• Nie Znaleziono Wyników

Rzeczywistość "realna" czy absurdalna? : Ethos rycerski plebejusza i Żyda w dramacie sowizdrzalskim

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rzeczywistość "realna" czy absurdalna? : Ethos rycerski plebejusza i Żyda w dramacie sowizdrzalskim"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Rzeczywistość "realna" czy

absurdalna? : Ethos rycerski

plebejusza i Żyda w dramacie

sowizdrzalskim

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 14, 15-25

2008

(2)

T t A W S Seria X IV 2008

Teresa Banaś

Rzeczywistość „realna” czy absurdalna?

Ethos rycerski plebejusza i Żyda w dramacie

sowizdrzalskim

Z

rekonstruow any przez M arię Ossow ską na podstaw ie średniow iecznych chansons degestes zestaw cech rycerskich oraz cnót obejm ow ał m iędzy innym i: dobre (czyli

szlachetne) urodzenie, urodę i m ęski w dzięk (co po w inno być podkreślone w ystaw ­ ną i bogatą zbroją), siłę fizyczną (niezbędną nie tylko do sprawnej walki z w rogiem , ale i do dźwigania ciężkiego ekw ipunku), pobożność, odwagę, m iłość do dam y sw e­ go serca, szlachetność w uczynkach, poczucie h o n o ru (czyli dbałość o godność w ła­ sną, zabieganie o sławę i dobre im ię). O dw aga i uro k osobisty pow inny być połączone z bogactw em i hojnością, co znam ionuje arystokratyczne urodzenie. W walce rycerza ogrom ną rolę ogrywa nie tylko zbroja, ale i koń — towarzysz podróży, z którym łączą żołnierza przyjacielskie więzy. Jak pisze M aria Ossowska:

Tak ja k szczególny stosunek m a rycerz do konia, tak szczególny stosunek łączy rycerza z jego zbroją, a zwłaszcza z jego m ieczem 1.

Klasowe braterstw o i bezw zględna w ierność zobow iązaniom podjętym w obec osób rów nych sobie nie kłóciły się w tym m odelu osobow ym z propagow aniem pom sty za każdą zniewagę, uczynioną sobie czy krew nym . Rycerza cechuje zatem pogarda dla prawa i tendencja do w ym ierzania sprawiedliwości na własną rękę. Jed n ak w bitwie za­ wsze okazuje o n szacunek przeciw nikow i, stosuje zasady fair play, je st d u m n y ze swego statusu i kocha w spółzaw odnictw o. Stale zabiega o pierw szeństw o i chwałę. M ało tego:

(3)

dla zdobycia prestiżu, sławy i podziw u u innych lubi utru dn iać sobie zadania. C za­ sem stawia sobie wym agania wygórow ane, którym tru d n o sprostać, a czyni to naw et kosztem narażania siebie i swych towarzyszy na utratę zdrow ia czy życia. Poniew aż m a św iadom ość faktu, że przynależy do elity żyjącej z w ojow ania, bez żenady wzbogaca się na w ojnie, bierze liczne łupy po udanej bitw ie z w rogiem , ale tylko z w rogiem . Bo na bezbronnych i chorych się nie napada. W ręcz przeciw nie, nie w olno rycerzowi bezkarnie pozbawiać nikogo jeg o własności; p ow inien o n bronić kościoła, opiekować się ludnością, a zwłaszcza słabymi i bezbronnym i2.

W dawnej, sarmackiej Polsce, opisany przez M arię Ossow ską ideał średniow ieczny był z pew nością znany, ale w XVI i XVII stuleciu łączył się on z ideałami walecznych herosów greckich i rzym skich. Bardziej ceniono bow iem surow e rzym skie cnoty rycer­ skie aniżeli bogaty ekw ipunek bojow y zachodnioeuropejskiego wzorca, uosobionego w postaci legendarnego Rolanda. Przejm ow anie przez szesnasto- i siedem nastow iecz­ ną szlachtę polską sarmackiej ideologii odzw ierciedliło się, ja k pow szechnie w iadom o, nie tylko w stylu bycia, ale i w kreow aniu pew nych m odeli życia oraz postępow ania, w tym — specyficznego w zorca rycerskości, który — oparty tak na grecko-rzym skiej tradycji heroicznych czynów, ja k i na m odelach średniow iecznych — w praktyce w o ­ jen n ej XVII w ieku niewiele je d n a k miał w spólnego z ideałem.

