• Nie Znaleziono Wyników

Między literaturą a polityką

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Między literaturą a polityką"

Copied!
233
0
0

Pełen tekst

(1)

a polityką

(2)
(3)

Między literaturą a polityką

Rozprawy i szkice z życia literackiego XX wieku

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego

(4)

Recenzent

dr hab. Włodzimierz Próchnicki

Projekt okładki Jadwiga Burek

© Copyright by Marian Stępień & Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego Wydanie I, Kraków 2012

All rights reserved

Niniejszy utwór ani żaden jego fragment nie może być reprodukowany, przetwarzany i rozpowszechniany w jakikolwiek sposób za pomocą urządzeń elektronicznych,

mechanicznych, kopiujących, nagrywających i innych oraz nie może być przechowywany w żadnym systemie informatycznym bez uprzedniej pisemnej zgody Wydawcy.

ISBN 978-83-233-3318-0

www.wuj.pl

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego Redakcja: ul. Michałowskiego 9/2, 31-126 Kraków tel. 12-631-18-81, tel./fax 12-631-18-83

Dystrybucja: tel. 12-631-01-97, tel./fax 12-631-01-98 tel. kom. 506-006-674, e-mail: sprzedaz@wuj.pl

Konto: PEKAO SA, nr 80 1240 4722 1111 0000 4856 3325

(5)

Przedmowa ... 7

Między literaturą a polityką ... 9

Koło Literacko-Artystyczne „Litart” (1926–1935). Z życia literackiego na Uniwersytecie Jagiellońskim ... 21

Kartki z dziejów Koła Polonistów Uniwersytetu Jagiellońskiego w świetle materiałów archiwalnych z lat 1918–1939 ... 37

Pokolenie krytyków dwudziestolecia ... 47

Nad „Nową Kwadrygą” ... 61

Leona Schillera związki z lewicą ... 71

Między poezją a polityką. O Władysławie Broniewskim ... 83

Rodowód osobowości twórczej Kazimierza Wyki ... 99

Marksistowska krytyka literacka w Polsce współczesnej (sprzeczności i dylematy) .... 111

Ostatni poemat Tadeusza Hołuja ... 119

Kto lawiną? Kto kamieniem? ... 129

Spowiedź dziecięcia wieku (O Kalendarzu i klepsydrze Tadeusza Konwickiego) ... 137

Powrót do świata dzieciństwa psychiczną i moralną terapią ... 145

Wokół Pism ostatnich Andrzeja Stawara ... 161

„Podopieczny” Jerzego Giedroycia... 179

Bohater naszych czasów ... 195

Dotykać tego brudu? ... 211

Nota wydawnicza ... 225

Indeks nazwisk ... 227

(6)
(7)

Jesteśmy dziećmi epoki, Epoka jest polityczna

Wisława Szymborska, Dzieci epoki

W zebranych tu szkicach próbuję przedstawić mniej znane albo nawet – przynaj- mniej w ważnych szczegółach – nieznane związki zjawisk literackich z polityką.

Wnikała ona do życia i działań młodych polonistów z Uniwersytetu Jagiellońskiego w latach międzywojennych oraz pojawiała się w dojrzałych dokonaniach czoło- wych krytyków literatury tego czasu. Nie jest od niej wolna epicka zgoda Kazi- mierza Wyki. Dawała też znać o sobie przy okazji wielkich inscenizacji dramatów narodowych Leona Schillera.

Jak po polu minowym przebiegał twórczy szlak Władysława Broniewskiego, obfi tujący w więzienia polskie i obce, w dotkliwe ingerowanie cenzury polskiej (przed- i powojennej), radzieckiej i brytyjskiej. Te przeżycia okazały się szczególnie dotkliwe, jeśli ich sprawcami byli niby-ideowi sprzymierzeńcy, czego doświadczył Broniewski, Tadeusz Hołuj czy Andrzej Stawar.

Zdradliwe są związki literatury z polityką. Rodzą złudzenia, prowadzą do dra- matycznych rozczarowań, jak u Tadeusza Konwickiego, lub do rozpaczy graniczą- cej z desperacką myślą o samobójstwie, jak u Hołuja. Po złych doświadczeniach szuka się terapii psychicznej i moralnej w powrotach do dzieciństwa, co czynili zarówno twórcy krajowi, jak i Czesław Miłosz.

Własne cele polityczne miał Jerzy Giedroyc, gdy roztaczał opiekę nad swymi podopiecznymi, między innymi nad Witoldem Gombrowiczem, który okazał się krnąbrnym „podopiecznym”. Nie chciał być całkowicie posłuszny zamysłom swego opiekuna, chociaż dużo mu zawdzięczał.

Ostatni rozdział książki dotyczy spraw, o których wolałoby się milczeć, ale nie pozwala na to profesjonalny obowiązek.

* * *

Między literaturą a polityką przebywają i działają nie tylko autorzy przedstawie- ni w książce. Tym relacjom podlega również narrator w niej obecny, czyli jej autor.

Obraz jego przygód w tej przestrzeni znajdzie się – jeśli los będzie łaskawy – w na- stępnej książce.

(8)
(9)

Kiedy w 1905 roku na porządku dziennym stanęła z całą dobitnością sprawa klasy robotniczej, wciąż jeszcze, w ostatecznym rachunku, odpowiadał za nią zaborca.

Niepokoje literatury Młodej Polski, pogłębione w owym „roku prawdy”, mogły być złagodzone marzeniem o niepodległej Polsce – państwie sprawiedliwym, wy- zwalającym w człowieku szlachetność, prawość i dzielność, w przeciwieństwie do państwa zaborczego, które na gruncie „śmiesznej polskiej nędzy” hodowało ludzi o odpychającym obliczu, w rodzaju Anzelma z Róży Stefana Żeromskiego.

Po 1918 roku literatura niepodległego państwa polskiego stanęła wobec złożo- nych problemów politycznych i społecznych, bez możności zepchnięcia odpowie- dzialności za ich rozwiązanie na zaborcę – wobec rewolucyjnego ruchu robotnicze- go, kwestii chłopskiej i skomplikowanego mechanizmu walki politycznej o władzę w młodym państwie, już teraz niepodległym. Jego pierwsze lata różniły się bardzo od następnych kilkunastu, zwłaszcza od lat trzydziestych, kiedy to świadomość ko- nieczności politycznego zaangażowania stawała się coraz silniejsza i powszechniej- sza. Lata dwudzieste przyniosły radość z własnego niepodległego państwa i prze- konanie, które zapowiadał już wcześniej Stefan Żeromski w odczycie Literatura a życie polskie, wygłoszonym w Zakopanem 28 sierpnia 1915 roku, przekonanie, że literatura

może odejść do dziedziny swej własnej […], może już teraz zapuszczać się w tajne głębie ducha ludzkiego czy plemiennego, uciekać od świata w kraje tajemnic i myślenia, lub, jeżeli jej wola, żyć w gwarze walk i prac, wśród rozpaczy lub śmiechu1.

Zwalnianiu literatury polskiej z jej służby politycznej i społecznej towarzyszyła dezorientacja ideowa. Późniejszy najwybitniejszy polski poeta rewolucyjny, zanim napisał wiersz Do towarzyszy broni, w którym rozstawał się z tradycją legionową i opowiadał się po stronie „sześciu tysięcy zamkniętych w więzieniach”, walczył w szeregach Piłsudskiego przeciwko Krajowi Rad, podobnie jak bohater Przedwioś- nia, Cezary Baryka.

Dopiero później, z upływem lat, i dzięki nowym doświadczeniom, zmienił się stosunek inteligencji do głównych problemów politycznych epoki. Po trosze było tak jak z bohaterem Jedynego wyjścia Stanisława Ignacego Witkiewicza, Izydorem Smohorzewiczem-Wędziejewskim. Były „ofi cer z czasów antybolszewickiej krucja- ty” w początkach lat trzydziestych okazał się już „skończonym komunistą abstrak-

1 S. Żeromski, Literatura a życie polskie, [w:] Sen o szpadzie. Pomyłka, Warszawa 1956, s. 61 (Pis- ma, t. 4).

(10)

cyjnym – w tych hiperparszywych czasach tchórzostwa i duchowej nędzy, wśród duszących wszystko kompromisów”2.

W pierwszych latach niepodległej Polski procesy, o których mowa w tym cytacie, nie uwidoczniły się jeszcze dostatecznie, a bezpośrednie zaangażowanie polityczne pisarzy nie stanowiło zjawiska tak powszechnego, jak kilka czy kilkanaście lat póź- niej, w okresie, do którego odnoszą się słowa Tadeusza Brezy wspominającego lata trzydzieste: „Pokolenie moje było na wskroś polityczne”3. Niemniej w pierwszych dziesięcioleciach niepodległej Polski powstały trzy ważne powieści, prezentujące różne reakcje polskich pisarzy na aktualne problemy współczesności – trzy dzieła mogące służyć jako przykłady różnego pojmowania miejsca literatury w najważ- niejszym konfl ikcie społecznym tamtych lat.

Jedno z tych dzieł wyrosło z przeszłości. Tradycjami tkwiło w romantyzmie i so- lidaryzmie pozytywistycznym. Zawierało wiarę w ludzką szlachetność, w naturalną skłonność człowieka do czynienia dobra oraz przekonanie o skuteczności wstrzą- sania ludzkimi sumieniami. Konstrukcją bohatera i sposobem oddziaływania na czytelnika przedstawiało tendencje przeszłości, dobrze znane w szerokim nurcie obywatelskiej literatury polskiej XIX wieku. Prezentowało „wysokie ideały”, nawią- zując do najpiękniejszych kart polskiej tradycji literackiej. Powoływało do życia bo- hatera, w konfrontacji z którym ujawniała się małość innych postaci, demoralizacja otoczenia, a także ograniczenie ideowe prezentowanych środowisk społecznych.

