• Nie Znaleziono Wyników

Nowiny Nyskie : gazeta międzyzakładowa 1987, nr 22 (571).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nowiny Nyskie : gazeta międzyzakładowa 1987, nr 22 (571)."

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Ludzie naszego miasta

Ja k ulał p asu ją do jego ży­

ciorysu słow a Broniewskiego:

„Nie głaskało m nie życie po głowie, nie pijałem ptasiego m leka, no i dobrze, no i n a . zdrowie, tak w y ra sta się na człowieka...”

Urodził się w 1901! roku w W arszawie. Miał sześć lat, gdy w ybuchła pierw sza w ojna świa tow a i gdy po raz pierw szy doznał nędzy i głodu. Cało­

nocne kolejki po chleb. po podstaw ow e a rty k u ły spożyw­

cze. których z każdym dniem w ojny było coraz m niej. Dla popraw y sytuacji rodzice zde­

cydowali się w yjechać na wieś.

Wieś była biedna...

By żyć, należało pracować.

W m iarę d o rasta n ia B. W oj­

dak w ykonyw ał coraz cięższe prace, bardzo często ponad dżiecięce siły. K oniec w ojny to pow rót do W arszaw y, za­

chłyśnięcie się oiepodległością i tru d n a w alk a o podstaw y eg­

zystencji. Dzięki p rotekcji dos­

tał się do Szkoły Rolniczej w Gołotczyźnie, założonej jeszcze

przez Świętochowskiego. P o 'u - kończeniu szkoły był nadal bez pracy. Wreszcie w iado­

mość — C en traln e Tow arzys­

two Rolnicze w prow adzało do m ajątków bydło rasy polskiej czerw onej. Potrzebni byli lu s­

tratorzy. Zgłosił się. ale oka­

zało się, iż należy ukończyć szkołę hodow laną. Ukończył ją i otrzym ał pracę. Ja k o lus­

tra to r jeździł od m a jątk u do m ajątk u , piln u jąc ksiąg ho­

dowlanych, kolczykow ania i czystości krycia.

Gdy doszedł do w ieku po­

borowego, upom niała się o niego arm ia. Służba w 29 PAL w Grodnie, pow rót do cywila i zasilenie szeregów bezrobot­

nych. Bezskuteczne były próby

podjęcia różnych prac doryw ­ czych. W reszcie w raz ze sta r­

szym bratem próbow ał wyko­

nyw ać ślusarkę budowlaną.

Z różnych odpadów, złomu, ro­

bił okucia, zawiasy, kształtki.

Zaczęło w ystarczać na życie, więc w 1939 roku Bolesław W ojdak ożenił się. Idylla ro­

dzinna nie trw ała długo Wy­

buchła druga wojna św iato­

wa, ew akuacja z W arszawy.

Gdy po kilku dniach wrócili, zastali dopalające się zgliszcza domu. W ynajęli opuszczone m ieszkanie i aby żyć Boles­

ław zajął się handlem , a ściś­

lej m ówiąc szmuglem rąbanki.

P am ięta ten ciągły strach przed obławą, przed patrolam i żandarm erii, bo za handel w najlepszym razie traciło się wszystko, a w najgorszym trafiało do obozu k o n cen tra­

cyjnego.

P ow stanie W arszawskie zas­

tało go w raz z rodziną poza stolicą. Bezskuteczne były pró­

by dotarcia do m iasta i koń­

ca w ojny oczekiwali z żoną poza W arszawą. Po wyzwole­

niu wrócili do zniszczonej, w y­

palonej stolicy i zadaw ali so­

bie pytanie — co dalej? Żona w w yniku ogólnegó wynisz­

czenia zapadła na gruźlicę.

Bolesław podjął decyzję w y­

jazdu na Ziemie Zachodnie.

Decyzji tej sprzyjał fakt, iż jego młodszy b ra t W ładysław (późniejszy w ieloletni d yrek­

to r Państw ow ych Zakładów Zbożowych w Nysie) po pow ­ rocie z przym usow ych robót w Niemczech podjął pracę w gm inie Nowaki, w powiecie nyskim . W czerwcu 1945 roku po wielu przygodach p rzyje­

chał W ojdak do Nysy. by pod­

jąć pracę w PSS. W drodze

do nowej pracy trafili w raz z bratem do starostw a. N at­

knęli się na starostę W incen­

tego K arugę. Ten od razu za­

decydował, ze potrzebni iu nowi ludzie Zam iast w s ta ­ rostw ie Bolesław rozpoczął jednak pracę w wydziale po­

wiatowym . W owym czasie starostw o było jednostką ad­

m inistracyjną, natom iast wy­

dział pow iatow y był sam orzą­

dem terytorialnym .

W ojdak jako kierow nik dos­

tał zadanie organizacji działu ogólnego. Pierw szym zadaniem było przyw iezienie z Paczko­

w a ciągników rolniczych, póź­

niej organizacja w arsztatów rem ontowych, zdobywanie pa­

liwa, m ateriałów , środków.

W 1950 roku nastąpiło u je d ­ nolicenie adm inistracji p ań ­ stw ow ej, nastąp iła likw idacja w ydziału powiatowego, a Woj­

dak...

W ojdak otrzym ał zadanie o r­

ganizacji w ydziału gospodarki kom unalnej. Znów zaczynał wszystko od początku, organi­

zując m iędzy innym i gospo­

dark ę k om unalną w G łucho­

łazach, Paczkow ie, w gm inach.

Gdy ju ż wszystko ruszyło I (D o k o ń c ze n ie na sir. 4)

________________________________________________________

tręgu spraw pracowniczych'

N-iezależny S am orządny Zw iązek Zaw odow y P racow ni ków ZWSE w now ym sk ła­

dzie działa ju ż sześć miesięcy.

Co przez te n okres udało się n ow em u zarządow i załatw ić d la członków zw iązku i p r a ­ cow ników zakładu? Ja k re a li­

zow ane są p o stu laty z konfe­

ren c ji zw iązkow ej?

Aby odpowiedzieć na te p y ­ ta n ia u m aw iam się na rozmo wę z przew odniczącym związ ku Józefem Początkiem i sek­

reta rz em G rażyną Biel. Je st to konieczne, gdyż wszyscy członkowie zarządu p ełnią fu n k cje zw iązkow e społecznie.

W ustalonym dniu w s ie d z \

bie zw iązku spotykam rów ­ nież Marię Płach — sk a rb n i­

k a i Stanisława Chrząszcza

— członka zarządu.

D ow iaduję się, że do tej po r y now y zarząd odbył 10 posie dzeń. S p o ty k ają się jed n ak częściej, ja k chociażby dzisiaj.

Wiele spraw pracow niczych trze b a bow iem załatw iać n a bieżąco i od ręki ja k np.

zw olnienia, k ary czy nagany.

Co zrobiono do tej pory?

W pierw szym rzędzie odby­

ły się w ybory rejonow ych i w ydziałow ych społecznych in ­ spektorów pracy oraz mężów (Ciąg dalszy na str. 5)

# SIAŁA BABA M A K ... # PAR KO W E (N IE W E SO ŁE) W IE Ś C I # TEN OBIEKT C H L U - SY NIE P R ZY N O SI # W SIERPNIU N A KARPIA # SPORT # K R Z Y Ż Ó W K A

v » w

ł

* ł ł ł ł\

R e d a k c y j n a a k c j a

P o d w ó r k a

U lubionym m iejscem ¿u ba w dzieci i młodzieży są pod wór ka. U w idacznia się to szcze­

gólnie w okresie w akacyjnym , gdy od wczesnych godzin ran nych do zachodu słońca gw ar no jest na naszych podw ór­

kach

Dużym wzięciem cieszą się te miejsca zabaw, k tóre są czyste, zagospodarow ane i wy posażone w odpow iedni sprzęt.

Dziecko p o trafi godzinam i ba­

wić się w czystym piasku lub ćwiczyć na ulubionym przy­

rządzie.

O trzym aliśm y sporo telefo nów i sygnałów od C zytelni­

ków. że podw órka w w ięk ­ szości są źle zagospodarow a­

ne. że do piaskow nic ZGM-y

przyw ożą żw ir a nie piasek, że urządzenia typu ślizgaw ki i d rabinki są skorodow ane i uszkodzone i grożą okalecze­

niem ciaia.

Czy rzeczywiście tak źle za gospodarow anc są nyskie po dw orka?

BKI I), KURZ I SMRÓD O swoim podw órku i m iej­

scu zam ieszkania wiele mogą powiedzieć dzieci z ulic — S.

Moniuszki, Zjednoczenia. 1 Ma ja i P rudnickiej. O 5 rano bu dzi je jazgot psów. bowiem jed n a z m ieszkanek ul. Mo­

niuszki 1 posiada ich kilk a- (Ciąg dalszy na str. 3)

G r a t u l u j e m y

Corocznie w przeddzień Św ięta Lipcowego Prezydium WRN w Opolu przyznaje nagrody indyw idualne i zespo­

łowe za osiągnięcia zawodowe i społeczne.

Wśród tegorocznych la u re ató w nagrody w ojew ódzkiej, ze­

społow ej II stopnia, znalazł się m.in. m gr inż. STANISŁAW WARDĘGA, zastępca d y rek to ra ds. produkcji roślinnej K om binatu PGR w B iałej N yskiej.