W twórczości poetów, zwłaszcza „sarm ackich”, w licznych m ow ach sejm owych, kazaniach i publicystyce (m iędzy innym i Piotra Skargi i Szym ona Starowolskiego) pojawiał się m otyw kultu przeszłości, a w szczególności — apoteoza przodków, któ ­ rzy m ęstw o łączyli ze skrom nością, prostym odzieniem i cierpliwością w znoszeniu tru d ó w w ojennego rzem iosła3. Sporo utw oró w okolicznościow ych sławiło do kona­ nia ów czesnych żołnierzy — Zam oyskiego, H ołubka, Strusia, postaci w zorcow ych, hołdujących — w edług szlacheckich apologetów — daw nym heroicznym tradycjom i cn o to m przodków. Jed n ak w ojenna rzeczywistość zwłaszcza X V II-w iecznej Rzeczy­ pospolitej szlacheckiej w ym uszała niejednokrotnie inne, zgoła nieheroiczne zacho­ w ania polskiego rycerstwa, złożonego głównie z przedstawicieli stanu szlacheckiego. O ddziały „konfederatów ” dawnej Rzeczypospolitej — często słabo opłacane i głodne — napadały na wsie i miasta, a pod pozorem należnej im kontrybucji (tzw. stacji) — rabowały i niszczyły — naw et ubogie — dom ostw a chłopskie, nierzadko pozbawiając ludność środków do życia.

Fakt ten podjęła w swej twórczości i uw ypukliła literatura sowizdrzalska, szczegól­ nie ta z przełom u XVI i XVII stulecia. Z arów no w satyrach polskich sowizdrzałów, ja k

2 Z ob. ibidem, s. 70-99.

3 Z ob. Sz. Starowolski, Prany rycerz, K raków 1858, s. 2 7-27. Por. S. G rzeszczuk, Błazeńskie zwierciadło.

(4)

Rzeczywistość „realna” czy absurdalna? E thos rycerski plebejusza i Ż yda w dram acie... 17

i w ich dram acie pojawiają się „antyw zorce” rycerskości4, a kreow any w tekstach „świat na opak” bezlitośnie wyszydza i obnaża iluzję m itó w szlacheckich. N ajw ięcej uwagi tem u zagadnieniu poświęcił Stanisław G rzeszczuk, opracow ując m iędzy innym i cykl o „staropolskim Szw ejku” — A lbertusie i ujm ując tw órczość naszych rodzim ych sowi- zd rzałów jako atakującą niepraw ości feudalne5. Samo pojaw ienie się bohatera literac­ kiego A lbertusa — po raz pierw szy w 1590 roku w utw orze Wyprawa plebańska (potem w szeregu innych tekstów dram atycznych) — było, przypom nijm y, odzew em literatów rybałtowskich na uchw ały zjazdu łęczyckiego (odbył się o n 20 w rześnia 1589 roku), które podjęto w zw iązku z najazdem tatarskim i groźbą w ojny z Turcją. Postanow ie­ nia zjazdu, podpisane przez w ybitne autorytety kościelne, ja k prym as Stanisław K arn- kowski i biskup poznański Łukasz Kościelecki, zobowiązywały także i duchow nych z różnych okręgów Rzeczypospolitej, księży, opatów, proboszczów, m niszki — do w y­ praw ienia na w ojnę „jednego dobrze ubranego, zbrojnego jezd nego z każdych dziesię­ ciu w łók posiadanych m ajętności”6. G łów ny bohater Wojny plebańskiej,

żołnierz — oferm a [...] karykaturalnym u biorem i w yglądem , opacznym i pojęciami i nieznajom ością rzeczy w rów nym stopniu ja k jeg o chlebo­ dawca kom prom ituje ideę w ypraw iania żołnierzy na w ojnę przez d u ­ chow nych, niećw iczonych [...] w sprawach w ojskow ych7.

O m aw iając ko ntrm odel rycerza, G rzeszczuk skupił się na funkcji społecznej so­ wizdrzalskiej satyry i groteski, podkreślając „walczącą” rolę tw órczości rybałtów. Ba­ dacz dostrzegł „paradoksy wyprawy plebańskiej” — które wynikają, w edług niego, z faktu, że „logika codzienności została zb u rzona”, a błazen ujaw nił sprzeczności tego, co w m entalności pow szechnej było autorytatyw ne i n iew zruszone8. A utor Błazeńskie-

go zwierciadła uznał ponadto Wyprawę plebańską za pierw szy w naszej literaturze utw ór

groteskowy, w którym ujawnia się „poetyka urealnionego ab su rd u ”9.

Z an im ustosunkuję się do tych stw ierdzeń i term inologii, przypom nę, iż w do ­ tychczasowych badaniach, którym sprzyjał, ja k się wydaje, okres tu ż po zakończeniu II w ojny światowej — charakteryzow ano pisarzy sowizdrzalskich głów nie jako b u n ­ tow ników przeciw ko porządkow i feudalnem u. A przecież skądinąd w iadom o, że ich spuścizna literacka wyraża sporo praw dy o ludzkiej osobowości, czasem skom plikow a­

4 Z ob. S. G rzeszczuk, Błazeńskie zwierciadło..., op. cit., s. 299-301.

5 Z ob. S. G rzeszczuk, Nobilitacja Albertusa. Z pogranicza historii i folkloru, W rocław 1971; idem , Błazeńskie

zwierciadło..., op. cit., s. 15, 25-38, 289-301.

