• Nie Znaleziono Wyników

Maryja Matka Jezusa, Chrystusa, Pana i Syna Bożego

136. Drugi artykuł wyznaje w Jezusie Chrystusa Pana: wskazuje n a M aryję jako na jego m atkę. To czyniąc, syntetyzuje w sw oim cen tru m naukę N o w ego Testam entu o M aryi. D rugi artykuł m ów i w te n sposób o miejscu M aryi w planie Boga i historii zbaw ienia.

137. Z takim w łaśnie odniesieniem podejm ujem y w persp ek ­ ty w ie ekum enicznej p o n o w n ą lek tu rę najw ażniejszych te k stó w N o w ego Testam entu m ów iących o M aryi, wyrażając to , co w edług nas należy do jedności w wierze.

138. N asz zam iar nie jest zatem bezpośrednio egzegetyczny, chociaż chcem y pow oływ ać się na rezultaty, jakie zostały osiągnięte w w yniku prow adzonych w spółczesnych badań. N ie zam ierzam y sięgać po elem enty p orządku biograficznego i historycznego. Bie­ rzem y teksty takim i, jakimi się prezentują w ewangelicznej n a rra ­ cji. Rodzaj literacki tej relektury będzie doktrynalny i medytacyjny. 139. Zaczniem y od opisów M ateusza i Łukasza o narod zeniu i dzieciństw ie Jezusa, k tó re nie przedstaw iają się jako bardziej lub m niej w ierne spraw ozdanie ze w spom nień M aryi i Józefa, ale ra ­ czej jako po n o w ne odczytanie, w oparciu o w iarę paschalną, m i­ sterium przyjścia na św iat Syna Bożego. N astępnie om ów im y re ­ lacje Janow e. Zakończym y, przyw ołując teksty synoptyczne, J a n o ­ w e i z Dziejów A postolskich, dotyczące m atki i braci Jezu sa102. 1. E w a n g e lia d z ie c iń s tw a w e d łu g M a te u s z a (ro z d z ia ły 1-2)

140. W tych ro zd ziałach M ary ja zajm uje b a rd z o d y sk re tn ą pozycję i pozostaje postacią bierną. Jeżeli opis nie kładzie nacisku ani na w iarę, ani na osobistą d ro g ę M aryi, to w zam ian wpisuje Jezusa w historię Izraela i pokazuje jednocześnie, jak w tym nie­ zwykłym przyjściu na św iat dokonuje się Boży plan.

102 Zasygnalizujemy także tekst z Dz 1, 14, jedyną wzmiankę o Maryi w tej księdze, chociaż tę eklezjalną scenę wiąże się raczej z trzecim artykułem wyznania wiary.

141. Jezus z N azaretu posiada ro d o w ó d , w pełni zanurzając się w ludzką kondycję, w czas i przestrzeń pop rzez swoje zakorze­ n ien ie w n a ro d z ie żydow skim . M a te u sz p rz e d sta w ia listę jego przodków , k tó ra rozciąga się na sym boliczną liczbę i symboliczny czas trw ania: trzy razy po czternaście p o k o leń o d A braham a do D a w id a , o d D a w id a d o p rz e s ie d le n ia b a b ilo ń s k ie g o o ra z od p rze sied le n ia do M esjasza. Jed n ak że u je d n o lic o n e p o w ta rz a n ie m ęskich u ro d zeń zostaje przerw ane cztery razy, gdy w spom ina się 0 k o b ieta ch : R ahab i R ut, dw ie cu d zo ziem k i są o b ecn e tu dla pokazania, że razem z Izraelem reszta ludzkości jest rów nież za­ p ro s z o n a d o u c z e stn ic tw a w z b a w ie n iu ; T am ar, sy n o w a Ju d y 1 Batszeba, k tó ra była m ałżonką Uriasza, zanim stała się żoną D a­ w ida, są tu w ym ienione dla przypom nienia, że obietnica p rzek ra­ cza słabości patriarchy (por. Rdz 38) i króla (por. 2 Sm 11-12) oraz że, paradoksalnie, na takiej słabości się opiera. Te cztery kobiety i cztery niepraw ne urodzenia, które wydarzyły się dzięki nim , przy­ gotow ują czytelnika do wzm ianki o M aryi i narodzeniu Jezusa, k tó ­ rego niezwykły charakter zostanie później w yjaśniony w opisie.

