Grupa z Dombes, Ryszard Obarski
Maryja w Bożym planie i w komunii
świętych
Salvatoris Mater 3/4, 271-407
G r u p a z D o m b e s
Maryja
w Bożym planie
i w komunii świętych
Tytuł oryginału:
Marie dans le dessein de Dieu et la communion des
saints. I. Une lecture oecuménique de l’histoire et de
l’Ecriture. II. Controverse et conversion
© Bayard Éditions/C enturion, Paris 1999
© for the Polish Edition by C entrum Formacji Maryjnej „Salvatoris M a te r”, Licheń 2001
Przekład Ryszard Obarski
W ielbi dusza m oja Pana, i duch mój jest n apełniony radością
z p o w o d u Boga, m ojego Zbawcy, bo w ejrzał na swoją p o k o rn ą służebnicę.
O d tą d bow iem wszystkie pokolenia nazywać m nie będą błogosław ioną, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi W szechmocny:
święte jest jego imię.
Jego d o b ro ć rozciąga się z p ok o len ia n a pokolenie n ad tym i, którzy się go boją.
O kazał całą m oc swego ram ienia; rozproszył ludzi o w yniosłym m yśleniu;
strącił w ładców z tro n u , a wywyższył p o k orn ych ; głodnych nasycił dobram i, a bogatych z niczym odpraw ił.
Przyszedł z pom o cą Izraelow i, sw ojem u słudze, po m ny na swoją dobroć,
jak przyobiecał naszym ojcom ,
na rzecz A braham a i jego p o to m stw a n a wieki.
Ł k 1, 46-55
[tłum. w edług francuskiego Ekum enicznego Przekładu Biblii]
Przedmowa do wydania polskiego
Odnajdywanie wzajemnego zrozumienia.
Grupa z Dombes o Maryi
Pierwszy w dziejach Polski m ariologiczny kw artalnik SALVA
T O R IS M A T E R jeszcze n a p ro g u swojej d ro g i, a już zasłużony,
publikuje niezw ykły tekst m ariologiczny pt. M aryja w B ożym pla
nie i w ko m u n ii świętych. O jego niezw ykłości decydują autorzy,
m etodologia i tezy.
Pracow ało n a d nim 41 osób. O ne zasłużyły n a m iano a u to ró w doku m entu. N ależą do trzech w yznań chrześcijańskich: refor m ow ani i luteranie, czyli ewangelicy zwani potocznie p ro te sta n tam i, oraz katolicy; 2 0 katolików , 21 ew angelików . Szwajcarzy i Francuzi. N iektó rzy pracują na wyższych uczelniach, zasadniczo jed n ak o d d ają się d uszpasterstw u. Pracują p o d sztan d arem tzw. G ru p y z D om bes. D om bes to m iejscow ość o d d a lo n a 4 2 km od Lyonu z klasztorem trapistów , gdzie od 1937 ro k u spotykała się, chociaż nie zawsze, grupa reform ow anych, lu te ran ó w i katolików , by m odlić się w spólnie i rozm aw iać na różne tem aty teologiczne. Z a swego d uchow ego ojca zasłużenie uw ażają św iątobliw ego księ dza katolickiego Paula C o u tu riera ( f l9 5 3 ) , jednego z w ybitnych pio nieró w duchow ego ekum enizm u. O tw ierając się na duchow ość C o u tu r ie r a , G r u p a p rz e z n a c z a ła w ie le m iejsca n a m o d litw ę . Z reguły rozpoczynała swoje spotkania rekolekcjam i, by dopiero po nich przystępow ać do wspólnej refleksji teologicznej.
Do bardziej znanych postaci tej grupy należeli czy należą oj cow ie Jean -N o ël A letti, René B aupere, G ustave M artelet, Pierre M ichalon, B ernard Sesboüé, M aurice Villain, Jo sep h H offm ann, a ze stro n y p ro te sta n c k ie j p astorzy A lain Blancy, H e b e rt R oux i brat M ax T h u ria n z Taizé.
D ługą drogę przebyła G ru p a z D om bes, zanim przyjęła d o k u m en t o M atce Pana. Pracując w pierwszych 2 0 latach, nie publi kow ała ow o có w sw oich przem yśleń. Z następnych 14 lat (1956- 70) opublikow ała zwięzłe tezy:
1956 - Stan grzechu pierw orodnego
1957 - Pośrednictw o C hrystusa i posługiw anie Kościoła 1958 - Kościół - C iało C hrystusa
1959 - Pastoralny au to ry tet w Kościele 1960 - A postolskość Kościoła
1961 - K apłaństw o i posługiw anie Kościoła
1962 - K apłański ak t C hrystusa w kapłańskiej aktyw ności Kościoła 1965 - N au k a o D uchu Świętym
1967 - „In te rk o m u n ia ” 1968 - Sukcesja apostolska
1969 - Kościół a D uch Święty
1 970 - Kościół jako w spólnota świętych.
O dtąd wyniki prac otrzymują formę obszerniejszych dokumentów: 1971 - W k ieru n ku tej samej wiary eucharystycznej
1 972 - O pojednanie posługiw ań 1 976 - Posługiw anie episkopalne
1979 - D uch Święty, Kościół i sakram enty
1985 - Posługiw anie w spólnoty (co m m u n io n ) w Kościele uniw er salnym (papiestw o).
Z a ró w n o tezy, jak w sp o m n ian e o b szerniejsze o p rac o w an ia u d o stę p n io n o w zbiorze: Pour la co m m u n io n des Eglises. L’apport
du Groupe des D om bes 19 37-1987 (Paris 1988, Le C enturion).
O d 1981 ro k u G rupa pracow ała n ad w yjątkow o trudnym , lecz niezw ykle doniosłym zagadnieniem eklezjologicznym , które posia da olbrzym ie znaczenie dla teologicznej m etodologii: Pour la co
nversion des Eglises. Identité et changem ent dans la dynam ique de c o m m u n io n (Paris 1991, Le C enturion).
A utorzy podjęli zasadniczy w ekum enicznym dialogu problem : czy m iędzykościelne zbliżenia teologiczne nie osłabiają tożsam o ści dialog ujący ch ze sobą K ościołów (by nie m ów ić o zdradzie w łasnej tożsam ości) i czy takie osłabienia nie kryją się w samej naturze ekum enicznych uzgodnień (konsensusów ) ? W odpow iedzi postaw ili tezę, że d o istoty tożsam ości należy zm iana; oczywiście, nie jakakolw iek zm iana, ale zm iana, k tó ra jest naw róceniem . C h o dzi o naw rócen ie do Ewangelii, do której wciąż trzeba dorastać, do C hrystusa, k tó ry wciąż oczekuje naszej doskonalszej w iern o ści, do autentycznych elem entów wielkiej Tradycji, k tó rą należy otw ierać na now e problem y now ych czasów... W Instytucie Eku m enicznym KUL dojrzew a rozpraw a do k torsk a, k tó ra om aw ia ten m etodologiczno-teologiczny pom ysł G rupy z Dom bes.
Ponad pó ł w ieku dośw iadczeń, przebyta długa dro g a m oco w ania się z w ielu problem am i bez unikania najtrudniejszych (pa piestw o, sukcesja, Eucharystia), wreszcie lata pracy nad węzłowym zagadnieniem dynam icznego rozum ienia kościelnej, wyznaniowej i chrześcijańskiej tożsam ości, p rz y g o to w a ło zespół do podjęcia tem a tu m ariologicznego. M iędzykościelne dialogi ekum eniczne, chociaż ich w iele, trw ają długo i opracow ały liczne dokum enty, na ogól nie podejm ują tem atu M aryi. M iędzykościelne komisje p ra cujące n a fo ru m św iatow ym opublikow ały już o k o ło 100 d o k u m entów ; jednak nie m a w śród nich ani jednego, który by w cało ści został pośw ięcony M atce Pana. W ośm iu znajdujem y na ogół b ardzo zwięzłe fragm enty: w dialogu katolicko -pen teko stalnym , katolicko-m etodystycznym , katolick o-reform o w an ym , katolicko- anglikań sk im , k a to lick o -lu terań sk im , k ato lick o -p raw o sław n y m , praw osław no-starokatolickim i praw osław no-anglikańskim . N aw et k ra jo w e m ię d z y k o śc ie ln e ko m isje te o lo g ic z n e nie p o d e jm u ją w sposób zasadniczy m ariologii. W yjątek stanow i USA, gdzie k o
275 M a ry ja w B oż ym pla ni e i w k o m u n ii ś w ię ty c h
misja katolicko-luterańska opracow ała tem at M aryja w N o w y m Te
stam encie (Mary in the N e w Testament. A collaborative Assenssment by Protestant a n d R om an Catholic Scolars, wyd. R.E. Brown, K.P.
D onfried, J.A. Fitzmeyer, J. Reum an, Philadelphia-N ew York 1978; istn ieje p rz e k ła d n iem ieck i; J. M ajew ski o p ra c o w a ł ten dialog w ro zp ra w ie d o k to rsk iej na KUL), p rzed łu żając go w dialogu o zbawczym pośrednictw ie (The one Mediator, the Saints, and Mary.
Lutherans and Catholics in Dialogue VIII, wyd. H . G. Anderson, J.
