Ludzie naszego miasta
Ja k ulał p asu ją do jego ży
ciorysu słow a Broniewskiego:
„Nie głaskało m nie życie po głowie, nie pijałem ptasiego m leka, no i dobrze, no i n a . zdrowie, tak w y ra sta się na człowieka...”
Urodził się w 1901! roku w W arszawie. Miał sześć lat, gdy w ybuchła pierw sza w ojna świa tow a i gdy po raz pierw szy doznał nędzy i głodu. Cało
nocne kolejki po chleb. po podstaw ow e a rty k u ły spożyw
cze. których z każdym dniem w ojny było coraz m niej. Dla popraw y sytuacji rodzice zde
cydowali się w yjechać na wieś.
Wieś była biedna...
By żyć, należało pracować.
W m iarę d o rasta n ia B. W oj
dak w ykonyw ał coraz cięższe prace, bardzo często ponad dżiecięce siły. K oniec w ojny to pow rót do W arszaw y, za
chłyśnięcie się oiepodległością i tru d n a w alk a o podstaw y eg
zystencji. Dzięki p rotekcji dos
tał się do Szkoły Rolniczej w Gołotczyźnie, założonej jeszcze
przez Świętochowskiego. P o 'u - kończeniu szkoły był nadal bez pracy. Wreszcie w iado
mość — C en traln e Tow arzys
two Rolnicze w prow adzało do m ajątków bydło rasy polskiej czerw onej. Potrzebni byli lu s
tratorzy. Zgłosił się. ale oka
zało się, iż należy ukończyć szkołę hodow laną. Ukończył ją i otrzym ał pracę. Ja k o lus
tra to r jeździł od m a jątk u do m ajątk u , piln u jąc ksiąg ho
dowlanych, kolczykow ania i czystości krycia.
Gdy doszedł do w ieku po
borowego, upom niała się o niego arm ia. Służba w 29 PAL w Grodnie, pow rót do cywila i zasilenie szeregów bezrobot
nych. Bezskuteczne były próby
podjęcia różnych prac doryw czych. W reszcie w raz ze sta r
szym bratem próbow ał wyko
nyw ać ślusarkę budowlaną.
Z różnych odpadów, złomu, ro
bił okucia, zawiasy, kształtki.
Zaczęło w ystarczać na życie, więc w 1939 roku Bolesław W ojdak ożenił się. Idylla ro
dzinna nie trw ała długo Wy
buchła druga wojna św iato
wa, ew akuacja z W arszawy.
Gdy po kilku dniach wrócili, zastali dopalające się zgliszcza domu. W ynajęli opuszczone m ieszkanie i aby żyć Boles
ław zajął się handlem , a ściś
lej m ówiąc szmuglem rąbanki.
P am ięta ten ciągły strach przed obławą, przed patrolam i żandarm erii, bo za handel w najlepszym razie traciło się wszystko, a w najgorszym trafiało do obozu k o n cen tra
cyjnego.
P ow stanie W arszawskie zas
tało go w raz z rodziną poza stolicą. Bezskuteczne były pró
by dotarcia do m iasta i koń
ca w ojny oczekiwali z żoną poza W arszawą. Po wyzwole
niu wrócili do zniszczonej, w y
palonej stolicy i zadaw ali so
bie pytanie — co dalej? Żona w w yniku ogólnegó wynisz
czenia zapadła na gruźlicę.
Bolesław podjął decyzję w y
jazdu na Ziemie Zachodnie.
Decyzji tej sprzyjał fakt, iż jego młodszy b ra t W ładysław (późniejszy w ieloletni d yrek
to r Państw ow ych Zakładów Zbożowych w Nysie) po pow rocie z przym usow ych robót w Niemczech podjął pracę w gm inie Nowaki, w powiecie nyskim . W czerwcu 1945 roku po wielu przygodach p rzyje
chał W ojdak do Nysy. by pod
jąć pracę w PSS. W drodze
do nowej pracy trafili w raz z bratem do starostw a. N at
knęli się na starostę W incen
tego K arugę. Ten od razu za
decydował, ze potrzebni iu nowi ludzie Zam iast w s ta rostw ie Bolesław rozpoczął jednak pracę w wydziale po
wiatowym . W owym czasie starostw o było jednostką ad
m inistracyjną, natom iast wy
dział pow iatow y był sam orzą
dem terytorialnym .
W ojdak jako kierow nik dos
tał zadanie organizacji działu ogólnego. Pierw szym zadaniem było przyw iezienie z Paczko
w a ciągników rolniczych, póź
niej organizacja w arsztatów rem ontowych, zdobywanie pa
liwa, m ateriałów , środków.
W 1950 roku nastąpiło u je d nolicenie adm inistracji p ań stw ow ej, nastąp iła likw idacja w ydziału powiatowego, a Woj
dak...
W ojdak otrzym ał zadanie o r
ganizacji w ydziału gospodarki kom unalnej. Znów zaczynał wszystko od początku, organi
zując m iędzy innym i gospo
dark ę k om unalną w G łucho
łazach, Paczkow ie, w gm inach.
Gdy ju ż wszystko ruszyło I (D o k o ń c ze n ie na sir. 4)
________________________________________________________
tręgu spraw pracowniczych'
N-iezależny S am orządny Zw iązek Zaw odow y P racow ni ków ZWSE w now ym sk ła
dzie działa ju ż sześć miesięcy.
Co przez te n okres udało się n ow em u zarządow i załatw ić d la członków zw iązku i p r a cow ników zakładu? Ja k re a li
zow ane są p o stu laty z konfe
ren c ji zw iązkow ej?
Aby odpowiedzieć na te p y ta n ia u m aw iam się na rozmo wę z przew odniczącym związ ku Józefem Początkiem i sek
reta rz em G rażyną Biel. Je st to konieczne, gdyż wszyscy członkowie zarządu p ełnią fu n k cje zw iązkow e społecznie.
W ustalonym dniu w s ie d z \
bie zw iązku spotykam rów nież Marię Płach — sk a rb n i
k a i Stanisława Chrząszcza
— członka zarządu.
D ow iaduję się, że do tej po r y now y zarząd odbył 10 posie dzeń. S p o ty k ają się jed n ak częściej, ja k chociażby dzisiaj.
Wiele spraw pracow niczych trze b a bow iem załatw iać n a bieżąco i od ręki ja k np.
zw olnienia, k ary czy nagany.
Co zrobiono do tej pory?
W pierw szym rzędzie odby
ły się w ybory rejonow ych i w ydziałow ych społecznych in spektorów pracy oraz mężów (Ciąg dalszy na str. 5)
# SIAŁA BABA M A K ... # PAR KO W E (N IE W E SO ŁE) W IE Ś C I # TEN OBIEKT C H L U - SY NIE P R ZY N O SI # W SIERPNIU N A KARPIA # SPORT # K R Z Y Ż Ó W K A
v » w
ł
* ł ł ł ł\
R e d a k c y j n a a k c j a
P o d w ó r k a
U lubionym m iejscem ¿u ba w dzieci i młodzieży są pod wór ka. U w idacznia się to szcze
gólnie w okresie w akacyjnym , gdy od wczesnych godzin ran nych do zachodu słońca gw ar no jest na naszych podw ór
kach
Dużym wzięciem cieszą się te miejsca zabaw, k tóre są czyste, zagospodarow ane i wy posażone w odpow iedni sprzęt.
Dziecko p o trafi godzinam i ba
wić się w czystym piasku lub ćwiczyć na ulubionym przy
rządzie.
O trzym aliśm y sporo telefo nów i sygnałów od C zytelni
ków. że podw órka w w ięk szości są źle zagospodarow a
ne. że do piaskow nic ZGM-y
przyw ożą żw ir a nie piasek, że urządzenia typu ślizgaw ki i d rabinki są skorodow ane i uszkodzone i grożą okalecze
niem ciaia.
Czy rzeczywiście tak źle za gospodarow anc są nyskie po dw orka?
BKI I), KURZ I SMRÓD O swoim podw órku i m iej
scu zam ieszkania wiele mogą powiedzieć dzieci z ulic — S.
Moniuszki, Zjednoczenia. 1 Ma ja i P rudnickiej. O 5 rano bu dzi je jazgot psów. bowiem jed n a z m ieszkanek ul. Mo
niuszki 1 posiada ich kilk a- (Ciąg dalszy na str. 3)
G r a t u l u j e m y
Corocznie w przeddzień Św ięta Lipcowego Prezydium WRN w Opolu przyznaje nagrody indyw idualne i zespo
łowe za osiągnięcia zawodowe i społeczne.
Wśród tegorocznych la u re ató w nagrody w ojew ódzkiej, ze
społow ej II stopnia, znalazł się m.in. m gr inż. STANISŁAW WARDĘGA, zastępca d y rek to ra ds. produkcji roślinnej K om binatu PGR w B iałej N yskiej.
N agrodę przyznano za osiągnięcia w zw alczaniu chorób grzybow ych zbóż.