Drugie z zapowiedzianych dzieł wyrastało z innej gleby. Nie dorównywało po- przedniemu żarliwością ideową i napięciem emocjonalnym. Miało wszakże prze- wagę w zakresie politycznego myślenia, rozumienia zasad nowoczesnego mecha- nizmu sprawowania władzy politycznej. Było wolne od sentymentalnych złudzeń obecnych w pierwszym utworze. Próbowało ukazać rzeczywistą dialektykę układu politycznego realizującego się, na przekór sentymentalnym złudzeniom, w niepod- ległym państwie polskim.

Trzecie dzieło należało do przyszłości. Zapowiadało radykalne rozwiązanie pa- lących problemów społecznych współczesności. Ukazywało inne (niż poprzednie utwory) siły społeczne jako zwycięskie i decydujące. Wyrażało dezaprobatę dla za- stanego porządku. Zwiastowało jego obalenie. Przynosiło zapowiedź innego, no- wego ładu.

Autorzy wspomnianych powieści należeli do trzech kolejnych generacji. Pierw- szy z nich urodził się w latach sześćdziesiątych XIX wieku, drugi – dwadzieścia lat później, trzeci – u progu nowego stulecia. Autor pierwszego utworu należał więc do pokolenia, które w niewoli narodowej śniło o Polsce niepodległej i było skłonne idealizować ją i własny naród w swoich marzeniach. Podtrzymywało tradycje na- rodowe, pogłębiało uczucia patriotyczne i przekazywało, odziedziczoną po roman- tyzmie, szczególną wrażliwość na przejawy społecznej niesprawiedliwości. Pisarz ten, na krótko przed śmiercią, po upływie zaledwie kilku lat niepodległości w swym

2 S.I. Witkiewicz, Jedyne wyjście, Warszawa 1969, s. 14.

3 T. Breza, Notatnik literacki, Warszawa 1969, s. 14.

(11)

„śpiewie łabędzim” miał targnąć sumieniami, przywołać do opamiętania, spowo- dować wstrząs moralny, prowadzący do zmiany niepodległej Polski.

Autor drugiego dzieła należał do pokolenia, któremu przypadło w udziale ode- grać najważniejszą rolę w bezpośredniej walce o niepodległość w latach pierwszej wojny światowej. To przede wszystkim jego generacja zasilała szeregi Legionów Pił- sudskiego, tworzyła Pierwszą Brygadę, dostarczała kadr przywódczych organizacji strzeleckiej, a następnie poczuła się głównym twórcą nowej państwowości polskiej, odpowiedzialnym za nią i z nią solidarnym bez względu na dostrzegane niedosko- nałości.

Trzeci z autorów reprezentował następne pokolenie. W okresie powstawania niepodległego państwa polskiego miało ono dwadzieścia kilka lat. Wczesną mło- dość wielu z tej generacji spędziło w szeregach legionowych, brało udział w wal- kach z zaborcami, a później również w kampanii antybolszewickiej 1920 roku. Po- kolenie to było już bardziej krytycznie, bardziej opozycyjnie nastawione względem tej Polski, która powstawała również z ich krwi. Otrzymało ono, w różnych okolicz- nościach, „pocałunek Almanzora” idei socjalistycznych.

Pora podać nazwiska pisarzy – reprezentantów trzech kolejno po sobie następu- jących generacji. To Stefan Żeromski, autor Przedwiośnia, Juliusz Kaden-Bandrow- ski, twórca Generała Barcza, ale przede wszystkim – ze względu na zarysowany kontekst – Czarnych skrzydeł oraz Bruno Jasieński, autor powieści Palę Paryż.

Żeromski powołał do życia bohatera, jednego z rodu Judymów, Cezarego Bary- kę, który w jego imieniu podjął w powieści najistotniejsze kwestie polityczne tam- tych lat. Należały do nich: ocena rewolucji rosyjskiej, pogląd na perspektywy roz- wojowe młodego państwa polskiego i stosunek do rewolucyjnego ruchu polskiego proletariatu.

Konwencja, w jakiej zostało napisane Przedwiośnie, kontynuowała dziewięt- nastowieczne wzorce literackie: szlachetny bohater skłócony ze swym otoczeniem przeprowadza krytykę współczesności. Jest jednostką wyjątkową, która czuje, że ma prawo oskarżać kręgi odpowiedzialne za sytuację powstałą w Polsce dzięki własnym racjom moralnym, swej prawości i niezachwianemu poczuciu sprawied- liwości społecznej.

Przedwiośnie powstało z przekonania o skuteczności moralnego oddziaływania w sposób bezpośredni; wystarczy wstrząsnąć sumieniami ludzkimi, by wywołać pożądane skutki społeczne i polityczne. Żeromski sięgnął w tym celu po argument najsilniejszy. Ukazał Barykę idącego na czele tłumu w kierunku Belwederu. U źró- deł Przedwiośnia leżała wielka pasja, żarliwość serca, szlachetny patos i wzniosłe dążenia, ale również duża naiwność polityczna, niechęć czy nieumiejętność zrozu- mienia ówczesnego mechanizmu władzy politycznej nad ludźmi. Tu tkwiła przy- czyna „Stefana Żeromskiego tragedii pomyłek”, ale także tragedii pomyłek tych, którzy występując z pozycji lewicowych, odmawiali Przedwiośniu wszelkiej apro- baty i którzy zaatakowali Juliana Bruna-Bronowicza za jego broszurę o Żeromskim.

Przedwiośnie było pierwszą na taką skalę i o takiej randze próbą zmierzenia się niepodległej literatury polskiej z problematyką polityczną XX wieku, próbą zajęcia

(12)

stanowiska wobec zjawisk, które przed literaturą, nie tylko polską, stanęły po raz pierwszy: wobec zwycięskiej rewolucji rosyjskiej i najważniejszych konsekwencji tego zwycięstwa dla życia politycznego naszego kraju. W Przedwiośniu jest wiele z bezradności nawykłej do działania w innej epoce kulturowej, w innej sytuacji społecznej i politycznej niż ta rozwijająca się w Polsce niepodległej po 1918 roku.

Jest to jednak bezradność ujmująca i bardzo dla literatury pouczająca. Ujmująca ze względu na żarliwość ideową, napięcie emocjonalne oraz bezkompromisowość moralną. Pouczająca, gdyż ujawniła niewspółmierność pewnego stylu myślenia wobec politycznej realności.

Przedwiośnie, ostatnie dzieło wielkiego pisarza, zamknęło ten rozdział z dziejów naszej literatury, dla którego znamienna była indywidualna rola pisarza jako wiel- kiego autorytetu moralnego i politycznego, rzeczywistego władcy ludzkich umy- słów i autentycznego budziciela sumień. Po Przedwiośniu, a w istocie już w mo- mencie ukazania się tej powieści, nastał inny niż dawniej układ odniesienia. Był nim wówczas mechanizm polityczny nowoczesnego państwa przewidujący odpo- wiednie miejsce również dla twórczości literackiej. Miejsce to zostało wyznaczone przez rozwój ruchów masowych. Zmieniały one w ogóle pozycję literatury w społe- czeństwie, zarówno nurtu zajmującego niechętne stanowisko względem fermentów rewolucyjnych, co wydaje się oczywiste, jak również tego, który pragnie dać im wyraz, zgodnie z prawdą, na którą zwrócił uwagę Władysław Broniewski w artyku- le Wczoraj i jutro poezji polskiej. Swoje słowa odnosił on do poezji proletariackiej, ale ich aktualność można rozciągnąć na całą literaturę opowiadającą się po stronie ruchu rewolucyjnego: „Poeci tego wyzwalającego się świata nie piszą d l a p r o - l e t a r i a t u , ale j a k o p r o l e t a r i a t . Praca ich jest wyrazem życia, a nie jego zapowiedzią”4.

Ta prawda stanowiła świadectwo innego myślenia niż to, na jakim wspierała się obywatelska literatura XIX wieku aż po Przedwiośnie. Literatura została określona jako zjawisko wtórne, jako funkcja wartości nadrzędnych, jako jeden ze współczyn- ników ideologii i świadomości nowoczesnego społeczeństwa. Odebrano jej status proroka i moralisty, którego ślady w Przedwiośniu są jeszcze bardzo wyraźne.

Innym już utworem są Czarne skrzydła, od początku przyjmowane jako arty- styczna polemika z dziełem Żeromskiego, jako próba innego podjęcia podstawowe- go problemu tamtych lat: stosunku do sprawy proletariackiej. Przedwiośnie w po- równaniu z Czarnymi skrzydłami okazało się powieścią sentymentalną, a – pod względem genezy – utworem wymyślonym (mimo wszystkich realiów), wysnutym z wyobraźni, ilustrującym zderzenie marzeń z rzeczywistością. Czarne skrzydła zo- stały oparte na autentycznym materiale. Miały być spojrzeniem prawdzie w oczy.