F. Stafford, J. A. Gurgess, A ugsburg-M inneapolis 1992).
Św iadom ość po trzeb y ekum enicznego dialogu o M aryi daje o sobie znać na m iędzynarodow ych kongresach m ariologicznych; w ich strukturze zazwyczaj pracuje zespół ekumeniczny, który przy gotow uje specjalną deklarację (Lizbona 1967, Zagrzeb 1971, Rzym 1975, Saragossa 1979, M alta 1983, Kevelaer 1987, H uelva 1992). S posób fu n k cjo n o w an ia tych zesp o łó w nie pozw alał jed n ak na opraco w an ie w iększych dokum entów .
Pow róćm y do G rupy z D om bes. N ajpierw były dwie książki. W styczniu 1997 ro k u ukazała się pierw sza, zaw ierająca ekum e niczną lek tu rę h istorii oraz Biblii, w styczniu 1998 ro k u - część druga, zestawiająca kw estie kontrow ersyjne i poszukująca zbliże nia. O bie bardzo szybko zniknęły z półek księgarskich. W następ nym ro k u pojaw iły się p onow nie, jednak złączone w jednej książ ce: G ro u p e des D om bes, Marie dans le dessein de D ieu et la c o m
m u n io n des saints. D ans l ’histoire et l ’Ecriture. Controverse et co n versio n (Paris 1 9 9 9 B ayard É d itio n s /C e n tu rio n , ss. 195). To
najm łodszy ow oc dośw iadczeń i teologicznej m ądrości dom beskie- go środow iska ekum enicznego. N a nim o piera się pierw szy p o l ski przekład. U dało się znaleźć p raw d o p o d o b n ie najwłaściwszego tłum acza tego tekstu. Ryszard O barski, absolw ent W ydziału Teo logii KUL, jest d o k to ra n tem tegoż W ydziału (Instytut Teologii D o g m atyczn ej). Ja k o ść d u ch o w ej p rz e strz e n i T łu m a c z a w y raźn ie k oresp on d u je z klim atem w p row adzonym do książki przez a u to rów. Praca nad ro zp raw ą d o k to rsk ą z zakresu teologicznej m eto d o lo g ii G ru p y z D om bes ró w n ież m ery to ry czn ie p rzy g o to w ała p a n a O b a rs k ie g o d o p ra c y n a d p rz e k ła d e m n a jc e n n ie jsz e g o w światowej literaturze dzieła z m ariologii w ujęciu ekum enicznym .
Po stronie katolickiej w ykład m ariologii otw ierają zazwyczaj św iadectw a biblijne, p o któ ry ch następuje przegląd czcigodnych św iadectw chrześcijańskiej Tradycji; ze szczególną uw agą przy po m ina się Sobór Efeski z przyjętym tam tytułem Bogurodzicy - The
otokos; uw zględnia się późniejsze św iadectw a, w ielką uwagę przy
kładając do dogm atu o N iepokalanym Poczęciu i W niebow zięciu. W spółczesne w ykłady m ariologii starają się d obrze wyłożyć te o logię m aryjną ostatniego Soboru. Zazwyczaj, zwłaszcza w starszych m ariologiach katolickich, stosunkow o szeroko rozw ija się zagad nienie pośrednictw a M aryi. Strona protestancka nie pisze podręcz n ik ó w m ariologii. Jeśli w ypow iada się szerzej na tem aty z jej k rę
gu, czyni to zazwyczaj polem icznie w stosunku d o m ariologii k a to lickiej; p rzypom ina przy tym stanow czo to, co nazyw a katolicki m i b łęd a m i w tej d ziedzinie, przed e w szystkim b rak w ierności w obec Biblii (por. reform acyjna zasada Tylko Pismo - Sola Scrip
tural) oraz zam ach na o b solutną suw erenność Bożej łaski, z którą
człow iek nie m oże aktyw nie w sp ó łp raco w ać (por. zasada Tylko
laską - Sola grattai-, szerzej zob. Beatam m e dicent, t. 10: Teksty 0 M atce Bożej. Chrześcijaństwo ewangelickie, N iepokalanów 2000).
Tymczasem G ru p a z D om bes obrała inną ścieżkę, bliższą w spółcze snej w rażliw ości na dzieje i konkret. W yszła od lekcji historii: Jak postrzegano M aryję w Kościele starożytnym , w literaturze apokry ficznej, w ś re d n io w ie c z u , w o k resie re fo rm a c ji p ro te sta n c k ie j 1 reform y katolickiej, jak wreszcie w X X wieku? D opiero w to w ie lo b a rw n e b o g a c tw o d o św ia d c z e n ia w p ro w a d z o n o p y tan ie o Maryję Biblii, by odważnie formułować pytania o jakość historyczne go rozwoju ideowej ikony M aryi w chrześcijaństwie, o biblijną ocenę przebytej drogi, a także o program kontynuacji oraz naprawy.
Przegląd d o św ia d cz e ń h isto rii o ra z w sp ó ln a le k tu ra Biblii o d sło n iły n ie m a ło trad y cy jn y ch n ie p o ro z u m ie ń w e w zajem nej ocenie stanow isk; odkryły zasadniczą w spólnotę wiary; zaow oco w ały też u sta le n ie m czterech kw estii, w k tó ry c h nie do ko ńca m ożem y się sp o tk ać: 1. W sp ó łd ziałan ie M a ry i ze zbaw iającym Bogiem, 2 . D ziew ictw o M aryi, 3. D ogm aty o N iepokalanym Po częciu i W niebow zięciu oraz 4. W zyw anie M aryi. A utor niniejsze go w stęp u zain w estow ał w te p ro b lem y kilkadziesiąt lat swego życia i z p rz e k o n a n ie m stw ierd za, że nie zn alazł w litera tu rz e przed m io tu celniejszej, a zarazem bardziej ekum enicznej p rezen tacji. O g ro m n a k u ltu ra d u c h o w a a u to ró w g ran iczy tu niem al z cudem : m ów iąc o różnicach protestanckiego i katolickiego p o strzegania M aryi, pow iedziano w yraźnie o tym , co dzieli, i w ska zano głębokie korzenie rozbieżności, nie raniąc przy tym braci, z którym i nie m o żna się zgodzić. Jeśli ekum eniczność w upraw ia niu teologii ujm ujem y w form ule Zgodnie z prawdą i życzliw ie, to m ariologiczny d o k u m en t G rupy z D om bes m ożna wskazywać jako u d a n e w cielenie tej zasady, a niew ątpliw e jego osiągnięcia jako rzeczowy argum ent za taką m etodą. (W ieloletni w spółprzew odni czący Grupy, refo rm o w any pastor Alain Blancy, na k ró tk o przed swoją śm iercią, k tó ra nastąpiła 30 w rześnia 2 0 0 0 roku, w w yw ia dzie na tem at swego zaangażow ania w ekum enizm , pow iedział, że znalazł w tym środow isku coś dla siebie b ard zo ważnego, m iano wicie przekonanie, że teologiczne poszukiw ania są nierozłączne od św iadectw a sk ładanego wierze.) T rudne sp o tkanie przy czterech głów nych tem atach, k tó re dzielą, nie pogłębia tutaj podziału.
W p o p rzedn im dokum encie o tożsam ości i zm ianie (rozum ia nej przede w szystkim jako naw rócenie), czterdziestka z D om bes rów nie odw ażnie, co po k o rn ie rozm aw ia o „kościelnym n aw ró ceniu” obu p a rtn e ró w dialogu. Takie n aw rócenie przyjm uje jako
2 7 7 M a ry ja w B oż ym pla nie i w k o m u n ii ś w ię ty c h
D O K U M E N T Y
istotn y elem ent tw órczego dialogu m iędzy Kościołam i. Ponieważ m ario lo g ia jest jed n ą z dzied zin teo lo g ii, p ro g ra m n aw ró cen ia G ru p a przenosi na dialog o M aryi. O w ocuje to zupełnie niezw y kłym i stronam i now ego d o ku m entu . M ogą je prześledzić i prze- m odlić z w ielkim pożytkiem zaró w n o teologow ie, jak zw ierzch n icy Kościołów , duszp asterze, p raco w n icy m ed ió w chrześcijań skich, kustosze sanktuariów i wszyscy, którzy służą tam dojrzew a niu w iary oraz p rofesorow ie i studenci teologii (nie tylko m ario logii!), wreszcie wszyscy uczniow ie i słudzy Chrystusa. Nigdzie tak k o n k retn ie i klarow nie nie zastosow ano dom beskiej idei n a w ró cenia Kościołów, jak tutaj.
Każdy, k o g o Sobór W atykański II, Paw eł VI i Ja n Paweł II przekonali do nieodzow ności rozw ijania m ariologii eklezjotypicz- nej kom plem en tarn ie do chrystotypicznej, z w dzięcznością przyj m ie m ariologiczną propozycję G ru p y z Dom bes.
K to sercem usłyszał i w dzięcznością przyjął słow a Jana Pawła II, zamykające Kongres M ariologiczny w Rzymie (2000 r.): „Przez
M aryję do Jezu sa ”, ale także „Przez Jezusa do M a ry i”, przyjm ie
ofiarow any tu d o k u m en t jako błogosław iony d ar wspierający piel grzym ow anie na w yjątkow o trudnej drodze do bardziej w spólne go św iadectwa.