6 Przyp. do: Wyprawa plebańska, w: Antologia literatury sowizdrzalskiej X V I i X V I I wieku, opr. S. G rzesz­ czuk, W rocław 1985, s. 4—5.

7 S. G rzeszczuk, Błazeńskie zivierciadło..., op. cit., s. 290. 8 Zob. ibidem, s. 228-232, 290-298 i nast.

(5)

nej i irracjonalnej, o ludzkich błędach i ułom nościach, co je st znam ienne dla każdego człowieka, niezależnie od pochodzenia czy stanu społecznego.

P ropon uję zatem dostrzec — dwa w ym iary sowizdrzalskiej zarów no satyry, jak i groteski: pierw szy (szeroko opracow any przez Stanisława G rzeszczuka), mający swój oddźw ięk społeczny i polityczny, a zatem godzący w szlachecki m odel państw a — i d ru ­ gi wym iar, psychologiczny, odnoszący się do ludzkich działań i zam ierzeń, odkryw a­ jący wstydliw e czasem tajniki ludzkiej natury, która nie m a w zględu na przynależność

stanową, narodow ościow ą czy rasową.

K oncentrując się na dru g im aspekcie wskazanego zagadnienia (wym iarze psycholo­ gicznym rybałtowskich przedstaw ień), spróbuję wykazać na przykładzie analizy u tw o ­ rów dram atycznych (głównie Wyprawy plebańskiej i Wyprawy żydowskiej na wojnę), jaką funkcję spełnia groteskow e ujęcie kreacji plebejusza-żołnierza oraz Z y da-żołnierza w tych tekstach. Jakiego typu je s t to groteska? C zy m ożna m ów ić o jakiejś całościo­ wej wizji „groteskowego świata przedstaw ionego” w e wskazanych utw orach, czy tylko 0 elem entach (osobach, sytuacjach groteskow ych) w topionych w kontekst u tw o ró w satyryczno-dydaktycznych? Z astanow ić się też w arto nad relacją pom iędzy elem enta­ m i „realizm u” a groteski w e w skazanych tekstach. Jako dopełnienie Wyprawy plebańskiej potraktuję inne utw ory z cyklu „A lbertusów ” (Albertus z wojny oraz Komedię rybałtowską

noivą), do których będę odwoływać się, poniew aż w ystępuje tam ten sam co w Wypra­ wie plebańskiej, interesujący bohater: plebejski rycerz.

W przeciw ieństw ie do W y p r a w y p leb a ń skiej anonim ow a W yp ra w a ż y d o w s k a na w o jn ę 10 (pierw odruk z 1606 roku) nie m a genezy politycznej, nie je s t też dram atem w ścisłym tego słowa rozum ieniu, gdyż dialogi przeplatają się tu z epicką narracją. U tw ó r p rz ed ­ stawia lichwiarzy i handlarzy w yznania m ojżeszowego, którzy chcą zm ienić profesję 1 wyruszyć na w ojnę. W jak im celu? Jak mówią:

Aby stąd sława nasza urosła, Jako pierwej nad insze narody [...] Aby nas ludzie tak nie hańbili,

Chrześcijanie więcej nie szy d z ili...11.

Żydzi wybierają spośród siebie hetm ana, M orduchaja — w ędrow nego handlarza kóz, zaciągają finansow e pożyczki na k upn o prow iantu żyw nościowego i drogiego wojskow ego rynsztunku, a następnie wyruszają na w ojnę. C ele mają wzniosłe: chcą wybawić w ięźniów koronnych z rąk tatarskich, przysłużyć się królowi, popraw ić swój w izerunek w oczach społeczeństw a polskiego. Pragną więc dokonać tego, co w p o ­

10 Z ob. Wyprawa żydowska na wojnę, w: Polska komedia rybałtowska, opr. K. Badecki, Lw ów 1931, s. 127— 136.

(6)

R zeczyw istość „realna” czy absurdalna? E thos rycerski plebejusza i Ż yda w dram acie... 19

w szechnej świadom ości i w prawie państw ow ym określone zostało jak o obow iązek szlacheckiego stanu — grupy rządzącej państw em . Niestety, Ż ydzi ju ż na początku swej wyprawy w ojennej zostają napadnięci przez zwykłych bandytów i złodziei, którzy grom ią w yznaw ców Starego Z akonu, kradną im w ojenne zaopatrzenie i drogi rynsztu­ nek. N iedoszli obrońcy Rzeczypospolitej wracają poobijani do Krakowa, w itani przez płaczące żony i zgnębieni świadomością, że zaciągniętych na w ypraw ę długów nie będą w stanie w krótkim czasie spłacić. Ju ż Karol E streicher zw rócił uwagę na fakt, że utw ó r ten „stał się podstaw ą do rozwinięcia m otyw u w ojny żydowskiej w literaturze lu d o ­ w ej”, przepisywano go bow iem i drukow ano w iele razy, naw et w w ieku XIX. Istnieją też jego przeróbki w literaturze ruskiej12.

