• Nie Znaleziono Wyników

Jł£ 49. Warszawa, d. 4 Grudnia 1887 r. Tom VI.TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Jł£ 49. Warszawa, d. 4 Grudnia 1887 r. Tom VI.TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

J ł£ 4 9 . Warszawa, d. 4 Grudnia 1887 r. T o m V I .

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

PRENUMERATA „WSZECHŚWIATA."

W Warszawie: ro c z n ie rs. 8 k w a rta ln ie „ 2 Z przesyłką pocztową: ro c zn ie „ 10 p ó łro cz n ie „ 5

P re n u m ero w a ć m o żn a w R e d a k c y i W sz ec h św ia ta i w e w s zy s tk ic h k s ię g a rn ia c h w k r a ju i zag ran ic ą.

Komitet Redakcyjny stan o w ią: P. P. D r. T. C h a łu b iń sk i, J . A lek san d ro w icz b. d z ie k an U niw ., m ag . K. D eike, m ag. S. K ra m szty k , W ł. K w ietn iew sk i, J . N a ta n so n ,

D r J . S ie m ira d z k i i m ag. A. Ś ló sa rsk i.

„W sze ch św iat11 p rz y jm u je ogłoszenia, k tó r y c h tr e ś ć m a ja k ik o lw ie k zw iązek z n a u k ą , n a n a s tę p u ją c y c h w a ru n k a c h : Z a 1 w iersz zw ykłego d ru k u w szp alcie alb o jeg o m ie jsc e p o b ie ra się za p ierw szy r a z kop. 7* /j>

za sześć n a s tę p n y c h ra z y kop. 6, za dalsze kop. 6.

A IE£ed.a,ł£C3ri: IK Ireilsio-^ słcie-IFT zed.m .ieście, 2STr 6 0 .

A rm a ta p n e u m a ty c z n a p o ru c z n ik a Z alińskiego.

(2)

ARMATA PNEUMATYCZNA

Z A L 1 Ń S K I E G O

o pocisfcn flynamitowym.

0(1 n ie ja k ie g o czasu w pism ach co d z ie n ­ n y ch często n a p o ty k a ć m ożna w z m ian k i 0 arm ac ie Z aliń sk ieg o . O sobistość w y n a- lascy, k tó r y j e s t p o ru c z n ik ie m m a ry n a rk i S ta n ó w Z jed n o czo n y ch , nie je s t nam zn an ą;

ale sam o j u ż p olskie je g o nazw isk o (Z a liń - ski, Z ałęski?) sk ła n ia n as do z w ró cen ia u w a ­ gi na tę now ą arm a tę, k tó ra , o ile w nosić w olno z ró żn y ch sp ra w o z d a ń , stan o w ić m o­

że epokę w h isto ry i d o sk o n a le n ia ty c h stra sz n y c h d z ie ł niszczen ia, co w sm u tn y c h n aszy ch czasach p o c h ła n ia ją ty le n a k ła d ó w 1 zu ży w ają d z ia ła ln o ść ty lu d z ieln y ch , w y- n a lasczy ch u m y słó w . Z teg o w z g lęd u p r z y ­ taczam y tu opis a rm a ty Z aliń sk ieg o , p o s łu ­ g u ją c się szczegółam i i ry su n k a m i p o d a n e - m i przez fra n c u sk ą „ N a tu rę ”.

O d dosyć ju ż d aw n eg o czasu a rty le ry ja , m o rsk a zw łaszcza, z a jm u je się zasto so w a­

niem d y n a m itu do ła d o w a n ią p o cisk ó w w y ­ b u ch o w y ch w m iejsce p ro c h u , k tó re g o siła ek sp lo zy i je s t z n aczn ie m n iejsza; z m ia n a ta n a d a ła b y rzeczy w iście pociskom d aleko w iększą p o tęg ę n isz czą cą w a ta k o w a n iu sta tk ó w o p a n c e rz o n y ch i z d e c y d o w a łab y zw ycięstw o w zacięty m p o je d y n k u , k tó r y od la t ju ż w ielu toczy się m iędzy k ira sy je - re m a a rm a tą .

W sz e lk ie w szakże d o ty ch czaso w e u siło ­ w an ia nie d o p ro w a d z iły do re z u lta tó w p r a ­ k ty c z n y c h , d o p iero w łaśn ie p o ru c z n ik Z a- liń sk i z d o ła ł o trzy m ać m ięszan in ę d y n a m i­

tu z że la ty n ą , k tó ra m a b y ć m niój n iebes- p ieczn ą an iżeli d y n a m it z w y k ły , je s t b o ­ w iem m nićj c z u łą n a u d e rz e n ia , a pom im o to p osiada, p rz y je d n a k ió j o bjętości, siłę w y b u ch o w ą d w u k ro tn ie w iększą. P o r u ­ cznik Z a liń sk i p o z n a ł dalój ju ż p rz y p ie rw ­ szych p ró b a c h , że do w y rz u c a n ia n a ła d o ­ w an y ch tym m a te ry ja łe m pocisków trz e b a o d stąp ić od z w y k ły c h a rm a t n a b ija n y c h p ro c h e m , k tó r y b y ' tu g ro z ił z b y t w ielkrem niebespieczeństw em ; p o s ta n o w ił te d y z a sto ­ sow ać do tego celu a r m a ty p n e u m a ty c z n e ,

d z ia ła ją c e rosp ręż liw o ścią p o w ie trz a zgę- szczonego p o d znacznem ciśnieniem , co p o ­ zw o liło m u osięgnąć w ru rz e a rm a ty ciśnie­

nie ciąg łe i p ra w ie stateczn e podczas całego p rz e b ie g u p ocisku. N ależy tu dodać zre sz ­ tą, że cel p o d o b n y zyskano ju ż po części p rzez użycie do a rm a t p ro c h u p ło nącego zw o ln a, zastosow anego należycie d la k a ż ­ dego ty p u d z ia ł, tak , aby sp alan ie się je g o trw a ło aż do w y jścia p o cisk u z arm aty ; ła ­ tw o je d n a k p o ją ć m ożna, że p o w ietrze z a ­ gęszczone, w y d o b y w ające się ze z b io rn ik a o znacznój o b ję to ści,zap ew n ić w inno ciśnie­

nie b a rd z ie j jeszcze je d n o sta jn e .

P ie rw sz e p ró b y d o konane zo stały w fo r­

cie L a fa y e tte , w p rz y s ta n i n o w o jo rsk ićj, z pociskam i m ającem i około 3 cm śred n icy , a rz u can em i z r u r y m osiężnćj o 8,5 m d łu ­ gości; pociski te d o b ieg a ły odległości 2100 y a rd ó w czyli 1 9 2 0 m etró w . D alsze d o ­ św iadczenia p ro w a d z o n e b y ły z a rm a tam i o k a lib rz e w iększym , 10 cm, p rz y d ługości ru r y 12 m.

W y b u c h p o cisk u n a stę p u je zapom ocą m a­

łego o g n iw a g alw an iczn eg o o c h lo rk u sre - o D O “ b ra , zam k n ięteg o w p o cisk u i p o w o d u jące­

go w ch w ili u d e rz e n ia w y ład o w an ie elek ­ try c z n e , k tó re w yw ołuje ek sp lo zy ją n a b o ju um ieszczonego w e w n ą trz ła d u n k u d y n a m i­

tow ego. W e w ń ę trz n e to u rz ą d z e n ie pocisk u w sk a ­ zu je oboczny ry su n e k . Z a- ty czk a stalo w a A B , o sadzo­

n a w k ońcu pocisku, za­

w iera w sp o m n ian e ogniw o galw an iczn e D , połączone zapom ocą d ru tó w c z n a b o ­ je m C; d r u t p o w ro tn y d o ­ chodzi ty lk o do dn a zatycz-

P rz e c ię c ie p o c is k u k > w h - k t ń r e 0,1 ś c iiłn b o '

dynamitowego. cznych odd zielo n e je s t w a r­

stw ą eb onitu. N a d to , g ó rn a część zaty czk i u trz y m y w a n a je s t w o d d a le n iu od d n a sp rę ­ ży n am i stalow em i, k tó re ted y nie d o p u sz­

czają zam k n ięcia ogniw a, a tern sam em nie d o z w a la ją p rz e sy ła n ia p rą d u . P r ą d ten u sta lić się m oże d o p iero , g d y z a ty czk a ode­

p c h n ię tą zo stan ie k u w n ę trz u pocisku, p rz y -

czem sp rę ż y n y łam ią się i ogniw o się z a ­

m yka. W y b u c h zatem n astąp ić może d o ­

p iero , g d y p o cisk u d e rz y o p a n c e rn ik , a n a ­

w e t g d y w ed rz e się ju ż dosyć głęboko w j e ­

(3)

N r 49.

w s z e c h ś w i a t.

771 go pow łokę; pow iększa to niszczące d z ia ła ­

nie w ybuchu w sk u tek o p o ru , ja k i n a p o ty ­ k a ją gazy w yw iązu jące się w te d y dopiero, gdy pocisk z n a jd u je się ju ż w e w n ą trz za- atak o w an ćj ściany.