Stanisław Celestyn N apiórkow ski OFM Conv Kierownik Katedry M ariologii KUL
Słowo od tłumacza
D o k u m e n t M a ryja w B o ży m p lanie i w k o m u n ii św iętych , opublikow any przez francuską, ekum eniczną Grupę z D om bes, jest tekstem teologicznym , opracow anym od strony biblijnej, historycz nej i dogm atycznej. W ażną rolę w przekazie treści tego do k u m en tu odgryw a szczególny styl, k tó re g o jed n y m ze sk ła d n ik ó w jest poetycki język, w jakim w ypow iada się Grupa. C harakteryzuje się o n bogactw em zastosow anych środków : p orów nania, m etafory czy w yrażenia, zaczerpnięte z pozateologicznych k o n tek stó w znacze niow ych, pozw alają o dkryć głębię prezentow anych zagadnień, ale jednocześn ie w ym agają znalezien ia czytelnych o d p o w ie d n ik ó w w tłum aczeniu na język polski (przykładem jest chociażby num er 15 d o kum en tu, gdzie w yrażenie fo n d u enchaîné, w ykorzystyw a ne w psychologii i w analizie dzieł sztuki, niełatw o oddać jednym zw rotem o podobnej treści).
Podejmując się przek ład u tak przygotow anego tekstu (zarów no p od względem teologicznym , jak i literackim ), należało wziąć p o d uwagę ekum eniczną i językow ą w rażliw ość członków Grupy, należących do Kościołów : ew angelicko-augsburskiego, ew angelic ko-reform ow anego i rzym skokatolickiego. D latego też, aby usza now ać tę w rażliwość a u to ró w doku m en tu , tłum aczenie zachow u je pisow nię jak najbliższą oryginałow i, co niekiedy m oże dziwić polskiego czytelnika. C hodzi tu zwłaszcza o o rto g rafię zaim ków osobow ych i dzierżaw czych odnoszących się do O sób Trójcy Świę tej oraz M aryi, a także ty tu łó w m aryjnych (najczęściej pisane są m ałą literą, z w yjątkiem tych miejsc, w który ch oryginalny tekst stosuje dużą literę).
Z tych samych p o w o d ó w - z troski o w ierność francuskiem u oryginałow i - inne kluczow e pojęcia wym agały zastosow ania o d p o w ie d n ic h te rm in ó w technicznych. I tak w p rzy p a d k u blisko znacznych określeń odnoszących się do kultu m aryjnego zasadni czo przyjęto n astępujące ro zró żn ien ie: culte - k u lt, vénération -
cześć, piété - pobożność, dévotion - nabożeństw o. Pew ną trudność
spraw ia dzisiaj od p o w ied nie przełożenie łacińskiego term in u com
m u n io sanctorum . Jakkolw iek w katolickim piśm iennictw ie teo lo
gicznym stosow ane jest w yrażenie obcow anie św iętych, a w p ro testan ck im - sp o łeczn o ść św iętych , to jed n a k z uw agi na coraz bardziej pow szechne (rów nież w dokum en tach kościelnych) ro zu m ienie K ościoła jako m isteriu m k o m u n ii (ko in o n ia ) w ydaje się słusznym tłu m aczen ie fran cu sk ieg o c o m m u n io n des saints jako
ko m u nia św iętych. P odobnie rzecz się m a z niezw ykle istotnym
pojęciem w dialogach ekum enicznych, jakim jest term in coopéra
tion, który tłum aczony jako współpraca okazuje się mniej o d p o
wiadać kontekstow i znaczeniow em u niż współdziałanie. Dlatego też w dokum encie będzie stosow ane zazwyczaj to drugie określenie.
2 7 9 M a ry ja w B oż ym pla nie i w k o m u n ii ś w ię ty c h
D O K U M E N T Y
P onadto w polskiej literaturze teologicznej pow szechnie sp o tyka się term in objawienia m aryjne. Tymczasem stosow ane w d o kum encie na oznaczenie tego rodzaju zjawisk francuskie określe nie apparitions zostało przetłum aczone na język polski za p o m o cą w yrażenia ukazyw ania się, co jest podykto w an e tro sk ą o w ier ność oryginałow i; chociaż to w yrażenie ciągle nie jest najlepsze, jednakże konieczne jest jego od różnienie o d pojęcia révélation -
objawienie, k tó re oznacza jedyne w historii zbaw ienia O bjaw ienie
Boga Ojca, do k o n an e przez Jezusa C hrystusa w D uchu Świętym. C ytow ane fragm enty w ypow iedzi m agisterium Kościoła k a to lickiego oraz pism refo rm ato ró w i ksiąg w yznaniow ych K ościołów protestanck ich , a także dzieł O jców K ościoła i teo lo g ó w zostały przełożone w edług ich brzm ienia w dokum encie, z odesłaniem do tekstó w źródłow ych o raz ich polskich w ydań. C ytaty biblijne zo stały w większości przypadków przetłum aczone zgodnie z ich fran cuskim przekładem , obecnym w dokum encie; niekiedy tylko p o ró w nan e z tekstem Biblii Tysiąclecia, co zostało zaznaczone.
Dla zapew nienia przejrzystości przekładu konieczne było d o łączenie pew nych uzupełnień, k tó re zostały um ieszczone w naw ia sach kw adratow ych. Poza tym w kilku m iejscach czytelnik znaj dzie symbol gwiazdki (*), który odsyła do znajdujących się w przy pisach uw ag tłum acza, pozw alających lepiej zrozum ieć tekst.
Ryszard Obarski
Słowo wstępne
W 1996 ro k u Grupa z D om bes w ypracow ała pierw szą część d o k um entu M aryja w B o żym planie i w ko m u n ii św iętych. W n a stępnym ro k u , w sześćdziesiątą rocznicę swojego istnienia zak oń czyła jego drugą część. Publikacja dw óch książeczek w dw óch eta p ach i w ro czn y m o d stę p ie czasow ym (styczeń 1 9 9 7 - styczeń 1998) była sp o w o do w an a troską, aby nie narażać n a dłuższe ocze kiw anie czytelników, spragnionych szybkiego zaznajomienia się z pierw szymi rezultatami naszej pracy.
Po szybkim wyczerpaniu się pierwszej edycji obu tomików, nad szedł czas na zaprezentowanie drugiego wydania w jednym tomie.
Czytelnik znajdzie w ięc w nim dwie następujące po sobie czę ści zawierające cztery rozdziały dokum entu. Św iadom ie zamiesz czam y je w stanie pierw otnym , a dwie kolejne prezentacje, n ap i sane przez w spółprzew odniczących Grupy z D om bes, pasto ra Alai- na Blancy i ojca M a u ric e ’a Jo u rjo n , znajdują się w tym sam ym m iejscu, co w p o p rz e d n im w y d an iu , pierw sza o d n o sząc się do dw óch pierw szych rozdziałów , a druga do dw óch ostatnich. Sta no w ią one d o b re w p ro w a d z e n ie do lek tu ry całości d o k u m en tu i sytuują czytelnika w okolicznościach i troskach, jakie tow arzy szyły przygotow aniu tekstu.
N a użytek tej drugiej edycji całość do k u m en tu została staran nie przejrzana i p ew n a liczba m aterialnych b łęd ó w p o p raw io n a (zwłaszcza w odniesieniach biblijnych). D odaliśm y d o niej indeks cytatów biblijnych.
Odzew, w yw ołany pierw szym w ydaniem , usatysfakcjonow ał nas. M am y nadzieję, że ta now a publikacja spraw i, iż dok um en t dotrze do now ych czytelników.
Grupa z D om bes
281
M a ry ja w B oż ym pla n ie i w k o m u n ii ś w ię ty c hCzęść pierwsza
Ekumeniczna lektura historii i Pisma świętego
Prezentacja
O dchodząc od swojego zwyczaju, Grupa z D om bes publikuje o d d z ie ln ie p ierw szą część d o k u m e n tu z a ty tu ło w a n e g o M aryja
w B ożym planie i w kom u nii świętych, którego druga połow a ukaże
się, kiedy tylko będzie to możliwe. Publikow anie w dw óch etapach tłum aczy się kilkom a względam i.
W p ierw sz y m rzę d z ie z a g a d n ie n ie jest sto s u n k o w o n o w e w debatach ekum enicznych. N ie pojaw ia się jeszcze na porządku d zie n n y m o b ra d żad n eg o z a k tu a ln ie p ro w a d z o n y c h , w ielkich św iatow ych dialogów m iędzyw yznaniow ych. Taka sytuacja skło niła Grupę do pójścia do przo d u w spokojniejszym tem pie oraz do szerszego rozw inięcia niektórych szczegółów dotyczących tem atu. D latego też praca nie jest jeszcze w pełni zakończona. N iem niej jed nak pierw sza część okazała się w ystarczająco dojrzała do nie zwłocznej publikacji. W ydaw ało się, że aby odpow iedzieć na uza sadnione oczekiw anie, Grupa p o w in n a była zaznajom ić czytelni k ó w i czło n k ó w naszych K ościołów z osiągniętym i rezultatam i, w odstępach czasow ych bardziej lub mniej regularnych.
C o więcej, ta część, najpierw inform ująca, a następnie rozw i jająca o d n o w io n ą lekturę biblijną n a tle w yznań wiary, m a w artość sam ą w sobie oraz przygotow uje teren p o d następną część, która będzie traktow ać o istniejących wciąż kw estiach spornych. W obec teg o ta część nie jest ani p ro stą zap o w ied zią, ani tym bardziej p rzedm o w ą innego dokum entu. Tworzy całość i - aby użyć w yra żenia Ireneusza - rzeczywiście przedstaw ia nam M aryję w sym fo nii zbaw ienia, a ta sym fonia nie jest niedokończona.
