• Nie Znaleziono Wyników

Getto lubelskie - Wiesława Majczak - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Getto lubelskie - Wiesława Majczak - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

WIESŁAWA MAJCZAK

ur. 1931; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe projekt Lublin. Pamięć Zagłady, Lublin, II wojna światowa, okupacja niemiecka, Żydzi, getto w Lublinie, ogrodzenie getta, ulica Ruska, ulica Szeroka

Getto lubelskie

Na początku, jak pierwsze getto było, to się chodziło ulicą Ruską do Lubartowskiej i drugą stroną Lubartowskiej do miasta, do centrum. Albo jeździło się dorożką. Jeszcze przed wojną często [jeździliśmy tą trasą autobusem].

Druty były na Lubartowskiej, Kowalskiej i Grodzkiej. Nie było żadnej bramy i drutów na Ruskiej, to było takie półotwarte. Ludzie przechodzili przez getto bez opasek.

[Ruską] można było przejść, ponieważ przechodziłam tą ulicą na drugą stronę Lubartowskiej i Bonifraterską chodziłam do wujostwa na Lemszczyznę. Byli tylko policjanci, chyba polscy, w granatowych ubraniach, albo strażnicy żydowscy.

Jak się szło Ruską, to przed domami siedziały kobiety i jadły. Pamiętam jedną, jadła z takiej miski czarną kawę z nadrobionym chlebem, mniej więcej w miejscu między Czwartkiem a cerkwią, bo tu były domy mieszkalne. Ci Żydzi to mieszkali tak:

wchodziło się drzwiami do pierwszego pomieszczenia, gdzie był albo jakiś warsztacik, albo sklep, a dalej było mieszkanie.

Mężczyźni byli najczęściej ubrani na ciemno, w chałatach albo w kurtkach byle jakich.

Na Szerokiej to chodzili w ciemnych chałatach, białych skarpetach i kapeluszach. Jak się szło ulicą Ruską, to widać było ulicę Szeroką i tam już trochę lepiej ubrani byli ludzie. Z tym że w ogóle ten tłum żydowski z getta był szaro-czarny. Kobiety nie były ubrane na kolorowo, pamiętam je ubrane na czarno i w perukach.

[Pamiętam] kolejki po wodę do studni [na skrzyżowaniu Ruskiej i Szerokiej], która do [dzisiaj stoi]. Ruska, Mostowa i tak dalej były nieskanalizowane i ludzie chodzili po wodę – albo sami, albo wynajmowali tak zwanych nosiwodów i oni za jakieś grosze nosili. Tam zawsze [stali] ludzie z jakimiś garnkami, wiadrami. Domy Vettera były już skanalizowane, mieszkania były z łazienkami, z umywalkami, o wyższym standardzie.

Kowalską widziałam, idąc Lubartowską, [wtedy] Nową. Widać było na tym skrzyżowaniu, że tam schodzi w dół to ogrodzenie, w głąb Kowalskiej, ale bliżej lewej

(2)

strony. Nie przypominam sobie żadnej bramy. Były słupy, były druty i żadnej bramy, żadnej kontroli nie widziałam. Może dlatego, że byłam dzieckiem, więc przechodziłam bez większych problemów, może dorośli byli sprawdzani.

Na Grodzkiej od Rynku druty szły środkiem do Bramy Grodzkiej. Nosiło się paczki na Zamek. Naprzeciw głównego wejścia stał budynek administracji, gdzie te paczki przyjmowali. Być może szłam kiedyś z moją matką albo ciotką zanieść paczkę.

[Wtedy] musiałam widzieć te druty. [Trzeba było] przez Grodzką przejść. Z Bramy Grodzkiej schodziło się bardzo ostro w dół i równie ostro wchodziło się na Zamek.

Na Zamkowej drutów nie pamiętam. [Druty z ulicy Grodzkiej] skręcały w którąś ulicę, [nie prowadziły do Bramy Krakowskiej]. Skręcały w Olejną albo Rybną do Lubartowskiej i Lubartowską w dół.

Pamiętam getto już po likwidacji – takie tumany pierza i papierów fruwały po całym dawnym getcie – i jak rozbijali budynki na Szerokiej.

Data i miejsce nagrania 2016-06-22, Lublin

Rozmawiał/a Dominika Majuk, Wioletta Wejman

Transkrypcja Piotr Krotofil

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Najwcześniejsze dzieciństwo spędziłam w majątku Zemborzyce, gdzie mój dziadek był ogrodnikiem, sadownikiem, a moi rodzice dzierżawili duży sad owocowy i tak zwany warzywnik,

Wchodziło się do przedpokoju, w którym była szafa w ścianie, coś w rodzaju spiżarki, potem się wchodziło do kuchni, z kuchni wchodziło się do pokoju i z kuchni wchodziło się

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe Lublin, Żydzi, ulica Ruska, sodówki, szewc.. Przedwojenna

Ale [spośród dzieci żydowskich] pamiętam tylko chłopców, nie pamiętam żadnej dziewczynki z tej szkoły.. Razem chodziliśmy na ten

Z okien [naszego mieszkania] było widać ogromne łąki, widać było Bronowice, stąd ja widziałam pierwsze bombardowanie Lublina 2 września [1939 r.] Mój ojciec,

Jak się szykowało na sprzedaż rzodkiewkę, ogórki, sałatę, to ładniejsze szło na sprzedaż, a takie wybrakowane zostawało, to moja ciotka, która była bardzo

Tu, gdzie jest [Pałac Parysów], na dole była mleczarnia, gdzie mój ojciec jeździł po masło, w takich dużych kostkach, kilkukilogramowych, które się [potem] w sklepie sprzedawało,

Pamiętam tylko tą wczesnowiosenną, bo wiem, że było jeszcze ciemno, że było zimno.. Święta wielkanocne [w 1942 r.] były