• Nie Znaleziono Wyników

Motyl. Kwartał 4, nr 45 (6 listopada 1829)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Motyl. Kwartał 4, nr 45 (6 listopada 1829)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

PIĄTEK DNIA 6. LISTOPADA 1829,

LISTY DO DZIECI POLSKICH.

L IS T SZÓSTY.

jfa r s z d w a dn ia 6; L istopada 1829 roku.

K o c h a n y S y n u .

Pisano do mnie że iuż nieźle zaczynasz rozprawiać b rzeczach co mię tem bardziej cieszy, że pierwszym pun­

ktem na który powienineś dawać baczność, iest mówienie czyste i grammatyczne ięzykiem którym się tłóm aczysz.

N ie wolno popełniać błędów grammatycznych ani używać wyrazów nie będących prawdziwie wyrazami: to nie wszyst­

k o , nie dość iest źle nie m ów ić, ale potrzeba dobrze m ó­

wić a najlepszy sposób uauczenia się tego iest pilne czyta*

nie najlepszych xiażek i uważanie iak się tłóm aczą ludzie uczeni a mai^cy tsław ę najlepiej m ów iących, ponieważ

6

(2)

58 —

gmin motłoch i służebni wszyscy źle mówią, Maią wyra­

żenia poziom e i płaskie których uczciwi ludzie nigdy n ie- używ aią, mieszaią rodzaie w yrazow i ich znaczenia, k tó ­ re częstokroć biorą iedne za drugie. Aby uniknąć tych w ad, nie należy nigdy przepuścić słowa którego m ało lub całkiem nie rozumiesz bez zapytania o ścisłe w ytłóm a- czenie, chociażby ci po kilka razy byle bez naprzykrzenia uczynić to p rzyszło. A ni się tego wstydzić potrzeba bo ile skromnosć iest chwalebną , tyle fałszyw y wstyd iest śm ieszny. N ie trzeba bydź d u dkiem , lecz też nienależy bydź b ezczeln ym , trzeba umieć stanąć przed ludźm i, m ó­

wić z n im i, odpowiadać im bez tracenia postawy albo tur­

bacji o to. Polacy są zwyczajnie dosyć tchórzowaci gdyż nic nabyli icszcze tego obejścia gładkiego i niew ym uszo­

nego, ale zarazem grzecznego iakie cechuie Francuzów.

Uważa] więc ieślić się zdarzy Francuzów a usiłuj naślado­

wać ich w sposobie stawienia się i zbliżania do ludzi. — Mieszczanin albo wieśniak wstydzi się wejśdż do towarzy­

stwa bo w szedłszy traci r e z o n , pierszcha, nie wie co ro­

b ić , gdzie ręce podziać, strzela wszędzie oczyma niespo­

kojny czy się kto z'niego nie śm ieie , truchleie gdy kto doń przemówi, odpowiada ledwie niezaiąkliwie, podówczas gdy uczciwy a żyć umieiący człow iek stawi się z wdzię­

kiem i bezp iecznie, mówi z ludźmi których nie z n a , bez trw ogi, gładko i naturalnie. Otóż to się nazywa bydź o- tartym i m ieć polor: iest to artykuł bardzo ważny w ob ­ cowaniu ze światem. Często się zdarza iż człow iek ma­

jący w iele dowcipu a żyć nie umieiący, mniej dobrze b y ­ wa przyjmowany aniżeli człow iek maiący mniej s p r y tu a więcej poloru. Ta rzecz godna twego zastanowieeia po­

m yśl tedy o niej a połącz w sobie skrom ność ze śm iałoś­

cią grzeczną i gładką.

(3)

59 — A N E G D O T Y.

Kiedy Cesarz N apoleon wracał saniami z wyprawy Rossyjskiej przeprawiając się przez rzekę w P o lsc e , py­

ta ł przew oźnika czy siła w idział Francuzkich dezerterów.

Ani iednego W ielmożny Panie oto was pierwszego prze­

w ożę.

Medycyna iest to umieiętnośc zabiiania ludzi m ów ił N apoleon D oktorowi D esgenetes — A wojna iakatoum ie*

iętność? zapytał D oktor.