Poza ty m G rupa, d ecydując się n a p ub likację tej pierw szej p ołow y , p o z w o liła c z y teln ik o m uczestniczyć w swojej w łasnej w ęd ró w ce. W ierna swej ekum enicznej zasadzie1 starała się w tej pierwszej części najpierw podjąć w spółną lekturę historii i Pisma św iętego, aby następnie zbadać, a naw et przezwyciężyć nadal ist niejące kw estie sporne oraz zap ro p on o w ać chrześcijanom i o d p o w iednim K ościołom k o n k retn e kroki naw rócenia.
O ile Grupa z D om bes zm ierza sw oim w łasnym krokiem do w ypracow ania doku m entu, który pociąga za sobą następny, o tyle
1 Por. Pour la co m m u n io n des Eglises; L’a p p o rt du G roupe de D om bes 1937-
1987, Centurion, Paris 1988, który zawiera wszystkie poprzednie dokumenty,
oprócz ostatniego, składającego się na drugi tom , Pour la conversion des Eglises, C enturion, Paris 1991.
nie chce zmniejszać stop n ia w słuchiw ania się w głos naszych cza sów, aby m óc w ten sposób zaradzić pilnym p otrzebom , któ re się pojaw iają. O tóż, wydaje się, że tak a pilna potrzeba zachodzi obec nie ze względu na chaotyczną odn o w ę źle um otyw ow anej p o b o ż ności m aryjnej, która, zam iast łagodzenia napięć w problem atyce m ary jn ej, istn iejących p o m ię d z y naszym i K ościo łam i, a n a w e t w łonie tego sam ego K ościoła, pow oduje tylko ich nasilanie się. W iedząc, że wiele takich stanow isk m a swoje korzenie w niew ie dzy historycznej oraz w kontrow ersyjnej lekturze Pism a św iętego,
Grupie w ydaw ało się czymś właściwym nie oczekiwać końca swojej
pracy, lecz już teraz przyczyniać się do rozjaśnienia sytuacji. T ytuł n a d a n y d o k u m e n to w i z a p o w ia d a p o d w ó jn e u jęcie, w którym jakby krzyżują się oś w ertykalna i h oryzontalna: M a ry
ja w B o żym planie stara się um iejscowić [Maryję] Pannę w m iste
riu m zbawczego dzieła ze w zględu na jej bliskość z Synem Bożym, k tó ry stanie się jej Synem. M aryja w ko m u n ii św iętych chce o d n a leźć dla niej m iejsce w K ościele nieba i ziem i p o ś ró d św iętych wszystkich miejsc i czasów, k tórym i są wszyscy ludzie wiary: m at ka Boga jest siostrą wierzących. To sam o zbawienie przynależy do dzieła obecnego w tajem nicy w cielenia i w uniw ersalności o d k u pienia. M aryja na skrzyżow aniu tych dw óch ruchów jest ich św iad kiem i przejaw em . D o k u m e n t wyjaśni w drugiej części w arun ki i konsekw encje skrzyżow ania tych dw óch osi.
Je d y n ie w sp ó ln ie m o g liśm y n a p isa ć h isto rię naszej w iary i w spólnie przebadaliśm y tę historię, by wyciągnąć z niej naukę.
Jeżeli to przedstaw ienie zagadnienia zajmuje więcej miejsca niż w d o k um entach wcześniejszych, to nie dlatego, że p rzedm io t był by bardziej istotny w płaszczyźnie wiary. Trzeba stanow czo przy p o m n ieć, że M aryja nigdy nie była przyczyną p o d ziału m iędzy Kościołam i. Raczej stała się jego ofiarą, a naw et przejaw em , w y jątkow o rzucającym się w oczy. W okół niej polaryzuje się i w niej znajduje swoje odbicie w iele innych czynników niezgody. Z tego p o w o d u Grupa w ybrała zajęcie się tą sym boliczną postacią wiary i tradycji chrześcijańskiej, co na konk retn ym i w yjątkow o w rażli w ym przyk ład zie p o z w o liło b y jedynie sp raw d zić sw oją w łasną m etodę i w łasną propozycję kościelnego naw rócenia, któ re w yty cza kierunek wszystkim tekstom Grupy. Czy w kw estii tak delikat nej, k tó ra angażuje w rażliw ość i pobożność jednych i drugich, nie m ożna by w ypow iedzieć w spólnego słowa i nakłonić do w zajem nego nawrócenia? Osiągnięte pojednanie w tej kwestii będzie m iało od tego m o m en tu swoje następstw a także w innych punktach.
Nasza Grupa jest zgodna co do tego, że Boży plan - objaw io ny w Piśmie świętym i przyjęty w wierze, k tó ra jest „u regulow a n a ” (regula fidei) i „arty k u ło w an a” zgodnie z trzem a artykułam i
Credo w Sym bolach - wiąże dziewicze poczęcie i m acierzyństw o:
ten , k tó ry u m arł p o d Poncjuszem Piłatem , n arod ził się z M aryi Dziewicy. 283 M a ry ja w B oż ym pla ni e i w k o m u n ii ś w ię ty c h
W iara niepodzielonego Kościoła, obecna dziś w każdej i w każ dym z nas, decyduje o jedności Kościoła i tw orzy kom unię Kościo łów w tajem nicy jej integralności: zbawienie dokonane przez C hry stusa nie jest dziełem ludzkiego przekonyw ania, ale jest dziełem m ocy Boga. O to w łaśnie n ie p ło d n a ro d zi, a D ziew ica staje się brzem ienna i już w tym w ydarzeniu ubodzy słyszą D o brą N o w i nę. Czy gdziekolw iek, u p rog u trzeciego tysiąclecia byłoby m ożli we w yznanie w iary w C h ry stu sa Zbaw iciela, k tó re o d rzuciłoby tak ą w ierność w zględem Ewangelii?
M aryja w w yznaniach w iary nie różni się od M aryi w Piśmie świętym . Jeśli ew angelie dzieciństw a są u synoptyków tym , czym jest pro lo g w ew angelii Janow ej - mniej historią czy prehistorią Jezusa, a bardziej św iadectw em uniżenia tego, k tó ry będzie w spo sób wszechm ocny wyw yższony i nazwany Panem w chw ale Boga Ojca (por. Flp 2, 6-11) - to rów nocześnie słyszymy n ow inę ob wieszczoną M aryi o raz jej M agnificat, skoro zarazem wyznajem y Jezusa, „ k tó ry się p o czął z D u ch a Św iętego i n a ro d z ił z M aryi P an n y ”.
Grupa pracow ała z tym większym spokojem , że p o trafiła o d
naleźć różnicę pom iędzy tym , czego dom aga się w iara, a tym , na co pozw ala pobożność. To podstaw ow e rozróżnienie będzie kształ tow ać cały dok u m en t. Jeśli niektórzy mogli napisać w średniow ie czu: „O M aryi nie pow iem y nigdy dość”, to nie jest mniej ważnym odróżnienie w olności w pobożnościow ych praktykach, w granicach wyznaczonych przez wiarę, od tego, co jedynie konieczne, a co Kon fesja Augsburska (1530/1580) określa jako Satis est, co wystarcza, aby był Kościół i jedność eklezjalna: „właściwe głoszenie E w an gelii i w ierne adm in istro w anie sakram entam i”. Z asada hierarchii
praw d przyjęta na Soborze W atykańskim II podziela w znacznej
m ierze tę samą troskę. P u nk t wyjścia, jak to zobaczymy, um iejsca w ia się w e w spólnym w yznaniu wiary, tej wiary, k tó rą przyw ołują Sym bole starożytnego Kościoła. Tak Skład Apostolski, jak i Sym bol N icejsk o -K o n stan ty n o p o litań sk i (381 r.) o kreślają w yraźnie M aryję, będącą w opozycji w obec Poncjusza Piłata, jako n aro d ze nie w obec śmierci, jako uczestnictw o w tajem nicy w cielenia w o bec w spółw iny w męce.
Pozytywne rezultaty w tej fazie prac są znakiem zachęcającym do dalszych kroków , k tó re nastąpią i k tóre już zostały uczynione. Jak to zauważymy, streszczenie drugiego tom u pokazuje rozległość i drażliw ość obszaru, k tó ry pozostaje do zbadania. Ale od tej chwili jest m ożliw e złożenie św iadectw a o stanie ducha, k tóry inspirow ał czterdziestu członków G rupy podczas tych pięciu lat ciężkiej p ra cy. D om in o w ała rad o ść pionierów , pom im o, a n aw et z p o w o d u ryzyka wzięcia na siebie odpow iedzialności, któ rego w ielkie dia logi m iędzyw yznaniow e d o dzisiejszego dnia jeszcze nie podjęły. Także radość odkryw ania, że to, co sporne, niekoniecznie przebie ga w ed łu g tw ard ej linii p o d z ia łó w konfesyjnych. C h rześcijanin
m oże m ieć uczucie i osobistą postaw ę szacunku, a n aw et czci dla m atki swojego Pana i Zbaw iciela.
Lista uczestniczących w pracach wskazuje na zespół mężczyzn. N ie oznacza to , że tekst został w ypracow any bez udziału kobiet. Śm ierć pozbaw iła nas obecności p artn erki, France Q uéré. Problem g ro n a m ieszanego nie odnosi się wszakże tylko do tem atu d o ty czącego kobiety. Jest on w ażny dla jakiegokolw iek innego artykułu wiary. Tryb dobierania członków do niepełnego zespołu oraz p o trzeb a k o n ty n u o w a n ia rozpoczętej pracy w ym agały chw ilow ego o d ło żen ia zmiany, potrzebnej w Grupie i poza nią, um ożliw iają cej regularne uczestnictw o kobiet.
