• Nie Znaleziono Wyników

Katolickie dogmaty o Niepokalanym Poczęciu oraz Wniebowzięciu

Kwestie sporne

III. Katolickie dogmaty o Niepokalanym Poczęciu oraz Wniebowzięciu

2 3 4 . P rzystępując do ty ch k a to lic k ic h dogm atów , jesteśm y św iadom i tego, że ogół w yznań protestan ckich ocenia je jako nie d o przyjęcia, a praw osław ie sądzi, iż zostały one zdefinio w ane i ok reślo n e w sposób n ieup raw nion y w ram ach opcji d o k try n al­ ny ch Z a c h o d u , podczas gdy K ościół rzym skokatolicki oficjalnie zintegrow ał je z całością swojej wiary.

W ydaje się nam , że pierwsze wyjaśnienie polegać w inn o na ich w ystarczającej eksplikacji, tak aby um ożliw ić uchw ycenie ich sen­ su i intencji naw et tym , którzy nie przyjm ują ich oraz aby poznać, czy prow ad zą nas one do sprzeczności z w yznaną w iarą, w spólną i o p a rtą n a fundam encie, czem u daliśm y w yraz w pierwszej czę­ ści doku m en tu .

1. W s p ó ln e tru d n o ś c i w o b e c d w ó c h d o g m a tó w 146

2 3 5 . D ogm aty o N iepokalanym Poczęciu oraz W niebow zię­ ciu M a ry i P anny są no w y m i d o g m a ta m i (1 8 5 4 i 1 9 5 0 ), k tó re w ym agały p rzełożen ia n a język d o k try n y tego, co rozw ijało się przez w ieki w m odlitw ie i w praktyce pochw alnej Kościoła, p o to, aby uśw iadom ić sobie, że M aryja, M a tk a Boża jest „cała św ięta” oraz że ta świętość - rozum iana w sposób całościowy i p o czątko ­ w o bez żadnego sprecyzow ania - całkow icie służy historii zbaw ie­ nia, a także, iż dzięki niej M aryja zasługuje na to, aby u kresu swe­ go życia być złączoną z chwalą swojego Syna.

2 3 6. Przejście od wiary, w yrażanej w pobożności i w p rakty­ ce pochw alnej, do uroczyście zdefiniow anych dogm atów spraw ia, że te d w a tw ierdzenia m aryjne stanow ią dzisiaj jeden z rozdziałów og ó łu ekum enicznych spraw sp ornych oraz że ich treść, form uły i podstaw y w yw ołują pow ażne dyskusje.

2 3 7 . W ielu praw osław nych przedstaw ia pow ażne zastrzeżenia w zględem tych dw óch dogm atów.

U w ażają oni, że katolicki d o g m at o N iep okalany m Poczęciu nie m a żadnego p u n ktu oparcia w Piśmie świętym oraz że jest zbyt zależny o d zachodniej tradycji i augustyńskiej interpretacji g rze­ chu pierw oro dn eg o, różniącej się od interpretacji W schodu. Sądzą,

145 Z ob. zaproponow ane w nioski dotyczące tej kwestii, nr 3 0 1 -3 0 2 i 327. 146 W D o d a tku I można znaleźć teksty definicji dogmatycznych N iepokalanego

że ten dogm at odpo w iada praw niczej wizji zbawienia, w edług k tó ­ rej M ary ja sk o rzystałab y u p rz e d n io z przyszłych zasług Jezu sa Chrystusa. Jeśli oni ogłaszają M aryję jako „w pełni czystą” i „w pełni n iepokalaną”, to nie z p o w o d u jej poczęcia, ale poniew aż została u dzielona jej zdolność nieulegania grzesznej naturze. W obec tego utrzym ują, że stw orzenie, naw et po upadku, może z Bożą pom ocą zrealizować swoje pow ołanie na „obraz Boży”, i w takim właśnie znaczeniu widzą w M aryi najdoskonalszy owoc rodzaju ludzkiego147.