Gdy wiekopomnej pamięci Cesarzowi Alexandrowi prezentowano rozmaitych urzędników L itew skich, wypa­

dła kolej na m łodzież bez r a n g i, którę mianowano po u- rzędach ojcowskich. Zdarzyło się iż następowali po sobie:

M arszałkow icz, Stolnikow icz, Cześnikowicz i t. d. T ą poezją I zakończeń rozw eselony Monarcha j rzecze : A ia

iestem A lexander P a w ło w ic z 3 wasz najniższy sługa.

Za Ministerjum X iędza Terray we Francji skarb dla niedostatku opóźniał w ypłaty pensjów mniej ważnym u- rzędom . M iędzy niem i Akademja Muzyczna wyprawiła do Ministra deputację. T en przypuściwszy ich do p o słu ­ chania od p ow ied ział: Panowie sami uznacie że pierwiej trzeba zaspokoić p ła c z ą c y c h niż ś p ie w a ią c y c h .

Pew ien Francuz iechał z Anglikiem na obiad do Wind­

sor za Londynem. Z dało im się w czasie żywej rozmowy że woźnica gnał za powoli. Francuz mu krzyczy przez o- kno Allons d o n c, AIJons donc i dalej z towarzyszem po­

dróży dysputuie, niepostrzegłszy aż u rogatek, że woźnica b y ł zaw rócił nazad, rozumieiąc że mu kazano iechać do

Londynu w yrazam i: A L ondon, A London.

Piotr Brown kowal Amerykański tak "się wkrótce w zbogacił że b y ł wstanie trzymać karetę : kazał więc wy-

6 *

(4)

— 60 —

©biazić ńa iej drzwiczkach ż każdej Strony dura m łoty kii- iące z napisem: p r z e z n ie w la z łe m do k a re ty .

Pewien chłopczyk w Paryżu trudniący się czyszcze­

niem obuwiów po ulicy, w yuczył kundla do umyślnego wa­

lania obuwia przechodzącym , a przez to maiąc ciągłą ro­

botę tak się wzbogacił ze p rzyszed ł do handlu.

Pewien amator kazał siebie malować. Po ukończę*

niu portretu pyta o cenę — Piętnaście talarów zwyczaj­

na — Odemnie dosyć i d z ie s ię ć , mój przyiaciel zapłacił wam piętnaście to prawda , lecz on i pleczystszy i tłu st­

szy odemnie.

Skąpiec obstalował swój portret za dziesięć dukatów pod warunkiem że będzie podobny. Gdy malarz skoń­

c z y ł , oryginał mu dawał tylko sześć dukatów za pracę, mówiąc ze portret do niego niepodobny a sądząc ze wytar- guie z ceny, bo się nikomu ha nic to jnalowidło nie przyda.

Malarz m eódstąpił i grosza le c i zabrawszy portret, doma­

low ał na nim óśle uszy i w yw iesił ha widok. W szyscy 'poznawali i szydzili ze skąpca do tyła, iż ten pozw ał przed sąd m alarza, który uniew innił się oświadczywszy, że sam powód uznał się niepodobnym i że dla tego nie zap łacił mu za robotę. Chcąc ujśdź pośm iewiska m usiał sknera gwój portret nabydź za dziesięć dukatów i dopła­

cić dwa za zagwazdanie uszu. 1 tu sprawdziło się przy­

słow ie skąpy dwa razy tra ci, zamiast 6ciu dubelt p łaci.

Św ieży szlachcic każe robić karetę —--lak ma bydź we środku — Najnowszym fasonem — Iakiego koloru"V N ajm odniejszego—1- Iakie k o zły *■— W najświeszym guście.

—-A herb iaki? — Ostatniej mody.