N agrodę przyznano za osiągnięcia w zw alczaniu chorób grzybow ych zbóż.

Równocześnie z tą nagrodą S tan isław W ardęga w yróż­

niony został odznaką „Zasłużonem u Opolszczyźnie".

<g)

G azeto m iędzyzakład ow a: Z a k ła d ó w Urządzeń Przemysłowych, Fabryk) Pomocy N a u - kowych. Z ak ła d ó w W ytw órczych „Cukry Nyskie", Z akład u W y ko n aw stw a Sieci Elek­

trycznych Spółdzielń) inw alidów „Pokój” Kombinatu Państwowych Gospodarstw Rolnych

v/ Białej Nyskiej. _____________________________ ______

N r 22 (571) 1987 - 08 - 10 C ena 5 zł

Podstawowe cele i zadania planu

17 lipca br. Rada M inistrów zatw ierdziła założenia C e n tra l­

nego P lanu Rocznego na 1988 rok i przekazała je do po­

w szechnej konsultacji społecz­

nej.

Założenia planu centralnego są dla przedsiębiorstw przede w szystkim inform acją o w a­

ru n k ac h gospodarow ania w ro ku 1988. Z inform acji tej wy­

nika jakie przew iduje się tem po wzrostu gospodarczego, stru k tu ry podaży środków pro dukcji, stanu rynku pracy, ch a rak te ru popytu, a także zapow iadanych zm ian w in­

strum entach ekonom icznych.

Przyjęcie założeń CPR jako podstaw y do opracow ania przez przedsiębiorstw a w łas­

nych planów powinno służyć

nie tylko do oceny pl< ł >w, lecz także do samych założeń.

Inform acyjna funkcja założeń będzie wówczas spełniała swo ją rolę, jeżeli nastąpi prze­

pływ inform acji w obie stro ­ ny, a więc rów nież od przed siębiorstw do centralnych og­

niw adm inistracji państw ow ej.

(Ciąg d a lszy na str. 2)

udowiani mają Zarząd Koła

U m ożliw ienie technikom i inżynierom budow nictw a zdo­

b yw ania specjalizacji poprzez kierow anie na specjalistyczne szkolenie zawodowe, objęcie p a tro n a tu nad zaw iązującą się spółdzielnią budow nictw a m ieszkaniow ego w zakładzie, p rezentow anie nowości stoso­

w anych w budow nictw ie k ra ­ jow ym i zagranicznym — to głów ne zam ierzenia pow oła­

nego przy ZWSE Kola Pol­

skiego Zw iązku Inżynierów i Techników B udow nictw a.

W skład Zarządu Kola wy­

brani zostali, m gr mz. S ta ­ nisław K u rnatow ski — prze­

wodniczący, m gr inż. Teresa Z iem ińska — z-ca przew odni­

czącego, A leksander Raba — sekretarz, inż. R enata M an- gold — skarbnik i inż. T a ­ deusz Lewicki — przew odni­

czący kom isji rew izyjnej.

Wszyscy chętni (z branży bu dow lanej) do w stąpienia i pra cy w kole zw iązku proszeni są o zgłaszanie się do prze­

wodniczącego kola — telefon we w. 504.

(2)

Zbiornik wody dla cukrow ni Otm uchów. W ykonyw ała go brygada J. K onstantego z

Z I P Zdjęcie: Zbigniew Kwiecień

(2)

Z o 'ira d Egzekutywy

-0 PIPI

28 lipca tem atem obrad by­

ła ocena realizacji przez RSP, PZZ, K om binat PG R i GS p ro g ram u rozbudow y bazy m a gazynow ej i suszarniczej oraz ocena PO P w R SP Siestrze- chowice, R SP Rusocin oraz w Zespole Spichrzy i Młynów w Nysie. Mimo pew nej popraw y w dalszym ciągu w PZZ za­

b ra k n ie około 30—40 tysięcy ton objętości m agazynowej.

Nie oddane zostaną pod tego­

roczne zbiory m agazyny —

silosy w R SP Regulice i RSP Rusocin oraz jed en m agazyn PZZ. Główną przyczyną jest niew yw iązyw anie się przez

„Olpasz” z um ów dostaw y wy posażenia. Nierytm iczność do­

staw może rów nież opóźnić przyszłoroczne inw estycje m a­

gazynowe.

W ocenie PO P stwierdzono, iż widoczny je st postęp w ich działalności. Należy jed n ak konsekw entniej realizow ać pro gram szkolenia ideologicznego.

Egzekutyw a zw róciła uw agę na fa k t starzenia się POP. Należy dążyć do pozyskania do p a rtii ludzi młodych.

(zk)

Partyjna debata

O tw arte zebranie p arty jn e PO P przy ZWSE N ysa poświę cone było 43 rocznicy ogłoszę n ia M anifestu Lipcowego oraz podsum ow aniu dyskusji nad tezam i i w drażaniem reform y gospodarczej.

Na początku zebrania odby­

ła się uroczystość w ręczenia legitym acji p arty jn ej M a ria­

now i Ł abińskiem u — pracow ­ nikow i ZWSE.

Antoni Zaborow ski zapoznał zebranych z w kładem polskich sił zbrojnych w rozgrom ienie faszyzmu.

Bolesław M ajos przedstaw ił dorobek dyskusji nad tezami II etap u reform y.

O specyfice przem ysłu e- nergetyczhego m ów ił Jerzy F i­

szer. P rzedstaw ił on zgłoszo­

ne do opublikow anych tez uwagi i propozycje załogi ZWSE. W spomniał także o przedsięwzięciach, któ re zosta­

ły podjęte, aby w drażanie re ­ form y w energetyce przebie­

gało spraw nie i było korzyst­

ne dla zakładu i jego załogi.

(2)

Uczniowie dziękujq

Na ręce d y rektora Zakładu W ykonaw stw a Sieci Elektrycz nych, Antoniego Lisowskiego, w płynął sym patyczny list od młodzieży, grona pedagogicz­

nego i dyrekcji szkoły, w k tó ­ rym czytamy:

„Młodzież, Rada Pedagogicz n a 1 D yrekcja Szkoły P odsta­

wowej n r 2 im. Powstańców Śląskich w Nysie składa ser­

deczne podziękowanie d yrek­

cji i załodze Z akładu W yko­

naw stw a Sieci Elektrycznych w Nysie za okazaną nam po­

moc w ro k u szkolnym 1986/

1087 w realizacji zadań dydak tycznych, w ychowawczych i opiekuńczych.

Wasze zaangażow anie przy­

czyniło się w ogrom nym stop­

niu do zdobycia głównej n a ­ grody w konkursie „T rybuny O polskiej”. Życzymy wszy­

stkim pracow nikom zakładu dalszych sukcesów zawodo­

wych oraz pom yślności w ży­

ciu osobistym ”.

W ro k u szkolnym 1986/87 ZWSE w ram ach spraw ow a­

nego p atro n a tu n ad szkołą wy konał m.in. k onstrukcję stalo­

wą do placu zabaw , obudowę kaloryferów i inne prace zgła­

szane przez dyrekcję.

(2)

Podziękowanie za uczciwość

R.G. robiąc drobne zakupy w dobrze zaopatrzonym skle­

pie GS w B iałej Nyskiej (z arty k u łam i gospodarstw a do- .mowego) przez roztargnienie zostaw ił na ladzie w ydaną resztę z 5-tysięcznego b ankno­

tu. Było tego k ilk a tysięcy złotych...

Podstawowe cele i zadania planu

W czasie następnej, przy­

padkow ej w izyty w tym skle­

pie (po dwóch tygodniach) kierow niczka placów ki Małgo­

rzata M adejczjk zwróciła klientow i pozostaw ione pienią dze. Z a naszym pośrednictw em roztargniony m ieszkaniec N y­

sy sk ład a podziękow anie ucz­

ciwej ekspedientce. <R)

(D o ko ń czen ie ze str. 1) Z adaniem konsu ltacji społecz­

n ej je st ujaw nienie słabych punktów , określenie innych m ożliwych w ariantów , dopro­

w adzenie do -tego b y pow sta­

jący p ro je k t p la n u był z p u n ­ k tu w idzenia społecznego tra f niejszy.

Szczególnie cenne są opinie i oceny przedsiębiorstw , które odnoszą się do trudno w ym ier nych elem entów rzeczyw istoś­

ci gospodarczej, ja k skala mo żliw ej do osiągnięcia obniżki m ateriałów i energochłonno­

ści produkcji, w zrostu w ydaj ności p rac y oraz w zrostu ek s­

p o rtu głów nie do II o b i / i r u płatniczego. Czynniki te /.a ją istotne znaczenie przy o k re­

ślaniu tem pa rozw oju gospo­

darczego i możliwości p o p ra­

wy b y tu społeczeństwa.

K onsultacje trw ać będą w sierpniu, a podsum ow anie ich n astąp i w pierw szej połowie września.

Podstaw ow e cele planu na 1988 rok, to:

— wzrost dochodu narodow e­

go o 3, 4 proc., — doprow a­

dzenie do dalszych zm ian w stru k tu rze produkcji, a zwłasz cza do obniżenia jej m a teria - ło- i energochłonności oraz w zrostu udziału eksp o rtu w p ro dukcji ogółem. Konieczne je st zm niejszenie w 1988 roku energochłonności pro d u k cji przem ysłow ej o 1,8 do 2,2 proc.

i m ateriałochłonności p ro d u k ­ cji przem ysłow ej od 1.6 do 2,0 proc., — zapew nienia takich

proporcji podziału dochodu narodow ego, któ re w płyną na u trw ale n ie tendencji rozw ojo­

w ych gospodarki.