P r z y pie rw sz y ch d o św iad czen iach u ży ­ w ano ja k o celu p ły t że lazn y ch , k tó re opie­

ra n o o m u r fo rtu L affay ette, — sześć ta k ic h p ły t, um ieszczonych je d n a za d ru g ą , m iały razem g ru b o ść 12 do 13 cm-, g d y in n e po­

ciski ro z b ija ły je d n ę ty lk o do trz e c h , co n ajw y żćj, p ły t, po cisk ele k try c z n y Z aliń -

p rz ed staw io n a na załączo n y m ry su n k u , u tw o rz o n a je s t z ru ry ż e lazn ćj, którój ścia­

n a m a 12 m m grubości i o k ry ta je s t p o w ło ­ ką m iedzianą, grubości 1,5 mm-, dłu g o ść a rm a ty w ynosi 18 m , p rz ech o d zi p rz e to 0 1,10 m długość słynnej 125-tonow ćj a r-

•m a ty K ru p p a . A rm a ta , j a k w idzim y, um ie­

szczona je s t n a p latfo rm ie, n a k tó rćj z n a j­

d u ją się p rz y rz ą d y służące do podnoszenia 1 k ie ro w a n ia ru r y , p o m p y zagęszczające i z b io rn ik i p o w ietrz a ścieśnionego. C ałość tw o rzy zresz tą m echanizm dosyć zaw iły,

S k u tek , w yw ołany p rzez u d e rz e n ie p o cisk u d y n am ito w eg o .

skiego n iety lk o ro z b ił w szystkie te p ły ty , ale u szk o d ził i m u r poza niem i, a dośw iad ­ czenia trz e b a by ło p rz e rw a ć z p o w odu za­

żaleń w łaścicieli dom ów sąsiednich, w strz ą - śn ien ia bow iem pow o d o w an e p rzez strz a ­ ły sp ro w a d z a ły u szk o d zen ia w zab u d o w a­

niach.

Z achęcony w szakże pow odzeniem osię- gniętem , p o ru c z n ik Z aliń sk i zb u d o w a ł a r ­ m atę p n e u m aty czn ą, o k a lib rz e zn aczn ie w iększym , w ynoszącym 21 cm. A rm a ta ta,

k tó ry zap ew n ia celność strz a łu i um oże- b n ia ła tw ą m a n ip u la cy jąo lb rzy m ieg o działa.

N ajnow sze dośw iadczenia z tą a rm a tą

m iały m iejsce 20 W rz e śn ia r. b. w p rz y s ta ­

n i n o w o jo rsk ie j, pod k ie ru n k ie m w y n alas-

cy, w obecności se k re ta rz a m a ry n a rk i S ta ­

nów Z jednoczonych, — szczegółow ą o n ich

w iadom ość podało pism o E n g in e e rin g . P o -

ciski sk iero w an e b y ły n a sta ry o k r ę t „Sul-

liv a n ”, niegdyś używ any do stra ż y n a d ­

brzeżn ej, a od la t k ilk u w y szły z użycia,

(4)

772

O d leg ło ść sta tk u tego o d a rm a ty w ynosiła 1 8 6 4 y a rd ó w (1 6 8 0 m ), a k ą t a rm a ty z p o ­ ziom em w y n o sił 15°. P r z y p ierw szy m s trz a ­ le ciśnienie w ynosiło 590 fu n tó w an g . n a cal k w a d r. (41,3 k g n a c e n ty m e tr k w a d r.);

pocisk, w ażący 138 fu n tó w (62 kg), n ie z a ­ w ie ra ł d y n a m itu i w y rzu c o n y b y ł ty lk o d la w y p ró b o w a n ia doniosłości a rm a ty , — p a d ł w odległości l O m o d S u lliv a n a , p o w o d u jąc o b ło k p ia n y w ody m o rsk ie j. P o c isk d r u ­ gi, rzu c o n y ró w n ież bez ła d u n k u p o d ci­

śnieniem 600 fu n tó w n a cal k w a d r. (42 kg n a cm 2) p a d ł po za o k rętem .

Z a trz e c im d o p iero ra zem , w y rz u c o n y zo­

s ta ł pocisk d y n am ito w y , w ażący ta k ż e 138 f.

(62 kg) i z a w ie ra jąc y 55 f. (25 kg) n itr o ­ g lic e ry n y ; rz u t d o k o n a n y zo sta ł ciśnieniem 710 fu n tó w , — p o cisk p a d ł n a ty ln ą część o k rę tu i ek sp lo d o w a ł p o d w odą. S k u te k b y ł p rz e ra ża ją c y : ty ln a część s ta tk u z o sta ła u niesioną w gó rę, ja k b y m io ta n a fa lą o l­

b rz y m ią , a p rzez ch w ilę św iatło p rz e d a rło się m iędzy d n em p u d ła a p o w ie rz c h n ią w o ­ dy. Z a łączo n y tu ry s u n e k d a je pojęcie o ty m o lb rzy m im w y b u ch u . T rz y in n e p o ­ ciski rzu co n e w p o d o b n y ch w a ru n k a c h d o ­ p e łn iły z a g ła d y sta tk u , p rz ezn a czo n eg o n a ofiarę i d ro b n e je g o sz c z ą tk i ro z rz u c iły d a ­ leko po m o rzu .

R e z u lta ty ty c h dośw iadczeń n ie p o z o sta ­ n ą zapew ne bez w p ły w u n a b u d o w ę o k r ę ­ tó w w o jen n y ch ; je ż e li bow iem s ta te k z n isz ­ czony b yć może p rz e z n ie w ie lk ie sto su n k o ­ w o ła d u n k i d y n a m itu , o lb rz y m ie p a n c e rz e o b ecn y ch sta tk ó w u tra c ić m uszą sw e z n a ­ czenie. J a k n ieg d y ś sły n n y „M o n ito r" p rz e ­ o b ra z ił k o n s tru k c y ją d a w n ie jsz y c h o k rę tó w w o jen n y c h i w y w o ła ł z a m ia n ę o k rę tó w d re ­ w n ia n y ch n a żelazne, ta k sam o a rm a ta d y ­ n a m ito w a m oże znów zm odyfikow ać w n ie ­ d a le k ie j przyszłości te n o sta tn i system m a ­ r y n a r k i w o je n n e j. R zeczy w iście ju ż rz ą d S ta n ó w Z jed n o czo n y c h p o lec ił b u d o w ę l e k ­ kiego s ta tk u , k tó ry m a być u z b ro jo n y tr z e ­ m a ta k ie m i a rm a ta m i p n e u m a ty c z n em i, o 37,5 cm śred n icy ; s ta te k p o siad ać m a szybkość 20 w ęzłów (37 k ilo m e tró w ) na g o ­ dzinę, a ła d u n k i będą m o g ły zaw ierać po 600 fu n tó w (270 kg) ż e la ty n y w y b u ch o w ej.

M ów iono d a w n ie j, że cią g łe d o sk o n alen ie śro d k ó w w o je n n y c h d o p ro w a d z ić w reszcie m usi do u n iem o żliw ien ia w o jn y ; n a d z ie ją tą

o b ecn ie h id zić się ju ż n ie m ożem y, a a rm a ­ ta p n eu m aty czn a o n a b o ju dy n am ito w y m n ie stan o w i zap ew n e jeszcze k re su , n a k tó ­ ry m się z a trz y m a rozw ój ty ch śro d k ó w n i­

szczen ia i tęp ien ia. T . E .

L E O N C I E N K O W S K I .

W S P O M N IE N IE PO ŚM IE R T N E .

(C iąg dalszy).

W C h a rk o w ie ogłosił bard zo w ażne p ra ­ ce o w o d o ro stach (B o tan isch e Z eitu n g , 1876, M ólanges b io lo g iąu es tirć s du B u lle tin de FA cadem ie Im p e ria le des Sciences de St.

P e te rs b o u rg , tom I X ) ; z b a d a ł g rz y b k a tw o rząceg o b ło n k o w ate p ow łoki na s fe r ­ m en to w an y ch p ły n ach , ja k : p iw o , kw as, sok k w aśnej k a p u s ty (M ćlanges b io lo g iąu es ti- rć s du B u lle tin de F A cadem ie Im p . des S ciences de S t. P e te rsb o u rg , tom V III);

o p isał rozw ój m as g a la re to w a ty c h p o w sta­

ją c y c h n a ro stw o rz e cu k ru : Ascococcus me- se n terio id es i A scococcus B ilro th i (P ra c e to w a rz y s tw a p rz y ro d n ik ó w p rz y u n iw e rsy ­ te cie c h a rk o w sk im , to m X I I ) . W r. 1880 o d b y ł p o d ró ż n a u k o w ą n a d m o rze B iałe, n a w y sp y S ołow ieckie i z b a d a ł ich florę, g łó w n ie niższych ro ślin , op isał now e w odo­

ro sty i p ie rw o tn ia k i, o ra z p o d a ł spis m ik ro ­ sk o p o w y ch ro ślin i z w ierząt (P ra c e to ­ w a rz y stw a n a tu ra listó w w P e te rs b u rg u , tom X II).

O d r. 1876 C ien k o w sk i p o św ięcił się ba*

d a n iu b a k te ry j. D la p o z n an ia m etody szcze­

p ie n ia P a s te u ra , ces. w olne to w arz y stw o ek o n o m iczn e w P e te rs b u r g u w y słało go z a ­ g ra n ic ę . P a s te u r odm ów ił m u m iejsca w sw ojćj p ra co w n i pod pozorem , że p ra c o ­ w n ia ma zad an ie czysto n a u k o w e a nie p e ­ d ag o g iczn e. P ró b o w a ł ted y znaleść p rz y ­ tu łe k w p ra c o w n i b o tanicznej w o g rodzie b o ta n ic z n y m p o d k ie ru n k ie m Y an T h ig em a, ale m u zn o w u odm ów iono z obaw y za ra ż e ­ n ia p ra c u ją c y ch h o d o w lam i an trak so w em i;

odm ów iono m u też m iejsca w m eteo ro lo g i­

cznym in sty tu c ie w M o n so u ri, gdzie istn ieje p ra c o w n ia do ło w ie n ia b a k te ry j z p o w ie­

trz a . W końcu, p rof. B alb ian i p rz y ją ł go

z ca łą u p rz e jm o śc ią w sw ojej p ra c o w n i em -

b ry jo lo g iczn ej w C ollege de F ra n c e . P o

(5)

N r 49.