142. W skazując w ten sposób w yraźnie, że Jezus, tak jak każ­ de dziecko, nie przychodzi na św iat bez ojca i m atki - sym bolicz­ n a ro la pierw szego , d o p ełn ia ją c a ró w n ież sym boliczną funkcję drugiej - M ateusz wylicza oboje rodziców Jezusa, nie oddzielając ich: Józef, m ąż M aryi (1, 16) i M aryja, m ałżonka Józefa (1, 24).

Przypisując Jó zefo w i to, co u Łukasza o d n o si się do M aryi (nadanie im ienia Jezusow i; objaw ienie przez anioła), M ateusz nie m oże zn ajdo w ać się w opozycji w o b ec trzeciej ew angelii, gdyż k ładzie nacisk na D aw id o w ą linię w stę p u ją c ą Jezu sa o raz ro lę Józefa, jego p ełn ą odpow iedzialność jako głow y rod zin y i w iarę w słow o Boże.

Podobnie jak Jezus nie urodził się bez ustalonych rodziców, tak M aryja nie istnieje bez Józefa, któ rego jest m ałżonką i bez Jezu ­ sa, k tó reg o jest m atką. W rozdziale d ru g im (2, 11. 13. 20. 21) dziecię jest zawsze w ym ieniane przed swoją m atką.

143. M aryja jest jednocześnie rodzicielką i m atką, podczas gdy Józef jest jedynie praw nym ojcem. Ale to nie pom niejsza w niczym jego roli, gdyż, nie będąc rodzicem , jest autentycznie ojcem , o d ­ pow iedzialnym za ludzką i religijną tożsam ość Jezusa. W ypełnie­ nie obietnic, danych p rzo d k o m , o przyjściu M esjasza do Izraela dokonu je się zatem dzięki dziewiczej m atce i przy branem u ojcu. Taka jest, w p orów naniu z m itologicznym i opow iadaniam i, niezwy­ kła now ość tego narodzenia.

144. M ateusz troszczy się o pow iązanie swojej relacji o „ n o ­ w in ie p rzek azan ej J ó z e fo w i” z m esjań sk im i p ro ro c tw a m i, aby w skazać d o n io sło ść teg o n a ro d z e n ia : z d ziew icy 103 n aro d zi się Em m anuel, to znaczy „Bóg z n am i” (1, 2 3 ; por. 28, 20); to wy­

103 M t cytuje tekst Iz 7, 14 w edług Septuaginty, która tłum aczy alm ah przez słow o

d a rz e n ie b ęd zie m ia ło m iejsce w B etlejem , ziem i D aw id o w ej i królew skiej (2, 6); razem ze sw oją ro d zin ą dziecię dośw iadczy pew nego rodzaju w ędrów ki, na w zór patriarchy Józefa i jego braci, jak też M ojżesza i jego ludu, począw szy od ucieczki do Egiptu aż d o now ego doskonałego E xodusu (2, 15).

145. Troszczący się o człow ieczeństw o M esjasza, zan u rzone­ go w historię przym ierza i zam ieszkującego ziemię „św iętą”, M a ­ teusz nie odpo w iad a na starożytne i w spółczesne pytania, m ające swe źród ło w żądnej wiedzy religijności oraz w podejrzliw ym ra ­ cjonalizm ie. To, że M aryja była dziew icą, kiedy n aro d ził się jej pierw orodny, jest przejaw em teologicznego znaczenia, jakie odnosi się d o tożsam ości Syna, a nie o g ło szen iem m oralnej czystości, znam ionującej m atkę; oznacza to uczczenie m isterium i p o d k re ­ ślenie przez ten znak naro d zin w jedynej praw dzie.