Przyjrzyjm y się zrazu rycerskiem u „statusow i” plebejusza i Ż yda w e wskazanych utw orach. O bydw aj bohaterow ie literaccy — zarów no plebejski rycerz A lbertus, ja k i hetm an M orduchaj — mają nienajgorszą zew nętrzną posturę, bo akceptowaną przez osoby z najbliższego otoczenia (Pleban w skazuje na m łodość i słuszny w zrost Alberta, Żydzi natom iast na brodę M orduchaja, która go upiększa i upodabnia do w izeru n ­ ku hetm ańskich głów), spełniają zatem, w edłu g swych w yborców (tak należy chyba określić Plebana i żydowskie zgrom adzenie, bo to oni „pasują” te postaci na rycerzy) — pierwszy w aru n ek idealnego rycerza, jak im je s t piękno zew nętrzne. Obydwaj mają — zgoła je d n a k odm ienne — żołnierskie rynsztunki i ekw ipunki żyw nościowe. Ż yd — ja k na praw dziw ego handlarza i arystokratycznego wojaka przystało — zaopatrzony je st w najlepszy towar; kantor — obdarow any przez Plebana — m iast rączego rum aka posiada leciwą, kulawą szkapę, kij zamiast kopii i zardzewiałe żelastwo zamiast zbroi. Szaty Alberta, zamiast lśnić czystością i blaskiem drogich kam ieni, odstraszają brzydotą ociekającego z nich błota (plebański w ojak utknął pod B ochnią w bajorze z biotem , skąd wydostał się jedynie dzięki pom ocy dobrych ludzi). Posiadanie starej zbroi je st jed n ak w dram acie logicznie uzasadnione przez Plebana: przy kupow aniu rynsztunku ksiądz aluzyjnie odnosi się do rycerskiej pochw ały starodawności i splendoru p rzod ­ ków, którzy trudy w ojenne znosili cierpliwie. Skrom ne w yposażenie kantora m ożna też potraktow ać jako swoisty wyraz „fantazji” rycerskiej, chęci uczynienia sobie zadania trudniejszym dla osiągnięcia splendoru. C zytelnika utw oru, a w idza d ram atu przerazić m oże jed n ak ju ż sam o uzm ysłow ienie sobie, ja k bardzo narażony na zgubę i śm ierć w boju m oże być tak wyposażony żołnierz.

Takiej obawy nie m a w wypadku wyglądu wojaka żydowskiego. Tu je d n a k dyso­ nans zaznaczony został przez sowizdrzalskiego tw órcę nie w wyglądzie zew nętrznym (karykaturalnym odstępstwie od obrazu „m odelow ego” — j ak to m a miejsce w Wy­

prawie plebańskiej). W idza dram atu, a czytelnika Wyprawy żydowskiej. .., poraża bardziej

konfrontacja analogicznej — ja k we w zorcu idealnym — postury zew nętrznej z cecha­

(7)

m i osobow ym i (cnotam i) rycerskim i i wynikająca z tejże konfrontacji dysharm onia. Z arów no plebejusz, jak i Ż yd s a m i pragną tułaczki po świecie i w ojow ania (nikt ich przecież do tego nie zmusza). M arzą (zwłaszcza Żydzi) o elitarności stanu rycerskie­ go, zachwyca ich ubieganie się o pierw szeństw o i chwałę (spadek po ethosie rycerzy H om era). Wydaje się, że spośród elitarnych cnót R olandow ych Ż yd i kantor preferują przym ioty nieco odm ienne. Ż yda interesuje przede w szystkim żołnierski h o n o r , p o ­ jęty jako dobre im ię i poczucie godności własnej (przedstaw ieni w utw orze wyznawcy

Tory nie chcą być narodem pogardzanym , pragną zdobyć podziw i uznanie u Sarm a­ tów). A lberta z kolei pociąga ciekawość świata błędnego rycerza i szukanie przygód: pragnie odmiany, gdyż sprzykrzyły m u się z pew nością kościelne nu ty i plebański za­ piecek. Z arów no Żydzi, ja k i plebański podopieczny pragną je d n a k — nade wszystko — wzbogacić się na wojnie: w szak ju ż elitarność rycerzy H o m ero w y ch związana była z faktem , że żyli oni z wojowania. Opow iadający Plebanow i o swych przygodach Al­ bertus przyznaje się, że zdobywał różne przedm ioty, będąc na żołnierskiej służbie, ale łupił słabszych od siebie — w myśl zasady: „Więtsza ryba m niejszą zje”13. O pacznie rozum ie on kodeks rycerski, co zresztą ze zgrozą dostrzega sam Pleban. Jed n ak p rze­ bywając pośród sarmackich „konfederatów ”, A lbertus pojął to, czego nie dopuszcza Pleban: w kodeksie tym dokonała się n iechlubna ewolucja; dawniej nie w olno było, a teraz — ow szem — m ożna grabić słabszych od siebie i bezbronnych: „Taki ci dziś świat”14 — kw ituje naganę Plebana dośw iadczony po w ypraw ie Albertus.