W zrost gospodarczy i zm ia­

ny w stru k tu rze pro d u k cji bę­

dą w decydującym stopniu za­

leżeć od gospodarności i in­

now acyjności przedsiębiorstw . Zw iększyć się m usi w ydajność pracy, poniew aż poziom za­

tru d n ie n ia praktycznie n ie u - legnie zm ianie.

Do w zrostu w ydajności p ra ­ cy przyczynić się pow inny:

u spraw nienia organizacyjne, w prow adzane zakładow e syste m y w ynagrodzeń, lepiej w iążą ce wysokość płacy z w ynika­

m i pracy, w drażanie postępu technicznego i uzyskiw ane oszczędności w zużyciu m a te ­ riałów i energii n a jednostkę produkcji.

W przyszłym ro k u możliwy będzie w zrost dostaw podsta­

wowych surowców, m a te ria ­ łów i paliw w granicy 1,6 proc. W tej sytuacji o skali w zrostu p ro dukcji decydować będą: — wielkość i s tru k tu ­ ra uzyskanych przez przedsię biorstw o oszczędności m a te ria ­ łowych, energetycznych i pali wowych — wielkość i efe k ­ tyw ność eksportu, zwłaszcza n a ry n k i wolnodewizowe, stw a rzającego możliwości pow ięk­

szenia im portu m ateriałó w i now oczesnej technologii.

P odstaw ow ym celem plan u jest pobudzenie przedsiębior­

stw do w iększej gospodarności

i innow acyjności prowadząc do obniżenia m a teria ło - i ena gochłonności pro d u k cji or w zrostu efektyw ności ekspor­

tu i im portu.

W tym celu konieczne je szybkie zrealizow anie progra­

m u II e ta p u refo rm y gos darczej dla uzyskania prfl spieszenia procesów poprą«

e fektyw ności gospodarowanii Bez pełnego zrealizow ania dań określonych w ram ą II etap u refo rm y nie możea liczyć, iż dotychczasow y tre;

popraw y efektyw ności gos]

d arow ania da się utrzyn n a dłuższą m etę.

W roku 1988 konieczne je w prow adzenie lu b pełne prą gotow anie do wprowadzeń zm ian przew idzianych prog m em II etap u reform y, mają.

cych n a celu p rzy w ró c eT rów now agi gospodarczej ori zapew nienie swobodnego pra p ływ u środków finansowy i rzeczowych m iędzy podn tam i gospodarczym i.

K om itet R ady M inistrów i R ealizacji R eform y Gospo czej opracow ał główne kie­

ru n k i prac n ad progran realizacyjnym . P rogram m a być opracow any do końa października bieżącego ró

P odałem n iek tó re próbie:

w ynikające z założeń Cg n a rok 1988, k tó re powin być uw zględniane przy opn cow yw aniu p ro jek tó w plan zakładow ych. Do tem atu wrócimy.

M. ŻELWETR0

W ypoczynek naszych dzieci

L ato w pełni. I m im o prze­

w idyw ań m alkontentów co do w akacyjnej au ry , jakoś nie m ieliśm y większych powodów do n arz ek ań n a b ra k słońca.

Bo co tu dużo mówić, w łaśnie m iędzy innym i od słońca za­

leży czy nasz w ypoczynek moż n a zaliczyć do udanych. Może dorośli zw racają uw agę n a in ­ ne jeszcze czynniki, ale d la dzieci n a pew no n ajw a żn iej­

sza je s t pogoda.

W łaśnie w ta k i słoneczny dzień (25 lipca) udaliśm y się n a kolonię zuchow ą zorganizo w aną przez K om endę H ufca w S arnow icach k. O tm ucho­

wa i kolonię K om binatu PG R w B iałej N yskiej w G łuchoła­

zach.

W Sarnow icach w ypoczyw a­

ły od 21 lipca do 3 sierpnia zuchy. K olonią opiekow ała się kom endantka, Karolina Zyrek w raz z k ad rą — 6 in stru k to ­ ram i i program ow cem . Pozo­

stały personel stanow iły — 4 kucharki, kw aterm istrz, k się­

gowa i oboźny.

Dzieci (w sum ie 140) podzie lone zostały na 6 drużyn. J a k w yglądały ich codzienne zaję­

cia? O 7.30 — pobudka. Czas ten nie był je d n ak rygorystycz nie przestrzegany. Jeżeli po-

W „ C u k r a c h ¡ Y u s k i c i t * *

Wykonano zaplanowany remont

Przez cały Upiec w Z akła­

dach W ytwórczych „C ukry N yskie” trw a ł planow any re ­ m ont. Większość załogi udała się na urlopy, pozostali na stanow iskach i w pełnej obsa dzie m. in. pracow nicy służb za opatrzenia i głównego m echa­

nika.

Bezpośrednio przy rem on­

tach m aszyn i urządzeń pro­

dukcyjnych i pom ocniczych;

budynków i pomieszczeń za­

angażow anych było 48 osób. Na k ilk a dni przed ustalonym ter m inem zakończenia p rac od­

w iedzam zakłady. O zakres i zaaw ansow anie rem ontu p y ­ tam zastępcę głównego m e­

chanika Ryszarda Leśniaka.

— R em ont w zakładzie n r 1 dobiega końca — mówi mój rozmówca. M aszyny i urzą­

dzenia są już m ontow ane na stanow iskach. T rw ają o sta t­

nie szlify 1 próby. Z akładane są obudow y i osłony przy ma szynach i p rzystępuje się do ich m alow ania.

Nie brakow ało kłopotów.

W łasną brygadę rem ontow ą należało wzmocnić pracow ni­

kam i sezonowymi ja k rów ­ nież zatrudnić do prac m a la­

rskich, dekarskich i cynow a­

nia sprzętu w ykonaw ców z zew nątrz.

G łów ną uw agę skupiono na w ym ianie i m odernizacji pie­

ców do w ypieku listków w af­

lowych. Była to- najw iększa i najcięższa praca. W m iej­

sce dwóch pieców o 24 pły­

tach zam ontow ano dw a u rzą­

dzenia o 30 płytach. Począt­

kowo planow ano w ym ianę tyl ko jednego pieca, ale dzięki zaangażow aniu brygady Józe­

fa Klimczaka udało się zain­

stalow ać nie tylko drugi, ale

rów nież zwiększyć w nim ilość płyt.

W taśm ow ym piecu w ypie­

kow ym w ym ieniono nowe roz dzielacze gorących spalin i część przewodów cy rk u lacy j- nych. Pozwoli to na dalszą eksploatację urządzenia przy pełnej jego w ydajności. P ra ­ ce te w ykonyw ał zespół pod kierunkiem Kazimierza Toma szewskiego.

G runtow nem u przeglądow i I nap raw ie poddane zostały napędy, in stala cja elektrycz­

na i a p a ra tu ra kontrolno-po­

m iarow a. Z adanie to pow ie­

rzono brygadzie elektrom onte­

rów Ireneusza Guły.

Były trudności z częściami do m aszyn, głów nie łożyskam i i paskam i klinow ym i o raz a r m a tu rą w od.-kan. Ba, b rako-

(Ciąg d a ls zy na str. 5)

przedniego dnia była wyciecz ka, w zględnie ognisko i dzieci były zmęczone, mogły pospać dłużej. Po gim nastyce p ro ­ w adzonej w form ie zabaw o­

w ej przychodził czas na p r a ­ ce porządkow e, następnie apel.

Po śniadaniu dzieci plażow ały n ad jeziorem , odbyw ały zaję­

cia na łące lub w lesie. W trak c ie naszej w izyty zdoby­

w ały spraw ności: „Czerwony B ra te k ”, „Doktor, oj boli”,

„P odróżnik”, „K uchcik”, „Spie w ak ”, „A ktor” itp. Po obiedzie, który w szystkim w ty m dniu bardzo sm akow ał (rosół, k u r ­ czak pieczony), ciszy poobied­

niej i podw ieczorku prowadzo ne były zajęcia program ow e aż do kolacji.

Każdego w ieczora zuchy zbierały się p rz y ognisku wspólnie śpiew ając, p ląsając, żartując. W trak c ie trw a n ia kolonii dzieci jeździły n a wy cieczki. Były m. in. w K otli­

nie K łodzkiej, Głuchołazach, Książu.

Ale o tym ja k w ypoczyw a­

ły, m ów ią same.

Kasia Ja h n — m ój ta tu ś p rac u je w Z akładzie W yko­

n aw stw a Sieci E lektrycznych, m am a je s t p ielęgniarką. Za rodzicam i nie tęsknię, bo nie

m a na to czasu. Jedzenie - smaczne, w ogóle je s t bard fajnie, k u p iłam sobie torebki i długopis.

Tato G rzesia Rączki transportow cem . Na kolo bardzo m u się podoba. Szi golnie m ile w spom ina kon ki i wycieczkę do Wamta rzyc, K udow y, Dusznik i wy. j p ra w ę n a S trzeliniec.

