• Nie Znaleziono Wyników

Wpływ profesora Włodzimierza Gniazdowskiego na zainteresowanie teatrem - Roman Kruczkowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wpływ profesora Włodzimierza Gniazdowskiego na zainteresowanie teatrem - Roman Kruczkowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ROMAN KRUCZKOWSKI

ur. 1936; Włocławek

Miejsce i czas wydarzeń Włocławek, PRL

Słowa kluczowe szkolnictwo, czas wolny, teatr

Wpływ profesora Włodzimierza Gniazdowskiego na zainteresowanie teatrem

Chodziłem do Gimnazjum i Liceum imienia Ziemi Kujawskiej we Włocławku. Tam skończyłem szkołę podstawową, tam skończyłem średnią i tam zrobiłem maturę. Z tym że po drodze w tejżesz szkole spotkałem polonistę, który był po prostu szaleńcem na temat teatru. Nazywał się profesor Włodzimierz Gniazdowski. Dawno nieżyjący pedagog, który po prostu kochał teatr. On w ogóle w pewnym momencie został aresztowany za prowadzenie lekcji języka polskiego, bo on mówił o poezji, o polskiej literaturze niezupełnie zgodnie z założeniami ministerstwa kultury czy oświaty w tej sprawie. Ja to śmieję się i zawsze mówię, że Polacy się dzielą na tych, co piją, i na tych, co donoszą. No wiadomo, że zawsze ktoś się znajdzie, kto… Profesora zamknięto na kilka lat, chyba pięć, za wywrotową działalność w szkole. Ale profesor wrócił. I kiedy wrócił, ja z nim rozmawiam, z moim ukochanym pedagogiem, i chcę się dowiedzieć o ten okres jego więzienia. A on mówi: „Ale w ogóle nie przejmuj się tym.

Wiesz, więzienie jak więzienie, ciężko było. Ale Roman, słuchaj. Ja zrobiłem tam taki teatr wspaniały…” Mało, on wyszedł z więzienia, ja nie pamiętam gdzie on był, w Sztumie, nie Sztumie, gdzieś tam na Pomorzu. On jeszcze chyba przez rok jeździł do tego więzienia i prowadził teatr… Więc to był po prostu fanatyk teatru. Stworzył zespół w Związku Nauczycielstwa Polskiego. Ja byłem uczniem, ale okazało się, że znalazłem się w tym zespole… Mój kolega z ławy szkolnej również… Po prostu profesor był uprzejmy szukać talentów w szkole. I profesor zajmował się nami. Jeżeli uważał, że uczeń powinien się znaleźć w teatrze, według jego na ten temat orientacji, to na pewno się znalazł. Profesor zrobił wszystko, żeby go w tym teatrze umieścić. I właśnie i mnie, i mojego kolegę, przyjaciela. Bardzo byliśmy zżyci ze sobą, siedzieliśmy w jednej ławce, razem robiliśmy maturę. Razem zdawaliśmy do szkoły teatralnej i razem zdaliśmy do tej szkoły. I razem na tym samym roku i w tych samych warunkach, łącznie z dziekanką, mieszkaliśmy w jednym pokoju, i tak dalej, i tak dalej. Potem, po dyplomie, nasze drogi się rozeszły, bo każdy poszedł swoją, trochę

(2)

inną.

A z profesorem utrzymywałem kontakt do momentu śmierci profesora. Kiedy ja już do Lublina zjechałem i tu pracowałem w Teatrze Osterwy, to profesor, już emerytowany nauczyciel, przyjeżdżał raz w roku na jakiś taki miesięczny chyba pobyt do Nałęczowa, gdzie jest sanatorium Związku Nauczycielstwa Polskiego. Profesor jeszcze z Włocławka lub już tu z Nałęczowa wysyłał do mnie kartkę. No i ja oczywiście jak mogłem najszybciej jechałem, żeby się z nim spotkać.

Data i miejsce nagrania 2012-03-07, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Transkrypcja Maria Buczkowska

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jest człowiekiem, który był dyrektorem Teatru Polskiego w Warszawie, ale przede wszystkim jest kombatantem Oświęcimia… Do dziś pracuje w stowarzyszeniu, może źle to

Tak jak powiedziałem, od pierwszego stycznia byłem już w Warszawie, no a rok akademicki kończy się gdzieś tam koniec maja, początek czerwca. Tak że do tego czasu

Teatr Kameralny prowadzi Wojtek Krzyszczak, mój kolega, z którym siedzę we wspólnej garderobie w Teatrze Osterwy.. Współpracowałem z nim i grałem w jego

Wszystko to jeszcze – no – tacy młodzi ludzie przecież, jak Edek [Edwin] Petrykat, jak Jerzy Szejbal, który robi wielką karierę w Warszawie w tej chwili, ale

Najwięcej mieliśmy kontaktów przez wiele, wiele lat z zakładem państwa Parysów, którzy mieli swoją firmę na rogu Krakowskiego Przedmieścia i Kościuszki.. Oni

Dyrektorem był ojciec obecnego dyrektora, Jerzy Torończyk, który był z zawodu scenografem, zresztą bardzo dobrym scenografem, w ogóle człowiekiem teatru, wieloletnim dyrektorem

Więc to jest nieprawda, że Gogolewski zrobił w stanie wojennym „Pierwszy dzień wolności” dla telewizji. Po pierwsze to było dla teatru, nie dla telewizji, i przed stanem

Aleksander Aleksy, jak my komentowaliśmy to, członkowie zespołu aktorskiego tego teatru, że obchodził co trzy lata pięciolecie. No, a faktycznie był to rewelacyjny aktor, to