WSZECHŚWIAT.

773 m ozolnych, d łu g ic h , często n ieb esp ieczn y ch

p ró b a c h , d oszedł do z u p e łn ie pom yślnego szczepienia ow com a n tra k s u (p race ces. w o l­

nego to w a rz y stw a ekonom icznego, W szec h ­ św iat, tom I I I , 1884, w y d aw n ictw o Ziem - stw a C hersoneskiego).

W liście p isan y m d. 19 P a ź d z ie rn ik a 1883 sk arży się na u p a d e k zd ro w ia , nie tra c ił j e ­ d n ak nadziei, że go p o d ró ż do E g ip tu n a j nogi postaw i, lecz ob aw a ch o le ry p o w strz y - ! m a ła go od w y k o n a n ia tego zam iaru . P o ­ mimo zn acznie n a d w ą tlo n e g o zd ro w ia nie p rz e sta w a ł p raco w ać n a d szczepieniem ow -

j

com k a rb u n k u łu . O sta tn ic h szczepień, o k tó ­ ry c h w spom ina, d o k o n ał 4 L ip c a r. z. Z ło ­ żony straszną, chorobą ra k a , u d a ł się po r a ­ tu n e k do W ie d n ia , sk ąd p rzew ieziono go do L ip sk a , gdzie u m a rł d. 8 P a ź d z ie rn ik a

j

r. b. o go d zin ie 5-ój p o p o łu d n iu . Z n a j-

j

bliższych osób, ty lk o c ó rk a z n a jd o w a ła się [ p rzy nim .

W y so k ie z a słu g i n a u k o w e C ien k o w sk ie- go zn a la z ły n ależy te u z n a n ie w św iecie n a ­ ukow ym . J a k ju ż w spom niałem , ces. A k a- d e m ija N a u k w P e te rs b u r g u za ro sp ra w ę d o k to rsk ą p rz y z n a ła m u p re m iju m D em i- dow skie, a za p ra c e ogłoszone pom iędzy r. 1873 i 1878 p re m iju m B a h ra . B y ł czło n ­ kiem k o re sp o n d e n te m ak a d em ii n a u k w P e ­ te rsb u rg u i niem ieckiego to w a rz y stw a b o ­ tanicznego; h o n o ro w y m członkiem k r ó ­ lew skiego to w a rz y stw a m ikroskopow ego w L o n d y n ie (R o y a l M icro sco p ical Society), oraz to w a rz y stw p rz y ro d n ik ó w : p e te r s b u r­

skiego, k ijow skiego, k azań sk ie g o , n o w o ro - syjskiego i ch ark o w sk ieg o , m oskiew skiego to w a rz y stw a p rz y ja c ió ł n a u k p rz y ro d n i­

czych, a n tro p o lo g ii i etn o g rafii, ces. w olno- ekonom icznego tow ., p ete rsb u rsk ie g o to ­ w a rzy stw a o g ro d n iczeg o , c h ark o w sk ieg o to ­ w a rz y stw a le k arsk ieg o , ch ark o w sk ieg o i poł- taw sk ieg o to w a rz y stw a g o sp o d a rstw a w ie j­

skiego, — d a lej, b y ł h o n o ro w y m członkiem u n iw ersy te tó w : p e te rsb u rsk ie g o , m oskiew ­ skiego, kazań sk ieg o , k ijo w sk ieg o , now o- rossyjskiego, w ojskow ej ak ad em ii m edyko- c h iru rg iczn ćj w P e te rs b u rg u i c h a rk o w sk ie ­ go in s ty tu tu w e tery n ary i.

C ien k o w sk i zaw sze u trz y m y w a ł sto su n k i listo w n e ze sw em i p rz y ja c ió łm i w W a rs z a ­ wie, k tó rz y po siad a ją o b szern ą je g o k o res- po n d e n cy ją, p ro w ad zo n ą od w y jaz d u do u n i­

w e rsy te tu aż do ostatnich czasów . T e l i ­ sty pisy w an e w zupełnem z a u fa n iu d o sk o ­ nale m alu ją szlach etn ą duszę zm arłeg o , j e ­ go szczere p rz y w ią z a n ie do k ra ju i m iasta rodzinnego, je g o g łęboką m iłość dla m atk i i siostry, statecznie dochow yw aną g o rą c ą p rz y ja ź ń dla tow arzyszy la t dziecinnych i czasów u n iw ersy teck ich , o raz n ie w y c z e r­

paną życzliw ość dla uczni. W id a ć też z n ic h h a r t je g o duszy i zam iłow anie do n a u k i czystój, bezinteresow nej, p osunięte do o sta ­ tnich g ra n ic , czyli w ed łu g ludzi p ra k ty c z ­ nych, niek ied y p rzy w łasz czają cy ch sobie u nas m iano p ozytyw istów , d la k tó ry c h n a u ­ k a je s t ty lk o dochodną firm ą, było to zam i­

ło w an ie p o su n ięte do niedorzeczności. W i­

dać też skrom ność, sp o ty k a n ą w yłącznie u lu d zi w ielkiego rozum u i głębokiój n a u k i.

L isty m ają c h a ra k te r poufnćj rozm ow y z przy jació łm i, poufnćj w ym iany m yśli i uczuć. N ig d y nie były przezn aczo n e do d ru k u i tem w ięcćj bud zą zajęcia sw oją szczerością. K o rz y sta ją c z łaskaw ego p o ­ zw olenia w łaścicieli, oprócz n iek tó ry ch u stę­

pów pow yżćj w k ilk u m iejscach p rz y to c z o ­ n ych, p o d aję w y ją tk i z dw u listów , p isa ­ n y c h jeszcze za czasów stu d en ck ich . Dadzą, one lepsze w yobrażenie o ich a u to rze, a n i­

żeli n a jb ard ziej reto ry czn e p o ch w ały , p rz e ­ p ełn io n e ta k dalece n ad u ży w an em i u nas p rzy m io tn ik a m i w sto p n iu w yższym i n a j ­ w yższym .

W liście p isan y m z P e te rs b u rg a d. 22 G r u ­ d n ia 1842 r. pom iędzy innem i czytam y:

„T u je s t ty le p rzy czy n w p raw iają cy ch w o d rętw ien ie, ty le okoliczności b u dzących c ie rp ie n ia , że m im o n ajszczerszych chęci n a p isa n ia choćby k ilk u w y razó w , d o ty c h ­ czas tegom nie zro b ił. P rz e k o n a n y jestem , iż mój los C ię obchodzi, a tym czasem kto w ie, czy nie lepiej by było, żebyś o m nie nic nie w iedział, aniżeli sam e tylko o d b ie ra ł sk arg i.

„ T a k mój k o ch an y , stan mój je s t o p ła k a ­

ny. C ała h isto ry ja p rzed w y jazd o w a p o ­

w tó rzy ła się. N ie p rzesadzam , je ż e li Ci p o ­

wiem , że zaraz pierw szego d n ia po p o ­

w rocie m oim z W arszaw y , zetk n ąw sz y się

z u k o ch an ą m głą tu te jsz ą , u czułem o b jaw y

j

pon aw iającej się choroby. D ziś w tem sa-

j

mem p raw ie je ste m położeniu j a k p rz e d w y-

i

ja z d e m do W a rszaw y ; o d rętw ien ie, m ocny

(6)

774

p rz y p ły w k rw i do gło w y , ból p ie rsi o d b ie ra w szelką e n e rg iją i ro d z i b r a k zau fa n ia w siebie g o rszy d aleko n iż d a w n ie j, b ra k p o trz e b n e j siły do p rz e p ro w a d z e n ia tego, co p o d ją ć m uszę i p o w inienem .

„Z je d n ó j s tro n y n ie p rz e p a rta żądza n a u ­ k i, z d ru g ió j niem oc fizyczna. M asz śro d ­ k i, a k o rz y sta ć z nich n ie możesz. W id zisz, j a k lu d zie z m niejszem i zd olnościam i, s il­

nej b u d o w y ciała , p rz e z w y c ięż a ją tru d n o śc i, a ty, czu jąc, iż d w a ra z y w ięcej od n ich b y ś z ro b ił, siedzisz b ezczy n n y , p rz y b ity , w y ­ n ę d z n ia ły , bez n ad ziei p o lep sze n ia. D o te ­ go w szy stk ieg o dodaj b r a k z u p e łn y p ie n ię ­ dzy, b ra k w szelkich p rzy je m n o ści, k tó re b y ( ja k e m Ci to ju ż m ó w ił) o sła d z a ły tu p o ­ b y t, a zrozum iesz, czy m ożna pęd zić b a r ­ dziej n ę d z n y żyw ot.

„ Je żeli mi się zd ro w ie p o p ra w i, m am z a ­ m ia r p ro sić , żeby mi pozw olono zd aw ać eg zam in od ra z u za d w a k u rsy , ale re fle k tu ­ j ą m nie dw ie u w ag i: n a p rz ó d , żem zam ło d y n a b elfera, choć za ro k n ie b ęd ę b a rd z o sta rszy , a p o w tó re, iż p rz e z o sta tn i ro k b ę ­ d ę m ógł w u n iw e rsy te c ie dużo sk o rzy stać . D o o g ro d u botan iczn eg o m am w stęp w o ln y , do biblijotelc g łó w n iejsz y ch i w y b itn ie j­

szych n a u k o w y c h osobistości ta k samo; ti’ze- b a ty lk o z d ro w ia i zd ro w ia . W z d y c h a m te d y do w iosny, m oże m i lep iej będzie. P isz do m n ie i n ie o d k ła d a j, b y leb y n ie p o c z tą 1), bo grosza p rz y d u szy n ie m am . W te ra ź - n iejszem p o ło żen iu je d y n a p o ciech a, j a k m i co n ap iszesz”.