Równocześnie z tą nagrodą S tan isław W ardęga w yróż
niony został odznaką „Zasłużonem u Opolszczyźnie".
<g)
G azeto m iędzyzakład ow a: Z a k ła d ó w Urządzeń Przemysłowych, Fabryk) Pomocy N a u - kowych. Z ak ła d ó w W ytw órczych „Cukry Nyskie", Z akład u W y ko n aw stw a Sieci Elek
trycznych Spółdzielń) inw alidów „Pokój” Kombinatu Państwowych Gospodarstw Rolnych
v/ Białej Nyskiej. _____________________________ ______
N r 22 (571) 1987 - 08 - 10 C ena 5 zł
Podstawowe cele i zadania planu
17 lipca br. Rada M inistrów zatw ierdziła założenia C e n tra l
nego P lanu Rocznego na 1988 rok i przekazała je do po
w szechnej konsultacji społecz
nej.
Założenia planu centralnego są dla przedsiębiorstw przede w szystkim inform acją o w a
ru n k ac h gospodarow ania w ro ku 1988. Z inform acji tej wy
nika jakie przew iduje się tem po wzrostu gospodarczego, stru k tu ry podaży środków pro dukcji, stanu rynku pracy, ch a rak te ru popytu, a także zapow iadanych zm ian w in
strum entach ekonom icznych.
Przyjęcie założeń CPR jako podstaw y do opracow ania przez przedsiębiorstw a w łas
nych planów powinno służyć
nie tylko do oceny pl< ł >w, lecz także do samych założeń.
Inform acyjna funkcja założeń będzie wówczas spełniała swo ją rolę, jeżeli nastąpi prze
pływ inform acji w obie stro ny, a więc rów nież od przed siębiorstw do centralnych og
niw adm inistracji państw ow ej.
(Ciąg d a lszy na str. 2)
udowiani mają Zarząd Koła
U m ożliw ienie technikom i inżynierom budow nictw a zdo
b yw ania specjalizacji poprzez kierow anie na specjalistyczne szkolenie zawodowe, objęcie p a tro n a tu nad zaw iązującą się spółdzielnią budow nictw a m ieszkaniow ego w zakładzie, p rezentow anie nowości stoso
w anych w budow nictw ie k ra jow ym i zagranicznym — to głów ne zam ierzenia pow oła
nego przy ZWSE Kola Pol
skiego Zw iązku Inżynierów i Techników B udow nictw a.
W skład Zarządu Kola wy
brani zostali, m gr mz. S ta nisław K u rnatow ski — prze
wodniczący, m gr inż. Teresa Z iem ińska — z-ca przew odni
czącego, A leksander Raba — sekretarz, inż. R enata M an- gold — skarbnik i inż. T a deusz Lewicki — przew odni
czący kom isji rew izyjnej.
Wszyscy chętni (z branży bu dow lanej) do w stąpienia i pra cy w kole zw iązku proszeni są o zgłaszanie się do prze
wodniczącego kola — telefon we w. 504.
(2)
Zbiornik wody dla cukrow ni Otm uchów. W ykonyw ała go brygada J. K onstantego z
Z I P Zdjęcie: Zbigniew Kwiecień
Z o 'ira d Egzekutywy
-0 PIPI
28 lipca tem atem obrad by
ła ocena realizacji przez RSP, PZZ, K om binat PG R i GS p ro g ram u rozbudow y bazy m a gazynow ej i suszarniczej oraz ocena PO P w R SP Siestrze- chowice, R SP Rusocin oraz w Zespole Spichrzy i Młynów w Nysie. Mimo pew nej popraw y w dalszym ciągu w PZZ za
b ra k n ie około 30—40 tysięcy ton objętości m agazynowej.
Nie oddane zostaną pod tego
roczne zbiory m agazyny —
silosy w R SP Regulice i RSP Rusocin oraz jed en m agazyn PZZ. Główną przyczyną jest niew yw iązyw anie się przez
„Olpasz” z um ów dostaw y wy posażenia. Nierytm iczność do
staw może rów nież opóźnić przyszłoroczne inw estycje m a
gazynowe.
W ocenie PO P stwierdzono, iż widoczny je st postęp w ich działalności. Należy jed n ak konsekw entniej realizow ać pro gram szkolenia ideologicznego.
Egzekutyw a zw róciła uw agę na fa k t starzenia się POP. Należy dążyć do pozyskania do p a rtii ludzi młodych.
(zk)
Partyjna debata
O tw arte zebranie p arty jn e PO P przy ZWSE N ysa poświę cone było 43 rocznicy ogłoszę n ia M anifestu Lipcowego oraz podsum ow aniu dyskusji nad tezam i i w drażaniem reform y gospodarczej.
Na początku zebrania odby
ła się uroczystość w ręczenia legitym acji p arty jn ej M a ria
now i Ł abińskiem u — pracow nikow i ZWSE.
Antoni Zaborow ski zapoznał zebranych z w kładem polskich sił zbrojnych w rozgrom ienie faszyzmu.
Bolesław M ajos przedstaw ił dorobek dyskusji nad tezami II etap u reform y.
O specyfice przem ysłu e- nergetyczhego m ów ił Jerzy F i
szer. P rzedstaw ił on zgłoszo
ne do opublikow anych tez uwagi i propozycje załogi ZWSE. W spomniał także o przedsięwzięciach, któ re zosta
ły podjęte, aby w drażanie re form y w energetyce przebie
gało spraw nie i było korzyst
ne dla zakładu i jego załogi.
(2)
Uczniowie dziękujq
Na ręce d y rektora Zakładu W ykonaw stw a Sieci Elektrycz nych, Antoniego Lisowskiego, w płynął sym patyczny list od młodzieży, grona pedagogicz
nego i dyrekcji szkoły, w k tó rym czytamy:
„Młodzież, Rada Pedagogicz n a 1 D yrekcja Szkoły P odsta
wowej n r 2 im. Powstańców Śląskich w Nysie składa ser
deczne podziękowanie d yrek
cji i załodze Z akładu W yko
naw stw a Sieci Elektrycznych w Nysie za okazaną nam po
moc w ro k u szkolnym 1986/
1087 w realizacji zadań dydak tycznych, w ychowawczych i opiekuńczych.
Wasze zaangażow anie przy
czyniło się w ogrom nym stop
niu do zdobycia głównej n a grody w konkursie „T rybuny O polskiej”. Życzymy wszy
stkim pracow nikom zakładu dalszych sukcesów zawodo
wych oraz pom yślności w ży
ciu osobistym ”.
W ro k u szkolnym 1986/87 ZWSE w ram ach spraw ow a
nego p atro n a tu n ad szkołą wy konał m.in. k onstrukcję stalo
wą do placu zabaw , obudowę kaloryferów i inne prace zgła
szane przez dyrekcję.
(2)
Podziękowanie za uczciwość
R.G. robiąc drobne zakupy w dobrze zaopatrzonym skle
pie GS w B iałej Nyskiej (z arty k u łam i gospodarstw a do- .mowego) przez roztargnienie zostaw ił na ladzie w ydaną resztę z 5-tysięcznego b ankno
tu. Było tego k ilk a tysięcy złotych...
Podstawowe cele i zadania planu
W czasie następnej, przy
padkow ej w izyty w tym skle
pie (po dwóch tygodniach) kierow niczka placów ki Małgo
rzata M adejczjk zwróciła klientow i pozostaw ione pienią dze. Z a naszym pośrednictw em roztargniony m ieszkaniec N y
sy sk ład a podziękow anie ucz
ciwej ekspedientce. <R)
(D o ko ń czen ie ze str. 1) Z adaniem konsu ltacji społecz
n ej je st ujaw nienie słabych punktów , określenie innych m ożliwych w ariantów , dopro
w adzenie do -tego b y pow sta
jący p ro je k t p la n u był z p u n k tu w idzenia społecznego tra f niejszy.
Szczególnie cenne są opinie i oceny przedsiębiorstw , które odnoszą się do trudno w ym ier nych elem entów rzeczyw istoś
ci gospodarczej, ja k skala mo żliw ej do osiągnięcia obniżki m ateriałów i energochłonno
ści produkcji, w zrostu w ydaj ności p rac y oraz w zrostu ek s
p o rtu głów nie do II o b i / i r u płatniczego. Czynniki te /.a ją istotne znaczenie przy o k re
ślaniu tem pa rozw oju gospo
darczego i możliwości p o p ra
wy b y tu społeczeństwa.
K onsultacje trw ać będą w sierpniu, a podsum ow anie ich n astąp i w pierw szej połowie września.
Podstaw ow e cele planu na 1988 rok, to:
— wzrost dochodu narodow e
go o 3, 4 proc., — doprow a
dzenie do dalszych zm ian w stru k tu rze produkcji, a zwłasz cza do obniżenia jej m a teria - ło- i energochłonności oraz w zrostu udziału eksp o rtu w p ro dukcji ogółem. Konieczne je st zm niejszenie w 1988 roku energochłonności pro d u k cji przem ysłow ej o 1,8 do 2,2 proc.
i m ateriałochłonności p ro d u k cji przem ysłow ej od 1.6 do 2,0 proc., — zapew nienia takich
proporcji podziału dochodu narodow ego, któ re w płyną na u trw ale n ie tendencji rozw ojo
w ych gospodarki.