238. Jeśli chodzi o ostateczne przeznaczenie M aryi, to tra d y ­ cja praw osław na m ów i najczęściej o „Z aśnięciu” ; n aw et jeśli uży­ w a także słow a „W niebowzięcie”, to jednak obydw a w yobrażenia nie pokryw ają się148. Tradycja ta wyznaje, że M aryja, nie przesta­ jąc uczestniczyć w naszym człow ieczeństw ie, a tak że p o n iew aż m iała przywilej noszenia w ciele Słowa Bożego, osiągnęła najw yż­ szy stopień świętości, do k tó reg o m oże dojść człow iek oraz że jest pierw szą, korzystającą w pełni z łaski, jaką jej Syn zjednał dla nas przez swoją M ękę i Z m artw ychw stanie.

239. Praw osław ni nie przyjm ują rów nież obydw u d o gm atów takim i, jakimi zostały ogłoszone przez Kościół katolicki, poniew aż zostały zdefiniow ane w chwili, gdy żadne okoliczności zew nętrz­ ne nie zmuszały do tego oraz poniew aż były p roklam ow ane przez papieża, angażującego przecież nieom ylność swojego autory tetu już po podzieleniu się Kościołów i poza drogą soborową. Niemniej jed­ nak m ożna sądzić, że praw osławni w pewnej mierze biorą pod uw a­ gę istotę tych dogmatów, zwłaszcza jeśli chodzi o W niebowzięcie149. 240. Chrześcijanie Reform acji w pierw szym rzędzie szczegól­ nie zw racają uw agę n a fakt, że te dw a dogm aty nie m ają żadnej w yraźnej p o d sta w y biblijnej. A w ięc dialog m iędzy k a to lik a m i i p ro testan tam i znajduje tu, jakby skoncentrow any, cały klasycz­ ny ogół spraw spornych, dotyczących norm atyw ności św iadectw a biblijnego, lektury i rozum ienia Pisma świętego w żywej Tradycji K ościoła, „zm ysłu w ia ry ” w ierzący ch (k tó ry w tym p rzy p a d k u w yraża się zwłaszcza w pobożności), oddziaływ ania m agisterium , jak rów nież „recepcji” rozstrzygnięć m agisterialnych.

241. A zatem w stosunku do d o k try n o W niebow zięciu i N ie ­ pokalanym Poczęciu Kościoły wyw odzące się z Reform acji sform u­ łow ały zarzuty bardziej p odstaw ow e niż praw osław ie. Te zarzuty nie wynikają tylko stąd, że obydw ie w ypow iedzi dały sposobność do rozstrzygnięć dogm atycznych w Kościele katolickim . Z najdują sw oje w yjaśnienie ró w n ież w w ątp liw y ch fo rm ach p o b o żn o ści, k tó re m ogły tow arzyszyć celebracjom św iąt m aryjnych. P o n ad to

147 Zob. P. N . Trembelas, D ogm atique de l ’Église orth o d o xe catolique, t. II, éd. de C hevetogne i DDB 1 9 6 7 , s. 2 2 9 -2 3 3 ; A. Kniazeff, L a M ère de D ieu dans

l ’ Église o rth o d o xe, Cerf, Paris 1 9 9 0 , s. 124nn.

148 N a temat różnic między tymi dw om a określeniami por. nr 3 7 wraz z przypisem. 149 Por. J. M eyendorff, In itia tio n à la th éo lo g ie b y za n tin e , Cerf, Paris 1 9 7 5 ,

s. 192nn (grzech pierw orodny), s. 198nn (nowa Ewa).

3 5 9 M a ry ja w B ym p la n ie i w k o m u n ii ś w ty c h

w ynikają z trudności ściśle teologicznych, które dialog ekum enicz­ ny pow inien starać się brać p o d uwagę. Bowiem protestanci uznają św iętość M aryi włączonej w ko m u n ię świętych, ale nie uważają, że p o w in n o się w oparciu o w iarę w C hrystusa dążyć do tw ier­ d z e n ia o N ie p o k a la n y m P oczęciu i W n iebow zięciu . Poza tym uważają, że te kwestie, z uwagi na niejasność, jaka je otacza, wyma­ gają wielkiej powściągliwości, która nigdy nie była zachowywana.