146. Ten pierwszy rozdział M ateusza m a liczne w arianty te k ­ stu, k tó re m ogłyby prow adzić do dyskusji zakończonych sprzecz­ nościam i, na przykład w zw iązku z trw ałym dziew ictw em w 25 w ersecie. N ato m iast nie m a żadnej w ątpliw ości co do cen traln e­ go tw ierdzenia, które zbiega się ze stw ierdzeniem Łukasza: poczę­ cie Jezusa d ok o n ało się bez m ęskiego udziału.

147. W szyscy w yznajem y w wierze to, co M ateuszow a e w a n ­

gelia dzieciństw a uczy nas zarów no o Jezusie, M esjaszu-Cbrystusie, E m m a n u e lu i Z b a w ic ielu , ja k i o Jó zefie, Jego p r a w n y m o jcu i M aryi, Jego dziewiczej Matce.

2 . E w a n g e lia d z ie c iń s tw a w e d łu g Ł u k a sz a (ro z d z ia ły 1-2) 148. Łukasz, tak jak M ateusz, wpisuje Jezusa w historię n a ­ r o d u żydow skiego i po d k reśla n o w ą rzeczywistość, k tó rą o n in ­ auguruje. M aryja jest rękojm ią jego zakorzenienia i znakiem tej now ości. Jest pierwszym w zorem w iary w Chrystusa. Jednocześnie, jako m atka Jezusa musi zrezygnow ać z posiadania Tego, k tóry jest Synem Bożym. W iara, k tó ra przyjm uje C hrystusa do swego w n ę ­ trza, nie m oże posiąść Tego, k tó ry w szystko przewyższa. C ała h i­ sto ria narodzenia Jezusa jest ostatecznie zaproszeniem do w ychw a­ lan ia Boga w iernego, który poprzez to dziecię dokonuje zbaw ie­ nia świata.

Z w ia s to w a n ie

149. A niołow ie w Biblii uosabiają orędzie Boga. Anioł G abriel jest już w Starym Testam encie zw iastunem dobrej now iny o Synu człow ieczym (Dn 8, 16). Po tym , jak był posłany do Zachariasza, przybyw a, aby obwieścić M aryi now inę, któ ra w yw oła jej radość.

150. M aryja jest nazyw ana parthenos, w każdym przypadku zgodnie z greckim tekstem Iz 7, 14. Term in ten oznacza głów nie m ło d ą, niezam ężną dziewczynę. Tutaj jest on p ow tó rzony i

zosta-nie p o tw ierd zo n y przez obiekcje M aryi, k tó re w skazują, że zosta-nie „ z n a ” o n a m ężczyzny, to znaczy, że nie d o św iad czy ła p ożycia m ałżeńskiego i że zapow iedziane narodzenie będzie w istocie dzie­ wicze. M aryja jest określana jako zaręczona z Józefem , co u stan a­ w ia jej więź z poto m k am i kró la Dawida.

151. M aryja jako m atka i dziewica nie jest w p ro w ad zo n a tyl­ ko w linię niektórych kobiet przyw ołanych ze Starego Testam en­ tu. W yróżnia się spośród nich dzięki w ydarzeniu dziew iczego p o ­ częcia, które przekształca jednocześnie sens jej dziew ictw a i m a­ cierzyństw a. Z jednej stro n y dziew ictw o M aryi nie jest pro stym w arunkiem jej m ałżeństw a z Józefem : M aryja pozostaje dziew icą n aw et wtedy, gdy poczęła. Z drugiej strony m acierzyństw o M aryi nie m oże być p o ró w n y w an e do cu d o w neg o dośw iadczenia n ie ­ płodnej, k tó ra rodzi; cud w ynika tutaj z tego, że M aryja rodzi bez udziału m ężczyzny104. W ten sposób dziew ictw o M ary i nie p rze­ szkadza jej w zostaniu m atką, p o dobnie jak fakt bycia m atk ą J e ­ zusa nie po d aje w w ątp liw o ść jej dziew ictw a. Taka w y jątk o w a sytuacja zgo d na jest z p lan e m Boga, k tó ry przez M ary ję chciał przyjąć ciało w naszej ziemskiej historii. Fakt, że kobieta, na k tó ­ rą zstąpił D uch stw orzyciel, jest dziewicą, stanow i tego znak. Jak tylko została zacieniona przez Najwyższego, stała się jakby świą­ tynią Tego, który przez nią zstąpił na ziemię. D ziew ica i m atka: ta now ość określa tajem nicę, jakiej Bóg dokonał czyniąc z M aryi, niew iasty m iędzy niew iastam i, m atkę swojego w łasnego Syna.