Dokąd idziesz zaw ołał Policjant na sługę — Albo ia w iem , odpow iedział sługa — Iakto gałgahie, op rysn ął się pierwszy, weźcie go do kozy aż się nauczy odpowia­

(5)

— * 61

dać — A cóz Panie czy ia m ógł wiedzieć &e dziś pójdę d«

kozy? To tak rozśm ieszyło Pana £e go kazał puścić.

wóch się b iło, trzeci chcąc pogodzić dostał pałką p o g ło w ie . Zaniesiony do felczera, gdy ten dochodził czy m ózg nienaruszony, odezw ał się : N ie lękajcie się oto, w moiej głow ie niebyło m ózgu, bo gdyby b y ł, to bym się ia m iędzy nich niewdawał.

Piętrzę, przed groblą i mostem obudzisz mię bo nie­

bezpieczno, ia wysiądę i przejdę pieszo. Piotr zapomniał

0 rozkazie przeiechał groblę stanął na popasie Pan ieszcze sp a ł. Obudziwszy się pyta czy iu£ grobla. — l u i my P a-' nie dawno przeiechali — Gałganie a gdybyś mię w yw rócił 1 ia u to n ą ł, to... ia bym cię na miejsu zastrzelił — Gdyby m nie W ielm ożny Pan zastrzelił odpowie woźnica tobym ia tego momentu porzucił słu żb ę.

P ew ien Mazur n ió s ł wiązkę drew pod płaszczem a

^potkawszy się w ciasnej ulicy z tragarzem niosącym p o­

przecznie tragi na p lecach, ostrzega go m ówiąc: Ostro­

żn ie bo ia niosę sk rzyp ce: w tein polano wypada a tra­

garz woła: Mospanie dyć to Wasze upuścili sm yczek.

Z ało żę się %e w całej Warszawie nie ma- p iękniej­

szej wdowy — A ia się założę ze w całej Warszawie nie ipa brzydszej — Pomaleńku Mościpanowie oba macie praw­

dę Pan w dzień, a Pan w nocy.

Murzyni sądzili ze papier żyie i mówić umie. P o ­ słano iednego z biletem i koszem fig. Po drodze ukradł k ilk a. Odbieraiący poznał to i o b ił złodzieia. M ędrszy na drugi raz, bilet schował pod kamuszki aby nie w idział go iedzącego pańskiej f ig i, iuz bezpieczny chciał się za­

przeć śm iało, lecz mu każdą sztukę na grzbiecie kiiem policzono.

(6)

— 62

Bądź w iernym , miej poczciwość przyjaciela [to pię*

k na-rzecz. Patrz ile mi to daie kredytu. Ale bo też ia p łacę regularnie kwity. Ale a le , czy zakropiłeś tabakę wodą — A iakze — Czy iest pieprz w wódce — A iakże*

— Czy w sypałeś cykorję do kawy - —W sypałem — Czy dolałeś wodę do wina — D olałem . Bardzo dobrze, chodź­

m y zmówić pacierze.

Zamówiłem sobie koguta na pieczyste opowiada M au~

d e w podróży swej do Niagara (Londyn 1826 r .) i gdy rozum iałem ze iuz upieczony, przyszła kobieta z oskuba­

nym i żywym kogutem w ręku i zapytała m ię iak ma bydź sporządzony — Mój B o ż e , biedny ptak ieszcze ź y i e , za­

w ołałem — Zapewne, rzek ła , nicmiałam serca go zabić a mąż mój w yszedł — Aby się nie spóźnić w ystaw iłem iej to okrucieństwo i natychmiast głow ę uciąłem kogutowi 7 któregoby z wielkiej" litości żywego ieszcze upiekła.

Mnie się zdaie żem ia Pana widziała gdzieś — To bydź m oże, ia tam często bywam.

Pewnego przechw ałkę wszędobylca dowcipny uczo­

ny zapytał w towarzystwie czy b y ł w zamku T iu n en w Szwajcarji Saskiej ? — Iakże nie odpowie tamten któżby go [nie w idział — To zapewne w idzieliście i strumień 7Y- r is co pod zamkiem p łyn ie — O prześliczny zawoła nasz fanfaron nie w idziałem piękniejszej p o zy cji, zdaie mi się Se nad nim stoię i ryby ło w ię — A ch , zawoła pierw szy to najosobliwsza, że nazwisko zamku i rzeczki ^bardzo z sobą stosow ne, bo napisawszy ie razem wypadnie bardzo śm ieszne łacińskie słow o — Iakież zapyta w iercipięta,