2 4 2 . D ialog ek u m en iczn y będ zie tutaj okazją, aby katolicy posłużyli się zasadą „hierarchii p ra w d ”, taką, jaka została sform u­ ło w a n a p rzez S o b ó r W atykański II150: w imię tej zasady trzeba będ zie d o k try n o m o N ie p o k a la n y m Poczęciu i W niebow zięciu przy p isać znaczenie z p ew n o ścią nie w tó rn e, ale jedynie niższe w stosunku d o centralnego jądra w iary chrześcijańskiej. A zatem dostrzegam y doniosłość dialogu m iędzy katolikam i i p ro testan ta­ m i: z jednej stro n y będzie ch o d ziło o odkrycie tego, co te dw a ośw iadczenia m ów ią nam w ażnego w odniesieniu d o C hrystusa oraz d o człow ieka zbaw ionego w Jezusie C hrystusie; a z drugiej - o określenie punktów , w k tó ry ch jeszcze istnieją m iędzy nam i ro z ­ bieżności, dokonując rozróżnienia m iędzy rozbieżnościam i rozdzie­ lającym i (séparatrices) a ty m i, k tó re jaw ią się jako m ożliw e do uzg o d n ienia (com patibles) z eklezjalną kom unią.

2 4 3 . W każdym razie dialog m usi spraw dzić, czy i w jakiej m ierze dogm aty o N iepo k alany m Poczęciu i W niebow zięciu sta­ no w ią nie „innow acje”, jak tw ierdziliby p rotestanci, ale, jak my­ ślą katolicy, interpretacje treści w iary chrześcijańskiej, k tóre mają sw oją ostateczną podstaw ę w św iadectw ie biblijnym , interpretacje co najm niej uzasadnione, k tó re p ow inny znaleźć swoje właściwe miejsce w „hierarchii p raw d ”.

150 „W dialogu ekum enicznym teologow ie katoliccy [...] będą pamiętać o istnieniu porządku czy „hierarchii” prawd w doktrynie katolickiej, poniew aż różne jest ich powiązanie z podstawami wiary chrześcijańskiej” (UR nr 11). Prezentując na Soborze W atykańskim II zn aczenie „hierarchii” praw d, bp Pangrazio rozróżnia! prawdy, które są porządku ostatecznego (jak Trójca Święta) i prawdy, które są p o rz ą d k u śro d k ó w (jak struktura hierarchiczna K ościoła). Tekst soborow y kładzie nacisk raczej na odniesienie każdej prawdy do „fundamentu” wiary, to znaczy do objawienia Boga Zbawiciela w Jezusie Chrystusie przez dar Ducha. M iejsce doktryn w „hierarchii” prawd pow inno być zatem przede wszystkim oszacow ane w edług ich powiązania (bardziej lub mniej ścisłego) z Pismem św iętym oraz z tw ierdzeniam i zapisanymi w symbolach wiary.

W sposób analogiczny po stronie protestanckiej będą odróżniane od innych głów ne punkty wiary, które przynależą do status confessionis oraz, zwłaszcza w tradycji luterańskiej, m ów ić się będzie o usprawiedliwieniu przez wiarę jako kryterium rozstrzygającym dla uzasadnienia doktryny. Luter i M elanchton podkreślają, że istnieje hierarchia w śród artykułów wiary, które w chodzą w zakres soteriologii (zbawienie, Ewangelia) i tych, które w chodzą w zakres eklezjologii i etyki (uczynki, Prawo). C onfessio H elvetica posterior w Kościele refo rm o w a n y m ro zró żn ia ze sw ej stro n y m ięd zy rzeczam i ob ojętn ym i a prawdami pochodzącym i z w yznania wiary: „[Oto] dlaczego, kiedy rzeczy obojętne są w yprow adzone z w yznania wiary, my tracimy w obec nich swą w o ln o ść” (rozdz. XXVII, C onfessions e t catéchism es de la réform ée, s. 300).