152. A nioł p o z d ro w ił M aryję jako tę, której zo sta n ie dana łaska: Pan jest z nią. W yrażenie bierne „n apełniona łaską” p o d k re ­ śla, że łaska w M aryi jest działaniem daru przyjętego i d o b ro w o l­ n e g o 105. Ta łaska nie jest rzeczą, lecz właściwością jej zależności od Boga, u którego M aryja „znalazła łaskę” (1, 30).

153. O rędzie anioła nadaje dziecięciu jego imię: Jezus. To jest imię Jozuego, k tó ry w prow adził n aró d w ybrany do ziemi obieca­ nej. To imię określa także obiecane dziecię jako M esjasza. Przy­ ozdabia go w spaniałym i tytułam i. To paradoks, że takie uroczy­ ste o b w ieszczenie jest sk ie ro w a n e d o m ło d ej, c a łk iem p ro ste j dziew czyny w nieznanym N azarecie, wiosce o złej sławie.

154. Ale nie w szystko jest łatw e i M aryja stara się to zrozu ­ m ieć. Jej w ątpliw ość w yw ołuje p o n o w n e orędzie anioła. W n o ­ w ym , uroczy stym o św ia d cz e n iu G ab riel objaw ia, że to dziecię będzie sam ym Synem Bożym. D uch Święty spełni w M aryi swoją ro lę stw orzyciela i ożywiciela, jaką m a od początku św iata (Rdz

104 Literatura m iędzytestamentalna zawiera tekst, który pozw ala znaleźć związek między żydowskim i tradycjami i dziewiczym narodzeniem Jezusa. Słow iańska

Księga H enocha rzeczywiście donosi, że Sofonia, matka M elchizedeka poczęła

sw oje dziecko bez poznania m ężczyzny (II H enoch [slave] LXX -LXX I; w:

Ecrits intertestam entaires, Gallimard, Paris 1 9 8 7 , s. 1 2 1 8 -1 2 2 3 ).

105 Maryja jest kekharithôm e'nè, „napełniona łaską” a nie „laski pełna”, co będzie przywilejem w cielonego Słow a, „pełnego łaski i prawdy” (plèrès kharitos kai

alètheias, J 1, 14). 3 29 M a ry ja w B ym pla ni e i w k o m u n ii ś w ty c h

1, 2). N ie m a tu żadnego słowa, k tó re w skazyw ałoby na cielesny k o n tak t.

155. W ierząc w słow o anioła, k tóre do niej zostało skierow a­ ne, M aryja m oże w nie uwierzyć także dlatego, że on jej oznajm ił to w szystko, czego Bóg d o k o n a ł w jej krew nej. N aw iązanie do Elżbiety pokazuje, że dla Boga nie m a nic niem ożliw ego. W ystar­ czy wierzyć w obietnicę, aby Bóg dał życie.

156. M ów iąc o sobie służebnica Pana, M aryja, k tó ra nie jest nią z uwagi na status społeczny, wyraża swoją gotow ość oddania się Panu w sposób w olny i odpow iedzialny. Jak „oczy służącej” są zw ró co n e „na ręce swej p an i” (Ps 123[122], 2), tak o n a decyduje się służyć Tem u, k tóry przyjm ie postać sługi (Flp 2, 7).