W Przedwiośniu również są partie mocno osadzone w ówczesnej polskiej rzeczywi- stości. Wystarczy przypomnieć przemówienia na zebraniu komunistycznym. Auten- tyzm Czarnych skrzydeł jest jednak innego rodzaju. Żeromski przytaczał autentyczne dokumenty, Kaden ukazał natomiast autentyczny przebieg zdarzeń. Jedno na pewno

4 W. Broniewski, Wczoraj i jutro poezji polskiej, „Wiadomości Literackie” 1928, nr 4.

(13)

dowodzi jego większej przenikliwości: lepiej niż Żeromski rozumiał dialektykę me- chanizmu politycznego, sposoby utrzymania mas robotniczych w posłuszeństwie oraz reżyserię kierowania nimi. Kaden-Bandrowski czuł się reprezentantem poko- lenia uważającego się za twórców niepodległego państwa i powołanego do realizacji zadań związanych z jego budową. Ta różnica w sposobie widzenia określiła główne elementy obydwu powieści: kompozycję, strukturę i podstawowe formy podaw- cze. Przedwiośnie obfi tuje w partie publicystyczne, ułatwiające zgłaszanie pretensji do nowego państwa, w monologi wewnętrzne, w często stosowaną mowę pozornie zależną, dogodną do przekazywania refl eksji, nastrojów i marzeń. Czarne skrzydła pisane z pozycji twórcy niepodległego państwa, przez jednego z poczuwających się do solidarności z tymi, którzy wzięli na siebie trud budowania państwowości pol- skiej, mają zupełnie inną dynamikę. Miejsce retrospektywnych wspomnień, refl ek- sji, dysput ideowych i politycznych, które wypełniają po brzegi formę Przedwiośnia, zajmuje w Czarnych skrzydłach obserwacja wydarzeń rozgrywających się przed na- szymi oczyma. Mają one tempo zjawisk życia, którego nie hamują nieliczne partie szczątkowej refl eksji. Przedwiośnie przewidywało możliwość starcia i walki między głównymi klasami społecznymi. Czarne skrzydła ukazały jej fragment w bezpośred- nim zbliżeniu, co przesądziło o kompozycji, stylu i języku utworu.

Kaden-Bandrowski podjął w nim palące problemy polityczne współczesności.

Pokazał nieodłączny element życia społecznego w XX wieku: zorganizowany ruch robotniczy i stosunek sfer rządzących do niego. Odkrył przed polskim czytelnikiem tragedię robotnika, nędzę jego codziennego bytowania, niebezpieczne warunki pracy, a także krzywdę i niesprawiedliwość, jakiej doznawał za sprawą pracodaw- ców, właścicieli kopalń i służących im pośredników.

Czarne skrzydła w zamierzeniu autora miały przynieść nie tylko – tak jak Przed- wiośnie – ogólny wstrząs moralny, ale również skonkretyzowane propozycje prowa- dzące do naprawy Rzeczypospolitej. Wielokrotnie wskazywano już na ostrze tego utworu zwrócone przeciwko obcemu kapitałowi i jego cudzoziemskim przedstawi- cielom, sugerując, że główną przyczyną zła jest właśnie obecność w Polsce obcego kapitału. Kaden-Bandrowski, reprezentant obozu legionowego, solidarny z porząd- kiem wprowadzonym po zamachu majowym, poszukiwał elementów jednoczą- cych społeczeństwo polskie. Miały to być tradycje walk o niepodległość podczas pierwszej wojny światowej, które okazały się momentem wspólnym dla Dusia i dla Tadeusza. Konfl ikt między kapitałem i pracą powinno zaś rozwiązać eliminowanie obcego kapitału.

Żeromski, niezadowolony z niepodległej Polski, wstrząsał sumieniami i groził wizją rewolucji, której nie aprobował, lecz której racje uznawał i nie odmawiał jej wielkości. Przywoływał jej wizję dla postrachu i opamiętania się Polaków. Kaden- Bandrowski, również niezadowolony z niepodległej Polski, nie atakował jej głów- nych twórców. Groził ruchem komunistycznym, ale nie zdobył się na to, by uznać jego racje i ukazać wielkość idei, jak to zrobił Żeromski. Nie wstrząsał sumieniami.

Raczej podsuwał pewne rozwiązania techniczne z zakresu mechanizmu sprawowa- nia władzy politycznej, kierując się niepokojem, że może ona przejść w inne ręce.

(14)

Zupełnie inne perspektywy ukazała trzecia z zapowiadanych powieści – Palę Paryż Brunona Jasieńskiego. Do jej polskiego wydania napisał przedmowę Kaden- Bandrowski. Miała ona też inną formę artystyczną. Powstała z doświadczeń pierw- szych lat Polski niepodległej. Wśród nich było jedno niezwykle ważne, o którym pisarz wspominał w swej autobiografi i:

Wyzwolenie przyszło z zewnątrz, w postaci nieoczekiwanego wstrząsu. Tym wstrzą- sem było krakowskie powstanie w 1923 roku. Zdobycie Krakowa przez uzbrojonych ro- botników, klęska pułku ułanów wezwanych dla uśmierzenia powstania, odmowa strze- lania do robotników ze strony oddziału piechoty, bratanie się żołnierzy z powstańcami i przekazywanie im broni – wszystkie te wypadki, obfi te w bohaterskie epizody walk ulicznych, wydawały się prologiem ogromnych zdarzeń.

Dwadzieścia cztery godziny przeżyte w mieście oczyszczonym od policji i wojska wstrząsnęły do fundamentów mój nieprzebudowany do końca świat. Kiedy następnego dnia na skutek zdrady przywódców socjaldemokratycznych robotnicy zostali rozbroje- ni, a powstanie zlikwidowane, wyraźnie zrozumiałem, że walka się kończy, lecz zaczyna długa i konkretna walka uzbrojonych z rozbrojonymi i że miejsce jest w szeregach dziś zwyciężonych5.

Takie przeżycia określiły rozwój twórczości Jasieńskiego po 1923 roku. Odszedł on wówczas od futuryzmu, zbliżył się do pozycji rewolucyjnego poety, a później jeszcze sięgnął po pióro prozaika w przeświadczeniu, że będzie to działalność sku- teczniejsza:

Coraz ostrzej uwidoczniająca się potrzeba wzięcia aktywnego udziału w rozpalającej się wokoło walce, środkami nie do odparcia, zmusiła mnie porzucić wiersze i wziąć się do prozy. Rezultatem trzymiesięcznej pracy był pierwszy mój utwór prozatorski, po- wieść Palę Paryż6.

Te słowa z autobiografi i pisarza zawierają pewną nieścisłość. Powieść Palę Paryż nie była jego pierwszym dziełem prozatorskim. W 1923 roku wydał we Lwowie Nogi Izoldy Morgan, utwór choćby dlatego interesujący, że poprzedzała go progra- mowa przedmowa, w której pisarz przedstawił swój pogląd na istotę nowej powie- ści. Zaprezentowane tam założenia można odnaleźć również w kształcie artystycz- nym powieści Palę Paryż.

Powieść dziś – pisał wówczas Bruno Jasieński – musi przestać już być opowiadaniem o pewnych faktach. Droga ta jest z gruntu fałszywa i celowa tylko w stosunku do czytel- ników o bardzo prymitywnej organizacji wewnętrznej.

Powieść współczesna podaje konsumentowi pewne zasadnicze stany psychiczne, na podstawie których czytelnik konstruuje sobie szereg odpowiadających tym stanom fak- tów. Dlatego fabuła dla każdego czytelnika może się ułożyć inaczej i na tym polega jej niewyczerpane bogactwo7.

5 B. Jasieński, Coś w rodzaju życiorysu, „Przegląd Kulturalny” 1956, nr 49.

6 Tamże.

7 B. Jasieński, Nogi Izoldy Morgan i inne utwory, Warszawa 1966, s. 17.

(15)

Tropem wyznaczonym w tej przedmowie poszedł Jasieński, konstruując Palę Paryż, powieść jakże odmienną zarówno od Przedwiośnia, jak i od Czarnych skrzy- deł. Nie dążył do gromadzenia faktów, lecz dał schemat i „pewne zasadnicze stany psychiczne”, by czytelnik na ich podstawie skonstruował sobie „szereg odpowiada- jących tym stanom faktów”. Do zasadniczych stanów psychicznych należały: uczu- cie głodu i uczucie nienawiści. Z tego powodu, chociaż nie bez pewnego nieporo- zumienia, ale zrozumiałego w tym kontekście, Tomasz Dąbal pisał do Henri’ego Barbusse’a, zwracając jego uwagę na „godny podziwu” utwór Palę Paryż: „Jeśli chodzi o jego wagę artystyczną, jest to jedno z nielicznych dzieł psychologicznych, napisanych w duchu materializmu historycznego”8.

Jasieński z innych pozycji ideowych niż Żeromski i Kaden spojrzał na konfl ikty społeczne swoich czasów – z perspektywy wyobrażonej przez siebie przyszłości. Łą- czył z nią nowy porządek społeczny, co określiło też strukturę jego powieści, jakże odmienną od struktury dzieł poprzednich.

Palę Paryż jest utworem kreacyjnym. Pisarz skonstruował sytuację nieprawdo- podobną w potocznym rozumowaniu. Młody, bezrobotny Francuz pozostając bez środków do życia, znalazłszy się w nędzy, dokonuje aktu zemsty na stolicy Francji.

Wykradłszy z laboratorium bakterie dżumy, zaraża nimi wodę w miejskiej sieci wodociągowej. 14 lipca, w dniu radosnego święta mieszkańców stolicy, karetki po- gotowia zwożą ofi ary epidemii. Miasto zostaje odizolowane, otoczone kordonem sanitarnym, a w jego dzielnicach tworzą się różne narodowe republiki, skłócone ze sobą, skazane na zagładę, z wyjątkiem republiki proletariackiej utworzonej przez więźniów politycznych, którzy dzięki temu, że byli uwięzieni, uniknęli skutków zarazy.

Ten chwyt literacki pozwolił Jasieńskiemu ująć w typowe schematy procesy po- lityczne zachodzące w państwach europejskich, wydrwić zachowanie się rządów, policji i przedstawicieli bogatej burżuazji, a w zachowaniu się reprezentantów re- publiki proletariackiej podkreślić zasady ideowości, internacjonalizmu i uczciwości w postępowaniu.