— T u m e n tir is .odpowie uczony to iest po Polsku T y M a - m iesz

Ho, ho, ia iemu dobrze nalaial i głupcem i galganem ępowiadał pewien N iem iec chcąc popisać swoią odwagę

(7)

przed k om panją znaiącą iego z w yższym i pokorę — E jże Panie Schaafkopf, iużci tak niem usiałeś pow iedzieć o d e­

z w a ł się ktoś z słuchaiących -— To cóż że niepowiedzial , przejm ie odw ażniś, ale pomyślał sobie.

Poiechano na tea tr, przed rozpoczęciem sztuki za­

częła grać orkestra. Dama siedząca w łoży woła o swoią lorn etk ę. U służny synow iec do tego co ią m iał w scho­

w aniu : L o rn e tk i, prędzej lornetki, bo ciocia chce widzieć U w erturę.

Pewne dzieci za swawolę zgrom ion e, zaczęły rzew ­ n ie p ła k a ć , lccz ponieiakiej chwili nagle się uciszyły.

Matka sądząc że w zięły postanowienie poprawy rzecze do nich: kontenta iestem dzieci moie żeście rozum niejsze i żeście beczeć przesta ły — My nieprzeslali, odpowiada ch ło p ­ czyk — lak to n i e , rzecze matka — My odpoczywamy.

P O D Z IĘ K O W A N IE ,

J m c i P a n u S z u lc o w i K r e js F iz y k o w i m ie s z k a ią c e - m u we W r z e ś n i T y. X ig z tw ie P o z n a iis k ie m , z a u tr z y ­ m a n ie p r z y Łyciu 1 0 . X ię c i a A r c y b is k u p a H r a b i R a ­ c zyń skieg o , w W a r s z a w ie 12 M a r c a 1819 ro k u .

U czony Szulc niech raczy nasze przyiąć dzięki Ze przyiaciół p o c ie s z y ł, sierot przerw ał i ę k i , Gdy śm ierć obiegła Ciążeń, On pracy nieszczędził

I śm ierć odpędził.

Z nał to że za nic proszki, krople i m ix(ury, Ze trzeba działać p odług wieku i natury, I że się rozsądnego trzym ał systematu -

Pokazał światu.

(8)

Syny Hippokratesa czy iego p ół syny Którzy zdawna osiedli Poznańskie krainy, Przywołani na pomoc w najgroźniejszej ch w ili.

Cóż uradzili ?

Ten zw alał stan ig zy k a , ów ż y łę pulsową, S zeptał ieden drugiemu pokręcaiąc g ło w ą , Coś nakreśliwszy wzięli za lekki ratu n ek ,

Ważny ładunek.

Śmierć się rozśm iała z lekarstw a bardziej z lekarzy, Udano się z ufnością do świętych ołtarzy,

Nasz Xiąże w m iło ś ć , wiarę i nadzielę zbrojny,

C zekał spokojny. (na

Letarg poprzednik śm ierci, z nim śm ierć spokrew nio- M iały go wyrwać z krew nych i przyiaciół gro.na , luż widziano nad ło żem trzymaiącą Hydrę

Z kosą K lepsydrę.

Nadbiega mąż którego szanuią w spółcześni, Szulc p ełen doświadczenia Krejs F izyk we W rześni, S łyszy ięk ... śm ierć spostrzega, lecz nie tracąę głow y

Tem i r z e k ł słow y:

Źle ie s t— letarg o sła b ił i ciało i d u szę, Tu się naprzód z naturą porozumieć m uszę, le ź li chory zachował s ił dawnych p ó ł ćwierci

Żartujmy z śm ierci.

Natura widząc w Szulca działaniu rozsądek ; Żywotne duchy rzeźw i i wraca porządek , D zięk i n ieb u , naturze , lekarzowi chwała ,

Śm ierć kark złam ała.

O gdyby ktoś za Szulca poszedł b y ł radami , G enerale Dąbrowski b yłb yś dotąd z n am i, Poznań z Wrześnią uczone nim zakończył spory,

lu ż nie ż y ł chory.