2 . H is to r y c z n e p r z y p o m n ie n ie 151

244. D w a m aryjne dogm aty zostały określone u koń ca długiej historii, w czasie której p o bożność ludow a, m odlitw a liturgiczna i refleksja teologiczna były ściśle ze sobą połączone. Refleksja te o ­ logiczna m ogła je uprzedzać w niek tó ry ch przypadkach, ale naj­ częściej tow arzyszyła (często w sposób krytyczny), a n aw et śledziła rozw ój religijnej uczuciow ości i nabożeństw a, k tóre d o p ro w a d z i­ ły d o w ypow iedzi z 18 5 4 i 1950 ro k u . W skazuje to n a p ew n ą doniosłość, jeśli chodzi o w łaściw e zrozum ienie tych dogm atów , ich rozw oju, k tóry p ro w ad ził d o m aryjnych definicji oraz h isto ­ rycznego kontekstu, w k tó ry m one zostały podjęte.

O d tw ie r d z e n ia o ś w ię to ś c i M a r y i d o k a to lic k ie j d e fin ic ji o je j n ie p o k a la n y m p o c z ę c iu

24 5. Ew olucja, jaka p row ad ziła do definicji z 1854 ro k u , ce­ chow ała się na Zachodzie pew ną liczbą teologicznych sporów . Jeśli w pierwszych w iekach na W schodzie tw ierdzenie o świętości M atki Bożej nie w ykluczało faktu, że niekiedy zdarzały się jej pew ne sła­ bości (na przykład jej tru d n o ść w uw ierzeniu aniołow i przy Z w ia ­ stow aniu, jej interw encja nie w p o rę w Kanie czy naw et jej obec­ ność pod krzyżem 152), to na Z achodzie, przeciw nie - począw szy od A m b ro żeg o , św iętość ta sta n o w iła p rz e d m io t tw ie rd z e ń , k tó ry zaw ierał coraz m niej niejasności. Je d n a k to u znan ie do skonałej św iętości M aryi zostało na Z ach o d zie trw ale naznaczone dysku­ sjam i dotyczącym i grzechu p ie rw o ro d n e g o . Dyskusje te zostały w yw ołane stanow iskiem Pelagiusza (ok. 3 60 - ok. 422), dla k tó ­ rego M aryja w swojej doskonałej świętości jest przykładem tego, czym m oże być ludzka n atu ra, kiedy przeciw staw i się grzechow i, o raz Julian a z Eklanum (ok. 3 80 - ok. 445), podkreślającego, że fa k t św iętości M a ry i p o z w a la w ykluczyć g rzech p ie rw o ro d n y .

151 Podkreślamy w tym miejscu użyteczność ponow nego podjęcia, w perspektywie dogmatycznej, niektórych elem entów przedstawionych już w części historycznej, w numerach 87-119.

152 Cyryl Aleksandryjski w taki o to sposób wydawał surowy osąd o braku wiary i „upadku” Maryi pod krzyżem: „Z pew nością mogłaby pom yśleć biedna matka, to ja go zrodziłam, tego, którego wyśmiewają wiszącego na drzewie. O by w końcu sam okazał się prawdziwym Synem Bożym, Panem wszechświata, jak to ogłosił, ale niew ątpliw ie pom ylił się. M ylił się, być m oże, kiedy m ówił: «Ja jestem życiem». Jakżeż w ięc został ukrzyżowany? [...] Sym eon, m ów iąc o mieczu, chciał pow iedzieć o przenikliwości i gw ałtow ności cierpienia, które pobudziłoby Maryję do nieodpow iednich rozważań, nakłaniając jej niewieściego ducha d o zła. [...]D od am , że jego własna M atka ulegała zgorszeniu i doznała upadku. Czuła, że w szystko straciło sens, ideały rozsypały się. [...] Znając myśli, jakie pojawiały w niej, on [Jezus] pow ierzył ją najlepszemu m istagogow i, sw ojem u u czn io w i”, K o m e n ta rz d o E w angelii J a n o w e j, 12, PG 7 4 , 6 6 lb , cytowany przez M . Jouassard, L’interprétation par Cyrille d ’A lexandrie de la

scène de M arie au p ied de la croix, dz. cyt., s. 2 8 -4 7 . Cytaty pochodzą ze stron

