• Nie Znaleziono Wyników

Praca w szpitalu dziecięcym przy ulicy Staszica - Sylwia Warakomska-Grzycka - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Praca w szpitalu dziecięcym przy ulicy Staszica - Sylwia Warakomska-Grzycka - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

SYLWIA WARAKOMSKA-GRZYCKA

ur. Lublin; 1923

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, praca, Szpital Dziecięcy, pediatria, koklusz, Witold Klepacki, Antoni Gębala

Praca w Szpitalu Dziecięcym przy ulicy Staszica

Następna moja praca była już na pediatrii, właśnie w dzielnicy Dziesiąta. Również podeszłam do tego [z myślą przewodnią] obym nie zaszkodziła dziecku, bo pomóc na pewno nie pomogę. Wtedy w pracy było dziecko z kokluszem, którym się zaraziłam nie wiedząc o tym, niestety zaraziłam moje dzieci i dzieci mojej ciotecznej siostry.

Czterech chłopców przez całe pół roku kasłało na różne sposoby w nocy i w dzień. Ja koklusz przechodziłam w dzieciństwie, więc widocznie odporność moja wygasła.

Wymyśliłam pewien sposób na koklusz, ponieważ idąc na przykład przez Karkowskie Przedmieście kaszel mnie chwycił. Ludzie trochę na mnie patrzyli, dlaczego ja tak kaszlę. Wchodziłam do bramy jakiejkolwiek. i kucałam, i to widocznie miało działanie na przeponę, i likwidowało kaszel, wychodziłam bez kaszlu. Potem polecałam to nawet dzieciom: „Kucnij jak kaszlesz, kucnij sobie.”. Jak wiadomo przy kokluszu bardzo pomocna jest zmiana powietrza, ale energiczna zmiana nie taka, że z ulicy na ulicę czy z Lublina gdzieś na jakąś podmiejską wieś. Radziłam matkom, coś musi być atrakcyjnego, albo samolot albo zjazd do kopalni i to rzeczywiście pomagało. Potem udało mi się dostać do szpitala [przy] ulicy Staszica. Dyrektorem szpitala był profesor Witold Klepacki. Otrzymałam tam pół etatu, cztery godziny szpitalne, bo więcej możliwości zatrudnienia nie było. Wreszcie zaczęłam się uczyć prawdziwej pediatrii pod kierunkiem tegoż profesora Klepackiego, który był wspaniałym pediatrą i który nas uczył nawet swoim zachowaniem. Marzeniem moim było otrzymanie etatu całego, ale klinicznego. Etat szpitalny od klinicznego różnił się tym, że pracownicy szpitalni – lekarze pracowali od ósmej do piętnastej, kliniczni do czternastej. Kliniczni mieli sześć tygodni urlopu, szpitalni tylko cztery tygodnie. Bardzo mi zależało na tym klinicznym, bo on dawał możliwości jeszcze wyższe, ale dostałam go z pewnym trudem i dopiero wtedy, kiedy już profesor Klepacki nie żył. Nasz szpital podzielonego wtedy na dwie kliniki. [Dyrektorem] II Kliniki Pediatrycznej został profesor Antoni Gębala, który przyjechał do nas z Krakowa, był kompletnie inny niż profesor Klepacki, nie mogliśmy się do tego przyzwyczaić.

(2)

Data i miejsce nagrania 2012-08-12, Lublin

Rozmawiał/a Łukasz Kijek

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nie zawsze rolnikowi udało się oddać pełny kontyngent, bo chciał zostawić trochę ziarna czy mąki dla siebie, [niestety] był wtedy represjonowany.. Pensja moja wynosiła

Uczyliśmy się [tylko] przedmiotów handlowych, ponieważ okupant chciał z nas zrobić tylko takich podręcznych [pracowników], zatrudniając nas ewentualnie

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, okupacja niemiecka, matka, bracia, zakaz nauki, czas wolny, lokator, Zbigniew Tatrzański.. Okupacja niemiecka

Drugi raz mi się już nie udało, ponieważ zobaczył mnie kapo i... Udało się nam dowiedzieć, że cena ich wolności wynosi 8

Kiedy moja matka zobaczyła tyle osób, zawołała mnie: „Słuchaj, co, to jest?”, ja mówię: „To są moi goście.”, „To ich zaproś do domu, to zrobię jakąś herbatę.” a ja mówię:

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, Żydzi, ukrywanie Żydówki, żydowska koleżanka, stosunki polsko-żydowskie.. Ukrywanie

W czasie okupacji [zaczęłam finansowo] pomagać rodzinie, bo ojciec pracował, myśmy troje się uczyli, [a] matka zajmowała się domem.. Ojciec mi znalazł jakąś

Poza tym wówczas został pozostawiony sam sobie obóz koncentracyjny na Majdanku i mnóstwo więźniów szło przez naszą ulicę i przez nasz niemal dom prosząc o ubranie jakieś i