L is t z d n ia 4 K w ie tn ia 1843 ro k u ta k się zaczyna:

„C złow iek, ja k ta m g dzieś pow ied zian o , sk ła d a się z d w u isto t z u p e łn ie ró ż n y c h , j e ­ d n a słab a, u le g a ją c a c ia łu i d o g a d z a ją c a m u p rzez zm ysły, d r u g a — su ro w y k ry ty k . W k ażd y m człow ieku p ie rw sz a isto ta n a j ­ częściej g ó rę bierze. O tóż w łaśnie ten m ą­

d ry j a o d z y w a się we m nie: z a sta n ó w się sam n ad sobą, co o to b ie p o w ied z ą lu d z ie , co sobie pom yśli Ig n a c y , m atk a , w uj, c io t­

k a , oni w szyscyby ci c z ą stk ę siebie o d d a li, a ty n a w e t k ilk u w y raz ó w n a p isa ć do n ich

') Jeszcze w te d y n ie b y ło k o n w e n c y i pocztow ej p o m ię d zy C e sa rstw em i K ró le stw em i lis ty m o żn a b y ło o p łacać ty lk o do g r a n ic y , a k o sz to w a ły bez p o ­ ró w n a n ia drożej n iż dzisiaj."

nie chcesz. T y m sposobem m ąd ry j a b y łb y m nie zu p ełn ie o konieczności pisania p rz e ­ k o n a ł, aż tu ni stą d ni zow ąd, mój poczciw - sk i rzecze: napiszę, napiszę, p oczekaj, ju tr o czas w olny — i ta k dzień za dniem schodzi i k to w ie, j a k d łu g o b y m nie te o b ad w a j a m ęczyły, g d y b y list m a tk i nie p rz e c h y lił zw y c ięstw a n a stro n ę j a m ąd reg o ... O! nie d o zn aw ałeś i znać nie będziesz u czucia, j a ­ k ie w y w o łu je w sercu poczciw ego syna list u k o c h a n e j m atk i, list, k tó r y p rzy p o m in a jój u b ó stw o , list, p rz y k tó ry m ci załącza k ilk a r u b li zaoszczędzonych p rzez siebie z odm ó­

w ien iem sobie p raw d o p o d o b n ie naj p ierw ­ szych p o trz e b . J e s tto roskoszne, ale wie- rzaj m i, że zaró w n o bolesne. D ziś, k ied y - by m j a w łaściw ie p o w in ien być ju ż d la niej pom ocą, ona m i ze swej stro n y czyni ofiary, k tó re , m im o u czuw anój p rzezem n ie o g ro ­ m nej p o trz e b y p ieniędzy, bolą m nie n ie s ły ­ ch anie; n ie o cen io n a to m atka! p rz y p u sz ­ czam , iż j a k stan ę n a nogi, skoro b ęd ę w m oż­

ności w y w dzięczenia je j za d o znaw ane do­

b ro , list ten razem z tą sk ro m n ą p o sy łk ą I b ę d ą d la m nie d ro g ą p a m ią tk ą , ale dziś mój k o c h a n y , p o jm u jesz, iż ta ofiara dużo m nie k o szto w ała i obok radości, g o rzk ie, bard zo g o rz k ie łzy mi w y c isn ę ła ”.

D la u z u p e łn ie n ia c h a ra k te ry s ty k i C ien-

j

k o w sk ieg o , k tó re g o pam ięć je s t mi ta k d a ­

lece d ro g ą , p rz y to c z ę jeszcze m ow ę, k tó rą o d p o w ie d z ia ł n a serd eczn e w y ra zy szacu n ­ k u i p rz y ja ź n i sw oich kolegów i uczniów , w y rzeczo n e podczas u rzą d zo n eg o d la niego o b ch o d u ju b ileu szo w eg o w ro k u zeszłym ')•

N a d e r żyw o m a lu je ona je g o skrom ność i id e a ln y p o g ląd n a n a u k ę.

„U roczystość ju b ile u sz o w a je s t p o d o b n a do sąd u , w k tó ry m z w ra c a ją u w a g ę n a sam e ty lk o d o b re s tro n y po d sąd n eg o ; tym sposo­

bem w y ro k je s t b a rd z o p o błażliw y. S p o ­ d ziew ałem się w ielkiego p o b łażan ia, nie li­

czyłem je d n a k n a ta k ą obfitość i na ty le ciep ła w p o w in szo w an ia ch , zew sząd mi n a d ­ sy łan y ch . O trz y m a łe m nieskończenie w ię-

| cój, an iżeli zasłu ży łem ; zd aje mi się, że w k ład am n a siebie cudzy, b ard zo o b szern y p łaszcz, z k tó re g o n a mój w zrost m ożnaby w y k ro ić całą se tk ę płaszczy; u w ażałb y m się

>) P o ró w n aj g a ze tę Ju żn y j k ra j, N r 1772, C h a r ­ ków , d. 19 L u te g o (3 M arca) 1886 r.

(7)

N r 49.

WSZECHŚWIAT.

775 za szczęśliw ego, g d y b y choć je d e n z nich

besspornie do m nie n a le ż a ł. N a w szystko, co tu było p o w ied zian e i o d czy tan e, m ogę ty lk o odpow iedzieć n ajg łę b sz ą , serdeczną w dzięcznością i szczerą chęcią służenia n a u ­ ce, d opóki mi sił sta rc z y .

„T ak d ługo z ajm o w a łem s ię h is to ry ją ro z ­ w oju, że d zisiaj, w ta k w ażnym dla m n ie d n iu , pozw olę sobie p o w ied zieć k ilk a słów o m oj^j w łasnej h isto ry i um ysłow ego ro z ­ w oju; n a w e t je s t m oim obow iązkiem , ab y w skazać źró d ło , z k tó re g o zacz erp n ąłe m m i­

łość n a u k i i k ie ru n e k m oich p ra c n a u k o ­ w ych.

„W h isto ry i ro zw o ju w ielkie znaczenie m a ­ j ą najw cześn iejsze sta n y i d lateg o z a trz y - I

m ain się nieco choć n a je d n y m z nich.

Skończyw szy g im n azy ju m w W arszaw ie, d o ­ stałem się pom iędzy sty p en d y stó w , corok w ysyłanych p rzez rz ą d do stołecznych u n i­

w ersytetów ro ssy jsk ich ; połow ę posyłano do P e te rs b u rg a , połow ę do M oskw y. P r z y ­ n ajm n iej w g ru p ie , do k tó re j należałem , so rto w a n ie o d b y w ało się w te n sposób, że p ły n n ie c z y tają cy ch po ro ssy jsk u p rz e z n a ­ czano do u n iw e rsy te tu p e tersb u rsk ie g o ; źle czy ta jący c h w y p ra w ia n o do M oskw y. D z ię ­ k i tój okoliczności zn a laz łem się w u n iw e r­

sytecie p e te rsb u rsk im ; p ra g n ą c stu d y jo w a ć czystą m atem aty k ę, zap isa łem się n a sekcyją n a u k m atem aty czn y ch . W k ró tc e po rospo- częciu lekcyj, p rz y p a d k o w y m znow u sposo­

bem , id ąc za tłu m e m słu ch aczy , zn alazłem się

n a

le k cy i zoologii; w y k ła d a ł j ą z n a k o ­ m ity p ro feso r S zczepan K u to rg a — chodziło o h isto ry ją ro zw o ju z w ierzą t. W św ietnym w y k ła d z ie u ta le n to w a n y p ro fe so r zapozna­

w ał słu c h a c z y z b u d o w ą j a j k a k u rzeg o , zw ró cił u w ag ę n a p lam k ę z n a jd u ją c ą się na żó łtk u , t. j. n a ta k zw an ą b lizn ę i w skazał, że się w niej ro z w ija za ro d e k , a żó łtk o s łu ­ ży m u je d y n ie za p o k arm . N astę p n ie w k r ó t­

k ich słow ach w yłożył, ja k im sposobem z j e ­ d n o ro d n eg o m a te ry ja łu ro z w ija się n o w a istota. J a k dziś, p am ię tam tę zn ak o m itą lekcyją. P o ra ź p ie rw sz y dow iedziałem się w ów czas, że zw ierzę po w staje w ed łu g p e ­ w nego p la n u , że je d n o ro d n a su b sta n c y ja b lizn y ro sp a d a się n a k ilk a w a rstw , w k tó ­ ry c h ro z w ija ją się całe u k ła d y o rg an ó w , że k re w po w staje w cześniej od n aczy ń k rw io ­ n o śnych, że b ard z o w cześnie w idać serce

ja k o p u lsu ją cy p u n k t, że człow iek, bez w zg lę d u n a późniejszą je g o w ielkość, w p o ­ d o b n y ro zw ija się sposób. P o tój z n a k o ­ mitej d la mnie lekcyi w y o b raziłem sobie, że m ożna posiąść w szystkie tajem nice n a tu ry i n aty ch m iast pobiegłem do z arząd u u n i­

w ersy tetu z p ro śb ą o p rzen iesien ie m nie n a sekcyją p rzy ro d n iczą; od tego czasu p ra w ie p ó ł w iek u szczerze i w iern ie służyłem n a u ­ kom p rzy ro d n iczy m .

„Z lekcyi S. K u to rg i dow iedziałem się, że uczony K . B a h r, k tó ry d a ł p odstaw ę em- i b ry jo lo g ii, m ieszka w P e te rs b u rg u i je s t czło n k iem ak ad em ii n auk. W k ilk a la t póź­

niej m iałem szczęście w idzieć tego zn a k o ­ m itego uczonego. B y ł to chudy, w ysoki staru szek z tw a rz ą sk ład ającą się z sam ych zm arszczek, pom iędzy k tó re m i z za o k u ­ larów w y g lą d a ły śliczne oczy b łęk itn e.