3 1 , 3 2 i 35. 361 M a ry ja w B ym pla ni e i w k o m u n ii ś w ty c h

Z ostały one przezwyciężone przez Augustyna, którego stanow isko, uwikłane w jego sform ułow aniach153, jest jednak przejrzyste w swojej istocie. Jak k o lw iek uznaje, że osobista św iętość została w pełni udzielona M aryi jako M atce Bożej, to jednak Augustyn nie przyjmu­ je, że ona w odróżnieniu od innych ludzi została poczęta bez grzechu. W rzeczywistości ona również korzystała z łaski odrodzenia.

2 4 6. N a Z achodzie refleksja na tem at świętości M aryi po zo ­ staje zdo m in o w an a przez to stanow isko A ugustyna i naznaczona doktrynalnym i opracow aniam i, odnoszącym i się do n atury i skut­ kó w grzechu p ierw o ro d n ego . Ta refleksja jest św iadkiem ściera­ nia się w średniow ieczu przeciw staw nych stanow isk, jeśli chodzi 0 sposób rozum ienia poczęcia M aryi, któ rego św ięto, po ch o d zą­ ce ze W schodu, rozszerza się na Z ach odzie o d XII w ieku. Jedni odrzucają niepokalane poczęcie M aryi z p o w od u pow szechności grzech u p ie rw o ro d n e g o 154, inn i, jak B o n aw en tu ra, a zw łaszcza D uns Szkot przyjm ują niep o k alan e poczęcie M aryi, nadając m u sform ułow anie, któ re pójdzie swoją dro gą w teologii zachodniej: M aryja została o d k up ion a przez C hrystusa będąc „zachow aną” od grzechu pierw o rod n eg o, z racji przew idzianych zasług jej Syna.

2 4 7. O d X IV w ieku pojaw ia się ruch na rzecz N iepokalan e­ go Poczęcia, je d n a k dyskusja w śró d te o lo g ó w p o z o sta je żyw a 1 p ro w ad zi do podjęcia interw encji przez m agisterium , kiedy to reprezen tan ci ścisłej linii augustyńskiej podają w w ątpliw ość p ra ­ w om ocność k u ltu N iepokalanego Poczęcia, po dobnie jak w przy­ p ad k u kaznodziejstw a i nauczania n a ten tem at.

248. W 1483 ro ku papież Sykstus IV potw ierdza, że ten pu n k t do k try n y jest nierozstrzygnięty i zabrania określać jedno i drugie stanow isko jako heretyckie155. Sobór Trydencki odw ołuje się do tej deklaracji w zakończeniu D ek retu o grzechu pierw orodnym , p re ­ cyzując, że jego intencją nie było w prow adzanie d o D ekretu ty tu ­ łu „błogosławionej i niepokalanej M aryi Dziewicy, M atki Bożej”156. W te n sp osób , p o m im o p o tw ie rd z e n ia pow szech ności grzechu p ie rw o ro d n e g o , p o z o sta w ia o n n a b o k u sp raw ę M ary i: so b ó r uznaje w artość argum entacji, k tó ra starała się pogodzić pow szech­ ność grzechu p ierw o ro d neg o i odku pien ia z niepokalanym poczę­ ciem M aryi, nie angażując się głębiej w istotę zagadnienia.

2 4 9. Podczas gdy spory k o n ty n u o w an o , zauważa się, jak jed­ na p o drugiej następują w ypow iedzi papieży, którzy, po m im o że zakazują wszelkich anatem w śród rzeczników obydw u stanow isk, to jednak przyjm ują coraz bardziej opinię o zachow aniu M aryi od grzechu p ierw o ro dn eg o oraz aprobują kult N iepokalanego Poczę­ cia, nie narzucając go aż tak bardzo. Taka jest szczególnie treść bulli

153 D zieło niedokończone przeciw ko Julianow i z E kla n u m , 4 , 122; PL 4 5 , 1418. 154 Por. nr 4 4 -4 5 .

155 DzS 1 4 2 5 -1 4 2 6 ; FC, 3 90; [BV, VI, 82a]. Przypominamy, że w 1 4 3 9 roku sob ór w B azylei zd efin iow ał N iep ok alan e P oczęcie i w p row ad ził św ięto 8 grudnia, por. nr 45.