Jasieński nie dba o realizm szczegółów. Jego powieść pod względem gatunko- wym przypomina powiastkę fi lozofi czną, w której procesy życia społecznego zosta- ją zredukowane do podstawowych schematów, a postaci przypominają marionetki o jednowymiarowych rysach, udzielonych im zgodnie z rolą, jaką w tym teatrze ku- kiełkowym mają odegrać . Wydarzenia rozwijają się szybko, służąc przyjętej z góry tezie, jak w powiastkach wolterowskich. Jasieński stworzył model sytuacji psycho- logicznej, społecznej i politycznej. Nie dbał, jak dwaj poprzedni pisarze, o prawdo- podobieństwo sytuacyjne.

Na jeden z głównych problemów politycznych XX wieku spojrzał z pozycji ideo- loga ruchu robotniczego. Obcy mu był punkt widzenia Żeromskiego, obce złudze- nia, że można w ówczesnej Polsce rozwiązać główne kwestie społeczne. Tym bar-

8 Cyt. za: B. Jasieński, Utwory poetyckie, wybór i wstęp A. Stern, Warszawa 1960, s. 7.

(16)

dziej obce mu były propozycje Kadena zawarte w Czarnych skrzydłach, z którymi polemizował, gdy znalazł się w Moskwie9.

Kaden-Bandrowski w krótkiej przedmowie do wydania powieści Jasieńskiego w Warszawie w 1931 roku, pozostawiając ogólną ocenę utworu czytelnikom, z dużą tolerancją odniósł się do ideologii utworu. Jego zdaniem „nie jest [ona] chyba nie- bezpieczna, skoro w myśl wierzeń autora ideologia ta przyniesie ludzkości najwyż- szą miarę szczęścia”10. W niepokoju, w trosce, w namiętnej gwałtowności dopatry- wał się szczerych i zacnych walorów moralnych powieści Jasieńskiego.

Przedwiośnie, Czarne Skrzydła oraz Palę Paryż to trojakie doświadczenie po- lityczne tego kręgu polskiej literatury lat dwudziestych, w którym przejawiało się zainteresowanie ruchem robotniczym i zrozumienie dla niego. Poza tym kręgiem był wielki obszar literatury politycznie indyferentnej lub wyraźnie inspirowanej przez polityczną prawicę. Dopiero w końcu lat dwudziestych potrzeba zaangażo- wania się literatury w dążenia emancypacyjne ruchów społecznych przejawiła się szerzej w świadomości twórców literatury, początkowo raczej w wypowiedziach programowych, deklaracjach grup skupionych wokół czasopism, w publicystyce literackiej (na łamach lewicowych pism literackich: „Kultury Robotniczej”, „Nowej Kultury”, „Dźwigni” i „Miesięcznika Literackiego”). W latach dwudziestych zain- teresowanie problemami społecznymi w ich rewolucyjnych przejawach zaczynało już jednak przekraczać kręgi radykalnej lewicy. Tadeusz Peiper w artykule Punkt wyjścia pisał na przykład, że w Rosji powstała idea, która

cieniem swoich rozedrganych skrzydeł sięgnęła poza granice swej ojczyzny. Wpływ jej znać na życiu wszystkich społeczeństw. Zmieniły się formy współbytowania ludzi, a na- stępstwa tej zmiany będą musiały ogarnąć całą powierzchnię nowego życia11.

Rok 1925 przyniósł Trzy salwy Władysława Broniewskiego, Stanisława Ryszarda Standego i Witolda Wandurskiego. Otwierała je deklaracja ideowa i artystyczna au- torów czujących się „robotnikami słowa” i opowiadających się za sprawiedliwym ła- dem społecznym. Osoby publikujące w „Gazecie Literackiej” deklarowały, że „w pro- zie i wierszach będą pisać o zagadnieniach życia mas, społeczeństw, ludzkości”12. Grupa poetów łódzkich związana z pismem „Meteor” zapowiadała traktowanie sztuki jako „oręża w walce o nowy dzień pracy, reformę rolną, kasę chorych czy dyktaturę proletariatu”13. W wewnętrznie niejednolitej „Kwadrydze” Lucjan Szen- wald pisał, że

jedynie twórczą postawą wobec społeczeństwa jest postawa świadomego bojownika klasy pracującej, że tylko na bazie zdecydowanej świadomości klasowej oprzeć się da

9 Por. M. Stępień, Zagadnienia literackie w publicystyce Polonii radzieckiej 1918–1939, rozdz. V:

Ocena literatury współczesnej w Polsce, Wrocław–Warszawa–Kraków 1968.

10 B. Jasieński, Palę Paryż, wstęp Juliusz Kaden-Bandrowski, Warszawa 1931, s. 5.

11 T. Peiper, Punkt wyjścia, „Zwrotnica” 1922, nr 1, s. 3–4.

12 P.A., Ideologia walki i pracy, „Gazeta Literacka” 1926, nr 1.

13 Z deklaracji redakcyjnej „Meteora”, „Meteor”, luty 1928.

(17)

skuteczne kształtowanie wartości kulturalnych człowieka i budzenie jego możliwości twórczych w tych, wcale nie sprzecznych ze sobą, dziedzinach, jakimi są: wytwórczość techniczna i produkcja artystyczna14.

Na łamach „Robotnika” Andrzej Strug ubolewał, że po odzyskaniu niepod- ległości większość pisarzy „oderwała się wprost od zagadnień życia bieżącego”.

Wzywał PPS i jej działaczy do tworzenia inteligencji socjalistycznej, do skupienia wokół siebie intelektualistów i twórców15. Takie tendencje nasiliły się w drugim dziesięcioleciu Polski niepodległej i prowadziły do integracji lewicy społecznej lat trzydziestych. Były one reakcją na próby totalitarystyczne zagrażające wartościom indywidualnym człowieka. W jego obronie wystąpił Włodzimierz Jampolski na ła- mach „Epoki”:

Między wszystkimi dziedzinami życia zachodzą najściślejsze związki. Nie jest rzeczą przypadkową, że w dobie najzacieklejszego polowania na człowieka na terenie politycz- nym człowiek począł znikać i na innych terenach życia. Nie jest przypadkiem, że w ma- larstwie i sztuce człowiek rozłożony został na geometryczne fi gury i bryły16.

Wyrazem świadomości życia w epoce przełomowej, w dobie kryzysu, za którym otwierają się nowe perspektywy, były słowa Zofi i Nałkowskiej:

Kryzys dzisiejszy wydaje się tylko ujawnieniem, unaocznieniem stanu rzeczy istnie- jącego daleko dawniej. Zakołysanie się i przesunięcie wierzchnich warstw rzeczywisto- ści odsłoniło przed nami ten spód życia, na którym wyrasta i którym karmi się nasza kultura […]. Dzień dzisiejszy ma tę dobrą stronę, że nikomu nie pozostawia złudzeń co do otaczającej nas rzeczywistości. Rzeczywistość ta w sposób z każdą chwilą bardziej przekonywający domaga się swego zniszczenia17.

Ku pozycjom lewicowym zwracała się „Kamena”. W słowie od redakcji, po za- pewnieniu, że pismo nie wiąże się z żadnym obozem politycznym, następowały słowa:

Rozumiemy jednak dobrze społeczne podłoże literatury, związanej z życiem i opie- rającej się na nim; zdajemy sobie sprawę z tego, ze żyjemy w epoce przełomowej, w okre- sie heroicznej walki klasy robotniczej i włościańskiej o nowe oblicze świata z konającym, lecz złośliwym jeszcze kapitalizmem, upostaciowanym w tym czy innym, jawnym czy zamaskowanym faszyzmie. I w tej walce stajemy bezwzględnie po lewej stronie baryka- dy, nie tylko dlatego, że tak każe proste poczucie sprawiedliwości, lecz i z tej przyczy- ny, że ustrój kapitalistyczny, odegrawszy już swą rolę, stał się przeżytkiem tamującym w procesie twórczym rozwoju cywilizacji dopływ świeżych, zdrowych sił proletariatu18.

14 L. Szenwald, Wojna czy pokój. Artykuł dyskusyjny, „Kwadryga” 1928, nr 1(3).

15 (rd), Klasa robotnicza a literatura. Rozmowa z tow. Andrzejem Strugiem, „Robotnik” 1928, nr 8.

16 W. Jampolski, Wracamy do człowieka, „Epoka” 1932, nr 1.

17 Ankieta „Epoki” o współczesnym kryzysie duchowym, XII: Odpowiedź Zofi i Nałkowskiej, „Epoka”

1933, nr 17.

18 Spojrzenie wstecz. Słów kilka od Redakcji i Wydawnictwa do czytelników, „Kamena” 1933–1934, nr 10, s. 198.

(18)

Wyrazem tendencji narastających w młodym pokoleniu była „Kuźnia Młodych”, pismo najmłodszych, uczniów kończących szkołę średnią. Z nich rekrutowało się wielu późniejszych pisarzy, interesujących się problemami życia społecznego.

W „Nowych Czasach” pisano:

Nowa generacja naszych artystów czuje stanowczo silniej i szerzej ideową wspól- ność z życiem społecznym narodu niż grupka naszych wielkich niewątpliwie artystów, ale niezadowalających nas dzisiaj ideowo ludzi, którzy ofi cjalnie są naszą reprezentacją literacką w stolicy19.

„Młodzi są inni” – twierdził Tadeusz Hollender, myśląc o autorach „Przedmieś- cia”, o Leonie Kruczkowskim, Wandzie Wasilewskiej, Elżbiecie Szemplińskiej, o po- znańskiej grupie „Przemiany”, o niektórych żagarystach, jako o ludziach, którzy

„czują się coraz więcej i częściej związani z tragiczną a brzemienną w skutki epoką, w której dano im żyć i pisać”. Stwierdzał „słabnącą rolę przeciwników służby spo- łecznej w literaturze”20.