64 ~

(9)

Mości X ię$e Mędrzecki m łody T eologu , D obrze się zasłu żyłeś i ludziom i B o g u , Poświęcaiąc w śm iertelnej X iążęcia niemocy

I dnie i nocy.

Gdybym b y ł iednym z liczby ino/nycli kollatorew, W pasterzu moich w łościan szukałbym dwóch wzorow>

Cnoty i św iatła— w tobie znajduiąc o b o ie , Probostwo twoie.

OJCIEC DO CÓRKI w dzień. Im ienin, Ó sm y rok skończyłaś w Maiu D ziś tw oie są im eniny,

Ż yczę c i; nie dla z wy czai u , N ajszczęśliw sze miej godziny.

Córką iesteś drngą w rzędzie , M ówię z tobą p ou fale, T rzecia siostra nieprzybędzie Bo was niechcę skrzyw dzić w dziale.

Twoia szk oła dość iest d rogą, W szystkom jednak ło ż y ć gotów;

Ażebyś będąc ubogą , Podobała się z przymiotów.

Miej piękne serca zalety, Bądź rozsądną, nie uczoną , Rzadko z mądrej zbyt k ob iety Która zgodną bywa żoną.

G łupią także bydź nie trzeba, O bok głupstw a są grymasy, Lepszy z solą kawał chleba;

N iż z dziwaczką ananasy.

(10)

66 —

Ton skrom ny zachowaj w mowie, I bez płochości bądź żywa;

Pamiętaiąc na przysłow ie , Cicha woda brzegi zrywa.

Strzeż się mieszać żółć z zazdrością , A ie ź li mieć będziesz mężu

N ie stawaj mu w gardle k o ścią , Łagodność wszystko zw ycięża.

Bądź m oralną, bogobojną.

I te cnoty zrób n a ło g iem ; N igdy niebędziesz spokojną, Skoro przestaniesz bydź z B o g iem ! Anielo! wcześną dałem ci p rzestrogę, , Bo niepewne dni c zło w ie k a ,

Któż w ie? czy ojciec zawołany w drogę Im ienin drugich d o czek a .

M o ls k i •

D O IU LISI.

N ie mnie winuj Iulisiu lecz piękność twej tw arzy, Na którę się nie iedno ze mną serce skarży, N ie mnie winuj Iulisiu lecz w dzięcznych ust farby Których uśmiech zdradliwszy nad Krezusa skarby, N ie mnie winuj Iulisiu lecz b iałość twej r ę k i, Której krój wzrusza duszę i ożywia m ęki.

N ie mnie winuj lecz wielkość twoiego uroku 9 Który tyle powabów zaiął w swoiem oku:

N ie mnie winuj Iulisia lecz kształt śliczny ciała, W które dobroć natury piękną duszę wlała:

N ie mnie winuj lecz srogą ręk ę przeznaczenia Co z mych p iersi do ciebie wyciska westchnienia ,

(11)

— 67

N ie mnie winuj Iulisiu lecz moc twego ducha, K tóry serca zapala ale ich nie słucha ,

N ie m nie winuj Iulisiu lecz twą kształtną nogę , Na którę bez wzruszenia poglądać nie m o g ę , N ie mnie winuj Iulisiu lecz rzut oka śm iały,

Co bez względu na lata sięga i w łos b ia ły, 1

N ie mnie winuj , ach nie m nie, sprawczyni mej kary, Lecz Iu lis ię , co z wzgardą odpycha ofiary.

B ie la w s k i.

MAGNES I ŻELAZO ( B a j k a . ) (* )

Próżno iest opierać się prawom przyrodzenia, Zawsze one przem ogą słab sze nasze chcenia',

» Czego ty zawsze ze mną? ” r z e k ł magnes żela z u ,

»Bo mnie ciągniesz ” żelazo przetnie mu do razu.

P łc i piękna dobrześ się w tej bajce w y ra ziła , Nasza słabość twoia s i ł a ,

Czyż podobieństwa niemamy?

T y się się niechcąc podobasz, my niechcąc kochamy.