W zrost gospodarczy i zm ia
ny w stru k tu rze pro d u k cji bę
dą w decydującym stopniu za
leżeć od gospodarności i in
now acyjności przedsiębiorstw . Zw iększyć się m usi w ydajność pracy, poniew aż poziom za
tru d n ie n ia praktycznie n ie u - legnie zm ianie.
Do w zrostu w ydajności p ra cy przyczynić się pow inny:
u spraw nienia organizacyjne, w prow adzane zakładow e syste m y w ynagrodzeń, lepiej w iążą ce wysokość płacy z w ynika
m i pracy, w drażanie postępu technicznego i uzyskiw ane oszczędności w zużyciu m a te riałów i energii n a jednostkę produkcji.
W przyszłym ro k u możliwy będzie w zrost dostaw podsta
wowych surowców, m a te ria łów i paliw w granicy 1,6 proc. W tej sytuacji o skali w zrostu p ro dukcji decydować będą: — wielkość i s tru k tu ra uzyskanych przez przedsię biorstw o oszczędności m a te ria łowych, energetycznych i pali wowych — wielkość i efe k tyw ność eksportu, zwłaszcza n a ry n k i wolnodewizowe, stw a rzającego możliwości pow ięk
szenia im portu m ateriałó w i now oczesnej technologii.
P odstaw ow ym celem plan u jest pobudzenie przedsiębior
stw do w iększej gospodarności
i innow acyjności prowadząc do obniżenia m a teria ło - i ena gochłonności pro d u k cji or w zrostu efektyw ności ekspor
tu i im portu.
W tym celu konieczne je szybkie zrealizow anie progra
m u II e ta p u refo rm y gos darczej dla uzyskania prfl spieszenia procesów poprą«
e fektyw ności gospodarowanii Bez pełnego zrealizow ania dań określonych w ram ą II etap u refo rm y nie możea liczyć, iż dotychczasow y tre;
popraw y efektyw ności gos]
d arow ania da się utrzyn n a dłuższą m etę.
W roku 1988 konieczne je w prow adzenie lu b pełne prą gotow anie do wprowadzeń zm ian przew idzianych prog m em II etap u reform y, mają.
cych n a celu p rzy w ró c eT rów now agi gospodarczej ori zapew nienie swobodnego pra p ływ u środków finansowy i rzeczowych m iędzy podn tam i gospodarczym i.
K om itet R ady M inistrów i R ealizacji R eform y Gospo czej opracow ał główne kie
ru n k i prac n ad progran realizacyjnym . P rogram m a być opracow any do końa października bieżącego ró
P odałem n iek tó re próbie:
w ynikające z założeń Cg n a rok 1988, k tó re powin być uw zględniane przy opn cow yw aniu p ro jek tó w plan zakładow ych. Do tem atu wrócimy.
M. ŻELWETR0
W ypoczynek naszych dzieci
L ato w pełni. I m im o prze
w idyw ań m alkontentów co do w akacyjnej au ry , jakoś nie m ieliśm y większych powodów do n arz ek ań n a b ra k słońca.
Bo co tu dużo mówić, w łaśnie m iędzy innym i od słońca za
leży czy nasz w ypoczynek moż n a zaliczyć do udanych. Może dorośli zw racają uw agę n a in ne jeszcze czynniki, ale d la dzieci n a pew no n ajw a żn iej
sza je s t pogoda.
W łaśnie w ta k i słoneczny dzień (25 lipca) udaliśm y się n a kolonię zuchow ą zorganizo w aną przez K om endę H ufca w S arnow icach k. O tm ucho
wa i kolonię K om binatu PG R w B iałej N yskiej w G łuchoła
zach.
W Sarnow icach w ypoczyw a
ły od 21 lipca do 3 sierpnia zuchy. K olonią opiekow ała się kom endantka, Karolina Zyrek w raz z k ad rą — 6 in stru k to ram i i program ow cem . Pozo
stały personel stanow iły — 4 kucharki, kw aterm istrz, k się
gowa i oboźny.
Dzieci (w sum ie 140) podzie lone zostały na 6 drużyn. J a k w yglądały ich codzienne zaję
cia? O 7.30 — pobudka. Czas ten nie był je d n ak rygorystycz nie przestrzegany. Jeżeli po-
W „ C u k r a c h ¡ Y u s k i c i t * *
Wykonano zaplanowany remont
Przez cały Upiec w Z akła
dach W ytwórczych „C ukry N yskie” trw a ł planow any re m ont. Większość załogi udała się na urlopy, pozostali na stanow iskach i w pełnej obsa dzie m. in. pracow nicy służb za opatrzenia i głównego m echa
nika.
Bezpośrednio przy rem on
tach m aszyn i urządzeń pro
dukcyjnych i pom ocniczych;
budynków i pomieszczeń za
angażow anych było 48 osób. Na k ilk a dni przed ustalonym ter m inem zakończenia p rac od
w iedzam zakłady. O zakres i zaaw ansow anie rem ontu p y tam zastępcę głównego m e
chanika Ryszarda Leśniaka.
— R em ont w zakładzie n r 1 dobiega końca — mówi mój rozmówca. M aszyny i urzą
dzenia są już m ontow ane na stanow iskach. T rw ają o sta t
nie szlify 1 próby. Z akładane są obudow y i osłony przy ma szynach i p rzystępuje się do ich m alow ania.
Nie brakow ało kłopotów.
W łasną brygadę rem ontow ą należało wzmocnić pracow ni
kam i sezonowymi ja k rów nież zatrudnić do prac m a la
rskich, dekarskich i cynow a
nia sprzętu w ykonaw ców z zew nątrz.
G łów ną uw agę skupiono na w ym ianie i m odernizacji pie
ców do w ypieku listków w af
lowych. Była to- najw iększa i najcięższa praca. W m iej
sce dwóch pieców o 24 pły
tach zam ontow ano dw a u rzą
dzenia o 30 płytach. Począt
kowo planow ano w ym ianę tyl ko jednego pieca, ale dzięki zaangażow aniu brygady Józe
fa Klimczaka udało się zain
stalow ać nie tylko drugi, ale
rów nież zwiększyć w nim ilość płyt.
W taśm ow ym piecu w ypie
kow ym w ym ieniono nowe roz dzielacze gorących spalin i część przewodów cy rk u lacy j- nych. Pozwoli to na dalszą eksploatację urządzenia przy pełnej jego w ydajności. P ra ce te w ykonyw ał zespół pod kierunkiem Kazimierza Toma szewskiego.
G runtow nem u przeglądow i I nap raw ie poddane zostały napędy, in stala cja elektrycz
na i a p a ra tu ra kontrolno-po
m iarow a. Z adanie to pow ie
rzono brygadzie elektrom onte
rów Ireneusza Guły.
Były trudności z częściami do m aszyn, głów nie łożyskam i i paskam i klinow ym i o raz a r m a tu rą w od.-kan. Ba, b rako-
(Ciąg d a ls zy na str. 5)
przedniego dnia była wyciecz ka, w zględnie ognisko i dzieci były zmęczone, mogły pospać dłużej. Po gim nastyce p ro w adzonej w form ie zabaw o
w ej przychodził czas na p r a ce porządkow e, następnie apel.
Po śniadaniu dzieci plażow ały n ad jeziorem , odbyw ały zaję
cia na łące lub w lesie. W trak c ie naszej w izyty zdoby
w ały spraw ności: „Czerwony B ra te k ”, „Doktor, oj boli”,
„P odróżnik”, „K uchcik”, „Spie w ak ”, „A ktor” itp. Po obiedzie, który w szystkim w ty m dniu bardzo sm akow ał (rosół, k u r czak pieczony), ciszy poobied
niej i podw ieczorku prowadzo ne były zajęcia program ow e aż do kolacji.
Każdego w ieczora zuchy zbierały się p rz y ognisku wspólnie śpiew ając, p ląsając, żartując. W trak c ie trw a n ia kolonii dzieci jeździły n a wy cieczki. Były m. in. w K otli
nie K łodzkiej, Głuchołazach, Książu.
Ale o tym ja k w ypoczyw a
ły, m ów ią same.
Kasia Ja h n — m ój ta tu ś p rac u je w Z akładzie W yko
n aw stw a Sieci E lektrycznych, m am a je s t p ielęgniarką. Za rodzicam i nie tęsknię, bo nie
m a na to czasu. Jedzenie - smaczne, w ogóle je s t bard fajnie, k u p iłam sobie torebki i długopis.
Tato G rzesia Rączki transportow cem . Na kolo bardzo m u się podoba. Szi golnie m ile w spom ina kon ki i wycieczkę do Wamta rzyc, K udow y, Dusznik i wy. j p ra w ę n a S trzeliniec.