I B a h r m ów ił ja k im ś n ad p rz y ro d z o n y m , g ro ­ bow ym głosem , p rz y p o m in ający m głos m a- h o m etań sk ich d u ch o w n y ch , g d y z w o łu ją

| w iern y ch n a m odlitw ę. A k a d e m ik B a h r d o w ied ział się, że z zam iłow aniem p ra c u ję n ad botan ik ą i w y starczy ło to do w p ro w a ­ d zen ia m nie do szczupłego k ó łk a p ierw szo ­ rzę d n y c h uczonych, k tó rz y się koło niego u g ru p o w a li.

„K ółko sk ład ało się ze zn ak o m ity c h a k a ­ dem ików : B ra n d ta , H e lm erse n a, L en za, J a - k obiego, H essa i S tru w eg o .

„Sw oją zasuszoną osobą, nadzw y czajn em ro sta rg n ie n ie m i n ie p ra k ty c z n o ścią B a h r b y ł uosobieniem p ra w d ziw eg o k a p ła n a n a ­ uki; g d y m ów ił, zd aw ało się, że w ypow iada coś św iętego, co trz e b a zachow ać w p am ię­

ci i pielęgnow ać. A tm o sfera k ó łk a b y ła p aląca, w p ra w ia ją c a w zach w y t. W szyscy m ów ili o p o d ró żach , o d k ry c ia c h , obser- w a to ry ja c h , u d o sk o n alo n y ch p rzy rząd ach . W ow e czasy k ó łk o było w zb u rzo n e n a u k ą S ch w an n a o kom órce; czcigodni starcy p r a ­ cow ali n ad m ikroskopem , ciesząc się u d a- tnem i p re p a ra ta m i, co nie zaw sze im się u d aw ało.

„Ze ówczesne k ó łk o ak ad em ick ie d z ia łało

n a m łodzież w sposób zap aln y , ro zu m ie się

sam o p rzez się. W tem k ó łk u p ierw szy

raz zobaczyłem o łta rz w zniesiony czystej

nauce; w ychodziło z niego dużo św iatła

i ciepła, w ielu m ło d y ch u czo n y ch m odliło

(8)

się p rz y nim , z a o p a tru ją c się n a c ałe życie w m iłość d la n a u k i.

„Często o d w ie d zając k ó łk o ów czesnych ak a d e m ik ó w p e te rs b u rs k ic h , g łó w n ie n a tu - ra listó w , by łem u d e rz o n y tu okolicznością, że w b re w p a n u ją c e m u w ów czas k ie r u n k o ­ w i m a te ry ja listy c z n em u k a p ła n i a k a d e m i­

ckiego o łta rz a b y li id e a lista m i n ajc zy stszej k rw i, n a w e t w ro g o tra k to w a li m a te ry ja li- stów . W ó w c zas, p o d o b n ie j a k dzisiaj, i w li­

te r a tu r z e i w sp o łeczeń stw ie było ro sp o - w szech n io n e m n iem a n ie o szk o d liw y m w p ły ­ w ie n a u k p rz y ro d n ic z y c h n a m oralność, że te n a u k i p o zb aw iają n as id eałó w i o d b ie ra ­ j ą w ia rę w rzeczy n a d p rz y ro d z o n e . P o d o ­ b n e z d a n ia stanow czo n ie m o g ły b y ć sto so ­ w ane do p e te rsb u rsk ic h k a p ła n ó w . P ó źn iej m iałem sposobność z a p o z n a n ia się z w ie lo ­ m a p ie rw sz o rz ę d n em i n a tu ra lis ta m i z a g ra - n iczn em i i p rz e k o n a łe m się, że p rz y to c z o n e pow yżój m niem anie n a jz u p e łn ie jsz y m je s t p rzesąd em . C a ły sz ereg z n a k o m ity c h lu ­ dzi, j a k A le k s a n d e r B ra u n , Jo h a n n e s M u l­

le r , L ie b ig , C la u d e B e rn a rd , F a r a d a y i w ie­

lu in n y ch , d o sta rc z a ją n ajle p szeg o d o w o d u , że n a u k i p rz y ro d n ic z e n ie p rz e sz k a d z a ją ro z w ija n iu się c h a ra k te ró w w zniosłych i id e a ln y c h , an i im n a rz u c a ją g ru b o m a te - ry ja listy c z n y c h p o g lą d ó w . In n e g o w y p ad ­ k u nie m ożna się b y ło sp o d ziew ać . K a ż d a n a u k a za jm u je się id e ała m i; w szystkie n a u ­ k i szu k a ją p ra w d y . N ie p am iętam , k tó r y fi­

lozof p rz e d s ta w ił u siło w a n ia u czonych ro z ­ m a ity c h sp e c y ja ln o śc i, ja k o n a s tę p u ją c y ob raz. W y o b ra ź c ie sobie w ysoką gó rę, n a k tó rą z ró żn y ch stro n w d r a p u ją się p o d ró ż ­ nicy, n a te n ra z u cze n i ro z m a ity c h sp e c y ­ ja ln o śc i. G d y n a k o n ie c po w ielu p rz e sz k o ­ d a c h dosięg n ą w ie rz c h o łk a , p rz e d ich o c za­

m i ro sta c z a się ten sam w id n o k rą g . W sz y ­ stk ie n a u k i o stateczn ie d o p ro w a d z a ją do te ­ go sam ego w y n ik u . N a tym szczycie p o ­ z n a n ia w szyscy uczeni to sam o w id z ą — w i­

dzą, że w id n o k rą g pom im o sw ój o b szern o - ści zaw sze je s t o g ra n icz o n y . D o św iad cze­

n ie ty sięc y la t n a u c z a ich , że h o ry z o n t ro s- szerza się w m ia rę p o stęp ó w n a u k , lecz n a k ra ń c a c h p o z n a n ia za m iast p o p rz e d n ie j n o ­ w a p o w sta je g ra n ic a , k tó re j ż a d n a n a u k a n ie może p rz e k ro c z y ć . D o c ie k a ją c y u m y sł człow ieka s ta ra się dojść, co się z n a jd u je z a g ra n ic a m i rzeczy p o zn an y ch . J e d n i w y ­

p e łn ia ją tę k ra in ę siłam i n a d p rz y ro d z o n e - mi, in n i w y o b rażają j ą sobie ja k o cza rn ą p rzep aść , do k tó re j nie chcą zaglądać, aby u n ik n ą ć o b łę d u — p ierw sz y ch m ożna nazw ać m isty k am i, d ru g ic h m ate ry ja lista m i; nie b ę ­ dzie to ro zró żn ien ie zu p e łn ie d o k ład n e, ale p rzy b liżo n e. P rz y łą c z e n ie się do tój lu b in n ej g ru p y n ie zależy od w łaściw ości tr a k ­ to w an ej n a u k i— m ożna być m istykiem , p o ­ św ięcając się n a jb a rd z ie j ścisłym naukom , i m ożna być m a te ry ja listą , p o św ięcając się n a jb a rd z ie j o d erw an y m pojęciom . N au k i p rz y ro d n ic z e , j a k w szelkie inne, w y d ają i m a te ry ja listó w i id ealistó w , o d pow iednio do w ro d zo n y ch zdolności p ra c u ją c eg o n ad niem i c z ło w ie k a .— M ów iąc o tym , k tó ry w z b u d z ił we m nie zam iłow anie do p rz y ro - d n ic tw a, w inienem jeszcze w spom nieć o j e ­ dnej okoliczności: w k ó łk u ak ad em ick iem żyłem w atm o sferze w yższej w iedzy, w id zia­

łem życie pośw ięcone sam ej ty lk o nauce, lecz n ie m ogłem nab y ć sp e c y ja ln y c h w iad o ­ m ości, g dyż w ów czas ani w ak ad em ii, ani w ro ssy jsk ich u n iw e rsy te ta c h n ie było spe- cy ja listy niższych o rg a n iz m ó w ,k tó re m i p ra ­ g n ąłem się zająć. T rz e b a było zdobyw ać w iedzę na tr u d n e j i dłu g iej d ro d ze sam o ­ uczk a; n ie k a ż d y je s t w stan ie przejść tę drogę. Sam ouczek n a k ażd y m k ro k u m usi p rz e ła m y w a ć tru d n o śc i i b ra ć w stęp n y m bojem to, co się w dobi-ej szkole d arm o o trz y m u je ; ta cią g ła w a lk a p rz y zd o b y w a­

n iu w iedzy w y ra b ia w y trw ało ść , ta k k o n ie­

czną w p ra c a c h n au k o w y ch . W iadom o, że tu ta j po w o d zen ie zależy n ie ty lk o od zd o ln o ­ ści, ale n a d to od c h a ra k te ru — od zdolno-

| ści z eśro d k o w a n ia siły p rz ez d łu g i czas na

j

je d n e m p y ta n iu , a w razie n ie u d a n ia się od zdolności ciągłego p o w ra c a n ia do tego sa- m ego p y ta n ia . J a p rze z to by n ajm n iej nie chcę o d rzu cać w ysokiego zn aczenia dobrze zo rg an izo w an ej szkoły, lecz sądzę, że zb y t w ielk ie u ła tw ie n ie uczen ia się ro z w ija syba- ry ty z m , zm n iejsza o ry g in aln o ść, o słab ia po­

lo t. R o zu m ie się sam o p rz e z się, że i tu taj p o trz e b a p ew nej m iary , p rz y k tó rej m ożna zespolić d o b ro d z ie jstw a szkoły z m etodam i sam ouctw a.

„T a k w ięc, p ierw szą isk rę o trzy m ałem

w u n iw e rsy te c ie p e te rsb u rsk im , a w a k a d e ­

m ii d o stro iłe m się do tego w ysokiego to n u ,

k tó ry m nie p rzez całe życie nie opuszczał,

(9)

N r 49.