/ . K .

(*) P a n Bequerel F izyk A ngielski odkrył narzędzie które nazw ał syderoskppem a którego użycie iest oparte na tychże zasadach co ig ły magnetycznej. Nowe narzędzie tern się tylko różni, ze odkrywa zelazo w najdrobniejszej ilości, gdzieby kol-

\viek z in n y m . metalem -pomieszane było; najciekawsza w tern wszystkiem iest ii B izm ut czysty wywiera na to narzędzie wpływ odpychaiacyy i iezeli polarnośó magnetyczna. do tego się nie- p rz y k ła d a , pierwsze to będzie fa c tu m dostrzeżone. 0

(12)

65 EMPŹDOCLE.

yisio n poetięue $uivie d'antres poesies p a r Jean Po lonius. (Łabęcki) P aris 1829. pri& 3 fr a ń c s . Pod tym tytułem w yszedł w Paryżu tomik pezji, na­

pisany przez członka poselstwa Rossyjskiego w Londynie, Dumania m iłosne i filozoficzne stanowią treść tych wierszy:

dosyć zwrotów uderzaiących i niespodzianych zbliżeń sta­

nowi ich z a słu g ę , ogólnie bowiem rozlana w nich mgła posępności nie wzbudza tyle zaięcia i podziw ienia, ile się rodzi czytaiąc dzieła Mickiewicza. Przytaczamy k il­

ka celniejszych m yśli; z P o e m a tu E m p e d o c le . karta 18.

P eut-ćtre!— mot c r u e l! borne etroite et funeste!

Voila donc ou flnit tout e sp o ir , tout succes ! N ous consumons notre a m e , et voila ce qui reste

Au fond de nos creusets ! —

k a r • 39. T out est v a in , tout nout fu it, tout change com- me 1’o n d e ,

Ce qu’un siecle adora p a rl’autre est a v ili, A quoi travaillons nous en instruisant le. monde ?

A conąuerir 1’oubli. —■

la p e r fe c tio n k a r . 176.

Je ne t’atteindrai point montagne inaccessible!

Mais ton pic rayonnant de loin toujours visible , Sert de but ci ma course et de ph&re a mes pas ! Je ne t*atteindrai point mais la clarte ch e r ie , Aura du mois dore 1’horis’on de ma v i e , Et detourne mes yeux des fąnges d’ic i-b a s!

L e T r a v a il k a r . 121.

Au flot dormant de la Meląncolie J’ai trop longtems abandonne mes jours ,

J£*i trop suiyi les periides detours ,

(13)

— 69 O u m’entrainait la vague rćverie, Que sert helas ! de tant creusei' la vie ? k a r . 22 2 . Viens m’arracher a la sombre apathie

D ieu du T ravail, sante des coeurs souffrans f Seve de feu, dont la mSle en ergie,

R etrem pe, em eut, renouvelle nos sen s!

Sur 1’oreiller des songes impuissans y Viens secouer mon &me appesantie , E t sous ta loi disciplinant ma vie..«

Regis les flots de mon- Ame changeante , Qui tour a tour, trop mobile ou trop le n te , Passe en un jour par un contraire effort, D e la tempote au calme de la mort.

k a r • 225. Sans ton secours tout tombe en langueur L’esprit s’etfeint5 1’Illusion brillante,

S ’enfuit ąu loin d’une ame defaillante, E t rien ne restc au fond trouble du coeur, Que m au x, degoóts , sterilite, torpeur...

I/hom m e naquit pour agir sur la terre Pour exercer sa force et sa vig u eu r, N on pour user ses jours, sa vie en tiere, A contem pler la Naturę et son Coeur...

Kar* 22 7 . Point de.repos! qu’une tache accomplie D ’une autre tache ausitót soit suivie ,

Pour echapper au tems qui nous e p ie , Au soins, aux maux sur nos fronts amasses , Que chaque jour nous voie a coups p resses, B attre en chaalant 1'enclume de la v ie !.

M O D Y .

