• Nie Znaleziono Wyników

Gimnazjum Żeńskie Matematyczno-Przyrodnicze Władysława Kunickiego - Michalina Dąbkowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gimnazjum Żeńskie Matematyczno-Przyrodnicze Władysława Kunickiego - Michalina Dąbkowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MICHALINA DĄBKOWSKA

ur. 1921; Wieliż k. Witebska

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, Gimnazjum Żeńskie Matematyczno-Przyrodnicze Władysława Kunickiego, edukacja, Władysław Kunicki, tolerancja, koleżanki szkolne

Gimnazjum Żeńskie Matematyczno-Przyrodnicze Władysława Kunickiego Potem poszłam do szkoły Kunickiego, gdzie trzeba było zdawać egzamin, ale ten egzamin był dość prosty, na wszystkie pytania mogłam odpowiedzieć, nauczyciele byli zadowoleni po tej freblówce mojej ukończonej. Tylko mnie ksiądz zdenerwował, bo zamiast zapytać mnie z religii o coś, to zapytał, czy moja siostra Wanda lubi czekoladki. Taki był właśnie ksiądz Malawski. Moja siostra była u Kunickiego wcześniej – była o siedem lat starsza ode mnie, więc już była prawie maturzystką – dlatego sobie tak ksiądz pozwolił na takie pytanie.

Szkoła Kunickiego to była pierwsza szkoła polska w Lublinie po strajku młodzieży w 1905 roku – jeszcze wtedy nie było profesora Władysława Kunickiego, tylko pani [Apolonia Serebecka]-Latosińska – szkoła, która pierwsza zaczęła uczyć po polsku i kształcić dziewczęta, to była żeńska szkoła. Przyjechał profesor Władysław Kunicki, o którym fama głosiła, i tak właśnie było, że był więziony w Rosji, po kilku latach został zwolniony i wrócił gdzieś tam w okolice Wołynia, sprzedał swój majątek i za te pieniądze odkupił polską szkołę od pani Latosińskiej. Pamiętam o tym dlatego, że kiedy byłam w szkole, obchodziliśmy dwudziestopięciolecie szkoły Kunickiego i w nim brała udział pani Szelburg-Zarembina, jedna z pierwszych uczennic. Wszyscy, którzy byli na zjeździe, chwalili bardzo te czasy właśnie, kiedy powstawała [szkoła] po zdobyciu wolności słowa, wtedy jeszcze nie wolności ojczyzny, ale wolności słowa polskiego w szkołach. W szkołach w tym czasie nie mogły być wykładane historia Polski ani język polski, a jeżeli był język polski [wykładany], to tylko przez takich ludzi, którzy byli narzuceni przez Rosjan jeszcze wtedy na początku. No ale to w końcu w 1918, a właściwie w 1920 roku zmieniło się już zdecydowanie.

[Siostra] Kunickiego, Józefa Kunicka, także uczyła w tejże szkole. Oprócz tego mogę wymienić panią Romanę Zapasiewicz, która nie uczyła w szkole, ale była sekretarką, też olbrzymią patriotką i zawsze wstawiała się za uczennicami, jak nawet coś zbroiły,

(2)

to zawsze prosiła, żeby złagodzić karę. Już w tych latach dwudziestych i następnych wolność była i swoboda, i olbrzymia tolerancja, no i przy tym wszystkim nauka. PPPS – praca, praca, pilność i samorządność – to wszystko właśnie z inicjatywy dyrektora Kunickiego zapanowało w szkole. Tolerancja była na bardzo wysokim poziomie.

Wśród koleżanek moja starsza siostra wymieniała dwie czy trzy Żydówki, kiedy ja byłam już w trzeciej klasie szkoły gimnazjalnej, były dwie albo trzy Żydówki – w tej chwili mogę się pomylić – także Rosjanka i Ukrainka. I wszystkie traktowałyśmy się przyjaźnie, i wszystkie współżyłyśmy jak najmilej, jak najserdeczniej. Nie wolno było żadnych różnic wykazywać między sobą.

Data i miejsce nagrania 2004-05-07, Lublin

Rozmawiał/a Agnieszka Zielińska

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

To nie była daleka droga, ale jeszcze trzeba było mnie odprowadzać i odprowadzała mnie niania Marysia, która brała ze sobą także psa, to był owczarek alzacki, nazywał się Lord

Na ulicy Bernardyńskiej przy szkole Vetterów – obecnej szkole Vetterów, wtedy chyba szkoła handlowa była – mój ojciec mieszkał właśnie, pracował w tejże szkole i

Pani Papiewska to była patriotka, wychowawczyni najpierw ochroniarek, które kształciły dzieci, a potem wzorem Fröbla założyła właśnie taką freblówkę, gdzie

Przy domach były – to chyba kuczki się nazywało – drewniane takie pomieszczenia maleńkie, werandy czy coś takiego, gdzie Żydzi modlili się, to było charakterystyczne w

To boisko sportowe było ogrodzone, jak się weszło na drzewo, wchodziło się na parkan i z parkanu był wgląd na kamienicę od ulicy Królewskiej, gdzie było kilka kuczek. Tam

Roboty było dla wszystkich, a jak jest dużo roboty i człowiek dużo pracuje, to z tego coś jest.. Sprzedane było [to] mieszkanie, znalazł się

Piec był podzielony na komory, do każdej komory wchodziło się oddzielnie.. Nie było tam drzwi żadnych, tylko takie jakby łukowe

W budynku był sklep spożywczy, był również sklep po drugiej stronie ulicy, ale na zakupy chodziło się głównie na targ za tunelem, przy ulicy Pocztowej. Pamiętam dźwięki