WSZECHŚWIAT. 777

a j a k się dzisiaj o k az u je, w y w o łał w spół­

czucie w ielu osób.

„W d n iu św ięcenia swój 35-letniój słu żb y n auce, p o c z y tu ję sobie za św ięty obow iązek uczcić pam ięć n ieżyjącego ak a d e m ik a B a h ra , w y raz ić m u szczerą, sy n o w sk ą w dzięczność n ie ty lk o w sw ojem im ie n iu , ale n ad to w im ieniu m oich d u ch o w y ch dzieci, w n u ­ ków i p ra w n u k ó w ”.

(doJc. nast.).

A u g u st Wrześr.ioicski.

ROZWÓJ

CHEMII DZISIEJSZEJ.

Mowa m ia n a n a o tw a rc ie z ja z d u S to w a rz y sze n ia b ry ta ń s k ie g o w M a n c h este r, w d n iu 30 S ie rp n ia r. b.

p rz ez prof. H e n ry k a R oscoe, p re z e sa teg o ż zjazdu.

(C iąg d a lszy ).

Z adaniem te rm ik i chem icznój je s t zm ie­

rzen ie ow ych zm ian e n e rg ii p rz y pom ocy m eto d term ic z n y c h , zw iązanie ich z chem i- cznem i zm ianam i, ocenienie p rz y c ią g a n ia się w zajem nego atom ów i cząsteczek, zw anego p o w in o w actw e m chem icznem , a więc ro z ­ w iązanie ty m sposobem je d n ó j z n a jg łó w ­ niejszych podstawr chem ii. O ile ted y n o ­ woczesne b a d a n ia p rz y ło ż y ły się ju ż do ro z ­ w iązan ia n a jtru d n ie jsz e g o tego zad ania? Co pow iedzieć dziś m ożem y o jak o ści i ilości sił w p rz em ian ach chem icznych u d z ia ł b io ­ rących? J a k im p raw o m siły te uleg ają?

N ie ste ty — pom im o n a w e t re z u lta tó w , ja k ie - m i n ajn o w sze b ad a n ia, a m ianow icie z n a ­ m ienite p ra c e d u ń sk ieg o filozofa T h o m sen a, z b o g aciły w iedzę naszą, p rz y zn ać m usim y, że dalecy je ste śm y jeszc ze od m ożności ow e­

go skutecznego p rz e w id y w a n ia , zap o w ie­

d zianego przez M ax w ella. T e rm ik a che­

m iczna, d o tąd , je s t jeszcze w kolebce. D z ie l­

ne to w p ra w d z ie niem ow lę, św ietn ie z a p o ­ w iadające się w p rzy szło ści, k tó re n ie w ą t­

p liw ie zaszczyt ojcu sw em u p rzyniesie, ja k niem nićj i p iastu n o m sw oim .

N ow e w szakże znow u b a d an ia , w in n y m p ro w a d zo n e k ie ru n k u , z d a ją się n a w e t zo ­ staw iać za sobą re z u lta ty o trz y m a n e p rzez śledzenie zja w isk cieplikow ych. B a d a n ia te w chodzą w z a k re s elek tro ch em ii. Z n a n e

są p ra c e F a ra d a y a n a d p rzew o d n ictw em zw iązków chem icznych. O tóż, p race te od owego czasu uzup ełn io n e i do m atery j cz y ­ sty ch przez K o h lra u sc h a zastosow ane z o ­ stały . P o k a z a ło się ted y , n a p rz y k ła d , że opór w ody bezw zględnie czystój nie m a g ra n ic praw ie. A le d ro b n a ilość jak ieg o ś

| kw asu, takiego j a k octow y lub m asłow y,

J

zn aczn ie zw iększa jó j p rzew o d n ictw o . Co w iększa, przez w yznaczenie p rzew o d n ictw a m ięszaniny wodnój z dw om a tem i k w asam i

J

m ożna dojść do pew nego w niosku o ro z ­ dziale w śród n ich cząsteczek w ody. P o d o ­ bny zaś ro z d z ia ł w y w o łu je zm ianę u k ła d u cząsteczek; d aje w ięc n a m sposoby w y k ry ­ cia ich ru c h u w cieczy i w yznaczenia w ie l­

kości tego ru c h u . I tak p rz e k o n a n o się. że p rz y ro d a chem iczna cieczy więcój tam u je ru c h cząsteczkow y, niż fizyczne jój w łasn o ­ ści, ja k ta k a , n a p rz y k ła d , lepkość (zaw iesi- stość). W id zieliśm y ju ż , że zm ianie chem i- cznćj to w a rzy szy zaw sze ru c h cząsteczko-

| wy, co stw ierd za się jeszcze n iep o sp o litą

| obojętnością chem iczną czy sty ch , niezm ię- [ szanych su b stan cy j. T a k czysty bezw o-

| d n ik c h lo ro w o d o rn y n ie d z ia ła n a w apno, a ślad n aw et w ilgoci w yw ołuje ju ż siln e

! w zajem ne ich na siebie d ziałan ie chem iczne.

P o d o b n y c h p rz y k ła d ó w setk i p rzy w ieśćb y m ożna. Je śli zaś p rz y p o m n im y sobie, że czyste p rz e w o d n ik i nie p rz e w o d z ą w cale elektryczności, to m im ow olnie n asu w a się w niosek, że m iędzy d ziałaln o ścią chem icz­

n ą a p rzew o d n ictw em ścisły zachodzi z w ią ­ zek. A le n a tem nie k oniec jeszcze. N a po d staw ie tój m ożem y tak że spraw ność p o ­ w in o w actw a chem icznego o ceniać stopniem p rz e w o d n ic tw a . T a k n a p rz y k ła d , p o k a z a ­ ło się, że p rzy zm y d lan iu e te ru octow ego sk u te k chem iczny w zu p ełn o ści zależy od sto p n ia p rz e w o d n ic tw a u ży teg o p ły n u .

P o d o b n ie dono śn e sp o strzeżen ia n a no-

w em i p len n em po lu , sty k ające nas bliżój

nieja k o z cząsteczkow ym u k ład em m ate ry i

w w y m iern y ch m ożliw ie g ran icach ścisłego

m atem atycznego w yrażenia, p o zw alają nam

m ieć n ad zieję, że w krótce sp ełn ią się p e łn e

zn aczen ia słow a, w yrzeczone p rz ez lo rd a

R a y le ig h a na zjeździe w M o n tre a lu : „O d

dalszego p ostępu e le k tro liz y spodziew ać się

m ożem y d o k ład n iejszy ch d an y c h o istocie

chem icznych re a k c y j, j a k niem niój i o w y­

(10)

N r 49.

w o łu ją c y c h j e siłach — a m yśli tój o p rz eć się nie m ogę, że n a jb liż sz y w ie lk i p o stę p w nauce, k tó re g o z o rz a św itać się nam z d a ­ j e , z tój p rz y jd z ie n am s tro n y ”.

T e o ry ja ato m u D alto n o w sk ie g o w żadnój m oże z g a łę z i n a u k i naszój n ie o d g ry w a r o ­ li ta k w y b itn ó j, j a k w ch e m ii o rg an icz n ó j, czyli w chem ii z w ią zk ó w w ęgla, bo ża d n a z n ic h z a p ra w d ę w cią g u o statn ich lat p ię ć ­ d ziesięciu ta k z a d z iw ia jąc e g o n ie u c z y n iła p o stęp u . J e d n e m z n a jb a rd z ió j u d e r z a ją ­ cych i d ają c y c h do m y ślen ia o d k ry ć , p rz e d p ó łw iek iem p rz e sz ło d o k o n an y ch , b y ło to, że m ogą istn ie ć z w ią z k i ch em iczne, k tó re pom im o, że p o siad ają ten że sam sk ła d , czyli je d n a k o w ą ilość p ro cen to w ą sk ła d n ik ó w , są je d n a k ż e n a jzu p ełn ió j ró żn c m i m a te ry ja m i ch em iczn em i, p rz e d sta w ia ją c e m i c a łk ie m o d m ien n e w łasności. D a lto n p ie rw sz y w y­

k a z a ł w łaśn ie ich istn ie n ie i n a s u n ą ł m yśl, że tę ich różnicę p rz y p isa ć n ależy bądź o d ­ m ien n em u , bądź w ie lo k ro tn e m u w nich u ło ­ żeniu atom ów sk ła d o w y c h . W k ró tc e p o ­ tem F a r a d a y d o w ió d ł, że p rz y p u sz c z e n ie to je s t słusznem , a b a d a n ia L ie b ig a i W o e h le - r a n ad tożsam ością s k ła d u soli kw asów p io ­ ru n o w e g o i cy jan o w eg o s tw ie rd z iły z n o w u p o m y sł D a lto n a i s k ło n iły F a r a d a y a do n o ­ w ego w niosku, że „m usim y te ra z z w rac ać uw ag ę na c iała sk ła d a ją c e się z ty ch sam y ch p ie rw ia stk ó w i w je d n a k o w y m sto su n k u , a je d n a k w łasnościam i o d m ie n n e, bo liczba ich p raw d o p o d o b n ie zw ięk szy się je sz c z e ”.

O ile p rz e p o w ie d n ia ta się sp ra w d z iła , o tem św iad czy fa k t, że obecnie zn a m y ty siące w y p ad k ó w tego ro d z a ju , a i to tak że, że dziś je ste śm y w m ożności n ie ty lk o w y jaśn ić p o ­ w ód ich ró żn icy n a zasad zie o d m ien n e g o u ło ż e n ia atom ów w cząsteczce, ale n a w e t p rz ew id z ieć liczbę o d m ie n n y ch postaci, w j a ­ k ic h d a n y zw iąz ek chem iczny istn ieć m oże.