Świadomi owej zm iany w żołnierskim kodeksie są także Żydzi — bohaterow ie Wy­

prawy żydowskiej. W iększe bow iem od chęci zdobycia sławy i osw obodzenia w ięźniów

z tatarskiej niewoli je st pragnienie odebrania należnej w ojsku kontrybucji („stacji”) od ludności cywilnej:

[...] by nam tam i stacyją dali. [...]

N iec h się każą dla nas składać chłopom . Baranów, kóz co najwięcej dano [... ] N iec h dadzą kur, kapłonów i gęsi, M uszą to wszystko dać w księżej w s i.. . b .

Starozakonni chcą wykorzystać „now e” obyczaje rycerskie, w których okradanie biednej ludności stało się norm ą. Satyra sowizdrzalska godzi zatem w dwie strony: zarów no w żydowską pazerność, ja k i w antyrycerską postawę „panów konfederatów ”. Przym ierzanie się do cnót rycerskich, próba sprostania w yznaczanym przez te cnoty

13 Albertus z wojny, w: Antologia literatury sowizdrzalskiej..., op. cit., s. 83. 14 Ibidem.

(8)

R zeczyw istość „realna” czy absurdalna? E thos rycerski plebejusza i Ż yda w dram acie... 21

zadaniom skończyła się dla Ż ydów zgubą: nie byli w stanie popisać się odwagą, stchó­ rzyli, dając się pobić oraz okraść zw ykłym przydrożnym złodziejom . R ycerz-Ż yd je st typem sm utnego błazna, który w końcu przyznać się m usi do własnej słabości i nie­ m ożności zm iany świata16. B ogatem u kostium ow i zew nętrzn em u Ż yda nie odpow iada — pow tórzm y — katalog rycerskich cnót, których nie je s t on w stanie przyjąć jako swoje własne, bo jeg o „przyrodzona” natura je st inna: a je d n a k pod ko stiu m em odnaj­ dujem y niem ożliw e do zrealizowania pragnienia żywych ludzi, popychające ich do ir­ racjonalnych działań, zakończonych klęską. W gruncie rzeczy bow iem bohaterow ie literaccy Wyprawy żydowskiej. .., jako zm yślone postaci tragikom iczne, godni są w spół­ czucia. Szczególnie w izerunek pobitych i okradzionych p o to m kó w daw nego „narodu w ybranego” uzmysławia, że są to istoty skazane na pogardę, w ygnanie i cierpienie.

A ja k zakończyła się A lbertusow a „przym iarka” do znanego ethosu? Z pew nością plebański w ybraniec na rycerza nie je s t typem literackiego sm u tneg o clowna. Wręcz przeciwnie: m im o że jego sytuacja „wyjściowa” była niem al beznadziejna — bo za­ rów no brak przygotow ania bojowego, ja k i fatalne uzbrojenie w różyć m u m ogły pew ­ ną śm ierć na w ojnie — to je d n a k dzięki życiowej zaradności, sprytow i i cw aniactwu wyszedł z opresji cało, a naw et zyskał co nieco na niefortunnej wyprawie. „Poczciwa” w yobraźnia plebejusza nie m oże się bow iem pogodzić z zagrażającym niebezpieczeń­ stw em , stosuje więc Albert strategię życiową, charakterystyczną dla rabelaisowskich bohaterów i postaci z rom ansów błazeńskich17. C hce żyć pełnią życia, unikać niebez­ pieczeństw i przetrw ać za wszelką cenę. Kiedy w ojsko wypoczywa „na leży”, Albertus znajduje się w oddziałach zbrojnych i korzysta ze wszystkich żołnierskich przywilejów. Kiedy natom iast ogłaszają w ojnę — chroni się przy w iejskich plebaniach, zarabiając na życie jako kantor. Rycerską fantazję, polegającą na u tru d n ian iu sobie zadania, za­ stępuje więc swoistą „fantazją cw aniaka”. W przeciw ieństw ie do żydow skich w ojaków z Wyprawy żydowskiej — nie ponosi klęski, choć — za nam ow ą Plebana — rezygnuje w końcu z żołnierskiego życia. Jest to zapew ne decyzja w yrafinow ana, przem yślana, bo jako przyszły duchow ny (a do tego stanu chce go przygotow ać Pleban) m oże w ży­ ciu zyskać więcej, aniżeli utrzym ując się z rzekom ej żołnierki.