Ach gdyby ona mię widziała zaw ołał Zbigniew sia*

dai^c do lekkiego koczyka — Ach gdyby on m ię^m ógł uj«

(14)

— 70 —

rzeć mówiła Jo siebie m łodą Paulina, stoiąc gustownie bran a, przed ogromnem zw ierciadłem , gdzie dziw iła się iu£ to sztuce z iaką Pan T . um iał w iej piękne w łosy nie- zapominki powplatać, iu£ to swoiej własnej postaci.

Strój maiący zaiąć Paulinę b y ł to modny obcięty półtu&urek koloru nadziei, do pantalonów, koloru chmury

potopowej , przy rękawiczkach koloru zazdrości !

Ubiór który się m iał podobać Zbigniewowi składał się z sukni muślinowej wyszywanej w bukiety a u p lu m e tis . Muślinowy wolant garnirował i a , przedzielony kilką w y­

pustkami grodenaplowemi. Rękawy b y ły krótkie y stanik oszyty koronka, sprzączką w kształcie serca;

Najnowsze materje Paryzkie noszą nazwiska nastę*

puiące : a lla m b r a ś , p a c to l in e s , ja p o n n a i s e s , in e le ta - lin e y iedwabna i wełniana: b a r a z in k o ff e g y p tie n , m k r i- nos e g y p tie n , sile n ie $ z in z o lin e s , C h a ły hrocle , Ikon*

n a is e s b ro c h e e s , p o p e lin e s d a u p h in e ? le s bomb es de Na».

v a r i n , les to ile s de B o m b a y etc.

Zaczęły w Paryżu wychodzić dwa pisma perjodycz- ne poświęcone M odom , iedno pod napisem l a M o d ę 7 dru gie pod napisem R e v u e F a sh io n a b le .

K R O N I K A w y p a d k ó w

o d d n ia 18 . do 21. P a ź d z ie r n ik a w łą c z n ie . lio s s ja . Traktat pokoiu z Turcją podpisany 2 (1 4 ) Września w Adrjanopolu.

A n g lj a . Nowy iiank w Eirmmgham z 20 millionów z ł . polskich kapitału a 10,000 akcjów .— Angielki dobre­

go tonu uczą się robić trzew ików , szewc dostaie 6 do 1 0

szyllingów za godzinę lekcji —- Praemja za najlepsze w o­

zy pax'owe: odniósł pierw sze Pan Erigson którego wóz

(15)

71

uiechał 24 mile Angiel: na godzinę —• Okręt żelazny od 90 b eczek ciężaru zbudowany w Liverpool fabryce Pana Lair.

G re c ja . B yt Grecji ustalony traktatem dnia 2 (1 4 ) W rześn ia— Uchwała w dzięczności 14 Sierpnia w Argos

z założeniem kościoła i orderu Odkupiciela.

F r a n c ja . D oktor Pariset wynalazł sposób zacho- wauia piiawek kładąc ie po użyciu do wody osłodzonej a po ich zrzuceniu krw i, do czystej. Można m ieć iedne pi- iawki przez lat kilka i ubywać co ty d z ie ń , nawet co pól*

tygodnia — Bez Hiszpański (Siruga persica L .) ma bydź doskonałym surrogatem kaWy*

N ie c le r la n d y . Pan Sturbell zapowiedział w D oornik napowietrzne polowanie. W iednym balonie puści ielenia w drugim psa gończego, w trzecim Strzelca który ielenia na powietrzu zastrzeli*

P olska* Towarzystwo m łyna parowego zakłada w ła­

sne piekarnie i stragany przędący — Popiersia C złonków Cesarskiej Rodziny, oraz X ięęia Zaiączka z lanego żelaza w Marywillu do kupienia — Marchew kształtu człow ieka w drukarni K urjera— Gazeta Korrespondenta p ie r w s z a umieszcza zamieszkania przybywaiących do S tolicy— Mal- wina Pana S c rib e przełożona przez Pannę Zuczkowskę ——

Kommenda ogniowa z 400 ludzi i 300 koni której 20 le ­ tni dozór i przedsiębierstwo udzielone Panu R u d n ic k ie - m u — Apparata do kąpieli kroplistej wynalazku P. Schnej- der w B erlinie do kupienia w fabryce wyrobów lakierowa­

nych przy U licy Sto K rzyzkiej Nro 1 3 3 7 — Trakt g łó w ­ ny (chaussee) Petersburgsko Kowieński aż do wsi pogra­

nicznej A lexoty ukończony — Fabryka kapeluszów słom*

kowych damskich Pana Iakóba Friemann przy Nalewkach Nro 2271. w domu IPana Leopolda Bereksohn.