J a k zaś w ie lk ą liczb a ich byw a, m ożem y m ieć w y o b rażen ie z fa k tu , że je d e n z w iązek ch em iczny, j a k pew ien n a p rz y k ła d w ę g lo ­ w odór, s k ła d a ją c y się z trz y n a s tu atom ów w ęg la, p o łączo n y ch z d w u d z iesto m a ośm io­

m a atom am i w o d o ru , istn ie ć m oże n ie m n ió j j a k w 802 o d m ien n y ch p o sta ciach .

Ile k ro ć w d an y m ra z ie d o św iad czen ie sto- sow anem było, zaw sze stw ie rd z a ło ono p rz e ­ po w ied n ię pow yższą, ta k , że c h e m ik nie w i­

d zi się dziś zm uszonym do p o w o ły w a n ia się

n a rzekom y arg u m e n t, ja k im n iek ied y zw y ­ k li się b y li p o słu g iw ać n ie k tó rz y badacze ro z m iło w a n i w u lu b io n y c h teo ry jach : „ J e ­ żeli fa k ty nie z g ad zają się z te o ry ją , tem go- rzój d la n ic h ”. P o w o d zen ie wyżój om ów io- nój h ip o te z y w ielkiego w nauce je s t zn acze­

nia, bo dow odzi, że p o d staw a, n a którój się o n a o p iera, nie u leg a w ątpliw ości.

A le je ż e li ato m D a lto n o w sk i stan o w i p u n k t w yjścia d la tój teo ry i, to znajom ość sposobu u ło żen ia atom ów i w y k ry c ie od­

m ien n y ch ich w łasności j e s t w sp a rty m n a tój p o d sta w ie gm achem now oczesnój chem ii o rg an ic zn ó j. N a cudow ność n ie w ą tp liw ie z a k ra w a ć się zd a je , je śli chem icy są w s ta ­ n ie obecnie w y k azy w ać n ie w ą tp liw ie w zg lę­

d n y u k ła d atom ów w cząsteczce ta k d ro - bnój, że m ilijo n y ta k ic h cząsteczek, p ię trz ą ­ ce się n a m ilijo n a c h , n ib y ow e a n io ły w ro s- p ra w a c h sch o lasty czn y ch , m ogą spoczyw ać n a o strzu igły. A je d n a k ż e p o d o b n y sp o ­ sób ro zu m o w an ia d o k o n y w a się codziennie w naszych p raco w n iach ch em icznych i s p ro ­ w ad za p rz e d w szystkiem i innem i re z u lta ty zd u m ie w ająceg o znaczenia. T eg o w szakże k lu c z a do sk a rb c a w ied zy nie posiedlibyśm y w cale, g d y b y śm y nie po szli dalój niż D a l­

to n w b a d a n iu odm iennój p rz y ro d y atom ów ele m e n ta rn y c h . D ziś n a pew nój ju ż p o d ­ staw ie p rz y jm u je m y , że ato m każdego p ie r­

w ia stk u p o siad a w łaściw ą sobie zdolność p o łączen ia. J e d n e z atom ów ta k ic h c e c h u ­ j ą się p o jed y n czą je d y n ie , in n e p o d w ó jn ą, in n e w reszcie p o tró jn ą lu b p o czw ó rn ą p o ­ d o b n ą zdolnością. P ie rw s z ą m yśl o tój te o ­ ry i atom ow ości, albo ja k j ą zow iem y, w a r­

tościow ości, je d n ó j z n ajw ażn iejszy ch zasad chem ii now oczesnój, rz u c ił F r a n k la n d w ro ­ k u 1852, ale o stateczn e w y jaśn ien ie sposobu w iązan ia się atom ów , czterow artościow ości w ęgla, ró żn icy b u d o w y w zw iązk ach n a le ż ą ­ cy ch do g ru p y tłuszczow ój i aro m aty czn ó j, p ie rw sz e m u w inniśm y K e k u ló m u w 1857 r.

N ie p o w in n iśm y w szakże zapom inać, że

w ielk ą tę zasadę p rz e w id y w a ł ju ż F a ra d a y

z p u n k tu fizycznego w 1833 r., fo rm u łu ­

ją c sw oje d o b rze zn an e p ra w a ele k tro liz y .

H e lm h o ltz w reszcie, w sły n n y m sw ym F a -

ra d a y o w sk im odczycie, stanow czo całą tę

k w e sty ją w yśw iecił. B o k ie d y F a ra d a y

w y k aza ł, że liczba atom ów osadzona p rz e z

e le k tro liz ę ma się w o d w ro tn y m sto su n k u

(11)

N r 49.

WSZECHŚWIAT.

779 do ich w artościow ości, to H e lm h o ltz z ja w i­

sko to o b ja śn ił faktem , że ilość ele k try c z n o ­ ści zw iązanej z k aż d y m atom em w prostym zostaje sto su n k u do je g o w artościow ości.

D o g ru p y p ie rw ia stk ó w cztero ato m o w y ch należy w ęgiel, w y b itn y p ie rw ia ste k zw iąz­

ków o rg an iczn y c h . T em w łaśn ie w y jaśn ia się fa k t u w ag i g o dny, że liczb a zw iązków jeg o o w iele p rzew y ższa ilość zw iązków w szystkich razem w ziętych p ie rw ia stk ó w pozostałych. A to m y w ęgla bow iem posia­

d ają n ie ty lk o p o czw ó rn ą zdolność do łą c z e ­ n ia się z innem i atom am i, ale n a d to i z w ła- snem i swem i, p rz e z co c h ę tn ie w iążą się z sobą w o tw a rte ła ń c u c h y lu b z am k n ięte p ierścienie, do k tó ry c h spieszą atom y i in ­ n y ch p ierw iastk ó w , ażeby złączy ć się ze sw obodnem jeszcze po w in o w actw em w ęgla i w y tw o rzy ć tym sposobem zam k n ięte koło, o zw iązanych szczelnie og n iw ach . G ru p a podobna, w k tó rć j k ażd y osobnik zajm u je dan e w zględem inn y ch położenie, stanow i cząsteczkę o rg an iczn ą. J e ż e li w sto w a rz y ­ szeniu tem oso b n ik i zm ie n ia ją sw e w zglę­

d ne u staw ien ie, w ted y n o w y p o w sta je zw ią­

zek. A j a k w k o le to w a rz y sk ie m oko spo- strzed z może zm ian ę u sta w ie n ia w zajem n e­

go tw o rzący ch j e o sobników , ta k i chem ik w danćj cząsteczce ro sp o z n a je u k ła d ro z ­ m aitych atom ów i w y jaśn ia sobie fak t, że k ażd y now y u k ła d stan o w i now y zw iązek chem iczny z odm ien n em i w łasnościam i, a tak że zd aje sobie sp raw ę z ro sk ła d ó w , j a ­ k im u le g ła k ażd a o dm iennie zbudow ana cząsteczka.

C hem icy nie p o p rz e sta ją w szakże na w y ­ o b rażan iu u k ła d u atom ów na je d n a j ty lk o płaszczyźnie, j a k n a k a rtc e p a p ie ru , ale s ta ­ ra ją się jeszcze o u w y d a tn ie n ie położenia ich w p rz e strz e n i. T y m sposobem d a ją się w yjaśnić pew ne różnice zauw ażone w c ia ­ łac h izom ery czn y ch (je d n o sk ła d n y c h ), k tó ­ re d o tąd u d a rem n iały w szelkie usiłow ania ich zrozum ienia. V an t ’H offow i p rz e d e - w szystkiem , a od nied aw n eg o czasu i W isli- cenusow i ch em ija obow iązan a je s t za p ra ce w tym k ie ru n k u , rz u cające św iatło na cie­

m ne d o tą d z jaw isk a i w sk azu jące now ą d ro ­ gę do d alszy ch i w ażniejszych jeszcze o d ­ kryć.

T a to znajom ość sposobu u sta w ia n ia się atom ów w cząsteczce, ta m ożliw ość o zn a­

czenia n a tu ry ich u k ła d u , d a ły chem ii o rg a - nicznćj popęd, z ja k im w iele p rz e sz k ó d d o ­ św iadczalnych p o k o n ała i do n iesp o d ziew a­

nych doszła w ypadków . O becnie sta ła się ona n a u k ą syntetyczną. W r. 1837 n iew ie­

le ty lk o i to bard zo p ro sty c h je d y n ie zw iąz­

ków o rg an iczn y ch m oglibyśm y złożyć z ich elem en tó w — bo w ted y jeszcze pog ląd y ch e ­ m ików co do m ożliwości tój sp ra w y w ielce podzielone by ły . G m elin i B erzelius dowo^

d z ili, ' że zw iązków o rg an iczn y ch nie m ożna o trzy m ać p rzez syntezę, ja k to ze zw iązk a­

mi nieorganicznem i m a m iejsce. Z w iązki o rg an iczn e m ian o pow szechnie za sw oiste w y tw o ry ta k zw anćj siły ży w o tn ej. U m ysły ty lk o n iep o sp o litą o b d arzo n e p rz e n ik liw o ­ ścią, ja k L ie b ig a i W o h lera, p rz ew id y w ały co n a stąp ić może i w r. 1837 ośw iadczały się stanow czo p rzeciw p rz e k o n a n iu tem u, u trz y m u ją c , że sztuczne o trz y m a n ie w p r a ­ cow niach chem icznych w szystkich m atery j o rg a n iczn y ch , o ile ty lk o one nie stanow ią żyw ego o rg an izm u , je s t n ie ty lk o p raw d o p o - dobnem , ale niezaw odnem . P o sz li oni n a ­ w et dalćj jeszcze i p rzep o w ied zieli, że c u ­ k ie r, m orfina, salieyna, zo sta n ą o trzy m an e sztucznie.