Z dużym zainteresowaniem lewicowa prasa literacka odniosła się do Między- narodowego Kongresu Pisarzy w Obronie Pokoju zorganizowanego w Paryżu w dniach 21–23 czerwca 1935 roku. Na łamach prasy lewicowej pojawiły się pozy- tywne, niekiedy wręcz entuzjastyczne doniesienia o jego obradach. Pisał też o nich – obserwując je z pewnym sceptycyzmem – Czesław Miłosz na łamach „Buntu Młodych”: „Cóż, intencje Kongresu nie ulegały przecie wątpliwości: rozgrywka ko- munistyczna pod szyldem «obrony kultury» zechciała skupić wszystkie niemal po- pularne dzisiaj w świecie nazwiska”. Własny stosunek do Kongresu zaprezentował w uwagach końcowych:

Taki to był kongres: dużo dymu, rezolucji, uchwał, oklasków; wybuchy magnezji raz po raz oślepiały, a gorąco gnębiło. Dla tych, co ani w komunizmie, ani w żadnej z form państwa totalnego nie znajdują ratunku dla współczesnego świata ni podwaliny istotnej kultury – był jeszcze jedną chwilą gorzkiego namysłu21.

Z ironią komentował nieobecność polskich pisarzy na Kongresie.

W Polsce lat trzydziestych powstawały przesłanki do utworzenia frontu obro- ny kultury i wartości humanistycznych przed niebezpieczeństwem faszyzmu. Jego początki wiążą się z ankietą „Lewara” z 1933 roku, dotyczącą procesu lipskiego.

Wzięli w niej udział między innymi: Stanisław Baczyński, Henri Barbusse, Marian Czuchnowski, Stefan Czarnowski, Karol Irzykowski, Leon Kruczkowski, Stanisław Jerzy Lec, Jan Nepomucen Miller oraz Julian Przyboś. Jednym z celów ankiety był sondaż opinii o stanie umysłów inteligencji polskiej, o stopniu jej gotowości do wystąpienia, które by zahamowało proces faszyzacji w Polsce.

19 Literacka prasa młodych, „Nowe Czasy” 1935, nr 33.

20 T. Hollender, Młodzi są inni, „Nowe Czasy” 1935, nr 33.

21 Cz. Miłosz, Na zjeździe antyfaszystów, „Bunt Młodych”, 20 lipca 1935.

(19)

Głównym rzecznikiem Frontu Ludowego stał się „Lewy Tor” grupujący rady- kalne elementy PPS. W sytuacji sprzyjającej zmobilizowaniu pisarzy wokół zadań obrony kultury przed faszyzmem doszło do przyjęcia deklaracji programowej Za porozumieniem. Zawierała ona stwierdzenie, że groźny dla kultury nawrót bar- barzyństwa „zmusza każdego niezależnego pisarza i artystę do zajęcia wyraźnej i zdecydowanej postawy wobec dzisiejszej rzeczywistości”, że stary porządek, czując się zagrożony przez siły postępu, atakuje „wszelką niezależną działalność kultural- ną – niezależną twórczość literacką i artystyczną. Prześladuje niezależnych pisarzy, skazując ich na niedostatek i milczenie”22. Podpisani pod deklaracją wzywali ar- tystów, intelektualistów i pisarzy, by – niezależnie od dzielących ich różnic poli- tycznych, fi lozofi cznych, artystycznych czy językowych – dołączyli się do protestu przeciwko ograniczaniu swobód demokratycznych.

Ruch w obronie kultury obejmujący szerokie kręgi inteligencji twórczej dopro- wadził do zorganizowania we Lwowie w 1936 roku Zjazdu Pracowników Kultury.

Największą rolę w doprowadzeniu do jego zorganizowania odegrał Karol Kuryluk, wówczas redaktor wychodzących we Lwowie „Sygnałów”23.

Społeczne, polityczne i ideowe przyczyny rodzące radykalne postawy pisarzy oddziaływały i na inne kręgi intelektualne, w tym na młodzież katolicką, która z dużą uwagą odbierała inspiracje ideowe neotomizmu i personalizmu, a także próbowała w sferze problematyki społecznej wyjść naprzeciw lewicy socjalistycz- nej. Łączyło się to z ogólnym fermentem ideowym, obejmującym także inne kraje, w tym głównie Francję. Zaznaczyły się kontrowersje i konfl ikty w łonie polskiego katolicyzmu. Zwłaszcza młoda generacja rozumiała doniosłość problematyki so- cjalnej i nie była skłonna do przyjmowania argumentów o utopijności jej rozwiąza- nia. Przykładem procesów zachodzących wśród młodzieży katolickiej jest biografi a Ksawerego Pruszyńskiego, a także jego wypowiedzi na ten temat24. Omawiane ten- dencje przejawiały się również w rosnącym zainteresowaniu pracami Jakuba Mari- taina i Emanuela Mouniera25.

Deklaracji Za porozumieniem nie podpisała Maria Dąbrowska. W Próbie wyjaś- nienia broniła prawa do indywidualizmu i niechętnie odnosiła się do popierania akcji zbiorowych. Dopuszczała wszakże, że „pisarz może podpisać z własnej ini- cjatywy enuncjację, która wyda mu się konieczna, skuteczna i odpowiadająca jego sumieniu i znajomości faktu”26.

Dokumentem rozterki pisarza ustalającego swój stosunek do propozycji lewicy literackiej są Rozmowy nad Wisłą i Niemnem Miłosza27. Jest to dialog wewnętrzny

22 Fragmenty deklaracji Za porozumieniem cyt. za: J.N. Miller, Bez kropki nad „i”, Warszawa 1965, s. 238.

23 Szczegółowy opis Zjazdu Pracowników Kultury i przebiegu jego obrad oraz prezentacje szero- kich ech, jakimi odbił się w całym kraju, przedstawiłem w książce Kontury w mroku, Katowice 2007.

24 K. Pruszyński, Katolicyzm i socjalizm (możliwości porozumienia), „Odnowa” 1937, nr 11 i 13.

25 Zob. J. Turowicz, O Maritainie, czyli o najlepszym katolicyzmie, „Prosto z Mostu” 1936, nr 21.

26 M. Dąbrowska, Próba wyjaśnienia, „Oblicze Dnia” 1936, nr 7.

27 Cz. Miłosz, Rozmowy nad Wisłą i Niemnem, „Karta” 1936, nr 2.

(20)

między postawą nakłaniającą do porzucenia sympatii lewicowych, do szukania sła- wy za cenę milczenia o palących problemach społecznych a głosem społecznego sumienia artysty, skrupułami zrodzonymi na gruncie świadomości obywatelskiej.

Między tymi dwoma stanowiskami nie zachodził stosunek trwałej równowagi. Sza- la przeważała na stronę drugiej z nich.

W następnym wystąpieniu poety doszła jednak do głosu owa pierwsza postawa, postawa ulegania pokusie odwrotu od niedogodnej rzeczywistości, szczególnie wo- bec uproszczeń lewicy. Miłosz zarzucał jej, że prowadzi do upadku artyzmu, kieruje się ciasnymi doktrynami, jest skłonna wszędzie widzieć zdradę i odstępstwa oraz że posługuje się zbyt wąskimi kryteriami w ocenie utworów literackich, w czym widział otwarte pole działania dla tych twórców, którzy brak talentu chcą nadrobić, a na pewno osłonić zapałem politycznym. Niemniej kończył słowami:

Zastrzeżenia te nie przeszkadzają mi ocenić potrzeby wspólnej akcji przeciwko nie- bezpieczeństwom, jakimi grozi kulturze faszyzm. Dlatego wyrażam swoją solidarność z pisarzami podpisującymi odezwę porozumienia lewicy literackiej28.

Innego aspektu prezentowanych tu antynomii dotyczyła dyskusja Jerzego Bo- rejszy i Marka Fritzhanda. Borejsza swą wypowiedź ujął w formę rozmowy Don Kichota z Hamletem i Maratem. Pierwszy był zwolennikiem teorii rasy, faszyzmu, hitleryzmu, drugi – humanistą przeciwnym wszelkiej przemocy, a trzeci aprobo- wał terror, przymus, jeśli ma on większości zapewnić spokój, wolność i szczęście.

Propozycje Don Kichota nie wchodzą w grę, ale opozycja Marat – Hamlet pozo- staje realną alternatywą w rachubach lewicy. W ujęciu Borejszy Hamlet przegrywa pojedynek słowny z Maratem. Argumenty duńskiego księcia brzmią szlachetnie, ale nieprzekonująco. Dialog kończy się więc aprobatą krwawej rewolucji, w której wyniku zrodzi się nowy świat29.

Po stronie zwyciężonego Hamleta stanął Marek Fritzhand. Wziął w obronę jed- nostkę, upomniał się o wartości humanistyczne, zażądał traktowania człowieka jako podmiotu dziejów. Terror uznał za zbędny w demokracji socjalistycznej:

Czas więc, Maracie, zarzucić naiwny podział ludzi na aniołów i diabłów, i zrozu- mieć, że humanizm może być tylko uniwersalny, co w niczym zresztą nie sprzeciwia się socjalizmowi, a tylko jednostronnemu jego ujęciu, które przeocza, że socjalizm jest awangardą walki o dobro całego rodzaju człowieczego30.

28 List do obrońców kultury, „Po Prostu” 1936, nr 12.

29 J. Borejsza, Rozmowa o humanizmie, „Sygnały” 1937, nr 2.

30 M. Fritzhand, O humanizmie socjalistycznym, „Sygnały” 1937, nr 2.

(21)

(1926–1935).

