• Nie Znaleziono Wyników

Park Czartoryskich w przedwojennych Puławach - Helena Witesik - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Park Czartoryskich w przedwojennych Puławach - Helena Witesik - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

HELENA WITESIK

ur. 1919; Puławy

Miejsce i czas wydarzeń Puławy, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe Puławy, dwudziestolecie międzywojenne, park

Czartoryskich, rozrywki, zabawy, dzieciństwo

Park Czartoryskich w przedwojennych Puławach

W parku zjazd był wszystkich chórów śpiewających, ale nie pamiętam skąd, pewnie z całego województwa. Myśmy dostali pierwszą nagrodę. Tam jak jest [Świątynia]

Sybilli i później się tak schodzi na dół, kiedyś był jakiś taki amfiteatr i właśnie tam był ten głos dobry i dlatego tam zorganizowali to wszystko. No i były zabawy w parku takie z loterią, z orkiestrą wojskową, fanty były ustawione na schodach [Świątyni]

Sybilli. Takie dowcipne to były fanty, bo nawet był taki mały prosiaczek czasami, żeby ktoś wygrał. I tata jak tak tej stajni musiał pilnować, bo ktoś zawsze dyżurował, to pamiętam, że lubił sobie tak tu przyjść później, jak pozamykał, widział, że jest wszystko w porządku. Nieraz byłam z koleżankami, to jeszcze i tata był w parku.

Bardzo lubiłam do parku chodzić na te zabawy, naturalnie umówiona byłam z koleżankami. Tak, to ciekawe było, orkiestra miała miejsca siedzące, przy Domku Gotyckim był bufet. Nie miałam jeszcze 12 lat, to już chodziłam, dlatego że mieszkałam tutaj właśnie przy Głębokiej. Bardzo mile to wspominam, bo tam było gdzie biegać, było lepiej niż na Skowieszyńskiej, bo tam już było takie podwóreczko tylko i ogródek, a tu to z górki nawet żeśmy się turlali.

W parku to sobie przypominam, że były takie budyneczki; wracając ze szkoły, żeśmy tam podglądali, bo tam jakaś taka była pani Jadwiga, ona troszeczkę była chora, zdaje się, że umysłowo, bo ciągle jak samolot leciał, mówiła, że narzeczony przyjeżdża. Myśmy nazwali ją królowa Jadwiga. Dzieci to ona lubiła, ale dzieci to są dzieci, zawsze, jak ona była w swoim tym domku, to my tam do niej żeśmy zaglądały.

To to zapamiętałam, że te domeczki były, bo dzieci jak idą ze szkoły, to je tak ciekawi coś po drodze.

Zawsze w zimie to jakaś ślizgawka się znalazła, żeby nawet na teczce się przejechać. Chociaż ja już i z tej Głębokiej jeździłam, co było bardzo trudne, nieraz wpadło się sankami prosto na mur. Później się bałam powiedzieć, że to na sankach [się poobijałam], to mówiłam, że nie wiem, gdzie tak nogę stuknęłam, a to się dobrze stłukłam o mur. Bardzo daleko się jeździło, tak gdzieś dalej krzyż był, to do samego

(2)

krzyża się dojeżdżało. Ale trzeba było pilnować, żeby zakręcić w [odpowiednim]

kierunku, nie [jechać] prosto.

Data i miejsce nagrania 2003-11-12, Puławy

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dawniej to miasteczko było takie willowe, tu piękny dom stał, tam piękny domek, ładnie było, dużo zieleni, zieleń i teraz Puławy mają piękną, zieleń to mają piękną..

A wtedyśmy wchodzili, oczywiście latarek żeśmy nie mieli, ale braliśmy jakieś świece, jakieś łuczywa i tam czasami może dziesięć metrów [w głąb wchodziliśmy], żeśmy

Przyszło się pod szosę, nogi się wytarło ściereczką, buty się założyło, poszło się do kościoła.. Wyszło się -

Naprzeciw miejskiej rady, gdzie most jest, to był dom pani Rogoszewskiej, to tam się część klas też mieściło, ale tam jeszcze było gorzej niż pod kościółkiem.. W

Przy Zielonej są jeszcze [inne wille] – Duninów i jeszcze była taka mała willa, to taka willowa ulica [była]. Data i miejsce nagrania

Tam była już bóżnica i łaźnia, to wszystko było, jak się idzie do mostu po prawej stronie.. Kiedyś, pamiętam, tata nam musiał kupić buty czy coś na zimę, to taki w mieście

Nawet żeśmy oczekiwali tego taboru, że przyjedzie, bo coś się działo. Strasznie nas dużo tam w dzień

I byłem na jednym spotkaniu w Lublinie, to był jakiś zjazd regionalny Unii Wolności – był profesor Geremek, wtedy zaproszony - i pamiętam właśnie też prześwietną rozmowę