157. Kiedy Skład Apostolski każe nam wyznawać, że Jezus, C hry­

stu s i Syn Boży, zosta ł „poczęty z D ucha Świętego i narodził się z M aryi D ziew icy”, to wyraża w ty m sedno orędzia ze zw iastow a­ nia. M aryja jest w nim w ym ieniana z pow od u roli, jaką odgrywa w tajem nicy zbawienia, dla której została wybrana. Maryja, dziew i­ ca, m atka i służebnica uprzedza nas w wierze w Słowo wcielone.

N a w ie d z e n ie

158. N a w ie d z e n ie jest scen ą u d z ie lan ia się ra d o śc i i d a ru D u ch a Św iętego. M aryja, zaledw ie otrzym ała orędzie od anioła, p o śp ieszn ie w yrusza, aby odw iedzić sw oją k rew n ą i przeżyw ać razem z nią zainaugurow ane w ylanie D ucha prorockiego. Jej wyj­ ście jest także odpow iedzią jej w iary na łaskę.

159. Kiedy Elżbieta przyjmuje pozdrow ienie M aryi, poruszenie jej dziecka, Jana Chrzciciela jest odruchem radości, drgnieniem bło­ gosławieństwa (por. Łk 6, 23 '); podczas gdy sama zostaje napełniona D uchem Świętym i staje się prorokinią. Pierwszy głos ludzki, który p ro ro k u je w N ow ym Testam encie, to głos kobiety, p o d o b n ie jak kobiety będą pierwszymi zwiastunkam i zm artw ychw stania.

160. Prorockie słow o Elżbiety jest przede wszystkim błogosła­ w ieństw em . Pośród w szystkich k o b iet M aryja jest p rzed m io tem szczególnego błogosławieństwa, które czyni z niej M atkę Mesjasza, Błogosław ioną w pełnym tego słow a znaczeniu. Elżbieta podejm u­ je w obec niej także akt wiary, poniew aż już widzi w m atce Jezusa m atkę swojego Pana. N astępnie Elżbieta w ypow iada pierwsze bło­ gosław ieństw o, któ ry m jest błogosław ieństw o w iary: M aryja jest błogosław iona, poniew aż uwierzyła, że stanie się m atką Mesjasza.

161. M aryja wyśpiewuje w ów czas swój M agnificat: o d w o łu ­ jąc się do pieśni A nny (1 Sm 2, 1-10) i w ielu w ypow iedzi p ro ro c ­ kich oraz psalm ów, m ówi przede wszystkim o rzeczach odnoszą­ cych się do niej, jednak czyni to w aktach w ychw alania i dzięk­ czynienia, k tó re nie koncentrują się na niej samej, poniew aż to , co

jej się p rzy d arzy ło , jest przezn aczo n e dla św iata i będzie m iało w artość z p o kolenia na pokolenie. O to dlaczego o n a ogłasza, że wszystkie po ko len ia zwać ją będą błogosław ioną. Tutaj też znaj­ duje się uzasadnienie dla zachwycającej chw ały Boga, do śpiew a­ nia której jest zaproszony K ościół w szystkich czasów z p o w o d u d a ru otrzym anego przez M aryję.

162. M atk a Jezusa sławi zatem spraw iedliw ość Boga, jaką m a dla zranionej ludzkości o raz w ierność, jaką zachow uje dla sw oje­ go lu d u . O n a o d czytuje na n o w o h isto rię zbaw ienia i w iąże ją z tym , co jej się przydarzyło. Podziw ia p aradoksalny p lan Boga, k tó ry naw iedza po k o rn y ch , ubogich i głodnych, aby w ten sp o ­ sób zdecydow ać się na sp ełn ien ie, w n ich i p o p rzez nich , swej obietnicy danej A braham ow i.

163. Scena N aw iedzenia zachęca Kościół do wejścia na drogę

w ychw alania Boga z M aryją i Elżbietą oraz jak M aryja i Elżbieta na sposób ludzki, w ja ki Bóg przychodzi do nas i rozpoczyna wraz z p o k o rn ym i odnow ienie historii.