Z ŻYCIA LITERACKIEGO

NA UNIWERSYTECIE JAGIELLOŃSKIM

1. Prehistoria

Po pierwszej wojnie światowej studenci polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego założyli koło literackie pod nazwą Sympozjon. Przewodniczył mu poeta Roman Eminowicz, który wkrótce zmarł wskutek ran odniesionych na wojnie w 1920 roku.

Sympozjon upadał. Kilku jego członków dokonało reorganizacji. W miejsce Sym- pozjonu powstał Helion. „Odtąd przez blisko pięć lat Helion skupiał wszystkich młodych Krakowa, którzy parali się pisarstwem, a także innymi sztukami piękny- mi, ale studiowali na UJ” – wspominał Witold Zechenter (CP 96)1.

W Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego zachował się dokument wnoszący pewne uściślenie do tej informacji. Jest nim pismo z 26 lutego 1925 roku skierowa- ne do władz UJ:

Koło Art[ystyczno]-Literackie UJ połączywszy się w obecnym roku z Helionem, dotychczasową sekcją art. lit. Koła Polonistów U[uczniów] UJ (od roku 1919–1924), uprasza o zmianę dawnej nazwy na nazwę: Koło Artystyczno-Literackie „Helion”, oraz o zatwierdzenie statutu(S II 780)2.

Podpisy złożyli: Jan Alfred Szczepański oraz prezes Koła Artystyczno-Literackiego

„Helion”, Janusz Stępowski.

Statut Helionu ustalał, że siedzibą Koła Artystyczno-Literackiego jest Uniwer- sytet Jagielloński, a jego członkiem może być każdy student „pracujący literacko”, który złoży swą pracę i zostanie przyjęty do Koła głosami ¾ liczby jego członków (S II 780). W 1925 roku do Helionu należeli: Jerzy Braun, Józef Aleksander Gałusz- ka, Michał Dadler, Mieczysław Jastrun, Adrian Czermiński, Józef Łabuz, Marian Sewi, Helena Moskwianka i Adam Polewka (CP 98). Pismo datowane 14 grudnia 1925 roku powiadamiało władze Uniwersytetu o składzie zarządu Helionu na rok 1925/1926. Prezesem był wówczas Witold Zechenter, jego zastępcą – Adam Po- lewka, sekretarzem – Marian Selinger, zastępcą sekretarza – Helena Moskwianka, a kuratorem Koła – profesor Stanisław Windakiewicz (S II 780).

1 CP – Cyganeria i polityka 1919–1939, Warszawa 1964. Liczba przy skrócie wskazuje stronicę.

2 Takie oznaczenia są sygnaturami dokumentów znajdujących się w Archiwum UJ.

(22)

Działalność Helionu pozostawiła różne wspomnienia. Stanisław Piętak pisze:

„Z wypiekami na twarzy pędziłem na wieczory literackie. Występowała na nich grupa Helionu (tradycjonaliści): Gałuszka, Kudliński, Rusinek”. I dodaje: „Wystę- py awangardzistów podobały mi się bardziej. Tu królowali Kurek i Czuchnowski.

Kurek wygłupiał się i miał większe powodzenie. Peipera tylko czytano, on sam nie występował”3.

Jalu Kurek z kolei informuje:

Jestem wiernym wyznawcą „Zwrotnicy”. Nie odpowiadała mi organizacja literacka Helion na Uniwersytecie, do której jednak należę przejściowo jako student polonistyki.

Najpopularniejszym poetą tego środowiska jest Józef Aleksander Gałuszka, z którego tradycyjną praktyką nie sympatyzowałem nigdy. Była w niej tromtadracja patriotyczna, jaskrawy balast muzyczności, onomatopei, które uważałem za rekwizyty staroświeckie;

treść – niegłęboka, natrętnie recytacyjna4. Nieco dalej – jeszcze wyraźniej:

Przez pewien czas należałem do Helionu. Kolega Janusz Stępowski wyrzucał mi póź- niej odejście z ich kręgu, byłem jednak zaangażowany duchowo w „Zwrotnicy”, miałem prawo uważać się za jej ucznia; natomiast nic nie łączyło mnie z Helionem. Posiedzenia – nudne, wiersze towarzyszy – nieciekawe; jakieś dwie niemrawe dziewczyny, jedna brzyd- ka, druga – może ładna, lecz ogromna, posągowa, kamienna, martwa. Sztaudyngerowi po- dobała się, ale jemu wtedy podobały się wszystkie kobiety, ja byłem zakochany w poezji5. Nie wszyscy zrywali z Helionem tak jak Kurek. Wielu jeszcze po ukończeniu studiów utrzymywało z nim więź, często pomagało fi nansowo. Dzięki temu w 1925 roku powstało pismo „Helion”, ale wyszedł tylko jeden jego numer. W 1926 roku ukazał się „Almanach Helionu” zawierający utwory poetyckie Jerzego Brauna, Jó- zefa A. Gałuszki, Jana Sztaudyngera i Witolda Zechentera oraz utwory prozą Hele- ny Moskwianki i Adama Polewki. „Almanach” ten został wydany nakładem Koła Artystyczno-Literackiego „Helion” i wydrukowany w Drukarni Związkowej przy ulicy Mikołajskiej w Krakowie. Pieczę nad szatą grafi czną i korektą sprawował Wi- told Zechenter.

Helion był grupą niejednorodną pod względem ideowym. Wskazuje na to choć- by zestawienie nazwisk – na przykład socjalista Polewka i endecko zorientowany Gałuszka. Ten stan rzeczy nie mógł się długo utrzymać. Narastały wewnętrzne na- pięcia i konfl ikty prowadzące nieuchronnie do rozłamu i dalszych reorganizacji.

Polaryzacje stanowisk ujawniła polemika dotycząca Stefana Żeromskiego po uka- zaniu się Przedwiośnia. W kampanii przeciwko pisarzowi dużą rolę odegrał endecki

„Głos Narodu”, gdzie debiutowało wielu poetów Helionu.

Znaczna część grupy, której duchowym przywódcą był Żeromski, nie mogła się z tym pogodzić. Lewicowo zorientowani członkowie Helionu mieli więc do wybo-

3 S. Piętak, Portrety i zapiski, Warszawa 1963, s. 20.

4 J. Kurek, Mój Kraków, Kraków 1963, s. 104.

5 Tamże, s. 137.

(23)

ru: albo manifestacyjnie wystąpić z tego Koła, albo dokonać istotnej reorganizacji – takiej, która by za sobą pociągała zmianę oblicza ideowego. Pierwsze rozwiązanie łączyło się z różnymi niedogodnościami formalnymi i organizacyjnymi. Helion po- siadał już pewną tradycję, działał w ramach odpowiednich uprawnień statutowych, korzystał bezpłatnie z sal uniwersyteckich, nie napotykał na trudności w organizo- waniu swych imprez, otrzymywał nawet pewne dotacje pieniężne. Dogodniejsze i rozsądniejsze wydało się więc drugie wyjście. W tym też kierunku prowadziły dyskusje i decyzje:

A więc po długich naradach, toczonych nieraz w atmosferze prawdziwie spiskowej, postanowiliśmy zlikwidować Helion, w jego miejsce utworzyć nowe koło literackie, ale przyjąć do niego tych jedynie pisarzy, którzy jasno zdeklarują swą wrogość dla poczynań prawicy i raz na zawsze, nawet z osobistą stratą, odetną się od kontaktowania się z ja- kimikolwiek w jakiejkolwiek formie z ugrupowaniami ideowo nam obcymi (CP 101).

2. Powstanie Litartu. Jego statut i założenia ideowe

14 stycznia 1926 roku na łamach „Nowej Reformy” ukazał się komunikat:

NOWE KOŁO LITERACKO-ARTYSTYCZNE W KRAKOWIE

Młodzi poeci Krakowa dotychczas byli skupieni w Kole Artystyczno-Literackim

„Helion”. Ostatnio jednak na tle różnic w politycznych poglądach powstały w Kole tym najrozmaitsze tarcia. Z przyczyn natury formalnej Helion był stale przywiązany do pra- wicy, gdy tymczasem większość Koła, szczególniej w ostatnich czasach, od prawicy się odwracała. Momentem decydującym było ostatnio zaangażowanie się prawicy w spra- wie Żeromskiego, którego poeci młodego Krakowa, jak zresztą całej Polski, uważają za swego ojca, przewodnika i dobroczyńcę.

Z tych powodów Helion nie mógł nadal egzystować i rozwiązał się.

Ośmiu członków byłego Helionu: Jerzy Braun, Józef Łabuz, Helena Moskwianka, Adam Polewka, Marian Sewi, Janusz Stępowski, Roman Tuszowski, Witold Zechenter, zawiązało nowe koło literackie, które pod nazwą Litart, pod prezesurą Witolda Zechen- tera, rozpoczęło swoją działalność. Pierwszą imprezą nowego Koła będzie wieczór Jerze- go Brauna, drugą zaś, na wielką skalę zakrojoną imprezą będzie wielki wieczór literacki, w którym członkowie Litartu wypowiedzą swoje idee artystyczne oraz określą swój sto- sunek do najnowszych zagadnień literacko-społecznych w Polsce (CP 101–102).

Dokument ten stanowił rezultat swoistego zamachu stanu, „rewolucji pałacowej”

w łonie Helionu. Zaskoczył nawet niektórych jego członków.

Dwa dni wcześniej, to znaczy 12 stycznia, wpłynęło do rektoratu UJ pismo:

Niniejszym zawiadamiamy, że na posiedzeniu w dniu 11 stycznia 1926 r. zmienili- śmy nazwę naszego koła Helion na Litart, wskutek czego pełna nazwa naszego związku brzmi: Literacko-Artystyczne Koło U[czniów] UJ „Litart”. Poza zmianą nazwy, dopusz- czalną przez statut Koła, statut, lista członków i zarząd został niezmieniony. Donosimy o tym i prosimy o zatwierdzenie nowej nazwy Koła.