Małgosia Zicmińska — cór.'j ka pracow nika Zakładów rządzeń Przem ysłow ych ciesj się ze w szystkiego. Fajnie śpi w nam iocie — mówi czuję się tu p raw ie ja k W i m u. No może w ięcej swob Je stem na kolonii po pierw szy i rzecz jasna, że przyszłym ro k u też pojadę, naszej drużynie, k tó ra prjy«j b ra ła sobie nazw ę „Łapciu r y ” je st bardzo wesoło.

T yle dzieci. Im niewiele szczęścia potrzeba. M ają le rozryw ek, sm aczne w ienie, d obrą opiekę. O kto potach m usi m yśleć kadra. A|

było ich niem ało.

P roblem y zaczęły się już oj sam ego p rzyjazdu. Dzieci jechały z N ysy o godz. 14 m usiały czekać aż do godz. 17,

(Ciąg dalszy na sti

25 lipca 1987 roku zmarł śmiercią tragiczną w wieku 21 lat

Grzegorz Siólkowski

pracownik Rejonu W ykonawstwa Budowlanego ZWSE Nysa.

RODZINIE ZMARŁEGO wyrazy głębokiego wspólczueia i żalu składają:

DYREKCJA, AKTYW SPOLECZNO-POLITYCZNY ORAZ WSPÓŁPRACOWNICY 1 KOLEDZY.

(3)

Nr 22 (571) NOW INY NYSKIE Str. 3

P odw órko na osiedlu G ałczyńskiego. W ykopy w ykopam i, ale czy część urządzeń musiano

przysypać ziem ią? Zdjęcia: Zbigniew Kwiecień

PODWÓRKA

(Dokończenie ze str. 1)

naście. Od 7 do 9 dzieciaki boją się w yjść n a podwórko, bowiem okoliczne b ram y oku p u ją już po d ejrzan e ty p y i pijacy, krążący w poszukiw a n iu flachy i oczekujący na otw arcie „B ajk i”. Tuż przed godziną 13 zaczyna się wzm o­

żony ruch — bieganie przez bram y i w jeżdżanie sam ocho­

dów służbow ych i p ry w a tn y c h od strony ul. 1 M aja (do skle pu spożywczego). A przecież jest ta m znak zakazu zatrzy- ta y w a n ia się, k tó ry nie doty­

czy jedynie sam ochodów do­

staw czych. Te o sta tn ie dojeż­

dżają nie tylko na zaplecze sklepu spożywczego, ale i spor towego i meblowego. Na w i­

dok rozpędzonych sam ocho­

dów dzieci rozhiegają się w różne strony. N ierzadko by­

wa. że pojazd zahaczy o piaskow nicę — jed y n ą a tra k cję dla najm łodszych z tego pod w órka.

“ J e s t to niebezpieczne i nie p rzyjem ne m iejsce zabaw. Wo kól brud, k u rz i sm ród uno­

szący się z pojem ników na śmieci i z bram , k tó re służą klientom „B ajk i” do załatw ia riia po trzeb fizjologicznych.

Aż do późnego w ieczoru dzie ci narażo n e są n a spotkanie pijan y ch osobników, wszczy­

n ających aw a n tu ry , bójki i nie przebierających w słowach. W

oczach dzieci nierzadko m alu je się strach.

PIASKOW NICE I STARE ŁAW KI Pow odów do radości nie m a ją też m ali m ieszkańcy blo ków usytuow anych przy ul.

S. Moniuszki, W. P stro w sk ie­

go, 1 M aja i P rudnickiej. D u­

że podw órko przedzielają ga raże i m agazyn PSS, sypiący się ze starości. Jedynie od stro ny ul. P strow skiego widać ja ko ta k o urządzony plac. Dwa zieleńce, dw ie piaskow nice pod drzew am i i k ilk a zm ursza łych ław ek z w ystającym i drzazgam i. Ot i wszystko. Zad n e j h u śta w k i czy innego u- rzadzenia.

Je d n y m z nfejgorzej zagos­

podarow anych terenów jest także podw órko przy zbiegu ulic — 1 M aja. Zjednoczenia, E. G ierczak i W. Stwosza.

MAŁO ZIELENI I URZĄDZEŃ

O grom ny plac zabaw usy­

tuow any je st w zdłuż wieżow ców przy ul. Św ierczew skiego i uL S udeckiej. Są ta m co p raw d a dw ie piaskow nice (z b ru d n y m piaskiem ), rów no­

w ażnia i kółka do podciąga­

nia, ale to chyba z mało. P rzy dałyby się jeszcze h u śtaw k i czy m ała karuzela, poza tym należałoby to podw órko ozdo bić k rzew am i i drzew am i. O­

becnie przypom ina księżyco­

wy k rajobraz. U trapieniem są kam ienie i żwir, którym i w y­

sypuje się place. Dzieci kale czą się i brudzą. Czy nie le­

piej zasiać traw ę?

N A JCIEM N IEJ POD LATARNIĄ Osiedle N ysa Południe, zwłaszcza w rejonie ulic — K om isji E dukacji N arodow ej, K usocińskiego. K ossaka i Kor czaka je st ładnie urządzone.

Pełno tam zieleni, placów i u- rządzeń zabawowych. Je d n ak że na podw órku przy ul. KEN.

tu ż za budynkiem Spółdzielni M ieszkaniowej, widać zanied bania. P otw ierdza się powie­

dzenie, iż najciem niej pod la ta rn ią . Aż prosi się by pouci nać tam połam ane gałęzie drzew, ponapraw iać ław ki czy zakryć studzienkę, częściowo zasypaną ziemią...

Osiedle Gałczyńskiego n ale ży rów nież do jednych z ła d ­ niejszych. dużo ta m zieleni i zagospodarow anych placów.

Ale ostatnio część urządzeń zabawowych. usytuow anych przy blokach od n u m e ru 1 do 9. zniszczono bądź przysypa­

no ziemia. Na ty m te re n ie w y m ienia się r u ry gazowe. G łę­

bokie wykony są m iejscem za baw dla dzieci, gdyż ogrodzo no je jedynie sznurem . O w y padek nietrudno.

JEZDNIA POD OKNAMI M ieszkańcy bloku przy u li­

cy K orczaka 9—17. któ ry m ad

m in istru je ZGM „W schód”, bardzo niepokoją się o zdro wie i życie swoich dzieci. Mię dzy budynkiem a podw órkiem przebiega bow iem droga asfal tow a, k tó rą upodobali sobie posiadacze czterech i dwóch kółek. Drogę tę tra k tu ją jak jezdnię. Większość sam ocho­

dów z nieograniczoną prędkoś cią dojeżdża do bloków poło żonych dalej, przy ul. S udec­

kiej, chociaż mogą i pow inni korzystać z innych, bardziej bezpiecznych dojazdów, tj. od stro n y uL S udeckiej i przed blokam i przy uL Korczami.

Od w ielu już lat m ieszkańcy ul. K orczaka zw racają*się do ZGM -u o u staw ienie znaku za kazu w jazdu bądź nakazu o- g raniczenia prędkości, ale na darm o. Nie zn a jd u ją oni zro­

zum ienia dla bezpieczeństw a swoich dzieci.

Część m ieszkańców tej u li­

cy p ark u je sw oje samochody pod blokiem, niszcząc w ten sposób traw n ik i. A przecież niedaleko są parkingi. Można też urządzić dodatkow e m iej­

sca n a parkow anie sam ocho­

dów, n a nie zagospodarow a­

nym terenie za blokiem.

P roblem wjazdu, dojazdu i parkow ania sam ochodów na tym sam ym osiedlu rozw iązała

już Spółdzielnia M ieszkaniow a i żałow ać jedynie w ypada, iż m ieszkańcom z bloków przy uL K orczaka w ypadło przejść pod nieopiekuńcze skrzydła R PGKiM (ZGM). Bo niezależ n ie od tego problem u przed­

siębiorstw o to, mim o iż po­

siada Zakład Zieleni M iejskiej, nie dba rów nież o ukw iecenie terenu. Muszą to robić sam i m ieszkańcy.

NA PODZAMCZU W liście do red ak cji miesz kańcy osiedla Podzam cze sk a r żą się na nieporządki wokół bloków. B rakuje koszy n a śmieci, zw łaszcza koło ław ek i przy w ejściach do klatek, stąd wszędzie w idać w alające się p apiery ' odpadki.

Do d ew astacji te re n u osie­

dla przyczyniają się dzieci, któ re g rając w piłkę, niszczą świeżo posianą traw ę i zasa dzone drzew ka Można było­

by im urządzić oddzielne bois ko do grania. Tych zresztą b rak u je na w ielu podw órkach.

Nie na w szystkich placach tego osiedla poustaw iano u - rządzenia zabawowe.

Zebrali:

KAZIMIERA KOTECKA MARIAN ŻELWETRO

Tą drogą przy ul. Korczaka 9 jeżdżą pojazdy stwarzając duże zagrożenie wychodzącym z budynku i bawiącym się na po­

dwórku dzieciom. Tak być nie może!

