a­

lezio n o w k ra te rz e p ew n ą ilo ść b łyszczący ch k a­

w ałk ó w żelaza, k tó re ta m tejsi In d ja n ie u w a ż ali z a sre b ro . W ieść o o d k ry c iu ro z n io sła się sz y ­ b k o i n ie ja k i C ra ft n a b y ł p raw o k o p a n ia . W k ró ­ tk im czasie o św iad czy ł o n , że o d k ry ł w g łęb i ży ­ łę k ru szco w ą d łu g o ści trzech k im ., szero k o ści 40 m . i szu k ał n a b y w c y . N ie zn alazł g o w p raw d zie, z w ró c ili je d n a k n a k ra te r u w ag ę g eo lo g o w ie.

Ic h b a d a nia u sta liły , że isto tn ie o p ad ! w tem m iejscu o lb rzy m -m eteor, o czem św iad czy ły liczn e d ro b n e m e te o ry ty . W r. 1 9 0 9 z a ją ł się tem za­

g a d n ie n iem u czo n y d r. B a rrin g e r, k tó ry w sk a­

z a ł m iejsce, g d zie p raw d o p o d o b n ie m eteo r u g rzązł.

K o p a n o w ten czas d o g łęb o k o ści 2 0 0 m ., p rzy - czem zn alezio n o żelazo , zaw ierające n ik iel i żu ­ żle, w sk azu jące n ie w ą tp liw ie n a m eteo ry czn e p o ch o d zen ie k ru szcu . L ecz w ó w czas n ie n a tra­

fio n o jeszcze n a w łaściw ą m asę m eteo ry czn ą.

S p o ra je d n a k że zaw arto ść p la ty n y p o b u d ziła p o żąd liw o ść p rzed sięb io rczy ch lu d zi i ich w ie r­

c e n ia d o p ro w ad ziły d o n iesp od zianeg o w y n ik u ; w g łęb o ko ści 400 m . n a tra fio n o n a siln ie o k sy ­ d o w a n e żelazo m eteo ry czn e. N a p o d staw ie teg o tw ie rd ze n ia , a m ian o w icie p rz y u w zg lęd n ien iu , że m asa m e to m m a 9 m . g ru b o śc i o b liczo n o , że g łó w n a m a sa m eeo ru u d e rz y ła o p o w ierzch n ię

— T ak cię zb ili 1

— E j, co ty w ie sz! m n ie... k tó ż m ó w i, że m n ie ? M n ie się W ęg rzy b ali, ja k o g n ia, bo u m n ie n ie p rzelew k i trza sn ą ć ... N a to jestem g ierm ek , żeb y m n ie się b ali!

A le ja k ż e b y ło z d zied zicem ?

— A n o cóż, ja k b y ło . S tałem ci ja z k ró ­ lem i z d zied zicem n ied alek o B u d y , w ielk ieg o g ro d u w ęg iersk ieg o i k ró l jed n eg o w ieczo ru rz e k n ie d o d z ie d zic a: M ik o łaju , w eźn o p ięć­

d ziesięciu żo łn ierzy w łu sk o w y ch zb ro jach i o- b jed ź n a k ilk a m il d o k o ła o b ó z, b o g a d a ją lu ­ d zie, że W ę g rzy ch cą n a n a s n ap aść, ja k m y B u ­ d ę b ęd ziem b ra li. H m ! d zied zic k azał n am sia ­ d ać n a k o ń , a d o m n ie k ró l p rzy ch o d zi i g a d a J L eszk u ...

— T o cieb ie k ró l zn a t s (C iąg d alsz n a stą p i).

ziem i m n iej w ięcej p o d Ł ątem 45 sto p n i, id ąc o d p ó łn o cy. Z ja k ą to n a stąp iło silą w y n ik a to z fa k tu , że m eteo r z a ry ł się n a b lisk o p ó l k im - g łęb o k o w ziem ię. O b liczają, że w aży o n o k rą ­ g ło 1 m ilja rd to n u .