Grupa m ogła stale pracow ać w spokoju, którego nie w yklu
czał ani rygor dyskusji, ani k o n fro n tacja przek o nań , dzięki atm os ferze braterstw a „tkanej” na przestrzeni lat i w zm ocnionej życiem duchow ym , podtrzym yw anym m odlitw ą zak onników z O pactw a, którego imię Grupa nosi z w dzięcznością, p o k o rą i odpow iedzial nością od blisko sześćdziesięciu lat.
Z atem bez obaw y i w oczekiw aniu na reakcje, których następ stw a będzie m ożna wziąć p od uw agę w ow ocnym dialogu z czy telnikam i, poddajem y niniejszą pracę p o d ich refleksję.
N iech nam będzie w ybaczone odczucie pew nej dumy, w sa m ym sercu naszej w d zięczn o ści w o b ec B oga, iż m ożem y tkać w spólnie tę tkaninę, k tó ra jednak rozdziera się i wciąż rodzi w nas rozdarcie. Jeśli bow iem M aryja Panna jest n u tą konieczną w sym fonii zbaw ienia, to wszakże ta n u ta nie w p ro w adza au tom atycz nie harm o n ii m iędzy nam i. Je d n ak to w spólne spostrzeżenie jest czymś zu p ełn ie in ny m niż stw ierd zen ie p rzeg ran ej. Je st to akt pam ięci (anam nezy), k tó ry rodzi skruchę i nadzieję. W spólne p o znanie tego, co nas jeszcze dzieli, jest w pew nym sensie m ów ie n iem o przeszłości. Staw iając p o tej pierw szej o d sło n ie zam iast słow a „koniec” zw ro t „ciąg dalszy nastąp i”, m ów im y do naszych poszczególnych Kościołów : O to co nas wczoraj dzieliło. C o z tego p o zo stan ie ju tro , sk o ro przyszłość jest o w o cem „dzisiaj” naszej wiary?
285
Alain Blancy i M aurice Jourion w spółprzew odniczący G rupy z D om bes
M a ry ja w B oż ym pla nie i w k o m u n ii ś w ię ty c h
Wprowadzenie
1. Po upływ ie przeszło pięćdziesięciu lat cierpliwej pracy ek u menicznej w dziedzinie doktrynalnej oraz po ukazaniu się jej o stat n ieg o d o k u m e n tu pośw ięcon eg o n a w ró cen iu K ościołów , Grupa
z D om bes doszła do p rzek o n an ia, że od tej chw ili jest m ożliw e
podjęcie z odw agą tem atu dotyczącego M aryi Panny. W tradycji naszych K ościołów to zagadnienie jest szczególnie k o n flikto gen ne z uwagi n a swoje znaczenie w przestrzeni w iary chrześcijańskiej o raz na sprzeczne, em ocjonalne reakcje, k tó re ustaw icznie w yzw a la. Z decydow aliśm y zatem zaproponow ać drogę naw rócenia w du chu naszego poprzedniego d o k u m entu Ku nawróceniu K ościołów1.
2. N auczeni przez nasze wcześniejsze prace, chcieliśm y ro z p o
cząć św iadectw am i z historii, zanim zap roponujem y w spólną lek tu rę Pisma świętego na tem at M aryi. W ażne jest bow iem zbu do w an ie p om iędzy nam i jasności w od n iesien iu do pozycji M aryi w tradycji pierw szego tysiąclecia, k tó ra jest dla nas w spólna, a n a stępnie do sposobu, w jaki M aryja stała się o d czasów reform acji m iejscem powiększających się rozbieżności (Rozdział pierwszy).
3. Chcieliśm y następnie wyrazić w szystko to , co nas jednoczy w tym sam ym w yznaniu wiary, w k tó ry m M aryja znajduje m iej sce, przypadające jej w udziale w chrześcijańskiej ekonom ii zba w ienia. D latego też w ybraliśm y ram ę trzech arty k ułó w z Credo, aby przedstaw ić M aryję jako stw orzenie Ojca, tak jak wszystkie in n e stw orzenia, jako m atkę Syna w cielającego się w nasz świat o raz jako tę, k tó ra - obecna na m odlitw ie w spólnoty w dniu Pięć dziesiątnicy - przynależy w D uchu Świętym do w spólnoty świętych, jak ą jest K ościół. N a tym tle o dczytam y p o n o w n ie św iadectw a Pisma św iętego odnoszące się do M aryi (Rozdział drugi).
4. W ted y to poruszym y cztery zasadnicze bloki istniejących pom iędzy nam i rozbieżności: Czy M aryja „w spółdziałała” czy też nie „w spółdziałała” w naszym zbawieniu? Czy M aryja pozostała w ciąż dziew icą czy też m iała inne dzieci - braci i siostry Jezusa? Jak wyjaśnić dogm aty zdefiniow ane p o stronie katolickiej - N ie pokalane Poczęcie i W niebowzięcie? Czy, wreszcie, upraw nione jest w zyw anie na m odlitw ie M aryi z prośbą o w staw iennictw o u Boga? (Rozdział trzeci).
5. N a koniec zaproponujem y naszym K ościołom pew ne wy tyczne dla n aw ró cen ia w ram ach sw ego w yznania w nadziei, że M aryja nie będzie już p u n k tem niezgody pom iędzy nam i (Rozdział czw arty).
6. N asze odczytyw anie h istorii, św iadectw a Pisma św iętego, n aszy ch z g o d n o ści jak i ro zb ie żn o śc i, k tó re p o z o sta ją , będzie z pew nością podjęte z ekum eniczną troską i na tle eklezjologii. Per sp e k ty w a w e z w a n ia do n a w ró c e n ia b ęd zie o b e c n a w k ażdym z rozdziałów . N ie oznacza on a zam iaru negow ania w szelkich róż
nic m iędzy nam i, lecz w yraża pragnienie zrozum ienia ich p o dstaw o raz szanow ania ich w duchu w rażliwości na drugich.
7. M am y św iadom ość, że, będąc pierwszym i w śród tych, k tó
rzy rozpoczynają dialog m iędzyw yznaniow y, podejm ujący tem at M ary i, inicjujemy pracę, k tó ra m oże być tylko użyźnieniem gle by. N aszym celem jest zapoczątkow ać inne prace oraz uczestniczyć w ewolucji naszych Kościołów w kierunku budow ania wzajem nych relacji w pokoju. Ta sytuacja w ym usiła na nas dłuższe i bardziej techniczne przedstaw ienie, k tó reg o nie chcieliśmy, ale k tó re w y d a ło się nam konieczne dla należytego ujęcia tem atu. Jest bow iem nie do przyjęcia, aby istotny sp ór pom iędzy chrześcijanam i toczył się z p o w o d u m atki ich Zbaw iciela.
Rozdział I
Przesłanie w historii
I. Maryja w Kościele starożytnym
8. Nasze studium pozycji M aryi w Kościele starożytnym obej m uje w zasadzie pierwsze tysiąclecie: najpierw skoncentruje się na w y z n a n ia c h w iary, p o te m n a n ajw ażniejszy ch p ism a c h O jc ó w K ościoła i na koniec n a literaturze szczególnej, jaką jest litera tu ra „ a p o k r y f ó w ” N o w e g o T e s ta m e n tu , o d g ry w a ją c a p e w n ą ro lę w rozw oju pobożności m aryjnej, w liturgii i kulcie.
1. M a ry ja w w y z n a n iu w ia ry
9. W d o k u m en ta ch z a ró w n o najstarszych, jak i najbardziej uroczystych M aryja jest dużo mniej obecna niż w Ewangeliach: jest nieobecna w p rzepow iadaniu ap o sto łó w (w kerygm ie, por. Dz 2, 14-36, itd.), w najstarszych w yznaniach wiary; nie m a jej w sercu pierw szych so borów ekum enicznych. Jak to wyjaśnić?
10. Symbole w iary form ow ały się pow oli aż do początku III w ieku, kiedy to spotykam y pierw sze Credo Kościoła. Ale już na długo przed tym widzimy, jak różne elem enty przyszłych Symboli kształtow ały się i układały w fo rm u łach różnych pisarzy. Ignacy z A ntiochii (około 110 roku) jest tego pierwszym św iadkiem ; daje n a m kilka sekw encji ch ry sto lo g ic zn y c h , p o c h o d z ą c y c h w p ro s t z apostolskiej kerygmy. O tó ż jego form uły uprzedzają w zm iankę o paschalnym m isterium uw agą o „praw dziw ym ” n arod zeniu Je zusa: „N asz Bóg, Jezus C hrystus był noszony, w edług Bożego pla n u , w łonie M aryi, po ch o d ząc z ro d u D aw ida a także z D ucha
D O K U M E N T Y 288
Św iętego”3. W ten sposób w zm ianka o dziew iczym poczęciu J e zusa, syna M aryi, zostaje w p ro w ad zon a w w yznania w iary zaraz n a początku II w ieku: nigdy ich już nie opuści.
11. Ireneusz jest pierw szym O jcem Kościoła, k tó ry sugeruje w yraźnie, ok. 180 rok u, obecność M aryi w przepow iadaniu a p o stołów . Jeg o w ykład kerygm y apostolskiej zaw iera rzeczyw iście następujący ciąg m yślenia odnoszący się do Ewy i M aryi: „Trzeba b yło [...] aby dziew ica, stając się ad w o k a tem dziew icy, zniosła nieposłuszeństw o dziewicy na skutek posłuszeństw a dziew icy”4.