Małgosia Zicmińska — cór.'j ka pracow nika Zakładów rządzeń Przem ysłow ych ciesj się ze w szystkiego. Fajnie śpi w nam iocie — mówi czuję się tu p raw ie ja k W i m u. No może w ięcej swob Je stem na kolonii po pierw szy i rzecz jasna, że przyszłym ro k u też pojadę, naszej drużynie, k tó ra prjy«j b ra ła sobie nazw ę „Łapciu r y ” je st bardzo wesoło.
T yle dzieci. Im niewiele szczęścia potrzeba. M ają le rozryw ek, sm aczne w ienie, d obrą opiekę. O kto potach m usi m yśleć kadra. A|
było ich niem ało.
P roblem y zaczęły się już oj sam ego p rzyjazdu. Dzieci jechały z N ysy o godz. 14 m usiały czekać aż do godz. 17,
(Ciąg dalszy na sti
25 lipca 1987 roku zmarł śmiercią tragiczną w wieku 21 lat
Grzegorz Siólkowski
pracownik Rejonu W ykonawstwa Budowlanego ZWSE Nysa.
RODZINIE ZMARŁEGO wyrazy głębokiego wspólczueia i żalu składają:
DYREKCJA, AKTYW SPOLECZNO-POLITYCZNY ORAZ WSPÓŁPRACOWNICY 1 KOLEDZY.
Nr 22 (571) NOW INY NYSKIE Str. 3
P odw órko na osiedlu G ałczyńskiego. W ykopy w ykopam i, ale czy część urządzeń musiano
przysypać ziem ią? Zdjęcia: Zbigniew Kwiecień
PODWÓRKA
(Dokończenie ze str. 1)
naście. Od 7 do 9 dzieciaki boją się w yjść n a podwórko, bowiem okoliczne b ram y oku p u ją już po d ejrzan e ty p y i pijacy, krążący w poszukiw a n iu flachy i oczekujący na otw arcie „B ajk i”. Tuż przed godziną 13 zaczyna się wzm o
żony ruch — bieganie przez bram y i w jeżdżanie sam ocho
dów służbow ych i p ry w a tn y c h od strony ul. 1 M aja (do skle pu spożywczego). A przecież jest ta m znak zakazu zatrzy- ta y w a n ia się, k tó ry nie doty
czy jedynie sam ochodów do
staw czych. Te o sta tn ie dojeż
dżają nie tylko na zaplecze sklepu spożywczego, ale i spor towego i meblowego. Na w i
dok rozpędzonych sam ocho
dów dzieci rozhiegają się w różne strony. N ierzadko by
wa. że pojazd zahaczy o piaskow nicę — jed y n ą a tra k cję dla najm łodszych z tego pod w órka.
“ J e s t to niebezpieczne i nie p rzyjem ne m iejsce zabaw. Wo kól brud, k u rz i sm ród uno
szący się z pojem ników na śmieci i z bram , k tó re służą klientom „B ajk i” do załatw ia riia po trzeb fizjologicznych.
Aż do późnego w ieczoru dzie ci narażo n e są n a spotkanie pijan y ch osobników, wszczy
n ających aw a n tu ry , bójki i nie przebierających w słowach. W
oczach dzieci nierzadko m alu je się strach.
PIASKOW NICE I STARE ŁAW KI Pow odów do radości nie m a ją też m ali m ieszkańcy blo ków usytuow anych przy ul.
S. Moniuszki, W. P stro w sk ie
go, 1 M aja i P rudnickiej. D u
że podw órko przedzielają ga raże i m agazyn PSS, sypiący się ze starości. Jedynie od stro ny ul. P strow skiego widać ja ko ta k o urządzony plac. Dwa zieleńce, dw ie piaskow nice pod drzew am i i k ilk a zm ursza łych ław ek z w ystającym i drzazgam i. Ot i wszystko. Zad n e j h u śta w k i czy innego u- rzadzenia.
Je d n y m z nfejgorzej zagos
podarow anych terenów jest także podw órko przy zbiegu ulic — 1 M aja. Zjednoczenia, E. G ierczak i W. Stwosza.
MAŁO ZIELENI I URZĄDZEŃ
O grom ny plac zabaw usy
tuow any je st w zdłuż wieżow ców przy ul. Św ierczew skiego i uL S udeckiej. Są ta m co p raw d a dw ie piaskow nice (z b ru d n y m piaskiem ), rów no
w ażnia i kółka do podciąga
nia, ale to chyba z mało. P rzy dałyby się jeszcze h u śtaw k i czy m ała karuzela, poza tym należałoby to podw órko ozdo bić k rzew am i i drzew am i. O
becnie przypom ina księżyco
wy k rajobraz. U trapieniem są kam ienie i żwir, którym i w y
sypuje się place. Dzieci kale czą się i brudzą. Czy nie le
piej zasiać traw ę?
N A JCIEM N IEJ POD LATARNIĄ Osiedle N ysa Południe, zwłaszcza w rejonie ulic — K om isji E dukacji N arodow ej, K usocińskiego. K ossaka i Kor czaka je st ładnie urządzone.
Pełno tam zieleni, placów i u- rządzeń zabawowych. Je d n ak że na podw órku przy ul. KEN.
tu ż za budynkiem Spółdzielni M ieszkaniowej, widać zanied bania. P otw ierdza się powie
dzenie, iż najciem niej pod la ta rn ią . Aż prosi się by pouci nać tam połam ane gałęzie drzew, ponapraw iać ław ki czy zakryć studzienkę, częściowo zasypaną ziemią...
Osiedle Gałczyńskiego n ale ży rów nież do jednych z ła d niejszych. dużo ta m zieleni i zagospodarow anych placów.
Ale ostatnio część urządzeń zabawowych. usytuow anych przy blokach od n u m e ru 1 do 9. zniszczono bądź przysypa
no ziemia. Na ty m te re n ie w y m ienia się r u ry gazowe. G łę
bokie wykony są m iejscem za baw dla dzieci, gdyż ogrodzo no je jedynie sznurem . O w y padek nietrudno.
JEZDNIA POD OKNAMI M ieszkańcy bloku przy u li
cy K orczaka 9—17. któ ry m ad
m in istru je ZGM „W schód”, bardzo niepokoją się o zdro wie i życie swoich dzieci. Mię dzy budynkiem a podw órkiem przebiega bow iem droga asfal tow a, k tó rą upodobali sobie posiadacze czterech i dwóch kółek. Drogę tę tra k tu ją jak jezdnię. Większość sam ocho
dów z nieograniczoną prędkoś cią dojeżdża do bloków poło żonych dalej, przy ul. S udec
kiej, chociaż mogą i pow inni korzystać z innych, bardziej bezpiecznych dojazdów, tj. od stro n y uL S udeckiej i przed blokam i przy uL Korczami.
Od w ielu już lat m ieszkańcy ul. K orczaka zw racają*się do ZGM -u o u staw ienie znaku za kazu w jazdu bądź nakazu o- g raniczenia prędkości, ale na darm o. Nie zn a jd u ją oni zro
zum ienia dla bezpieczeństw a swoich dzieci.
Część m ieszkańców tej u li
cy p ark u je sw oje samochody pod blokiem, niszcząc w ten sposób traw n ik i. A przecież niedaleko są parkingi. Można też urządzić dodatkow e m iej
sca n a parkow anie sam ocho
dów, n a nie zagospodarow a
nym terenie za blokiem.
P roblem wjazdu, dojazdu i parkow ania sam ochodów na tym sam ym osiedlu rozw iązała
już Spółdzielnia M ieszkaniow a i żałow ać jedynie w ypada, iż m ieszkańcom z bloków przy uL K orczaka w ypadło przejść pod nieopiekuńcze skrzydła R PGKiM (ZGM). Bo niezależ n ie od tego problem u przed
siębiorstw o to, mim o iż po
siada Zakład Zieleni M iejskiej, nie dba rów nież o ukw iecenie terenu. Muszą to robić sam i m ieszkańcy.
NA PODZAMCZU W liście do red ak cji miesz kańcy osiedla Podzam cze sk a r żą się na nieporządki wokół bloków. B rakuje koszy n a śmieci, zw łaszcza koło ław ek i przy w ejściach do klatek, stąd wszędzie w idać w alające się p apiery ' odpadki.
Do d ew astacji te re n u osie
dla przyczyniają się dzieci, któ re g rając w piłkę, niszczą świeżo posianą traw ę i zasa dzone drzew ka Można było
by im urządzić oddzielne bois ko do grania. Tych zresztą b rak u je na w ielu podw órkach.
Nie na w szystkich placach tego osiedla poustaw iano u - rządzenia zabawowe.
Zebrali:
KAZIMIERA KOTECKA MARIAN ŻELWETRO
Tą drogą przy ul. Korczaka 9 jeżdżą pojazdy stwarzając duże zagrożenie wychodzącym z budynku i bawiącym się na po
dwórku dzieciom. Tak być nie może!