P o n iew aż g łęb o k o ść 4 0 0 m . n ie je st p rze­

szk o d ą n ie d o p izc zw y ciężen ia i z d u żem p ra w ­ d o p o d o b ień stw em m o żn a p rzy p u ścić, że p la ty n a rc zm ieszczon a je st w m asie ró w n o m iern ie u tw o ­ rzy ło się to w a rz y stw o a k c y jn e celem e k sp lo a ta­

cji m eteo ru . P ie rw sz y szy b p o w sta n ie w p o łu ­ d n io w ej części k ra teru . T y m sp o so b em ra z je­

szcze sta ro d a w n e p o d an ie o k azu je się n ie fa n ta­

zją, lecz o p o w iad an iem , o p a rte m n a rz e tz y w i­

stem zd arzen iu .

Aeroplany rozpędzają chmury.

U ży w ając elek try czn eg o p iask u , w y n alezio * n eg o p rzez p ro f. L . F ra n c is W a rre n a d w ó ch , lo tn ik ó w w o jsk o w y ch ro zp ęd ziło ch m u ry n a d p o ­ lem B o llin y .

M n iejsze o b ło k i zo stały ro zch w ian e z u p e łn ie w ięk sze zaś p o d a rte i p o d zielo ne tak , iż p ro m ie ­ n ie sło n eczn e p rz e d a rły się p rzez n ie.

A czk olw iek p o g o d a n ie sp rz y ja ła , w id zo w ie w y ra ź n ie w id zieli w y n ik i d o św iad czeń , d o k o n a­

n y c h p rzez p ilo tó w , k a p ita n a A . S . G alie i p o ­ ru c z n ik a W . E . M elv ille.

B y d o sięg n ąć g łó w n ą m asę c h m u r, p o d n ie­

śli się o n i n a w y so k o ść 13.900 stó p i o p asali k o ­ ło d o o k o ła w y sta ją ce j części c h m u ry , k tó ra n a­

stę p n ie zn ik ła zu p ełn ie z o czó w w id zó w .

W sądzie.

— C zy o sk a rż o n y m a co p o w ied zieć n a sw ą o b ro nę ?

N ic ta k ie g o , w ielm o żn a Izb o — ale ja te m u ; n ie w in ien , że k ra d n ę , b o ta k ie m o je p rz ez n a ­ czen ie.

O jciec u m a rł w k ry m in a le 2 la ta p rz e d m em u ro d zen iem , c h rz e stn a m a tk a p rz y n io sła m ię d o - c h rz tu w k ra d z io n y c h p ieluszk ach , a m a tk a b ę­

d ąc n a w y w o dzie, u k ra d ła d w ie św iece za o łta­

rzem . Ż eb y m ta k w k ry m in a le zg n ił, ja k n ie,

w id ziałem teg o . — C zy ż m am b y ć w y ro d n y m ,

sy n em ?

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jeśli tedy ofiarujesz dar twój do ołtarza, a tam wspomnisz, że brat twój ma nieco przeciw tobie, zostaw dar twój przed ołtarzem, a idź pierwej zjednać się z bratem twoim, a

[r]

Elektryczne fale zamieniają się tutaj dzięki wynalezionej przez Braida metodzie, znowu w promieniu światła, a przeszedłszy podobną zaopatrzoną w małe soczewki tarczę,

wych, a jeden z biesiadników odezwał się był w te słowa: „Błogosławiony, który będzie jadł chleb w Królestwie niebieskiem.® Ńa to od powiedział Pan Jezus powyższą

resów nie łączyli się z niedowiarkami-socjalista- mi, bo prawdę głosi przysłowie: z jakim prze- stajesz, takim się stajesz, bo nie wolno łączyć się ze złymi, Choćby

Z ust twoich niech słowo nie wyjdzie gromu, Wieczorem dziatkom twym praw bajeczki Lub daj naukę dobrą z przykładem, A przy kołysce śpiewaj piosneczki, ’. Pilnuj niech

Biegano, nawoływano się budzono, nawet krzyki się rozlegały:!. —

Martwiła się więc ogromnie, co jakiś czas, narażając się nawet na niebezpieczeństwo ze strony włóczących się nieustannie koło wieży niewolników, wychodziła na płaski