N a r o d z e n ie

164. Aż do tej pory to Bóg bezpośrednio prowadził wydarzenia. O d tąd Łukasz podkreśla ludzkie interwencje, które będą cechować realizację m isterium oraz poddadzą M aryję i Józefa próbie wiary. N ajpierw jest to edykt Cezara Augusta, który zmusza ich do prze­ mieszczenia się. Ale dzięki tem u jesteśmy zorientow ani, że to n aro ­ dzenie nie jest mitem , gdyż wpisuje się w czas i miejsce historii p o ­ wszechnej, podobnie jak śmierć Jezusa nastąpi pod Ponckim Piłatem. 165. To w Betlejem M aryja wydaje na świat swojego „pierw o­ rodnego” Syna. To wyrażenie sytuuje Jezusa w obrębie żydowskiego Prawa (Wj 13, 15) i zapowiada jego przedstawienie w Świątyni. Bo­ w iem to dziecię uczestniczy w przywilejach i wymogach, jakie doty­ czą wszystkich pierw orodnych. To jednak w niczym nie przesądza faktu, że pozostanie czy też nie pozostanie jedynym dzieckiem 106.

166. Z w róćm y uw agę n a przeciw ieństw o, jakie istnieje m ię­ dzy d w o m a rytm am i sceny: najpierw jest to skrom ny, jak tylko to jest m ożliw e, opis tru d n y c h w a ru n k ó w n a ro d z e n ia Jezusa, tak skrom ny, że m ożna by uwierzyć w rozm aite fakty. N astępnie jest to pełen blasku w ybuch chw ały Bożej (teofania) i now e objaw ie­ nie, przyniesione przez aniołów. C zytelnik nie m oże nie zwrócić uw agi na k o n tra st m iędzy orędziem przyniesionym przez anioły a u bóstw em tych, do k tó ry ch jest o n o skierow ane, pasterzy, od któ ry ch zresztą M aryja, w ezw ana d o w zrastania w w ierze, dow ie się, że jej syn jest zbawicielem Izraela. Pasterze stają się pierw szy­ mi głosicielam i dobrej now iny o proklam acji zbaw ienia, przynie­ sionego przez C hrystusa Pana.

106 D oktrynalne kwestie sporne na tem at braci Jezusa zostaną przestudiowane w rozdz. III, nr 2 2 8 -2 3 3 .

D O K U M E N T Y 3 32

167. Pierwszy znak wzywający d o w iary w C hrystusa to znak n o w o naro d zoneg o w ubóstw ie, ow iniętego w pieluszki i śpiące­ go w żłobie, jest to znak w yróżniający Jezusa. M aryja i Józef są tym i, którzy otaczają dziecię oraz przedstaw iają je jako to , k tó re zrodzi w iarę pasterzy i później całego Kościoła.

168. M aryja, jak jest pow iedziane, „zachow yw ała te w ydarze­ nia i rozw ażała je w sw oim sercu” . W obec rozpiętości, jaka p o zo ­ staje m iędzy kruchością znaku a w ielkością tytu łów nadanych jej synow i, o n a w rzeczywistości potrzebuje wejść głębiej w siebie oraz zinterioryzow ać to wszystko, co się w ydarza, wszystkie te niezw y­ kłe słow a, któ re są w ypow iadane o tym m ałym człow ieku, który jest jej synem. M aryja postępuje dalej w swojej pielgrzymce wiary.

169. O siem dni później Dziecię zostaje obrzezane w edług ży­ dow skiego Prawa. O trzym uje imię Jezus, w skazane przed poczę­ ciem . Kończy się etap narod zen ia Jezusa.

170. Kościoły adorują no w o narodzonego, ow iniętego w pie­

luszki i śpiącego w żłobie. W kruchości, ubóstw ie i opuszczeniu sta ­ jen k i przyznają m u całą wspaniałość boskich tytu łó w : on jest Pa­ nem w chwałę Boga Ojca. Kiedy ekum eniczne sobory V w ieku będą n a zy w a ć służebnicę Pańską, która w ydała go na św iat Theotokos, M a tką Boga, to nie będą tego czynić, aby ją wysławiać, łecz przede w szystkim , aby w yznawać, że ten, k tó ry z niej się narodził według ciała, jest jej Panem i Bogiem.