A leksandra VII (1661 r.), z której pew ne sform ułow ania zapoży­ czy definicja z 1854 ro k u 157.

250. Krótki historyczny przegląd pozw ala zatem skonstatow ać, że o ile pobożność i żarliw ość nie przestają zm ierzać w kierunku c e le b ro w a n ia „p rzy w ileju ” M a ry i, o tyle jąd re m teo lo giczn eg o sprzeciw u w obec dok tryn y o N iepokalanym Poczęciu, tym razem u w szystkich połączonych w yznań, była zawsze obaw a, aby w yłą­ czając M a ry ję z u d z ia łu w g rzech u p ie rw o ro d n y m , nie p o d a ć w w ątpliw ość pow szechnej konieczności zbaw ienia przez C h ry stu­ sa. Ten sprzeciw zmusił zw olenników doktryn y do w ypracow ania sform ułow ań, któ re w pełni potw ierdzając przywilej M aryi, p o d ­ porządk ow ują ją konieczności bycia zbaw ioną przez C hrystusa.

2 51 . Z d efin io w an ie N iep o k alaneg o Poczęcia przez Piusa IX w 185 4 ro k u wpisuje się w ko n tek st p o w ro tu nabożeństw a m a­ ryjnego w X IX wieku. Z o stało o n o po p rzedzo n e konsultacją ep i­ sk op atu św iatow ego, k tó ry okaże się w przew ażającej większości przychylny takiej definicji (546 głosów za i 5 7 przeciw ). D efini­ cja p rzy jm u je jak o isto tę d o g m a tu te sfo rm u ło w a n ia , k tó ry m w w ypraco w an iu tow arzyszyła teologiczna refleksja.

W n iebow zięcie M aryi

2 52 . H istoryczna ewolucja, k tó ra do p ro w ad ziła do zdefinio­ w ania W niebow zięcia M aryi Dziewicy, nie była naznaczona sp o ­ ram i rów nie pow ażnym i, co w przypadku N iep okalaneg o Poczę­ cia, n ato m iast ta definicja chciała tylko potw ierdzić w sposób ofi­ cjalny nabożeństw o, k tó re już istniało i k tó re nie było wcale p o d ­ daw ane dyskusji ani na W schodzie, ani na Z achodzie.

2 53 . K w estia ostatecznego przeznaczenia M aryi zaczyna za­ rysow yw ać się podczas so bo ró w w Efezie (431 r.) i C halcedonie (451 r.) w stopniu, w jakim stw ierdzenie o theotokos spow odow ało przeniesienie uw agi na ciało M aryi. W ten sposób rodzi się idea uw ielbienia jej ciała. W VI w ieku św ięto „w sp o m n ien ia” M aryi (podobne do św iąt w spom nienia m ęczenników i świętych) staje się św iętem „Z aśnięcia” M aryi: pojęcie, k tó re , nie zaprzeczając rze­ czywistości śmierci M aryi, jednakow oż przyw odzi n a myśl śm ierć, której c h a ra k te r jest szczególny, ale nie zaw iera jeszcze pytania o w niebow zięcie M aryi w duszy i ciele.

2 5 4 . W n ie b o w zię cie w e w łaściw y m teg o sło w a zn aczeniu pojaw ia się w tym sam ym czasie, co śm ierć M aryi, czyli począw ­ szy od VIII w ieku, w bizantyńskich hom iliach o Zaśnięciu. N aw et jeśli te hom ilie m ogą odw oływ ać się do pow stających opisów a p o ­ kryficznych, nadspodziew anie licznych, podtrzym ujących p o b o ż­ ność lu d o w ą, to rozw ijająca się w nich arg u m en tacja pozostaje w swej głębi teologiczna: ciało, k tó re nosiło i w sposób dziewiczy w ydało na św iat nieskazitelne Słowo Boga, nie m ogło doznać ze­ psucia na skutek śmierci cielesnej.