Wypoczynek naszych dzieci
(D okończenie ze str. 2)
by łaskaw ie w yprow adzili się z ośrodka poprzednicy. Z a
k w aterow ani zostali na począt ku pod płotem , bo trzeba się było brać za porządki. S terty śm.eci w kubłach, w kem pin
gach bru d nie do opisania, nie mówiąc ju ż o sa n ita ria ta ch . Sporo n apracow ał się w ięc personel zanim w prow adzono dzieci do pomieszczeń. P lac
■wokół kem pingów przypom i
nał raczej księżycow y k ra jo b raz. P ielęgniarka oprócz tego, ŻS opiekow ała się dziećmi, szo rowała ubikacje.
' O w aru n k ach m ożna p ow ie
dzieć jedno — fata ln e. B rak jest św ietlicy, m aleń k a ja d a l
nia — ta k że dzieci spożywały posiłki n a trzy zm iany. P onie
waż w p o koju zakw aterow ane było jak ieś obce tow arzystw o (?) k u ch a rk i spały w ja d aln i, w dzień w ynosząc łóżka do nam iotu. To po p ro stu sk a n dal.
Posiłki przygotowywano w niewielkim pomieszczeniu, szumnie zwanym kuchnią — kaflowe piece (brak jakiejkol
wiek kuchenki elektrycznej
; czy gazowej).
O środek był przepełniony, bowiem na planow anych 80 dzie ci przyjechało 140. I jeszcze
je d n a uw aga. K olonie organi
zow ane są m iędzy innym i po to by zm ienić dzieciom klim at.
Czy Sarnow ice stanow ią ja kąś odm ianę? Z pew nością — nie.
* # #
W śród zalesionych stoków górskich położony je st ośro
dek kolonijny K om binatu PG R w Białej N yskiej zw any „B ia
łym J a re m ”. R ządzą tu trzy p an ie — kierow niczka, Janina Sypień, je j zastępca, Józefa K ąkol i szefowa kuchni, Bro
nisława Ścierczak. Szesnasto
osobowa k ad ra , le k a rz i pielęg n ia rk a troszczą się o to, aby dzieci n ie tylko w ypoczywały, lecz także o to by ich pobyt w G łuchołazach był urozmaico
ny.
Na kolonii przebyw ały dzie
ci z różnych stron kraju i z NRD (z kombinatu było ich 43, reszta w ramach wymiany spędzała wakacje w Czecho
słowacji i NRD).
Po dwudniowym pobycie za
powiedziano pierwszą imprezy
—■ wieczorek zapoznawczy.
Byliśm y świadkami przygoto
w ań — zwłaszcza panienki w y czyniały ze swoimi w łosam i różne cuda. Wieczorek to oczy wiście dyskoteka i wideo.
W każdą sobotę i niedzielę
będą organizow ane dla dzieci w ycieczki krajoznaw cze. Zwie dzą najbliższe okolice — J a r nołtów ek, Pokrzyw nę, a po
n adto K otlinę Kłodzką, Opole, W rocław i inne atra k c y jn e m iejscowości.
Dzieci będą b rały udział w licznych konkursach — pio
senkarskim , plastycznym , ślu bach kolonijnych, wezmą u- dział w b alu gałganiarzy. Ob
chodzić się będzie dzień spor
tu, dzień kolonisty i in. M ają zam iar uczestniczyć także w im prezach organizow anych przez W ydział O św iaty UMiG i Dom K u ltu ry w G łuchoła
zach.
Przy słonecznej lipcowej po
godzie dopisyw ały hum ory i apetyty. A co m ów ią o w ypo
czynku dzieci? Nasi trzej roz
m ówcy są n a koloniach po raz pierw szy, ale w przyszłym ro k u chcą znów pojechać „sa
m odzielnie”.
P aw eł Rożek chwali się, że jego tata pracuje w kombina
cie w Białej Nyskiej. Jest w groźnej grupie „Wilkołaki”, stąd może też i apetyt tak bar dzo m u dopisuje. Bardzo po
doba m i się na kolonii — mó
w i — byliśm y już na basenie, zwiedziliśmy Głuchołazy. Naj
bardziej lubię apele i gimna
stykę.
Tata Marcina Wołoncewicza je st rów nież pracow nikiem K PG R w B iałej Nyskiej. T rafił do gru p y „M rów ek”, pew nie dlatego z ta k im mozołem w drapyw ał się n a górę, której nazw y n iestety nie pam ięta.
Podoba m u się wszystko i wy żyw ienie sm akuje.
Sym patyczny Daniel Siem ie
niec, którego rodzice p racu ją w K ępnicy, ta k mówi: — m oja g ru p a to „M rów ki” i dodaje — bigbitówki. N ajbardziej sm a
k u ją mi ja jk a, n ajchętniej bujam się na huśtaw kach, ta k wysoko, lubię ja k pali się ogni sko. Na p ytanie ile dostał pie
niążków ta k mówi: — a to b ę
dzie w gazecie? — To nie p o wiem...
J a k by nie było dla dzieci w akacje są zawsze udane.
M. Kwarciak R. Gaweł
* * #
Cztery lata temu Powszech
na Spółdzielnia Spożywców w Nysie podpisała umowę o współpracy ze Spółdzielnią Spożywców z Nauen (NRD). U - mowa przewiduje między in
nymi wymianę doświadczeń o- raz wym ianę grup kolonij
nych.
W pięknym ośrodku kolonij
nym Głuchołaskiej Fabryki Mebli w Głuchołazach wśród 240 kolonistów przebywa gru
pa dzieci z NRD.
Kierownik kolonii J e n y Mandyus powiedział — grupę kolonistów z NRD traktujemy.
ta k sam o ja k pozostałe grupy z różnych stro n F*olski. R azem spożyw ają posiłki, etiodzą lub jeżdżą n a wycieczki, uczestni
czą w zawodach sportow ych i dyskotekach P ozw ala to n a lepsze poznanie się i naw iąza
nie bezpośrednich więzi p rzy jacielskich.
W rocznicę Ś w ięta Odrodze
n ia Polski zorganizow any zo
stał dla dzieci z NRD dzień polski, n a który zaproszono przedstaw iciela redakcji.
Po zorganizow anych w tym dniu grach, zabaw ach i zawo dach sportow ych (pływanie) w godzinach popołudniow ych spotkali się przy herbacie i sło dyczach z dziećmi p rzedstaw i
ciele dyrekcji i ak ty w u spo
łeczno-politycznego spółdziel
ni. P rzy w spólnym stole roz
m aw iano o kulturze, przyjaź
ni obu narodów i sporcie, w którym nasi goście przodują nie tylko wśród seniorów, ale również dziatwy szkolnej. _
Opiekunka grupy Christiene Kolske powiedziała, że jej w y chowankowie bardzo chw alą sobie pobyt w PoJsce. Zw ie
dzili Nysę, Muzeum Martyro
logii w Łambinowicach i Opo
le. Najbardziej polubiły Nysę.
jej zabytki i targ.
Na zakończenie naszej roz
m owy dodała, że bardzo ceni po moc ze strony nyskiej spół
dzielni, głów nie wiceprezesa Emila Szwec*.
w"' M. ŻELWETJŁO
NOW INY NYSKIE Nr 22 (571)
Interesująca wystaw
w N D K
Ten obiekł chluby nie przynosi
W Siestrzechowicach jest ta k i budynek, za sta n którego pow inien mocno się rum ienić jego właściciel. B udynek 2-pię trow y, z solidnej czerw onej eegły. Na I piętrze, co w idać po firankach wiszących w oknach, m ieszkają ludzie. Na
tom iast pom ieszczenia na p a r terze w yglądają ja k bezpań
skie.
O biekt z każdej strony po
siada nie zabezpieczone w ej
ścia, toteż bez tru d u można dostać się do środka. A tam zastajem y jeden wielki b ała
gan, brud, zniszczenia i ślady dew astacji.
Ze ścian płatam i odpada tynk, na posadzkacJo jakieś porozrzucane urządzenia i części. Czyjaś niszczycielska rę k a pow ybijała szyby w oknach i pozryw ała kafelki ze ścian. W wielu pomieszcze
niach stoi woda. w innych w ala się zgnile siano.
Na zew nątrz nieco lepiej, ale szklane zadaszenie nad budynkiem grozi zaw aleniem , wokoło chw asty, byle ja k zło
żony piasek, w rynnach rośnie sobie traw ka. Po części stan obiektu obrazują zdjęcia. Czy trzeba coś dodać?
Trzeba zapytać — gdzie jest gospodarz tego zaniedbanego, nie zabezpieczonego i niszcze
jącego budynku? Na fronto
w ej ścianie je st tablica z n a pisem W ojewódzka Spółdziel
n ia M leczarska w Opolu, O d
dział w Nysie. O kazuje się jednak, iż m leczarnia w Ny
sie nie użytkuje owego obiek
tu od ładnych p aru lat. A w ięc kto?