12. A uto ry tet i uczciwość Ireneusza, jego oparcie się n a tra dycji Kościołów Azji M niejszej, a szczególnie Polikarpa, dw u k ro tn a obecność tego samego tem atu M aryja-Ew a w jego w ielkim dziele
Przeciw herezjom - to w szystko zachęca do zaufan ia m u, kiedy
um iejscawia M aryję w ekonom ii zbaw ienia przy okazji p rez e n ta cji przepow iadania apostolskiego. Dla biskupa z Lyonu w yznanie w iary w C hrystusa im plikuje dziewicze poczęcie, a Pism o święte w samej swojej genezie pośw iadcza o d n ow ienie (récap itulation) A dam a w Chrystusie dzięki obiegow i życia (circulation) o d M aryi do Ewy. Taka jest w iara apostolska, k tó rą Kościół „ogłasza, naucza i przekazuje”5.
13. Ż ad en Sym bol w iary nie pow tarza p og ląd ó w Ireneusza. Jednakże w Sym bolu K onstantynopolitańskim (tym, który nazyw a m y N icejsk o -K o n stan ty n o p o litań sk im ) pojaw ia się w 381 ro k u imię M aryi, p o d ob n ie zresztą jak w Składzie A postolskim (k tó re go k o rz e n ie tk w ią w S y m b o lu c h rz c ie ln y m , p o ś w ia d c z o n y m w Tradycji apostolskiej z III wieku):
Symbol, zwany A postolskim : „Wierzę [...] i w Jezusa C hrystu sa, Syna Jego Jedynego, Pana naszego, który się począł z D ucha Świętego, narodził się z M ary i Panny [...]”.
Sym bol N icejsko-K onstantynopolitański: „Wierzę w jednego Pana Jezusa C hrystusa [...]. O n to dla nas ludzi i dla naszego zba w ienia zstąpił z nieba i za spraw ą D ucha Św iętego przyjął ciało z M aryi Dziewicy, i stał się człow iekiem [...]”.
Jed n o i drugie Credo łączy, jeśli m ożna tak pow iedzieć, M a ryję z Poncjuszem Piłatem , co przyciąga uwagę. M aryja wskazuje n a naro d zen ie, Piłat zaś - na śmierć. O bydw ie postaci określają w ten sposób historyczną chronologię Chrystusa.
14. Ale m aryjne św iadectw o jest całkiem innego p orząd k u niż św iadectw o Piłata. Rzym ski u rzęd n ik jest św iadkiem cyw ilnego p o rz ą d k u . M ary ja św iadczy z n iep o d w a ża ln y m p rz e k o n a n ie m
3 Ignacy z Antiochii (to k . 117), L ist do Efezjan XVIII, 2; SC 10 bis, s. 87; por.
L ist do M agnezjan XI; L ist do Trallian IX, 1; List do Sm yrnian I, 1-2.
4 Ireneusz z Lyonu, Objaśnienie przepowiadania apostolskiego, 33, SC 4 0 6 , s. 131. 5 Tenże, Przeciw herezjom I, 10,2, tL A. Rousseau, Cerf, Paris 1 9 8 4 , s. 66.
m atki: on a wie. Piłat żadną m iarą nie jest św iadkiem zm artw ych wstania, choćby sprzeciwiającym się. M isterium w iary w ym yka m u się całkow icie. Jest on, jeśli m ożna tak pow iedzieć, poza tekstem , k tóry go w ym ienia. Z uw agi na godność dziewicy M aryja św iad czy o tajem nicy w cielenia. Z a w ie ra się w tym w yznanie wiary. M aryja nie jest w tym Sym bolu, ani w Składzie A postolskim r o dzajem ozdoby, jak gdyby w zbogacała dekorację. Jeśli w iara a p o stolska krąży w o k ó ł śm ierci-zm artw ychw stania Pana, to fakt ten implikuje w konsekwencji, że ta sama wiara wypow iada się w świetle zm artw ychw stania o narodzeniu samego Pana.
15. Spotykać M aryję w Kościele siedm iu so b o ró w ekum enicz nych to wyznaw ać w iarę w Pana Jezusa przez w spom inanie dzie wicy M aryi; to wyrażać się w sposób uczciwy i precyzyjny w uw iel bieniu jej Syna. W iara w Jezusa, C hrystusa, Syna Bożego, Z baw i ciela, któreg o chrześcijanin m oże przyjąć jak rybę w swoje dłonie, w ypływ a z Kościoła, Dziewicy M atk i6. Ta w iara jest także o d n o szona, na p o dobieństw o obrazu zastępującego p op rzedni obraz, do M aryi, Dziewicy M atki.
16. H istoryk spontanicznie rozumie formułę „przyjął ciało z Maryi Dziewicy”, pochodzącą z S oboru K o n stan ty n o p o litań sk ieg o jako p o to cz n e w yrażenie, jeśli m ożna tak pow iedzieć, w iary a p o sto l skiej, opartej na św iadectw ie ew angelicznym . G dyby rozw ażał on całość siedm iu soborów , to doszedłby do następującego stw ierdze nia: Kościół Ojców, k tó ry podzielił się ze w zględu n a tak ściśle określony do gm at C halcedonu oraz z uwagi na teologię Obrazów, nie wykazuje niezgody w wierze co do M aryi Dziewicy, gdyż ta wia ra pozostaje w ram ach wypowiedzi biblijnych i chrystologicznych.
17. W rzeczywistości nie m a, ściśle m ów iąc, „m aryjnego d o g m atu ” z Efezu, a w zm ianka o M aryi nie odnosi się w p ierw do chrystologicznego d o g m atu z C halced o n u, lecz do Sym boli w ia ry. Przez nie (Nicejski, K onstantynopolitański, Skład A postolski) p rzystępujem y d o C hry stu sa, Słow a Bożego, k tó re dla naszego zbaw ienia przyjęło ciało z M aryi Dziewicy. Kult, k tó ry sto pn iow o kształtuje się w stosunku do M aryi, m a skądinąd inne źródła, jak to zobaczymy, niż zasadnicze w yznanie: nasz Zbaw iciel narodził się z dziew icy M aryi, k tó ra przyjęła do sw ojego łon a, przez p o słuszeństw o wiary, spraw cę swojego w łasnego zbaw ienia.
6 Term in grecki IX T H U S, który oznacza rybę, przedstaw ia ciąg in icjałów wyrażenia: Jezus, Chrystus, Syn Boży, Zbawiciel. Stąd symbol ryby na oznaczenie C hrystusa oraz te gry sło w n e zn a lezio n e w starożytn ych inskrypcjach. Inskrypcja Abercjusza: „Wiara w iod ła mnie wszędzie. W szędzie służyła mi dając za pokarm rybę ze źródła, bardzo dobrą, czystą, zło w io n ą przez św iętą D ziew icę.. . ” Inskrypcja z Pektoriusza: „Trzymasz rybę w dłoniach tw oich rąk.” Z ob. na przykład A. H am m an, Prières des premiers chrétiens, Fayard, Paris 1 9 5 2 , s. 141-142. M a ry ja w B oż ym pla n ie i w k o m u n ii św i<
2 . M a ry ja w lite ra tu rz e p a try s ty c z n e j
18. Teologia m aryjna Kościoła starożytnego jest chrystologicz n a: to p ro s te sp o jrz e n ie n a C h ry stu sa p o b u d z a d o m ó w ie n ia o M ary i Dziewicy jak o m atce Jezusa, C hrystusa i Zbaw iciela, k tó ry jest Bogiem. M ożna pow iedzieć, że tak właśnie było od począt ków, a w szczególności u Ireneusza (ok. 180 roku), aż do Soboru w Efezie (431). N azyw anie M aryi M atk ą Boga (Theotokos) o zna cza zarazem m ów ienie o C hrystusie7.
19. Dziewicze poczęcie stanow i część tajem nic zbawienia, gdyż jest znakiem „Boga z nam i” (Em m anuel):
Ireneusz: „To jest istotnie jeden i ten sam D uch Boga, który [...] objaw ił, że nadeszła p ełn ia czasu przy braneg o synostw a, że K rólestw o N iebieskie przybliżyło się, że znalazło się p o śród ludzi, k tórzy uwierzyli w Em m anueia, n aro dzon ego z D ziewicy”8.
Dziewicze poczęcie jest rów nież znakiem n arodzenia chrześci janin a z „Kościoła, Dziewicy M a tk i” :
A ugustyn (f4 3 0 ): „Trzeba było rzeczywiście, aby nasza G ło w a, w sk u te k nadzw yczajnego cu d u , n a ro d z iła się w ed łu g ciała z dziewicy, aby okazać, że jego członki n aro dzą się w edług D ucha z tej drugiej dziewicy, któ rą jest K ościół”9.
Z tego też p o w o d u Kościół p o apostolski pojm ow ał, nie bez w ah an ia n iek tó ry ch 10, dziewicze poczęcie Jezusa jako pow ołanie M aryi do trw ałego dziew ictw a:
O rygenes (f253): „Z godnie ze zdaniem tych, którzy o M aryi m yślą w sposób rozsądny, nie m iała o na innych synów, jak tylko Jezu sa” 11.
2 0 . W k ró tc e po Efezie K ościół sto p n io w o uznał w yrażenie
Theotokos jako pochw ałę m aryjną:
V sobór ekumeniczny, K onstantynopolitański II (553), kan. 6: „W łaśnie z tym poczuciem czci święty sobó r w C halcedonie w y znaw ał w niej M atkę Boga” 12.