N ie p o trz e b u ję zaiste tu p rzy p o m in ać, że p rz ep o w ied n ia ta sp e łn iła się w la t p ię ć ­ d ziesiąt, bo obecnie um iem y otrzym ać sz tu ­ czną m a te ry ją sło d k ą (sach ary n ę), sztuczne alk a lo id y i salicynę.

P om im o w szakże tych p rz e p o w ie d n i, p o ­ m im o pam iętnego przez W o h le ra o d k ry c ia sztucznego m o cznika w 1828 ro k u , k tó re w rzeczyw istości n a zaw sze zniosło rz e k o ­ mą g ran icę, u p a try w a n ą m iędzy w y tw o ram i św ia ta n ieo rg an iczn eg o i o rg an iczn eg o , d łu - ~ D O O "

go jeszcze p rzeciw n e z d a n ia istn ia ły je d n a k ­ że, a syntezę m ocznika uw ażan o za w y ją ­ tek , p o tw ie rd z a ją cy je d y n ie g łó w n ą zasadę.

I p rz e d n ied aw n em i czasy p rzy p u szczan o jeszcze, że niepodobieństw em je s t o trzy m ać sztucznie ja k ie jk o lw ie k z b ard ziej złożo­

n y ch m atery j organicznych. A le dziś w ia­

r a w sp ecy jaln ą siłę ży w o tn ą z n ik ła j a k

o g n ik b łę d n y i nie w iedzie ju ż nas n a r o z ­

droża. O becnie wiem y, że je d n e i też sam e

siły p rzew o d n iczą p rz y p o w sta w a n iu z w ią z ­

ków chem icznych ta k w o żyw ionej, j a k

i w m artw ój p rzy ro d zie, a chem ik p o trz e ­

buje znać tylko sk ła d danego, ściśle o k re-

(12)

ślonego chem icznego z w ią z k u , znalezionego w św iecie o rg an iczn y m , ab y b yć w stanie o trzy m ać go sztucznie.

(dok. nast.).

tłu m . K . J .

I P R Ó B Y K O L O N I Z A C Y J N E

W A F R Y C E .

(D okończenie).

A b y opow iedzieć o p o zo stały ch p o d ró ­ żach po A fry c e p o łu d n io w e j, m usim y p o ­ w rócić do k ra ju P rz y lą d k o w e g o i kolonij b u ró w . P o d łu g u g o d y g ra n ic z n e j p o m ię ­ d zy A n g liją i N iem cam i z a c h o d n ia p o ło w a p u sty n i K a la h a ri z o sta ła p rz y łą c z o n ą do k r a ju L ild e ritz a ; w części tej b y ł n ied aw n o n iem ieck i p o d ró ż n ik F a r in i i p rz e k o n a ł się, ż e n a z w a p u sty n i nie j e s t w ła ś c iw ą ,K a la h a ri je s t raczej w ie lk im stepem , k tó r y podczas o k re su d żdżystego p o k ry w a się b u jn ą zie le­

nią . P ła sk o w z g ó rz e , n a k tó re m się K a la ­ h a ri rosciąga, w znosi się do 4 0 0 0 stóp, m a zatem k lim a t u m ia rk o w a n y , latem p a n u je śre d n ia te m p e ra tu ra 26° C , zim ą 15° C , n o ­ cy są zaw sze ch ło d n e. P o łu d n io w a część je s t ty lk o stepem , od 26 s to p n ia szer. p o łu ­ d n io w ej ro sn ą ju ż d rz e w a i tw o rz ą n a w e t g d z ie n ie g d z ie dziew icze lasy, p o d o b n e do am e ry k a ń sk ic h : p o d łu g F a rin ie g o m ogą tu osiąść koloniści, łatw o bow iem z a p ro w a d z ić n a w o d n ie n ia , k tó rc b y u trz y m y w a ły w eg ie- ta c y ją podczas suszy. F a r i n i z n a la z ł w p ó ł­

nocnej części ro d zaj m elo n u , k tó reg o ow oc w ażył 150 fu n tó w , n a suchej g lin ie ro śn ie k rz e w k a w o w y , a tru fla m i m ożna w k ilk a g o d zin całe w ozy n a p e łn ia ć . Z e z w ie rz ą t u ży tecz n y ch ż y ją liczn e słonie, ży rafy , a n - ty lo p y , stru sie i m nóstw o p tak ó w . U je m n ą s tro n ą ty ch żyznych o k o lic je s t ich odo so ­ b n ie n ie ,—zew sząd o ta c z a ją j e p u sty n ie, ro s- ciąg ające się n a k ilk a se t m il an g ie lsk ich .

N a jd a lej n a północ w y su n ię tą część K a ­ la h a ri i k raj H e re ró w cz y li D a m a ra b a d a ł od roku 1884 do 1886 d r S ch in z, zw ra c a jąc g łó w n ie u w ag ę n a ję z y k ta m tejszy ch k ra -

jo w c ó w i p o k re w ie ń stw o rasow e. B aw iąc p rzez czas dość d łu g i u m isy jo n arzy fiń­

sk ich w O n d o n d re na półn o c je z io ra E to ssy , n a u c z y ł się ję z y k a k rajo w có w , ja k o te ż u ło ­ żył sło w n ik i g ra m a ty k ę tego n arzecza.

U ła tw ia ło mu to późniejsze stu d y ja lin g w i­

sty cz n e i etnograficzne, p o su n ięte aż w p o ­ bliże je z io r a N gam i, k tó re , zam ieszkujące obecnie je g o b rz e g i plem ię B ato w au a, n a z y ­ w a N gabi lu b N agabi. N ie pozw olono m u z re sz tą zb liży ć się do je z io ra sam ego, m u ­ sia ł w ięc p o p rz e sta ć n a u stn y c h in fo rm acy - ja c h , p o d łu g k tó ry c h N g am i nie w yschło, ja k n ie k tó rz y p o d ró ż n ic y donosili, ale z n a ­ cznie się zm niejszyło.

Do n ajw y trw Talszych p o d ró żn ik ó w po A fry c e należy bez z ap rzeczen ia d r H o łu b , k tó r y w raca w łaśnie z w y p raw y , p odjętej n a w ielką skalę, ale w połow ie d ro g i p r z e r ­ w anej p rzez ro zb ó jn icze plem ię M aszu k u - lum be. H o łu b u ro d z ił się w C zechach, w y­

k s z ta łc ił n a le k a rz a na w szechnicy p ra sk ie j, a n ie m a ją c z p o cz ątk u znacznej p ra k ty k i, u d a ł się w ro k u 1872 do k r a ju P rz y lą d k o ­ w ego, ab y tam w y ro b ić sobie lepszą. N im p o z n a ł ję z y k i sposób życia b u ró w , m u siał z a ra b ia ć na u trz y m a n ie rę czn ą p ra cą w k o ­ p a ln ia c h d y jam en tó w , p rz e z k ilk a je d n a k szczęśliw ych k u ra c y j n a b ra ł z czasem ta k ie ­ go rozg ło su , że n a w e t k a fro w ie zasięgali j e ­ go ra d y le k a rsk ie j. P ro w a d z ą c koczujące życie, razem z ta k zw an y m i tre k b u ra m i, n a b r a ł chęci p o d różow ania; z o rg an izo w ał w ięc za z e b ra n e z p ra k ty k i pieniądze w y ­ p ra w ę i z a p u ścił się w la ta c h 1873— 76 trz y ra z y w k ra je n a d rzek am i L im p o p o i Sam - bezi, za jm u ją c się szczególnie b ad an iam i e tn o g raficzn em i. W r. 1880 w ró c ił do E u - ro p y i p rz y w ió z ł do W ie d n ia ta k ą ilość d r o ­ go cen n y ch zbiorów , ja k ie j żad en in n y p o ­ d ró ż n ik d o tąd z A fry k i nie w yniósł.

W W ie d n iu b ra k ło n a w e t sal do p o m ie­

szczenia ty c h okazów , oddano m u w ięc do u ż y tk u ro tu n d ę p rz y P r a te rz e , gdzie u rz ą ­ d z ił w ystaw ę a fry k a ń sk ą . B y ły tam w y ­ p c h a n e z w ierzęta czw oronożne, p ta k i, gady, zasuszone ro ślin y i m in erały , a m ięd zy n ie ­ m i zn aczn a ilość n iezn an y ch d o tąd w E u r o ­ pie. O b o k w y sta w y m iew ał H o łu b odczy­

ty o sw ych p rz y g o d a c h w A fry ce, k tó ry c h

treść i o ry g in a ln e p rz e d sta w ie n ie w ielk i

u ro k w y w ie ra ły n a w iedeńczykach. T y m ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

nych. U przeważnej części ryb ościstych nie znajdujem y ani ślinianek, ani oddzielnej trzu stk i, a w niektórych rodzinach niema nawet w łaściw ego żołądka. U

cącem u i um ieścił je we krw i wypuszczanój ze zdrow ego talitru sa i orchestyi czyli ros- skocza, następnie igiełką sterylizow aną u k łu ł dziesięć

to więc wytłumaczyć może obfitość burz letnich, jako też gwałtowność burz, które się w okolicach zwrotnikowych srożą.. Nie nastręcza też trudności i

S taje się więc zrozum iałem , że zwierzęta, żywiące się pokarm am i obfitującemi w sole potasowe, pożądają soli kuchennej.. Słuszność tego wniosku

flcsEOJieHO

Jurkiew icz

Charakterystyczną różnicę tego skrzydła od pierwszego stanowi rosszczepienie się pokładu z początku na dwa, a następnie na trzy oddzielne pokłady. W Sosnowcu

postępuje od powierzchni ku wnętrzu. Im dalej odsuwa się ta granica, tem większa ilość wody może wsiąknąć w pokłady. O czy­.. wiście i ten ostatni proces