P rz e d sta w ie n ie J e zu sa w Ś w ią ty n i

171. Przybywając pierwszy raz do Jerozolim y dla przedstaw ie­ n ia w Św iątyni (Łk 2, 22 nn), M ary ja i J ó z e f dają tym sam ym św ia d ec tw o o zak o rz e n ie n iu Jezu sa w żydow skiej h isto rii o raz o jego przyn ależn ości d o Pana. W iern ie p o d d a ją się o b rzę d o m przew idzianym przez praw o m ojżeszow e: oczyszczenie m atki jest o fiaro w an iem syna pierw o rod n eg o .

172. To przedstaw ienie w Świątyni jest okazją dla p ro ro ck ie­ go objaw ienia: blisko dziecięcia znajduje się dw oje staruszków - Sym eon, który bierze Jezusa w swoje ram iona i kontem pluje w nim zbaw ienie Boga, o raz A nna, sław iąca Pana i ogłaszająca now inę o dziecięciu wszystkim d o o ko ła siebie. O to w tym dziecięciu o d ­ słania się św iatło n aro d ó w i w ten sposób realizuje się sam o w y­ b ran ie Izraela.

173. Poza tym Sym eon p roro ku je, że Jezus będzie znakiem sprzeciw u, a sam ą duszę M aryi m iecz przeniknie (Łk 2, 34-35). M atk a Jezusa jest w ezw ana nie tylko do dośw iadczenia o d sun ię­ cia się, jakie sp o ty k a k ażd ą m atk ę ze s tro n y sw ojego dziecka; w niej w sposób bolesny znajdzie odbicie dram atyczne przeznacze­ nie jej Syna. W iara M aryi nie uch ron i jej przed doznaniem n iezro­ zum ienia i trw ogi; ta w iara będzie m usiała kształtow ać się aż po dośw iadczenie w yw ołane objaw ieniem się Jezusa jako Syna Boże­

go oraz po paradoksalne w ypełnienie na Krzyżu, k tóry już zary­ sow uje się na horyzoncie.

174. W Jezusie k o n tem p lo w a n ym w m om encie przedstawienia

go w Św iątyni, Kościół w yznaje nie tylko „chwalę ludu jego, Izra­ ela” i „światło n a ro d ó w ”, ale rów nież w yznaje tego, k tó ry ju ż nie­ sie pow ołanie, prowadzące go na krzyż■ Jego m atka jest na sposób prorocki podporządkow ana tem u ostatecznem u doświadczeniu.

J e z u s z a g in io n y i o d n a le z io n y w Ś w ią ty n i

175. To, co zostało p ro ro czo zapow iedziane przez Sym eona, zaczyna się realizow ać, kiedy ro d zice Jezusa przybyw ają p o raz kolejny do Jerozolim y (Łk 2, 41 nn). Ta pielgrzym ka z okazji ży­ dow skiego św ięta Paschy daje sposobność do nieprzew idzianego odejścia. Rodzice szukają sw ojego dziecka, k tó re w y m k n ęło się spod ich opieki, a głos M aryi świadczy o ich niepokoju i n iez ro ­ zum ieniu. Jed n ak dziecię, odnalezione p o śró d nauczycieli, objaw ia się M aryi, swojej m atce i Józefow i, sw ojem u p rzy b ran em u ojcu jako Syn sam ego Boga, swojego Ojca. W zyw a swoich rod ziców do uczynienia kroku „naw rócenia” : rozpoznania prawdziwej tożsam o­ ści tego, k tó ry pow inien być w spraw ach swojego Ojca. Podobnie jak w m om encie narodzin, M aryja „zachow uje” 107 te w ydarzenia w sw oim sercu, choćby bez ich rozum ienia, ale to serce dosięga już ud erzenie miecza.

176. M aryja jest tą, która m u si zaakceptować, że jej syn opusz­

cza ją, aby m ogła p rzyją ć go takiego, ja kim jest. O na postęp uje