7 Por. tekst Ignacego Antiocheńskiego, List do Efezjan XVIII, 2, cytowany w nr 10. 8 Ireneusz, Przeciw herezjom , III, 2 1 , 3; Rousseau, s. 377.
9 Augustyn, O św iętym dziew ictw ie, 6, 6; PL 4 0 , 39 9 . 10 Zw łaszcza Tertuliana.
11 O rygenes, K om entarz do E w angelii w edług św. Jana, I, 4; SC 120, s. 71. '2 DzS 4 2 7 , FC, nr 3 2 2 [BY VI, 17].
Ale to Augustyn dostrzegł elem enty tego boskiego m acierzyń stw a, jak to później zostanie p o w ied zian e13:
„ O n a nie jest w edług duch a m atką naszej głowy, jaką jest sam Z baw iciel. D u ch o w o jest raczej Jeg o córk ą. [...] Ale jest z całą p ew no ścią m atk ą jego członków , k tó rym i jesteśmy. [...] W edług ciała przeciw nie, jest on a m atką samej głow y” 14.
21. Istnienie w Kościele k o n sekrow anego dziew ictw a kobiet uczyniło z M aryi w zór dziew ic, niejako pierwszą m niszkę:
A tanazy (f3 7 3 ) do dziew ic k o n sek ro w an y ch : „ N ie ch życie M aryi, k tó ra zrodziła Boga, będzie dla was wszystkich [...] o b ra zem , n a w zór któ reg o każda ukształtuje swoje dziew ictw o” 15.
Augustyn: „To zro dzenie z jedynej Dziewicy k onsekrow anej jest godnością wszystkich dziewic k o n sekrow anych” 16.
22. D oskonała św iętość rozum ian a jako brak grzechów o so bistych jest p otw ierd zon a przez Augustyna:
„Jeśli chodzi o grzechy M aryi, to ze względu na godność Pana chcę, by w ogóle nie p o d n o szo n o tej kw estii” 17.
Przeciwko Pelagiuszowi A ugustyn tw ierdzi, że to dzięki łasce M aryja nie zgrzeszyła18. Jed n ak inne ujęcia stanow isk nie pozw a lają m ów ić, że biskup H ip p o n y był bezpośrednio naśladow any:
Cyryl Aleksandryjski (f444): „Symeon, m ów iąc o m ieczu [por. Łk 2, 35], chciał pow iedzieć o przenikliw ości i gw ałtow ności cier pienia, któ re pobudziłoby M aryję do nieod p ow ied nich rozw ażań, nakłaniając jej niew ieściego ducha do zła”19.
23. Z resztą augustyńska teologia uczyniła n ie p ra w d o p o d o b nym każde tw ierdzenie o niepokalanym poczęciu M aryi: nikt, kto naro dził się ze związku cielesnego, jak wszyscy z w yjątkiem C hry stusa, nie jest w olny o d śladów w nim grzechu p ierw orod neg o:
13 Szczególnie z okazji jubileuszu 1500-lecia Efezu (1931 r.) oraz z racji święta (11 października), które obecnie ponow nie odnalazło swoje starożytne miejsce w dniu 1 stycznia.
14 O św iętym dziew ictw ie, 6, 6; PL 4 0 , 3 9 9 .
15 Atanazy, L ist do dziew ic, por. RAM, 3 1 , 1955, p. 144-171. 16 Augustyn, O św iętym d ziew ictw ie, 5 , 5; PL 4 0 , 3 9 8 -3 9 9 . 17 Tenże, O naturze i lasce, 4 2 ; PL 4 4 , 2 6 7 .
18 Tamże.
19 Por. G. Jouassard, L interprétation par Cyrille d ’A lexandrie de la scène de Marie
Augustyn: „Ten, k tó ry się narodzi! z Ducha Św iętego i z M a ryi Dziewicy, jest pozbaw iony wszelkiego grzechu, gdyż obce jest M u to poczęcie, które pochodzi ze związku płci. To dlatego i Jere miasz [por. Jr 1, 5], i Jan [por. Łk 1, 44], choć uświęceni w łonie swoich m atek, zaciągnęli jednak winę grzechu p ierw orodnego”20.
24. W ydaje się, że n iektórzy O jcow ie greccy z VII i VIII w ie ku przyw oływ ali już w spółczesny dogm at:
Andrzej z Krety, biskup (f7 4 0 ): „M aryja, pierw ociny, z jaki m i cały skażony lud nie jest zm ieszany”21.
P o d ob n ie p ro p o n u ją o n i, tak jak Ja n D am asceński (f7 4 9 ), interesujące tw ierdzenie o Zaśnięciu M aryi:
„Jakżeż zepsucie m ogło dosięgnąć ciała, które przyjęło życie? N ic z tego nie m ogłoby się odnosić; do tej duszy i tego ciała, któ re nosiło Boga”22.
25. W zywanie M aryi, gotowej do przyjścia (wzywa się jedynie m ęczenników ), m a z pew nością ludow e i m onastyczne korzenie:
Z n a n a m odlitw a nazyw ana Sub tuum : „Pod o b ronę tw ojego m iłosierdzia uciekam y się, Boża R odzicielko (theotokos)^..]”23.
26. A kcentow ane przez m aryjne święta liturgiczne wzywanie
M aryi daje na Wschodzie sposobność do pewnych aktów strzelistych, którym Ojcowie Kościoła Zachodniego nie oddawali się w ogóle:
Takim jest słynny h y m n a ka tyst24 o nieznanej dacie p o w sta nia, być m oże dzieło R om an o sa M elo d o sa (fo k . 555). Z e swej stron y A m broży (f3 9 7 ) daje dobry przykład zachodniej pow ścią gliwości w swej m edytacji o M aryi u stóp krzyża:
„ O n a nie oczekiw ała śm ierci naszego o k u p u , ale zbaw ienia św iata. Być m oże także, w iedząc, że odkup ienie św iata przyszło
20 D zieło niedokończone p rzeciw ko Ju lia n o w i z E kla n u m , 4 , 134; PL 4 5 , 1429. Jednak m ożna zauważyć, że Maryja Panna nie jest tu wspom inana.
21 Andrzej z Krety, Kazanie o narodzeniu M aryi, 1; PG 9 7 , 8 1 2 A. 22 Jan Damasceński, Druga hom ilia o Z aśnięciu, 3; SC 80, s. 132-1 3 3 . 23 Papirus John R ylands Library, być m oże poprzedzający Efez (431 r.).
24 Śpiewając jego 24 strofy nie w oln o było siadać (stąd akatyst). O to kilka formuł: „Witaj, za d o śću czy n ien ie ca łe g o św iata; Witaj, ży czliw o ści B oga w ob ec u m arłych ” (V). „Witaj, ty, która w yp ęd ziłaś n ielu d zk ieg o tyrana z jego królestwa; [...] Witaj, ty, która nas wyrwałaś z zabobonów pogańskich” (IX); „Witaj, skało, która poisz spragnionych życia. [...] Witaj, pokarm ie, który zastępujesz m annę” (X I). Tekst i tłum aczenie G .G . M eerssem an, Edition universitaires, Fribourg 1958.
dzięki śmierci jej Syna, myślała, że trzeba było dorzucić coś do tego d a ru [...]. Ale Jezu s nie p o trz e b o w a ł żadnej p om o cy, aby nas w szystkich zbaw ić [...]. Przyjął zatem m iłość m atk i. N ie szukał pom o cy od kogoś in n eg o ”25.
27. W ziąwszy w szystko p o d uw agę, m o żn a by było p o w ie dzieć, że Kościół O jców przekazał w e w zyw aniu i czci chrystolo giczne tw ierd z en ia Iren eu sza o M ary i, czystej, posłu szn ej oraz «przyczynie zbawienia»:
Ireneusz: „M aryja, dziew ica, posłuszna [...] stała się dla sie bie i całego rodzaju lu dzkiego przyczyną zbaw ienia [...]. W ęzeł sp lą ta n y p rzez n iep o słu sze ń stw o Ewy zo stał ro zw ią z a n y przez po słu szeń stw o M a ry i26. [...] O n a to dała się p rze k o n a ć , by być posłuszną Bogu, aby w ten sposób dziew ica M aryja stała się ad w o katem dziewicy Ew y”27.
28. Teksty patrystyczne, przytoczone powyżej, być m oże wy dają się iść dalej niż sobory. Je d n ak teksty te nie p o w o łu ją się na sobory, ale ta k sam o jak te o sta tn ie - na Pism o św ięte i w iarę Apostołów . Z kolei różnica, jaką zauważam y pom iędzy ich ujęciem a tekstem Pisma - n a przykład, jeśli chodzi o zaw arte w nich tw ier dzenie o trw ałym dziew ictw ie - nie jest, w ich opinii, odejściem od Pisma, ale ow ocem ich prześw iadczenia, że całe Pismo święte jest duchow e. D latego te rm in trw ałe d ziew ictw o, p o d o b n ie jak zw rot „współistotny O jcu” interpretują tekst Pisma świętego. W taki o to sposób Ojcowie czytają Pismo święte, n aw et ci, którzy są zw o lennikam i interpretacji dosłow nej („litteralistes”)1*.
29. Pobożność ludow a uprzedzała czasami dok try n ę, jeśli ch o dzi o w zyw anie M aryi. Z auw ażm y zwyczajnie, że na Z achodzie po bożność ludow a nie p rzen ik n ęła do głębi autentycznej m o dli tw y ludu Bożego, czyli kultu liturgicznego, do któ reg o (i tylko do niego) odnosi się powiedzenie «prawo m odlitw y jest praw em wia ry» (L ex orandi, lex credendi). M aryjne święta nie są natrętne, lecz pozostają łagodne, nawet jeśli ich pochodzenie jest niekiedy niejasne29.