Wypoczynek naszych dzieci

(D okończenie ze str. 2)

by łaskaw ie w yprow adzili się z ośrodka poprzednicy. Z a­

k w aterow ani zostali na począt ku pod płotem , bo trzeba się było brać za porządki. S terty śm.eci w kubłach, w kem pin­

gach bru d nie do opisania, nie mówiąc ju ż o sa n ita ria ta ch . Sporo n apracow ał się w ięc personel zanim w prow adzono dzieci do pomieszczeń. P lac

■wokół kem pingów przypom i­

nał raczej księżycow y k ra jo b ­ raz. P ielęgniarka oprócz tego, ŻS opiekow ała się dziećmi, szo rowała ubikacje.

' O w aru n k ach m ożna p ow ie­

dzieć jedno — fata ln e. B rak jest św ietlicy, m aleń k a ja d a l­

nia — ta k że dzieci spożywały posiłki n a trzy zm iany. P onie­

waż w p o koju zakw aterow ane było jak ieś obce tow arzystw o (?) k u ch a rk i spały w ja d aln i, w dzień w ynosząc łóżka do nam iotu. To po p ro stu sk a n ­ dal.

Posiłki przygotowywano w niewielkim pomieszczeniu, szumnie zwanym kuchnią — kaflowe piece (brak jakiejkol­

wiek kuchenki elektrycznej

; czy gazowej).

O środek był przepełniony, bowiem na planow anych 80 dzie ci przyjechało 140. I jeszcze

je d n a uw aga. K olonie organi­

zow ane są m iędzy innym i po to by zm ienić dzieciom klim at.

Czy Sarnow ice stanow ią ja ­ kąś odm ianę? Z pew nością — nie.

* # #

W śród zalesionych stoków górskich położony je st ośro­

dek kolonijny K om binatu PG R w Białej N yskiej zw any „B ia­

łym J a re m ”. R ządzą tu trzy p an ie — kierow niczka, Janina Sypień, je j zastępca, Józefa K ąkol i szefowa kuchni, Bro­

nisława Ścierczak. Szesnasto­

osobowa k ad ra , le k a rz i pielęg n ia rk a troszczą się o to, aby dzieci n ie tylko w ypoczywały, lecz także o to by ich pobyt w G łuchołazach był urozmaico­

ny.

Na kolonii przebyw ały dzie­

ci z różnych stron kraju i z NRD (z kombinatu było ich 43, reszta w ramach wymiany spędzała wakacje w Czecho­

słowacji i NRD).

Po dwudniowym pobycie za­

powiedziano pierwszą imprezy

—■ wieczorek zapoznawczy.

Byliśm y świadkami przygoto­

w ań — zwłaszcza panienki w y czyniały ze swoimi w łosam i różne cuda. Wieczorek to oczy wiście dyskoteka i wideo.

W każdą sobotę i niedzielę

będą organizow ane dla dzieci w ycieczki krajoznaw cze. Zwie dzą najbliższe okolice — J a r ­ nołtów ek, Pokrzyw nę, a po­

n adto K otlinę Kłodzką, Opole, W rocław i inne atra k c y jn e m iejscowości.

Dzieci będą b rały udział w licznych konkursach — pio­

senkarskim , plastycznym , ślu ­ bach kolonijnych, wezmą u- dział w b alu gałganiarzy. Ob­

chodzić się będzie dzień spor­

tu, dzień kolonisty i in. M ają zam iar uczestniczyć także w im prezach organizow anych przez W ydział O św iaty UMiG i Dom K u ltu ry w G łuchoła­

zach.

Przy słonecznej lipcowej po­

godzie dopisyw ały hum ory i apetyty. A co m ów ią o w ypo­

czynku dzieci? Nasi trzej roz­

m ówcy są n a koloniach po raz pierw szy, ale w przyszłym ro ­ k u chcą znów pojechać „sa­

m odzielnie”.

P aw eł Rożek chwali się, że jego tata pracuje w kombina­

cie w Białej Nyskiej. Jest w groźnej grupie „Wilkołaki”, stąd może też i apetyt tak bar dzo m u dopisuje. Bardzo po­

doba m i się na kolonii — mó­

w i — byliśm y już na basenie, zwiedziliśmy Głuchołazy. Naj­

bardziej lubię apele i gimna­

stykę.

Tata Marcina Wołoncewicza je st rów nież pracow nikiem K PG R w B iałej Nyskiej. T rafił do gru p y „M rów ek”, pew nie dlatego z ta k im mozołem w drapyw ał się n a górę, której nazw y n iestety nie pam ięta.

Podoba m u się wszystko i wy żyw ienie sm akuje.

Sym patyczny Daniel Siem ie­

niec, którego rodzice p racu ją w K ępnicy, ta k mówi: — m oja g ru p a to „M rów ki” i dodaje — bigbitówki. N ajbardziej sm a­

k u ją mi ja jk a, n ajchętniej bujam się na huśtaw kach, ta k wysoko, lubię ja k pali się ogni sko. Na p ytanie ile dostał pie­

niążków ta k mówi: — a to b ę­

dzie w gazecie? — To nie p o ­ wiem...

J a k by nie było dla dzieci w akacje są zawsze udane.

M. Kwarciak R. Gaweł

* * #

Cztery lata temu Powszech­

na Spółdzielnia Spożywców w Nysie podpisała umowę o współpracy ze Spółdzielnią Spożywców z Nauen (NRD). U - mowa przewiduje między in­

nymi wymianę doświadczeń o- raz wym ianę grup kolonij­

nych.

W pięknym ośrodku kolonij­

nym Głuchołaskiej Fabryki Mebli w Głuchołazach wśród 240 kolonistów przebywa gru­

pa dzieci z NRD.

Kierownik kolonii J e n y Mandyus powiedział — grupę kolonistów z NRD traktujemy.

ta k sam o ja k pozostałe grupy z różnych stro n F*olski. R azem spożyw ają posiłki, etiodzą lub jeżdżą n a wycieczki, uczestni­

czą w zawodach sportow ych i dyskotekach P ozw ala to n a lepsze poznanie się i naw iąza­

nie bezpośrednich więzi p rzy ­ jacielskich.

W rocznicę Ś w ięta Odrodze­

n ia Polski zorganizow any zo­

stał dla dzieci z NRD dzień polski, n a który zaproszono przedstaw iciela redakcji.

Po zorganizow anych w tym dniu grach, zabaw ach i zawo dach sportow ych (pływanie) w godzinach popołudniow ych spotkali się przy herbacie i sło dyczach z dziećmi p rzedstaw i­

ciele dyrekcji i ak ty w u spo­

łeczno-politycznego spółdziel­

ni. P rzy w spólnym stole roz­

m aw iano o kulturze, przyjaź­

ni obu narodów i sporcie, w którym nasi goście przodują nie tylko wśród seniorów, ale również dziatwy szkolnej. _

Opiekunka grupy Christiene Kolske powiedziała, że jej w y chowankowie bardzo chw alą sobie pobyt w PoJsce. Zw ie­

dzili Nysę, Muzeum Martyro­

logii w Łambinowicach i Opo­

le. Najbardziej polubiły Nysę.

jej zabytki i targ.

Na zakończenie naszej roz­

m owy dodała, że bardzo ceni po moc ze strony nyskiej spół­

dzielni, głów nie wiceprezesa Emila Szwec*.

w"' M. ŻELWETJŁO

(4)

NOW INY NYSKIE Nr 22 (571)

Interesująca wystaw

w N D K

Ten obiekł chluby nie przynosi

W Siestrzechowicach jest ta k i budynek, za sta n którego pow inien mocno się rum ienić jego właściciel. B udynek 2-pię trow y, z solidnej czerw onej eegły. Na I piętrze, co w idać po firankach wiszących w oknach, m ieszkają ludzie. Na­

tom iast pom ieszczenia na p a r ­ terze w yglądają ja k bezpań­

skie.

O biekt z każdej strony po­

siada nie zabezpieczone w ej­

ścia, toteż bez tru d u można dostać się do środka. A tam zastajem y jeden wielki b ała­

gan, brud, zniszczenia i ślady dew astacji.

Ze ścian płatam i odpada tynk, na posadzkacJo jakieś porozrzucane urządzenia i części. Czyjaś niszczycielska rę k a pow ybijała szyby w oknach i pozryw ała kafelki ze ścian. W wielu pomieszcze­

niach stoi woda. w innych w ala się zgnile siano.

Na zew nątrz nieco lepiej, ale szklane zadaszenie nad budynkiem grozi zaw aleniem , wokoło chw asty, byle ja k zło­

żony piasek, w rynnach rośnie sobie traw ka. Po części stan obiektu obrazują zdjęcia. Czy trzeba coś dodać?

Trzeba zapytać — gdzie jest gospodarz tego zaniedbanego, nie zabezpieczonego i niszcze­

jącego budynku? Na fronto­

w ej ścianie je st tablica z n a ­ pisem W ojewódzka Spółdziel­

n ia M leczarska w Opolu, O d­

dział w Nysie. O kazuje się jednak, iż m leczarnia w Ny­

sie nie użytkuje owego obiek­

tu od ładnych p aru lat. A w ięc kto?

Decyzją U rzędu Wojewódz­

kiego w Opolu z 14 m arca 1980 roku WSM w Opolu, Z a­

kład M leczarski w Nysie prze­

kazał odpłatnie w trw ały za­

rząd i użytkow anie nierucho­

mość o pow ierzchni 0,24 ha, działkę n r 52 pojożoną w raz z zabudow aniam i (zlewnią

m leka) o w artości 1.168 tysię­

cy złotych... Kombinatowi Pań stwowych Gospodarstw Wol­

nych w Białej Nyskiej.