Za Zarząd Litartu – Witold Zechenter – prezes (S II 780).

(24)

Senat akademicki uchwałą z 26 stycznia 1926 roku zezwolił na zmianę nazwy Koła. Statut zatwierdzony przez senat UJ ustalał nazwę: Koło Artystyczno-Lite- rackie „Litart”, siedzibę: Kraków, Uniwersytet Jagielloński, cel: „współdziałalność artystyczno-literacka” oraz środki działania: zapoznawanie się z utworami arty- stycznymi członków Koła, referaty z literatury i estetyki, komentowanie i krytyka utworów literackich, odczyty, wieczory autorskie, druk utworów. „Członkiem zwy- czajnym Koła może zostać każdy akademik UJ pracujący na polu art.-literackim po złożeniu utworów, po krytyce każdego z członków obecnych na posiedzeniu, po przyjęciu ich przez ¾ członków” (S II 780).

Przyjmowanie nowych członków zwyczajnych do Litartu odbywało się w dro- dze konkursu, w którym mogli brać udział studenci i studentki UJ. Powinni się oni wykazać własnymi pracami literackimi przynajmniej w jednym z trzech zakresów:

twórczość oryginalna prozatorska (przynajmniej trzy utwory), twórczość oryginal- na poetycka (przynajmniej pięć utworów), tłumaczenia liryki obcej (przynajmniej dziesięć utworów). Prace te musiały być drukowane. Nowych członków przyjmo- wało walne zebranie Litartu. Dochody Koła pochodziły ze składek członkowskich, darów, zapisów, subwencji, a także z opłat za wstęp na imprezy.

Program ideowy Litartu ukazał się w pierwszym numerze jego organu, w „Ga- zecie Literackiej”, 1 lutego 1926 roku. W artykule redakcyjnym Konkretnie (nie- podpisanym) stwierdzano z aprobatą pogłębianie się w opinii społecznej krytycy- zmu wobec polityki państwowej oraz sytuacji społecznej i kulturalnej. Oprócz tego wskazano, że błędem jest utożsamianie poglądów Helionu ze stanowiskiem „Głosu Narodu” i z tymi, którzy podjęli

bezprzykładną nagonkę na pamięć Stefana Żeromskiego i na ludzi koło tego potenta- ta ducha się opowiadających […]. Bo my w Żeromskim widzimy nie tylko wielkiego ducha postępu, nie tylko reprezentanta najszczytniejszych haseł, nie tylko mistrza! My widzimy równocześnie i brata: Żeromski z osrebrzonymi skrońmi jest wszak młodszy od niemal wszystkich sobie współczesnych, jest prawie tak młody jak my!

Nie dziwi więc, że napaść na tego, który był „impulsem myśli i czynu” przebrała miarę i zaważyła na decyzji „helionistów”. Rozwiązano Helion, a większość jego członków utworzyła nowy związek pod nazwą Koło Literacko-Artystyczne „Litart”.

Program ideowy Litartu powstawał pod znakiem Żeromskiego. Dowodzi tego również zamieszczony w tym samym numerze „Gazety Literackiej” niepodpisany artykuł Cezary Baryka i Krzysztof Cedro (tragedia „Przedwiośnia” i Żeromskiego), zakończony następującym wnioskiem:

Tragedia Żeromskiego, tragedia socjalpatriotyzmu przechodzącego w ostrzejsze kontury nacjonalkomunizmu, jest tragedią nie problemu społecznego, określonego po- wyższym terminem, ale tragedią pokoleń romantycznych. Toteż dla uniknięcia konfl ik- tu jest jedna droga, ta, którą poszedł ofi cjalnie polski, a w rzeczywistości importowany nacjonalizm, i ta, którą idzie rosyjski, do nas przeszczepiony komunizm. Oba te kie- runki przekreślają tradycję romantyczną, która jest dla nas jako forma przekleństwem,

(25)

jako treść błogosławieństwem. Jeden Żeromski znał i wypowiedział tę naszą tragedię, to łamanie się wewnętrzne duszy naszej, duszy epigonów romantycznych idei.

Ani panowie z Trzeciej Międzynarodówki, ani panowie z kazaniem o „Bogu i Oj- czyźnie” nie rozumieją i nie mogą nas zrozumieć. Nasza tragedia jest przyczyną, że do- tąd ani pierwsi, ani drudzy nie zatriumfowali.

Błogosławiony bądź, Mistrzu, któryś zrozumiał, przecierpiał i wypowiedział naszą krzyżową mękę, rozpiętą na rozdrożu dwóch idei.

W numerze 3 „Gazety Literackiej” opublikowano również wiersz Leona Krucz- kowskiego Cezarego Baryki elegia na śmierć Stefana Żeromskiego.

Kuratorzy Litartu

Każde koło studenckie musiało mieć kuratora powołanego uchwałą senatu UJ.

Kuratorem Litartu został profesor Stanisław Windakiewicz. Miał on obowiązek nadzorowania pracy Koła, by nie prowadziło ono niepożądanej działalności po- litycznej. Zwłaszcza sympatie lewicowe i wnoszenie do pracy Koła problematyki społecznej niepokoiło władze Uniwersytetu. Rola kuratora okazała się więc trudna i niewdzięczna. Windakiewicz, zwany przez młodzież „Windasiem”, dobrze zapisał się w pamięci swych podopiecznych. Zechenter zanotował:

Był dobrym kuratorem Koła, pozwalał na wszystko… Raz zawezwał mnie do siebie – a rozmowy na temat Litartu prowadził wyłącznie u siebie w mieszkaniu […]. Windaś był zaaferowany, bo ktoś ofi cjalnie zwrócił mu uwagę, że Litart raz po raz urządza wieczory autorskie „komunistyczne” – to Broniewski, to Wandurski, to Stande, to znów recytacje przekładów młodej poezji radzieckiej, to wieczór Jasieńskiego…

– Co wy tam robicie? – zapytał stary profesor.

Ale z miejsca rozbroiła go moja odpowiedź:

– Przecież to wszystko jest poezja – i to dobra!

Zgodził się z tym, więcej na ten temat nie interpelował i bronił Litartu w krytycznych chwilach (CP 103–104).

Józef Andrzej Frasik, prezes Litartu w ostatnim okresie jego działalności, dodaje:

Mieliśmy przez kilka lat zacnego kuratora. Był nim profesor Stanisław Windakie- wicz, serdeczny przyjaciel młodzieży, wyrozumiały – jak często mówił o sobie – na wiele młodzieńczych naszych niedociągnięć i „wyskoków”. Profesor Windakiewicz jako ku- rator akceptował każdą imprezę Litartu, na którą trzeba było nadto uzyskać zezwolenie rektoratu UJ i przydział sali Kopernika(CP 296).

W 1934 roku, po dojściu do wieku emerytalnego, Windakiewicz przestał wy- konywać czynności nauczyciela akademickiego. Złożył też rezygnację z funkcji ku- ratora Litartu. Decyzją z 6 listopada 1934 roku senat UJ powierzył ją profesorowi Stefanowi Kołaczkowskiemu (S II 780).

(26)

Członkowie Litartu

Skład członkowski Litartu od początku istnienia określał wyraźnie jego oblicze ideo- wo-polityczne. Należeli do niego: Adam Polewka, Helena Moskwianka (późniejsza żona Ignacego Fika), Józef Łabuz, Leon Kruczkowski i Lech Piwowar. W roku aka- demickim 1933/1934 do Koła weszli: Stanisław Piętak, Stanisław Telega, Maksymi- lian Boruchowicz, Marian Czuchnowski oraz Wojciech Skuza. 29 czerwca 1934 roku na walnym zebraniu przyjęto nowych członków: Kornela Filipowicza, Kazimierza Namysłowskiego, Józefa Siemka, Teofi la Kowalczyka i Antoniego Brosza.

W wykazie członków Litartu, jaki w roku akademickim 1934/1935 zarząd Koła przedstawił senatowi UJ fi gurują: Józef Andrzej Frasik, Józef Cyrankiewicz, Józef Sroga, Kornel Filipowicz, Władysław Bodnicki, Kazimierz Namysłowski, Stanisła- wa Sarnówna, Antoni Brosz i Kazimierz Barnaś. Z wyjątkiem Cyrankiewicza i Ko- walczyka, będących studentami Wydziału Prawa, wszyscy studiowali na Wydziale Filozofi i (S II 780). Zechenter w swym wspomnieniu wymienia jeszcze kilka osób, które w różnym czasie znalazły się w Litarcie: Romana Brandstaettera, Juliusza Feldhorna, Władysława Krakowieckiego i Tadeusza Demczyka.

Władze Litartu

Zachowane w Archiwum UJ sprawozdania, przedkładane przez kolejne zarządy Koła senatowi UJ, informują o kilkakrotnej zmianie władz Litartu.

1) 1927/1928: prezes – Jerzy Ronard Bujański, student fi lozofi i; sekretarz – Marian Sewi, student fi lozofi i; skarbnik – Władysław Krygowski, student prawa. Lokal biblioteki Koła mieścił się w sali 32 w Collegium Novum, a zebrania odbywały się w mieszkaniu prezesa, przy ulicy Pędzichów 13, I p.

2) 1928/1929: prezes – Jerzy Ronard Bujański; sekretarz – Zygmunt Leśnodorski;

skarbnik – Marian Czuchnowski. Adres Koła: ulica Pędzichów 19.

3) 1930/1931: prezes – Ludwik Świeżawski; sekretarz – Marian Czuchnowski;

skarbnik – Kazimierz Skowroński.

4) 1931/1932: prezes – Ludwik Świeżawski; sekretarz – Stanisław Telega; skarbnik – Stanisław Piętak.