Obydw ie postaci — plebański kantor i „hetm an” M orduchaj (wraz ze swym ży­ dow skim pułkiem wojaków) sąjednocześnie i śm ieszni, i żałośni. Jak w każdym p rzed ­ staw ieniu groteskow ym , elem ent kom iczny współistnieje tu bow iem z przerażającym. Jed n ak w w izeru n k u Albertusa i w sam ym jeg o losie zdecydowanie więcej je st elem en­

tó w kom icznych, natom iast los żydowskiego blazna-żołnierza okazuje się w finalnym

16 Por. uwagi S. G rzeszczuka o sm u tn y m clow nie: Błazeńskie zivierciadło..., op. cit., s. 12-13. A utor pow ołuje się na tekst Leszka K ołakowskiego Kapłan i błazen. Rozważania o teologicznym dziedzictwie

współczesnego myślenia, „Twórczość” R. 15: 1959 n r 10, s. 84.

(9)

m om encie dram atu (kradzież, pobicie przez opryszków i poniżający pow rót do K rako­ wa) przygnębiający i smutny. O bydw aj bohaterow ie są też — m im o swej śm ieszności — godni politow ania. W kreacji tych postaci kom izm je s t nie tylko w ynikiem odstęp­ stwa od pow szechnie akceptow anych n o rm 18 (w m entalności pow szechnej i w świetle prawa ówczesnej Rzeczypospolitej określone grupy spełniały w społeczeństwie w ła­ ściwe sobie role, a tylko szlachcie przypadał przywilej i obow iązek służby w ojskowej). Ż yd i plebejusz przywdziewają jed y n ie „kostium ” rycerski (w w ypadku A lbertusa je s t to w dodatku kostium karykaturalnie zdeform ow any). C zynią to, poniew aż w w ybra­ nym ethosie pociągają ich głównie korzyści osobiste.

A utorzy sowizdrzalscy w yraźnie podkreślają jed nak , że cechy w rodzone są właści­ we nie tylko jednostkom , ale także stanom , grup om społecznym czy narodow ościo­ wym . N i e a d e k w a t n o ś ć k o s t i u m u d o „ p r z y r o d z o n e j ” o s o b o w o ś c i i c e c h w ł a ś c i w y m g r u p o m p l e b e j s k i m i ż y d o w s k i m potęguje efekt komiczny. Przerażające wydaje się je d n a k to, że wskazani tu bohaterow ie, decydując się na rycerski los, nie zdają sobie sprawy z tego, że się do takiej służby po prostu nie nadają i nieadekw atność ta grozi śm iertelnym i konsekw encjam i.

O m aw iane postaci w ykreow ane zostały na zasadzie zarów no podobieństw a, ja k i kontrastu w obec zaprezentow anego przeze m nie na początku tradycyjnego ethosu. Zasada podobieństw a i jednocześnie kontrastu w stosunku do konkretnego m odelu stanowi rys charakterystyczny groteski (a szczególnie takiej jej odmiany, która łączy się z „karykaturą”), a która w oczywisty sposób

przeczy tem u, co m ożna nazwać „w iernym przedstaw ieniem rzeczywi­ stości” [...] zakłada dekom pozycję tego, co uważa się za praw dziw e [ ...], ja k rów nież sw obodne kreow anie elem entów , składających się na świat

przedstaw iony.. . 19.

W sytuacji, czy też w obrazie groteskow ym , ja k podkreślają teoretycy, „oryginał”

zostaje nie tyle zniekształcony w ścisłym tego słowa znaczeniu, co zb u ­ rzony i odbudow any w edług now ych zasad20.

Z astan ó w m y się teraz, czy m o żn a uznać obydw a u tw o ry (Wyprawę plebańską i Wyprawę żydowską na wojnę) za teksty w całości groteskow e. N ie cała rzeczyw istość świata przedstaw ionego Wyprawy plebańskiej je s t zd e k o n stru o w an a czy zd e fo rm o ­ w ana. P rzeciw nie — w iejskie otoczenie, plebania, targ ze starociam i, a zw łaszcza

18 Por. B. Zaw adzki, Przegląd krytyczny ważniejszych teoryj kom izm u, „Przegląd Filozoficzny” 1929, z. 1-2, s. 17-59.

19 M . G łow iński, Groteska jako kategoria estetyczna, w: Groteska, red. M . G łow iński, G dańsk 2003, s. 13. 20 L. B. Jen n in g s, Termin „groteska”, w: Groteska, op. cit., s. 45.

(10)

Rzeczywistość „realna” czy absurdalna? E thos rycerski plebejusza i Ż yda w dram acie... 23

osoby plebana, k antora czy handlarza starzyzną w ydają się zbyt realistyczne, aby m o żn a było m ów ić o grotesce. P roste w ysław ianie się postaci w spółgra z realistycz­ n y m szczegółem . G dzie zatem m am y do czynienia z „rzeczyw istością u realn io n eg o a b su rd u ”, o której pisał Stanisław G rzeszczuk? O tó ż, ja k się w ydaje, do absu rd u spro w ad zo n o t y l k o j e d e n fakt, m ianow icie w ypraw ianie przez p lebana żo łn ie­ rza na w o jn ę, czem u odpow iadają — po pierw sze: n ien atu raln ie „p rzerysow ana” sytuacja kupow ania rycerskiej zbroi na targu staroci, w czasie której n astępuje sw o­ iste spiętrzen ie (hiperbolizacja) irracjonalnych decyzji zakupu (czyżby P lebanow i do głow y nie przyszło, że fun d u jąc p o d o p iecz n em u starą szkapę i zn iszczon y ry nsz­ tu n ek , naraża go na śm ierteln e niebezpieczeństw o?) oraz po drugie: tragik om iczny obraz A lberta ubranego w tę zbroję. Cała reszta (w iejskie otoczenie, plebania, m e n ­ talność plebana, kantora i w endetarza) są kreacjam i „realistycznym i” w szerokim zn aczeniu tego te rm in u ja k o pojęcia estetycznego21.

