• Nie Znaleziono Wyników

Najbliższa rodzina - Michalina Dąbkowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Najbliższa rodzina - Michalina Dąbkowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

MICHALINA DĄBKOWSKA

ur. 1921; Wieliż k. Witebska

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, rodzina, rodzice

Najbliższa rodzina

Urodziłam się 18 sierpnia 1921 roku w Wieliżu koło Witebska. Mam lat 83, wolałabym powiedzieć, że mam 38. Przyjechałam z Wieliża do Lublina w 1923 roku, jeszcze nie miałam dwóch lat skończonych. Zamieszkałam na ulicy Bernardyńskiej i z nią jestem związana najdłużej. Było nas aż pięcioro, niestety, moje rodzeństwo już nie żyje.

Przed wojną byłam uczennicą, w czasie okupacji [uczestniczyłam w] tajnym nauczaniu i dokształcaniu się. Po wojnie byłam studentką i buchalterem w fabryce obuwia, a potem już jako asystent [pracowałam na UMCS-ie] aż do osiągnięcia docentury, na emeryturę przeszłam w 1991 roku. Mój zawód wyuczony to chemik. Na emeryturze zajmuję się trochę historią, wcześniej historią chemii, teraz chemia jest niedostępna dla mnie, laboratorium niedostępne, tylko to, co mogę z książek wyczytać.

Mój ojciec urodził się w 1885 roku, a więc już miałby teraz 120 lat. Mama była o dwa lata młodsza. Ojciec pochodził z Radomia, natomiast moja mama była Estonką, urodziła się w Dorpacie. Rodzice kształcili się za granicą, ojciec matematykę skończył w Dorpacie i tam dostał duże wyróżnienia ze studiów, natomiast moja mama kształciła się w Paryżu i w Bernie, a więc we Francji i w Szwajcarii, była lingwistką, studiowała francuski i niemiecki. Rodzice spotkali się dopiero w Wieliżu albo w Witebsku, w tamtych okolicach, tam byli nauczycielami według swojego wykształcenia.

Data i miejsce nagrania 2005-03-23, Lublin

Rozmawiał/a Jakub Żelawski

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wyrzucić obornik, a najtrudniejsze to było wywożenie tego obornika z tej góry, bo był taki wózek na dwóch kołach i nabierało się tego obornika i tam trzeba było wywieźć

[Kiedy] wrócili po I wojnie światowej to cała rodzina przyjechała i nie miała w ogóle gdzie mieszkać, a mój ojciec był murarzem to z kominów domów pobudował taką lepiankę.

Rodzice, Stanisław i Marianna z Manachiewiczów, mieszkali w Krasnymstawie, ojciec był starszym strażnikiem w więziennictwie w Krasnymstawie, pracował do wojny. Mieliśmy oprócz tego

Mój tatuś był żonaty już tam, we Włodzimierzu pierwszy raz, miał za żonę córkę popa, tam obecnego, i miał z nią dwoje dzieci i kiedy się zaczęły tam jakieś prześladowania

Był w wojsku w Carskim Siole, ale tam było zimno na północy, przeziębił się i tak zachorował, pamiętam, jak tata opowiadał, że jak lekarz przyszedł do tego szpitala

Mój ojciec pracował najpierw w Instytucie, był głównym buchalterem, to się tak dawniej nazywało, głównym księgowym. Później przed samą wojną kilka lat pracował w

Natomiast rodzice przenieśli się znowu, ale już każde z nich z osobna, ojciec otrzymał posadę dyrektora gimnazjum w Zambrowie. Klimat Zambrowa był fatalny dla mojej matki,

[Mieli dzieci], syn Lolek, Eliezer, urodzony w roku 1929 roku, uczył się w szkole Tarbut i [córka] Zosia,[która] urodziła się w roku 1932 [i także] uczyła się w szkole Tarbut.