Protokół p rzekazania podpi­

sano 10 dni później w Urzę­

dzie M iasta i G m iny w Nysie.

Zaznaczono też, że z w nios­

kiem o przekazanie zabudo­

w ań położonych w Siestrze- chowicach, których dotychcza­

sowym użytkow nikiem była WSM w Opolu, wystąpił..

K om binat PGR B iała Nyska Ponoć nosił się on z zam ia­

rem zagospodarow ania tego b udynku n a ubojnię.

Od m om entu przekazania obiektu m inęło więc ponad 7 lat. „B ezpańskim ” budyn­

kiem w Siestrzechowicach- za- ihteresow ała się swego czasu firm a „E lm et” i zakład odzie­

żowy w Bytom iu, chcąc go wydzierżaw ić bądź kupić.

K om binat odm ówił. Jedynie o statnio był on w ykorzystany na lokalizację hydroforni, po­

trzebnej na plac budow y sta ­ cji uzdatniania wody.

Z apytujem y w prost d y rek ­ cję K om binatu PGR ja k długo jeszcze obiekt w S iestrzecho­

w icach będzie nie użytkow a­

ny, ja k długo jeszcze będzie dew astow any i ja k długo nie zabezpieczony?

Tekst: K. Kotecka Zdjęcia: Z. Kwiecień

S ekcja literack o -arty sty czn a Polskiego Zw iązku K u ltu ra l­

no-O św iatow ego w Czeskim Cieszynie, istn iejąca i działa­

ją c a ju ż 40 lat, to in sty tu cja szczególna. Nie m a ona je d ­ n a k c h a ra k te ru ugrupow ania 0 w spólnym p rogram ie a rty s ­ tycznym , ale nie je st też kół­

kiem am atorów upraw iających ta k zw ane m alarstw o n ie ­ dzielne. Co p raw d a większość członków pionu plastycznego n a co dzień w ykonuje różne, luźno lub wcale ze sztuką nie zw iązane zawody, ale głów nym k ry teriu m przyjęcia do sekcji literack o -arty sty czn ej PZK-O je st co n ajm n ie j p rzy ­ zwoity poziom . przedstaw io­

nych przez k a n d y d a ta prac.

P ion plastyczny liczy ponad 20 członków. Łączy ich przede w szystkim polska narodow ość.

M iejsce, w k tó ry m przyszło im żyć — pogranicze dwóch 1 p ań stw — stw arza pew ne

ograniczenia z je d n ej strony, ale z d rugiej możliwości w ięk sze i może ciekaw sze niż gdziekolw iek indziej. S ty k a ją się tu ta j odm ienne k u ltu ry ,

k rzy ż u ją w zajem ne wpływy, tw orząc w a ru n k i w jakich w rażliw y a rty sta p o trafi zna­

leźć in sp irację d la swojej sztuki. N iektórzy artyści PZK -O weszli w bliższy kon­

ta k t ze sz tu k ą polską podczas swoich studiów w Polsce, inni zdobyw ali w ykształcenie w czechosłow ackich uczelniach pozostając pod w pływ em czes­

kich i słow ackich m istrzów.

W spólne zaś dla nich wszyst­

kich je s t przyw iązanie do w łasnego regionu, do owego pogranicza, gdzie k u ltu ry m ie­

szają się i p rzenikają.

W m a larstw ie artystów P ZK -O przew aża pejzaż, róż­

n ie pojm ow any. Raz jest to pejzaż kolorystyczno-im presyj ny, innym razem syntetyczny, poetycko-m etaforyczny albo realistyczno-rom antyczny.

M ieszkańcy Nysy sam i będą m ogli to spraw dzić oglądając w ystaw ę p rac członków sekcji literac k o -a rty sty cz n ej PZK-O w N yskim Domu K ultury.

C zynna będzie ona do końca sierpnia. Z apraszam y. (k)

,Jest tu bardzo fajnie”

D o tarła do nas kolorow a w idoków ka z Ludw igsfelde, pow iat Zossen, gdzie przeby­

w ają n a wypoczynku, zorga­

nizow anym przez W ydział O św iaty i W ychow ania, dzieci z Nysy.

Oprócz gorących ja k słońce, szybkich ja k w ia tr pozdrow ień z Jcolonii w NRD je j uczestni­

cy i kierow nictw o napisali:

„ Jest tu bardzo fajnie. Miesz kam y w dom kach n ad jezio­

rem , w odległości 8 km od Ludw igsfelde. Codziennie cho­

dzimy n a wycieczki do lasu i kąpiem y się w jeziorze. Jeź­

dzim y do Poczdam u i Berlina, m am y gry terenow e i roz­

g ryw ki sportow e. Cieszymy się, że tak miło spędzam y w a­

kacje. Do zobaczenia w Ny­

sie”.

D ziękujem y za pozdrow ienia i cieszym y się rów nież z uda­

nego w ypoczynku kolonistów.

C hcielibyśm y takich kartek otrzym yw ać ja k najw ięcej!

(K)

Krwiodawcy - intruza

O trzym aliśm y sygnał, że ho­

norow i daw cy krw i — p r a ­ cownicy Spółdzielni In w a li­

dów „P okój” są źle tra k to ­ w ani przez pacjentów i p e r­

sonel w łasnej przychodni le­

k arsk ie j. Inw alidzi — krw io ­ dawcy nie są przyjm ow ani w tej przychodni poza kolejnoś­

cią, b ra k w niej rów nież sto­

sow nej wywieszki.

Ignorują ich pracow nicy -spółdzielni oczekujący na przy jęcie do lekarza ja k rów nież i pielęgniarki, k tóre n a zw ró­

coną uw agę reag u ją jedynie w zruszeniem ram ion.

Dziwi nas ta sytuacja, tym bardziej, że przyw ilej obsługi honorow ych dawców krw i poza kolejnością we w szyst­

kich przychodniach i aptekach reg u lu je zarządzenie M inistra

ludzie naszego miasta

(Dokończenie ze str. 1) m ożna było trochę odpocząć, przyszło kolejne polecenie:

„W iecie W ojdak, źle dzieje się w P rzedsiębiorstw ie Ceram iki B udow lanej, m a ją ciągły de­

ficyt, r a d a . narodow a zbunto­

w ała się i nie będzie już do­

płacać. Pójdziecie tam i zro­

bicie porządek”. W ojdak po­

szedł i zrobił porządek P ro­

dukcja została zwiększona aw a i pół raza, przy n ie w iel­

kim wzroście zatrudnienia. Ani sie oglądnął, gdy minęło dzie- sieć lat. Nie brakow ało na n a­

szym terenie cegieł, kafli. I w tedy centrala podjęła jedną z w ielu błędnych decyzji, któ­

rych skutki odczuwamy do dziś -> likw idacji przem ysłu te renowego.

W ojdak otrzym ał kolejne polecenie: Wiecie. W PBR ol-u dzieje się niedobrze, pójdzie­

cie tam na ekonomicznego. I znów W ojdak poszedł i próbo­

w ał ratow ać przedsiębiorstwo.

Po jakim ś czasie m iał zos­

tać sekretarzem PPRN Ju ż przygotow yw ał się do objęcia tej funkcji, gdy znów: W ojdak pójdziecie na kierow nika do Rejonu E ksploatacji Dróg P u ­ blicznych. Poszedł, Organizo­

w ał, rozkręcał, gdy znów przyszło polecenie: Wiecie Woj­

dak... I W ojdak poszedł na se­

k re ta rz a PPRN, następnie na z-cę przewodniczącego MRN w Nysie.-

„A resztę to już redaktorze sam i w iecie” _■— mówi z uś­

m iechem . Wiem, bo m iałem

przyjem ność z nim w spółpra­

cować. P am iętam , ja k trudno było go utrzym ać przy biurku, . bo K ędzierski znów m iał a- w arię wodociągu i trzeba by­

ło dopilnow ać by ludzie nie byli zbyt długo bez wody. O- sadczuk odnaw iał elew acje w mieście, należało pójść zoba­

czyć czy jest to dobrze i so­

lidnie w ykonane. Drzazga r e ­ m ontow ał drogę, należało do- glądnąć. Trzeba było poje­

chać do Opola, by próbo­

w ać po raz kolejny w cisnąć do planu w iadukt, przyglądnąć się m odernizacji p ark u itp.

Po godzinach pracy b ra ł do domu dokum enty, by je przej­

rzeć, by popracow ać koncep­

cyjnie, bo w biurze przecież szkoda było na to czasu.

W spółcześni m enażerow ie po­

wiedzą, iż tak i styl pracy je st nie do przyjęcia. Być może m a ją rację. Tylko, że prze­

wodniczący W ojdak zawsze w iedział co się dzieje w za­

kładzie, mieście, gdzie i kiedy interw eniow ać, kogo i za co wezwać na dyw anik. A efekty pracy? Z apytajcie jego w spół­

pracow ników . Wiem, że w tym czasie m iasto przeżyw ało sw oje prosperity.

Bolesław W ojdak od k ilk u ­ n astu la t przebyw a na em e­

ryturze. Przez ponad 24 la ta był radnym , członkiem p re­

zydium rady, długoletnim dzia­

łaczem gospodarczym i p a r ty j­

nym. Obecnie angażuje- się w PCK.