5) 1932/1933: prezes – Stanisław Telega; sekretarz – Józef Andrzej Frasik; skarbnik – Kazimierz Barnaś.

6) Maj 1933: prezes – Stanisław Telega; wiceprezes – Marian Czuchnowski; skarb- nik – Adolf Siemek; sekretarz – Józef Andrzej Frasik.

29 czerwca 1934 roku na walnym zebraniu dotychczasowy prezes Stanisław Telega zrezygnował ze stanowiska w związku z ukończeniem studiów. Wybrano nowe władze. Prezesem został Józef Andrzej Frasik, sekretarzem – Lech Piwowar, skarbnikiem – Józef Cyrankiewicz, a członkami zarządu: Władysław Bodnicki, Maksymilian Boruchowicz, Antoni Brosz, Kornel Filipowicz, Stefania Gładkówna, Zdzisław Kempf, Teofi l Kowalczyk, Kazimierz Namysłowski, Stanisława Sarnówna, Józef Siemek oraz Józef Sroga.

(27)

18 marca 1935 roku walne zebranie powołało zarząd w składzie: prezes – Józef Andrzej Frasik, wiceprezes – Józef Cyrankiewicz, sekretarz – Józef Sroga, skarb- nik – Kornel Filipowicz. Do komisji rewizyjnej weszli: Maksymilian Boruchowicz (przewodniczący), Kazimierz Namysłowski i Władysław Bodnicki (członkowie).

Był to ostatni zarząd Litartu przed jego likwidacją (S II 780).

Imprezy Litartu

Imprezy organizowane przez Litart odbywały się na terenie Uniwersytetu Jagielloń- skiego. W okresie międzywojennym stanowił on ważne centrum życia artystycz- nego. Zazwyczaj spotykano się w sali Kopernika, czyli sali 62 na II piętrze gmachu Collegium Novum przy ulicy Gołębiej 24, w więc w głównym budynku uniwersyte- ckim. Była to sala najbardziej pojemna, a władze Uniwersytetu nie pobierały opłaty za jej użytkowanie.

Uniwersytet otwierał wtedy bardzo szeroko swoje podwoje dla wszelkich imprez li- terackich, a sala im. Kopernika była najpopularniejszą salą literacką Krakowa. W niej odbywały się chyba co tydzień, w soboty, a często i w ciągu tygodnia, w czwartki – wie- czory autorskie, żywe dzienniki, odczyty na tematy nie tylko ściśle literackie. Odbywały się wieczory satyryczne, spotkania z pisarzami z całej Polski, młodymi i starymi, których zapraszano właśnie do sali Kopernika – a była ona stale tak zatłoczona publicznością, że nieraz prelegentowi trudno było się przepchać do katedry, skąd miał przemawiać czy czytać swoje utwory (CP 99).

Sala Kopernika miała wówczas zupełnie inny charakter niż dziś. Jej wygląd zmienili Niemcy w czasie okupacji.

Wtedy […] były tam ciężkie, dębowe, stare ławy, dwoma rzędami pnące się w górę po przekątnej sali, amfi teatralnie, na skośnym podeście, do którego dostęp dawały z boku i pośrodku coraz wyżej wstępujące drewniane stopnie. Ławy te, ustawione amfi teatralnie na przekątnej, dłuższej od linii podłogi, a także miejsca na stopniach pośrodku i po bo- kach, wreszcie miejsca stojące na pozostałym obszarze sali – wszystko to dawało w ogól- nym wyniku tyle przestrzeni, że sala Kopernika mieściła – oczywiście w odpowiednim zagęszczeniu – do tysiąca osób. Na tak licznych w sali tej imprezach panowała zwykle świetna atmosfera, nieraz wręcz entuzjazm, znakomity odbiór tego, co się mówiło z ka- tedry, spod rzeźbionego baldachimu z popiersiem wielkiego astronoma, ongiś ucznia starej uczelni6.

Tematyka i uczestnicy imprez

Pierwsza impreza, „Rewia – wieczór poetycki Litartu”, rozpoczęła się w sobotę 30 stycznia 1926 roku o godzinie 19.00. Na program złożyły się: poezja i proza Jerzego Brauna, Heleny Moskwianki, Adama Polewki, Janusza Stępowskiego oraz

6 Z. Leśnodorski, Wśród ludzi mojego miasta. Wspomnienia i zapiski, przedmowa W. Zechenter, Kraków 1968, s. 67.

(28)

Witolda Zechentera, który również wygłosił słowo wstępne. Do biletu dodawano bezpłatnie pierwszy numer „Gazety Literackiej”.

3 marca 1929 roku odbył się „Meeting poetycki” z udziałem autorów z Krakowa, Poznania, Wilna i Łodzi, pod hasłem: „Marsz na Kraków”. Wystąpili: Jerzy Ronard Bujański, Marian Czuchnowski, Witold Hulewicz, Aleksander Janta-Połczyński, Anatol Krakowiecki, Leon Kruczkowski, Tadeusz Kudliński, Jalu Kurek, Włodzi- mierz Lewik, Michał Rusinek, Jan Wiktor i Juliusz Wit.

W 1930 roku urządzono imprezę pod nazwą „Twarz współczesności”, która dała

„przekrój współczesnej umysłowości polskiej” (S II 780).

10 października 1931 roku zorganizowano „Wieczór żywego slowa” z udziałem Jerzego Ronarda Bujańskiego, „recytatora o niebywałej frenezji”7. Recytatorem Litartu był także znany aktor krakowski Edward Rączkowski, który „otrzymywał głównie wiersze o silnym zabarwieniu społecznym, nierzadko wiersze rewolucyjne.

Recytował bardzo dobrze. Sala Kopernika […] huczała od oklasków” (CP 300).

Z późniejszych lat pochodzą coraz obfi tsze informacje o spotkaniach literackich.

Układaliśmy tematy wieczorów, szukaliśmy do nich wybitnych ludzi. Tematy były żywe, „wydyskutowane” przez nas na wspólnych spotkaniach w kawiarni lub w lecie na Plantach przed gmachem UJ. Pamiętam, że tam najczęściej przesiadywaliśmy z Pię- takiem i Józefem Cyrankiewiczem, z którym bardzo się przyjaźniliśmy, a który więcej zajmował się wówczas literaturą i polityką aniżeli prawem, z Maksem Boruchowiczem, zdolnym polonistą i krytykiem, z Frasikiem, Skuzą […].

Biegaliśmy za afi szami, to znów chodziliśmy zrozpaczeni, rozgorączkowani do naj- wyższego stopnia, czy wieczór się uda, wreszcie warowaliśmy jak lwy przy wstępach – trzeba było przecież opłacić afi sze i autorów! A potem przeżywaliśmy triumfy i klęski, najczęściej u Michalika przy wspólnej kawie czy wódce8.

18 lutego 1932 roku odbyła się impreza poetycka „Profi l Krakowa” z udziałem Mariana Czuchnowskiego, Anatola Krakowieckiego, Stanisława Telegi, Jana Wikto- ra oraz Witolda Zechentera. Zachowało się kilka wspomnień o tym wieczorze. Oto relacja Stanisława Piętaka:

Zorganizowaliśmy wieczór poezji awangardowej, w którym i my z Telegą wzięliśmy udział […] i Przyboś przyjechał na ten pamiętny wieczór. […] Czuchnowski i Kurek też wystąpili. Peiper jednak i tym razem nie – choć zgodził się na recytację swych poezji9. A oto inny przekaz:

Zimą 1932 roku wystąpiłem po raz pierwszy na wieczorze Litartu. Oprócz mnie uczestniczyli w tej imprezie Czuchnowski, Kurek, Świeżawski, Telega i Frasik. Sala była

7 T. Kudliński, Młodości mej stolica. Pamiętnik krakowianina z okresu między wojnami, Warszawa 1970, s. 198.

8 S. Telega, Krakowskie i niekrakowskie lata Stanisława Piętaka, [w:] Poeta ziemi rodzinnej. Zbiór wspomnień i esejów o Stanisławie Piętaku, przygotowanie do druku A. Kamieńska i J. Śpiewak, słowo wstępne A. Kamieńska, Warszawa 1970, s. 47–48.

9 Poeta ziemi rodzinnej…, s. 96.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podstawą procesu edukacyjnego jest komunikacja w relacji nauczyciel – – student i to ona będzie przedmiotem dalszych rozważań, uporządkowa- nych za pomocą metafory

Mówiąc najprościej, Gellner stara się wyjaśnić dwa zdumiewające zjawiska współczesności: błyskawiczny i pokojowy zanik komunistycznego imperium wraz z ideologią

Oczywiście, dzięki vis comica grającego tutaj jedną z głównych ról Mela Brooksa oraz lawinie gagów (notabene, często niezbyt wybrednych), na „Być albo nie

Natomiast z mecenatu nad zespołami artystycznymi KUL i Studium Nauczycielskiego i Rada Okręgowa będzie musiała zrezygnować, ponieważ zespoły te od dłuższego czasu

 dostosowania wymagań szkolnych i sposobu oceniania do możliwości ucznia (nauczyciel jest zobowiązany przestrzegać wskazań zawartych w opinii przez poradnię);. 

Poniżej pokażemy, że powyższa opinia jest nieuzasadniona, a logicy modalni nie mają się tu w gruncie rzeczy czym niepokoić (być może ogólne krytyczne

Wątpić należy wszak, by kult pątniczy ogniskował się od początku wokół obrazu Matki Boskiej Byszewskiej, adorowanego publicznie w manierystycznym kościele z

(…) Nie mamy stenogramu jego płomiennej mowy, tylko kronikarskie relacje z drugiej ręki. Historyk krucjat Steve Runciman streszcza ją tak:”Zaczął od zwrócenia uwagi