M ało tego: sam Albertus nie zostaje ośm ieszony jako plebejusz, gdyż pozostaje sobą, zachow uje swój status quo naw et w obcym kostium ie — plebańskiego rycerza. I cho­ ciaż postawa m oralna kantora-rycerza — łupienie ludzi słabszych od siebie, unikanie walki z w rogiem — wydaje się co najm niej dw uznaczna, to jego rzeczywistość: sama osoba i naturalne środowisko życia nie zostają odkształcone. D eform acja następuje natom iast w y ł ą c z n i e w s f e r z e s z l a c h e c k i c h m i t ó w i p o l i t y c z n y c h p o s t a n o w i e ń stanu rządzącego (ethos rycerski, synod łęczycki). Sobą pozosta­ ją także sm utne błazny: bohaterow ie Wyprawy żydowskiej na wojnę. Tak ja k A lbertus

przywdziewają jedynie strój, zew nętrzną oznakę rycerstwa, która to „zew nętrzność” u Ż y d ó w — bogata i wystawna, lecz skontrastow ana z tchórzostw em , przew rotnością, chciw ością łupów — daje nie tylko efekt komiczny, ale i deprecjonuje ich jako ludzi. Podobnie ja k w Wyprawie plebańskiej realizm (a świadczą o nim m iędzy innym i dosko­ nale uchw ycone cechy osobow e nacji żydowskiej: zachowanie, sposób prow adzenia dysput, reakcje na sygnalizowane niebezpieczeństw a) łączy się z groteskow ą sytuacją (m o m en t „przeistaczania się” w wojaków) oraz z groteskow ym obrazem Ż yda w prze­ b raniu rycerza. O bydw a utw ory m ożna nazwać satyryczno-dydaktycznym i przedsta­ w ieniam i z elem entam i groteski. W Wyprawie plebańskiej je st to groteska radosna, typu rabelaisowskiego, w Wyprawie żydowskiej... natom iast zdecydowanie więcej je st pier­ wiastka posępnego aniżeli kom icznego.

Jaką zatem funkcję spełnia groteska w om awianych tekstach dramatycznych? W spo­ m niałam wcześniej o postulacie dwuaspektowego rozpatrywania przedstaw ień sowi­

21 Sens pojęcia „realizm ” pojm uję jak o „wszelkie dążenia w obrębie literatury [ ...] zm ierzające do przedstaw ienia życia codziennego człow ieka w jeg o historycznym środow isku, respektow ania tego w szystkiego, co uznaje się za praw a rządzące rzeczyw istością” (Słoumik terminów literackich, red. J. Sła­ w iński, W rocław 1988, s. 422).

(11)

zdrzalskich. Aspekt pierwszy odnosi się do problem atyki społecznej i politycznej. D rugi natom iast — do indyw idualnych cech człowieka czy człowieczeństwa w ogóle. F unk­ cję polityczną, społeczną groteski w sowizdrzalskich „A lbertusach” wykazał Stanisław Grzeszczuk, dokum entując postawę nonkonform istyczną rybałtów wyszydzających szlacheckie m ity i postanowienia synodu łęczyckiego. Ale swą funkcję polityczną m a też groteska w Wyprawie żydowskiej. .., bow iem przedstaw ienie w tym utw orze irracjonalnej sytuacji przem iany żydowskiej profesji, ja k i sam pom ysł w ojny Ż y dó w z w rogam i R ze­ czypospolitej sugerują odbiorcy wniosek, że poszczególne stany, grupy społeczne oraz narodow ościow e pozapom inały o swym właściw ym statusie, o pow innościach i hierar­ chiach obowiązujących w państwie. Potom ek Sarm aty bierze się za handel, a Ż yd za w o ­ jaczkę. O strze krytyki w ym ierzone zostało w szlachtę, a nie w Żydów, których intencje

polityczne są w gruncie rzeczy czyste i wzniosłe: pragną przysłużyć się królowi, walczyć z wrogam i Rzeczypospolitej (głównie Tatarami), wybawić w ięźniów koronnych z obcej niewoli. Pragną dokonać zatem tego, co należy do obow iązków szlacheckiej klasy rzą­ dzącej, ale czego nie uczyniło dotychczas rycerstwo polskie.