Decyzją U rzędu Wojewódz
kiego w Opolu z 14 m arca 1980 roku WSM w Opolu, Z a
kład M leczarski w Nysie prze
kazał odpłatnie w trw ały za
rząd i użytkow anie nierucho
mość o pow ierzchni 0,24 ha, działkę n r 52 pojożoną w raz z zabudow aniam i (zlewnią
m leka) o w artości 1.168 tysię
cy złotych... Kombinatowi Pań stwowych Gospodarstw Wol
nych w Białej Nyskiej.
Protokół p rzekazania podpi
sano 10 dni później w Urzę
dzie M iasta i G m iny w Nysie.
Zaznaczono też, że z w nios
kiem o przekazanie zabudo
w ań położonych w Siestrze- chowicach, których dotychcza
sowym użytkow nikiem była WSM w Opolu, wystąpił..
K om binat PGR B iała Nyska Ponoć nosił się on z zam ia
rem zagospodarow ania tego b udynku n a ubojnię.
Od m om entu przekazania obiektu m inęło więc ponad 7 lat. „B ezpańskim ” budyn
kiem w Siestrzechowicach- za- ihteresow ała się swego czasu firm a „E lm et” i zakład odzie
żowy w Bytom iu, chcąc go wydzierżaw ić bądź kupić.
K om binat odm ówił. Jedynie o statnio był on w ykorzystany na lokalizację hydroforni, po
trzebnej na plac budow y sta cji uzdatniania wody.
Z apytujem y w prost d y rek cję K om binatu PGR ja k długo jeszcze obiekt w S iestrzecho
w icach będzie nie użytkow a
ny, ja k długo jeszcze będzie dew astow any i ja k długo nie zabezpieczony?
Tekst: K. Kotecka Zdjęcia: Z. Kwiecień
S ekcja literack o -arty sty czn a Polskiego Zw iązku K u ltu ra l
no-O św iatow ego w Czeskim Cieszynie, istn iejąca i działa
ją c a ju ż 40 lat, to in sty tu cja szczególna. Nie m a ona je d n a k c h a ra k te ru ugrupow ania 0 w spólnym p rogram ie a rty s tycznym , ale nie je st też kół
kiem am atorów upraw iających ta k zw ane m alarstw o n ie dzielne. Co p raw d a większość członków pionu plastycznego n a co dzień w ykonuje różne, luźno lub wcale ze sztuką nie zw iązane zawody, ale głów nym k ry teriu m przyjęcia do sekcji literack o -arty sty czn ej PZK-O je st co n ajm n ie j p rzy zwoity poziom . przedstaw io
nych przez k a n d y d a ta prac.
P ion plastyczny liczy ponad 20 członków. Łączy ich przede w szystkim polska narodow ość.
M iejsce, w k tó ry m przyszło im żyć — pogranicze dwóch 1 p ań stw — stw arza pew ne
ograniczenia z je d n ej strony, ale z d rugiej możliwości w ięk sze i może ciekaw sze niż gdziekolw iek indziej. S ty k a ją się tu ta j odm ienne k u ltu ry ,
k rzy ż u ją w zajem ne wpływy, tw orząc w a ru n k i w jakich w rażliw y a rty sta p o trafi zna
leźć in sp irację d la swojej sztuki. N iektórzy artyści PZK -O weszli w bliższy kon
ta k t ze sz tu k ą polską podczas swoich studiów w Polsce, inni zdobyw ali w ykształcenie w czechosłow ackich uczelniach pozostając pod w pływ em czes
kich i słow ackich m istrzów.
W spólne zaś dla nich wszyst
kich je s t przyw iązanie do w łasnego regionu, do owego pogranicza, gdzie k u ltu ry m ie
szają się i p rzenikają.
W m a larstw ie artystów P ZK -O przew aża pejzaż, róż
n ie pojm ow any. Raz jest to pejzaż kolorystyczno-im presyj ny, innym razem syntetyczny, poetycko-m etaforyczny albo realistyczno-rom antyczny.
M ieszkańcy Nysy sam i będą m ogli to spraw dzić oglądając w ystaw ę p rac członków sekcji literac k o -a rty sty cz n ej PZK-O w N yskim Domu K ultury.
C zynna będzie ona do końca sierpnia. Z apraszam y. (k)
,Jest tu bardzo fajnie”
D o tarła do nas kolorow a w idoków ka z Ludw igsfelde, pow iat Zossen, gdzie przeby
w ają n a wypoczynku, zorga
nizow anym przez W ydział O św iaty i W ychow ania, dzieci z Nysy.
Oprócz gorących ja k słońce, szybkich ja k w ia tr pozdrow ień z Jcolonii w NRD je j uczestni
cy i kierow nictw o napisali:
„ Jest tu bardzo fajnie. Miesz kam y w dom kach n ad jezio
rem , w odległości 8 km od Ludw igsfelde. Codziennie cho
dzimy n a wycieczki do lasu i kąpiem y się w jeziorze. Jeź
dzim y do Poczdam u i Berlina, m am y gry terenow e i roz
g ryw ki sportow e. Cieszymy się, że tak miło spędzam y w a
kacje. Do zobaczenia w Ny
sie”.
D ziękujem y za pozdrow ienia i cieszym y się rów nież z uda
nego w ypoczynku kolonistów.
C hcielibyśm y takich kartek otrzym yw ać ja k najw ięcej!
(K)
Krwiodawcy - intruza
O trzym aliśm y sygnał, że ho
norow i daw cy krw i — p r a cownicy Spółdzielni In w a li
dów „P okój” są źle tra k to w ani przez pacjentów i p e r
sonel w łasnej przychodni le
k arsk ie j. Inw alidzi — krw io dawcy nie są przyjm ow ani w tej przychodni poza kolejnoś
cią, b ra k w niej rów nież sto
sow nej wywieszki.
Ignorują ich pracow nicy -spółdzielni oczekujący na przy jęcie do lekarza ja k rów nież i pielęgniarki, k tóre n a zw ró
coną uw agę reag u ją jedynie w zruszeniem ram ion.
Dziwi nas ta sytuacja, tym bardziej, że przyw ilej obsługi honorow ych dawców krw i poza kolejnością we w szyst
kich przychodniach i aptekach reg u lu je zarządzenie M inistra
ludzie naszego miasta
(Dokończenie ze str. 1) m ożna było trochę odpocząć, przyszło kolejne polecenie:
„W iecie W ojdak, źle dzieje się w P rzedsiębiorstw ie Ceram iki B udow lanej, m a ją ciągły de
ficyt, r a d a . narodow a zbunto
w ała się i nie będzie już do
płacać. Pójdziecie tam i zro
bicie porządek”. W ojdak po
szedł i zrobił porządek P ro
dukcja została zwiększona aw a i pół raza, przy n ie w iel
kim wzroście zatrudnienia. Ani sie oglądnął, gdy minęło dzie- sieć lat. Nie brakow ało na n a
szym terenie cegieł, kafli. I w tedy centrala podjęła jedną z w ielu błędnych decyzji, któ
rych skutki odczuwamy do dziś -> likw idacji przem ysłu te renowego.
W ojdak otrzym ał kolejne polecenie: Wiecie. W PBR ol-u dzieje się niedobrze, pójdzie
cie tam na ekonomicznego. I znów W ojdak poszedł i próbo
w ał ratow ać przedsiębiorstwo.
Po jakim ś czasie m iał zos
tać sekretarzem PPRN Ju ż przygotow yw ał się do objęcia tej funkcji, gdy znów: W ojdak pójdziecie na kierow nika do Rejonu E ksploatacji Dróg P u blicznych. Poszedł, Organizo
w ał, rozkręcał, gdy znów przyszło polecenie: Wiecie Woj
dak... I W ojdak poszedł na se
k re ta rz a PPRN, następnie na z-cę przewodniczącego MRN w Nysie.-
„A resztę to już redaktorze sam i w iecie” _■— mówi z uś
m iechem . Wiem, bo m iałem
przyjem ność z nim w spółpra
cować. P am iętam , ja k trudno było go utrzym ać przy biurku, . bo K ędzierski znów m iał a- w arię wodociągu i trzeba by
ło dopilnow ać by ludzie nie byli zbyt długo bez wody. O- sadczuk odnaw iał elew acje w mieście, należało pójść zoba
czyć czy jest to dobrze i so
lidnie w ykonane. Drzazga r e m ontow ał drogę, należało do- glądnąć. Trzeba było poje
chać do Opola, by próbo
w ać po raz kolejny w cisnąć do planu w iadukt, przyglądnąć się m odernizacji p ark u itp.
Po godzinach pracy b ra ł do domu dokum enty, by je przej
rzeć, by popracow ać koncep
cyjnie, bo w biurze przecież szkoda było na to czasu.
W spółcześni m enażerow ie po
wiedzą, iż tak i styl pracy je st nie do przyjęcia. Być może m a ją rację. Tylko, że prze
wodniczący W ojdak zawsze w iedział co się dzieje w za
kładzie, mieście, gdzie i kiedy interw eniow ać, kogo i za co wezwać na dyw anik. A efekty pracy? Z apytajcie jego w spół
pracow ników . Wiem, że w tym czasie m iasto przeżyw ało sw oje prosperity.
