• Nie Znaleziono Wyników

Praca w przychodni pediatrycznej - Sylwia Warakomska-Grzycka - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Praca w przychodni pediatrycznej - Sylwia Warakomska-Grzycka - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

SYLWIA WARAKOMSKA-GRZYCKA

ur. Lublin; 1923

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, praca, przychodnia, pacjenci

Praca w przychodni pediatrycznej

[Przeszłam na emeryturę z] tym, że jeszcze pozwolono mi pracować w przychodni pediatrycznej dwie godziny dziennie. Była [to] ciekawa praca, bo zgłaszały się różne dzieci. Już każdy z nas umiał po pewnym czasie nawiązać kontakt z pacjentem widzianym po raz pierwszy, [ponieważ z] dzieckiem leżącym w szpitalu [było inaczej], mieliśmy wywiad, rozmowy z matką czy z ojcem, mieliśmy znacznie szerszy wgląd w życie tego dziecka. [Przyszedł pewnego razu] chłopiec chyba dziesięcio, jedenasto letni z otyłością. Zbadałam go i potem pytam: „Czy ty wiesz, kim będziesz w życiu?

Bo dopiero, prawda zacząłeś szkołę.” – „Nie, jeszcze nie wiem.” – „No wiesz to normalne, ale ja wiem, kim ty będziesz.” – „A skąd pani może wiedzieć?” – „Ty będziesz pracował w cyrku.” – „Ja? Co pani za bzdury opowiada.” – „Słuchaj na jednym krześle nie będziesz mógł siedzieć, bo się krzesło pod tobą zawali, więc będziesz siedział na trzech krzesłach, a widzowie w cyrku będą ze śmiechem bili ci brawo.”. Matka później powiedziała, że to troszkę poskutkowało, że on się przeraził.

Być może, bo ograniczenie diety dziecku, które ma ochotę jeść bez miary jest bardzo trudne. Może jeszcze jedna ciekawostka. Młoda matka i babcia przyszły z niemowlęciem dwumiesięcznym. [Dziecko] ma sucho, jest najedzone, a wciąż płacze w nocy i w dzień, jakby mu coś dolegało. Pomyślałam sobie czasem zapalenie ucha takie ukryte daje te objawy. Poprosiłam żeby poszła do laryngologa u nas. Poszła, wróciła i powiedziała, że uszy bez zmian. Wtedy, kiedy jej nie było pytam jej matkę czy ona pali papierosy. Matka mówi: „Tak, pali.”. Jak wróciła ja mówię: „Już wiem, co jest pani maleństwu.”. Ona taka zadowolona, że wreszcie będzie wiedziała. „Proszę mu dać popalić papierosa. To jest głód nikotyny.”. Wtedy ona do mnie w bardzo przykry sposób powiedziała, a matka jej wychodząca ostatnia mówi: „Widzi pani, jakie to głupie, młode.”. Jestem wrogiem nikotyny. Może to kogoś rozśmieszy, gdyby ktoś chciał mnie uśmiercić to bardzo łatwo. Małe pomieszczenie i pełno dymu papierosowego, a ja się po prostu uduszę. To będzie zbrodnia doskonała, bo nikt nie będzie mógł znaleźć śladu na sekcji.

(2)

Data i miejsce nagrania 2012-08-12, Lublin

Rozmawiał/a Łukasz Kijek

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nie zawsze rolnikowi udało się oddać pełny kontyngent, bo chciał zostawić trochę ziarna czy mąki dla siebie, [niestety] był wtedy represjonowany.. Pensja moja wynosiła

Uczyliśmy się [tylko] przedmiotów handlowych, ponieważ okupant chciał z nas zrobić tylko takich podręcznych [pracowników], zatrudniając nas ewentualnie

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, okupacja niemiecka, matka, bracia, zakaz nauki, czas wolny, lokator, Zbigniew Tatrzański.. Okupacja niemiecka

Drugi raz mi się już nie udało, ponieważ zobaczył mnie kapo i... Udało się nam dowiedzieć, że cena ich wolności wynosi 8

Kiedy moja matka zobaczyła tyle osób, zawołała mnie: „Słuchaj, co, to jest?”, ja mówię: „To są moi goście.”, „To ich zaproś do domu, to zrobię jakąś herbatę.” a ja mówię:

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, Żydzi, ukrywanie Żydówki, żydowska koleżanka, stosunki polsko-żydowskie.. Ukrywanie

W czasie okupacji [zaczęłam finansowo] pomagać rodzinie, bo ojciec pracował, myśmy troje się uczyli, [a] matka zajmowała się domem.. Ojciec mi znalazł jakąś

Poza tym wówczas został pozostawiony sam sobie obóz koncentracyjny na Majdanku i mnóstwo więźniów szło przez naszą ulicę i przez nasz niemal dom prosząc o ubranie jakieś i