• Nie Znaleziono Wyników

Marcinowa - Danuta Sontag - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Marcinowa - Danuta Sontag - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

DANUTA SONTAG

ur. 1928; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Lublin, ulica Kalinowszczyzna 8, dwudziestolecie

międzywojenne, pomoc domowa, życie codzienne, pranie, prasowanie, maglowanie

Marcinowa

Przychodziła [do nas] do pomocy Marcinowa. Kartofle kopała, w ogródku [pracowała], pranie robiła. A pranie jak wyglądało, to [dziś ludzie] sobie nawet nie wyobrażają. Nie było wody wodociągowej, tylko się ze studni brało wodę do prania, dwie olbrzymie balie. To była impreza na 3 dni, trwało takie pranie 3 dni. Kocioł olbrzymi na kuchni, w którym się bieliznę obowiązkowo gotowało. Marcinowa na tarze prała. Prania było mnóstwo. Dużo ludzi było. [W domu dziadków] na stałe mieszkała babcia, dziadek, ciotka Marynia i ciotka Irena. [Ich] brat wyprowadził się, kupił sobie kawalerkę przy ulicy Grottgera [w Lublinie].

Skąd ta Marcinowa brała siłę na to, nie wiem. Ja jeszcze przeżyłam taki okres, gdzie nie było pralek, gdzie nie było jednorazowych pieluch. Kiedy miałam małe dzieci, to było bardzo trudno wychowywać, bo nic nie można było dostać, ani bucika na te biedne malutkie nóżki, takie twarde buciki [były]. Teraz to przecież aż oczy raduje to, co jest dla małych dzieci. Tak piękne rzeczy, jak nie w tych wielkich domach, to w ciucharniach nawet można kupić dla dzieci, niejednokrotnie nowe. A wtedy, to ja nie wiem, jak ona [dawała radę]. W takiej ogromnej spódnicy marszczonej chodziła, fartuch miała i cały czas śpiewała. Potem tę bieliznę przecież musiała wynosić na strych, suszyć, maglować. Maglowało się na takiej maglownicy domowej. To ona to robiła. Potem prasowanie. Przecież to góry [prasowania], bieliznę pościelową się prasowało. Żelazka była na dusze, trzeba było zmieniać duszę, więc one nierówno prasowały. Jak gorącą się włożyło, to było za gorące, potem stygło, więc to była sztuka. Ona [to robiła] nie spiesząc się, pomału, podśpiewując sobie. Nie pamiętam, [co śpiewała], ale mruczała cały czas. Tym dawnym żelazkiem tam i z powrotem i śpiewając, a góra prasowanych rzeczy jej rosła, potem trochę do kufra, trochę do szafy. Ja się dziwiłam, bo ani nerwów, ani pośpiechu, wszystko wolniutko robiła, a robota do przodu szła. Życie [wtedy] było takie bardziej prymitywne, bo nie było tych

(2)

urządzeń wodociągowych, kanalizacyjnych.

Data i miejsce nagrania 2012-08-20, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ze strony ojca [Aleksandra Rosse] to nie pamiętam [dziadków], bo urodziłam się już po [ich] śmierci.. Bardzo wcześnie zmarli rodzice

Telefon już chyba na 2 lata przed wojną [mieli] założony, to już szczęście było, bo Henio się wtedy wyprowadził na [ulicę] Grottgera i do niego można było dzwonić..

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa Słowa kluczowe Lublin, rodzina, rodzina Rosse, dwudziestolecie.. międzywojenne, II

Nie był wielki, bo miał 3 pokoje, bardzo dużą kuchnię i 2 sienie, którymi się wychodziło do ganku, z ganku na zewnątrz.. Przed domem, z frontu, stały dwa kasztany i dwie ławki

[Domy Vettera to] może orientacyjny punkt, tam są takie dwa, jeden jest starszy, a ten okrągły jest młodszy, ale przed wojną oddany do użytku i tam były już mieszkania nowoczesne,

Czasami [robotnicy] zmieniali się, ale jak już ktoś złapał ten rytm [to zostawał], bo to tak było: naprzód mieszanie, potem wożenie gliny na stół, potem robienie formy i

Na wierzchu się kładło duży płat słoniny i to się zawieszało na fajerce i one się tam piekły, wychodziły takie, jak pomarańcze, koloru złotego. Oczywiście to

Obok tych szop był plac, gdzie robiło się cegły, żeby z placu było blisko ustawić je do szopy. Tych placy było też