Bolesław W ojdak od k ilk u n astu la t przebyw a na em e
ryturze. Przez ponad 24 la ta był radnym , członkiem p re
zydium rady, długoletnim dzia
łaczem gospodarczym i p a r ty j
nym. Obecnie angażuje- się w PCK.
Podczas ostatniej uroczys
tej sesji z okazji 22 L ipca zos
ta ł odznaczony K rzyżem Ofi
cerskim O rd eru O drodzenia Polski. P osiada K rzyż K a w a lersk i O rderu O drodzenia P o l
ski, Złoty i B rązow y K rzyże Zasługi oraz w iele m edali i odznak. ZBIGNIEW KULIG
Z drow ia i O pieki Społecznej.
P ow inien on rów nież — moim zdaniem — dotyczyć przy
chodni lek arsk iej SI „Pokój".
Honorow i dawcy o d d ają prze
cież sw oją k rew bezpłatnie, ra tu ją c zdrowie i życie wielu, ludziom . Jed n y m z przyw ile
jów i. dowodów uznania za ich postaw ę (nie ta k wielu) je st m.in. praw o pierw szeń
stw a w przyjęciu do lekarza Czy to tak dużo?
P roblem inw alidów — ho
norow ych daw ców krw i zgło
siłam zastępcy prezesa ds. re
hab ilitacji Zbigniew ow i Isa.- skiem u. R eakcja p an a prezesa bardzo m nie zaskoczyła. Po pierw sze uw aża on, że przy
w ilej honorow ych daw ców nie dotyczy przychodni lekarskiej SI „P okój”, gdyż korzy stają z niej ludzie -ciężko poszkodo
w ani, po drugie n ie czeka się w tejże przychodni długo na przyjęcie do lekarza. Wreszcie p a n prezes m iał p rete n sje o to, iż zainteresow ani zwrócili się z tym problem em do re
dakcji, a nie do niego.
Nie dziwię się, że szukali pom ocy u dziennikarza, skoro m ieliby w ysłuchać powyższej in te rp re ta c ji z-cy prezesa ds.
rehab ilitacji.
Liczę jeszcze na bardziej h u m a n ita rn e i w łaściw e po-f dejście do załatw ien ia tej sp raw y przez k ierow nika przy chodni lek arsk iej SI „Pokój”
lek. med. S tefana B urczaka ja k i pomoc Z arządu M iejsko- -G m innego PCK.
W szystkim honorow ym daw com k rw i należy się szacunek.
Także, a może przede w szyst
kim inw alidom — krw iodaw com za trudnionym w SI „Po
k ó j”.
K. Kotecka
Nr 22 (571) NOW INY NYSKIE Str. 5
W kręgu
spraw
tańczenie ze str. 1)pracowniczych
aufania. Przy te j okazji speł p o stu lat z k o nferencji ązkowej o organizow aniu yjazdowych posiedzeń zarzą
jd 1 kw ietnia br. podnie- ao wysokość zasiłków sta r owych: z ty tu łu śm ierci Bnka zw iązku z 5 tys. zł
10 tys. zł.-z ty tu łu śm ier- Í członka rodziny z 3 tys. zł 5 tys. zł i z ty tu łu uro- lia dziecka z 2.5 tys. zł i 4.5 tys. złotych,
odtrzymano dofinansow a- F członkom zw iązku w wy-
»KOści 50 p rocent kosztów za rciasy W spólnie z dyrekcją
»iązek ustalił, że dzieci p ra - ników, na które pobiera w zakładzie zasiłek ro - nny. m a ją praw o do 2 -krot korzystania w ciągu ro- i zorganizow anych form poczynku (kolonie lub obo- i wczasy), w edług ustalo-
tabeli odpłatności.
Zrealizowany został w nio- i konferencji zw iązkow ej dwyższenie w ysokości pó
ki z kasy zapom ogowo-po kowej. G órną wysokość yczki z 50 tys. zł podnie- no na 100 tys. złotych.
celu zachow ania ciągło- stażu zw iązkow ego ustalo- ic pracow nicy o d b y w ają - służbę w ojskow ą, przeby- ający n a u rlopach m acierzyń ich i bezpłatnych płacą nbolięzną sk ład k ę człon-
■ską w wysokości 50 zło- ch.
Związek zainteresow any letnim w ypoczynkiem za-
®i i rodzin. Ma swój u- llia! w w ykupie skierow ań asowych z innych zak ła- (łów jak rów nież w re fu n d a - kolonii i obozów dla dzie- : Wszystkim zgłoszonym dzie
®m zapewniono w akacje po- miejscem zam ieszkania, ególnie m ile dziatw a omina w ak acje w H radcu
ove (CSRS).
Nie w szystkie p ostulaty takowe doczekały się reali jicji jak np. dowóz pracow ni i i ich rodzin zakładow ym kiem tra n sp o rtu na wcza- do K ołobrzegu i S arbino-
’ Chcąc chociaż częściowo
^kompensować uciążliw ą i
|EtO’.vną podróż, związek ra á i kierow nictw em zakładu P;ęli decyzję, że w br. p ra -
"fcicy i członkow ie rodzin,
•terają cy w zakładzie zasi- B o trz y m u ją zw rot kosztów dojazd na wczasy — do
kw oty 2 tys. złotych na «oso
bę.P rzew odniczący zw iązku Jó
zef Początek — n a co dzień k iero w n ik robót rem ontow o- -budow lanych uważa, że n a j
w ażniejszym problem em do za łatw ien ia są m ieszkania.
A ktualnie złożonych jest 250 podań pracow ników . D yrekcja przym ierza się do pow ołania m alej spółdzielni m ieszkanio
wej. Dobrze by rów nież było, aby zainteresow ani zam iast staw iać tylko żądania i w ym a gania pom yśleli o swoim w kla dzie finansow ym .
Grażyna Bici pełni funkcję se k re tarza d rugą kadencję.
T rudno jej pogodzić obow iąz
ki społeczne z zawodowym i, p rac u je także w kom isji miesz kaniow ej. A bsorbujące to za
jęcie, zw łaszcza iprzy w izjach lokalow ych. T eren d ziałania zakładu je st rozległy, a jego pracow nioy m ieszkają w różnych m iejscow ościach. Ży
ją w trudnych, n a w e t stra s z nych w arunkach. Mówi, że w szystkim chciałoby się i n a
leżałoby pomóc, a na razie ty lko nielicznym zakład je st w stanie zapew nić m ieszka
nia. ■ ' ,
F inanse związkowe p ro w a
dzi M aria Piach, także drugą kadencję. Nie w ydajem y p ie
niędzy rozrzutnie, a oszczęd
nie nim i gospodarujem y — stw ierdza. Na koncie związku j£st w tej chw ili ponad 2 m in złotych. Oprócz zasiłków sta
tutow ych i dopłat do wcza
sów związek w ypłacił w br.
zapomogi pieniężne, sfinanso
w ał nagrody d la kolonistów i przekazał 50 tys. zł n a im pre
zę re k rea cy jp ą dla załogi Stanisław Chrząszcz — p .ti- cow nik w ydziału p ro dukcji po m ocniczej sta ra się uczestni
czyć w pracy zarządu na ile pozw alają obowiązki zawodo
we. D la niego to pierw szy tak bliski k ontakt z p racą związ
kową. Chce jak n ajlepiej re prezentow ać sw oją grupę za
wodową i przekazyw ać jej p u n k t w idzenia na różne pro blem y.
W kręgu spraw p racow ni
czych toczy się codzienna działalność organizacji związ
kowej w ZWSE. S kupia ona ponad 800 czionków i z każ
dym m iesiącehi ich przybyw a.
Ale na przytoczonych przykla dach widać, że zarząd NSZZ pracuje nie tylko na rzecz swoich członków, ale całej za
łogi. K. Kotecka
O graniczenie strat
20 lipoa br. kierow nictw o kom binatu zorganizowało dla kierow ników w szystkich za
kładów, st. specjalistów ds m echanizacji i kom bajnistów n ara d ę szkoleniową z udzia
łem przedstaw icieli z in sty tu tów Agrofizyki PAN i A ka
dem ii Rolniczej w Lublinie.
W trak cie zajęć teoretycz
nych omówiono adaptow anie kom bajnów zbożowych do zbio ru rzepaku celem m aksym al
nego ograniczenia strat.
Rzepak je st rośliną w ym a
gającą dużej pielęgnacji za
równo agrotechnicznej jak i technologicznej. S tra ty w po
szczególnych odm ianach uw a
runkow ane są w ielom a czyn
nikam i, m.in. nasileniem się chorób i szkodników i dotych
czas wynosiły one do 6 kw in tali z hektara. Podkreślano, że na to pozwolić sobie nie można. Zastosow anie w kom b ajnach specjalnych sit (in
nych metod nie ma) pozwoli na zaoszczędzenie przy zbio
rze rzepaku od 2 do 3 kw intali z h e k ta ra
Z ebranych poinstruow ano p raktycznie o stosow aniu wszy stkich możliwych regulacji w kom bajnie przy zbiorze rze
paku i zboż.