Podczas ostatniej uroczys­

tej sesji z okazji 22 L ipca zos­

ta ł odznaczony K rzyżem Ofi­

cerskim O rd eru O drodzenia Polski. P osiada K rzyż K a w a ­ lersk i O rderu O drodzenia P o l­

ski, Złoty i B rązow y K rzyże Zasługi oraz w iele m edali i odznak. ZBIGNIEW KULIG

Z drow ia i O pieki Społecznej.

P ow inien on rów nież — moim zdaniem — dotyczyć przy­

chodni lek arsk iej SI „Pokój".

Honorow i dawcy o d d ają prze­

cież sw oją k rew bezpłatnie, ra tu ją c zdrowie i życie wielu, ludziom . Jed n y m z przyw ile­

jów i. dowodów uznania za ich postaw ę (nie ta k wielu) je st m.in. praw o pierw szeń­

stw a w przyjęciu do lekarza Czy to tak dużo?

P roblem inw alidów — ho­

norow ych daw ców krw i zgło­

siłam zastępcy prezesa ds. re­

hab ilitacji Zbigniew ow i Isa.- skiem u. R eakcja p an a prezesa bardzo m nie zaskoczyła. Po pierw sze uw aża on, że przy­

w ilej honorow ych daw ców nie dotyczy przychodni lekarskiej SI „P okój”, gdyż korzy stają z niej ludzie -ciężko poszkodo­

w ani, po drugie n ie czeka się w tejże przychodni długo na przyjęcie do lekarza. Wreszcie p a n prezes m iał p rete n sje o to, iż zainteresow ani zwrócili się z tym problem em do re­

dakcji, a nie do niego.

Nie dziwię się, że szukali pom ocy u dziennikarza, skoro m ieliby w ysłuchać powyższej in te rp re ta c ji z-cy prezesa ds.

rehab ilitacji.

Liczę jeszcze na bardziej h u m a n ita rn e i w łaściw e po-f dejście do załatw ien ia tej sp raw y przez k ierow nika przy chodni lek arsk iej SI „Pokój”

lek. med. S tefana B urczaka ja k i pomoc Z arządu M iejsko- -G m innego PCK.

W szystkim honorow ym daw com k rw i należy się szacunek.

Także, a może przede w szyst­

kim inw alidom — krw iodaw ­ com za trudnionym w SI „Po­

k ó j”.

K. Kotecka

(5)

Nr 22 (571) NOW INY NYSKIE Str. 5

W kręgu

spraw

tańczenie ze str. 1)

pracowniczych

aufania. Przy te j okazji speł p o stu lat z k o nferencji ązkowej o organizow aniu yjazdowych posiedzeń zarzą

jd 1 kw ietnia br. podnie- ao wysokość zasiłków sta r owych: z ty tu łu śm ierci Bnka zw iązku z 5 tys. zł

10 tys. zł.-z ty tu łu śm ier- Í członka rodziny z 3 tys. zł 5 tys. zł i z ty tu łu uro- lia dziecka z 2.5 tys. zł i 4.5 tys. złotych,

odtrzymano dofinansow a- F członkom zw iązku w wy-

»KOści 50 p rocent kosztów za rciasy W spólnie z dyrekcją

»iązek ustalił, że dzieci p ra - ników, na które pobiera w zakładzie zasiłek ro - nny. m a ją praw o do 2 -krot korzystania w ciągu ro- i zorganizow anych form poczynku (kolonie lub obo- i wczasy), w edług ustalo-

tabeli odpłatności.

Zrealizowany został w nio- i konferencji zw iązkow ej dwyższenie w ysokości pó­

ki z kasy zapom ogowo-po kowej. G órną wysokość yczki z 50 tys. zł podnie- no na 100 tys. złotych.

celu zachow ania ciągło- stażu zw iązkow ego ustalo- ic pracow nicy o d b y w ają - służbę w ojskow ą, przeby- ający n a u rlopach m acierzyń ich i bezpłatnych płacą nbolięzną sk ład k ę człon-

■ską w wysokości 50 zło- ch.

Związek zainteresow any letnim w ypoczynkiem za-

®i i rodzin. Ma swój u- llia! w w ykupie skierow ań asowych z innych zak ła- (łów jak rów nież w re fu n d a - kolonii i obozów dla dzie- : Wszystkim zgłoszonym dzie

®m zapewniono w akacje po- miejscem zam ieszkania, ególnie m ile dziatw a omina w ak acje w H radcu

ove (CSRS).

Nie w szystkie p ostulaty takowe doczekały się reali jicji jak np. dowóz pracow ni i i ich rodzin zakładow ym kiem tra n sp o rtu na wcza- do K ołobrzegu i S arbino-

’ Chcąc chociaż częściowo

^kompensować uciążliw ą i

|EtO’.vną podróż, związek ra á i kierow nictw em zakładu P;ęli decyzję, że w br. p ra -

"fcicy i członkow ie rodzin,

•terają cy w zakładzie zasi- B o trz y m u ją zw rot kosztów dojazd na wczasy — do

kw oty 2 tys. złotych na «oso­

bę.P rzew odniczący zw iązku Jó­

zef Początek — n a co dzień k iero w n ik robót rem ontow o- -budow lanych uważa, że n a j­

w ażniejszym problem em do za łatw ien ia są m ieszkania.

A ktualnie złożonych jest 250 podań pracow ników . D yrekcja przym ierza się do pow ołania m alej spółdzielni m ieszkanio­

wej. Dobrze by rów nież było, aby zainteresow ani zam iast staw iać tylko żądania i w ym a gania pom yśleli o swoim w kla dzie finansow ym .

Grażyna Bici pełni funkcję se k re tarza d rugą kadencję.

T rudno jej pogodzić obow iąz­

ki społeczne z zawodowym i, p rac u je także w kom isji miesz kaniow ej. A bsorbujące to za­

jęcie, zw łaszcza iprzy w izjach lokalow ych. T eren d ziałania zakładu je st rozległy, a jego pracow nioy m ieszkają w różnych m iejscow ościach. Ży­

ją w trudnych, n a w e t stra s z ­ nych w arunkach. Mówi, że w szystkim chciałoby się i n a­

leżałoby pomóc, a na razie ty lko nielicznym zakład je st w stanie zapew nić m ieszka­

nia. ■ ' ,

F inanse związkowe p ro w a­

dzi M aria Piach, także drugą kadencję. Nie w ydajem y p ie­

niędzy rozrzutnie, a oszczęd­

nie nim i gospodarujem y — stw ierdza. Na koncie związku j£st w tej chw ili ponad 2 m in złotych. Oprócz zasiłków sta­

tutow ych i dopłat do wcza­

sów związek w ypłacił w br.

zapomogi pieniężne, sfinanso­

w ał nagrody d la kolonistów i przekazał 50 tys. zł n a im pre­

zę re k rea cy jp ą dla załogi Stanisław Chrząszcz — p .ti- cow nik w ydziału p ro dukcji po m ocniczej sta ra się uczestni­

czyć w pracy zarządu na ile pozw alają obowiązki zawodo­

we. D la niego to pierw szy tak bliski k ontakt z p racą związ­

kową. Chce jak n ajlepiej re ­ prezentow ać sw oją grupę za­

wodową i przekazyw ać jej p u n k t w idzenia na różne pro ­ blem y.

W kręgu spraw p racow ni­

czych toczy się codzienna działalność organizacji związ­

kowej w ZWSE. S kupia ona ponad 800 czionków i z każ­

dym m iesiącehi ich przybyw a.

Ale na przytoczonych przykla dach widać, że zarząd NSZZ pracuje nie tylko na rzecz swoich członków, ale całej za­

łogi. K. Kotecka

O graniczenie strat

20 lipoa br. kierow nictw o kom binatu zorganizowało dla kierow ników w szystkich za­

kładów, st. specjalistów ds m echanizacji i kom bajnistów n ara d ę szkoleniową z udzia­

łem przedstaw icieli z in sty tu ­ tów Agrofizyki PAN i A ka­

dem ii Rolniczej w Lublinie.

W trak cie zajęć teoretycz­

nych omówiono adaptow anie kom bajnów zbożowych do zbio ru rzepaku celem m aksym al­

nego ograniczenia strat.

Rzepak je st rośliną w ym a­

gającą dużej pielęgnacji za­

równo agrotechnicznej jak i technologicznej. S tra ty w po­

szczególnych odm ianach uw a­

runkow ane są w ielom a czyn­

nikam i, m.in. nasileniem się chorób i szkodników i dotych­

czas wynosiły one do 6 kw in ­ tali z hektara. Podkreślano, że na to pozwolić sobie nie można. Zastosow anie w kom ­ b ajnach specjalnych sit (in­

nych metod nie ma) pozwoli na zaoszczędzenie przy zbio­

rze rzepaku od 2 do 3 kw intali z h e k ta ra

Z ebranych poinstruow ano p raktycznie o stosow aniu wszy stkich możliwych regulacji w kom bajnie przy zbiorze rze­

paku i zboż.

Je st to praca wdrożeniowa, któ rą w kom binacie zastoso­

wano ju ż w okresie m ałych żniw i każdy z szefów zakła­

dów je st jej w spółautorem . Kierow nictw o kom binatu za m ierzą w najbliższym cza.<ie naw iązać stałą i ścisłą w spół­

pracę z instytutam i: A grofi­

zyki PAN i M echanizacji AR w Lublinie.