(16)

NOWE DZIEŁA.,

Kalendarz gospodarski na rok 1830 drukarni Rzą­

dowej z ł. 1. gr, 1 5 .— Nowy kalendarz domowy vyda- nia Gałęzowskiego rok 3ci z ł. 2. — Pierwsza m ło d o ść , pierwsze uczucia Powieść Narodowa oryginalna przez Pol­

k ę tomów 4 . z ł. 1 2 .— Elegje lana Kochanowskiego z ła ­ cińskiego , przełożone przez Kazimierza Brodzińskiego zł.' 5. — •' E d m u n d przez Stefana Witwickiego z ł. 8. — Opis stu nagród pięcioletniego Pawlunia przez Sandomie- rzankę, sprzedaie się na korzyść Sióstr M iłosierdzia w San*

dom ierzu, u Gałęzowskiego 1 8 2 9 .— Prenumerata na Ency- klopedję popularnę, przekład z frańcuzkiego z ł. 4. za tom, pierw szy tom ma wyjść Igo G rudnia.— Prenumerata na Kurjera Polskiego zł. 2. gr. 20. na Grudzień. — Prenume rata na Pamiętnik dla p łc i pięknej z ł . 10*

S Z A R A D A . Zgadnij Karusiu następną szaradę, le ź li nie zgadniesz w fladerki cię k ład ę.

Pierwsze litera., z dwóch drugich żyiem y, Czwartego, używamy gdy się czem dzielem y,

A całość z czterech złożona , Siedzi sobie zamyślona.

Explication de la gravure Nro 45* H abit d ’ Amazone en Drap dc JHode9 Col de S a tin , Brodeąuins et P antalon B lanc.

Objaśnienie ryciny Nro 45. Amazonka z Sukna de M odę, Kołnierz atłasowy, Majtki białe.

Znaczenie przeszłej S za r a d y — Maryianna.

W DRUKARNI PRZY ULICY LESZNO. Nro 660.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wysilaj się , te przecież próżne twe zapędy, Próżne zawsze zostaną, wzgardzon będziesz wszędy, Chuć twoia iako szydło wykolę się z w o ra,.. Wzgardzon więc

główniejsza tego wszystkiego przyczyna iest że nigdy nie szacuiem sobie tego dostatecznie co mamy, to zaś waże- m y sobie bardzo co inni maią.. Przyłożenie

Ten prąd powszechny ku cudzoziem szczyźnie tak przez niektórych ganiony, i Mamę i ciebie nie odstręczy ani ustraszy kiedy dowiecie się o nici ułatwienia którę

ci w wieku sektarskiegó entuzjazmu. Charakter iego i życie zupełnie zmaxym ami zgodne zdały się ożywiać w N iem czech obraz mędrców' Starożytności.. Pierw szym

sze się kończy na rozlaniu żółci.. Ten nadzwyczajny humor tak przechodzi iak przyszedł: kiedy ią w eźm ie, rzek łb yś że u zegarka szpin- del złam any. Przypomina

skiej zł. gazety Korresponden- ta zł. Rys Polskiego Słownika zł. Kwartał nastepuiący Motyla darmo zł. Upominek dla Polek zł. wszystko razćm zł. Patryotek fEmigre)

Bo leż to bardzo chwalebna chęć odznaczenia się od innych, zasługą i wiadomościami, bardzo zaś sm ie- szna i nierozsądna żądza wyprzedzenia innych odzieniem,

B yłby to m ierny kłopot innemu ale nasz Lord nie wiem dla iakiego przywidzenia chciał koniecznie chwytać naturę na uczynku i nigdyby sobie nie darował figury