Je st to praca wdrożeniowa, któ rą w kom binacie zastoso
wano ju ż w okresie m ałych żniw i każdy z szefów zakła
dów je st jej w spółautorem . Kierow nictw o kom binatu za m ierzą w najbliższym cza.<ie naw iązać stałą i ścisłą w spół
pracę z instytutam i: A grofi
zyki PAN i M echanizacji AR w Lublinie.
R. G aw eł
Wykonano zaplanowany remont
(Dokończenie ze str. 2) wało też niektórych śrub i na krętek. Zaopatrzeniow cy robili wszystko aby je ściągnąć do zakładu. Zwiększony zakres robót m ieli przez to spaw a
cze i tokarze frezerzy. Wśród nich Henryk Swędrak, Fran
ciszek Skrętkowski i Jan So- sulski. *
B rygada rem ontow a praco
w ała na I zm ianie, ale bywa ło że czas pracy nie kończył się o godzinie 14. Z-ca gł.
m echanika w yróżnił również Ja n a Sw istunia i jego ludzi z brygady w arsztatow ej, M a
rian a Smiiiłka — hydraulika ślusarza i M ichała M atlacha
— szefa brygady rem o n tu ją
cej autom aty.
iielokrotnie pisaliśm y o tym t-wielkie zagrozenie dla na- fciO życia i zdrow ia slw a - lijd chore, zbutw iałe drzewa.
\ lo, że w naszym mieście nierają piękne wiekow e swa złożyło się w iele czyn- obiektyw nych i su- .ttywnych. W w yniku głę- luch wykopów pod uzbro- nowych dzielnic n a ru - uny został n a tu ra ln y poziom [gruntow ych. K w aśne desz
¡ zanieczyszczenie atm osfe- f przez liczne kom iny kotłow - i i budynków, tru ją ce spali- f z pojazdów m echanicznych, jizanie gołoledzi solą, po- Ują ra d y k a ln ą zm ianę, sro
ka, do którego drzew a ogą się przystosow ać. Do L należy dodać, iż w ca- sczterdziestoleciu n ik t w mieście nie dbał o drze- Nie klam row ano pni, nie betonem czy też innym ywem dziupli (jest n a temat dość pokaźna lite -
8) by zapobiec p rzedosta- liu się do środka drzew y, nie prow adzono cięć sa
mych zniszczonych k o n a- W ydawalo się nam ciąg
li ae drzewa są nieśm iertelne.
Niestety, ostatni przegląd dokonany przez pracowników’
RPGKiM w ykazał, że należy wyciąć 352 drzewa! Choroby nie om inęły żadnego gatunku.
Należy w ycinać kasztanow ce, lipy. dęby, wiązy, sosny, św ier
ki. Na niektórych ciągach m u-
C iqć czy też nie ciqć
si nastąpić to ta ln a w ycinka, np. n a S z la k u C hrobrego 87 drzew czyli praktycznie wszyst kie, wzdłuż alei przy ul. Lom py — 15, w zdłuż alejk i łączą
cej ulicę M ickiewicza z p a r
kiem — 61, w p a rk u 84 drze
wa.
C hlubiliśm y się zawsze, że nasze m iasto je st zielone, m a
m y dużo traw n ik ó w i drzew.
T eraz drzew a m uszą iść pod topór. Muszą, gdyż stw arzają re a ln e zagrożenie. M ieliśm y
juz śm iertelny w ypadek, a każda burza, każdy silniejszy w iatr łam ie chore drzew a jak zapahu
A więc ciąć. Tylko czy w szystkie 352 drzewa, czy juz nic nie m ożna uratow ać? N a
czelnik m iasta i gm iny Wła- oysiaw D yrka obiecał powo
łać niezależną, złożoną ze spe
cjalistów kom isję, k tó ra doko
na w eryfikacji drzew przezna
czonych do wycięcia. Może choć część z nich uda się u- ratow ać.
A ktualnie należy wyciąć 352 wiekow e drzewa. P ow staje p y ta n ie co dalej? Ja k ie podjąć działania by za k ilka la t znów k ilk aset drzew nie poszło pod topór? Nie możemy czekać z założonymi rękom a, bo przy tak iej polityce może się oka
zać, że w w iek dw udziesty pierw szy we .idziemy z betono
w ą pustynią. A tego nam przyszłe pokolenia nigdy nie w ybaczą. Z astali ’m y NVsę pięk ną, zieloną, a co po sobie zos
taw im y?
Może nasi Czytelnicy m ają w tei snrpw fe swo.ie koncep
cie? Jeśli tak, rap isz cie do nas.
O bjecfiem y, i'1 k a 'd a realna, rozsMr>q p rp -^ -rcia zostanie p rzekazana w ładzom m ’-«ł<ł.
Z. K.
Z akres rem ontu obejm ow ał też nap raw ę tynków , dachów i posadzek, m alow anie hal produkcyjnych, korytarzy oraz zaplecza pomocniczego i soc
jalnego. W sum ie na rem ont zakładu nr 1 przeznaczono 10.323 godziny.
Wszyscy starali się zresztą jak najlepiej w yw iązać z za
dania, bowiem część w yna
grodzenia ekipa rem ontująca otrzym a dopiero po 14-dnio- wej bezaw aryjnej p ta cy m a
szyn i urządzeń.
Z ram ienia kierow nictw a za kładów nadzór nad rem on
tem spraw ow ał dy rek to r n a
czelny Rudolf Łomozik. Oce
nił, iż tegoroczne zaplanow a
ne prace, mim o kłopotów za
opatrzeniow ych przebiegały w yjątkow o spokojnie i spraw nie.
D yrekcja przym ierza się do likw idacji III zm iany dla ko
biet zatrudnionych przy pie
cach do w ypieku listków w a
flowych. Zależne to jest je d nak od pom yślnych prób no
wo zainstalow anych urządzeń.
W sierpniu br. w łączony m a
być do ciągu technologiczne
go tu n el do schładzania i wiór kow ania k u w ertu ry i pole
wy w zakładzie n r 2, k tó ry oprócz elim inacji ciężkiej p ra cy ręcznej pozwoli na zaosz
czędzenie energii. Na w iększe przedsięw zięcia inw estycyjne
„C ukry N yskie” nie mogą so
bie pozwolić — z uw agi na rozbudowę zakładów i ciasno
tę obecnych pomieszczeń.
W lipcu zakłady żyły nie tylko rem ontem . Dużo pracy m iały panie zatrudnione w dziale ekonom iczno-finanso
w ym i księgowości, w zw ią
zku z przejściem od 1 czerw ca n a nowy system w y n ag ra
dzania.
Zabezpieczono potrzebne su
rowce do produkcji, ale z opa kow aniam i, głów nie tom ofa- nem , w który p akuje się h e r
batniki na autom atach, je st gorzej niż źle. Jeśli w n a j
bliższych dniach zakłady nie otrzym ają z „C hem itexu-W i- stojiu” z Tom aszowa tom ofa- nu, to p rodukcja tych w yro
bów stanie pod dużym zna
kiem zapytania. K. K otecka
Waącej tanieli kEos& ów
Anna Baran i Jolanta Czaj
ka prow adzą kiosk „R uchu”
przy ulicy W rocław skiej (nie
opodal „O rbisu”). D otarliśm y tu nieprzypadkow o, kierow ani głosam i naszych Czytelników.
K iosk je st bardzo dobrze zaopatrzony — je s t duży w y
bór mydeł, są wody toaleto
we, płyny do kąpieli, szam pony, proszki do p rania, za
baw ki. M ożna też kupić ze
szyty szkolne i n aw e t ra jsto py — do w yboru czarne i białe.
Czego by sobie życzyły p a nie obsługujące kiosk? Tego, czego życzą sobie - klienci. A więc .środków przeciw bólo
wych, szczególnie tab letek od bólu głowy, reklam ów ek, bi^
letów autobusow ych 10-prze- jazdow ych. Mały je s t w ybór
papierosów, przede w szystkim tych lepszych gatunków , jak:
„Z efiry”, „C arm eny”, „W iaru
sy”, krakow skie „K lubow e”.
P ani A nna B aran twierdzi, że dobrze się tu pracuje i w arto, bo i zarobki są nie
małe. Oczywiście pod w a ru n kiem , że chce. się pracować.
S tąd też kiosk czynny jest. a ściślej mówiąc czynny b y ł praw ie w każdą niedzielę. A od 1 sierpnia rzeczywiście bę dzie otw arty we w sz y stk ie ' niedziele od godzięiy 8 do 16.
W dni pow szednie1 godziny o - tw arcia obow iązują od 6 do 19.30, choć -— ja k są klien ci
— n ik t nie odejdzie z przy
słow iow ym kw itkiem .
Cóż tu rzec? Oby więcej takich kiosków i tak m iłej i sym patycznej obsługi. (ł*)