R. G aw eł

Wykonano zaplanowany remont

(Dokończenie ze str. 2) wało też niektórych śrub i na krętek. Zaopatrzeniow cy robili wszystko aby je ściągnąć do zakładu. Zwiększony zakres robót m ieli przez to spaw a­

cze i tokarze frezerzy. Wśród nich Henryk Swędrak, Fran­

ciszek Skrętkowski i Jan So- sulski. *

B rygada rem ontow a praco­

w ała na I zm ianie, ale bywa ło że czas pracy nie kończył się o godzinie 14. Z-ca gł.

m echanika w yróżnił również Ja n a Sw istunia i jego ludzi z brygady w arsztatow ej, M a­

rian a Smiiiłka — hydraulika ślusarza i M ichała M atlacha

— szefa brygady rem o n tu ją­

cej autom aty.

iielokrotnie pisaliśm y o tym t-wielkie zagrozenie dla na- fciO życia i zdrow ia slw a - lijd chore, zbutw iałe drzewa.

\ lo, że w naszym mieście nierają piękne wiekow e swa złożyło się w iele czyn- obiektyw nych i su- .ttywnych. W w yniku głę- luch wykopów pod uzbro- nowych dzielnic n a ru - uny został n a tu ra ln y poziom [gruntow ych. K w aśne desz

¡ zanieczyszczenie atm osfe- f przez liczne kom iny kotłow - i i budynków, tru ją ce spali- f z pojazdów m echanicznych, jizanie gołoledzi solą, po- Ują ra d y k a ln ą zm ianę, sro­

ka, do którego drzew a ogą się przystosow ać. Do L należy dodać, iż w ca- sczterdziestoleciu n ik t w mieście nie dbał o drze- Nie klam row ano pni, nie betonem czy też innym ywem dziupli (jest n a temat dość pokaźna lite -

8) by zapobiec p rzedosta- liu się do środka drzew y, nie prow adzono cięć sa­

mych zniszczonych k o n a- W ydawalo się nam ciąg­

li ae drzewa są nieśm iertelne.

Niestety, ostatni przegląd dokonany przez pracowników’

RPGKiM w ykazał, że należy wyciąć 352 drzewa! Choroby nie om inęły żadnego gatunku.

Należy w ycinać kasztanow ce, lipy. dęby, wiązy, sosny, św ier­

ki. Na niektórych ciągach m u-

C iqć czy też nie ciqć

si nastąpić to ta ln a w ycinka, np. n a S z la k u C hrobrego 87 drzew czyli praktycznie wszyst kie, wzdłuż alei przy ul. Lom ­ py — 15, w zdłuż alejk i łączą­

cej ulicę M ickiewicza z p a r­

kiem — 61, w p a rk u 84 drze­

wa.

C hlubiliśm y się zawsze, że nasze m iasto je st zielone, m a­

m y dużo traw n ik ó w i drzew.

T eraz drzew a m uszą iść pod topór. Muszą, gdyż stw arzają re a ln e zagrożenie. M ieliśm y

juz śm iertelny w ypadek, a każda burza, każdy silniejszy w iatr łam ie chore drzew a jak zapahu

A więc ciąć. Tylko czy w szystkie 352 drzewa, czy juz nic nie m ożna uratow ać? N a­

czelnik m iasta i gm iny Wła- oysiaw D yrka obiecał powo­

łać niezależną, złożoną ze spe­

cjalistów kom isję, k tó ra doko­

na w eryfikacji drzew przezna­

czonych do wycięcia. Może choć część z nich uda się u- ratow ać.

A ktualnie należy wyciąć 352 wiekow e drzewa. P ow staje p y ­ ta n ie co dalej? Ja k ie podjąć działania by za k ilka la t znów k ilk aset drzew nie poszło pod topór? Nie możemy czekać z założonymi rękom a, bo przy tak iej polityce może się oka­

zać, że w w iek dw udziesty pierw szy we .idziemy z betono­

w ą pustynią. A tego nam przyszłe pokolenia nigdy nie w ybaczą. Z astali ’m y NVsę pięk ną, zieloną, a co po sobie zos­

taw im y?

Może nasi Czytelnicy m ają w tei snrpw fe swo.ie koncep­

cie? Jeśli tak, rap isz cie do nas.

O bjecfiem y, i'1 k a 'd a realna, rozsMr>q p rp -^ -rcia zostanie p rzekazana w ładzom m ’-«ł<ł.

Z. K.

Z akres rem ontu obejm ow ał też nap raw ę tynków , dachów i posadzek, m alow anie hal produkcyjnych, korytarzy oraz zaplecza pomocniczego i soc­

jalnego. W sum ie na rem ont zakładu nr 1 przeznaczono 10.323 godziny.

Wszyscy starali się zresztą jak najlepiej w yw iązać z za­

dania, bowiem część w yna­

grodzenia ekipa rem ontująca otrzym a dopiero po 14-dnio- wej bezaw aryjnej p ta cy m a­

szyn i urządzeń.

Z ram ienia kierow nictw a za kładów nadzór nad rem on­

tem spraw ow ał dy rek to r n a­

czelny Rudolf Łomozik. Oce­

nił, iż tegoroczne zaplanow a­

ne prace, mim o kłopotów za­

opatrzeniow ych przebiegały w yjątkow o spokojnie i spraw ­ nie.

D yrekcja przym ierza się do likw idacji III zm iany dla ko­

biet zatrudnionych przy pie­

cach do w ypieku listków w a­

flowych. Zależne to jest je d ­ nak od pom yślnych prób no­

wo zainstalow anych urządzeń.

W sierpniu br. w łączony m a

być do ciągu technologiczne­

go tu n el do schładzania i wiór kow ania k u w ertu ry i pole­

wy w zakładzie n r 2, k tó ry oprócz elim inacji ciężkiej p ra ­ cy ręcznej pozwoli na zaosz­

czędzenie energii. Na w iększe przedsięw zięcia inw estycyjne

„C ukry N yskie” nie mogą so­

bie pozwolić — z uw agi na rozbudowę zakładów i ciasno­

tę obecnych pomieszczeń.

W lipcu zakłady żyły nie tylko rem ontem . Dużo pracy m iały panie zatrudnione w dziale ekonom iczno-finanso­

w ym i księgowości, w zw ią­

zku z przejściem od 1 czerw ­ ca n a nowy system w y n ag ra­

dzania.

Zabezpieczono potrzebne su­

rowce do produkcji, ale z opa kow aniam i, głów nie tom ofa- nem , w który p akuje się h e r­

batniki na autom atach, je st gorzej niż źle. Jeśli w n a j­

bliższych dniach zakłady nie otrzym ają z „C hem itexu-W i- stojiu” z Tom aszowa tom ofa- nu, to p rodukcja tych w yro­

bów stanie pod dużym zna­

kiem zapytania. K. K otecka

Waącej tanieli kEos& ów

Anna Baran i Jolanta Czaj­

ka prow adzą kiosk „R uchu”

przy ulicy W rocław skiej (nie­

opodal „O rbisu”). D otarliśm y tu nieprzypadkow o, kierow ani głosam i naszych Czytelników.

K iosk je st bardzo dobrze zaopatrzony — je s t duży w y­

bór mydeł, są wody toaleto­

we, płyny do kąpieli, szam ­ pony, proszki do p rania, za­

baw ki. M ożna też kupić ze­

szyty szkolne i n aw e t ra jsto ­ py — do w yboru czarne i białe.

Czego by sobie życzyły p a ­ nie obsługujące kiosk? Tego, czego życzą sobie - klienci. A więc .środków przeciw bólo­

wych, szczególnie tab letek od bólu głowy, reklam ów ek, bi^

letów autobusow ych 10-prze- jazdow ych. Mały je s t w ybór

papierosów, przede w szystkim tych lepszych gatunków , jak:

„Z efiry”, „C arm eny”, „W iaru­

sy”, krakow skie „K lubow e”.

P ani A nna B aran twierdzi, że dobrze się tu pracuje i w arto, bo i zarobki są nie­

małe. Oczywiście pod w a ru n ­ kiem , że chce. się pracować.

S tąd też kiosk czynny jest. a ściślej mówiąc czynny b y ł praw ie w każdą niedzielę. A od 1 sierpnia rzeczywiście bę dzie otw arty we w sz y stk ie ' niedziele od godzięiy 8 do 16.

W dni pow szednie1 godziny o - tw arcia obow iązują od 6 do 19.30, choć -— ja k są klien ci

— n ik t nie odejdzie z przy­

słow iow ym kw itkiem .

Cóż tu rzec? Oby więcej takich kiosków i tak m iłej i sym patycznej obsługi. (ł*)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przedszkole

[r]

Opolskie środow isko pla styczne uzyskało rów nież przez plener rozw ijające się.. Po zgrom adzeniu

trycznych, Spółdzielni Inwalidów „Pokój”, Kombinatu Państwowych Gospodarstw Rolnych w Białej Nyskiej... Podobnie jest na w

W zrośnie stan pogłow ia.. Rozmowa z z-cą dyrektora

sów zatw ierdzili go. Je st on Bróżnicowany. Najwyższy w skaźnik 37 proc. udziału fun duszu nagród w stosunku do iunduszu płac uzyskał zakład rolny Kalków.. To

[r]

[r]