363 i*7 DzS 2 0 1 5 -2 0 1 7 ; FC, 3 95; [BV, VI, 88]. M a ry ja w B ym pla nie i w k o m u n ii ś w ty c h

2 5 5. Z ach ó d chętnie podejm uje teologiczne zagadnienia, w y­ praco w an e na W schodzie, tak jak w przypadku św ięta Zaśnięcia M a ry i, k tó re na Z ach o d zie stan ie się św iętem W nieb ow zięcia. Jed y n a dyskusja, jaką zna średniow iecze, toczy się w okół au to ry ­ te tu dw óch pism apokryficznych: jed n o przypisywane H ie ro n im o ­ w i158, rozw ażające cielesne w niebow zięcie M aryi jako zbyt śm ia­ łe, aby m ogło być utrzym ane jako p raw da wiary; drugie przypi­ syw ane A ugustynow i159, k tó re, nie odw ołując się do legend, uza­ sadnia cielesne wniebowzięcie za po m ocą argum entów spekulatyw- nych. W łaśnie ta druga linia będzie b rała górę. Późniejsze dysku­ sje będą dotyczyć wyłącznie rodzaju pew ności, z jaką W niebow zię­ cie M aryi m oże zostać p otw ierd zo n e i przyjęte w wierze.

2 5 6. Jedynym d ok u m entem m agisterium Kościoła o W n ie b o ­ w zięciu M aryi jest d o k u m en t Piusa XII z 1950 roku. W pisuje się o n w historyczny kontekst, k tó ry charakteryzuje się intensyw niej­ szym rozw ojem pobożności m aryjnej, strukturalizacją „ruchu m a­ ry jn eg o ”, jak rów nież u stanow ieniem now ej gałęzi teologii, jaką jest „m ario log ia” 160.

2 5 7. Podobnie jak uczynił to Pius IX, Pius XII zasięga rady episkopatu w spraw ie „m ożliw ości zdefiniow ania” („définibilité”) n au k i o W niebow zięciu oraz stosow ności takiej definicji. To za­ sięg nięcie o p in ii p ro w a d z i d o o d p o w ie d z i „p raw ie jed n o m y śl­ nej” 161. Jeśli chodzi o stosow ność zdefiniow ania, niektórzy bisku­ pi w yrażają jednak w ątpliw ości, i to szczególnie ze w zględów ek u ­ m enicznych. Uroczyste zdefiniow anie następuje w 1950 ro ku przy okazji zakończeniu ro k u świętego.

3 . T e o lo g ic z n e reflek sje n a te m a t W n ie b o w z ię c ia

258. Jeśli podejm ujem y teraz kw estię dogm atu o W niebow zię­ ciu (chociaż został ogłoszony po dogm acie o N iepokalan ym Po­ częciu), to nie ty lk o d lateg o , jak o b y w yw ołał m niej tru d n o ś c i w ram ach dialogu ekum enicznego. Rów nież dlatego, że w h isto ­ rii pew ne w ypow iedzi, dotyczące ostatecznego przeznaczenia M a ­ ryi, narzucały się prędzej niż stw ierdzenia odnoszące się do począt­ kow ego okresu jej życia.

Zasadnicze w ą tk i problem u

259. Pierwsza tru dn o ść zw iązana z dogm atem pochodzi stąd, że W niebow zięcie, zdaniem K ościołów w yw odzących się z

Refor-158 A w rzeczywistości autorstwa Paschazjusza Radberta [f ok. 8 65], PL 3 0 , kol. 1 2 2 -1 4 2 .

i « PL 4 0 , kol. 1 1 4 1-1148. 160 Por. nr 97.

161 N a 1181 odpow iedzi, pozytyw nych jest 1 1 6 9 , a negatywnych 2 2 , spośród których 16 sprzeciwia się samej tylko stosow ności.

m acji, nie jest p o tw ie rd z o n e w Piśmie św iętym . In n a tru d n o ść, w edług protestantów , sp o w o d o w an a jest faktem , że W niebow zię­