D rugą funkcję groteskowych przedstaw ień (obrazów i sytuacji) w obydw u u tw o ­ rach łączyć należy z t e n d e n c j ą a u t o r ó w s o w i z d r z a l s k i c h d o o ś m i e ­ s z a n i a t e j s t r o n y n a t u r y l u d z k i e j , k t ó r a f a ł s z y w i e d o k o n u j e s a m o o c e n y . Człowiek, który kieruje się tylko własnym i pragnieniam i, a nie trzeź­ w ym rozeznaniem sytuacji, zaś w dodatku nie zdaje sobie sprawy ze swych realnych m ożliwości — je st śm ieszny i żałosny zarazem. U podstaw takiego m yślenia wydaje się zgoła n i e - a n t y f e u d a l n e p r z e k o n a n i e pisarzy rybałtow skich o n a t u r a 1 n e j n i e r ó w n o ś c i m iędzy ludźm i. Przedrzeźniają zatem i boleśnie wyszydzają tych, którzy zachowują się niezgodnie ze swoją naturą, zdolnościam i i przypisaną im przez Boga rolą w społeczeństwie. Pleban w inien spełniać solidnie kapłańskie obowiązki, kantor m uzykow ać w kościele i czytać swe uczone książki, Ż yd niech zajm ie się h an ­ dlem , a szlachcic — dobrem Rzeczypospolitej.

Taka zachowawcza filozofia o „naturalnych”, z góry nam w yznaczonych po w in n o ­ ściach i obowiązkach stanowiła fu n d am en t nie innego, ale właśnie feudalnego porząd­ ku. A nalogiczny sposób myślenia odzw ierciedla się we w spółczesnym pow iedzeniu: „jeśli nie potrafisz, nie pchaj się na afisz”, a w dawnej Polsce znajdow ał wyraz w słyn­ nym przysłow iu o orłach, wykorzystanym literacko przez Stanisława Wyspiańskiego:

P tok ptakowi nie jednaki,

człek człekowi nie dorów na [...], nie polezie orzeł w gów na22.

22 S. W yspiański, Wesele, opr. A. Popławska, K raków 1990, s. 44. Por. uw agi W ładysława Kopalińskiego (Orzeł, w: Słoumik mitów i tradycji kultury; K raków 1991, s. 803).

(12)

R zeczyw istość „realna” czy absurdalna? Ethos rycerski plebejusza i Żyda w dram acie... 25

W kontekście tego przysłowia nieco innego odcienia znaczeniow ego nabierają sar­ kastyczne słowa Plebana, w ypow iedziane w jed n y m z utw orów , należących do cyklu „A lbertusów ”, słowa określające orle pióra n iejak o synonim starodawności, świetności i w rod zon ych przymiotów, ale jako sym bol pazerności i rozbójnictw a:

[... ] na kokoszy ważą ci orłow ie [...], A dziw ne obyczaje ich natura niesie, Z e drugi, gdy się w zbuja, i w ołu uniesie23.

Stw ierdzenie wiejskiego proboszcza m oże być m ianow icie odczytane także jako w y­ raz złośliwości i stanowego kom pleksu, wynikającego ze świadom ości tego, iż wysoka pozycja społeczna, splendory oraz chwała wiążą się z poczuciem obow iązku i z n atu ­ ralnym i cnotam i. Są zatem wypadkow ą w rodzonych przym iotów oraz zdolności n ie­ licznych tylko w ybrańców losu.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Normą w całej Polsce stał się obraz chylącego się ku upadkowi pu- blicznego szpitala, który oddaje „najlepsze” procedury prywatnej firmie robiącej kokosy na jego terenie..

nieszczęśliwą minę, że obelgi więzną mi w gardle. I im dłużej doktor Dusseldorf milczy ze swoją zmartwioną miną, tym bardziej ja czuję się

Na wolontariacie w SZLACHETNEJ PACZCE Damian nauczył się jak zarządzać projektem – zrekrutował zespół kilkunastu wolontariuszy, którzy odwiedzali rodziny

Wydaje się, że na rynku polskim, ale także zagranicznym, nie było do tej pory publikacji podejmującej całościowo zagadnienie religii w nowoczesnym ustroju demokratycznym

W mojej pierwszej pracy trafiłem na towarzystwo kolegów, którzy po robocie robili „ściepkę” na butelkę i przed rozejściem się do domów wypijali po kilka

Tragedja miłosna Demczuka wstrząsnęła do głębi całą wioskę, która na temat jego samobójstwa snuje

Aby odczytać liczbę minut, można pomnożyć razy 5 liczbę znajdującą się na zegarze, którą wskazuje wskazówka.. Przedstawia się to następująco: 1 na zegarze to 5 minut, 2

Jak twierdzi archeolog Maciej Szyszka z Muzeum Archeologicznego w Gdańsku, który przyczynił się do odkrycia owej piwnicy, pierwotnie budowla ta była jadalnią i kuchnią, w