25 Ambroży z M ediolanu, W ykład E w angelii w edług Ł u ka sza , X , 132; SC 5 2,
s. 2 00; a także L ist 6 3 , 110; PL 16, 1218 С.
26 Ireneusz, Przeciw herezjom , III, 2 2 , 4; Rousseau, s. 3 8 5 -3 8 6 .
27 Tamże, V, 19, 1; Rousseau, p. 626.
28 Jeden z nich, Jan Chryzostom wyznaje: „Wszędzie w Piśmie św iętym króluje to prawo: jeśli Pism o w yp ow iad a się w alegorii, to przedstaw ia rów nież interpretację alegorii, aby uniknąć sytuacji, w której nieumiarkowane pragnienie zw olenników alegorycznej interpretacji błądzi i pojawia się w szędzie w sposób naiwny i przypadkow y” (K om entarz do Izajasza, 5, 3).
29 W Rzymie, ok. 7 0 0 roku: Zw iastow anie, Zaśnięcie, N arodzenie, Oczyszczenie. W schód, który obchodził cztery święta potw ierdzone w Rzymie, znal również p od datą 9 grudnia św ięto poczęcia M aryi przez A nnę. Początki św ięta Zaśnięcia zostały naśw ietlone przez przekonujące studium Sim ona Claude’a
30. Zamykając ten pierwszy etap soborow y i patrystyczny, m oż na powiedzieć, że podstawowy pow ód m ówienia o M aryi w sposób, w jaki czynią to Symbole i Ojcowie, zależy od podwójnej troski:
(1) Aby mieć w Chrystusie «prawą» w iarę, trzeba podtrzym y wać takie spojrzenie na M aryję, które nie odw raca od jej Syna, ale przeciwnie - przynależy do kontem plow ania samych tajemnic Jezusa.
(2) N ie w olno nigdy m ów ić o M aryi najmniejszej rzeczy, k tó ra nie byłaby zgodna (incom patible) z godnością Pana, to znaczy z jego tożsam ością autentycznego człow ieka i praw dziw ego Boga. 3 . M a ry ja w lite ra tu rz e a p o k ry fic z n e j
3 1. W czasie, gdy kształtuje się k an o n N ow ego Testam entu, posiadający po d w ó jn ą funkcję p o tw ierd zan ia a u to ry tetu tradycji ap o sto lsk iej w K ościele i n a d K ościołem o raz w y łączania tego w szystkiego, co wydaje się być poza depozytem wiary, są redago w ane, czytane i przepisyw ane przez chrześcijan inne księgi, które ostateczn ie będą p o zo staw io ne z b oku. O kreśla się tę litera tu rę jako apokryficzną, to znaczy ukrytą, gdyż albo chce przekazyw ać do k try n ę przeznaczoną dla nielicznych, albo jej lektu ra nie p o w in n a być publiczna, lecz w inna p o zostać pryw atną, albo w końcu, w najgorszym p rzy pad k u , zasłania p raw d ę Ew angelii. A pokryfy chrześcijańskie m im o to dalekie są od tego, aby m ożna było je wszystkie uznać za heterodoksyjne. O dpow iadając na pytania sta w iane przez chrześcijan pierw szych wieków, apokryfy przekazują raczej, każdy na swój sposób, takie czy inne w yobrażenie, jakie ci chrześcijanie m ają o Jezusie C hrystusie, Jego apostołach, uczniach i oczywiście o Jego M atce. N iek tó re z tych najstarszych apokry fó w m o g ą być św iadkam i chrześcijańskich tradycji, sięgających swym ro d o w o d em aż do początków K ościoła30.
3 2. Chociaż w wielu apokryficznych tekstach M aryja nie jest pierw szą postacią, to nie m ożna unikać tych tradycji, przyjąwszy, że zajm ujem y się M atką Jezusa z p u n k tu w idzenia historycznego, teologicznego i liturgicznego. N ie tylko w iele z tych tek stó w są jedynym i starożytnym i źródłam i - wciąż pozostającym i do przestu diow ania i odczytania - k tó re m ów ią nam o M aryi poza Pismem św iętym , ale p o n a d to zasilały one i w zm acniały pobożność w ie rzących w ciągu dw udziestu w ieków historii Kościoła.
3 3 . K iedy Protoew angelia Jakuba (dru ga p o ło w a II w ieku) oznajm ia nam , że rodzice M aryi nazywają się Joachim i Anna, czyż należy odrzucić tę inform ację jako pozbaw ioną podstaw ?
Oczywi-M im ouni, D orm ition et A sso m p tio n de Oczywi-Marie, histoire des traditions anciennes, Beauchesne, Paris 1995.
30 N ależy unikać defin io w a n ia chrześcijańskiej literatury apokryficznej przez porów nanie z kanonem N o w eg o Testam entu, jakoby tw orzyła ona korpus konkurencyjny czy nawet komplementarny. Dąży się dzisiaj raczej do tego, aby w id zieć w niej zapisanie p ew n eg o etapu h istorycznych tradycji lub zbiorow ych legend, nie mających autorytetu kanonu Pism świętych.
ście liczne chrześcijańskie pism a apokryficzne będą chętnie w szcze gó łach przedstaw iać dotyczące M ary i cudow ności, k tó re są obce naszej wierze i naszej pobożności ludzi współczesnych, jak na przy kład opis przedstaw iający M aryję uczącą się w świątyni jerozolim skiej i otrzym ującą pożywienie z ręki aniołów 31, czy też generalnie te wszystkie pisma, które w ypracow ują czystą m itologię maryjną.
34. Tymczasem, chcąc dostarczyć bliższych szczegółów, k tó ry ch dom agała się ciekawość w ierzących, czy które w ydaw ały się w ów czas konieczne dla potw ierdzen ia określonego aspektu d o k tryn y wcielenia, literatu ra apokryficzna nie w yraża już tajemnicy. W te n sp o só b leg en d a, k tó ra w yjaśnia, jak d zie w ic tw o M a ry i m og ło być stw ierdzone po n a ro d zin ach 32, o ddala się znacznie od prostoty, z jaką Ew angelia św iadczy o przyjściu na św iat Z b a w i ciela, praw dziw ym , a jednak nadzwyczajnym. Dlatego każdy chrze ścijanin pow inien rozpatryw ać te legendy z dużą ostrożnością.
35. W obec quasi-m ilczenia kanonicznego Pisma św iętego, to w łaśn ie teksty apokryficzne, co p raw d a z m niejszą lub w iększą w yo b raźn ią, przynoszą o M a ry i inform acje, k tó ry ch b ra k o w a ło chrześcijanom tam tych czasów. Z g o dn ie z tym i tekstam i, p o d su m ow ując różne tradycje, M aryja jest z pokolenia D aw ida i sam a u ro d ziła się w olna od wszelkiej zmazy, co określać się będzie m ia nem niepokalanego poczęcia. Jak o dziecko przedw cześnie dojrzale, M aryja spędza lata swej m łodości w świątyni, zanim zostanie p rze znaczona do m ałżeństw a z Józefem . A pokryfy zatrzym ują się p o tem na zw iastow aniu, n arod zen iu się Chrystusa, ucieczce do Egip tu , gdzie M aryja do ko n ała w ielu cudów, na różnych w ydarzeniach z życia Jezusa, dziecka i d orosłego, w których ona uczestniczyła, na przykład w Kanie, aż do m ęki i śmierci Jezusa. Ten czy inny tekst apokryficzny utrzym uje zresztą, że to M aryja, a nie inna kobieta, jako pierwsza zobaczyła zm artw ychw stałego Jezusa w poran ek wiel kanocny, co pogłębi G rzegorz Palamas w XIV w ieku, m ów iąc, że o n a towarzyszyła zm artw ychw staniu swojego Syna33.
36. L iteratura apokryficzna jest bardzo skąpa w szczegóły, je śli chodzi o fizyczny aspekt M ary i; zadow ala się tym , że opisuje ją jako prom ienną. N a płaszczyźnie m oralnej M aryja jest o z d o b io n a wszystkimi cnotam i. Jest łagodna, cierpliw a, gorliw a. W szcze gólności potrafi korzystać z darów , k tó re otrzym ała, będąc pilną w realizow aniu miłości w pokorze. Jednakże apokryfy nie w zm ian kują nigdy o jakim kolw iek uczuciu w zględem Józefa, k tó ry był przecież jej m ężem, poza w yjątkiem , gdy, w edług Legendy o Józe
fie Cieśli, ona także płakała w m om encie jego um ierania34. Psycho
31 Por. P rotoew angelia J a k u b a , 8, 1; P ytania B a rtło m ieja , 2 , 15 [C hodzi tu o Ewangelię B artłom ieja, apokryf zawierający kilka kodeksów , dp których zalicza się wskazane przez autorów pism o apokryficzne; por. Apokryfy N o w eg o Testamentu, red. M. Starowieyski, t. I, cz. 2, Lublin 1 9 8 6 , s. 4 9 4 -5 2 0 ]. 32 Por. Protoewangelia Jakuba, 20, 1; Ewangelia Pseudo-M ateusza, 13, 4. 33 Por. Grzegorz Palamas, H o m ilia X V III o kobietach niosących w onności, 5. 34 Por. Legenda o Józefie Cieśli, 20, 8.